Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wszystko jest do bani

właśnie do mnie dotarło ze nie mam przyjaciół

Polecane posty

Gość zygada
no to ja też zapiszę się do tego grona - przyjaciółki od serca nie mam a znajomi no cóż każdy ma swoje życie i mało czasu!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marzenia21
czemu tak jest, że innym się udaje i mają to szczęście jaką jest przyjaźń. Czuje się przez to gorzej, w głowie roi mi się setki myśli kończące się zawsze pytaniem dlaczego na mnie trafiło??chętnie bym z kimś na ten temat podyskutowała:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ostatnio tez dochodze do tego wniosku mam 2 przyjaciółki.ale od 2 miesiecy jest tak ze spotykaja sie non stop razem codziennie.a ja ..ja poszłam w odstawke czasami mam wrazenie ze im przeszkadzam jak sie spotykamy ni mówie bo jakby mii sie cos stało to pewnie były by przy mnie jednk jest mi przykro ze poszłam w odstawke i juz mam wrazenie jestem dla nich wazna bo sa tak zajete soba ze jestem zbednna o np ostatnio sie dowiedzialam ze jedna z ncih sie zakochała..... byłam w szoku bo przez 2 miesiace nic nie wiedziałam o zadnym facecie:O do tego nie jest w stanie wejsc po mnie zebysmy sie same spotkały i pogadały tylko zawsze jest ta druga z która sie widza i opowiadaja sobie wszystko wiec nawet nie chce im sie im mnie powtarzac tego samego:O chujowo weekend spedziłam w domu bo kolezanki a to pracowały a to nie miały czasu, pracowałay albo im sie nbie chciało nuda mnie zzera mam dośc miałam sie zapisac na angielski ale nie mam kasy:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
też myślałam o robieniu czegoś byle zająć myśli od samotności!ale mieszkam w małej miejscowości gdzie środki komunikacyjne są ograniczone więc odpada.....!!świat staje na głowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blue_eyes_81
dziewczyny a skad jestescie? ja tez jestem z malej miejscowosci ale na dolnym sl. i mam podobny problem do waszego. moze mieszkamy niedaleko to jakos wspolnie mozna by powalczyc o zwiekszanie grona znajomych i przestac byc outsiderkami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mieszkam koło Jeleniej Góry!!Byłoby bardzo miło pogadać z kimś i coś nowego w swoim życiu przeżyć!czekam na wieści

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emgdzia
szczera dziewczyna też miałam takie "przyjaciółki", ale zerwałam z nimi kontakt, tyle co sobie mówimy "część i co tam słychać" i tak to nic więcej. Wiem, z doświadczenia, że najlepiej jak są dwie najlepsze przyjaciólki, a nie trzy, bo to nie przechodzi. Zawsze jedna będzie drugą bardziej lubić, a ta trzecia pójdzie na odstawkę:( Sama teraz nie mam żadnych przyjaciół, tyle co bliskie kumpele i nic więcej.... Ale chciałabym mieć taką przyjaciołkę od serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Frejka
Witajcie Mnie też brakuje kogoś bliskiego. Koleżanki, które myślałam, że znam, które nazywały się moimi przyjaciółkami obrabiały mi tyłek za plecami i "przyjaźniły się " ze mną tylko i wyłącznie dlatego, że dużo z tego miały. Przykre... Chyba już nigdy nie będę miała prawdziwej przyjciółki :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lilka ...
Ja miałam... ale postawiłam c=to na ostrzu noża i za jej jeden głupi błąd nie mam z kim nawet szczerze pogadać. ;|

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emgdzia
ja jestem z okolic katowic:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Metoda_88
Cześć :( Do mnie też dotarło, ze nie mam przyjaciół. Miałam przyjaciólkę w gimnazjum, ale kiedy poszlysmy do roznych LO to juz nie bylo to samo. Ona zawsze swietnie sobie radzila z nawiązywaniem znajomości - nie to co ja. W liceum mailam dobra kolezanke ale tylko koleżankę bo ona bliżej przyjaźniła się z inna dziewczyną. Teraz jestem na studiuch. Sama. Wszyscy moi utejsi znajomi mają swoich znajomych. Nawet gdy pomyślę, że jakas dziewczyna mogłaby zostać moją przyjaciółką i się staram to wyraźnie odczuwam, ze ona tego nie potezbuje. Czuję się wszędzie odtrącana i jak 5 koło u wozu. Doszło do tego, że jak poznaje jakąś fajną osobę to czuję się przy niej spięta, i mam wrażenie, że dziwnie się zachowuję mimo, że staram się tego nie robić! Jedyne co mi zostaje to rozmowy telefoniczne i smsy zmoim narzeczonnym ktory jest 324km stąd. Ale narzeczony nigdy nie da mi tego co mogłaby dać przyjacióla. Facet to nie to samo. Efekt jest taki, że czuję się samotna i nieszczęśliwa. Chodzę na zajęcia a po nich uczę się, albo oglądam tv i wpieprzam slodycze. Jedyna moja przyjemność to jak czasem sama pojdę co Centrum handlowego. Już nawet do Kina chodzę sama :(((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tujidoti
Hejka Ja też tak mam, brak przyjaciół. Miałam 3 przyjaciółki w LO ale rozstałyśmy się na studiach, a teraz każda z nas mieszka gdzie indziej, bardzo daleko od siebie, i tak kontakt się urwał. Mam znajomych ale jakoś wspólne wypady nie wychodzą. Coraz bardziej doskwiera mi samotność. Gdyby ktoś chciał pogadać lub spotkać się (jestem z gdańska) to zapraszam piszcie, dorotah6@wp.pl. Pozdrowiona Tujidoti

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarrnulkaa
Jestem zaszczycona dolaczajac do grona samotnikow;) a tak powaznie to od roku nie mam przyjaciol,moja przyjazn sie rozpadla na koszt zwiazku. Nie lubie ludzi,zawsze gdy kogos poznaje nie potrafie byc soba,nie chce nawiazywac nowych znajomosci bo dostrzegam w ludziach tylko to co zle,chamstwo i dbanie o "wlasny tylek"...Wiem ze moge naprawde polegac tylko na rodzinie i chlopaku.Ale w nas dziewczynach jest cos takiego ze potrzebujemy przyjazni kobieta-kobieta.Babskie ploty,zakupy-chlopak nie jest w stanie odgrywac dwoch rol w zyciu,przyjaciolki i mezczyzny.Nie chce zostawac calkiem sama bo potrzebuje przyjaciolki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiya.88
Dlaczego wielu ludzi trapi ten sam problem? Brak przyjaciół to straszna rzecz. Nie masz się komu wygadać z kim porozmawiać na takie choćby zwykłe tematy. W tym gronie jest pewnie bardzo wielu wartościowych osób, którym się nie poszczęściło, niestety mi też. Trafiliśmy na nieodpowiednich ludzi w naszym życiu. Dlaczego? może po prostu mamy pecha? Może i teraz mi się poszczęści i poznam kogoś wyjątkowego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiya.88
Czarrnulkaa - mam bardzo podobną sytuację do Ciebie. Lecz mam tylko chłopaka, niestety na rodzinie nie mogę polegać. Czasem marzę o tym żeby mieć taka przyjaciółkę, która wybierze się ze mną na zakupy, pomoże w trudnych chwilach, doradzi... ale do kogo tu się odezwać? Do tych "zaufanych osób", które nie widzą nic oprócz czubka własnego nosa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny mam pomysł wszystkie przeżywamy to samo to może połączmy siły i razem przełamiemy złą passe.może na początek wymiana GG a później spotkanie:) czemu nie, nawiążemy nowe znajomości z całej Polski:P czekam na wieści sen_czarodziejki@o2.pl mam na imię Marzena

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarrnulkaa
Moze to jest wlasnie glowny powod,ze nie spotkalismy w swoim zyciu odpowiednich ludzi,podobnych do nas.Podziwiam z jednej strony ludzi ktorzy potrafia dosotosowac sie do nowo poznanych osob,udawac z przyklejonym do twarzy usmiechem,nie byc soba.Ja tego nie potrafie i moze dlatego tak trudno jest mi znalezc przyjaciolke.W przyjazni wazna jest bezinterersownosc i wyrozumialosc,wielu ludzia wlasnie tych cech brakuje.Na pierwszysm miejscu stawiaja swoje wlasne ja...A co do propozycji Marzeny to jestem za:) Fajnie jest pogadac z osobami ktore maja ten sam problem.Ze spotkanaiami moze byc gorzej bo nie wszystkie jestesmy z tych samych rejonow Polski.Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiya.88
Ja nie potrafię się dostosowywać do innych. Ale czy to właśnie nie o to chodzi w przyjaźni żeby nie zachowywać się sztucznie, dopasowywać do kogoś, tylko być naturalnym, być takim jakim jesteśmy naprawdę. Ja jestem za propozycją porozmawiania, może kiedyś poznania bo niestety chyba jesteśmy z różnych części Polski. Ja jestem z Częstochowy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Avacanda
Witam!! Ja też nie mam nikogo komu mogłabym sie zwierzyć lu tylko pogadać a to bardzo potrzebne:)Jest ktoś może ze Śląska ja jestem ze Świętochłowic a to moje gadu 9615355 :) kto chętny aby się poznać zapraszam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To zacznijmy naszą znajomość od bycia takimi jakimi jesteśmy!!bez konieczności udawania!!już sporo osób wydających się być naszymi przyjaciółmi nas skrzywdziło!!nowe znajomości nie są złe tyko trzeba je znaleźć :) czekam na wieści

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutnaaaaaaaa
Od miesięcy coś mnie dręczy, nie mogę spać, krzątam się bez celu. Studiuję, pieniądze nie są dla mnie kłopotem więc czego mogę chcieć. Teraz się przekonałam że jestem sama, nie mam przyjaciół, nie mam do kogo się odezwać. Bezsensuu... nawet nie wiem dlaczego to piszę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogrodnikTHC
Też nie miałem kiedyś przyjaciól.Zaczełem przyjażnić się z zajebistą dziewczyną,Marysią.Lecz nasza przyjaźń szybko prysła.Marysia się spaliła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Metoda_88
Co to znaczy, ze Marysia się spaliła?! Tragicznie to brzmi. A tak poza tym to dawno tu nie zaglądałam, ale widze, że samotnych osóbek przybywa. Ja na dodatek mam wrażenie, że ludzie mnie po prostu nie lubią. Jestem nerwowa, mówię co myślę, walcze o swoje. Taki mam temperamet. I szczerze mówiąc sama przestaje siebie lubić. Może dlatego, że nie mam znajimych, po których byłoby widać, że im to nie przeszkadza. Ci których mam tylko mnie wykorzystują kiedy nie ma kto iść np. do dziekanatu czegoś załatwić. A kiedyś chcę załatwić coś ważnego dla mnie to mówią "daj już spokój". Ja jestem z Włocławka - i tam też mieszka mój chłopak, ale studiuję w Szczecinie. Jak ktoś chciałby się wybrać gdzieś w Szczecinie to jestem do usług ;) metoda_88@o2.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Metoda_88
I jeszcze jedno: może i jestem trochę za nerwowa, ale potrafię być najlepszą przyjaciólką na świecie - mam tego świadomość. Moja przyjaciólka z gimnazjum miała w tym samym czasie jeszcze drugą "przyjaciólkę" i zawsze mówiła, że dziękuje mi bo robie dla niej rzeczy, o które nawet nie ma co prosić tamtej. Nasza znjomość skończyła się m.in. przez to, że zaczęła spotykać się ze mną tylko wtedy gdy czegoś chciała. Jestem osobą przy której nie trzeba "gryźć się w język" - martwić się, żę to co się powie może źle zabrzmieć albo że "coś sobie pomyślę". Lubię ludzi przy których nie muszę się wtydzić tego jaka jestem, moich wyborów. Jestem otwarta i tolerancyjna. Miszkała przez rok z lesbijką. Miesiąć robiła podchody, żeby wyczuć jakie mam podejcie do homoseksualistów. W końcu sama ją oświeciłam, ze wiem, że jest lesbijką. Odrazu zrozumiała, że może powiedzieć mi wszystko, że nic nie będzie dla mnie dziwne. Wiem ile jestem warta. I dlatego nie rozumiem dlaczego tak mi cięzko znaleźć osobę, której będę mogła zaufać tak bardzo jak można zaufać mi. Jak ja mogę zaufać sobie. No i tak pokręconą ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Suze
Dobrze, to moze nie najlepiej zabrzmi, ale mam bardzo podobną sytuację. Kończę drugą klasę gimnazjum i jestem trochę nad wiek dojrzała. Nie lubię tłumu i towarzystwa w stylu : hej, jak się masz? Idziemy upić się w trupa? A jak się już upijemy i zapomnimy, to będziemy to zawsze wspomniać, bo od tej pory jesteśmy najlepszymi kumplami. Bardzo przepraszam, ale lubię kiedy ktoś chce mnie wysłuchać, bo ja naprawdę chętnie wysłucham jego. Mam koleżanki, z którymi chodzę do kina, z którymi rozmawiam na gadu-gadu i tak dalej, ale totalnie nie są to moi przyjaciele. Jestem zdruzgotana, ponieważ tak naprawdę nie mam takiego kogoś do kogo mogłabym się przytulić i wypłakać, albo kogoś kogo mogłabym pocieszyć. Nie mam dobrego kontaktu z rodzicami. Pracują do późna, a jeśli już rozmawiamy, to albo dochodzi do kłótni, albo rozmawiamy o tym, o czym mogłabym porozmawiać z nieznajomą i osobą. Coś w stylu: jak się masz? Jak było w szkole? Wiem, że forum zostało założne dość dawno i pewnie nikt nie odpisze mi na moje żale o braku przyjaciela, ale cóż...warto chociaż spróbować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paulaaa9494
Jak to czytam, to pociesza mnie to, że nie jestem sama... Niby mam przyjaciółkę, ale ona coraz częściej mnie olewa i dosyć często mnie traktuje tak jakby \"z góry\", tak jakbym ja była gorsza. Więc ja mam gdzieś taką przyjaźń. Nie mogę sie jej z nizego zwierzyć, o niczym jej poopowiadać. Mam znajomych, ale nie mam z kim gdzieś wyjść, pośmiać się, zwierzyć... Jestem w 2 gimnzajum, nie mogę sie doczekać liceum, ale chwilami nie wierzę, że znajdę takich prawdziwych, szczerych przyjaciół, że wystarczy mnie bliżej poznać i od razu widać, jaka jestem beznadziejna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zachodniopomorzanka
jak to wszystko przeczytałam to po prostu łzy mi się cisneły, już dawno chciało mi się płakać nad moim samotnym losem a teraz i nad waszym (choć mój gorszy:) o chłopaku tylko marzę).od razu was polubiłam ,piszcie czsem może będą jakieś postępy albo wogóle zeby ten super topik nie zaginął.aha mam 17 latek no to czas na opowieść.podstawówka pierwsza w życiu przyjaciółka-kompletne dno, manipulatorka i wykorzystywaczka (pozdrowienia z Polski Aniu) druga naprawde świetna ale w gimnazjum w innch klasach, próbowałyśmy kontynuawać ale zrobiło się ciężko.przeprowadziłam się z bloku do domku jednorodzinnego no i wiadomo w bloku jakoś więcej ludzi do gadania jest i mnie sami wyciągali(chyna żal im mnie było).w nowym miejscu nikogo nie znałam a to było w tym samym miasteczku!!w klasie też było ciężko, oczywiście nie należałam do elity, ale miałam tę niby koleżankę (po 3 latach wspominam z nostalgią fałszywa była ale były też miłe chwile).niestety jestem spontaniczna i wyżywam się na innych (fakt że pół godzinki i mi przechodzi złość) ale zrobiłam niewybaczalną rzecz strasznie ją zraniłam i to wcale nie poruszając jej obaw ani strachów które znałam.dwoma SMSami.do tej pory jak ją widzę jest mi głupio i przykro, była jaka była ale ja po prostu byłam okrutna.było mineło,nigdy więcej tak nie zrobiłam i nie zrobię (trochę się siebie boję)byłam kilkanaśie razy deską ratunkowa (raz poniżająco wziełam udział w urodzinach jak deska ratunku zamiast nagle znielubionej koleżanki)potem zakumplowałam się z dwiema naprawde świetnymi dziewczynami ale żadnych imprez wogóle wtedy nie było, a jak się zaczeły to kontakty były urwane.z jedną pózniej bardziej ale wyrwałam się z mieścinki poszłam do liceum w szczecinie i utrzymujemy ze sobą kontakt tak z przymusu, mówimy sobie dość szczegółowe rzeczy i raz ona się odzywa po 2 miesiącach raz ja no i jakoś idzie.postanowiłam sobie odbudować tę więź ale.... w liceum kompletnie nikogo nie znałam zapowiadało się na super klase.taką jednolitą, solidarną.klasowe spotkania po lekcjach i wogóle.ale z tych spotkań zrobiły się imprezy zamknięte.tylko z jedną koleżanką (mam nadzieję że przyjaciółką) mam dobry kontakt.no i w klasie zrobiła się ta elita, żeby wkupić się do niej mam swój honor (lekko nadszarpnięty) ale próbowałam być zawsze uśmiechnięta i miła oraz rozmawiać , co udaje mi się raz na jakiś czas bo albo powiem coś głupiego, albo będę niezrozumiana albo zlekceważona.o chłopaku nie ma co mówić:nigdy nie było i nie ma. chciałabym być lubiana ale wolę siędzieć w domu, przez internet pisze tylko anonimowo, gg nie lubie.i fajnie mi w domu z telewizorkiem i książką ale jak przychodzi czas sylwestra to nic tylko wieszać się.zero zaproszeń.jak w ciągu roku się nigdzie nie chodzi to dlaczego niby wtedy.wolałabym posiedzieć w domu nawet z moja taką starą ciotką (świetna kobita:)) ale wiecie taka jest norma społeczna że powinno się gdzieś iść. i takie życie smutasa.i wszyscy mówią trzeba wychodzić.g*wno prawda.niby tak łatwo.jak mieszkałam w moim mieście (teraz stancja, bo internat mnie wkurza, cóż samotnik) to mówiłam że nie ma rozrywek i nie ma gdzie kogoś poznawać.szczecin to wprawdzie nie kulturalna stolica Polski ale okazji jest dużo.zastanawiam się nad greenpeacem czy jakimś wolontariatem.może ktoś ze mną?raz w sprawie samotności dałam gg to do mnie 11 latek pisał i wmawiał że ma 20.ja przeczytałam wszystko może ktoś tak jak ja wpisze w google : NIE MAM PRZYJACIÓŁ i wyskoczy ten topik i coś napisze.życzę wszystkim wam szczęścia bo naprawdę jesteście wspaniałymi ludźmi. może moj opis nie wygląda tragicznie ale tak właśnie jest. nawet nie mam kolegi żeby sobie powiedzieć:jak będziemy w wieku 40 lat samotni to weźmiemy ślub.a braku męża najbardziej się boj jak nikt sie nie będzie udzielał to ostrzegam zrobię swój własny blog tutaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×