Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bez wyjścia

poczelalnia dla samobójców

Polecane posty

Gość sloneczko80
czesc, dolanczam do towarzystwa. Mam ambitny plan. Wlasnie pozegnalam mrzonki czyli moja smieszna probe na ulozenie sobie zycia z jakim mezczyzna. Usunelam profil z serwisu randkowego i grzecznie odprawilam wszystkich meskich znajomych. Teraz nie maja wstepu do mojego swiata, a ja zamierzam zyc, jakby ich nie bylo. Mam wszystko oprocz wlasnej rodziny. Moge realizowac sie w pracy, imprezowac z kolezankami. Czemu jestem tutaj? Bo jesli zrealizuje wszystko bede chciala w ktoryms momencie to przerwac. Teraz dobiegam 30tki. Ostatni dzwonek na sparowanie sie i dzieci. Przyjdzie dzien w ktorym tego pozaluje, dzien w ktorym skoncze co zaczelam dzis. Dlatego chce sie jak najwiecej dowiedziec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Też bez wyjścia
A czego chcesz się dowiedzieć konkretnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sloneczko80
jak to jest przekraczac ta granice, gdzie pozbycie sie bolu staje sie wazniejsze od checi zycia. Kilka razy bylam juz na granicy, ale wycofalam sie z powodu rodzicow. Kiedys ten powod nie wystarczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sloneczko80
chce pogadac z innymi na ten temat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Też bez wyjścia
Wiesz co. Jak dla mnie sensem życie jest drugi człowiek. Czy to rodzina, czy przyjaciel czy ta jedyna osoba. To ludzie nakręcają Twoje życie i nadają mu więcej barw. Dostałem dużo od życia, pod każdym względem, wspaniała rodzina, pieniądze, biegłość w językach... Ale wiem że gdyby nie tak naprawde przyjaciele to nie byłoby mnie tutaj. Musze lecieć... Napewno zajrze później więc jakby co to pytaj...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sloneczko80
dzieki za odpowiedz. Ja tez... mam wszystko, ale jestem za wrazliwa, niesmiala i poraniona w zwiazkach z mezczyznami. Staralam sie zmienic, podejsc do tego inaczej. Okazja sie pojawila: kiedystam kiedys zalozone konto na portalu randkowym zaowocowalo kontaktami z plcia przeciwna. Staralam sie podchodzic do kazdego kolezensko, obsewrowac uwaznie i wrazie czego wycofywac sie z relacji. Liczylam, ze kiedys, jak sie podlecze to moze ktorys z tych kontaktow stanie sie dla mnie wyjatkowy. Otworzylam sie do tego stopnia, ze zaczelam sie umawiac w realu, nie przejmowalam porazkami. Ale uswiadomilam sobie, ze to nie ma sensu, ze tak naprawde nie nadaje sie ani do zwiazku, nawet do randek, ze za duzo ryzykuje. Dlatego zamknelam juz te drzwi. Mezczyzni to przeszlosc. W sumie to jakos zatkalo moja rane pustego serca. Juz nie boli, czuje tylko pustke i ciezar, ale nie bol. Nie bede juz czekac na Bog wie kogo. Juz za pozno na szanse i nadzieje. Ale wiem, ze to mnie kiedys dopadnie. Predzej czy pozniej. Wiem, ze skazuje sie na przegrana kiedys, ale przynajmniej jakos bede egzystowac, nie dam sie zranic wiecej. Nie wiem, po co to pisze, nie wiem, czy ktos mnie wyslucha. Rozkleilam sie zupelnie. A pomyslec, ze jeszcze rano tryskalam optymizmem i chcialam, zeby ten dzien sie nie konczyl, bo musze dzis zdobyc swiat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sloneczko80
dobra, nie ma co zawracac gitare

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Też bez wyjścia
Mogłabyś sobie wyobrazić, że jestem dokładnie w takiej samej sytuacji? Życie mnie nauczyło wiele i niestety okazało się, że jest trudniej by można było przypuszczać... Problem z zaufaniem, otwarciem się na nowe znajomości, związki... Wspomnień nie da się tak po prostu wymazać. One siedzą w środku i pojawiają się wtedy kiedy poznajesz kogoś nowego... Pojawia się to nieprzyjemne uczucie, włącza się lęk przez kolejnym rozczarowaniem i cierpieniem i odsuwasz się... Chcesz wierzyć w drugiego człowieka ale jaką masz pewność, że to nie kolejna osoba, która pobawi się Tobą, wykorzysta w jakikolwiek sposób i zniknie... Mój problem to zbytnie przywiązywanie się do ludzi. Ja już nie chce ryzykować... I właśnie prościej jest przestać sie angażowac w nowe przyjaźnie i związki. Jest pustka i ciąży ta samotność, zwłaszcza jak przyjaciele akurat nie mają czasu, ale przynajmniej nie boli, nie ma tego ciągłego strachu przed utratą kogoś, kto znowu stał się bliski i potrzebny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ważny Temat
Kochani, tak, jak czytam Was to jest mi smutno, bo Wasze myślenie jest depresyjne. Jesteście w takim mroku, z którego nie chcecie wyjśc. Nie możecie oczekiwac (tego nauczyła mnie moja depresja, stąd to doświadczenie), że remedium na Wasze smutki będzie inny człowiek.Nie!!!Najpierw musicie przebudowac swój wewnętrzny świat, wyjśc do ludzi, nie martwiąc się tym, co o Was pomyślą. Pamiętajcie, że chcąc wyjśc z depresji, trzeba "wyjśc z własnego życia". Można sobie pomóc lekami antydepresyjnymi połączonymi z psychoterapią, chocby to była grupa wsparcia. Ale też nikt nam nie pomoże, jeśli sami sobie nie będziemy chcieli pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Też bez wyjścia
Racja... Ale ciężko wyjść z czegoś jeśli blokują Cie przykre doświadczenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutne to
jak napadaja Was takie mysli szukajcie cos do zrobienia albo otworzciezeszyt i piszcie starajcie sie przelac na papier to co WAm w danej chwili dokucza TO POMAGA przynajmniej mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutne to
wazny temacie tez leczylam depresje i zgadzam się z Tobą jesli cos Cie przytlacza wyjdz na pustkowie i KRZYCZ tak mocno az puści wewnętrxzne napięcie POMAGA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez wyjścia
Podobno każdy ma inną granice wytrzymałości na ból, w tym psychiczny. Bo ten bywa okropny. Dla jednego nie do zniesienia jest to, że mimo że jest jeszcze mlody / ma np.30 lat/stracił milość bliskiej osoby, zaufanie do niej, dla kogoś innego będzie to niemożność porozumienia się się z bliskimi np.rodzicami. Dla innego strata dziecka, śmierć najbliższych. Ale zawsze jest to ból. Tak naprawde człowiek może dużo wytrzymać. Ale człowiek, każdy potrzebuje sensu życia i to jest najważniejsze i najtrudniejsze po różnych porażkach. I tak naprawdę każdy che żyć, jeśli już sie decyduje na niebycie, to najprawdopodobniej zawiedli ci najbliżsi, mąż, rodzice, nawet koledzy w pracy, bo nic nie widzieli, albo nie chcieli widzieć. Samo niespełnienie marzenia, obojetnie jakie by ono nie było nie jest przyczyną chęci odejścia lub odejście. To ludzie, których nam brakuje. Człowiek nie może być sam, nawet gdy jest w związku, bo i tak bywa i to często.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ważny Temat
Do Bez Wyjścia. Wiesz, ja rozumiem Ciebie, bo byłam na takim samym etapie, jak i Ty. Depresja, która wzięła się z podobnych do Twoich doświadczeń nauczyla mnie, że trzeba wyskoczyć z tego "wrzątku", aby uratować się. Nie można tkwić w tym "wrzątku", bo zagotujemy się. Pierwszym krokiem było pójście do lekarza-psychiatry. Dostałam leki, które niczego w moim życiu nie zmieniły (bo, w jaki sposób?), ale ułatwiły mi myślenie, życie, postępowanie. Teraz już wiem, że mam wolną wolę i to dzięki niej egzystuję. Fajnie by było mieć obok siebie męskiego przyjaciela, ale skoro go nie ma to muszę żyć sama i radzić sobie, nie oczekuję od innych, że mnie uratują, bo nie wiedzą, jak. Zauważyłam, że dzięki lekom i rozmowom z Panią Doktor zmieniłam się, a przez to i świat wokół też się zmienił...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez wyjścia
Miałaś szczęście trafiając na dobrą panią doktor. Ja niestety takiego szczęścia nie miałam. To, że ktoś jest psychiatrą nie oznacza, że przepisze dobre leki, przeprowadzi dobrze wywiad, nie bedzie Cię oceniał. Jak w kazdej dziedzinie i każdym zawodzie. Ale tu akurat może lekarz zrobić dużo złego np. zniechęcić pacjenta. A to z reguły pacjenci wrażliwsi niż ci do internisty. Na prywatne terapie mnie nie stać. I nie mam również nikogo bliskiego, na tyle bliskiego kto by mnie wspierał w chorobie. Całe życie ode mnie oczekiwano, że to ja będę innych wspierać. Oczywiście to moja wina, bo ich tego nauczyłam. W życiu trzeba byc też egoistą. A najfajniejsze jest to, ze mi matka wmawiała, że ja jestem egoistką. Może. Póki ci jeszcze jestem i chcę być, tak, jak większość ludzi z problemami emocjonalnymi. W przeciwnym razie by nie pisali. Dobre leki na pewno pomagają, ale bez ludzi nic nie można nie można do końca wyzdrowieć, bo nie zamkniesz sie w skorupie i nie powiesz, że jest ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Też bez wyjścia
Właśnie bez innych ludzi... Ale jak żyć z innymi, skoro wszystkich podejrzewasz i nie ufasz nikomu... Nawet sobie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ważny Temat
Do Bez Wyjścia. Z lekarzami psychiatrami wiem, jak jest i uważam, że to najtrudniejsza dziedzina medycyny, bo chirurg wytnie chorą tkankę i widzi efekt prawie natychmiast, ale jak dotrzec do duszy, do tysiąca przekaźników nerwowych? I tutaj zrobiłam ogromny wysiłek. Obleciałam kilku lekarzy, bo miałam podobne doświadczenia, jak i Ty, aż w końcu natrafiłam na dobrą Panią Doktor, na NFZ. Ale Pani Doktor sama to powiedziała, że chętnie mnie leczy, bo ja sama robię wszystko, aby sobie pomóc. Tak bardzo chciałam i chcę wyjśc z tego cierpienia, bo wiem, że moje depresyjne myślenie zaprowadziłoby mnie w ślepą uliczkę. Ludzie przychodzą i odchodzą, ale my zostajemy sami ze sobą, dlatego takie ważne nie oglądac się na nikogo, ale robi wszystko, by sobie pomóc. Do Bez Wyjścia, jeszcze dużo pracy jest przed Tobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zastanawiam się często
W końcu wylazło szydło z worka - wszyscy mamy problemy psychiczne.Neurotycy,wrażliwcy,wyczuleni na postawy innych ludzi.A właściwie to co oni nas mogą obchodzić.Popatrzcie na polityków - kłamstwa w żywe oczy,opluwanie innych,przekręty i ani na chwilę jakichkolwiek objawów"wyrzutów sumienia".To dopiero charaktery.My jesteśmy na drugim końcu tego kija,najlepiej byloby być pośrodku. Samotne - nie rozpaczajcie,życie i dla Was ma sens,każdy z nas znalazł się tutaj nie bez potrzeby,weżcie np.dziecko z domu dziecka,a zycie od razu będzie sensowne. Męczy mnie nerwica od lat - ciągły strach - ale mijał od razu gdy potrzebowalo opieki któres z dzieci. Samotne - życie mi przelecialo i też jstem samotna,to co,że obok jest men - on też samotny. Dzieci są ale w Polsce - czasami telefon,odwiedziny,ale w domu cicho i pusto.Co za różnica między Wami Samotne a mną?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zastanawiam się często
Dodam jeszcze coś od siebie - ludzie są jacy są.Kiedyś jedna znajoma powiedziała mi i miała rację,że to ja od ludzi za dużo oczekuję,sądzę ich po sobie - ale tak dobrze to nie ma.Zastanówcie się nad jednym - ludzie potrafią być dla siebie LUDZMI w trudnych sytuacjach - np.w TV widziałam program,jak stare angielki ze wzruszeniem - a nawet żalem że to minęło - wspominały czasy wojny,nalotów i wspólnoty w schronach zrobionych na stacjach metra.Chyba dobrobyt,brak podstawowych obowiązków,takich np.jak oranie ziemi,te najbardziej podstawowe prace,potrzebne do istnienia - to przyczyna tej wszechobecnej np.tutaj beznadziei.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez wyjścia
Ludzi wszyscy chcą być postrzegani, że są dobrzy. I ci gorsi również. Dlatego w różnych akcjach, sprawach naglośnionych np. w mediach coś robią. I chwała im za to. Ale często za płotem jest ktoś stary i potrzebujący i tego nie widzą. Nie mówię, że to mnie dotyczy, tzn. nie jestem ta osobą " za płotem". Tak samo, jak mówienie ludziom, że np, w Wigilię nikt nie powinien być sam. Dla mnie to puste gadanie. Raz w roku wypada kogoś zaprosić, to się zaprasza i ma się poczucie spełnienia dobtego uczynku. Dziękuj.e za taki "dzień dobroci dla zwierząt" Prawie nie mam rodziny i ja osobiście źle się z tym czuję, bo np. do mnie nie mają czasu przyjeżdżać, dzwonić itp. Ale raz do roku się poczuwają i jeszcze się potrafią obrazić, że mam inne plany. A jeśli chodzi o lekarzy, tylko raz trafiłam na kogoś z sensem /niestety ta osoba leczy teraz tylko osoby niepełnosprawne/ Inni byli koszmarni, np. że powinnam się przeprowadzić, albo znaleźć sobie pracę... a mnie trudno było rano z łóżka wstać i do łazienki iść. W tym sensie też mówię o pomocy ludzi. Bo wiadomo, że jak człowiek sam nie chce wyzdrowieć, nie ma takiej siły, żeby mu coś pomogło. Poza tym ludzie często odsuwają się od chorego, bo nie rozumieją, bo to kłopot, bo nie wiedzą, co powiedzieć. Ja zawsze sama szukałam ratunku, teraz też czekam na wizytę u kogoś nowego... A ten bałagan w służbie zdrowia, to dodatkowy klopot

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ważny Temat
Do Bez Wyjścia. Kochana, piszesz, że miałaś taką chwilę, że nie mogłaś wyjśc z łóżka, ani pójśc do łazienki. Ja też. Marzyłam o tym, aby ktoś przyszedł i podniósł mnie specjalnym podnośnikiem, którego używa się w szpitalach do przenoszenia najciężej chorych. Zażywam teraz leki antydepresyjne i z każdym dniem czuję się coraz lepiej. Oczywiście, moje samopoczucie jedno, a życie drugie, ale dzięki temu, że nie jestem w mroku mogę coś postanowic, wyjsc do ludzi i z ludźmi, posprzątac, pójśc do pracy itp. Bez Wyjścia, jest w Tobie życie! Walcz o ten ogień. "Szukasz pochodni, by zapalic lampę? Zapal ją ode mnie, bo ja cały płonę..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez wyjścia
Dzięki! Naprawdę próbuję. Ale też mam świadomość, że same antydepresanty nie pomogą. A jeżeli Ty Ważny Temat miałaś taki problem, to wiesz, jak to jest. Inni nie rozumieją, jak można nie móc wstać z łóżka. Ja 2 tygodnie sie nie myłam, jadłam tylko suchy chleb, nie wstawałam z łózka. A w domu nie byłam sama. I dlatego źle oceniam takie sytuacje i nie rozumiem takich ludzi, że nie widzą, gdy coś takiego dzieje się z innym człowiekiem. Myślę, że poza chorobą, to jest naprawdę smutne. A może i stąd takie choroby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ważny Temat
Nie rozumieją, ale tym się nie przejmuj. Pomóż sama sobie, pamiętając przy tym i nie zrażając się, że nie jest łatwo dobrać leki antydepresyjne. Czasem trzeba je kilkakrotnie zmieniać, aż utrafi się ten właściwy. Depresja doświadcza, po jej przejściu człowiek nie jest taki sam, jaki był, ale też uczy, bo chcąc z depresji wyjść trzeba wyjść ze swojego życia. Spóbować coś zmienić w nim, nawet jeśli próba się nie powiedzie, to chociaż spróbować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samobójstwo jest normalną
rzeczą , w ten sposób eliminują się słabe jednostki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez wyjścia
Gdyby nie niektóre "słabe jednostki" tak to określasz, kultura byłaby znacznie uboższa. A tobie wyraźnie brak wrażlowości nie mówiąc o empatii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z tego co tutaj widze to takie
osoby zamykają się w czterech scianach, mają jakieś fobie, boją się wyjść do ludzi więc nie sądzę, aby tak wiele wnosiły do kultury.. to słabi psychicznie ludzie, których życie przerasta i wolą się użalać nad soba...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ważny Temat
Do Z tego co tutaj widzę...To wcale nie są słabe jednostki, one są silne i piękne duchem, normalne, tylko żyją w nienormalnym świecie. Paradoks tego wszystkiego polega na tym, że my wszyscy podążymy za silnym, pewnym siebie psychopatą (taktownie przemilczę nazwiska niektórych polityków). Mamy w historii przykłady psychopatii: Stalin, Hitler, Pinochet i inn.), spychając delikatniejsze jednostki na margines życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość idiotka totalna
broń Was panie boże żadbych samobojstw czekajcie w tej [poczekalni az do smierci .............i myslcie o sobie tak jak ja ale zywi:):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasne normalne tylko
biedaczki żyja w nienormalnym świecie.. a ja dalej uwazam, ze sa słabi bo nie potrafia sie przystosowac do nowego świata, jakos większośc potrafi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×