Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Zlota jesien

Magia czterech por roku dojrzalych kobiet

Polecane posty

Pozdrawiam Oazo wo 👄 I śpiewam z wami na cale gardło:-D Kalina Jędrusik - \"I wciąż się na coś czeka\" I wciąż się na coś czeka, na coś, co nie chce przyjść i znów nie przyszło dziś. Może jutro... I wciąż się na coś czeka i wszystko jest nie tak i wszystko nie ten ma smak. Smutno. Ty także nie jesteś ten, Choć co by szkodziło komu. Znowu nie udał się dzień, trzeba wracać do domu. I znów się będzie czekać, na coś, co nie chce przyjść. I znów codziennie myśl: Może dziś? Można się włóczyć nocą. Można rozrabiać i pić. Żyć jak to mówią: mocno, wesoło żyć . A smutek jak wierny pies dniem i nocą waruje obok. Jak trudno, jak trudno jest uciec przed sobą. I wciąż się na coś czeka, na coś, co nie chce przyjść i znów nie przyszło dziś. Może jutro... I wciąż się na coś czeka i wszystko jest nie tak... i wszystko nie ten ma smak. Smutno. Ty także nie jesteś ten, Choć co by szkodziło komu. Znowu nie udał się dzień, trzeba wracać do domu. I znów się będzie czekać, na coś, co nie chce przyjść. I znów codziennie myśl: Może dziś? Ty także nie jesteś ten, Choć co by szkodziło komu. Znowu nie udał się dzień, trzeba wracać do domu. I znów się będzie czekać, na coś, co nie chce przyjść. I znów codziennie myśl: Może dziś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
NO dziewczyny przy sobocie po robocie... Budka Suflera Budka Suflera - "Bal wszystkich świętych" Wersja do druku Ta niedziela jest jak film, tani klasy "B", Facet się pałęta w nim w nieciekawym tle, Scenarzysta forsę wziął, potem zaczął pić I z dialogów wyszło dno, zero, czyli nic. Wszyscy święci balują w niebie, Złoty sypie się kurz, A ja włóczę się znów bez Ciebie I do piekła mam tuż. Tak bym chciał Cię spotkać raz, w ten jedyny dzień Lub o tydzień cofnąć czas, ale nie da się, Chociaż samotności smak aż do bólu znam, Kiedy innych niedziel brak, trudno, co mi tam... Wszyscy święci balują w niebie, Złoty sypie się kurz, A ja włóczę się znów bez Ciebie I do piekła mam tuż. Świat się tylko już ze mną kręci, Gwiazdy płoną jak stal, Skasowałaś mnie z swej pamięci, Aż mi siebie jest żal. W niebie dzisiaj wszyscy, wszyscy świeci mają bal...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A teraz zapraszam do tanga:-D Budka Suflera - "Takie tango Na sali wielkiej i błyszczącej Tak jak nocne Buenos Aires Które nie chce spać Orkiestra stroi instrumenty Daje znak i zaraz zacznie Nowe tango grać Siedzimy obok obojętni Wobec siebie jak turyści Wystukujemy rytm Nie będzie tanga między nami Choćby nawet cud się ziścił Nie pomoże nic Chociaż płyną ostre nuty W żyłach płonie krew Nigdy żadne z nas do tańca Nie poderwie się Bo do tanga trzeba dwojga Zgodnych ciał i chętnych serc Bo do tanga trzeba dwojga Tak ten świat złożony jest Zaleje w końcu Buenos Aires Noc tak gęsta jak atrament A gdy przyjdzie brzask Co było w naszych sercach kiedyś Kiedyś jak świecący diament Cały straci blask I choć będą znowu grali Bóg to jeden wie Nigdy razem na tej sali Nie spotkamy się Bo do tanga trzeba dwojga Zgodnych ciał i chętnych serc Bo do tanga trzeba dwojga Tak ten świat złożony jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak karnawał to karnawał:-D Kombi - "Pokolenie" Rodzisz się - to znak Kocha cię ten świat Barwy dnia twój krzyk i barwy nocy Masz już parę lat Czujesz w co się gra Dobro i zło śmiech prosto W bramie łyk jak skok Kumple są jest noc Ona jest o krok - już dorosłeś Każde pokolenie ma własny czas Każde pokolenie chce zmienić świat Każde pokolenie odejdzie w cień A nasze ? nie Okres burz twój bunt Wolność ma jej biust Rzucasz dom by dom swój założyć Dziecka płacz przez sen Gorzki smak jej łez I ta myśl by to godnie przeżyć Każde pokolenie ma własny czas Każde pokolenie chce zmienić świat Każde pokolenie odejdzie w cień A nasze - nie Każde pokolenie ma własny głos Każde pokolenie chce wierzyć w coś Każde pokolenie rozwieje się A nasze - nie Droga na sam szczyt A tam nie ma nic Tylko ślady po... pokoleniach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jasiek64
WITAM WBW!!! KOCHANY GRANATKU SZKODA , ze kolega do mnie przychodzi ,bo bym tak z tobą wywinął... SUPER Z CIEBIE BABKA👄 Bo do tanga trzeba dwojga Zgodnych ciał i chętnych serc Bo do tanga trzeba dwojga Tak ten świat złożony jest :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzięki JASIU, JASIU LENKU❤️ ty moje ha ha ha ! No i wszyscy do kółeczka poprowadzi nas poleczka:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 60 siatka
Witajcie wszyscy milutko !!! Granacik mnie do tańca rozochocił, aż mi się nogi rozgrzały:-D Masz racje Granatku:) to czas na zabawy i bale... Wiec korzystajmy póki nogi chodzą... Ja nie powiem niedługo 61 na kark wejdzie a ja tańcować lubię:) A ta balladę o ciotce Matyldzie to już uwielbiam ha ha ha ! Pod Budą - Ballada o ciotce Matyldzie Między strychem a piwnicą w jakiejś starej kamienicy mieszka ktoś kto rozumy wszystkie zjadł.. dobrze wie co lubią kwiaty i pamięta wszystkie daty a kłopoty zna rodzinne od stu lat Ciotka Matylda cała w papilotach ma rozpieszczonego kota i nadzieję że się jeszcze zmieni świat Ciotka Matylda w podartych bamboszach Czeka wciąż na listonosza który rentę nosi i do łask się wkradł Aż pewnego dnia zastukał a za drzwiami cisza głucha Zniknął ktoś kto rozumy wszystkie zjadł nie podlane zwiędły kwiaty w zapomnienie poszły daty a na moje biurko mały kamyk spadł Ciotka Matylda do niebieskich kroczy bram Już podoba jej się tam i na Pana woła głośno: wpuść mnie Pan! Ciotka Matylda ma koronę z papilotów I pod pachą taszczy kota przecież biedak nie mógł zostać całkiem sam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 60 siatka
ALBO TO:-D Pod Budą - Niedziela z aniołami Ballada będzie o tem, jak którejś tam niedzieli podeszli do mych okien anieli. Lakierki mieli czarne, smokingi mieli złote i chyba jeszcze na mnie ochotę. Ochota moi złoci, to rzecz normalna zgoła, lecz ta trafiła w locie anioła. Mówią chodźmy razem do miasta, jesteś przecież wirem niewiasta. W mieście będzie ubaw i basta, forsą chcemy trochę poszastać. Mamy tego więcej niż trzeba, za bilety lewe do nieba. Tobie przecież się nie przelewa, chociaż ciągle śpiewasz i śpiewasz. Zgodziłam się nareszcie i nieśli mnie na rękach i grała mi na wietrze sukienka. Aż księżyc się rozchmurzył, zerkając na to wszystko, a ponoć jest on dużym artystą. Artysta moje złotka, to rzecz normalna zgoła, lecz gorzej jeśli spotka anioła, lecz gorzej jeśli spotka anioła. Potem poszło już na całego szampan, kawior, czardasz Montiego Do grosika, do ostatniego i do rana bieluteńkiego. Wreszcie w parku świt nas obudził i szaleństwo całe ostudził. Pomyślałam nieźle wśród ludzi, tu się nawet anioł nie nudzi. Potem poszło już na całego szampan, kawior, czardasz Montiego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 60 siatka
Pod Budą - Piosenka na karnawał Jeszcze jeden za nami rok i kolejna bitwa przed nami to karnawał pręży się jak kot to karnawał kochany Panie Przyjdzie balów szalonych krąg korowodów pijanych często Podawane od lat z rąk do rąk przy kim wreszcie zostanie zwycięstwo Popatrz gwiazda jakoś nie tak nie brakuje tego na niebie może gwieździe nie bardzo w smak że się chcemy wybrać dla siebie A jeżeli wybrać da los to z dwudziestu jeden butelek triumfalny salut wystrzelę w moją dobrą wyśnioną noc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niesmiala
🖐️ WEWNĘTRZNE PIĘKNO.... Gdy w pewien słoneczny ranek szłyśmy wraz z moją dwuletnią córeczką Lisą w stronę domu, podeszły do nas dwie starsze panie. - Czy wiesz, że jesteś piękną małą dziewczynką? -powiedziała jedna z nich, uśmiechając się do Lisy. Moja córka westchnęła i oparła rączkę na biodrze. - Tak, wiem - odpowiedziała znudzonym głosem. Przeprosiłam obie panie, zawstydzona trochę próżnością Lisy, i poszłyśmy dalej. Całą drogę zastanawiałam się, jak powinnam była zachować się w tej sytuacji. -Liso - powiedziałam łagodnie, gdy dotarłyśmy do domu. - Te dwie starsze panie mówiły o pięknie, które masz w sobie. To prawda, że masz ładniutką buzię, bo taką stworzył cię Bóg. Ale każdy musi być piękny również w środku. Lisa spojrzała na mnie, nic nie rozumiejąc, więc mówiłam dalej. - Czy chcesz wiedzieć, na czym to polega? Skinęła poważnie głową. - Dobrze. Tylko od ciebie, skarbie, zależy, czy będziesz piękna wewnętrznie. Do ciebie należy wybór, czy będziesz dobra dla rodziców, brata i dzieci, z którymi się bawisz. Musisz troszczyć się o innych ludzi, kochanie. Musisz dzielić się zabawkami ze swoimi koleżankami. Musisz pomagać temu, komu jest źle, kto ma kłopoty albo potrzebuje przyjaciela. Gdy robisz te wszystkie rzeczy, jesteś piękna wewnętrznie. Rozumiesz, o czym mówię? -Tak, mamusiu. Przepraszam, ale nie wiedziałam o tym. Trzymając ją w ramionach, powiedziałam, że ją kocham i żeby nigdy nie zapomniała o tym, co przed chwila usłyszała. Nigdy więcej nie rozmawiałyśmy już na ten temat. Prawie dwa lata później przeprowadziliśmy się na wieś i zapisaliśmy Lisę do przedszkola. W jej grupie była dziewczynka, której mama umarła. Ojciec Jeanny ożenił się po raz drugi z ciepłą i spontaniczną kobietą. Od razu można było zauważyć, że między nią a Jeanna panują wspaniałe, pełne miłości stosunki. Pewnego dnia Lisa zapytała, czy Jeanna może przyjść do niej po południu. Umówiłam się więc z jej macochą, że następnego dnia zabiorę obie dziewczynki do domu. Gdy nazajutrz wyjeżdżałyśmy z parkingu, Jeanna zapytała, czy może pójść odwiedzić swoją mamę. Wiedziałam, że jej macocha pracuje, więc odpowiedziałam wesoło: - Oczywiście, ale czy jesteś pewna, że chcesz tam iść? Jeanna skinęła głową, że chce, więc ruszyłam, a ona wskazywała mi drogę. Dopiero po chwili zorientowałam się, że jedziemy na cmentarz. Pierwszą myślą, jaka przyszła mi do głowy, to awantura, którą zrobią mi rodzice Jeanny, gdy dowiedzą się, co zaszło. Wiedziałam, jednak, jak ważne jest dla niej to, by odwiedzić grób matki; potrzebowała tego i wierzyła, że ją tam zabiorę. Moja odmowa świadczyłaby o tym, że robi coś złego. - Jeanna, czy wiesz, gdzie jest grób twojej mamy? -zapytałam cicho. -Wiem, gdzie jest to miejsce - odparła. Zaparkowałam tam, gdzie mi wskazała, a potem zaczęłyśmy rozglądać się dookoła. W końcu dostrzegłam tabliczkę z nazwiskiem matki Jeanny. Dwie małe dziewczyki usiadły obok siebie po jednej stronie grobu, a ja przycupnęłam po drugiej. Potem Jeanna zaczęła opowiadać, jak było w jej domu, zanim mama umarła, i o tym, co zdarzyło się w dzień jej śmierci. Jeanna mówiła, a Lisa z twarzą mokrą od łez obejmowała ją czule i głaskała. - Och, Jeanna - mówiła co chwilę. - Tak mi przykro. Tak mi przykro, że twoja mama umarła. W końcu Jeanna spojrzała na mnie i powiedziała: -Wie pani, ciągle kocham moją mamę i nową mamę też kocham. Głęboko w sercu poczułam, że to właśnie jest powód, dla którego tutaj przyszłyśmy. -Wiesz, Jeanna - powiedziałam, uśmiechając się uspokajająco. - Tak właśnie jest z miłością. Nie musisz zabierać jej jednej osobie, by dać ją następnej. Jest jej wokół zawsze tak dużo, że można się nią dzielić. Miłość jest jak ogromna gumowa taśma, która rozciąga się, opasując wszystkich ludzi, których kochasz. To wspaniałe, że kochasz obie mamusie. Jestem pewna, że twoja prawdziwa mama cieszy się, że masz drugą mamę, która cię kocha i troszczy się o ciebie i twoje siostry. Jeanna uśmiechnęła się, najwyraźniej zadowolona z tego, co usłyszała. Siedziałyśmy jeszcze przez chwilę w milczeniu, a potem pojechałyśmy do domu. Dziewczynki bawiły się wesoło, dopóki po Jeannę nie przyjechała jej macocha. Opowiedziałam jej krótko o tym, co zdarzyło się po południu i dlaczego tak postąpiłam. Ku mojej wielkiej uldze, zrozumiała to i podziękowała mi. Gdy wyszły, podniosłam Lisę, posadziłam ją na krześle i pocałowałam w policzek. - Lisa, jestem z ciebie dumna - powiedziałam. - Byłaś dzisiaj dla Jeanny wspaniałą przyjaciółką. Wiem, że twoje zrozumienie i smutek, który razem z nią przeżywałaś, miały dla niej wielkie znaczenie. Śliczne brązowe oczy spojrzały z powagą w moje własne, a Lisa zapytała: - Mamusiu, czy byłam piękna wewnętrznie? Pamela J. deRoy Tłumaczenie - M.P. Hermanowscy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Kto zapomni ty czy ja, Komu będzie kogoś brak Nie pytaj przecież wiesz , Bierz życie jakie jest Już nie zmienisz teraz nic, Nie przewidział tego nikt Że nasz niezwykły sen Jak mgła rozpłynie się REF: Zatańczysz ze mną jeszcze raz , Ostatni raz Nim skończy się ten bal Nadziei iskra błyśnie w nas I zgaśnie w nas Jak nie potrzebna łza . Choć nam będzie siebie brak , Choć poznamy ciszy smak Nie cofnie czasu nikt, Gdy w oczy zajżysz mi Podzielimy swiat na pół, Pogonimy resztki słów I zanim minie dzień, Zapomnieć możesz mnie. ❤️ ❤️ ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
USTA I PEŁNIA Oto jest noc tańczących snów i wschodzi nów na niebo znów jak sekret, który do połowy mówiłem tobie w inny czas, gdy nów podobny drżał i gasł tuż ponad cieniem twojej głowy. I dziś, jak wtedy, palcem weń wskazując, rzekłaś: \"Drogi, zmień ten księżyc, niech się w pełnię spełnia\" I nagle - burza srebra, i zbratane usta aż do krwi przecięła zwierciadlana pełnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzień dobry! Pozdrawiam wszystkich życząc milej niedzieli WBW👄❤️ Stawiam gorącą kawkę i kruche ciasteczka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
trzej królowie Autor: niobe kiedy trzech króli ze wschodu wędrowało dni były piekielnie gorące noce zaś zimne jak kościelny kamień kiedy wymieniali krótkie jak pacierz spojrzenia nadzieja rozdmuchiwała piasek pustyni po wiekach marszu zobaczyli stajenkę i skierowali tam powtórnie konające wielbłądy w żłobku zamiast wody leżało dzieciątko oraz porzucone przed laty złoto kadzidło i mirra szczęśliwi starcy oddali mu pokłon i swoją niegasnącą gwiazdę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Baczyński Krzysztof Kamil Ballada o trzech królach Tajemnicę przesypując w sobie jak w zamkniętej kadzi ziarno, jechali trzej królowie przez ziemię rudą i skwarną. Wielbłąd kołysał jak maszt, a piasek podobny do wody; i myślał król: "Jestem młody, a nie minął mnie wielki czas. I zobaczę w purpurze rubinów ogień, siły magiczny blask; może stanę się mocniejszy od czynów przez ten jeden, jedyny raz". Tygrys prężył siłę jak wąż, mięśnie w puchu grały jak harfa. Na tygrysie jechał drugi mąż, siwą grzywę w zamyśleniu szarpał. "Teraz - myślał - po latach tylu, gdy zobaczę, jak płomienie cudu drżą, moje czary skarbów mi uchylą, moje wróżby nabiegną krwią. Ziemia pełna jak złoty orzech, pęknie na niej skorupy głaz, usta jaskiń diamentowych otworzy przez ten jeden, jedyny raz." Trzeci król na rybie wielkiej jak wyspa jechał przez stepy podobne szybie błękitnej pod wiatru miechem. Nucił: "Po latach stu kwiat początku i końca ogień w jedno koło związanych nut gdy zobaczę, sam się stanę Bogiem. W suche liście moich ciemnych ksiąg spłynie mądrość odwiecznych gwiazd i osiądzie w misie moich rąk przez ten jeden, jedyny raz". A w pałacach na lądach zielonych, co jak sukno wzburzonej fali, mieli króle trzej błękitne dzwony, w których serca swe na co dzień chowali. A tak śpiesznie biegli, że w pośpiechu wzięli tylko myśli pełne grzechu. Więc uklękli trzej królowie zadziwieni, jak trzy słupy złocistego pyłu, nie widząc, że się serca trzy po ziemi wlokły z nimi jak psy smutne z tyłu. I spojrzeli nagle wszyscy trzej, gdzie dzieciątko jak kropla światła, i ujrzeli, jak w pękniętych zwierciadłach, w sobie - czarny, huczący lej. I poczuli nagle serca trzy, co jak pięści stężały od żalu. Więc już w wielkim pokoju wracali, kołysani przez zwierzęta jak przez sny. Wielbłąd z wolna huśtał jak maszt, tygrys cicho jak morze mruczał, ryba smugą powietrza szła. I płynęło, i szumiało w nich jak ruczaj. Powracali, pośpieszali z wysokości trzej królowie nauczeni miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotny60
Cześć dziewczynki...duża 👄 Dla WANILKI

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotny 60
Spotykają się dwie koleżanki. Jedna mówi do drugiej: Słyszałam, że chcesz wrócić do męża... Tak, nie mogę patrzeć spokojnie, jak ten nikczemnik używa życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 50+5 =55
Ja tez o Was i o oazie pamiętam👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 50+5 =55
Jak karnawał to na bal :-D piękna ta baletnica prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie kochane moje dziewczynki i chłopacy:-D Pozdrawiam was serdecznie❤️ Wanilko ! Jakie śliczne te wiersze na trzech króli..Dziękuję👄 🌼 Właśnie niedawno wróciliśmy z kościółka, zjemy obiadek i słodkie leniuchowanie ...Zawsze tak robimy, kiedy brzydko i mokro na dworze... Jasio zaplanował partyjkę szachów u sąsiada :-D on to najwyraźniej kocha.. A ja biorę się za książkę, wtedy dopiero wiem , ze to święto:-D O was tez nie zapomniałam i zostawię Wam deserek... Tylko zobaczę czy już gotowy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niesmiala
Zmarł wybitny polski operator Edward Kłosiński :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niesmiala
"Księga Skarbu" W małym mieście perskim, za czasów wielkiego szacha Selciuka, żyła pewna wdowa, która miała tylko jednego syna. Gdy poczuła, że kończy się jej ziemska wędrówka, wezwała swego syna i powiedziała do niego: "Życie nasze było trudne, gdyż jesteśmy biedni, ale powierzam tobie wielkie bogactwo: tę oto księgę. Otrzymałam ją od mego ojca, zawiera ona wszystkie wskazówki niezbędne, aby dojść do ogromnego skarbu. Ja nie miałam nigdy dość sił ani czasu, by ją przeczytać, teraz powierzam ją tobie. Stosuj się do jej wskazówek, a staniesz się bardzo bogaty". Syn, przezwyciężywszy wielki smutek po stracie matki, zaczął czytać grubą, starą księgę, którą rozpoczynały następujące słowa: "Aby dojść do skarbu, czytaj stronę po stronie. Jeżeli przejdziesz od razu do końcowych wniosków, księga zniknie w czarodziejski sposób i nie będziesz mógł osiągnąć skarbu". Następnie były opisane wielkie bogactwa zgromadzone w dalekiej krainie i bardzo dobrze strzeżone w pewnej jaskini. Niestety po pierwszych stronach tekstu perskiego następował tekst w języku arabskim. Młodzieniec, który już widział siebie w roli bogacza, w żaden sposób nie mógł narażać się na to, by przygodny tłumacz zawładnął skarbem, przekazawszy mu jedynie fałszywe informacje. Sam zaczął więc z zapałem studiować język arabski. Po pewnym czasie mógł już przeczytać tekst. Ale oto po kilku stronach natknął się na tekst napisany po chińsku, a potem jeszcze w innych językach, które młodzieniec z wielkim zapałem zaczął poznawać. W tym czasie, aby utrzymać się, wykorzystał doskonałą znajomość języków i wkrótce zasłynął w stolicy jako jeden z najlepszych tłumaczy. Dzięki temu przestał być biedny. Po wielu stronicach napisanych w różnych językach w księdze znalazły się jeszcze wskazówki, jak administrować skarbem, gdy się go osiągnie. Młodzieniec chętnie zapoznał się z ekonomią, rachunkowością oraz zasadami wyceny szlachetnych metali i kamieni, dóbr ruchomych i nieruchomości, aby nie zostać oszukanym, gdy posiądzie skarb. Wykorzystywał też przyswojone sobie wiadomości, aby zapewnić sobie lepszy poziom życia, a jego sława poligloty i zdolnego ekonomisty dotarły aż na zamek szacha. Szach rozkazał przyjąć go do zespołu swych doradców. Początkowo powierzał mu drobne zadania, a potem, gdy poznał go lepiej, zlecał mu trudne i delikatne misje, wreszcie mianował go generalnym administratorem imperium. Młodzieniec nie zapomniał o kontynuowaniu lektury swej książki, która wprowadziła go również w tajniki budowy wielkiego mostu oraz wyciągów i maszyn potrzebnych, by dostać się do dna jaskini. Mówiła o tym, jak otworzyć kamienne drzwi, jak usuwać wielkie głazy, wypełniające wąwozy i zapadliska, aby wyrównać drogę, i o innych podobnych sprawach. Nie chcąc powierzyć nikomu swej tajemnicy i nie pozwalając pomagać sobie - syn wdowy, który stał się wkrótce człowiekiem wszechstronnie wykształconym i ogólnie szanowanym, zapoznał się z inżynierią i urbanistyką tak dobrze, że szach doceniając jego umiejętności i kulturę, mianował go ministrem i nadwornym architektem, a później - premierem. Nie było w królestwie drugiego człowieka tak wykształconego i obeznanego we wszystkich naukach, jak ów czytelnik "księgi skarbu". W dniu, w którym zaślubił córkę szacha, młodzieniec dotarł do ostatniej strony księgi. Z bijącym sercem chwycił brzeg ostatniej strony, wreszcie miał poznać ostateczne objaśnienie. Wolno przewrócił stronę i... wybuchnął śmiechem. Był to śmiech zdumienia, radości i wdzięczności. Ostatnią stronę stanowiła metalowa, doskonale wypolerowana płytka, w której można się było przejrzeć. Syn wdowy ujrzał swe oblicze. Oblicze człowieka dojrzałego, świadomego, dzielnego, mądrego, przygotowanego do wielkiej kariery. A wszystko to dzięki księdze, podarowanej mu przez matkę. Wielkim skarbem byt on sam, a księga pomogła mu to odkryć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OL
Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×