Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

konwalia f

Jedzenie kompulsywne - komu jeszcze marnuje zycie?

Polecane posty

Gość asiena
A i ja też dziś miałam jakiś beznadziejny dzień i ciągle jadłam... ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pier***ny placek niech go szlak skusiłam się dziś znów. Ale poza tym to oki. Jak się motywujecie do tego aby czegoś nie zjeść. Ja jako nowiutka nie mam za dużo doświadczeń i może wasze doświadczenia mi pomogą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wioluszka 1 Ja cię doskonale rozumiem bo też mam 100 na wadze. A przed mężem głupio mi się tak otworzyć. Po prostu to jest takie dziwne, ja się wstydzę mówić o tym z nim. Ostatnio jak zaczęłam mówić, że mam problem to po 1 minucie już zakończyłam temat, nie umiałam tego mu przekazać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teżznamtenproblem
witajcie, u mnie okropny okres jem bez przerwy, jak alkoholik w ciągu.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A teraz najgorszy okres przed nami święta żarcia nie do przeżarcia. Dobrze że wyjeżdżam może w tym roku się opamiętam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kompulsowa z problemami
piszcie dziewczyny.. do "tezmam tenproblem" co jesz w takim dniiu kompulsowym? podaj przyklad.. chcialabym sie dowiedziec zeby ocenic jak bardzo zle jest ze mna:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiena
Nie wytrzymuję sama ze sobą... Wstałam z takim mega dobrym nastawieniem do życia, siebie i żarcia, z obietnicą, że teraz wytrwam, że wreszcie pokonam tę dziwną, niewytłumaczalną i niekontrolowaną chęć jedzenia. Rano do pracy wzięłam z domu kanapkę (bułka, masełko, wędlinka i serek żółty) + jabłko. Zjadłam to o 8. Po 12 coś mnie zaczęło nosić, pozytywny nastrój zniknął, walczyłam ze sobą chwile, żeby jednak nie pocieszyć się standardowo jedzeniem, ale przegrałam i kupiłam drożdżówkę + pączka. Po pracy dokupiłam "na drogę" batonika i żarłam za kierownicą. Z Paulą w sklepie zrobiłyśmy normalne zakupy i 3 paczki nadprogramowych jeżyków. Zjadłam obiad (michę jak dla 2 dużych facetów!) i śladu już nie ma po ciastkach (Paula zjadła tylko 4szt), a ja nadal nienasycona... Nienawidzę tych myśli o jedzeniu. Ciągle mam je w głowie. Ciągle myślę co bym zjadła. Non stop zaglądam do lodówki i coś wyciągam. A to kawałek wędlinki, albo serka, albo łyżeczkę dżemu, albo nutelli, a nawet kromkę suchego chleba z masłem. Wszystko, co tylko da się przełknąć. Wszystko po to, żeby coś w sobie zagłuszyć, oszukać... Smutek? Nudę? Sama nie wiem... ;-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
brzmi znajomo niestety, od pon jestem na kopenhaskiej a jakos od 2 tyg przeszlam na zdrowy tryb zycia ale wczesniej mialam tak jak Wy to opisujecie, najgorzej bylo jak siedzialam dlugo w domu, bo poza domem mozna to kontrolowac gorzej jak sie wraca z pracy troche na glodzie to mozna rzucic sie na wszystko i zjesc duzo wiecej. wiedzialam, ze ma to jakas medyczna nazwe!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja dziś też poszłam po bandzie. A tak dobrze mi szło. do 16 było nie źle to co zaplanowałam na śniadanko 1 kromka kanapki z salami na 2 śniadanko 2 kromki kanapeczki i mały galacik drobiowy późnij już 2 jabuszka. Wlazłam do domu i się zaczęło 1 kiełbacha do tego bigos i 2 kromki chleba, potem kawek placka i teraz zarzuciłam kabanosa. Masakra no i jeszcze dziubłam udźca z indora. To jest chore. Nie poddam się idę to spalić mam rower stacjonarny idę na godzinę pojeździć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alexxxjia
Cześć dziewczyny!!! (przynajmniej tak zakładam ale panów też witam ^_^) Tak sobie chodzę po forum i postanowiłam napisać trochę o moich doświadczenia z ta chorobą bulimią bo jak wiele osób już tu wspomniało bulimia jest CHOROBĄ. Ja na szczęście już z niej wyszłam, ale ona i tak była ostatnim moim etapem mojej „inteligencji bo najpierw przeszłam przez anoreksje i kompulsywne obiadanie się (KO). A wszystko oczywiście zaczyna się od JEDZENIA, a dokładniej rzecz biorąc ODCHUDZANIA to jest całe źródło problemu. Bogu dzięki mam wspaniałych rodziców, bo o ile dwie pierwsze choroby nie dopuszczałam do świadomości to przy trzeciej przeraziłam się bo wiedziała, że ta choroba niesie ze sobą o wiele gorsze konsekwencjie niż KO. O bulimi powiedziałam mamie, które mnie zrozumiała i zaczęła walczyć ze mną. Kiedy nie wytrzymywałam to ona mnie pocieszała, że będzie lepiek, razem świętowałyśmy każdy dzień bez napadów najpierw był jeden, pózniej dwa dni, pózniej 10 dni itd. Kiedy byłam załamana to ona podawała mi rekę i mówiła, że okej dzisiaj miałam napad ale wytrzymala już 5 dni bez, i że od razu tej choroby nie pokonamy ale z czasem. Tata nie do końca wiedział co ze mną jest ale wspierał mnie na swój sposób kupował mi moje ulubione torty ja oczywiście nie zadowolona z tego no bo chciała schudnąć ale Tata mi powiedział, że z czego ja chce schudną, a poza tym jeden trocik mi nie za szkodzi zrozumiałam, że kocha mnie taka jaka jestem. Taka postawa rodziców była dal mnie olbrzymim wsparciem dawało mi siłę do walki. Z bulimi wróciłam do KO. Wyszłam ze wszystkich chorób ostatecznie w dość nietypowy sposób. KO powodowałao, że cały czas tyłam, pewnego dnia nie wytrzymałam psychicznie i ważąc 76 kg(nigdy w życiu jeszcze tyle nie wazyłam) podałam się. Przygotowałam się na to psychicznie, że zaraz będę ważyć 80 kg i nic na to nie poradzę bo zbyt lubie jeść. Przestałam sobie co kol wiek ograniczać powiedziałam jedz co chcesz. Przestała się ODCHUDZAĆ ale przestałam naprawdę a nie na niby czyli, że mówię, że już się nie odchudzam a patrząc na to co jem mysli ile to ma kalorii. Zaczęłam jesc wszystko paluszki, pizze, lody wszystko na co tylko miałam ochotę i po dwóch tygodniach zauważyłam, że spodnie są troche luźniejsze. Zdziwiłam się, myślałam, że mam urojenia ale weszłam na wagę i okazało się, że schudłam. SZOK nie mogła uwierzyć. W pół roku, nie mając prawie w ogóle dodatkowego ruchu jak np. siłownia - schudłam 10 kg jedząc wszystko co niezdrowe. Zaczęłam się nad tym zastanawiać i doszłam do wniosku, że kiedy NAPRAWDĘ przestałam się odchudzać przestałam maniakalnie mysleć o jedzeniu. Zauważyłam, że owszem jadałam to co chcę, ale tylko wtedy kiedy byłam głodna i w mniejszych ilościach np. kiedyś zjadałam całą pizze a teraz połowę bo po tej połówce już nie jestem głodna a jak będę miała ochotę to zjem ją później. Mój mózg wie, że go nie okłamuj więc nie ma sprawy nie mysle tak jak kiedyś to ostatni batonik, to ostani pączek na pożegnanie bo przytyjesz a skoro ostani to czemu nie zjeść pięciu, przecież są ostatnie itp. Kiedyś tylko myslałm o jedzeniu i czego mi nie wolno jesć dzisiaj o jedzeni myślę tylko gdy jestem głodna i jem to na co mam ochotę, nic sobie nie odmawiam. Innymi słowy źródłem bulimii, anoreksji, KO jest odchudzanie się, które prowadzi do maniakalnego myślenia o jedzeniu. Z tych chorób bardzo ciężko wyjść mi się udało ale przez przypadek i w efekcie tego, że porzuciłam nadzieje, ale nie że wyjdę z tych chorób tylko, że schudnę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teżznamtenproblem
kompulsowa z problemami zależy od tego jaki to napad-bo zdarza się, ze objada się na potęgę a czasem jem mniej, w przypadku mojego mniej to i tak o wiele więcej niż u przciętnego człowieka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teżznamtenproblem
ostatnio nie mam możliwości częstszego pisania niestety, poza tym okropnie się objadam, batony, bułki, ser itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiena
Dostałam dziś w pracy zaległą paczkę mikołajkową dla córy i, żeby nie skłamać, zjadłam sama 1/3 tej paczki jak na jakimś głodzie (opakowanie delicji, liona, dobrą garść cukierków mieszanka wedlowska i pół czekolady). To wszystko w przeciągu może 1,5 godziny, tak do kawy... Nie wspomnę, że ważę już 54,3kg... ;( Nie umiem się powstrzymać, nic mnie do tego nie motywuje, dziś nawet mój były mąż zauważył, jak on to powiedział śmichem żartem, że "nabrałam trochę ciałka na zimę"... ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WIOLUSZKA 1
MartaFW POWIEDZ JAK WAZYZ 100KG. JAK NA TO PATRZY TWOJ MAZ, CZY COS CI MOWI PRZYKREGO, ALBO DOCINKI, ROZBIERASZ SIE PRZY NIM I POKAZUJESZ NAGO CZESTO RAZEM GDZIES WYCHODZICIE. SORKI ZA PYTANIE ODPOWIEDZ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wioluszka1
u mnie masakra , mam napady juz od kilku dni , co robic ,przeciez ja tego nie chce i przytylo mi sie jeszcze troche ,a tu jeszcze swieta wiec wieksze zarcie, boje sie tych spotkan rodzinnych, jestem gruba nie mam sie w co ubrac , kazdy mnie bedzie ocenial, ja sie juz wykanczam tym wszystkim ,a tu nie mam od nikogo wsparcia, tylko tu moge sie choc troche wygadac od kilku dni mam jakiegos dola i tez wiecej jem myslalam o wczasach odchudzajacych, ale maz by mnie nigdy nie pozwolil no i sa dzieci , ale pomarzyc mozna....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze jestem szczupla
ja sie nażarłam w nocy i dzis od rana znowu glod :( -czekolada -2 snickersy po tym milam dosc slodkiego i zjadlam 4 tosty z serem zoltym... ja em duzo, ale jestem chuda, dobrze ze mam taka przemiane... a dzis juz poszly 4 delicje, mikolaj czekoladowy, mega wielkie sniadanie (jajcznica 3 jaj na szynce, 2 pajdy chleba), penie niedlugo zjem obiad..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wioluszka Mój mąż luzik. Nie daje mi odczuć, że jestem za duża. Nigdy mi nie zwrócił uwagę na wygląd. Raczej mnie wspiera. Nawet obiecał, że w styczniu pójdzie ze mną na siłownie żeby mnie motywować i dawać oparcie. Sex ok. ja mam duży potencjał i zachcianki więc nawet o wadze nie myślę w tym momencie. A wychodzimy też często razem i to ja mam większy problem z samoakceptacją. Z ciuchami nie mam większego problemu bo jestem z wykształcenia technikiem odzieży. Więc wszystko zatuszuję i poprzerabiam. Jeśli masz ochotę na większe wsparcie podczas odchudzania założyłam temat : Wiele do stracenia ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiena
A ja kolejny dzień obżarstwa... ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaamilllaaaa
mi się nawet pisać nie chce ostatnio...pewnie przez to ze obiecując tu na formu ze konczę z objadaniem, oklamuję sama siebie tak naprawdę :( moja waga dzis pokazala 54,4kg :(:( a jeszcze 4 dni temu bylo 52...dzis niby ok, postanowienie jak co rano ze nie bede jadla tyle, ze dieta, cwiczenia, ale sama boję sie co bedzie popoludniu. Może i nie skuszę sie na slodycze, bo jak wspomną sobie to poranne wazenie....to mysl o tym że robie sie z dnia na dzien grubsza pewnie mnie powstrzyma, ale bedzie mi ciężko, ojj bardzo ciezko :( Najgorsze jest to ze nawet gdy chce sobie postanowic ze juz koniec z tym objadaniem, to perspektywa świąt i tego calego jedzenia odbiera mi wiarę w to że dam radę:( Ale probuję, nie poddaję się!! asiena - wiem jakie to dolujące jak ktos nawet żartem powie że nam się przytylo, ja często mam tak że jak jestem w fazie wzrosu wagi tak jak teraz, to najchętniej zamknelabym sie w domu żeby nikt mnie nie widzial i nie zauwazyl przypadkiem ze zrobilam sie większa:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny jeśli chcecie naprwde walczyć z KO (kompulsywnym Obiadaniem się) to musicie zrozumieć, że najpierw musicie zrobić porządek z waszym odchudzaniem się bulimia, KO, anoreksja są efektem złego odchudzania się!!! Poniżej wklejam opis mechanizmu działani bulimi i KO. Przynajmniej jak ja to widzę. Może komuś pomoże Więc wszystko zaczyna się od odchudzania chcemy schudnąc by czuć się lepiej, silnie, być pewniejszym siebie (powody są różne). No i zaczynamy od ograniczanie jedzenia i wykluczania z menu wszystkiego co niezdrowe, a co niestety najczęściej uwielbiamy. No i na początku jest okej ale z każdym dniej jest trudniej, aż przychodzi dzień kiedy nie wytrzymujemy i rzucamy się na jedzenie na to co kachamy, co tak długo organizm dostawał a teraz mu się to zabrania. Dziwimy się naszemu zachowaniu ale na początku je lekceważymy to moja winna bo nie mam silnej woli, zdarzyło się raz i już się nie. Ale zdarza się coraz częściej, przez długi czas możemy sobie nie uświadamiać tego, że mamy problem. Organizm, nasz mózg też przeciwko nam bo zamiast pomóc kontrolować te napady obżarstwa (kompulsywne obiadanie się)to jakby im pomagał. I właśnie tak jest bo do mózgu wysyłamy ciągle sygnały, że mamy się odchudzać, że mamy ograniczać, nawet drastycznie, ilośc i rodzaj spożywanego jedzenia. Mózg zaczyna bronić organizm, zaczyna walczyć i robić zapasy by przetrwać ten okres. A zapasy robi dzięku niekontrolowanemu obiadaniu się. I niestey nasz mózg ma racje. Więc mamy napady, jest z nami coraz gorzej. Wyrzuty sumienia nie dają nam spokoju, aż znajdujemy coś by pozbyć się tego wszystkiego co zjedliśmy, a czego jeść według naszych kryteriów jeść nie powinniśmy. Wymiotujemy, i jeszcze gorzej niszczymy sobie zdrowie. Wypowiadamy walkę mózgowi, który chce nas chronić na swój własny sposób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wioluszka1
to jak mam z tego wyjsc to robic jak sobie pomoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teżznamtenproblem
no i cwartek nawet nieżle, ale wczorajszy wieczór masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiena
A ja już przestaję obiecywać poprawę, nie ma sensu, bo święta tuż zaraz więc i tak bym się złamała. Nie mam teraz w życiu tego motoru napędowego, żadnej motywacji, żeby żyć zdrowiej. Wystarczy jedna malutka myśl czy słowo, żebym wpadała w obżarstwo z powodów emocjonalnych. Muszę najpierw poukładać swoje życie, przetłumaczyć sobie pewne sprawy, dostrzec te dobre strony, a nie tylko narzekać, że wszystko mi nie wychodzi. Muszę dojść do ładu ze swoją głową, to wtedy i z jedzeniem będzie prościej. Mam nadzieje, że uwinę się z tym do czasu zanim moja waga przekroczy 60kg, do czego, ku mojemu przerażeniu, zmierza... Czy jest tu jakiś psycholog? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hjf gxdxd
A wiekszość z was na bank ma grzyby candida w organizmie i nawet sobie nie zdajecie sprawy ze one wami steruja, steruja waszym apetytem to one kaza wam jesc w takiej ilosci i mówia wam kiedy i co a najlpeiej słodkie pokarmy i weglowodanowe a im wiecej tego zjadacie to tym wiecej potrzebujecie. Sama to przeszłam, tez sie opychałam latami tonami jedzenia az trafiłam na termin Candida albicans i przeszłan na diete antygrzybicza, nie było łatwo i podejsc było ze 1000 ale za któryms razem przetrwałam, zabiłam paskudnika grzyba. Nie mówie ze nagle jestem niejadkiem ale moje zycie zmieniło sie diametralnie, teraz nie potrafie nawet sie obezrec tak jak robiłam to kiedys bo jak zaczynam przesadzac to po niewielkiej ilosci juz mam dosc i wymiotowac mi sie chce, no nie wiem jak mam to opsac ale jakis bloker mi sie wlacza i nie nazeram sie jak kiedy, w ogole nie ciagnie mnie do slodyczy a jak juz sie tak dzieje to zjadam pare suszonych owocow i mam dosc, jestem zaspokojona, w ogole zmienily mi sie preferencje kulinarne. Boje sie ze przyjdzie dzien ze znow bede sie obzerac i czasami9 czuje ze cos takiego idzie ale umie to zachamowac a nawet nie ja to robie bo moje cialo juz nie chce wiecej i juz. Przepraszam ze tak nieskladnie napisaląłam ale wychodze wlasnie i pisalam szybko. pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teżznamtenproblem
u mnie też ostatnio bardzo kiepsko, podobnie jak u Was wystarczy drobne niepowodzenie i zaczynam jeść, w sumie to nawet jak za bardzo się emocjonuje też jem, wymyślam masę powodów żeby nie trzymać się zdrowej diety pór jedzenia. poza tym jestem po 6 godz jazdy-idzie mi momentami fatalnie, mimo, iż mój Pan instruktor jest przemiły i nie daje mi tego odczuć. postaram się codziennie znaleźć chwilę, żeby się tu odezwać, bo bardzo mi tego brakuje a z Wami jest mi raźniej. dla mnie święta to też wyzwanie- bo jest mnóstwo słodyczy Asia-moim wskaźnikiem przytycia lepszym niż waga jest znajomy, któremu wpadłam w oko gdy byłam krągła i teraz gdy przytyję troszkę mówi że ładnie wyglądam- dla niego na pewno dziś rano ważyłam 58 a teraz 60 kg -

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Coconut_girl
Hej dziewczyny... Kompulsywne jedzenie towarzyszy mi od zawsze. Teraz wracając pamięcią wstecz... przypominam sobie, że w okresie dojrzewania, siedziała we mnie chęć 'dopchania się', poczucie 'pełnego żołądka'. Pamiętam, jak po wakacjach z Niemiec /podczas których udało mi się schudnąć ok 4 kg ( zmiana diety, dostosowanie się do jedzenia tego co towarzysze i w takim samym rytmie - czyli normalne śniadanie, obiad, kolacja) / wróciłam do Polski i błyskawicznie przytyłam. Znów zaczęłam sobie dogadzać... I dziwiłam się mojej koleżance ( znacznie chudszej, drobniejszej,) jak ona wytrzymuje z taką ilością jedzenia..Boże kochany! Miałam dopiero 14 - 15 lat ! :( Okres gimnazjum. A teraz mam już prawie 21 lat. :( Zawsze z tą samą lekką nadwagą. Około 5 kilo. Zawsze ten sam rozmiar. Mieszczę się w dżinsy z gimnazjum, ale... Te wszystkie próby odchudzania na nic. Odchudzam się od zawsze. Błędne koło. Bo zawsze te kompulsy mi towarzyszyły... Ile ja czasu zmarnowałam na jakieś treningi, kręcenie hula hop, stepper.... Żeby potem się nawpierniczać jedzenia. Zawsze jak skądś przyjeżdzałam do domu czy na mieszkanie pierwsze co robiłam, to biegłam do lodówki. Robiłam jedzenie. Uwielbiałam te samotne chwile na mieszkaniu. Denerwowało mnie, gdy współlokatorka była na mieszkaniu. Bo wiedziałam, że nie mogę pozwolić sobie na latanie do lodówki co chwilkę. Swoją drogą, to jest oszukiwanie samej siebie. Nie ma się podglądu w całości na górę jedzenia. Tylko takie jedzenie co 5 minut drobnych i przeróżnych ilości jedzenia, ale przez godzinę... półtorej... czasem dwie. Kawa, herbata, a może znów kawa, a potem znów herbata z sokiem i miodem. ... . Brak słów. Moje ciało, moja dusza krzyczała. I krzyczy. A ja ... wszelkie potrzeby emocjonalne zaspokajam w ten sposób. Dziewczyny! Jak ja się cieszę, że trafiłam na to forum. :( Bo już mam dość tego stanu... Ukrywania problemu. Udawania, że wszystko jest okej. Najgorsze jest wzorowe jedzenie przy innych. Niewielkie ilości. A potem napady obżarstwa i dogadzanie sobie. :( Z ilu ja spotkań zrezygnowałam i wyjść z domu, żeby być sama ze sobą. Nastawiając się na robienie innych rzeczy - projektów, na uczenie się - a zawsze kończyło się obżarstwem i przesiadywaniem przed komputerem. Zawsze siedziało we mnie hasło MUSZĘ SCHUDNĄĆ. I zawsze nie akceptowałam swojego ciała, za to ciało, włosy, styl życia innych koleżanek zawsze był perfekcyjny. W domu też problemy. Mama alkoholiczka. Tata cukrzyca. Babcia cały czas ględzi o starych czasach. A ja :( Nie umiem wyrażać swoich emocji. Ta samotność mnie przytłaczała. Ech. Trzeba z tym zacząć walczyć... :( Wyjść do ludzi. Spojrzeć sobie w twarz. Boję się tylko, że gdy dodam ten wpis... Wszystko wróci do tego co było. Szybko o nim zapomnę by znów poddawać się ucztom.. :( Ale...postanowiłam, że zacznę prowadzić pamiętnik. I pisać o mojej chorobie. Bo to jest choroba :( Ciała i umysłu. Nie pamiętam, kiedy regularnie jadłam... :( Zawsze na zapas. Ech. Dziewczyny, musimy być silne! Musimy z tego wyjść. ;( W tym wypadku musimy być egoistyczne. I zacząć jeść normalnie. KONIEC ODCHUDZANIA. Racjonalne jedzenie, często, małe porcje. Jem wszystko to na co mam ochotę, ale małe ilości. I sport. Pozdrawiam wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bożenkaaaaaaaa
aaa ja mam ubrania we wszystkich rozmiarach :(((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×