Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość 10m-cy zona

Już cię nie kocjam - po 10 m-cach małżeństwa

Polecane posty

Nadszedł widzę odpowiedni moment na użycie utartego frazesu: CZAS LECZY RANY. Nie jest to jednak tzw. pusty frazes, tylko prosta prawda. Umysł ludzki działa w ten sposób, że z czasem wymazuje z pamięci to co nas tak bardzo zraniło - zostają wspomnienia, ale z czasem blakną coraz bardziej i są coraz bardziej wyprane z emocji. Inaczej można by było zwariować. Będzie dobrze. Nie teraz, nie za tydzień, nie za miesiąc..... Może za rok, może za 2, ale będzie dobrze. Pewnie będzie Ci ciężko zaufać ludziom, a w szczególności mężczyznom, ale wierz mi, to co się zdarzyło Tobie, zdarzyło się wielu kobietom i wielu mężczyznom. Jeszcze jedno - ludzie, odchodząc od siebie mówią i robią sobie nawzajem różne przykrości. Nie znam Cię, ale z tego, co piszesz, wynika, że jesteś wrażliwą i inteligentą osobą, która starała się, jak mogła walczyć o ten związek. Nie udało się. ALE TO NIE TWOJA WINA!!!! Zapamiętaj to! Po prostu Twój mężczyzna okazał się niedojrzały emocjonalnie. Brał ślub w przekonaniu, że sielanka będzie trwała wiecznie, a tu \"rzeczywistość skrzeczy\". Zauroczenie minęło i zabrakło mu tej chemii. Zobaczył wasz świat takim, jakim jest i postanowił się wycofać, jak małe, przestraszone dziecko. Do miłości i małżeństwa trzeba dwojga. Nie bierz tego na siebie. Jak jedno chce, a drugie - nie, to nawet młotkiem nie poradzisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobre i prawdziwe
bardzo wspolczuje :( odejdź od niego i nie czekaj az ten smiec podejmie decyzje,bo to smieszne i zalosne :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10m-cy zona Masz racje. Chciałam po prostu znać Twoje zdanie, nastawienie i co teraz zamierzasz. Jestes bardzo konsekwentna i silną osobą. Wiele osób może Ci tego pozazdrościć, bo nawet nie wiesz jak niewielu ludzi jest w stanie w najciezszych momentach zycia nie myslec w kategorii nadzieji na lepsze jutro (a moze on sie zmieni, tak , na pewno sie zmieni, wierze w to ze on juz nie bedzie takim draniem itd), a Ty jestes jedna z tych nielicznych. Gratuluje rozwagi i trzymania emocji na wodzy. To ty kierujesz swoim życiem, a nie ono Tobą. Wiesz czego pragniesz i jesli cos jest zle to nie kolorujesz tego. Tak trzymaj. Wygrasz na tym, bo ten pan nie jest wart Twojego uczucia i masz racje mowiac ze nie mozna zyc w ciaglej niepewnosci jutra z kosą nad głowa pod tytulem \"mam nadzieje ze za jakis czas znowu nie spadnie na mnie takie cierpienie\" a przy takim mezczyznie jest to bardziej niz prawdopodobne. Dasz rade - widac po sposobie wyrazania wlasnych mysli ze mimo bólu jestes w stanie poradzic sobie z tym wszystkim i tak trzymaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 10 m-cy zona
Wiem, że czas leczy rany. Mam nadzieję, że jak najszybciej, bo nie chcę już cierpieć. Wiem, że to nie moja wina - co nie zmienia faktu, że odczuwam żal, ból, złość i zazdrość że innym się udaje a akurat mi nie. Podjęłam decyzję, że pójdę na terapię, bo nie chcę tego wszystkiego dusić w sobie. I trochę się boję, że bez pomocy z zewnątrz sobie nie poradzę - patrzę na półkę, którą on zrobił i wybucham płaczem, a tak żyć nie można. Boję się rozwodu - mieszkam w małym mieście, gdzie wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą, w pewnym sensie jestem osobą publiczną i wiem, że mój ból będzie doskonałym tematem do plotek. Ale z drugiej strony nie ja pierwsza i nie ostatnia. Chętnie posłuchałabym historii o osobach, którym mimo wszystko poszczęściło się w życiu, mimo falstartu znalazły miłość i szczęście w życiu. Dziękuję wszystkim za słowa pocieszenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 10 m-cy zona
Kobietka pytająca Dziękuję za miłe słowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 10 m-cy zona
Muszę się wygadać. Mąż chce rozwodu - stwierdził to wprost. Powiedziałam, że chcę sprawy z orzekaniem o winie - najpierw się zgodził a potem powiedział - nie dam ci rozwodu z orzekaniem o winie, bo nie. Chodzę do terapeuty żeby się pozbierać. Już było mi lepiej aż mąż się do mnie odezwał - wykrzyczał mi, że denerwował go mój charakter. Zapytałam czy od czasów narzeczeństwa się zmieniłam. Nie, ale wtedy on był zakochany i mu nie przeszkadzało. Doszedł do wniosku, że to nie ja jestem ta jedyna. Że przy rozstaniu pokazałam jaka jestem, bo gdybym rzeczywiście go kochała tak jak mówiłam to pozwoliłabym mu odejść żeby był szczęśliwy. Po takich wypowiedziach dostałam histerii. I jeszcze stwierdził, że dziecko przyjaciółki traktował jak swoje, był przy nim jak dorastało i nie zerwie kontaktów z przyjaciółką po tym wszystkim co ich łączyło. To wszystko w co wierzyłam się rozsypało - moje małżeństwo od początku było oszustwem, zataił związek emocjonalny z dzieckiem przyjaciółki, zakpił z sakramentu. I jeszcze przed swoją rodziną zgrywa biedactwo, że to ja go wyrzuciłam - nie przyznaje się że sam odszedł. Jak powiedziałam jego mamie, że to on odszedł, że utrzymywał kontakty z tamtą dziewczyną, że fundował jej dziecku drogie prezenty, dzwonił do niej gdy ja spałam obok - to się wściekł jak ja mogę wygadywać takie rzeczy. To fakty. Najciekawsze jest to, że przez całe małżeństwo nigdy nie podniósł na mnie głosu a teraz wrzeszczy, bo "musi się wyładować". Ludzie -czy to jest normalne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 10 m-cy zona
I jeszcze coś - byłam u zaprzyjaźnionego księdza, prosiłam o radę, o wsparcie. I usłyszałam - Dziecko, Bóg nie chce żebyś się zamartwaiła. Ksiądz powiedział, że nie widzi dla nas szans i wprost namawiał mnie żebym wystąpiła o unieważnienie ślubu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiedz mu jak tylko acznie na Ciebie krzyczeć, że po pierwsze ma się zamknąć, bo nawet jako mąż nie mogłby podnieść na Ciebie głosu a skoro jest obcą osobą (bo zakładam, że teraz już jest) to sobie tego nie życzysz i tyle. Będzie wrzeszczał dalej, wyjdź z pokoju. Powie Ci, że musi się wyłądować-sytuacja podobna do pierwszej. Zasugeruj chorobę psychiczną. Nie daj sobie wmówić, że to Twoja wina. Mąż chce wyżyć swoje żale na Tobie, bo może dręczy go rodzina, albo nawet wurzuty sumienia. Nie rozmawiaj z nim najlepiej wcale. Cokolwiek Ci nie powie, npewno zburzy Twój spokój. Sama mówisz, że to już nie ten człowiek. Potraktuj go jakby umarł, postaraj się jak najbardziej wyeliminować nadzieję na powrót. Jesteś silna, dasz radę. Przeżywałam coś podobnego, cudowny człowiek, a potem nagle z dnia na dzień diametralna zmiana. Przede wszytskim pokaż mu, że masz go totalnie w dupie. Może jego to nie obejdzie, ale Ty w swoich oczach pozastaniesz górą. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DO ŻONY

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DO ŻONY
WSÓŁCZUJĘ ! Poczytaj - www.sychar.alleluja.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DO ŻONY
współczuję !!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gsfsdsdasa
ja tez bardzo ci wspolczuje. ten twoj facet to naprawde jest swir i ksiądz dobrze ci radzi: weź rozwod i skoncz juz ta chorą zabawę z tym niedorozwojem ktory zachowuje sie jak male glupie dziecko :o znajdziesz jeszcze fajnego faceta, jestem tego pewna. a z gownem nie ma co sie meczyc. sorry za okreslenie ale chyba dobrze oddaje twojego męża!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 10 m-cy zona
Smashm Powiedziałam żeby się uspokoił - poskutkowało na chwilę. Tak, jest dla mnie obcym człowiekiem, swoim zachowaniem zatarł to piękne wrażenie jakie wywarł na mnie kiedyś. Nie mam nadziei na powrót ale miałam nadzieję na kulturalne rozstanie, jak ludzie którym się zwyczajnie nie udało, ale niestety nie. Muszę go zapamiętać jako dupka rzucającego słuchawką i wydzierającego się na mnie. Najbardziej mnie wnerwił, gdy powiedział, że muszę mu wybaczyć bo go kocham. Gdy powiedziałam, że już nie kocham zaczął wrzeszczeć, że to nie była z mojej strony prawdziwa miłość, bo prawdziwa miłość trwa wiecznie. No żesz - moralność Kalego - jemu wolno się odkochać po 10 miesiącach od ślubu bez powodu. Ja nie mam prawa przestać darzyć uczuciem drania, który mnie oszukiwał. No żesz *

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odbilo mu na starość... przykr
e

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvvv
to jest przerazajace co piszecie ,rano wycieczka, przytulanko a wieczorem mowi ze nie kocha o ja pirdole;)) tak se mysle no jutro jade na wycieczke, dostalismy tydzien temu mieszkanko 6 lat zwiazku .i jakbym jutro miedzy sniadaniem a obiadem mialla uslyszec nie kocham cie juz zapierdole gnojaka;))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość współczuje ci kochana
i sama chyba postaram sie odtąd patrzeć uważniej na mój związek 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, mnie też przyszło do głowy (zanim jeszcze dotarłam do posta o zdaniu księdza na ten temat) abyś wystąpiła o uznanie ślubu za zawarty nieważnie. To, co piszesz, jasno wskazuje na to, że człowiek jest psychicznie niedojrzały do małżeństwa (co samo w sobie jest argumentem za), a zatajenie przeszkód (np. związek emocjonalny z dzieckiem przyjaciółki traktowanym jak własne) to poważna sprawa, która daje Ci szanse na ponowne, także sakramentalne, zawarcie małżeństwa. By the way.. a czy to aby nie jest rzeczywiście jego dziecko..? Ja bym zrobiła tak, że odpuściłabym mu rozwód z orzeczeniem o winie w zamian za zgodę na postępowanie kościelne o uznanie związku za zawarty nieważnie. Gra warta świeczki. => Apostoł przyznaje, że ktoś inny mówi z sensem - ciekawe :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Acha, piszesz, że zakochanie powinno opadać dłużej niż 1 dzień - niekoniecznie. Mnie samej kiedyś opadło w takim tempie :P Poza tym, pewne rzeczy, które brałaś za dobrą monetę (np. wycieczka) mogą trwać jedynie "siłą bezwładu", do tego nie trzeba kogoś na zabój kochać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najlepsza metoda na takiego typa to po prostu olanie, nie próbuj mu czegokolwiek nawet tłumaczyć, bo to nadzwyczajniej w świecie strata Twojego czasu i energii. Jeżeli jeszcze kiedyś odwali taki numer to mu powiedz, że nie będziesz z nim rozmawiać i po prostu wypieprz go z mieszkania, albo idź sobie. Rzuć mu na odchodne, że chyba sam już sam nie wie co mówi i że szkoda, że okazał się takim dzieciakiem. Olej dziada. Rozwiedź się i nie rozmaiwaj, nie dzwoń, nie pisz, potraktuj go jakby po prostu umarł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 5loa
Ja mialam identycznie, tylko nie bylismy małżeństwem. Mieszkalismy ze sobą 2 lata. Poprzedniego wieczoru się kochalismy, nastepnego dnia bylismy na zakupach, potem chwilę pojechalismy za miasto, całował mnie, byl szczesliwy, wyglupialismy się, śmialismy. Wieczorem powiedzial że musimy powaznie porozmawiać. Powiedział że mnie nie kocha od dawna i musimy to skonzyc "bo tak", "bo tak musi bcy", "bo tak się ułożyło". Gdy pytałam o powód, mówił "i tak nie zrozumiesz". Tej samej nocy wyprowadził się - razem z meblami, swoją pralką, ciuchami i swoim psem. Do dziś nie wiem o co chodziło. Jest sam, nie ma innej kobiety. Ja jestem teraz z fantastycznym facetem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak tak czytam to utwierdzam sie w przekonaniu ze moja decyzja, ze nigdy nie bede miala meza, jest sluszna. Wspolczuje 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 10 m-cy zona
To trzeba mieć zgodę męża na unieważnienie małżeństwa? Ksiądz poradził mi tylko żebym poszła do proboszcza w jego parafii i powiedziała o tym co było i co zamierzam. A papiery mam składać w swojej parafii. Przeczytałam gdzieś, że nieobecność byłego nie ma wpływu na unieważnienie. Powiedział, mi że jak chce to mogę unieważnić, jego to nie obchodzi, bo on nie ma zamiaru się z nikim wiązać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wiem czy trzeba
miec zgode na uniewaznienie, ale na pewno jak druga strona "wspolpracuje", to pojdzie latwiej, jak ze wszystkim. akos nie chce mi sie wierzyc, zeby bylo mozna uniewaznic "za czyimis plecami".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no właśnie a czy
to nie jest przypadkiem jego dziecko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Najbardziej mnie wnerwił, gdy powiedział, że muszę mu wybaczyć bo go kocham. Gdy powiedziałam, że już nie kocham zaczął wrzeszczeć, że to nie była z mojej strony prawdziwa miłość, bo prawdziwa miłość trwa wiecznie.\" Kochana, ja to także przerabiałam. Tylko, to ja chciałam wtedy zakończyć związek, a on nie, bo tak było mu wygodnie. Usłyszałam to samo od mojego Ex, że kłamałam, że go kocham. Wyłączyłam telefon (nie było go wtedy w kraju). Potem wrócił i tak długo za mną krążył, tak nachodził i przekonywał, żeby jeszcze raz spróbować, że w końcu dopiął swego. Nie na długo jednak. Jakiś czas po \"powrocie\" znalazł moje przemyślenia w kalendarzu, który zaczęłam traktować jak pamiętnik. Nie stać mnie było wtedy na żadną fachową pomoc, więc pisałam sobie o tym, co mnie boli i co chcę osiągnąć przez zakończenie tego toksycznego związku. No więc, Ex, odnalazł wpis, gdzie argumentowałam sobie, że nie warto walczyć o tą miłość, bo jest ona prawdziwa tylko z mojej strony, że nie czuję się dobrze, bezpiecznie - nie jest tak, jak być powinno; że trzeba tą miłość zakopać 2 metry pod ziemią, dobrze przysypać ziemią i napluć na jej grób. Ooooooo, to była woda na jego młyn. Długo to już nie potrwało. Do dziś dziękuję Bogu, że udało się ten związek w końcu z sukcesem zakończyć. Nie daj się sprowokować. Jeśli się zacznie na Ciebie wydzierać i wyładowywać swoją frustrację - nagraj go na np. komórkę, a potem daj mu tego posłuchać. A najlepiej, to po prostu się uśmiechaj i trajktuj go, jak osobę nie do końca zdrową psychicznie. Jest to trudne, ale można się tak przestawić. A to wyprowadzi go z równowagi kompletnie i odbierze mu głos, zobaczysz. Nie będzie wiedział o co chodzi. Nie podnoś na niego głosu, nie używaj w stosunku do niego płaczliwego, jękliwego tonu. W końcu to zauważy i przystopuje. Dziewczyno, współczuję Ci niezmiernie. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo. Potrzebujesz teraz dużo siły wewnętrznej i tego Ci życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 10 m-cy zona
Kiedyś napisałabym że na 100% nie jest to jego dziecko. Dziś nie mam takiej pewności. To bez znaczenia czy fizycznie jest ojcem czy nie. Ważniejsze jest to, że on psychicznie czuje się ojcem tej małej. I to dziecko stało się ważniejsze niż ja, nasze małżeństwo i cokolwiek innego. I że ukrył to przede mną - gdybym wiedziała przed ślubem, że on czuje się z nim tak emocjonalnie związany, że przez ponad rok się nią codziennie opiekował, to prawdopodobnie nie doszło by do małżeństwa. Trudno zachować zimną krew, po tym co nas łączyło. Nie zawsze mi się to udaje. Wszystkie uczucia i emocje są we mnie bardzo silne i ciężko mi nad tym zapanować. Myślałąm, że nie mamy przed sobą tajemnic, że sobie ufamy, a tu on wyjeżdża mi z rewelacjami, że praktycznie ma dziecko. Że zaczynam służyć jako obiekt jego wyładowań itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trzymaj się! Nie daj się złamać temu niedojrzałemu facetowi! On myśli, że życie to gra, którą można skończyć kiedy się znudziła?? On nie wie co to związek sakramentalny, dla niego to po prostu nic??!! A ty będziesz szczęśliwa z człowiekiem, który naprawdę Cię pokocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 10 m-cy zona
Dziękuję za wszystkie słowa otuchy. Nawet nie wiecie jak bardzo są mi potrzebne. Czuję się jakby ktoś wydarł mi kawałe duszy. Czy to wszystko musi tak boleć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja Ci strasznie współczuje. to okropne zawieść się tak na facecie swoich "marzeń". A okazało się że to zwykły pozorant i idiota, który bawił się twoimi uczuciami. Był z tobą bo było mu wygodnie. Zapomnij, rozwiedź się, wyjedź gdzieś daleko, gdzie jego frustracja ciebie nie dosięgnie. Nie miej dla niego żadnej wyrozumiałości. Trzymaj się kochana, kij w oko palantowi. Nie wie co stracił. W końcu oprzytomnieje, ale ty już wtedy będziesz w ramionach księcia z bajki ;) I tego ci życzę 👄 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to jak
czesc ja chyba jestem w podobnej sytuacji, tyle ze my nie wzielismy slubu. Ale jestesmy ze soba dokladnie tyle co wy i mieszkamy ze soba od ponad roku. Do czego zmierzam, tydzien temu dowiedzialam sie ze moj facet mnie nie kocha, juz od dawna. Myslalam ze zrobic tak jak tu pisalyscie zajac sie soba dac mu spokoj. po weekendzie osobno jak wrocilam do domu, uslyszalam jak rozmawia z jakas dziewczyna, mysle ze dopiero ja poznal wiec chcialam porozmawiac, wyjasnic wszystko, moze cos ratowac , skoro z ta dziewczyna do niczego nie doszlo. I co sie dowiedzialam , ze mnie NIGDY nie kochal, od samego poczatku nic nie czul. To tak strasznie bolalo i taka pusta sie poczulam ze nabralam sie tabletek i spalam dwa dni. Najgorsze ze my razem mieszkamy, i w tej chwili nawet nie mam sie do kogo wyprowadzic. Mieszkamy za granica. Wiem co autorka przezywa uwierz mi dziewczyno w poniedzialek myslalam ze jestem jedyna dopoki nie znalazlam tego forum. Najgorsze jest to ze wiem ze nam sie nie ukladalo ale nie wiedzialam kiedy to sie zmienilo. Probowalam dowiedziec sie kiedy byl ten ostatni prawdziwy moment, kiedy ostatni pocalunek czy seks byl prawdziwy nieudawany. I co, NIGDY. Moze haotycznie pisze, ale jak najszybciej probuje to z siebie wyrzucic to pomaga. zawsze czytalam podobne fora ale teraz znalazlam kogos kto czuje podobnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×