Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pampucia

Mój mąż tyran psychczny

Polecane posty

I coś jeszcze wiecie czego się najbardziej boję wstydu bo przynajmniej w moim otoczeniu całą wina spada na kobiete. I jedno najpier musze pokazać jego rodzicom jakie prawdziwe oblicze ma ich synek jak nie wiedzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Olej kochana jego rodziców. A swoja drogą, to ciekawi mnie skąd w nim takie zachowanie się wzięło, może z domu wyniósł?? Wtedy nicx im nie udowodnisz. :O Wstydu sie nie bój, prawda i tak zawsze na wierch wyjdzie. A jak ktoś z nim nie żył, to nie wie jak było Ci źle i ciężko. Zajmij się tylko i wyłącznie sobą i dzieckiem, a resztę miej w nosie. Twoja rodzina na pewno Ci pomoże, więc jak masz doła idź do mamy - one się od Ciebie nie odwróci i się wypłacz. Z całego serca zyczę pwowdzenia raz jeszcze - wiem co mówię - miałam podobną sytuację. Na szczęscie to już historia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wczoraj mój mąż znów mnie wyzwał tym razem wyzwał mnie od wariatek przy moich rodzicach zrobił to tak niewinnie że myśleli że żartuje tylko dla mnie to już nie są żarty można kogoś tak nazwać ale nie codzień wyzywać a za co że rano nie dałam psu jeść bo zwyczajnie w świecie zapomniałam on wskakuje w ubranka i biegnie do pracy ja rano szykuje siebie dziecko zjadam śniadanie zaworze córke do żłobka i jade do pracy a on z kpiną ty zawsze nie możesz się wyrobić a wczoraj wróciłam zblazowana o 19 do domu on wrócił o 16 i nic dosłownie nic nie zrobił ja wróciłam myłam gary zajmowałąm się dzieckiem sprzątałam bo syf był niemiłosierny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podobnie
witam. Mam podobną sytuację. Mam męża-od 5 lat. Okazał się tyranem. Wyzwiska słyszę codziennie. Że do niczego się nie nadaję - codziennie. Staram się tego nie brać do siebie, ale czasami to mi nie wychodzi. Do tego czasami pije, staje się agresywny. Po piciu zawsze wymiotuje, brudzi. Jest okropnie złośliwy. Matkę stracił w wieku 14 lat (rak), ojciec szybko się pocieszył i ożenił z kolejną panią, która nigdy nie brała udziału w jego wychowaniu, mieszkała gdzie indziej. A ojciec działał na 2 domy (można sobie to wyobrazić). Przed ślubem znaliśmy się ok. 8 lat. Nie mieszkaliśmy ze sobą, ale często się spotykaliśmy. Był dla mnie dobry. Ale po ślubie z miesiąca na m-c było coraz gorzej. On robił co chciał, a usiłował dyktować mi co ja mam robić. Ja tego zupełnie nie przyjmuję. Co wzbudza u niego jeszcze większą złośliwość i chamstwo. Dodam od razu, że mamy 4 letniego synka. Mężowi zupełnie nie przeszkadza obecność dziecka w awanturach. Oboje pracujemy, jesteśmy po studiach. Mieszkam w jego domu. Moi rodzice mniej więcej wiedzą jaka jest sytuacja. Mówię im jak jest, choć nie wszystko, bo sami też mają swoje problemy. Teść też, wie, ale uważam, że go to za bardzo nie interesuje. Kiedyś jak przyjechał, mąż był pijany, rzucił mi jakąś złośliwą uwagę, nie wytrzymałam i popłakałam się przy teściu. Nie byłam w stanie z teściem porozmawiać. A teść widząc to wszystko powiedział, no muszę jechać, spieszę się nakarmić psy. Zatkało mnie. Trudno. Staram się być twarda. Ale każdy ma jakieś granice. Jakbym przeczytała czyjeś takie zwierzenia to od razu był poradziła - odejdź, uciekaj i to szybko. Ale duzo łatwiej jest tak powiedzieć, doradzić, niż to zrobić. I najlepiej o tymwiedzą osoby, które mają doświadczenia życiowe podobne do moich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pampucia, podobnie --------------> trzymajcie się dzielnie! w bardzo podobnej sytuacji była bliska mi osoba... no i powoli udało jej się starego wyprowadzić; wiem, że to bardzo trudne... też było takie ciągłe poniżanie, upokarzanie, teksty w stylu: \"pomyśl o dziecku\", itd; odkąd jest bez niego - dziecko jest o niebo bardziej spokojne, szczęśliwe; to dopiero parę miesięcy, a już widać kolosalną różnicę; bardzo podobało mi się to, co kiedyś zrobiła jedna znajoma: tzn. rozstawała się z mężem stopniowo; przygotowywała się do tego pół roku - przez ten czas odnowiła stare kontakty ze znajomymi, przygotowała swoją rodzinę na to, że będzie potrzebować ich pomocy i wsparcia, zaczęła chodzić na aerobic i schudła, itd, itp - dzięki temu nabrała siły i wreszcie spakowała walizki swojemu staremu... idealnie byłoby, gdybyście sobie poszukały jakichś grup wsparcia - żeby pogadać z kobietami, które mają podobne problemy, czy - jeszcze lepiej - z podobnymi problemami sobie poradziły; to bardzo ważne, żeby słyszeć od kogoś, że ma się rację, że reaguje się normalnie, itd - szczególnie, jak w domu ktoś stale człowieka upokarza, robi głupiego; spróbujcie sobie jakoś takiej grupy poszukać; no i - nie wstydzić się przed swoją rodziną; mama, tata, rodzeństwo - nawet jak nie są szczególnie ciepli i mili - to właśnie ci najbliżsi są po to, żeby zwracać się do nich w kryzysowych sytuacjach; nie bójcie się wstydu, itd. kiedy przyznacie się światu, że w waszych domach źle się dzieje; pomyślcie o tym, jak \"społeczeństwo\" patrzy na kobiety, które są poniewierane przez swoich facetów... jakby się nie starały tego ukrywać, to i tak wszyscy wiedzą, jak je mąż traktuje, często wyśmiewają za plecami i z czasem zaczynają na nie patrzeć tak, jak ten mąż: głupie, beznadziejne, itd - bo POZWALAJą tak się traktować; trzymajcie się; powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja myślę, że Ty nic z tym nie zrobisz, będziesz w tym tkwiła, bo Ci tak wygodnie bo przyzwyczaiłaś się do tego, taka sytuacja Ci odpowiada, jest dla Ciebie znana, a Ty boisz się nowego, boisz się zmian a swoją drogą, to po cholerę takiemu gównu prasujesz, sprzątasz? nagraj go, bedziesz miała dowody, idz z dzieckiem do psychologa, żeby wystawił diagnozę sposobów jest mnóstwo, ale Ty wolisz w tym tkwić, zamiast ruszyć tyłek i cokolwiek zrobić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upupupupupu
kur... dlaczego zawsze faceci tacy sa dla kobiet, ile juz przypadkow czytalam, nie wiem jak to zlikwidowac, to jest straszne, chyba bedzie tak coraz gorzej...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobitanormalna
Niektóre kobietki tak mają i każdy następny związek wygląda dokładnie tak samo. wpływa na to ich zachowanie,przede wszystkim brak szacunku dla samych siebie. Same prowokują nie rzadko chamskie zachowania w stosunku do siebie. Miałam koleżankę na pozór w miarę normalną,kiedy opowiadała mi o swoich kłopotach współczułam jej bardzo.Do czasu kiedy poprosiła mnie o asystę przy zabieraniu rzeczy z mieszkania jej byłego partnera. Powiem tylko tyle,że jak zobaczyłam jej zachowanie,sama miałam ochote jej przyłożyc. Następny jej związek wyglądał dokłanie tak samo i jakoś mnie to już nie dziwiło. Dziewczyny więcej szacunku dla samych siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobita, masz rację, jeśli facet widzi, że ma silną kobietę, pewną siebie, nie dającą się stłamsić, to ma do niej szacunek, bo widzi, że jej nie podskoczy a jak ma za przeproszeniem dupę wołową, bojącą się własnego cienia, to wie, że może po niej jezdzić,...i jezdzi to kobiety sobie pozwalają na takie traktowanie, bo nie mają do siebie szacunku widziałam taki związek, gdzie facet wyzywa kobietę, mówi, że jest nierobem itp, a ona za chwilę podstawia mu gotowy obiad pod nos, i jeszcze sprząta po nim, prasuje mu gacie nosz ręce opadają mój mąż też na początku przejawiał takie skłonności, ale przy moim charakterku szybciutko go utemperowała, a można powiedzieć, że nawet wychowałam ale jak mi coś podskoczył, to nie leciałam do niego z żarciem, tylko na pytanie kiedy będzie obiad, odpowiadałam: no właśnie, też bym coś zjadła poza tym miałam szacunek do siebie, i on zobaczył, że nie tędy droga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jbhvc
odejdź od niego i to jak najszybciej, jeszcze ułożysz sobie życie z kimś kto będzie Cię szanował i wspierał. Nie warto marnować życia. Wcale nie będzie to dobre dla córki jeśli z nim zostaniesz- za pare lat kiedy będzie więcej rozumieć bedzie widziała jak jest Ci źle, będzie słyszła wasze kłótnie. Kto wie czy Twój mąż nie będzie jej traktował tak samo jak Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia M
Ja równiez mam taka sytuacje jestem dwa lata po ślubie mam malutkiego synka i meza ktory noorycznie mnie bije wyzywa od najgorszych . Tak bardzo chciałabym odejśc lecz nie porafie nie umiem nie ma ko mi pomoc bo nikt nie wie o tej sytuacji . nie wiem co mam robic jak przestac kochac meza tyrana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrzaski z dupu
reklamacje do księdza / kierownika USC

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doświadczonaaaaa
Kasia M - musisz się przełamać i powiedzieć rodzinie . Nie ukrywaj tego, to przecież jego wina, a nie Twoja!!! Wiem, że to trudne, ale musisz to w końcu zrobić. Nie możesz się wstydzić - to on powinien. Zacznij działać. Ratuj siebie i dziecko. Im szybciej tym lepiej. Nawet tu na kafe są topiki o maltretowaniu - napisz tam, a na pewno Ci coś doradzą. Ja jestem duuuużo lat po ślubie i wiem co to znaczy żyć z tyranem, bo w odpowiedniej chwili nie zareagowałam jak należy. Ale nigdy mnie nie uderzył. Trzymam kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mortiq
To ja mam podobnie tylko , ze my jestesmy po slubie hm poltora roku jestem studentka i mamy dziecko synka w kwietniu konczy roczek hm moj maz nie zajmuje sie dzieckiem non stop ma pretensje , wpedzil mnie w depresje , wyzywa mnie czasami dochodzi do rekoczynow , ale wstydze sie komukolwiek o tym powiedziec zniszczyl we mnie poczucie wlasnej wartosci .... zastanawiam sie nad rozwodem lecz no wlasnie zastanawiam ... a byl taki milutki i kochany na poczatku wszystko zmienilo sie po urodzeniu dziecka ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eve69
Witam. Mam troszkę do powiedzenia w temacie tyrana. Tylko, że mój jest sporo starszy od opisywanych. Jestem 7 lat po ślubie. Zanim urodziłam moich dwóch synków przeżyłam dwa poronienia. Mąż był wtedy przy mnie i bardzo mi pomógł. Zaczęło się, gdy urodziłam pierwsze dziecko i zamieszkaliśmy z jego rodzicami. Tak mnie, przy ich pomocy,odarł z poczucia godności, że zupełni straciłam szacunek do siebie.Czułam się nic nie warta. Gdyby nie dziecko, już bym nie żyła.Awantury,męża udawanie,że umiera, aż doszło do rękoczynów. Złamał mi rękę. Uwierzcie, ten człowiek przed ślubem był spokojnym aniołem. Kiedy moje1,5 roczne dziecko powiedziało :mama kuwa, dotarło do mnie,że nas zniszczył. Pierwsze kroki-niebieska linia. Terapia psychologiczna małżeńska, na którą się zgodził okazała się porażką. Walczyłam o to małżeństwo. Poszłam sama na terapię. Wzmocniłam się. Po jakimś czasie poszedł on. Było super przez dwa lata. Urodził się drugi syn.Ale, niestety, stare wraca. Znów wyzwiska,brak akceptacji. Mam nadzieję,że teraz boi się uderzyć. Sytuacja jest taka sama tylko,że ja jestem inna. Już nie jest w stanie mnie zranić. Konstruktywnie myślę o separacji. Już podjęłam kroki. Dziewczyny. Zachęcam, mimo wszystko, do powalczenia o swoje małżeństwo. Ale jeśli się nie da-najpierw wzmocnijcie siebie. Nie można przekazywać dzieciom obrazu zahukanej matki,która sobie nie radzi. Dzieci przenoszą zachowania rodziców w dorosłość. Bądźcie dla nich silne. Życzę sobie i Wam powodzenai.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość udało mi sie uwolnić
to przerażające ile nas jest, tłamszonych i ponizanych przez mezow aniołów wobec ludzi i tyranow wobec nas. moje zycie wygladalo podobnie, maz fajny dopóki nie urodziła sie corka, z dnia na dzien dowiadywalam się ze jestem naiwna i glupia, ze nie potrafie zajac sie dzieckiem i domem, kiedys wywalil mi ręczniki z szafki bo byly zle ulożone, nic nie pomagał a pretensje miał o wszystko, cokolwiek sie nie powiodło to zawsze była moja wina, doprowadził mnie do totalnej depresji, przegiał kiedy gotowałam w kuchni przyszedl z córką usiedli (mala miała wtedy ze 2 lata) i mówi "zabijemy mamusię i pojdzie do aniolków zostaniemy sami i bedziemy sie fajnie bawic, dziecko sie smiało a mi łzy kapaly do zupy, powiedziałam dosc, podalam o rozwód, rozwiedlismy sie bez orzekania o winie choc grozil że mnie zabije po rozwodzie jeszcze kilka miesięcy, nawet uderzyl, podałam go do sądu o znęcanie się dostal wyrok w zawiasach, teraz jakos sie dogadaujemy bo ojcem jest dobrym nie mieszkamy razem i ja naprawde odzyłam kiedy sie go pozbyłam, a byłam juz bliska samobójstwa, nie poddawajcie sie kobietki, walczcie z takimi przydupasami oni maja kompleksy i lecza się z nich na was, nie pozwólcie na to!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tacy faceci się nie zmieniają. Wierzcie mi. Jestem z takim od 23 lat. To co przeżyłam wystarczyłoby na napisanie książki. Nie uwolniłam się byłam za słaba. Teraz żałuję tych straconych lat. Oczywiście były okresy w których wydawało się, że się zmienił. Niestety zazwyczaj chciał coś ode mnie wyciągnąć np jakieś zobowiązanie finansowe które wzięłam na siebie. Dzisiaj mam o wiele więcej siły na walkę z nim, kiedyś płakałam i przepraszałam nawet nie wiedząc nieraz za co, od niedawna zaczęłam pracować poza domem. Dziś mam wsparcie ze strony moich prawie dorosłych dzieci. Dziewczyny odejdźcie póki jesteście młode. Nie warto na siłę utrzymywać takiego związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jhbk
Najpierw trzeba byc miekkim by stacsie twardym, dlatgo czas na wzmonienie, pokaz , ze potrafisz wiecej niz mu sie wydaje ;] nie daj z siebie robic widowiska , zbieraj bety i w droge :) bez slowa, moze kiedys ten sadzacy, ze ejstes tylko przecietna, a on niby sliczny hahah Ce doceni, ze jednak bylas najwsanialsza kobieta, i ze tyle z takim chamem wytrzymalas, wiem, ze Ciezko odejc, ale jesli masz dobrych rodzicow, to zwroc sie o pomoc , napewno zapewnia co na jakis czas nocleg , opidke nad dzieckiem , az staniesz na nogi. I moze znajdzie sie tez odpowiedni partner dlaCiebie z czasem , ktory doceni tTwoja prace finansowa jak i dbanie o wyglad , i pokocha dziecko jak swoje. Nie daj mu sie zniszczyc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zauważcie, że pumpcia nie odzywa się od zeszłego roku. Ciekawe czy udało się jej coś zmienić w swoim życiu. Wszystko co zostało napisane na tym forum to bardzo ogólne rady. Ja napiszę wam od czego ja zaczęłam swoją samopomoc. Zadałam sobie pytanie: dlaczego daję się krzywdzić. Wzięłam zeszyt i \"wygadałam się\" do niego. Wróciłam do swojej przeszłości i okazało się, że zawsze chciałam być grzeczną dziewczynką, którą wszyscy chwalą. Zawsze zależało mi na akceptacji innych i nie liczyłam się w tym wszystkim ja. Wtedy mi się przypomniało powiedzenie nie bądź za dobry bo Cię zjedzą. Powoli zaczęłam budować swoją asertywność. Nauczcie się mówić NIE. Nie biegnijcie do kuchni jak mąż powie \"nie ma herbaty\" tylko odpowiedzcie \"no nie ma trzeba zrobić\" i idźcie robić pranie albo jeszcze coś innego. Zostawcie go z tym brakiem herbaty i nie bójcie się jego krzyku. Na początku to bardzo trudne. Ale z czasem można sobie takiego tyrana chociaż trochę wychować. Pewnie że nie będzie wniebowzięty i będzie Was próbował ustawić ale pamiętajcie, że ustępstwa nic nie dają tylko jeszcze bardziej powiększają jego władzę. Przestańcie nad sobą płakać tylko zacznijcie działać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paniluty
jestem z nim już 9 lat.przed ślubem bylismy 5 i niedal sie poznac ze moze mnie tak traktowac.niemam pracy bo byly pracodawca mnie zwolnil z glupiego powodu.na nic niepomogly tlumaczenia.teraz jestem niki dla mojego mez.jak to dzis rano ozekl,,wziął sobie kurwe pod dach i do tego leniwą'' wszelakie niepowodzenia zwala na mnie ..........mam juz takiego dola ze niemam juz sil sie skarżyć .maz bardzo dobrze zarabia ale kiedy tzreba dziecku zaplacic za wycieczke lub inne oplaty to sama musze na glowie stanac aby to zalatwic.dziekuje Bogu ze postawil na mojej drodze dobrych ludzi ktorzy mi pomagaja i wcale to nie sa moi rodzice ale jego krewni.smieszne ale prawdziwe.........mam dola chce isc do pracy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!moze wtedy bede sie choc troche liczyla na tym swiecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pupa77
Wiecie co, mój mąż też był jedynakiem. Do tego wychowywał się całe życie bez ojca, bo ten zostawił teściową prawie zaraz po porodzie. Teściowa była nadopiekuńcza, do tego jest osobą która zawsze musi miec rację. Nie tupie nigdy nogą, tylko mówi słodkim głosikiem "Ale nie powinieneś tego, tamtego..." Mąż jest dobrze po 30, a ona do dziś mówi do niego "Niuniek". Mnie nigdy nie lubiła. Znaliśmy się przed ślubem trzy lata, zdecydowaliśmy się pobrac ze względu na dziecko które miało się urodzic. Mąż bal się jej o tym powiedziec, zaszłam w ciążę w październiku, i stale przekładał, tłumacząc, że nie chce matce psuc świąt, itd. Po ślubie w kółko się kłóciliśmy, on był zawsze b. nerwowy, cały czas nie pracował, ale trzeba dodac na usprawiedliwienie, że jest niepełnosprawny (wada wzroku). Ja studiowałam. Zawsze mnie denerwowało, że nic nie robi w domu, nigdy się nie interesował, że trzeba np. zrobic zakupy, cały czas krzyczał bez powodu. Kiedy np. musiałam wyjśc na zajęcia które były do późna, i prosiłam żeby położył dziecko, wracam po 22, a syn śpi na dywanie. On siedzi na necie i gada z kumplami. Kiedy się spytałam , dlaczego nie położył dziecka, to on zaczął wrzeszczec, że ja też mogłam, itd. Na wszystko mi tak odpowiadał, i twierdził, że go tyranizuję. Jak proponowałam ,żeby podzielic dokładnie obowiązki to stwierdził, że to nienormalne i nie chce się ograniczac...Kiedy w domu było nieposprzątane teściowa winiła za to mnie, bo twierdziła że to moja rola. Nigdy przed ślubem nie ukrywałam, że jestem w tych sprawach powiedzmy nowoczesna, i nie będę niczyją gosposią, on się zawsze zgadzał...A potem takie cos... Czy ja powinnam rzeczywiście czuc się winna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oczywiści pupa77 , że ie powinnaś czuć się winna - co więcej - ty nie możesz czuć się winna bo jak wpędzisz się w to chore poczucie winy, jak dasz sobie wmówić to już się z tego nie wykaraskasz- rzuć gnoja- laski przecież jesteśmy takimi samymi ludzmi jak faceci - dlaczego oni sobie radzą a my nie?? Przestańcie jęczeć i płakać - zachowujcie się dokładnie jak oni - prać i sprzątać takiemu gnojowi?? Kto was tak wychował na takie poddane służki?? Zrozumcie to wreszcie , że macie prawo do godnego traktowania, że macie prawo nie prać , nie gotowac i nie sprzątać i to nie sprawia , że jesteście złe i nie wywiązujecie się z kobiecych obowiązków bo nie ma czegoś takiego jak kobiece obowiązki - nie dajcie się wcisną w tą rolę kuchty i sprzątaczki wymyśloną przez samców tylko po to aby nas tłamsić- jojczycie jak wam źle a później piszecie jak pampucia że postawiłyści gnojowi obiadek pod nos... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sarunia26
Ja mam to samo kobietki co i Wy;-( U mnie wyzwiska sa na porządku dziennym,wracam o 22 ze szkoly a synek nie wykąpany,nie nakarmiony...Zawsze jest tak że on ma racje,NIE MA SOBIE NIC DO ZARZUCENIA JAK TO STWIERDZIŁ. jA TEŻ NIE MAM SIŁ,JESTEŚMY RAZEM DLA DZIECKA.Nie czuję nic do niego po tym co przeszłam nie mogę na niego patrzec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja się kiedyś postawilam
tacy faceci to tylko troki od kaleson .W końcu po latach jak mi powiedział że syf w domu to powiedzialam żeb y posprzątał a jak jemu dobrze życ w syfie to mnie też ,i tak ze wszystkim ,zacisnąć trzeba zęby i być konsekwentnym ,jesteś paskudna to odpowiadam ,żeby popatrzyl na siebie itd nie wolno pokazać im swoich słabości ja zrobiłam to za pożno ,ale wy dziewczyny nie bójcie się ucieajcie od tych skurwysynów ,dacie sobie rade razem z dziećmi ,to oni wam caly czas wmawiają że jesteście nikim i bez nich a tak nie jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłam kiedyś z takim
Też długo zamykałam oczy na fakty. Aż któregoś razu znalazłam jego bujną korespondencję z rozmaitymi paniami. Miałam to przed oczami i nie mogłam już w żaden sposób udawać przed sobą, że nie widzę. Szok pomógł, zostawiłam gnoja od razu. Teraz jestem z innym, jest świetnie. Koleżanka kiedyś mi powiedziała: "on patrzy na Ciebie z takim szacunkiem"... I tak właśnie ma być. A ja nigdy więcej nie dam sobie wejść na głowę. Czego i Wam życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×