Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Jokasta

30- 35- latki pierwszy raz w ciąży

Polecane posty

Gość dziewczyny o jakim
baderka--------> ja jestem cały czas dobrej myśli:) ale o wszystkim warto wiedzieć wcześniej;) nie będę miała do pomocy praktycznie nikogo, bo przeprowadziliśmy się do innego miasta, a mąż pewnie cokolwiek pomoże dopiero, gdy wróci z pracy około 16.00 więc pewnie na zamartwianie się czy stany depresyjne też nie będzie czasu jak piszesz;) mam taką cichą nadzieję:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jokasta Dobry zawód, to skarb. Ja żałuję, że nie mam bardziej analitycznego i matematycznego umysłu, bo teraz najepiej się życie inżynierom wszelkiej maści i informatykom. Jak czujesz się pewnie, to już jest bardzo dużo. Trzymam kciuki. Grunt, żeby dzidzia była zdrowa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właściwie to chyba nie ma, no ale też nie można pracowdawcy postawić przed faktem dokonanym i zadzwonic ze szpitala, że się właśnie rodzi:) DZiewczyny dlaczego tak boicie się powiedzieć o ciąży, przecież jesteśmy chronione i nie można nas zwolnić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
El Bathory, Ja mam bardzo humanistyczny zawód:) Po prostu pracuję w środowisku sprzyjajacym ( chyba)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyny o jakim
El Bathory----------> masz 100% racji mój mąż skończył Politechnikę i dzięki Bogu, bo dziś nie wiem jak dalibyśmy sobie radę, gdyby był po Uniwerku tak jak ja:O pewnie na dziecko nie zdecydowalibyśmy się wcale:O niestety to co piszesz to sama prawda i doświadczyłam tego na własnej skórze:( w dzisiejszych czasach humanistyczne wykształcenie to tak naprawdę żadne:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babyland
Witam serdecznie wszystkie Panie, Mam pytanie do wszystkich przyszłych lub obecnych mam dzieci w wieku do 16 lat. Prowadze badanie rynku dotyczące sklepu internetowego z markową używaną i nową odzieżą angielską dla dzieciaczków, od noworodków do ok. 160cm wzrostu. Trwają przygotowania do uruchomienia takiej strony, dlatego musimy wiedzieć ile osób byłoby zainteresowanych zakupami w takim sklepie? Ceny produktów od 3zł w górę. Koszt przesyłki od 6zł do 13zł(w przypadku pobrania). Główna dewiza: Odzież tylko dobrej jakości w przystępnych dla wszystkich cenach ( wszyscy wiemy jakie są teraz czasy, więc staramy się aby ceny były jak najniższe). Odzież takich firm jak next, cherokee, st.bernard, marks&spenser, disney i wiele wiele innych. Dlatego miałabym prośbe, jeżeli to nie problem to prosiłabym o wysłanie do mnie maila o treści TAK, jeżeli ktoś byłby zainteresowany takim sklepem. Żeby strona ruszyła musimy otrzymać conajmniej 300 pozytywnych opini. Pozdrawiam wszystkich i życzę zdrówka i powodzenia dla wszystkich mam i ich maluszków:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyny o jakim
Jokasta, to tylko teoria co piszesz, NIESTETY:( W praktyce to wszystko wygląda zupełnie inaczej, taka jest smutna prawda o naszej dzisiejszej rzeczywistości na rynku pracy w Polsce:( pracodawcy mają w głębokim poważaniu prawo i myślą tylko o tym żeby im było wygodnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ooo ja też humanistka z wykształcenia, ale nie z zawodu, bo chleba by z tego nie było...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja o ciązy to nawet nie musiałam mówić, bo szef sam zauważył nie wiem jak i kiedy juz na samym początku i nawet zatroszczył się o to, żebym nie musiała siedzieć cały dzień przed kompem...pod tym względem narzekać nie mogę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyny o jakim
W takim razie, to bardzo pocieszające baderko, że są jeszcze tacy pracodawcy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zgda
Witam ponownie! Poruszyłyście kilka ważnych wątków do których chciałabym się też odnieść, bo dotyczą przyczyn mojego (31,5) zwlekania z zajściem w pierwszą ciążę. Po pierwsze: praca, pracodawcy, system... Mogę powiedzieć że mam niezłą pracę, póki ją wykonuję. Jednak ponieważ mojemu pracodawcy jest bardzo trudno utrzymać się na rynku, to część mojego wynagrodzenia dostaję tylko na rękę, nie jest ona nigdzie wykazana. Zatem wszelkie świadczenia socjalne miałabym minimalne. Nie stać mnie więc na ciążę. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja u mojego partnera. On pracuje na czarno bo firmy nie stać na zatrudnianie pracowników. Nie zarabia więc źle ale też bezpiecznej sytuacji w razie zdarzeń losowych czy choćby konieczności opiekowania się dzieckiem, nie ma. Oczywiście szukam dobrej pracy zapewniającej pełne składki do ZUS, i jakieś świadczenia ale nie mogę takiej znaleźć pomimo że mieszkam w jednej z największych polskich aglomeracji miejskich. Na dodatek chciałabym pracę z której nie tylko opłacę rachunki ale też starczy mi na życie ;D. Po drugie: kondycja psychiczna żeby odchować dziecko... Ja się nie boję baby blues, ja się boję swojej zwyczajnej, świetnie mi znanej niemocy do ogarnięcia, zadbania o wszystko. Tak jak wiem że ciążę i poród jakoś przetrwam bo trzeba, że z dzieckiem powyżej trzeciego roku życia dam sobie radę, tak okres pomiędzy, gdy dziecko jest maleńkie, jawi mi się w wyobraźni jako okres smutku i rozpaczy. Boję się że nie będę nadążać z obowiązkami, boję się że zaniedbam to czy tamto... Może będę dziecko zamykać aż zaśnie rozryczane, a może wszystko zarośnie mi brudem, a może będę frustracje przenosić na partnera i przestanę być w jego oczach kobietą tylko zrzędzącą, zaniedbaną babą, tudzież moje dwa psy zdziczeją pozostawione samopas (w praktyce - zamknięte w pokoju). Coś z tego jest bardzo prawdopodobne. Boję się jak będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jokasta! Owszem jesteśmy chronione, ale w praktyce wygląda to tak, że nawet jak Cię zwolnią, a po rozprawie w sądzie pracy - "przywrócą do pracy", to i tak wiadomo, że zaraz po upłynięciu okresu ochronnego wylecisz na zbity pysk. Znam takie przykłady z życia. Poza tym - są przecudowne kruczki prawne i wybiegi dla pracodawców, bo przecież zawsze mogą zlikwidować stanowisko, przeprowadzić redukcję personelu itd. Tudzież, jak już pisałam - zatrudnić kogoś podczas nieobecności ciężarnej/mamy - ot i cała historia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A propos! Ja też jestem humanistką z wykształcenia. Studia podyplomowe też zaliczyłam, ale usłyszałam od Dyrekcji szanownej, że teraz to sobie mogę: "dyplom na ścianie powiesić". Szowinistycznie świnie!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zgda
Taaa... moja pracodawczyni zwykła mawiać że ona pracowała przy maszynie do szycia zaraz po porodzie. W ten sposób sugeruje że mogę karmić dziecko i siedzieć przed kompem. Jeśli będę domagać się swoich praw, to na urlopie macierzyńskim dostanę tyle żeby czynsz opłacić a po urlopie wylecę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Baby blues to nie depresja, to tylko spadek hormonów, jest wtedy trochę płaczliwie i wydaje się, że nikt nam w niczym nie chce pomóc. Do tego dochodzi zmęczenie. Ja płakałam jak mój mąż na mnie krzywo popatrzył, a według mnie patrzył na mnie krzywo cały czas:):):) Ale to w sumie szybko mija i potem można się śmiać z tego okresu. Przynajmniej ja tak miałam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zgda Jak ja Cię rozumiem. Niestety.... U mnie jest tak, że mój facio, co prawda pracuje normalnie, na umowę, ale za to za takie grosze, że nawet nie mam co marzyć o dłuższych urlopach. Zakładając optymistyczną wersję, że ciąża nie będzie powodem zwolnienia, to zaraz po macierzyńskim będę musiała wracać do pracy, bo inaczej nie damy sobie rady. Tak to jest w Polsce, państwie cudów niezmierzonych, gdzie problemy z zatrudnianiem kobiet i ich macierzyństwem załatwia się "becikowym" i łaskawie przyznaną ulgą podatkową na dzieci. Jak by to załatwiało sprawę. Aha! Zapomniałabym o wspaniałomyślnych pomysłach dot. likwidacji żłobków i przedszkoli. WSZYSTKO DLA PRZYSZŁYCH POKOLEŃ. Scyzoryk się normalnie w kieszeni otwiera!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurczę dziewczyny współczuję Wam z tą pracą... zgda, ja zanim na świecie pojawiła się Dominika też patrzyłam na to wszystko z małym przerażeniem. Szczerze mówiąc nie mogłam sobie wyobrazić, że uda mi się to wszystko ogarnąć i dobrze zorganizować... bałam się, że nie poradzę sobie przy małej, nie będę potrafiła się nią właściwie zająć, nie mówiąc już o innych obowiązkach domowych... jak co do czego przyszło i mała pojawiła się na świecie a potem w domu to wszystko okazało się o wiele prostsze i łatwiejsze...takie bardzo naturalne, nasz instynkt jest jednak niezastąpiony i jest najlepszym doradcą...po raz kolejny okazało się, że strach ma wielkie oczy, po prostu...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zgda Daj spokój, co za babsztyl! Akurat przy maszynie stała - TU MI CZOŁG JEDZIE. Ile ta baba ma lat. Jeśli jest koło 50-tki to pieprzy, jak potłuczona. Wtedy to były inne czasy. Nawet jakby się co drugi dzień w połowie pracy urwała, to i tak każdy to miał w dupie. Każdy miał pracę i płacę, a nawet jak niczego w sklepach nie było, to i tak jakoś każdy sobie radził. Tak po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Baderka! Ja to się boję, że - za przeproszeniem - ja to dziecko połamię/popsuję/zgniotę jak się do niego będę musiała dotknąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wbrew pozorom takie maleństwa nie są wcale aż takie kruche i delikatne...są bardzo "elastyczne" i przy normalnym obchodzeniu się ciężko jest im zrobić krzywdę...grunt to uważać na główkę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Dziewczyny:) Z radością do was dołączam - 31 lat, niedługo 32. Właśnie kilka dni temu test pokazał dwie kreski :). To by była pierwsza ciąża. Do lekarza idę w środę , mam nadzieje że potwierdzi przypuszczenia :). Jeśli chodzi o prace to mam nieciekawą sytuację , właśnie kończę doktorat na Uniwerku, i miałam zacząć szukać pracy, a tu niespodzianka:). Ciesze sie strasznie ale nie wiem co mam robić czy szukać dalej i przyznać sie do ciąży- wątpię żeby chcieli mnie zatrudnić. Albo sobie odpuścić- damy radę ale sielanki nie będzie i szukać pracy po porodzie (na szczęście mąż ma niezłą pracę). Z maleńkim dzieckiem tez małe szanse ale może większe niż w ciąży. Jak to wygląda w praktyce może któraś z Was wie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no w ciąży to będzie Ci raczej cięzko znaleźć pracę...zapewne będziesz uczciwa i postawisz sprawę jasno a wtedy raczej małe szanse na znalezienie pracy...jak już to po urodzeniu i "częściowym odchowaniu" maleństwa... a tak w ogóle to GRATULACJE :) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa76 Po pierwsze - gratuluję. Po drugie - znalezienie pracy w ciąży graniczy z cudem w Kanie Galilejskiej. Zatajać tego nie można, bo w najlepszym wypadku pracodawca i tak Cię zwolni natychmiast po powrocie z macierzyńskiego. A poza tym - z doktoratem, to pewnie za szybko pracy i tak nie znajdziesz. Wiem, co mówię. Mieszkałam z taką koleżanką przez 2 lata. Miała doktorat z biologii, na Uni nie chcieli jej zatrudnić, a inni pracodawcy też nie. Ja jej w końcu poradziłam, żeby zataiła ten doktorat, bo to tylko potencjalnych pracodawców odstrasza. Poradziłam jej, żeby mówiła, że nie ma doświadczenia zawodowego w papierach, bo siedziała kilka lat za granicą i pracowała np. na kuchni - na czarno. Teraz się zakochała i postanowiła wrócić do kraju, więc szuka pracy. To było najprosztsze wyjście, ale i tak nie mogła znaleźć pracy. W końcu \"po znajomości\" dostała pracę w stacji dializy, jako recepcjonistka i pomimo swojego doktoratu zarabiała mniej niż (sic!) salowa!!!! I po co Ci dziewczyno takie nerwy. Jak masz możliwość posiedzenia w ciąży - bez stresu w domu, a potem z maluszkiem, to podziękuj mężu i siedź. Jeszcze się zdążysz w życiu napracować. Poza tym - niektóre osoby (siebie też zaliczam do tej grupy) dałbyby się pociąć i posypać solą, żeby tylko posiedzieć z małą dzidzią w domu, lub w ciąży - zamiast się stresować w pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki za gratulacje :) :) :) strasznie się cieszę. Co do pracy to oczywiście ze nie mam ochoty niczego zatajać- zresztą bądźmy szczere, ile czasu utrzymałabym tajemnicę? Podczas pierwszej rozmowy? a potem co dalej? :). Powiedzenie prawdy to jedyne wyjście i wiem ze będzie ciężko. El Bathory - ja też jestem po biologii, sytuacja bardzo podobne. Na Uniwerku nie bardzo chcę zostać, praca w nienormowanych godzinach (czytaj kończysz koło18-19 wieczorem) i do tego jeszcze soboty i niedziele (zwierzątka chcą jeść), poza tym zarobki raczej głodowe. A mam już swoje latka i kiedyś trzeba zacząć zbierać na emeryturę. Nie mówię że od razu po porodzie ale tak pół roku po chyba był by najwyższy czas żeby zacząć. Szukać muszę odpowiednio wcześniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cieszę się, że mój topik się przyjął. Pozdrawiam nową, ciężarną koleżankę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×