Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość laguna55

mam 30 lat i jestem wdową!prędzej bym sie diabła spodziewała

Polecane posty

Gość gierobka
Witam wszystkich kilka dni czytam tę stronę i muszę powiedzieć,że dzięki temu jest mi dużo łatwiej. Dzięki wam wiem że są osoby takie które potrafią mnie zrozumieć, które przeżyły coś podobnego do mnie (nawet moja rodzina mam wrażenie mnie nie rozumie, choć na pewno bardzo stara sie mi pomóc)... i to sprawia że jest mi dużo łatwiej.Mam 28 lat a moja tragedia wydarzyła się 4 miesiące temu, kiedy pełna radości i optymizmu czekałam na narodziny naszego drugiego dziecka - synka. 3 tygodnie przed jego narodzinami tragicznie zginął mój wspaniały mąż, a mój świat sie zawalił. Nawet to że za chwilę urodzi sie Szymuś, że jest przecież Zuzia, stało się obojętne, bo jego ze mną wtedy nie będzie. Był moją wielką i jedyną miłością, lepszą połową mnie....to z nim (choć tak krótko bo tylko 3 lata byliśmy małżeństwem) nauczyłam sie żyć i kochać. A teraż jest wielka pustka i żal i tęsknota i gorycz i tylko dzieci pozwalają mi dalej żyć i czasem sie uśmiechać. Ciągle tylko słyszę nie płacz, bo stracisz pokarm, bo Zuza patrzy.... ale jak ???? Gdy tylko dzieci usnął włączam komputer i czytam. Dziekuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gierobka Witaj, tak tylko wdowa zrozumie wdowę najlepiej...lub ktoś, kogo doświadczyło ogromne cierpienie.... Bardzo bardzo Ci współczuję, gierobka, wiem, co przeżywasz bo sama zostałam z córcią, mąż mój także odszedł nagle... Pustka i żal o którym piszesz jest mi tak dobrze znana...Nikt i nic nam nie zastąpi naszych kochanych...ale są dzieci i to dla nich musimy żyć, trwać, wstawać rano, to dla nich musimy być silne mimo, że w środku ból rozrywa serce, i jeszcze co nam zostało to mieć nadzieję, że nasi mężowie opiekują się nami, są jeszcze bliżej niż kiedyś... Wiem, że w takich sytuacjach marne to pocieszenie i pocieszyć się nie da, ale trzeba w coś wierzyć, prawda, by nie zwariować z bólu i rozpaczy....Życzę Ci dużo siły, bardzo dużo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Waris13
witam Was!!! nie odzywałam się przez dłuższa chwile, ale czytałam- może nie tak często jak wcześniej ale odwiedzłam stronę. Może to też jakiś znak, że próbuje wracać do życia, nie jest łatwo ale hmmm mówią " czas leczy rany" , ale to nie to-przyzwyczajamy się to tego co nam się przytrafiło. Z Nowym rokiem obiecałam sobie kilka rzeczy do których zmierzam małymi kroczkami, są chwile zwątpienia, ale mam nadzieje że dam radę. U mnie mija 9 miesięcy gdy mojego męża nie ma ze mną. Czasem wydaje mi się że oszukuję, oszukuję siebie - ludzi wokól mnie. Każdego dnia modle się o to bym Dał mi siłę, aby móc nie bać się i iść dalej. pozdrawiam Was serdecznie ;*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BOŻUŚ2311
MOJ MĄŻ ZMARŁ POLTORA ROKU TEMU.ZABRAL GO PASKUDNY RAK.W TRZY MIESIACE.DZIEN ZA DNIEM PATRZYLAM JAK GASNIE.MIALAM NADZIEJE.... NIESTETY-15 LAT ,CUDOWNYCH SZCZESLIWYCH ODESZLO I NIE MOGE PRZESTAC PO NIM PLAKAC.SPRZATAM -PLACZE,GOTUJE-PLACZE...OCZYWISCIE MUSZE FUNKCJONOWAC -MAM DWIE CORKI,ALE TO NIE JEST ZYCIE.TAK CZUJE.MOJE ZYCIE SIE SKONCZYLO.SWIAT STRACIL ZAPACH,SMAK,KOLORY. SAMOTNOSC MNIE ZABIJA ALE GDY PROBUJE WYOBRAZIC SOBIE PRZY MNIE KOGOS....NIE MIALBY PRZECIEZ JEGO RAK,OCZU,RAMION,GLOSU.ZE ZNAJOMYMI NIECHETNIE SIE SPOTYKAM, CZUJE SIE JAK PIATE KOLO U WOZU,NIE PASUJE.ZAWSZE WSZEDZIE BYLISMY RAZEM.A TERAZ PUSTKA.JESTEM NIEKOMPLETNA BEZ MOJEGO KRZYSIA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malgor
Czytałam Wasze wypowiedzi i czytałam o sobie. Od miesiąca jestem wdową. Samej trudno mi uwierzyć, że pisząc wdowa piszę o sobie. Mój mąż przez 6 miesięcy chorował na raka. Do ostatniego dnia wierzyłam, że będzie żył. Teraz myślę sobie, że ta moja wiara w cud przeszkodziła mi rozmawiać z nim o jego uczuciach, na pewno wiedział, że umiera a ja nie rozmawiałam z nim o tym, bo wierzyłam, że z tego razem wyjdziemy i przed nami jeszcze chociaż trochę czasu. Wiem, że byłam dla niego ogromną podporą fizycznie, ale czy psychicznie? Chyba przestałam wierzyć w Boga, Bóg nie jest od wysłuchiwania naszych modlitw, a przynajmniej od słuchania moich. Boję się dalszego życia bez mojego męża, dni mijają a jego nie ma. Do tej pory jakoś się trzymałam, miałam wrażenie, że wyjechał na kolejne szkolenie, powoli zaczyna docierać do mnie ostateczność tego co się stało. Wiem, że czas leczy rany, ale na razie nie jest to dla mnie pocieszeniem. Wiem też, że to ogromne szczęście, że spotkaliśmy się i mogliśmy razem przeżyć 24 lata naszego małżeństwa, że mamy dzieci, które teraz starają się być przy mnie. Ale wiem także, że mieliśmy się razem zestarzeć i po prostu ze sobą być. Przez cała chorobę męża miałam takie jedno marzenie: jest zwykły dzień, nawet nie musi być słoneczny, my razem gdzieś jedziemy i zatrzymujemy się na jakiejś stacji benzynowej, żeby napić się kawy. Ot, taka prosta czynność dla niektórych a dla innych marzenie, które nigdy już nie da się zrealizować. Napisałam te kilka zdań i chyba jest mi lżej, przynajmniej w tej chwili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żUCZEK 28
Droga malgor czytam twoja wypowiedz i znajduje swoje myśli pragnienia. Może to głupi co napisze ale miałaś szczęście bo byliście ze sobą 24 lat a ja z moim ukochanym 7 lat narzeczeństwa i rok po ślubie , mąż zmarł nagle a nasz synek był w brzuszku (3 m-c ) tyle planów, marzeń.....Mimo , że to trudne jestem osobą wierzącą i każdego dnia dziękuję Bogu za mojego naszego cudownego synka za to , że byłam kochana i nauczyłam się co to miłość i ile można dla niej poświęcić. Wierzę, że mój mąż jest z nami jest przy nas Kocham go bardzo i bardzo tęsknie Nie wiem dlaczego tak musiało być i nie chcę już się nad tym zastanawiać wiem jedno chcę żyć dla naszego skarba wychować go na dobrego, mądrego poczciwego człowieka by kiedyś jak się spotkam z moim ukochanym po drugiej stronie powiedział do mnie że jest ze mnie dumy :-( Czas..czas..czas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość "jak dalej życ"
witam Was!!!..Mam 26lat..dwójkę dzieci,wdową jestem od 13.01.2009.mąż miał 29lat..byliśmy wspaniałym małżeństwem,mąż był cudownym człowiekiem..odszedł tak nagle:-(((..dlaczego-to pytanie zadaję sobie codziennie,ale odpowiedzi nie dostaje..nie mogę się z tym pogodzić,żyje bo żyje tylko dla dzieci..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malgor
Drogi Żuczku, chciałam napisać wcześniej, ale działo się coś z moim komputerem już myślałam, że będę musiała włączyć laptopa mojego męża a tego bardzo bym nie chciała. Na szczęście juz mogę korzystać z mojego komputera. Nie potrafię jeszcze spokojnie patrzeć na jego rzeczy z których codziennie korzystał. Wiem, że kiedyś włączę sobie jego laptopa, jego komórkę, ale jeszcze nie teraz. Pochowałam wszystkie jego zdjęcia, nie chodzę na cmentarz, tak jest mi chyba łatwiej. Wczoraj wyciągnęłam jego ubrania z szafy i pochowałam do pudeł. Rozpakowałam nawet torbę z rzeczami, którą odebrałam po jego śmierci ze szpitala. Najbardziej bałam się spojrzeć na piżamę w której zmarł. Dzisiaj w zasadzie przelezałam cały dzień a chciałam zrobić tyle rzeczy. Podziwiam Cię za to, że jakoś dałaś sobie radę z ciążą, porodem i wychowywaniem synka po śmierci męża. Napisałaś, że wierzysz w to, że kiedyś spotkasz się z mężem. Chyba też chciałabym w to wierzyć, ale minął już miesiąc a on nawet mi się nie śni. Muszę kończyć, bo zaraz wraca ze szkoły nasz syn i muszę mu zrobić coś na obiad. Odezwijcie się. Ja rzy komputerze posiedzę jeszcze wieczorem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malgor
Żuczku i "jak dalej żyć" nie wiem dlaczego moje posty nie przechodzą, mam trudności z połączeniem się z tymi stronami, czy Wy też?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malgor
No nareszcie, odezwijcie się. Teraz już muszę zrobić obiad dla syna, który zaraz wróci ze szkoły. Będę przy komputerze wieczorem. Wczoraj po miesiącu rozpakowałam torbę z rzeczami męża, którą odebrałam ze szpitala po jego śmierci. Najbardziej bałam się właśnie ją rozpakować. Spakowałam też do pudeł jego rzeczy z naszej szafy. Dzisiaj cały dzień przeleżałam a miałam zrobić tyle rzeczy. Żuczku, chciałabym wierzyć tak jak Ty, że kiedyś jeszcze spotkam mojego męża. Teraz nawet mi się nie śni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ata733
Witam-zostałam wdową mając 35 ,dwoje małych dzieci na które z mężem czekaliśmy prawie 10 lat i wyszedł z domu i nigdy do niego nie wrócił!Wypadek w przychodni pod okiem lekarzy-pech? Już sama nie wiem? już prawie 3 lata mijają -fakt jest lepiej ale inaczej.Daje rady bo nie mam innego wyjścia ,są dzieci -dobrze że są!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość issabella82
Witajcie. Wczoraj pierwszy raz po śmierci mojego męża odważyłam się wejść na tę stronę. W styczniu minęło 2 lata jak On nie żyje. Ja mam 28 lat.Leżałam w szpitalu na podtrzymaniu ciąży, kiedy to miał miejsce ten feralny wypadek. Mąż był u mnie w odwiedzinach i przy okazji odebrał łóżeczko dla naszej córeczki, które wczesniej zamówiliśmy. Był inny tego dnia, jakiś smutny , jakby nieobecny . Ucałował mnie dwa słówka szepnął do mojego brzucha i wyszedł. Więcej już go nie widziałam. Naćpany gówniaż zabił go na prostej drodze. Zjechał na przeciwległy pas i uderzył z bardzo dużą prędkością w samochód mojego męża. Do dziś zadaję sobie pytanie dlaczego? Mąż był miłością mojego życia. Marzył o naszej córeczce. Nie było dane mu jej nawet zobaczyć. Nie potrafię się z tym pogodzić. Minęło 2 lata, a we mnie jest nadal ból i rozpacz. Do dziś dnia biorę leki uspokajające . Córeczka jest cudna, ale przed oczami brakuje mi jednego obrazu - Jej w ramionach swojego Taty :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutno miiiii
Witajcie kochane. Ja Was poprostu podziwiam za to wszysto jak Wy sobie dajecie z tym rade? Jak Was czytam to za kazdym razem płacze. Tak bardzo mi smutno i tak bardzo serce mnie ściska, że są na świecie ludzie, którzy BARDZO SIĘ KOCHAJĄ a nie moga byc razem, ponieważ Bóg chciał inaczej. Pozdrawaiam Was Kochane. Bardzo ale to bardzo mi przykro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesteście WIELKIE
moje drogie. Chylę przed Wami czoło. Mam męża i dwójkę dzieci i nie wyobrażam sobie życia gdyby została sama. Zajrzałam tu z czystej ciekawosci . Ciekawa byłam czy jest taki temat jak ten. Gdy zaczęłam czytać post po poście to łzy napływały mi do oczu. Jest mi bardzo przykro , że taka tragedia Was spotkała. Moja koleżanka niedawno straciła męża. Byli 9 lat po ślubie , jedna córka.Wrócili z wakacji i zwykłe przeziębienie- grypa- zapalenie mięśnia sercowego. Nie było ratunku. On zmarł. Pamiętam swój ślub. Oni mieli ślub tydzień po naszym. To było jakby wczoraj. Dziewczyny bądzcie silne. Jeszcze tu zajrzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malgor
Pamiętam jak parę miesięcy temu powiedziałam mojemu mężowi, że nie wyobrażam sobie życia bez niego. Po kilku dniach okazało się, że jest śmiertelnie chory. Teraz od miesiąca jestem sama i muszę żyć. Nikt mnie nie pytał, czy zgadzam się na to co się stało, do nikogo nie mogę wykrzyczeć swojego protestu. Miałam ogromne pretensje do Boga za to, że go zabrał. Teraz myślę sobie, że mieliśmy szczęście żyć ze sobą 24 lata. Mogliśmy razem wychowywać dzieci. Przez kilka miesięcy jego choroby mogłam codziennie mu mówić, że go bardzo kocham i jest dla mnie najważniejszy na świecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ksama
Witam jestem sama od 3 miesięcy. Nie mogę pogodzić się z jego śmiercią. Powinnam być przygotowana gdyż wiadomo było że niema szans -glejak IV przeżuty. Liczyłam na cud, Rozmawialiśmy z mężem o śmierci, ale nie sądziliśmy że to tak szybko przyjdzie, on chciał jeszcze żyć, pogodził się nawet z tym, że ma niedowład prawej strony i trzeba mu pomagać. Do tej pory widzę go, i długo to będzie w mojej pamięci. Płaczę wieczorami codziennie, jak to przeżyć nie wiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie dziewczyny , ty jok także. Dziekuję za waszą obecność tutaj , moja Gosia umarła 2 lutego miała tylko 36 lat , nagle , zawał serca . Przeżywam wszystkie etapy z którymi Wy miałyscie do czynienia , staram się nie rozczulać nad sobą bo nie ma co sięoszukiwać to Ona straciła wszystko , nie zrealizuje żadnych swoich planów ale czasem mam ochotę walic o ścianę głową i wyć -dosłownie w takich chwilach zwykle dzwoniłem do mojej siostry lub do przyjaciółki zony i razem płakalismy .Dwa dni temu znów mnie to naszło pomyślałem jednak , że nie mogę ich zadręczać szczególnie w środku dnia gdy pracują . A rozmawiac o tym co czuję potrafię chyba tylko z kobietami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie wszyscy. Jestem wdową jutro dokładnie minie 8 miesięcy jak mój ukochany mąż zginoł tragicznie w wypadku.Od tamtej pory świat mi się zawalił nie moge zapomnieć widoku jaki zastałam na miejscu wypadku nie wierzyłam i nadal to do mnie nie dociera to jak jakiś koszmar.Nigdy się nie pogodze z tym co się stało ze moje dzieci nie mają ojca który był dla nich całym światem...Boże dlaczego ?! Ciągle zadaje sobie to pytanie każdego wieczoru kiedy dzieci już śpią bo tylko wtedy mogę się wypłakać do woli,obicałam chłopcom(4latka,9lat) że nie będe przy nich płakała i jak narazie udaje mi się :(... Nie wiem co będzie dalej wiem jedno nie mogę się poddać!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też stale myślę dlaczego , ja kto działa , że że wokół żyją ludzie ludzie podli , myślący tylko o władzy i pieniądzach , i wcale niemam na mysli kogos wysoko i daleko a wydawało by się najbliższych teściów czy rodziców , ludzi potrafiących na zdanie ,, najbardziej żałuję , że przez ostatnie kilka miesięcy wracaałem do domu pózno , i zostawała nam raptem godzinka ,dwie wyłącznie dla siebię " odpowiedzieć : ,, jakby tak kazdy myślał to nikt by nic nie miał ludzie by się nie podorabiali " ludzi , których ulubionym powiedzonkiem przez całe życie było - ,,pieniądz to jest czuła rzecz" - , a ci których kochaliśmy i którzy potrafili kochać nas jak nikt inny musieli umrzeć. Zostają nam tylko kolejne bezsenne noce jak ta i to straszne uczucie bezsilności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mamy swoje kilkuosobowe wirtualne towarzystwo , przynajmniej przez chwilę jest inaczej ,za mało by było znacząco lepiej ,wciąż trudno ale przynajmniej przez kilka chwil nie chce się wyć ,skowyczec . A nikt kto tego nie przezył nie jest wstanie nawet w przybliżeniu wyobrazić sobie co można czuć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysza27
...kilka dni temu, zupełnie przez przypadek, robiąc porządki w szafce znalazłam taki mój malutki zeszycik, coś w rodzaju pamiętnika...dla kogoś może się to wydawać głupie,ja zaczęłam go prowadzić praktycznie od dnia mojego pierwszego spotkania z Pawłem, nigdy wcześniej tego nie robiłam...może już wtedy czułam,że kiedyś będzie miał on dla mnie szczególne znaczenie.......mam go teraz przed sobą...w nim nasze spotkania, jego słowa, nawet najpiękniejsze smsy.....wiem jedno, gdyby ktoś jeszcze raz postawił go na mojej drodze to na pewno zakochałabym się w nim po raz kolejny i to bez zastanowienia....dziś mojego Skarba nie ma już ponad trzy i pół roku, cholernie mi Go brakuje, mimo tego,ze moje życie już się zmieniło to co jakiś czas pojawiają się takie dni,ze po prostu chce mi się beczeć......ale wiem, nie mogę się poddawać, już tak daleko zaszłam, muszę walczyć ze smutkiem "bo bez walki na radośniejszą przyszłość nawet nie ma co liczyć". Wiem,że już nigdy nie będzie tak samo ale będę się starała, żeby to życie było choć troszkę weselsze...dla mnie i dla córeczki.....POZDRAWIAM WSZYSTKICH SERDECZNIE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roza30
witam. 2miesiace temu dolaczylam do waszego grona. mam 30 lat, a moj maz mialby 34.......opisze wam troche moja historie, bo czuje potrzebe wyzalenia sie, ale tez jestem ciekawa co wy sadzicie o tych wszystkich zbiegach okolicznosci. przypadki? czy czesc jakiegos misternego planu, zebym cierpiala jeszcze bardziej? a wiec tak, mam syna 11 lat, i od paru lat staralismy sie z mezem o drugie dziecko. udalo sie w zeszlym roku w maju. co za radosc! ciaza byla wspaniala, zadnych komplikacji. termin mialam na 22.01.2010. dzien przed wigilia trafilam do szpitala, kompletnie nieprzygotowana i zaskoczona urodzilam w wigilie. wszyscy sie zastanawiali co to za znak ze prawie miesiac za wczesnie akurat w wigilie sie urodzil synek.2 tyg lezalam w szpitalu, bo malutki mial zoltaczke. wreszcie wymarzony moment-do domu. tylko 11 dni cieszylismy sie z mezem bo nagle zle sie poczul i pojechal do szpitala. na nastepny dzien ten telefon..............ta data, ktora wiele razy wypowiadalam w ciazy z radoscia-22 styczen- mialam termin- a w ten dzien byl pogrzeb. dziwny zbieg okolicznosci, prawda? na tyle dni co w zyciu czlowieka nic sie nie dzieje dziwny przypadek. malo tego- grob widze z okna. nie wiem jak dalej zyc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ata 733
Pozdrawiam wszystkich a szczególnie Ciebie ROZA-bo pytasz o przypadek , który Ci się przydarzył! Wiem o czym w tym momencie mówisz.Ja mam podobne odczucia na ten temat-bo jest mi bliski.My z mężem staraliśmy się o dziecko prawie 10 lat urodziłam cudnego chłopca a po 3.5 roku pózniej córkę a gdy miała 17 miesięcy mój wysportowany cudowny ojciec zginął w nieszczęśliwym wypadku no i...Ide do przodu zastanawiam się dlaczego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GALICJA 41
ROZA 30 NA CO UMARL tWOJ MAZ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wierzylem nigdy w przeznaczenie i magię liczb , chociaż żona absolwentka uniwersytetu twierdziła że kazdy pewnie ma już wyznaczony termin odejścia z tego świata. Wolałem zawsze myśleć i wciąż chcę ,że mamy duży wpływ na wydarzenia jesli nie przeoczymy sygnałów nadchodzącej katastrofy nie wierzyłem i nie wierzę w pechowe liczby i tajemne spiski. Telefon od córki zadzwonił o 18.13 nie jestem przesądny ale nim odebrałem poczułem niepokój , tydzien wcześniej żona przypuszczalnie naciągneła ścięgno przy pracy ze zwierzęćiem zarejestrowanym pod nr.13 , następne dni odpoczywała wybrala się tylko na masaż dwa dni póżniej na kolejny gdze Ją uspokojono że to nic grożnego żadnej opuchlizny czy zasiniena., nie będąc przekonana o konieczności kontaktu z lekarzem odpuściła sobie. I ten nieszcęsny dzien gorący prysznic i wg opowiadań córki objawy zawału których nie rozpoznała nieco inne od najczęściej spotykanych , ale mieszczące się w kanonie. Mimo tego wciąż uważam że to przypadki w granicach prawdopodobieństwa , jesli ktoś zawinił to my oboje 50--50 % o Ona zlekceważyła uszkodzenie , mimoże jako nastolatka miała problemy z krązeniem w naczyniach głębokich , ja wracając pózno po pracy do domu pozbawilem się szansy na reakcję, gdybym był przy Niej miałbym niewielkie , ale zawsze jakies szanse by ją uratować. Teraz została tylko dławiąca tęsknota i pytania czemu bylismy tak beznadzejnie głupi .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ata733
CZEŚĆ WSZYSTKIM CI KTÓRZY POZOSTALI---SAMI BEZ SWOICH POŁÓWEK! a dla Ciebie farmer 39,7 małe wyjaśnienie -nie chodzi o symbole cyfr czy daty. \\\\\\chodzi o zachowanie naszych bliskich tuż przed odejściem z tego świata.Ja odniosłam wrażenie jakbym przeżywała na nowo okres świeżo po ślubie-rozkwit małżeństwa a byliśmy 15 lat razem.Odkrywałam mojego zm.męża na nowo!Ja osobiście nie wierzę w żadne liczby! Wierzę w miłość i drugiego człowieka -a to co się zdarzyło nam wszystkim ma jakiś cel -choć my jeszcze o tym nie wiemy ale może nasze dalsze życie ma nam to pokazać,odkryć?? Możliwe ,że to MY musimy dojrzeć jako ludzie? I odkryć siebie samych podłoża ukrytych talentów,sil o których jeszcze nie wiele wiemy??? Czy ktoś się nad tym w ten sposób zastanawiał? Może nie chodzi tu o tych co odeszli a tych co zostali/??Proszę o Wasze wypowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roza30
ata733 odczytalas to co napisalam miedzy wierszami! wlasnie to mialam na mysli, chociaz bylismy dobrym malzenstwem, kochalismy sie i sznowalismy, to ta upragniona ciaza jakby odnowila i odswiezyla ta nasza milosc. moj maz umarl na bezobjawowe zapalenie pluc. macie pojecie? w 21 wieku na to umrzec? ata733 ja wlasnie nie wiem co o tym myslec, w co wierzyc chcialabym sobie to umiec w glowie poukladac, ale nie umiem. a to co napisalas, ze w tym moze byc jakis cel dla nas, tez jest jedna z wersji, ktora biore pod uwage. to znaczy narazie kompletnie nie widze jaki cel moze miec smierc mlodego, zdrowego czlowieka, ktory kochal i byl kochany i byl nam bardzo potrzebny. ale takie same slowa uslyszalam od innej wdowy. tu jeszcze musze napisac, bo wczoraj zapomnialam, ze mieszkamy w wynajetym mieszkaniu. wlascicielka tego mieszkania, okolo 20 lat temu tez zostala mloda wdowa. jej maz umarl majac niecale 33 lata, a ona tez tak jak ja zostala z 2 synami. kolejny przypadek, zbieg okolicznosci? i wlasnie ona powiedziala mi, ze po wielu latach dostrzegla jakis cel, ze tak sie mialo jej zycie potoczyc. to bardzo osobista sprawa, wiec nie pytalam. tak ogolnie to musialoby byc cos w stylu, np. jakby zyl to moje zycie toczyloby sie inaczej. ale myslac tak, to z tego wynika, ze teraz nasze zycie ma byc lepsze, madrzejsze, a to jest nielogiczne. tez wlasnie nie wiem co o tym myslec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ata733
KOCHANA ROZO 30---daj sobie czasu by uporządkować mysli :) to nie jest takie łatwe jak jest w tobie świeży ból smutek rozpacz -na wszystko musi przyjść czas. To że na swojej drodze spotykasz kobietę która tez jest wdowa to nie liczby o tym decydują ,ktoś wyższy! Tą kobietę spotkałaś nie przez przypadek -może ona wniesie coś cennego w twoje smutne życie , może pomoże ci a może otworzy ci oczy na coś innego? Najważniejsze dać sobie czasu na te wszystkie pytania bo i atak w tej chwili na nie nie odpowie ci nikt -tylko ty sobie sama! trzymam kciuki za CIEBIE:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×