Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bhbbvbn

Teściowa mnie wkurwia!!!

Polecane posty

Gość hela z wesela
moi teściowie w rozmowie z moją mamą na temat niezapowiedzianych wizyt (żeby było jasne - moja mama nie robi nalotów, teściowe aż się palą, żeby nas nawiedzać najlepiej każdej niedzieli od 8 rano...) stwierdzili, że chyba nie muszą się meldować, jak chcą odwiedzić swojego synka - ręce opadają! niezapomniany numer zrobił mój teść: był nasz ślub, obiad weselny, który trwał do późnych godzin nocnych, do naszego mieszkania zajechaliśmy nad ranem, zasnęliśmy jak świtało, wstaliśmy leniwie koło 10, zasiedliśmy w szlafrokach do śniadanka, a tu teściu na progu!!! byłam tak wkur... że olałam to że jestem nieubrana, rozczochrana i spokojnie na zewnątrz, a środku się gotując, wpierniczałam sobie jajka w majonezie! tego mu nie zapomnę do końca życia, mimo że zdarzyło się 5 lat temu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hela z wesela
do tak czytam z nudów - a ja sobie że to bardzo fajny topic, nasi rodzice i rodzice naszych drugich połówek mają na nas duży wpływ i często to wykorzystują, a jak można przeczytać, że innych wkurzają podobne rzeczy to nabiera się pewności, że (wbrew temu co sugeruje teściowa) nie jest wrogo do niej nastawionym, tylko reaguje się normalnie, bo w końcu każdy ma potrzebę prywatności i niezależności ja muszę się przed nachalnością teściowej bronić rękami i nogami, ogólnie nie jest złą kobietą, ale znudzoną życiem i ciągle próbuje wpierniczać się w nasze, a przy tym trochę jednak jest ograniczona i ulega stereotypom i bardzo chciała by nas podporządkować swojemu wyobrażeniu o idealnej rodzince, a ja się nie dam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no tak... macie rację ... ale czy ONE muszą się do wszystkiego mieszać??? i tak naprawdę myślą że pomagają a tylko przez uszczęśliwianie na siłe przeszkadzają i doprowadzją niejednokrotnie powoli acz skutecznie do spadku braku zaufania do współmałżonka i finalnie do być może rozpadku małżeństwa???!! wszyscy potrzebujemy chwili odpoczynku i spokoju a nie myśleć czy to jest włąsnie ten mometn kiedy mogę sobie usiąśc spokojnie i odpocząć czy własnie za 2 minuty aklbo za 10 jak jej się umyśli wpadnie na "private invastigation" ?:) wjeżdza z buciorami i uśmiechnięta od progu "czesc" :)) a człowieka krew od środka zalewa, nie ma sie co dziwic ze jest tyle zawałów i chorób w wieku młodych małżenstw ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
banko - masz rację ,problem w tym ze moi rodzice mieszkają troszkę dalej od nas ... jakieś60 km i wyjazd do nich to juz troszke wyprawa ... ale jak trzeba bedzie to pewnie ze tak zrobie jak radzisz ... nie chciałbym jednak tak stawiac sprawy, bedzie znowu ze to ja najgorszy. moja malzonka np. podczas gdy ja w porze popoludniowej ucialem sobie drzemke doszłą do wniosku ze sie nudzi, zabrala dziecko i pojechala w piguly do mamusi ... no to chyba nie tak to powinno wyglądac /... no juz sam nie wiem amoze ja jestem przewrazliwony ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta nie wredna synowa
a ja mam inny problem...teściowa jest w miarę w porządku, nie kłócimy się, NIE MIESZKAMY RAZEM, ale 5min drogi piechotą mamy do siebie, nie jestem od niej zależna finansowo, nigdy nie dała nam złotówki, nawet pożyczyła kasę od nas, interesuje się pierwszą wnuczką (ma jeszcze 2 młodszych synów bezdzietnych jak na razie), kocha ją, chce się z nią spotykać, ok, rozumiem, też będę chciała widywać moje wnuczęta i będę je kochała, ale wkurza mnie z jedną rzeczą i nie wiem jak jej to powiedzieć, bo wiem, że się obrazi, rzucałam w jej stronę pewne aluzje i ja np. bym skapowała o co chodzi, ona albo jest mało myśląca i nie kuma, albo udaje, że nie rozumie...otóż, jestem młodą szczęśliwą mamą, jest to moje pierwsze dziecko, robi się ciepło, czas dłuższych spacerków itd...dziecko ma pół roku, teściowa nachalnie wprasza się co sobota po małą i zabiera mi ją na spacer kiedy to ja, matka będąca na wychowawczym chcę się z własnym dzieckiem przejść na spacer, na zakupy, po tym jak robiłam obiad, posprzątałam, kisiłam się w domu, chcę wyjść na ten cholerny sobotni spacer, to teściowa na siłę zabiera mi dzieciaka tłumacząc, że ja dziecko mam w tygodniu, więc ona weźmie małą na 2h w sobotę, nie mówię nie, bo zaraz będzie wielka afera i obraza majestatu, teściowa może do nas przychodzić w odwiedziny, my możemy odwiedzić przecież i ją, więc pytam po co jej te spacery z moim dzieckiem:o nie wiem jak wybrnąć z tej sytuacji, pozwalam jej się widywać z dzieckiem, to wiadome! wiem, że ją kocha i chce uczestniczyć w jej życiu, ale wolałabym sama chodzić z dzieckiem na spacery, wyjść przewietrzyć się, pochodzić sobie na powietrzu dla zdrowia i odstresowania od codziennych obowiązków, to ta przyłazi, bo ona chce wyjść z moją córką na spacer, miała swoich trzech synków, nacieszyła się macierzyństwem, spacerów miała full, więc nie rozumiem czemu odbiera mi tą możliwość, wiem, że to tylko jeden dzień w tygodniu, ale akurat taki kiedy mogę spotkać się z koleżanką i naszymi dziećmi, kiedy mąż wróci wcześniej z pracy i możemy iść w trójkę na spacer, to nie, bo teściowa moje dziecko prędko chciała wziąć, mężowi też nie mówiłam, bo by krzywo na mnie patrzył, że uniemożliwiam jego mamie spotykanie się z wnuczką, z tym, że tak jak pisałam, może przyjść kiedy zechce, więc spacery na siłę są zbędne, a idzie lato, aż się boję, bo już zapowiedziała, że będzie chciała brać dziecko na pół dnia, a ja będę siedziała z dupą w domu:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja niiiiiiiwiem co
Umnie sytuacja jest patowa chyba... Oboje z mezem jestesmy po 30stce,niezalezni od nikogo finansowo ani nie mieszkający z tesciami....Sprowadzilismy sie do miejscowosci (miasteczka) tesciów z naszego miasta,tesciowa stale sugerowala ze ma za maly kontkat z wnusią(pierwsza i jedyna wnuczka do tej pory),ze bedzie nam pomagac(jej slowa-kiedysmy mieszkali dosc daleko itp...wiec jestem na wychowawyczym ,mala ma 2lata mieszakamy tu 1,5roku(przez ulice mamy do tesciów) a tesciowa NIGDY malej nie zabrala na spacer,NIGDY tez nie poszla z nami (razem na spacer),nigdy jej nic nie interesuje co dotyczy Maii(kazda próba moja zblizenia wnuczki do babki to katastrofa,łaze tam,próbuje wciągnąc w rozmowe,zabawe,cokolwiekk co malej dotyczy-grochem o sciane) Nie wymagam opieki nad mala,nie chce wyręczania,dajemy z mezem rade(on coraz bardziej przybity postawą matki)...wszedzie mala wozimy ze sobą,na ostatnie wesele tesciowa nie zgodzila sie z nia zostac bo..Ivan i Dellfin tego dnia mieli koncert w miasteczku-wiec ją wleklismy 60km-wrócilismy o 22 z wesela...sytuacje takie mozna wyliczac i wyliczac...ciągle tesciowa powtarza "jakie TO dziecko jest niegrzeczne,jak TO dziecko nie posiedzi w miejscu" itp...doszlo do tego ze Maja ucieka jak babcie widzi,nie zostanie przy niej iedy mnie niema...babacia stale ją strofuje,gani"nie ruszaj' ,;siadaj i siedz' "moze bys juz mówic normalnie zaczela a nie tylko psocic umiesz"...z mezem nie wychodzimy nigdzie sami,teraz juz nawet nie prosimy jej o kilku godzinną opieke..bo nawet jak sie zgodzi to jest to poprzedzone litanią kilkudniowa nt tego "jak ja to odchoruje" Coraz mniej mam cierpliwosci ...coaraz czesciej mówie do meza ze ja nie bede stale sie wpraszac aby moje dziecko bylo czescią zycia wlasnej babki..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ta niewredna synowa
a może poproś teściową niech zabiera mała na spacer wtedy kiedy ty masz coś do zrobienia w domu, plus tego taki że mała na świeżym powietrzu a ty masz czas dla siebie albo na pranie sprzątanie czy co tam jeszcze, a popołudniu mała bedzie już tylko dla ciebie a i teściowa ędzie szczęśliwa że z wnuczką na spacerku była, wiesz czo myślę że nie masz co się denerwować tylko wykorzystać sytuację że teściowa chętnie zajmuje się małą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja niiiiiiiwiem co
jesli to bylo domnie.. próbowalam...zawsze ale to zawsze"nie moge teraz","zajeta jestem ",jesten na kawie u sąsiadki",ile to razy ja sama szlam doniej z prosba aby poszla ZNAMI(juz nawet nie sama z mala) na spacer ...zwykle byla u sąsiadki na kawie(wiecie takie psiapsiólyco to obie nie pracują a ciągle u siebie siedza) wczoraj uslyszalam (chcialam aby znami do pisaku szla) 'a co ty myslisz ze ja nie mam nic innego do roboty tylko z dzieckiem w piachu siedziec" no załamka.. a tak chcialam aby miala dziadków z prawdziwego zdarzenia,.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trelelwodkemcv
Nienawidze swojej tesciowej!! Przychodza do nas bez zapowiedzi "bo maja po drodze" i jak juz sa to tylko krytykuja glownie mojego narzeczonego i dopytuja się o pieniadze! tesciowa i tesc to pasozyty! maja emerytury 4 tys. na miesiac!! a przychodza i stekaja, ze nie maja pieniedzy i za co zyc!!! SZOK.... my dwoje niekiedy nie mamy takiej kwoty na miesiac jak oni a mamy kredyt hipoteczny do spłaty, do tego lada dzien spodziewamy sie dzidzi....mieszkaja jak w chlewie nie robili 17 lat remontu, az sie tam brzydzi wchodzic, my kupilismy mieszkanie prawie 3 lata temu i jakos powoli je urzadzamy i cokolwiek kupilismy to oni tego nie zauwazaja, normalnie slepna;/;/ nie widza mebli w duzym pokoju, nowiutkich firan w oknie NIC, wczoraj znowu przylezli bez zapowiedzi i siedzieli kolo wozka i fotelika dla corci i ZNOWU niczego nie zauwazyli;/ A nam to wszystko nie spada z nieba, tylko jest efektem ciezkiej pracy mojego narzeczonego i pomocy mojej mamy. Bo gdyby nie ona to niekiedy byloby u nas na prawde kiepsko finansowo. Ja mam stala prace ale teraz jestem juz na chorobowym i finabnsowo sie troche pogorszylo i liczymy kazdy grosz. Nie chodzi oto aby sie zachwycała tym co kupujemy, bo kazdy ma inny gust ale skoro siedzi na krzesle, ktorego nie było przez poprzednie 2 lata a teraz juz ono jest to chyba da sie to zauwazyc!! kawe tez juz pije przy stole a jak kiedys przy 20 letniej lawie.......;/;/ ta stara prukwa ma tupet przychodzic do nas i stekac bo pralka jej sie psuje i nie ma za co kupic...ludzie myslalam, ze dam jej w twarz!! wiemy ile maja pieniedzy i stac ich na to by teraz godnie i spokojnie zyli podrozowali itd a oni wola z siebie robic ofiary. Niekiedy mam wrazenie, ze nam zazdroszcza tego, ze jestesmy samowystarczalni i NIGDY nie poprosilismy ich o pomoc finansowa. A propo wnuczki tez maja mala gdzies nie interesuje ich nic co sie dzieje z mala. Jak dowiedzielismy sie, ze bedziemy miec dzidzie to jakos po 4 miesiacach kupilismy lozeczko i narzeczony z radosci sie pochwalil to spytala sie " po co przeciez jest tyle czasu, lepiej by jej dal te pieniadze to ona bym jakis rachunek zaplacila" Czy tak mowi normalny czlowiek?? Nie wiem co oni robia z pieniedzmi i nie interesuje mnie bo to nie moja sprawa, ale niech oni odwala sie od nas raz na zawsze. Poza tym jak szlam na studia bo spytala mi sie po co na nie ide, jak M. ma juz 24 lata i powinnam myslec o rodzeniu dzieci a nie nauce!!!!! Ja mialam wtedy 19 lat, juz studia skonczyłam nawet 2 kierunki, obecnie mam 26 lat a moj M 33. Mam dobra, stablina prace ale troche stresujaca to tesciowa uwaza, ze powinnam pracowac w marekcie na kasie "bo tam panie takie usmiechniete siedza"- POWAGA!!! Twierdzi, ze trzymam sie spodnicy mojej mamy bo ja odwiedzamy w weekandy!!- a moja mama mieszka 50km od nas i chyba normalnie jest ze ja odwiedzamy lub ona nas i to wcale nie co tydzien, wpadamy do siebie ot tak... moja mama ma wlasne zycie, ja ma wlasne a ze utrzymujemy kontakt to chyba nic nadzywczajnego. Oni sa jacys nienormalni...... wczoraj doczepili sie oto, ze "ZNOWU robie pranie i dostaniemy taki duzy rachunek za prad i wode- kto za to zaplaci??"( no przeciez nie ONA tylko MYYY jak WSZYSTKIE nasze rachunki)- powiedziala to z takim jadem, ze az mi sie glupio zrobilo. A teraz piore wszystkie ciuszki dla corci do tego nasze na biezaco to sila rzeczy sie tego zebralo. Ogolnie dowala sie do ubran mojego narzeczonego, moich nie zauwaza chocbym nie wiem co na siebie wlozyla. Jechalismy na pogrzeb w rodzinie narzeczonego i kupilismy dla niego biala koszule- aby nie bylo nieporozumien zwykla biala koszule za chyba 60zl. to ta franca musiala skomentowac" widze, ze kupilas M. koszule, nie wiem po co przeciez on mial koszule na takie wyjscia"- ludzie ta jego koszule, ktore przynisol ze swojego starego pokoju byly sine, doprac ich sie nie dalo. To normalne, ze co jakis czas trzeba kupic cos do ubrania, aby wygladac przyzwoicie. Wedlug niej moj M. nie potrzebuje niczego ani kurtki, ani koszul z krotkim rekawem na lato, pidzamy z krotkim rekawem na takie uplaly tez nie bo przeciez moze spac w gaciach;/;/ Uwaza, ze niepotrzebnie wydajemy pieniadze, a my chyba jestesmy dorosoli, oboje pracujemy na siebie i wiemy na co na stac....... nie uwazam sie za rozrzutna, wrecz przeciwnie liczymy kazdy gorsz i ostrzonie go wydajemy........ duzo by jeszcze tego pisac......... w kazdym razie zal mi samej siebie, ze mam taka tesciowa.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NianiaNiunia
Mysle, ze wasz problem polega na braku asertywnosci. Kazdy pisze: jej sie nie mozna przeciwstawic, jej nie mozna nic powiedziec - udowadniajac wszystkim i sobie, ze to sytuacja bez wyjscia. A nie mozna powiedziec tesciowej wprost "Mamo, zrobmy jakis grafik, kiedy bierzesz mala na spacer", albo "Mamo, prosze tego i tego nie robic", itd.? Moze ja zle przeczytalam, moze wy wszyscy juz zwracaliscie uwage tesciowym, ale one udaja, ze nie slysza? A moze nie mowicie dobitnie? Moze trzeba im powiedziec na stronie, po cichu, zeby nie podrywac ich autorytetu? Jesli im sie zwraca uwage przy dziecku, to wiadomo, ze tesciowa specjalnie zrobi to, co zamierzala, zeby pokazac dziecku, ze jej sie uwagi nie zwraca. Moze warto porozmawiac wspolnie na osobnosci kosztem jej dasow? Niech sie dasa, przejdzie jej. Ja mam swietna tesciowa, spokojna, kocha dzieci, nie wtraca sie, pomaga duzo, to kupi cos do mieszkania, co nam brakowalo (swietny blender-mikser na swieta), czy piekne naczynia, bo wczesniejsze juz byly jakies stare. To zrobi pranie, to umyje naczynia (musze po niej poprawiac, ale grunt, ze sie starala), to pozyczy auto. Pamietajcie, ze wina nie lezy tylko po stronie tesciowej, wy tez mozecie wysylac jakies zle sygnaly, ktore tesciowa odbiera zloscia. Moze sie madrzycie, czy chcecie dziecko tylko dla siebie? Nie wiem, nie wiem, nikogo nie chce obrazic, po prostu staram sie wgryzc w problem. :) BTW taki list do tesciowej to smiech na sali, bo udowadnia tylko brak odwagi cywilnej synowej, ktora nie potrafi porozmawiac w cztery oczy i jeszcze napisane bylo, ze "musi byc tak, jak pani chce" - czyli dowod na to, kto tutaj jest gora.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tata-Ram-Ta-a
Wszystko co sądzę o mojej obecnej teściowej (a matce mojej żony) zawiera się w słowach: "Teściowa już mnie nie wkurwia. Jest tak tępa, że współczuć wypada a nie wkurwiać się."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teściowa mój wróg
Moje drogie Panie. Nikt Was tak nie zrozumie jak ja. Moja teściowa to dopiero wkurwiająca jest. Oto kilka przykładów: 1. Siedzę sobie w domu ostatnio, przychodzi teściowa. Upał ze 30 stopni a ta łazi mi po chałupie i umyka wszystkie okna. 2. Namawia mojego męża na mnie i wszystkim dookoła opowiada jaka jestem i co mam w domu. 3. Ciągle mi gada że mam DUŻĄ DUPE (dosłownie) i że patrzeć nie może na to jak wyglądam. 4. Nawiedza mnie bez przerwy, przyłazi z byle powodu. Sprawdza czy posprzątałam, co mamy na obiad. itp. 5. Zagląda wszędzie nawet do szafy. Kobieta nudzi się najwyraźniej i znalazła sobie takie hobby żeby mnie do grobu wpędzić. Dla mojego męża jest wręcz idealna a jak się przypierdala do mnie to robi to tak żeby on nie słyszał. Jeju, ja to dopiero mam popierdoloną teściową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszła synowa 2
Mamy 5 miesięczną córkę, a matka mojego przyszłego męża była u nas może 5 razy!!! Mnie to wcale nie smuci, ponieważ nie spotkałam jeszcze tak fałszywej kobiety!!! Mieszka o kilka kilometrów od nas, a i my tam niechętnie jeździmy, ponieważ nie możemy się dogadać. Denerwuje mnie to, że ona nie pracuje, a wymaga od nas, abyśmy przyjeżdżali do niej! Proponowała też wiele razy, abyśmy jej przywieźli córkę na kilka dni, a nawet na tydzień!!! Niestety to raczej niemożliwe, skoro karmię piersią - zresztą nie po to siedzę w domu, żeby dziecko gdzieś wywozić. Sama chętnie spędzam z małą czas i cieszę się macierzyństwem. Co dzień malutka zaskakuje mnie nowymi umiejętnościami. Nie potrafię zrozumieć jednej rzeczy: DLACZEGO SKORO TAK BARDZO PRAGNIE KONTAKTU Z MAŁĄ SAMA NIE PRZYJEDZIE??? Biedna myślała, że syneczek będzie robił to, czego ona zapragnie (bo gdy mieszkał u niej, to był na każde skinienie!), a wyobraźcie sobie, że on dotychczas małomówny w takich sprawach powiedział jej to i owo, aż się obraziła!!! Teraz udaje, że syna nie ma!!! TO JEST PRAWDZIWA MATKA??? On sam zaczyna powoli rozumieć pewne sprawy... Na przykład to, że ona nie chce, abyśmy się pobrali. Komentuje to: NO JAK MUSICIE... załamanym głosem. Wesele dopiero przed nami, data nie jest ustalona, bo przecież nic jej się nie podoba: TEN LOKAL ZŁY, TAMTEN JESZCZE GORSZY! A to ma być impreza raptem na może 40 osób! Jednak my wiemy, że nie w tym jest sęk, tylko jej się nie podobam JA! Bo zabrałam jej synka i nie robię tego, czego ona chce! Gdy się odzywali to wiecie co mu kazała zrobić? O 6ej rano przyjechać w niedziele i pooprzątać (mają z teściem kilka krów)!!!!!!!! TO JEST CHORE!!! Miała taki kaprys, dupy się ruszyć nie chciało, a poza tym sprawdzała pewnie, czy nadal jej synuś jest chłopcem na posyłki. Guzik ją obchodziło, że powinien mi pomóc przy dziecku lub odpocząć - w końcu to niedziela, a on od poniedziałku do soboty zapier***a jak wół. Na szczęście nie pojechał, he he he... Nie lubimy tam jeździć, bo wciąż nas poucza! To nasza córka, a będąc u niej nawet trzymać jej nie mogę!!! Dostaję ją tylko do karmienia, mało tego ona chce decydować kiedy mam karmić! Wiem, co niektóre z was powiedzą: że babcia chce się nacieszyć wnusią, że skoro rzadko się widujemy... itd. A WIECIE CO JA O TYM MYŚLĘ? Że ona jest po prostu wygodna, bo przyjeżdżać do nas nikt jej nie zabrania, ale ona woli jechać do innych dzieci ze strony swojej rodziny! Będąc w gościach u nich jestem spięta, czuję się okropnie sztywno, a najgorsze jest to, że muszę patrzeć co ona wyczynia z moim dzieckiem! Nie kołysze maleństwa, tylko potrząsa nią jak szmacianą lalką!!! Gdy zwracamy uwagę - kulturalnie - to ona ma na to zawsze jakąś głupią odpowiedź, zwyczajnie BAGATELIZUJE wszystko, co do nie mówimy! To co mam robić, drzeć się na nią? Jeszcze przed ślubem mamy się znienawidzić? Są sytuacje, że przyjeżdżamy, mała śpi w foteliku, a ona ją budzi (szturcha, gada do niej, za nóżki łapie i trzepie nimi)!!! Proszę, aby tego nie robiła, to przestaje na chwilę, a zaraz znów to samo, to na co ona czeka? Aż się na nią wydrę i się wtedy dopiero skończy? Odwiedziny u mojej rodziny też nie są idealne, bo potrafię zrozumieć, że ludzie się czasem mylą, ale wystarczy, że RAZ powiem, a oni rozumieją. Wiadomym jest, iż każda matka wypracowała sobie jakiś system postępowania ze swoim dzieckiem i oczekuje, aby inni dokładnie tak samo robili. Więc gdy trzeba, to zwyczajnie podpowiadam, jak mają postępować z małą. Jednak przyszła teściowa podczas przewijania dziecka, mimo iż upominam delikatnie, czyści małą chusteczkami od pupy do góry, czego przecież nie wolno robić!!! Zastanawiam się więc JAK ONA SWOJĄ CÓRKĘ WYCHOWAŁA??? Przecież to jest młoda kobieta przed 50.! Moją córkę podnosi przy przewijaniu również za nóżki, zamiast za pupę, na co patrzeć nie mogę! Ogólnie nie mamy złych kontaktów, nie patrzymy na siebie wilkiem, chcę mieć z nią dobre układy, a także chcę, aby córka miała cudowną babcię, ale ona wszystko wie lepiej! Ona tylko czeka, aż przestanę karmić piersią, żebym jej małą na weekend dała, ale niech zapomni! Ja jej zwyczajnie nie potrafię zaufać, skoro widzę co robi z dzieckiem w mojej obecności, to co będzie robić, gdy mnie nie będzie? Przeraża mnie to, ponieważ później to ja będą obarczona winą, bo sama odsunęłam dziecko od babci, a wcale tego nie chcę! Mam też kochającą mamę, z którą się czasem sprzeczamy, ponieważ mamy odmienne zdania w wielu kwestiach, ale zaraz się godzimy. Jest moją podporą, robi wszystko przy dziecku tak, jak ja bym chciała, bo często rozmawiałyśmy o tym i ona się liczy z moim zdaniem. Nie traktuje mnie jak jakąś gówniarę, która skoro niedawno urodziła to nic pewnie o dzieciach nie wie i trzeba ją za rączkę przez życie prowadzić, pokazać co i jak. Bo za taką mnie ma przyszłą teściowa, a to jest przykre :(. Dodam jeszcze, że przyszła teściowa jeśli już przyjeżdża to o 8 rano, zero taktu!!! Aha i powiedziała mi wprost, żebym przyjechała do niej z dzieckiem na dwa dni, to ona pójdzie na spacer z małą, a ja do obory! Ja mam w domu swoje obowiązki! Również w mojej obecności mówi do swoich znajomych wskazując na mnie palcem: TO ONA MNIE TAK ZAŁATWIŁA!! Same widzicie, że to ona już na starcie mnie przekreśliła, choć chciałam być miła dla niej! Dodam, że ona swojej teściowej nie trawi i namawia nas na nią, choć według mnie to poczciwa kobieta i wspaniała prababcia - przyjechała do nas nawet rowerem!!! Chcieć to móc! POMOCY!!! Nie wiem co mam robić, czy powtarzać delikatnie, czy mam jej to wszystko wykrzyczeć??? Bo ona nie potrafi zrozumieć po dobroci :(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tajasne
nie o to chodzi żeby wykrzyczec, ale mówić zdecydowanie i stanowczo. "Na przykład to, że ona nie chce, abyśmy się pobrali. Komentuje to: NO JAK MUSICIE... załamanym głosem." "a mamusia ma coś przeciwko konkretnego? to prosze powiedziec od razu, żeby wszystko było jasne". "Wesele dopiero przed nami, data nie jest ustalona, bo przecież nic jej się nie podoba: TEN LOKAL ZŁY, TAMTEN JESZCZE GORSZY!" a co was obchodzi że JEJ sie lokal nie podoba?... "Nie lubimy tam jeździć, bo wciąż nas poucza! To nasza córka, a będąc u niej nawet trzymać jej nie mogę!!! Dostaję ją tylko do karmienia, mało tego ona chce decydować kiedy mam karmić!" a co to znaczy że nie mozesz jej trzymac? jak chcesz ją zabrac to mowisz "mamo przosze mi dac Zuzie/Kasie/Ole/cokolwiek". jak nie zechce to powtarzasz to samo tonem zlodowaciałym i stanowczym. jek dalej nie chce - podchodzisz i zabierasz dziecko. po prostu. "Nie kołysze maleństwa, tylko potrząsa nią jak szmacianą lalką!!! Gdy zwracamy uwagę - kulturalnie - to ona ma na to zawsze jakąś głupią odpowiedź, zwyczajnie BAGATELIZUJE wszystko, co do nie mówimy!" "mamo proszę nią nie potrząsac, to nie jest zabawka". jak nie reaguje - jak wyżej, zabierasz dziecko. "Są sytuacje, że przyjeżdżamy, mała śpi w foteliku, a ona ją budzi (szturcha, gada do niej, za nóżki łapie i trzepie nimi)!!!" "dziecko spi, prosze jej nie budzić. wstanie za pół godziny to sie pobawicie". zamykasz pokoj dziecka i nie pozwalasz wchodzic. "Jednak przyszła teściowa podczas przewijania dziecka, mimo iż upominam delikatnie, czyści małą chusteczkami od pupy do góry, czego przecież nie wolno robić!!!" powiedz ze mała ostatnio po takim czyszczeniu dostała infekcji i lekarz stanowczo zabronił takiego wycierania. i nie pozwalaj przewijac. "Aha i powiedziała mi wprost, żebym przyjechała do niej z dzieckiem na dwa dni, to ona pójdzie na spacer z małą, a ja do obory!" "Zartuje mamusia?..." "Również w mojej obecności mówi do swoich znajomych wskazując na mnie palcem: TO ONA MNIE TAK ZAŁATWIŁA!!" a zapytac przy znajomych "a co dokładnie mamusia ma na mysli? jak to ja mamę załatwiłam?" i zmusic ją do dopowiedzi. wyartykułowane wymyslone zarzuty z reguły bardzo tracą na sile przebicia. sama sie osmieszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dorota i juz
mnie moja tez strasznie dobija. zastrzelilabym ja na miejscu najchetniej niestety sumienie mi na to nie pozwala. ale slyszalam ostatnio sobry dowcip ze najlepsza tesciowa to ta na 102...... sto metrow od domu i dwa pod ziemią. spodobalo mi sie to :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przyszła synowa 2 - jeżeli do teściowej nei dociera delikatnie to powiedz wprost i jak ktoś wyżej napisał - stanowczo, pewnie. Również nie rozumiem co to znaczy ze nie mozesz trzymac córki - twoje dziecko wiec to ty decydujesz kto ja trzyma i co sie z nią dzieje (czy ma spac czy jest czy spacerowac). Ja mam dobrą teściową, nie narzekam. Fakt że nie ma drygu do zajmowania sie dziećmi ale nie jest obojętna. To juz większe problemy mam z własną mamą, bo jak choćby lekko zwróce jej uwagę to się zaraz naburmusza i obraża, a czasem nie wytrzymuje bo mama okropnie rozouszcza moje córki. Wiem ze dziadko sa od tego ale oni ja widzą bardzo czesto i to moze miec zły wpływ. No ale pracuje nad tym zeby moja mma zrozumiała ze inaczej widze wychowanie swoich dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszła synowa 2
BARDZO DZIĘKUJĘ!!! :) Tego właśnie potrzebowałam - wygadać się i otrzymać dobre rady! Gdy ja mówię: "Muszę przewinąć małą", a ona akurat ją trzyma, to czeka, aż jej podam pieluszkę, chusteczki, a najlepiej to jeszcze, gdybym tę brudną wyniosłą, bo rzuca ją na podłogę i gdy przewinie małą, to ją od razu na ręce bierze, a brudną pieluchę ma gdzieś. Jak mówię do mojego, załóż czapeczkę małej, to ona biegnie i sama zakłada, a nasza mała niestety nienawidzi czapeczek, więc trzeba to robić umiejętnie, bardzo delikatnie, a najlepiej jeszcze robić do małej zabawne miny :-). Teściowa jak założyła, to mała aż się zanosiła z płaczu :(. Na drugi raz już bała się zakładać, ale i tak zakładała. Może chce pomóc, ale czapeczkę to i ja założę... Nie musi mnie uprzedzać w każdej czynności, we wszystkim, co chcę zrobić :-(. Jak znam życie, to później mi powie, że musiała mi pomagać przy własnym dziecku! Chyba właśnie potrzeba więcej stanowczości, bo ona nie rozumie, gdy mówi się delikatnie. Choć taką stanowczość pewnie odbierze za pouczanie i będzie uważała, że się wymądrzam. Ja jestem nerwowa, każda wizyta u niej mnie wkurza, gdy patrzę, co ona wyprawia z małą :-(. Mój narzeczony też zwraca jej uwagę, ale ona czasem aż go wyśmiewa, wcale nie liczy się z jego zdaniem, jeszcze bardziej niż z moim! Bo wszyscy w jej domu tańczyli, jak im zagrała i on teraz taki jest jakby bez swojego zdania, choć już trochę się umie więcej odezwać, bo ja pracuję nad nim i on sam nad sobą. Ona jest zszokowana, bo jak on może jej uwagę zwracać? Gdy się bierze do przewijania dziecka, to zawsze mówi: "A co, myślisz, że nie umiem? Wychowałam dzieci", na co kiedyś odpowiedział jej własny mąż: "Ta, chyba zawijałaś w pieluchy tetrowe" - trafna uwaga, śmiać mi się chciało... Ona bardzo chce się popisać przed innymi, że z niej luks babunia, gdy przyjeżdżamy, to dzwoni po rodzinie, że jest wnusia u niej i się zjeżdżają, a to nie jest fair, bo do nas nie przyjechali po narodzinach, a wiedzą gdzie mieszkamy. Wtedy jej powiedziałam prosto z mostu i dobitnie, że nie będę przyjeżdżać po to, żeby sobie inni zobaczyli dziecko! Że mogą do nas przyjechać. A ona na to: A CO JA PORADZĘ, myślisz, że im nie mówiłam, żeby jechali do was? Pytanie brzmi: to skoro trzyma niby moją stronę, to po co do nich wydzwania, żeby przyjechali, gdy jesteśmy? Moja córka nie będzie jak małpka w zoo!!! Mam oczy szeroko otwarte i nie jestem aż tak głupia, jak ona myśli. Widzę co się dzieje, ona ustawia całą rodzinę. Nie wiem co im mówi, ale jeśli już ktoś przyjeżdża z jej strony to na 20-30 minut i wychodzą pod jakimś pretekstem. Niektórzy nie przyjechali do nas wcale, choć to jest wielka rodzina i narzeczony mówił, że po porodzie zwali się do nas ogromna ilość osób, że aż mieliśmy grafik robić! Jednak sprawy potoczyły się inaczej, nikt prawie nie przyjechał, więc i ja nie muszę nigdzie jeździć po pseudorodzinie i udawać, jak ich wszystkich lubię. Nie jest też ok, że ciuszki dla dziecka niektórzy podają jej, aby ona nam dała, a sami nie przyjadą. O tym też jej mówiłam. Kiedyś jak się wściekłam, to powiedziałam, że nie będę ich przyjmować! A TERAZ UWAGA!!!! WIELKI HIT!!!! Na tyle już wszystkich z rodziny teściowej porąbało, że chcą, abyśmy ślub wzięli w Częstochowie, potem wrócili do domu, rozebrali się i bez żadnego przyjęcia żeby się obyło!!!!! CO TO TO NIE!!!! Mojego narzeczonego tak poniosło, że po przemyśleniach przy rozmowie w domu stwierdził, że SAMI sobie zrobimy wesele, bo się nie będzie prosił. Moi rodzice za gości z naszej strony oczywiście zapłacą, bo sami chcą. Nie przelewa się, więc wezmą kredyt - cóż to za problem w dzisiejszych czasach! Ale z tym ślubem to przeholowała!!! Ale to był

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszła synowa 2
Ja mam taki charakter, że jestem twarda i lepiej ze mną nie zadzierać, ale czasem szkoda mi kogoś urazić i nie chcę mieć z nią na pieńku od samego początku. Przecież będziemy rodziną (po ślubie oficjalnie, a tak naprawdę to już jesteśmy). Boję się też, że zniszczy mój związek, bo mój facet często musi tam jechać (ona wciąż coś wymyśla) i nie wiem, czy mu wtedy do głowy nie wbija jakichś pierdół na mój temat. Choć bardzo się kochamy, a nasza córka jest cudowna i nas jeszcze bardziej połączyła :-). Jak już pojedzie, to ona go wykorzystuje: zawieź mnie tu, a to jak jesteś to jeszcze tam skoczymy... Wiadomo - to jest matka - i ja bym swojej pomogła, ale jego mama przesadza, bo ma kierowców w domu! Gdy udaje mi się wziąć małą 9najczęściej to mój facet od niej bierze i dopiero mi podaje), to ona zaraz: NO DAJ JESZCZE TROCHĘ! To przecież nie wypada powiedzieć jej: NIE DAM!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tajasne
a dlaczego nie? mówisz "za chwile" albo "później" i trzymasz dzieciaka. a na waszym miejscu - dorosłych, dzieciatych ludzi - nie wzięłabym od rodziców ani grosza na ślub. mogą dac w prezencie ślubnym co najwyżej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszła synowa 2
Pomijam już gadki typu: *A NIE DAJESZ JEJ HERBATKI? (karmię tylko piersią, nawet w upały, dziecko jest zawsze napite, najedzone, zresztą nie ma potrzeby przepajania, a każda mama wie najlepiej co robić) *A DLACZEGO ONA NIE JEST OPALONA? (20 razy już mówiłam, że takie małe dziecko tylko w cieniu powinno przebywać, podejrzewam, że gdybym zostawiła małą u niej na dzień, to pewnie byłaby czerwona jak rak, gdyby wróciła) *NO DAJ JEJ TERAZ DRUGIEGO CYCKA (przecież ja wiem, którego mam dawać? Ludzie!!!) *NIE KŁADZIESZ JEJ NA PODUSZCE? (ona kupiła poduszkę tak nadmuchaną, że mimo iż moja siostra uwielbia spać z wysokim podparciem pod głową, to jak zobaczyła tę poduchę, to tak się przeraziła, że od razu wyniosła ją na strych...) I mnóstwo innych tego typu. To nawet nie są rady, tylko jakby sugerowanie, co powinnam wg niej robić. Akurat na to już udało mi się uodpornić - niech sobie gada, a ja swoje zrobię i tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszła synowa 2
Do tajasne: Wiem, ale mama moja sama chce nam pomóc, a i teściowa, gdy byłam w ciąży szybko chciała wesele robić i z ich strony spisywała listy gości, a wyszło ich chyba ze 150 (tylko od niej i teścia!). Jednak teraz nie chce robić nawet dla chrzestnych, bo ona jest PRZECIWNA NASZEMU POBRANIU SIĘ. Ponieważ zauważyła, że już ma po synku na posyłki, ponieważ teraz on ma swoją rodzinę, a do niej nawet w niedzielę nie chce mu się jechać. Ona nie jest stara, tylko wygodna, każdy kto ją zna to powie. Nawet w piecu od centralnego sama nie napali, do sklepu nie szła, tylko syna wysyłała, mało tego (gdy byłam w ciąży to jeszcze mieszkaliśmy osobno z narzeczonym) on musiał brać wolny dzień w pracy, żeby mamusię zawieźć tu i tam, do urzędów itp.!!! Przecież mogła poprosić swojego męża, co? A najlepsze jest to, że niestety mieli jedno auto, które kupił mój facet, bo poprzednie się zepsuło. I oni dobrze wiedzieli, że muszą sobie kupić jeszcze przed moim rozwiązaniem nowe, bo teściu dojeżdża co dzień autem do pracy około 15 km. TO K**WA nie kupili, więc mój facet musiał rano jechać po tatusia, żeby go do roboty przywieźć, potem sam jechał do swojej, tylko, że tatuś pracował krócej, więc mój N musiał po niego jechać, czyli wyjść ze swojej roboty i tamtego do domciu zawieźć, a po drodze jeszcze piwko w sklepie teściu walił. ONI CHCIELI GO ZATRZYMAĆ JAK NAJDŁUŻEJ NA WSZYSTKIE SPOSOBY!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teściowa mój wróg
My nie mamy jeszcze dzieci ale już się obawiam co to będzie. Moja teściowa jest mistrzynią wszystkiego i najlepiej wie jak żyć. Wszystko wie najlepiej: jak prowadzić dom (bo nie pracuje i z nudów ma wręcz wylizane mieszkanie), jak gotować (tłusto i bez przyprawiania) jak się ubierać (ona ma jedyny słuszny gust), jak się zachowywać w stosunku do męża (mój teść to taki pantoflarz, że aż mdłości biorą), jak pracować (nigdy nie pracowała ale uważa się za najlepszego doradcę w tej dziedzinie). Ogólnie rzecz ujmując ona ma jedyny słuszny patent na życie. Boże jak ja mam jej dosyć. A jak już nie może czegoś na kimś wymusić albo nie daj Boże ktoś ma inne zdanie niż ona to tak drze ryja, że aż jej oczy na wierzch wyłażą. Kurwa nie potrafię z nią żyć. Na początku myślałam, że jej przejdzie. Chciałam żyć normalnie bo chociaż jej nie lubię (bo już przed ślubem nie dawała mi spokoju) to jest matką mojego męża. Udawałam, że nie słyszę i cierpiałam w samotności jak nie dawała mi żyć. Ale teraz to już przeszło ludzkie pojęcie. Nie mam zamiaru przez nią zwariować. Boję się, że kiedyś nie wytrzymam i tak jej wreszcie naślę, że zemdleje. Jestem jej wdzięczna za to jak wychowała mojego męża bo to dobry człowiek ale tego co wyrabia w stosunku do mnie to po prostu nie da się opisać. Mąż zwracał jej uwagę, kłócił się z nią ale to nic nie dało. Na nią nie ma metody. Boże, że tacy ludzie potrafią sami ze sobą wogóle wytrzymać. Ona ma w sobie tyle jadu, że jakby się ugryzła w dupę to sama by od własnego jadu padła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszła synowa 2
Ciekawe, co my im złego zrobiłyśmy??? Widocznie nie chcą szczęścia dla swoich syneczków... Żadna by im nie spasowała! Na szczęście ślubu z teściową się nie bierze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teściowa mój wróg
No faktycznie nie bierze się ślubu z teściową, ale po ślubie już musisz ją tolerować. Mnie moja teściowa po prostu dręczy i wykańcza, gada na mnie do mojego męża (na szczęście ma swój rozum i nie przywiązuje wagi do tego co mówi) czepia się nieustannie o to jak wyglądam (za duża dupa, zły kolor włosów, ciuchy nie takie). Dodam, że ona nigdy nie usłyszała ode mnie nic chamskiego, złośliwego czy nawet niemiłego.I może dlatego mam jak mam. Teraz gdybym cofnęła czas i drugi raz wychodziła za mąż to od początki nie dałabym sobie wleźć na głowę. Z nimi trzeba krótko i na temat. Tylko nie wiem czy u mnie nie jest za późno? Mąż mówi, że jak ją 5 razy porządnie opieprzę to może za szóstym razem się zastanowi zanim się odezwie. Chyba tak muszę zrobić bo coraz trudniej mi nad sobą panować jak się znowu o byle co przypierdala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszła synowa 2
NIE DAJ SOBĄ POMIATAĆ!!! Jakby mi powiedziała, że mam za dużą d**ę, to bym odpowiedziała, że skoro nie może na nią patrzeć to nie będę jej odwiedzać i niech ona nie przychodzi! (Chyba, że mieszkacie z nią - wtedy jest to trochę bardziej skomplikowane.) Dziewczyno ciesz się, że masz cudownego męża, który nie jest syneczkiem mamusi!!! Skoro on nawet radzi Ci, abyś zareagowała na jej wrzuty, to nie żałuj sobie, bo on i tak jest po Twojej stronie!!! Nie możesz niczego dusić w sobie, bo kiedyś odbije się to na Twojej psychice. Wal prosto z mostu, nie oszczędzaj jej, skoro ona tak samo postępuje z Tobą. Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie. Nie musisz udawać, że ją uwielbiasz, jeśli jest inaczej. Powinna szanować Ciebie i wybór własnego syna. Odgryź się, a z czasem przestanie Tobą pomiatać. Załatw ją jej własną bronią i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość antytesciówa
nie martwcie sie.. ja jestem przed slubem a moja juz mnie wkurwia! co nie powiem to sie ze mnie wysmiewa, wstyd z nia do sklepu isc taka wiesniara. nic tylko gada o krowach. w domu burdel na kółkach, człowiek potyka się o brud na płytkach, gary w zlewie sprzed dwoch dni...masakraaaa, na dodatek nie wykazuje checi zainteresowania się slubem.. najgorsze jest to ze po slubie z mezem tam bede mieszkala. Nie wyobrazam sobie tego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość darikaka
ja tez mam super tesciowa! nie ma co pfff idiotka jeszcze nie urodzilam a juz z nia do glowy dostaje.zaoferowala sie ze kupi wozek i lozeczko to mysmy z mezem sie zgodzili bo to zawsze mniejszy wydatek dla nas to pow ze nie bedzie sie wtracac ona tylko zaplaci ale moj maz kiedys zaproponowal zeby z nami jechala do tego sklepu nic nie mialam przciwko w koncu to ona placila.ale zamacila w tym sklepie a na co karuzela a na co baldachim i w ogole teraz jak juz kupilismy po swojemu oczywsicie lozeczko wybralismy sobie niebieski wozek mimo to ze to bedzie dzeiwczynka to wyobrazcie sobie pocisla do tego skklepu z jej synkiem ktory ma 33 lata bedzie miec 34 i nie wybiera sie na swoje tylko u mamusi a w zyciu dziewczyny nie mial i sie okazalo ze bedzie chrzestnym pow babie ze chcieliby zobaczyc wozek co mysmy wybrali a jakis nowy tam dostarczyli zielony i jej sie ten znow ubzdural i co zaczela pieprzyc o tym wozku ze ten jej sie bardziej podoba i jej synkowi tez! jak jej syneczek chce taki wozek to niech sobie zrobi dziecko,a najlepsze jest to jak mowi"ona nie chce sie wtracac bo to my bedziemy jezdzic wozkiem,ale..."szlag mnie trafia juz sie boje co bedzie odpierodalac jak sie mala urodzi...:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oj oj oj oj oj ;)
Widzę goracy temat ;) To ja też się dołączę ;) Choć ogólnie ja nie mogę narzekać bo jestem po slubie 2 lata i ogólnie nie miałam z nią zadnego zgrzytu, ani nic temu podobnego. Jak coś to ona przemilczała i ja. Wiec było ok. Mieszkamy pod jednym dachem. Ale ostatnio mnie drażni. W sumie nic takiego nie robi, ale działa mi poprostu na nerwy. Może to przez teśćia, bo ją toleruję, ale jego nie! Teść tak mnie wnerwia że nie macie pojecia. W dodatku przejawia oznaki choroby psychicznej, nie ma zamiaru sie leczyc bo on jest normalny i nie dociera do niego to. Jego dewiza to robic byle sie narobić, a guwno z tego mieć. Liczy się tylko pole i obora i wszystko co w koło tego się kręci. Na szczeście ja przy tym nie robię bo mamy z meżem inne źródło utrzymania, a poza tym maż nie nawidzi krów, świń itp więc jak on nie robi to ja też tam nie chodzę bo nie mam obowiazku. I pewnie dlatego jestem ta zła synowa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teściowa mój wróg
A ja to już sobie wyluzowałam. Mąż trzyma moją stronę więc teściowa mnie nie interesuje. Ona i jej mąż mega pantoflarz. Mam ją gdzieś i to ją najbardziej boli. Chodzę tam jak muszę (raz na miesiąc) i szczerze leję na to co ta kretynka gada. Pisałam wcześniej że mnie obraża, rządzi się w moim domu itd. A teraz to ja ją wkurwiam bo nie reaguję na jej debilizmy i to ją boli. Mam na nią WYJEBANE i jestem teraz sto razy szczęśliwsza. A na szcunku z jej strony to mi wogóle nie zależy bo po co mi szcunek od takiego prostaka co mało mnie nie wpędził w depresję, co mało nie zniszczył mojego małżeństwa i nikogo nie szanuje a innych ludzi traktuje jak gówno i mierzy ich wartością ich majątku. Jak masz kasę jesteś kimś, jak nie masz to jesteś nikim. Żałuję że wogóle się tą debilką przejmowałam. Teraz jestem szczęśliwa bo nie zwracam na nią uwagi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×