Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
phii

Drugie żony a dzieci z poprzednich związków

Polecane posty

Gość aniołku durnowaty to Ty
tu próbujesz leczyć swoje kompleksy taka wspaniała, chodzący ideał i jakiś fagasik wystrychnął Cię na dudeczka... spryciulek, to już drugą zaliczył a Ty mu i serce i chałupę i pranie i obiad... no kosmiczna sprawa i taka niewdzięczność tak się starałaś i tak źle wybrałaś co tam jeszcze dodasz to tej wzruszającej historii?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaśka K.
Do macochy - to właśnie Twój nick mówi jaka jesteś, taką się czujesz, może po prostu przerosło Cię udawanie tej miłej, dobrej, zbyt długo dusiłaś się w tej swojej udawanej dobroci i gdy prawdziwa twarz czytaj: wredna macocha - wyszła z Ciebie, to zaburzyło życie całej rodziny Trzeba było nie udawać, nie grać - byłoby zdrowiej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wredna macocha
Nie jestem aniołkiem, a już na pewno nie durowatym :) Ty natomiast jesteś agresywną i głupią babą, która poza pozbawionym sensu jazgotem nie ma nic innego do powiedzenia. Szczekaj sobie dalej, tym razem na własny użytek, bo ja więcej nie mam zamiaru odpowiadać na prymitywne zaczepki. Nie mam zamiaru zniżać się do Twojego poziomu, a jest to poziom - w najlepszym razie - zwykłego magla :) Szkoda tylko, że na forum zamiast merytorycznych i kulturalnych wypowiedzi zamieszcza się również wypociny pospolitych chamów. Gdzie jest admin lub moderator?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaśka K.
Do macochy - czy przy tej dziewczynce i jej ojcu też tak szybko przechodziłaś od słodzenia do wyzywania od chamek i chamów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wredna macocha do Kaśki
Kasiu droga! :) Mój nick to zwykła ironia :) Nie jestem ani nie czuję się wredna, bo gdyby tak rzeczywiście było mój mąż zebrałby manatki swoje i córki i już dawno by sie wyprowadził (ma gdzie). On nie chce rezygnować z małżeństwa i domu, bo jest mu wygodnie. Dobrze wie, że jego dziecko traktuję na równi ze swoim, opiekuję się i troszczę. Nie może tylko znieść, że sugeruję mu, że oprócz leżenia przed telewizorem dziewczynka powinna również przygotowywać się powoli do dorosłego życia. Kiedyś ma być kobietą, żoną i matką. Jeżeli teraz nie nauczy się, że dom to nie tylko wieczna rozrywka, ale również pewne obowiązki, to potem będzie tylko gorzej. Tatuś traktuje ją jak księżniczkę i spełnia wszystkie zachcianki, natomiast obowiązki po prostu nie istnieją. Do tego ja przestałam się kompletnie liczyć. Mam żal za to, że sprowadził moją rolę do funkcji usługowych, nie licząc się w ogóle z moimi uczuciami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość większość gnoi z poprzednich
związków jest durnowata przez pranie mózgu od mamusi , która jest nie lepsza z resztą. Niby ex takie cudne ale bez powodu nie zostały kopnięte w dupę. Teraz to się możecie zesrać ze złości i buntowac dzieciaki ile wlezie ale i tak zostanie w was poczucie porażki. Skierowane do wszystkich idiotek buntujących dzieci i wpieprzających sie w kontakty ojciec-dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaśka K.
To nie on sprowadził Cię do "funkcji..." to Ty się na to zgodziłaś. Chciałaś być tak cudowna, że przegięłaś, a jak okazało się, że tylko Ty ciągniesz jak wół, to było już za późno, bo mąż się przyzwyczaił, bo ona się przyzwyczaiła. Tak czy siak odgrywałaś rolę św. Joanny, bo zależało Ci na tym, byś była taka idealna macocha, taka najwspanialsza, ale zrozum, że odgrywałaś fałszywą rolę, bo w sercu taka nie byłaś, bo udawałaś, KUPOWAŁAŚ małą i w pewien sposób kupowałaś jej ojca, ale znudziło Ci się bycie idealnym wyrobnikiem, bo wcale nie zareagowali tak jak chciałaś i zamiast nagrody dowalili Ci, ale tak to jest skoro chciałaś robić za konia pociągowego, to Ci w tym pomogli. A teraz się buntujesz? Teraz dostrzegłaś, że dałaś się wyrolować, cóż, trochę się spóźniłaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wredna macocha do Kaśki
A skąd Ty Kasiu możesz wiedzieć jaka ja jestem w sercu? Na jakiej podstawie mnie oceniasz, skoro tak naprawdę nic o mnie nie wiesz? Skąd wiesz czy udawałam? A może rzeczywiście chciałam jak najlepiej, bo jestem po prostu dobrym człowiekiem? Co, niemożliwe? To, że jak widać związałam się z nieodpowiednim człowiekiem to druga sprawa. I za naiwność i głupotę mogę mieć pretensje wyłącznie do siebie samej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaśka K.
Ok, pewności nijakiej nie mam, tak tylko gdybam po lekturze Twoich wpisów i Twoich reakcjach na trolla. Jaka jesteś w sercu? Nie mam pojęcia. A Ty sama siebie rozumiesz? Po jakim czasie stwierdziłaś, że bycie "dobrym człowiekiem" już Ci nie odpowiada? Ale w sumie nie czepiam się, bo Twoje ostanie zdanie już wyraźnie odbiega od innych wpisów, już nie zrzucasz odpowiedzialności za własne wybory na eks swojego męża, na ich dziecko czy na niego samego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wredna macocha do Kaśki
Po jakim czasie stwierdziłaś, że bycie "dobrym człowiekiem" już Ci nie odpowiada? A może w ogóle nie stwierdziłam, że bycie dobrym człowiekiem przestało mi odpowiadać? Dobrym się jest albo nie - koniec kropka. Jednak dając dobro masz prawo liczyć, że ono do Ciebie wróci. Jeśli jednak zamiast tego wysłuchujesz ciągle, że wcześniej byłaś cacy, a teraz jesteś be to zwyczajnie ręce opadają. Jak byłaś potrzebna żeby wspierać, dodawać otuchy to było super. Jak teraz Ty potrzebujesz wsparcia - to spadaj na drzewo. Do tego się to sprowadza. Więc stwierdziłam, że lepiej się rozstać zanim się znienawidzimy. A pan mąż usiłuje mi wmówić, że to wszystko moja wina. Tak, zgadza się - moja. Mając spory bagaż życiowych doświadczeń nie powinnam już na wstępie dać się zapędzić w kozi róg zwykłemu egoiście. A on mi teraz proponuje terapię małżeńską, która ma mi pomóc zrozumieć, że "ja to zła kobieta jestem". :) No i oczywiście żywi nadzieję, że padnę na kolana na takie dictum, posypie głowę popiołem i postawię mu ołtarzyk, na którym zasiądzie wraz ze swoją córką. Tylko że mnie takie rozwiązanie nie interesuje. I to tyle w tym temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaśka K.
Ale ja wcale nie oceniam stopnia Twojej dobroci. Natomiast nigdy nie zgodzę się, że bycie dobrym człowiekiem liczy na jakieś profity czy wdzięczność. To jest bezwarunkowe. Oczekiwanie wdzięczności, to zawsze jakieś wyrachowanie, ale masz rację bycie razem to wspólne robienie sobie "dobra", tak powinno być. Terapia wcale nie musi być złym pomysłem, bo ona odsłoni też wszystkie cechy Twojego męża, a Ty będziesz miała możliwość konstruktywnego wylania z siebie wszystkiego co Ci leży na wątrobie. Wasz okres motylkowy minął, różowe okularki zniknęły, ale miłość/związek zawsze można uratować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wredna macocha
Tylko że ja już nie chcę ratować. Po prostu nie mam siły. Coś się we mnie urwało. Od wielu miesięcy starałam się dotrzeć do mojego męża i trafiałam na mur. W jego sercu nie ma dla mnie miejsca. Wypełniła je w całości jego córka. To nie to, że jestem zazdrosna o dziecko. Nie jestem idiotką. Ale nie mam zamiaru żebrać o miłość, ani tym bardziej jej kupić. Uczucia kupić się nie da. Przychodzi taki czas w życiu, że chcesz nie tylko dawać, ale też brać. I to jest moment próby dla związku. Jeśli Twój partner chce tylko brać nie dając z siebie nic, to prędzej czy później pękasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gagagaa
Do "wredna macocha.." a czy swoją pasierbice kiedys choć raz uderzyłas? uzylas siły fizyczniej?? Bo ja pamietam ze moja macocha,była takze paskudna z chakakteru, no ale to bym zniosla, lecz ona co rusz potrafila mnie popychac, szarpac,bic, ja bylam bardzo spokojnym dzieckiem, moj ojciec zawsze sie z nią kłóciła, potrafila na mnie sie rzucic o to ze talerz stluklam, badz trzasnelam w nocy dzwiami jak szlam do lazienki, do tej pory jej za to nie cierpie,oczuywiscie teraz wszystkiego sie wypiera,lecz moj ojciec niejednokrotnie jej to przypomnial i ja tez, a gdy jest juz przycisnieta do muru, to widze że żałuje ale nie wie jak z tego wyjśc, nie wiem czy przebaczyc, czy zmienic z nia stosunki,kontakty na leprze, jej rodzina bardzo mnie lubiła,bo byłam bardzo dobrze wychowana, spokojnym zieckiem a ona zawsze mnie ponizała, nawet kiedys jej wlasna matka (moja przyszywana babcia) tak ja opierdoooliła jakj ona mnie traktu,e Wiec chyba nie chce juz zgody,mam 17 lat, jestem juz dorosla, i nie potrzebuje od niej ciepła, kiedys tak, ale tylko doznalam upokorzenie i ból

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wredna macocha
Nigdy nie uderzyłam mojej pasierbicy. Nie biję dzieci. Mój syn za całe 18 lat dostał jeden jedyny raz klapsa w tyłek - za histerię :). Generalnie - choć może to tutaj dziwnie zabrzmi, ale ja cholernie lubię dzieci, lubię się nimi zajmować, zawsze udaje mi się nawiązać dobry kontakt. Szczerze mówiąc, kiedy okazało się, że mała zamieszka z nami, byłam pewna, że tak zwyczajnie - pokocham ją jak własną. Chciałam tego, naprawdę. Cóż, jak widać nikt nie jest doskonały, nie jestem w stanie. Nie jestem psem, który mimo że czasem dostanie kopniaka i tak kocha swojego pana. Co wcale nie znaczy, że źle jej życzę, nie toleruję, źle traktuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gagagaa
ja ci powiem z wlasnego dosiwdczenia jako "młoda kobieta", że dziewczyny potrafią byc bardziej interesowne i cyniczne niz chłopaki,widze to po swoich rowiesnikach jak traktują swoich rodzicow, jak inwestycje i nic wiecej pozatym, chłopaki jak sie wkurza na ojca czy matke to pare razy przeklnął i im złośc przechodzi a dziewczyny potrafią byc dobrymi manipulantkami że hoohoo, a jeszcze na koniec z siebie ofaier zrobić przykro mi na to patrzeć,bo ja naprawde byłam bardzo dobrym, ułozonym dzieckiem, rodzina mojej macochy mnie bardzo polubiła, niekeidy całe wakacje spedzalam u nich i ani jednego złego słowa nikt nie powiedział na mnie a ona tylkjo cały czas sie wydziareła, szarpała, nawet ubrudzic nie można sie było No coz , widze że trafiłaś na TOKSYCZNA pasierbice, ja na twoim miejscu bym odpusciła, ona ma juz to zakodowane, sama widzialas, usługiwałaś jej , było dobrze, zaczełaś wymagac "normalności" i obowiązków stałas sie wrogiem, wiedz o tym że są takie osoby, i nie zmienisz tego, i NIEPŁASZCZ się nad nią, bo ona bardzo interesownie do ciebie podchodziła, to były jej teatralne zagrania z tego co czytam Miej swój chonor, masz syna, nie niszcz się w jego oczach, jak syn zobaczy że tak potrafisz się "upodlac" do małolaty to jaki ty obraz wytworzysz w jego oczach, bedzie miał cie za matke bez jaj, i tak bedzie, okaż mu że w zyciu osobistym trzeba miec takze swoją dume, twoj syn jest w takim wieku że wkracza w życie dorosłe, i musi nabyc takie zachowania jak ogłada, uprzejmośc, ale nie całkowita uległośc, jaki on sobie obraz wtedy kobiety wytworzy, nie daj boże za kilka lat gdy bedzie na etapie szukania żony, bedzie szukał takie pokornej uległej jak jego mama , a tak nie może być, trzeba wiedziec kiedy powiedzieć stooop Wiesz kota tez mozna zagłaskac a to nie ejst zdrowie, przypłaciłaś to swoim zdrowiem i nerwami, msisz się na własnym zdrowiu za głupote innych, czy to ma sens na dłuższą mete????nie sądze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wredna macocha
Dziękuję za tego posta. Bardzo dziękuję. Ja też nie sądzę, że to ma sens. Chciałam się tylko z kimś podzielić swoją "niemocą"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do wrednej macochy....
masz kobieto cierpliwość, wyjątkową cierpliwość. Wiesz, ja Ciebie rozumiem. Te układy z dziećmi naszych nowych partnerów niezwykle rzadko są szczere i prawdziwe. To juz tak jakoś jest: ojcowie zazdrośni i podejrzliwi, byłe żony wściekle zazdrosne o wszystko, dzieci zazdrosne o ojca i jego forsę, a nowe żony zazdrosne o uczucia. Faceci to gnoje, niestety, Nie mają wyczucia, że takim traktowaniem swojego dziecka (kompletna ślepota krzywdząca takie cwane dziecko) czynią ból nowej połówce, że są nie sprawiedliwi i wszystko niszczą. Oni myślą, że ta druga kobieta musi znosić wszystkie upokorzenia bo jak pokochała jego to i jego dziecko też musi kochac bezwarunkowo. A to guzik prawda. Zapomina taki, że kochać to kocha się bezwarunkowo własne dziecko a co do cudzego jest już inaczej niestety. Tu muszą sie ludzie dogadać, zaakceptować a z czasem wytworzą sie więzi- te rodzinne też. Twój facet nie zdał egzaminu z dojrzałości- ani jako mąż ani jako ojciec. Nie rób sobie wyrzutów - nie warto. Myśl o sobie a wykorzystywaczom wskaż kierunek.. drzwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaśka K.
Dziękujesz za posty, które wykazują jakie to złe, podstępne i niewdzięczne dziecko, jaki to okropny facet Ci się przytrafił. Bo Ty to ideał? Lubisz być głaskana po główce i bardzo nie pasuje Ci, gdy ktoś ma inne zdanie niż Ty. Nie napisałaś dokładnie jak długo trwał Twoja "miłość" do tego faceta, po jakim czasie masz dość. Odpuszczasz sobie, bo przestały działać hormony, feromony i fenyloetyloamina. Taka mądra z Ciebie kobieta i nie zauważyłaś, że nigdy nie kochałaś tego mężczyzny, że zauroczenie nazwałaś miłością. Przecież mądra kobieta powinna ocenić czy rozwodnik nadaje się do wspólnego życia, czy wyciągnął jakieś wnioski z poprzedniego związku, czy tylko umiał walczyć i nienawidzić swoją eks, a Tobie kadzić i słodzić. Uwierzyłaś mu, że to ona taka fatalna była, ale po niej oto otrzymał dar od losu w Twojej postaci, tylko na rękach nosić. I cóż kolejny rozwód jego i chyba Twój też, bo masz syna, to możliwe, że i męża już miałaś. Rozwód powinien czegoś człowieka nauczyć, ale nie zawsze tak jest, czasami goni się za wspaniałą fazą fascynacji, a szara rzeczywistość i problemy to już nie, to ja już podziękuję. Trzeba się nauczyć bycia w związku, nie bycia służącą, ale bycia prawdziwym partnerem, od początku. Związek nie polega na tym, że gdy uczucia zaczadzają mózg nosisz na rękach cały świat i bijesz pokłony przed wybrankiem, a gdy opary opadną stwierdzasz, że nic nie zostało, związku nie ma!Teraz rozwód, kolejnej też opowie, że trafia tylko na fatalne babki. Nie tłumaczę faceta, bo nie był dobrym partnerem, trochę pozwoliłaś mu być takim. Niczego się nie nauczył, nie zrozumiał, skaleczy jeszcze następną kobietę. Czego Ciebie nauczył ten związek? Lubisz dzieci? Nie wynika to z Twoich wpisów, ale ok! skoro tak twierdzisz, nie będę protestowała. Bo odniosłam wrażenie, że nie masz doświadczenia z "cudzymi" dziećmi, prócz wiary, że na pewno się uda, bo przecież jesteś taka dobra, wygląda to tak - moim zdaniem - że zupełnie nie znasz się na psychologii dziecięcej, na dziecięcych emocjach, zagrywkach. Miałaś wyjątkowego syna i uważasz, że wszystkie dzieci takie są? Grzeczne i pod linijkę. Przegrałaś na całej linii, ale przegrałaś, tak mi się wydaje, na własne życzenie, bo nie przemyślałaś żadnej swojej decyzji - wierząc, że motylki i całowanie stóp, to rzeczywistość. A tu życie i w sumie bardzo przyziemne problemy Cię przerosły. Zabrakło konsekwencji, zabrakło prawdziwego uczucia i zaangażowania, domek zbudowany na ochach i achach runął przy mocniejszym wietrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no, cholera..
a kto powiedział, że ona ma walczyć o niego z jego własnym dzieckiem. I to w zasadzie nie z dzieckiem a z bachorkiem z horrorów. Ty Kaśka pieprzysz jak potłuczona. Obwiniasz kobietę za to, że tatuś pogubił relacje. Nie da sie zmusić bachorka do kochania macochy ale i nie można zmusić macoche do kochania czyjegoś bachorka. To delikatna sprawa i wymaga niezwykłego taktu- a tu zabrakło go głównie ze strony tatuśka, To ten tatusiek przegrał swoje i swojego bachorka życie. Ja na miejscu tej macochy dawno bym im pa, pa robiła jakby już fruwali z mojego domu. Co to za metoda i co to za ludzie, że ona we własnym domu czuje się jak intruz i obwinia się ją o wszystko? Pasożyty ja dopadły i nic więcej nie można zrobić: aut za drzwi to jedyne słuszne podejście do tekiego kochanego męża z córunią!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wredna macocha
Na pewno nie jestem ideałem. Nigdy tak nie stwierdziłam. Jestem zwykłym człowiekiem i oprócz zalet posiadam również wady. Głaskany po główce lubi być każdy. Ty nie? Jeśli ktoś ma inne zdanie niż ja - rozmawiam, chcę poznać jego racje. Moja "miłość" (rozumiem, że używasz cudzysłowia ponieważ ironizujesz na temat prawdziwości mojego uczucia) wypaliła się miesiąc temu, po 6 latach bezsensownego jak widać udowadniania jak bardzo mi zależy. Hormony niewiele mają z tym wspólnego. Przekroczyłam 40-tkę i motyle w brzuchu nie rządzą moim umysłem. Jakim prawem osądzasz, że nigdy nie kochałam, bo to było tylko zauroczenie?! Rozumiem, że Ty jako ta mądra i rozsądna kobieta na pewno natychmiast umiałabyś ocenić czy facet się nadaje czy nie. Cóż, może ja jestem głupia, nikt nie jest doskonały (no może oprócz Kaśki K., która ma monopol na życiową mądrość :) ). Nie musiałam słuchać jego wynurzeń na temat byłej żony. Miałam okazję przekonać się na własne oczy na co stać tę kobietę. Widziałam ją podczas kilkunastu spraw w sądzie, widziałam jak kłamała, preparowała dowody, które sam sąd wyśmiewał. Widziałam jak szczuła swoją córkę na ojca, tak że dzecko nawet nie chciało zaszczycić go spojrzeniem, nie mówiąc o przywitaniu się. Czytałam stenogramy przesłuchania dziewczynki, która opowiadała gdzie tatuś wkładał jej rękę i że robił to "przy tej pani" (czyli przy mnie) tylko ta pani nie widziała, bo czytała jej właśnie bajkę. A potem biedactwo się zapętliło i powiedziało, że przed przesłuchaniami mamusia kazała jej kilka razy powtarzać co ma powiedzieć. Nikt nie musiał mi niczego opowiadać o tej kobiecie, bo sama mogłam się zorientować kto to jest. Owszem, mam już jeden rozwód za sobą. Z taka różnicą, że mój syn nie musiał przez to znienawidzieć swojego ojca i zerwać z nim kontaktów żebym ja miała satysfakcję. Czy byłam darem od losu dla mojego obecnego męża? Może niekoniecznie, ale jako człowiek na pewno stoję 4 klasy wyżej niż tamta pani. Prawdę piszesz, że to moja wina że jest tak jak jest, bo to ja na to pozwoliłam. I za to mam pretensje tylko i wyłącznie do siebie. Czego mnie nauczył ten związek? Tego, że żeby nie przegrać życia trzeba umieć w sobie pielęgnować sporą dawkę zdrowego egoizmu. Nie wiem czego się doczytałaś w moich wypowiedziach żeby wątpić w to czy lubię dzieci czy nie. Owszem, mam doświadczenie z cudzymi dziećmi i to niemałe. Nie jeden raz usłyszałam opinię, że "zmarnowałam talent dany mi od Boga" , bo urodziłam tylko jedno dziecko. Ale mniejsza z tym, przecież i tak Cię nie przekonam, co najwyżej mogę oczekiwać kolejnej ironii, prawda? Z mojej strony nie zabrakło ani uczucia, ani zaangażowania. Ale żeby utrzymać związek trzeba aby obie te rzeczy płynęły z obydwu stron. Mój mąż nie pragnie utrzymania związku, ale układu. A ja nie mam ochoty stracić reszty życia. Nie mam ochoty wiecznie udowadniać, że nie jestem wielbłądem. Do zdobycia miana świętej nie mam apiracji. Siłą rzeczy myślę o starości, o tym jak cięzko jest bez oparcia w drugim człowieku. Ale nie ma nic gorszego jak samotność we dwoje. Myślę, że wtedy ta samotność boli jeszcze bardziej. Jeżeli już teraz nie mam oparcia w moim mężu, to co będzie potem?! Chcę sie pozbyć natury kamikadze i skłonności pakowania się w toksyczne związki. To wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaśka K.
Z nikim nie każe jej walczyć, nikogo na siłę nie zmuszam do kochania, jeżeli już to zaglądam tylko za jakąś fasadę zakłamania, obłudy i udawanych uczuć. Nikt na siłę jej tego pana z dzieckiem w życie nie wepchnął. Podjęła w życiu jakieś decyzje i konsekwencje niemądrych decyzji są takie, a nie inne. A Ty nie plugaw języka, bo mi tym nie zaimponujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaśka K.
nie karzę - sorki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaśka K.
Jeżeli dobrałaś moje wpisy jako "mądrzenie się" , to już Twoja sprawa, widać trudno jest Ci przełknąć zdanie inne niż Twoje. Nie mam monopolu na prawdę i nieomylność, ale swoje przeszłam z synami mojego drugiego męża i wiem o czym pisałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość droga kasiu
wchodzisz w meandry ludzkich uczuc , o których raczej nie masz zielonego pojecia. skoro klepiesz ,ze wredna macocha wiedziała co robiła, to po kiego siedziesz na tym forum??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj kaśka
wchodzisz w meandry ludzkich uczuc , o których raczej nie masz zielonego pojecia. skoro klepiesz ,ze wredna macocha wiedziała co robiła, to po kiego siedziesz na tym forum??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasiu,,,,,
puknij sie troszeczke w główkę. Ja też uważam, że na świecie są dzieci i .. bachorki. Z bachorkiem nikt nie wygra i nie warto nawet próbować. Mamusia dała już jej odpowiednią bo patologiczną szkołę- a bachorek widać skorzystał z nauki. Nie zdziwiło by mnie gdyby za moment bachorek nie oświadczył kochanemu tatuskowi, że jej molestowana przez macoche lub jej syna. Takie bachorki sa bez skrupułów i nie maja litości. Serce możesz takiej wyjąć a ona powie, że ma to w dupie lub w najlepszym przypadku, że to padlina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaśka K.
Możliwe, ale dla mnie padliną zalatują Twoje wypowiedzi, język i podejście do innych ludzi, szczególnie dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasiu droga
ja piszę nie o dzieciach.. tylko o bachorkach. Sama jestem matką już dzieci dorosłych i wychowanych w normalnej, tradycyjnej rodzinie. Znam jednak przypadki wśród bliskich znajomych gdzie dzieci w odpowiednich warunkach przeistoczyły sie w bachorki- i to dopiero budzi strach!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaśka K.
Nie tylko w patologicznych rodzinach pojawiają się problemy wychowawcze czy inne - dotyczące dzieci. Gratuluję "dobrze" wychowanych dzieci, tyle tylko, że ja nie wierzę w cuda i idealne rodziny, życie to radości i smutki. Jak się dobrze rozejrzysz po rodzinie, to i te, które tak milutko bachorkami nazywasz odkryjesz u siostry lub kuzyna. Istnieje też prawdopodobieństwo, że ktoś tak potraktuje Twoje wnuki, tak je nazwie, ale to przyszłość, nie będziemy tu przecież gdybać, bo pewności nikt nie może mieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasiu droga..
nie znasz sie na ludziach. Jesteś arogancka i zarozumiała. Nie masz patentu na mądrość i jak nie wiesz to sie nie wypowiadaj bo na takiej samej ja mogę ci pogratulować rozumu... którego nie widzę. Miłego dnia i nie oceniaj jak nie znasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×