Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
phii

Drugie żony a dzieci z poprzednich związków

Polecane posty

Gość do Babett
oczywiście :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce byc soba,nie macochą
Dostalam od pasierbicy na dzien matki zyczenia i wydruk z komputera przerobionych moich i jej zdjec jakims programem przeróbkowym,, i złączyła nasze zdjęcia w całosc, a dookoła serduszka , oprawiła to w ramke :( :( :( :( :( Czuje sie paskudnie, bo wcale się nie ciesze z jej wylewnosci, ale nie dałam po sobie tego poznac, aby jej nie zranic to stwarzałam pozory jaka ja szczęśliwa , a mąż to az do sufitu podksakiwał widzac moją radosc, niesttey nie wie że to było sztuczne i teatralne z mojej strony, aby ich nie zranic. Męża kocham, jego dziecko w porywach dobrego humoru toleruje, ale to nie w niej lezy problem tylko we mnie, ona jest taka grzeczna i delikatna, a ja oschła i obojetna .....nie chce byc macocha ani matka, chce pozostac sobą A wy " mamuski", dostałyscie cos od swoich pasierbiatek oprócz fochów i dąsów ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kassssiiiiiii
nie bo mam kompletnie inaczej jak Ty PS a na Twoim miejscu bym się bardzo zastanowiła -nie można żyć udając dziecko jest małe, zanim dorośnie i zniknie z życia minie kupa czasu a Tobie za jakiś czas spadną różowe okulary i na partnera już spojrzysz inaczej będziesz chciała coś sobie kupić, a tu.... klops, bo alimenty będziesz chciała poszaleć na wakacjach ale z Wami będzie ona i będzie psuć Ci wypoczynek z niechęci zrobi się nienawiść szybciej niż myślisz co innego jak jesteś z singlem i oboje dziecka nie chcecie ale tu już ono jest i nie zniknie nigdy jeżeli dzieci nie są w Twoim stylu to nie baw się w to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce byc soba,nie macochą
Ona juz nie jest taka mała, ma 13 lat duzo rozumie i jest bardzo wrazliwa. Swoja stytuacje opisałam strone temu o 14:02 Dobrze ze umiem sie powstrzymać i nie wyzywam sie na niej ani nic z tych rzeczy,a na upartego nawet nie daje mi powodu . Ale moja obojętnosc i olewanie jej tez nie jest dobre

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak, tak..
nie musisz się kobieto do niczego zmuszać, więc nie marnuj życia sobie i innym. Kochasz faceta, ale jego dziecko z krwi i kości jest be!!!??? A może Ty kochasz ale tylko siebie? Czy wiesz co to hipokryzja???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kassssiiiiiii
wiem że opisałaś, podczytuje forum uwierz mi, 13 lat to małe dziecko - będzie z Wami w stałym kontakcie póki nie pójdzie na swoje czyli minimum 10 lat, studia też tata ma obowiązek sfinansować, a jak córka zapragnie to i podyplomowe, potem tato może mieć kaprys np. aby kupić jej mieszkanie a wy będziecie pasa zaciskać. Albo córka będzie miała ochotę z Wami zamieszkać - albo będzie musiała (nie wiesz czy matka nie zachoruje itp.) to są Twoje najlepsze lata życia, więc dobrze się zastanów, bo potem już młodości nie wrócisz niestety dla Cienie partner jest bardzo za córką, a ona jest dla Ciebie grzeczna więc kiedy wyczuje Twoje prawdziwe uczucia do niej, to wina spadnie wyłącznie na Ciebie, bo mała nie miała na nie wpływu i się starała nie wiem czy to dobrze że umiesz się powstrzymać i dobrze grać - dla mnie to jednak fatalnie, bo nie da się udawać szczęścia, kiedyś wybuchniesz i wszystko się roz....oli tak jak pięknie teraz stoi, to domek z kart... o takich rzeczach się rozmawia na początku !!! kto czego oczekuje, jakie ma plany na przyszłość, jego dziecko jest ważne dla niego, dla ciebie nie - będzie zgrzytać aż się posypie, nic nie zbudujesz na takim kłamstwie, to jest oszukiwanie partnera, ale przede wszystkim taka dobra mina do złej gry to jest też oszukiwanie siebie nie mówię do Ciebie ze złośliwością mam już swoje lata na karku i swoje przejścia za sobą zrobisz jak uważasz, coś mi mówi, że będziesz z nim - bo myślisz tylko o nim, ale niestety on jest w pakiecie z dzieckiem i nie będzie Tobie łatwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kassssiiiiiii
ups, przepraszam, pomyłka, nie doczytałam, tyle tu różnych historii ona już mieszka z Wami... no to nie wiem w sumie co powiedzieć. W swoim własnym domu nie możesz być sobą, pokazać co naprawdę myślisz, czujesz, ciągle masz wciśnięty hamulec. Współczuję Ci w sumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do: chę być sobą
Zadam Ci pytanie ale nie musisz odpowiadać: Czy myślisz że mąż zdecydowałby się na małżeństwo z Tobą, gdybyś powiedziała mu przed ślubem że nie lubisz dzieci, nigdy nie chciałaś mieć i chcesz być sobą? Gdybyś mu powiedziała szczerze jakie masz odczucia do jego córki, wspólnego z nią mieszkania i jej serdeczności do Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce byc soba,nie macochą
kassssiiiiiii no tak, ona mieszka z nami, a raczej ja zamieszkałam z nimi i to zmienia postac rzeczy. Sęk w tym ze ja jestem naturalna w tym co robie co mówie, tylko dzisijeszy incydent z tym prezentem aby dwóm przykro nie było to zagrałam czysto teatralnie, na codzien jestes taka naturalna, jestem soba i dlatego nie potrafie zmusic się do miłosci jego dziecka bo to by było wlasnie nieszczere, a tak to ja podchodze do niej obojętnie czyli to co czuje Ponizej odpowiadam na pytanie kolejne.Mezowi powiedziałam że nie chce miec dzieci i on to uszanował , nie jest tak że nie lubie dzieci, to za duzo powiedziane, podchodze do nich neutralnie czyli obojetnie, ani z nienawiscia ani z obsesją. On wie ze nigdy bym jego corce krzywdy nie zrobiła bo nie jestem niepoczytalna osobom, ani niebezpieczną. Ona mu sie nie żali i nie skarzy na mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kassssiiiiiii
no to nie wiem w czym problem, w zasadzie nie "nie lubisz" bo to za dużo powiedziane, mąż wie o Twojej rezerwie i braku chęci dziecka i akceptuje to, oboje się z tym dobrze czujecie, on jest szczęśliwy bo jego żona nie chce dziecka i będzie mógł się cały poświecić ukochanej córce (emocjonalnie i materialnie) - to już dużo, nie każda kobieta by mu to "dała", każdy ma coś, czego chce, nikt nikogo nie okłamuje i nie chowa prawdziwych emocji a to, że powiedziałaś "jaka ładna laurka" ta tak jak wtedy gdy dostaniesz od babci ohydny sweter na urodziny i mówisz 'jaki ładny sweterek" - tak się mówi przez grzeczność, więc skąd te wyrzuty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kassssiiiiiii
jeszcze coś mnie zaniepokoiło, wróciłam do wcześniejszej Twojej wypowiedzi: znasz męża 2 lata, od 1,5 roku razem mieszkacie, czyli podjęliście decyzję o wspólnym życiu po pół roku znajomości a teraz te rozterki... wydaje mi się, że Cie trochę ta Twoja nieczułość zaskoczyła, chyba nie tego się spodziewałaś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce byc soba,nie macochą
w tym problem że jak ona sie stara to ja tego nie zauwazam ani nie docenieam.Nie jedna macocha na tym forum pisze ze stawala na głowie aby dogodzic pasierbom i nic. Ja jej jakies podchody do mnie odrzucalam moim brakiem reakcji na nia, dziewczyna to zauwazyła, dostrzegła, bardzo dobrze wyczuła ten dystans przezemnie, jak jestesmy dwie w domu same to rozchodzimy sie po swoich kątach , mi z tym dobrze ale z drugiej strony mam poczucie winy ze tak emocjonalnie ją okaleczam . Meczy mnie ta swoje oziebłośc, bo wiem ze niejedna macocha by dała wiele aby mna taka pasierbice natrafic, a mi jednak kurwa źle Nie wrzeszcze na nia, ale wskrajnych sytuacjach coś wysycze przez zeby noi zawsze w tych sytuacjach da sie wyczuc moje nastawienie do niej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce byc soba,nie macochą
no bardzo mnie zaskoczyła, myslałam ze gdzies tak po paru miesiąsach przywykne do niej, kwestia przyzwyczajenia dwóch osób, ale nic sie nie zmieniło, jak jabym natrafiła na jakas rozdarta zbuntowaną pasierbice to wtedy chyba dopiero bym doceniła to co mam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość od biologicznego syna
i starszego "pasierba" otrzymałam życzenia, najmłodszy przyszywany syn dał mi roślinkę do ogrodu akceptuję i na swój sposób kocham tych chłopaków wcale nie byli tacy cudni jak dorastali, ale taki sam był mój biologiczny czuję się mamą całej tej gromady, bo przecież uczestniczyłam w ich dorastaniu, wychowywałam ich bywa, że żałuję, że nie są moimi dziećmi i mojego drugiego męża, bo wyrośli na wartościowych facetów a wiem, że ich mama może kiedyś oprzytomnieć i sobie o nich przypomnieć nie uczyłam ich nienawiści, uczyłam wybaczania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość macocha-w zasadzie była
Dziewczyno, ciesz się, że masz taką pasierbicę, a nie jakiegoś złośliwego gnoja, który tylko patrzy jak by Ci tu dołożyć "po nerach". 13 lat to fatalny wiek, zwłaszcza dziewczynki potrafia być wredne. Twoja pasierbica ewidentnie chce się do Ciebie zbliżyć, szuka ciepła - takiego jakie chciałaby mieć od mamy. A Ty, zamiast się z tego cieszyć jeszcze nosem kręcisz?! Co to znaczy "nie chcę być macochą ani matką, chcę pozostać sobą" ? Kiedy wiązałaś się z jej ojcem wiedziałąś przecież, że ma dziecko, czyż nie? Jak możesz pisać, że " w porywach dobrego humoru ją tolerujesz"? Spotykają Cię jakieś przykrości z jej strony? Chyba wręcz przeciwnie jak wynika z tego co piszesz. Ja dałabym się pokroić żeby moja pasierbica była taka jak Twoja. Tymczasem za moją troskę, dobroć i masę dobrej woli miałam głównie spojrzenia spode łba, nieliczenie się z moim zdaniem i zero, ale to ZERO szacunku. Gdzie tam dopiero mówić o laurce na dzień matki czy chociazby na zwykłe imieniny... Do tego doszło chore zachowanie tatusia, uwielbienie dla córeczki połączone z podkopywaniem (w jej obecności) mojego autorytetu. I co z tego, że jego kochałam, a ją traktowałam jak własne dziecko? NIC. Wszystko szlag trafił. Przynajmniej tyle, że nie muszę już wracać do domu ze ściśniętym gardłem i myślą co tym razem mnie spotka... Nikt Ci nie nakazuje kochać tej dziewczynki, ale na Boga -uruchom w sobie jakieś pokłady ciepła i zwykłej ludzkiej empatii. Co Ty byś czuła gdybyś zabiegała o czyjąś akceptację, sympatię, a trafiała na zimny i obojętny mur? Ta dziewczynka na pewno jest bardzo zagubiona w tej sytuacji, szuka sposobów by zdobyć Twoej względy a Ty.... Nie chcę Cię obrazić, ale uważam, że chyba jesteś niedojrzała...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babette30
Z tego powodu co Ty macoszko, w zasadzie była Uważam, że w związek z dzieciatym raczej nie powinna się decydować osoba bezdzietna. Rodzicowi łatwiej chyba zrozumieć wiele niuansów, ale i na to nie ma reguły, bo zapewne fajne singielki i panienki też potrafią zbudować dobre porozumienie. Nie dziwię się że "chcę być sobą" ma wyrzuty sumienia tylko troszkę ich nie rozumiem. Związek z odziecionym po pół roku znajomości, i liczenie na to że w następne miesiące samo się rozwiąże i ułoży to lekko powiedziane że nieodpowiedzialność. Jakbym miała takie wątpliwości na początku, to chyba nie pozwoliłabym sobie na małżeństwo. Ba z reguły z czasem rzeczy nie naprawiają się same tylko się same psują. Musi być jakaś podstawa tej niechęci, "Chcę być sobą", Ty o niej nie piszesz bo to pewnie zbyt intymne, ale to z niczego się nie bierze - jest zapewne jakiś lęk bądź inne negatywne emocje. Mała przypomina Ci swoją matkę? To że mąż był szczęśliwy przy boku innej kobiety? A może mąż zaniedbuje Ciebie, stawia Cię na drugim miejscu po niej? A może boisz się jej z innego powodu? Może tego, że będzie miała wpływ na Twoją przyszłość bo ma wpływ na swojego ojca? Szczerze mówiąc zazdroszczę Ci tej małej, bo mi też nie było łatwo i wiele bym dała aby córki męża miały dla mnie z mety taki kredyt zaufania. W zamian za moje starania dostałam na początku obojętność, potem otwartą wrogość. To ja była tą z laurką i prezentem a one te z kwaśną miną, a moje prezenty po czasie dowiedziałam się, ze lądowały w koszu, bo "od tej baby" nosić/używać nie będę. Piszesz że dziecko już zauważyło Twoje nastawienie i chowa się po kontach, zapewne jakaś reakcja od niej będzie wkrótce bo nikt nie lubi być odrzucany permanentnie i już z sympatii nici. Ja tak mięłam - tylko w drugą stronę: jak dziewczyny zaczęły mnie ignorować, to też najpierw usunęłam się im z drogi, potem miałam coraz mniej siły i chęci, na co one też z większą antypatią i kółko się nakręciło.... Ja też nic nie dostałam od pasierbic na dzień matki :-) oprócz "wiązanki słownej" ostatnio. Ale mnie to nie dziwi, mój facet jako ojciec na dzień ojca też nic nie dostaje. Ale za to syn zabrał mnie na kawę i lody i podarował mi notatnik z własnych zaskórniaków - byłam z niego taaaka dumna :-))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karinaaa 1993
Ja miałam macochę jak miałam 15 lat, teraz mam 18 nąście i super się dogadujemy :) Cieszę się że ojciec ma nową żonę, szczególnie taka jaka jest moja macocha :) Bardzo miła, fajna, wyrozumiała kobieta :) Strasznie ją lubie, przez te 3 lata nasze życie 'wróciło do normalności dzięki niej :) Jak już wspomniałam jest starsnzie wyrozumiała dla mnie, jest dosyć młoda ma 33 lata idealnie potrafimy się dobrać z decyzjami, i dogadywac :) Pozdrawiam ;* I przyznam że jeśli obie storny się staraja, a nie dzieci skreslają od razu nowe żony ojców to coś dobrego z tego wyniknie, na moim przykładzie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce byc soba,nie macochą
dzisiaj córa męża zaczeła pokazywać tzw rogi: na mojej prośby (nie rozkazy) słyszałam w kółko: sama sobie przynieś, to sobie umyj jak ci przeszkadza,mam to gdzieś, co się nie odezwałam to wciąż komentowała słowem "straszne, bardzo straszne", nie wiem czy to są typowe klasyczne bunty nastolatki,która wchodzi w wiek dojrzewania, czy jednak celowa złosliwa chamska pyskówka.Mówiłam jej że mi sie to nie podoba jakimm tonem do mnie mówi, i jak mówi,ale tylko wzdrygała ramionami. Nie wiem jak reagować,czy to przez hormony czy może zabardzo zaczyna sobie pozwalać . I to nie było jednorazowe, juz kilkakrotnie to sie powtórzyło :o Nie chę być żyletą, ale także nie moge pozwolić aby 13 latka całkowicie mnie zdominowała,nie wiem jak sie zachować w takich sytuacjach.A jak to taka faza wiekowa to jak długo to trwa??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość człowiek czł...
to taka faza dojrzewania, bardzo trudna, ale walka tylko zaostrza relacje. Pewnie do innych dorosłych jest tak samo zbuntowana. Zachowaj spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość faza dojrzewania
trwa kilka lat. Biologiczni rodzice wcale nie maja łatwiej od rodziców przybranych. Tyle,że swoim jakoś łatwiej sie wybacza czasami chamskie zagrywki. Taki durny i chmurny wiek. Aczkolwiek wszytskiego na fazę dojrzewania nie mozna spuścić, bo sie wychowa dykatatora i roszczeniowca. Cierpliwość plus zdecydowanie, rozmowy i tak na przemian, aż dotrze do rozumku zalanego hormonami. Krzywdy nie zrobisz, kiedys podziekuje za wyrozumiałość i konsekwencje. samym głaskaniem jeszcze nikkt nikogo nie wychował na porządnego czlowieka, a oto chodzi w wychowaniu,żeby nie wstydzic sie kiedys za dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce byc soba,nie macochą
No wiekszosc czasu to na naprawde jest grzeczna ,umie sie zachowac,nie ma problemow, ale parokrotnie ją juz naszły takie kaprysne dni , i ja nie wiem jak na to reagowac,boje sie ze jesli bede przymykac oko na takie zachowanie to gdy bedzie sie to czesciej powtarzac wtedy calkowicie strace kontrole nad sytuacją Narazie zdarzylo to sie z 2-3 razy ,nie wiecej,i bardzo sie obawiam ze to moze dopiero namiastka buntu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość macocha-w zasadzie była
"...bardzo sie obawiam ze to moze dopiero namiastka buntu..." Może to bunt nastolatki, a może odpowiedź na Twój dystans i chłód? Zastanów się nad tym. Być może ona chce zwrócić na siebie uwagę, zasygnalizować, że może wcale nie być przymilna i grzeczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babette30
przyklejam kawałek z wcześniej ---------------------------- Piszesz że dziecko już zauważyło Twoje nastawienie i chowa się po kątach, zapewne jakaś reakcja od niej będzie wkrótce bo nikt nie lubi być odrzucany permanentnie i już z sympatii nici. Ja tak mięłam - tylko w drugą stronę: jak dziewczyny zaczęły mnie ignorować, to też najpierw usunęłam się im z drogi, potem miałam coraz mniej siły i chęci, na co one też z większą antypatią i kółko się nakręciło.... ----------------------------- A czy Ty jesteś miła, kiedy ktoś odrzuca Twoje zabiegi o sympatię? Trzeba niewiele aby między ludźmi zaczęło być naprawdę brzydko. Odrzucenie powoduje urazę, od tego się zaczyna... Potem każdy ma już dość starania się i dobre czasy odchodzą w niepamięć. Albo się przemóż i odpowiedz ciepłem na ciepło albo się przygotuj że będzie niefajnie i już.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bywało roznie22
dO..chce byc soba,nie macochą """" Hmmmmm jestem prawie pewna ze młoda zobaczyła że na jej dobre zachowanie było ignorowane, olewane wiec nie ma po co sie starac jak dotychczas i daje upust emocjom nawet nie chcąc tego kontroklowac bo po co jak nie jestes wstanie docenić jej prawidowego zachowania. Też MAM macoche Wraz z macochą i jej corką o 2 lata starszą o demnie zamieszkalam gdy mialam 11 lat, teraz mam 22, noi roznie było.Baaaa!!! nawet dwa razy sie ostro ze sobą poszarpałysmy, ojciec do tej pory o naszej "bójce" nie wie ,choć zadrapanie mialam dosyc widoczne.Gdy bylam młodsza takze pozwalala sobie podniesc na mnie reke,tato nigdy mnie nie uderzył a ona potrafiła i to mocno.Po ostatniej szarpaninie (mialam 17 lat) juz nigdy wiecej nie miałysmy ze soba jakiegos wiekszego konfliktu, wiadomo, takie sprzeczki błachostki, nic powaznego , ale niigdy wiecej juz gigantycznej awantury.Żyjemy spokojnie do tej pory ze sobą, nie jest idealnie , ale nie ma piekła.Ona 2 lata temu mnie przeprosila za rekoczyny za zachowania do mnie, powiedziała ze to było złe w jaki sposob do mnie podchodziła,jakby mogla cofnąc czas to by zupelnie inną taktyke obrała.Za mało było empati , ciepłosci i zrozumienia, tylko same nakazy, rozkazy , o dyskusji czy kompromisie moglam zapomniec.Do swojejj corki tak samo podchodziła, do dzisiaj nie maja ze sobą silnej wiezi, raczej kiepskie relacje.Jej corka a moja przybrana siostra o wiele wiekszy i lepszy ma kontakt z moim ojcem niz z nią.Ale moja macocha do mojego taty zawsze była wspaniają zoną, złego słowa nie powiem.Ona zrozumiala co do mnie źle zrobiła,szkoda ze tak późno ,ale lepiej późno niz wcale,.Pomimo takze przykrych wspomniec to ja ją lubie,naprawde lubie.Wiec kobieto obudźsie zanim przespisz najlepsze wasze momenty ktore mozecie wspolnie budować, łatwo przagapic swietne okazje do budowania silnych więzi, nie zatrać tego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość księgowaaa
dzieci mojego faceta z poprzedniego związku sa juz pełnoletnie.Jedna z córek zdążyła wyjść za mąż, urodzic dziecko i rozwieżć się.Facet zwlekał z rozwodem właśnie przez dzieci, od początku związek nie rokował jak się to mówi.Same dzieci też doświadczyły wiele niedobrego od byłej żony.Niemniej jednak kiedy odszedł przestały go znać.Bardzo to przeżył i widziałam,że było mu ciężko.Po 2 latach starsza córka zadzwoniła, przeprosiła za swoje zachowanie i zagościła w naszym życiu na dobre.Jak jej się układało w zyciu to ojciec był zbędny, kiedyś zostali zaproszeni przez rodzinę na uroczystość ślubu i nawet nie przywitała się z ojcem co zbulwersowało wszystkich.Teraz rozwiedziona wróciła skruszona do tatusia..Kontakty rodzinne polegaja na tym,ze scedowała na nim opiekę nad wnuczka i może jestem nieobiektywna ale do tego jej głownie był potrzebny ojciec.Ma grafik wg którego odbiera małą z przedszkola, przyprowadza do nas do domu a potem odwozi do matki.Matka dziewczyny zas robi awantury, bo jakoś przełknęła fakt,że córka ma kontakt z ojcem ale ,że widuje i mnie to już jest ponad jej siły.Sledzi nas, wystaje pod domem, na parkingu.Córka traktuje mnie uprzejmie ale na dystans.Nie mam odwagi wracac do domu w te dni, kiedy jest dziecko bo nie chcę pokalac jej swoim widokiem.Może jestem wredna małpa ale wolałam poprzedni stan rzeczy.Mam wrażenie,że odkąd pojawiła się w naszym zyciu oddalamy się od siebie.Czekam kiedy zaproponuje mi rodzinne obiadki i wspólne weekendy na działce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babette30
Po pierwsze: co to w ogóle za pomysł żeby nie mieć odwago wracać do domu bo jest w nim dziecko? Chodzisz wtedy wkoło bloku czy po osiedlu aż dziecko pójdzie do siebie? Przecież to Twój dom, więc go pilnuj, bo krok po kroku będzie Cię tam coraz mniej. Nie dziwię się, że się oddalacie i że stan poprzedni Ci się lepiej podobał. Rodzice czasem dają się wykorzystywać, on tego nie widzi - Ty tak. Gdybyś była matką może dałabyś się podobnie zrobić opiekunką wnucząt dziecka które całe życie miało Cię gdzieś - jest to raczej prawdopodobne. Ojciec ma zapewne poczucie winy bo większość rozwodników je ma. Pytanie czy chcesz to tolerować, znikać i usuwać się wszystkim spod nóg. Koniecznie rozmawiaj z mężem o tym co czujesz w związku z pojawieniem się wnuczki w domu - w Twoim domu (nasuwa mi się pytanie, czy ktoś Cię w ogóle pytał o zdanie czy Ty tego chcesz?).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość księgowaaa
na poczatku pytał mnie, czy nie mam nic przeciwko temu, aby spotykał się z nimi w naszym domu.Powiedziałam,że nie bo sądziłam że beda to normalne kontakty rodzaju- córka przyszła na kawe i ciasto albo na imieniny do ojca.Przez myśl mi nie przeszło,że zrobi się z tego regularna ochronka dla dziecka.O bywaniu na naszej działce rekreacyjnej juz mowy nie było, zwyczajnie umówili się bez mojej akceptacji.Basenik dla dziecka zakupiony czeka na lepsze dni a to znak,że będą tam bywac regularnie.Mnie wkurwia cała sytuacja coraz bardziej.Facet jest dobry, to mu włażą na łeb, a ja za bardzo nie potrafię tupnąc nogą.Dzięki za poradę, człowiek jak tkwi w temacie po uszy nie ma dystansu i boje się,żebym nie przegięła w radykalnych środkach, ale cośkolwiek zrobic musze, bo mnie ta sytuacja wykańcza psychicznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martaa 33 lata
Ja jestem macochą 18 nastolatki od niecałego roku . Tak że niedługo . I nie powiem że jest różowo, młoda wyprawia takie rzeczy że ręce mi się załamują. Skończyła w tym roku szkołę, bo poszła do 1 klasy w wieku 6 lat. Myśli że jest dorosła i może Bóg wie co wyprawiać, szlajać się po imprezach co kilka dni, a teraz ma wakacje już długie, od początku maja bo matura była, to teraz co dziennie prawie do domu wraca o 1 lub 2, z imprez o 3-4. Ja teraz mam urlop, więc jestem w domu cały czas z nią, a mąż często wyjeżdża bo prowadzi firmę budowlaną. Na 18 nastke dostała auto, nie żałuje jej przecież, ale jak jesteśmy same to porsze tylko żeby wracała o tej godzinie co mówi, ale nie spóźnia się po 2 godziny i wraca w środku nocy, czasem nawet nie napisze, ani nie odpiera ode mnie telefonu, a ja przez tą gówniarę z siebie wychodzę. Jak wróci to słowo powiem że nie odbiera telefonu, i co sobie myśli, to oczywiście słyszę że jest dorosła, ja nie jestem jej matką, jestem za młoda, i żebym żyła swoim życiem... Jak mam żyć swoim, jak ona częścią mojego jest. Albo ja jestem przewrażliwiona albo tak jest, przeciez niech się jej coś stanie jak jej ojca nie ma, a zemną jest, to a za to odpowiadam, to że ma 18 naście lat to nic nie znaczy jeszcze, tym bardziej że wszędzie się autem wybiera na imprezy. Raz mnie tak wkurzyłą tym, że jej schowałam kluczyki od auta, i siedziała na chwile w domu na tyłku, to stwierdziła że się znęcam jestem niedowytrzymania, i nie powinnam tego robić. Niestety prośby po dobroci nie działają. Chociaż przyznam że ostatnio jak jest na mnie skazana na cały dzień, to zdaży się jej być miłą, ostatnio mnie tak zaskoczyła :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do marty
ten tekst o tym ze jestem dorosla to ja znam jako matka bilogiczna.takze nie przejmuj sie za bardzo. Moja córka tez starsznie mocno podkreslala ze konczy 18 lat i nic mi do jej wyjsc. taki wiek:-). Spasowała kiedy usłyszała,ze bedzie mnie słuchac dopóki nie bedzie sie sama utzrymywac, wtedy moze nawet na rzesach chodzic. trzeba byc konsekwentynm. mojej przeszło, choc od urodzin minał spory czas. poprostu młodzi zachłystuja sie ta swoja niby dorosłością, uwazaja ze wyjscia na imprezy i powroty o bóg wie jakiej godzinie sa wykladnia ich dorosłości. A samochód! a mowy nie ma! napewno nie wieku 18 lat. Kto jej dolewa do baku w sensie kasy, kase na imprezy tez musi ktos jej dac. czy twój maż nie za bardzo wział sobie do serca jej dorosłość?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ukrócić dziewczynce
dopływ pieniędzy a od razu zacznie chodzić jak w zegarku. Swoją drogą jak jest taka dorosła to czemu żyje na waszym garnku? Warto poruszyć z nią ten temat , że dorosłość to niekoniecznie wiek 18+ ale także zdolność utrzymania się i zarobienia na dom i jedzenie. Jak widac ona tego nie rozumie bo żadne z was nie pofatygowało się żeby jej to wytłumaczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×