Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
phii

Drugie żony a dzieci z poprzednich związków

Polecane posty

Gość no fakt
och! ale pałam złością :p aż kapie mi jad na klawiaturę :p a tak prawdziwie to też wolę spotykać się z ojcem na mieście, bo mina jego nowej pani przyprawia mnie o niestrawność, nawet jak przychodzę z własnym wsadem, by " nie wyjadać" z jej lodówki :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samajakpalec
wypowiadałam się tutaj już kiedyś, orzeczono że mam DDA i że związałam się z facetem zakochanym głupio w swoich dzieciach, a zwłaszcza w swojej najstarszej córce, powiem, co wówczas podkreśliłam raz jeszcze - nie wszystkie nieszczęścia świata spadają na mnie z powodu DDA - gdyby to była żelazna zasada, obawiam się że więcej niż połowa społeczności globalnej leczyłaby się na terapiach, z resztą taki model życia się lansuje, a powiem tak, z moją wrażliwością, nie do końca doskonałą emocjonalnością, trafiłam na wypieszczonego jedynaka, który konflikt z żoną 6 lat temu zażegnał płodząc 3 dziecko - on DDA nie jest, a pytam gdzie umiejętność radzenia sobie w sytuacjach kryzysowych? niestety odeszłam, zakochana jestem po uszy, bo miłość to coś co musi minąć samo, młotkiem ani racjonalnym tłumaczeniem nie da się wybić byłam jednak bezradna, po prostu bezradna, a przecież na początku to był fantastyczny człowiek, bałam się ale podjęłam próbę, czemu miałam nie podejmować, przecież takie związki istnieją! unikam ogólników, trzeba uważnie i delikatnie przyglądać się swojej sprawie, z ludźmi rozmawiać, to pomaga ale czy tak naprawdę da się ustalić jedną uniwersalną metodę rozwiązywania takich konfliktów? po co pytam ... przechodzę teraz przez piekło, brakuje mi tego człowieka, przywykłam do tego że jakie są takie są ale kochane te dzieciaki, mimo że rozwydrzone - cóż najbardziej facetowi przeszkadzało że nie jestem bezkrytyczna wobec jego pociech i oczekiwałam ze będą sprzątały za sobą ... mam nadzieję że pokocham gdy przyjdzie czas i nie zarzekam się że to ma być kawaler i koniecznie bezdzietny, bo własne dzieci kochają nas takimi jakimi jesteśmy, często to wykorzystujemy i wydaje nam się że nie musimy się starać o ich miłość, a obce dziecko jest krytyczne i uczy nas przewartościować swoje życie - jestem losowi wdzięczna za moją nieznośną bandę, zawdzięczam im dystans do siebie i właściwą interpretację pojęcia "egoizm" pozdrawiam, osobiście ciągle się uczę i wierzę że spotkam faceta któremu właśnie to będzie odpowiadać - proces, nie gotowy produkt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ty poprostu
nie trafiłaś na odpowiedniego mężczyznę dla siebie .Pomijając całą otoczkę ,że dzieci itp.Poprostu on znalazł sobie dobrą wymówkę ,żeby nie związać się z Tobą . Nie win się .Czasem tak bywa .a ,że mężczyżni to tchórze to nie powiedzą prawdy .Zrzucił niechęć do bycia z Tobą ,na relacje "nieprawidłowe "z jego dziećmi . Odpuść i żyj :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do i owszem i odrzucenie go
i i owszem i odrzucenie go A tamta pani w wieku 23 lat poderwała zamożnego 40 latka. klasyk. tak tak klasyk.Ty tez jestes klasycznym przykladem wrenej i zazdrosnej ex ha ha ha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brak logiki
Mam pytanie do ex.Ile z was nie znosilo tesciowej? Znajac zycie i ilosc tematow o wrednych tesciowych pewnie wiele.Wracajac do pytania.Po co wychodzilyscie za faceta, ktorego matki nieznosicie? Mimo tego w kazda niedziele ubrane na galowo stawialyscie sie u niej na obiadku.Ile z was zalilo sie psiapsiolce na paskudna tesciowa ktora wtraca sie do wszystkiego,mowi wam ze zle wychowywujecie dzieci,wpadala bez zapowiedzenia i przemeblowywala wasz dom i zycie? Ktora z was znieniawidzila za to meza?? (wg waszej logiki tak powinno byc) Jeszcze raz pytam po co wychodzilyscie za faceta ktorego mamusia wam nie pasowala? WIDZIALY GALY CO BRALY Przeciez to krew z krwi,MAMUSIA powinnyscie byc wdzieczne i bezkrytyczne.A jesli wiedzialyscie ze nie potraficie stanac na wysokosci zadania,nie powinnyscie wychodzic za niego i nie wazne ze milosc.Przeciez wiedzialyscie ze ma mamusie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do braku logiki
podoba mi się twoja logika :D ciekawe czy ex zrozumieją o co chodzi :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brak logiki
pewnie nie.Znajda jakies "ale" :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość owszem jest ale
mamusia jest dorosła. A dzieci wymagają opieki, wychowania i utrzymania. Mamusia ma ukształtowany charakter a dzieci kształtują rodzice. Ale wy jako neksie i tak nie zauważycie różnicy bo wam to nie w smak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość owszem jest ale
a swoją teściową bardzo lubię i w życiu nie powiedziałam o niej złego słowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brak logiki
Ale wy jako neksie i tak nie zauważycie różnicy bo wam to nie w smak. no tak.Ale sie znalazlo,bo tesciowa stara baba jest :D Pytam ponownie.Dlaczego nieznawidzilyscie meza ze pozwalal sie wtracac,tylko tesciowa? Wroccie do "dobrych rad" jakie dawalyscie Wrednej Babie i znajdzcie roznice w jej i waszym postepowaniu.Ona przynajmniej nie jest hipokrytka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ależ wredna baba to chodząca
hipokryzja. Nienawidzi córki męża a wciska mu własne dziecko do wychowania. I fałszywie się uśmiecha. Jaka hipokryzja eks neksiu? Zupełnie inny jest charakter zależności łączących faceta z matką a inny z dzieckiem. Matka to osoba, z której zdaniem on się liczy, a dziecko liczy się z jego zdaniem, bo to on jest rodzicem. Nie chcesz zauważyć różnicy bo jesteś ślepa jak to samolubna neksia. Pokaż mi człowieka, który będzie własną matkę rozstawiał po kątach tak jak własne dziecko. Ciekawe też, czy neksie, które mają te same wredne teściowe co eks, są dla matek mężów tak samo podłe jak dla dzieci? Wścibskie matki też wywalacie za drzwi i obrażacie jak dzieci? Czy tylko bezbronnym dzieciom umiecie sie postawić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brak logiki
Matka to osoba, z której zdaniem on się liczy, a dziecko liczy się z jego zdaniem. Tak powinno byc,niestety ex nie moga przejsc na tym do porzadku dziennego.Sama sobie zaprzeczasz w drugiej czesci listu.I znow brak logiki. Nie jestem neksia tylko zona.Co za idiotka bez szkoly wymyslila takie okreslenie.Sprawdz w slowniku co znaczy NEXT

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość temat o dzieciach
i drugich żonach. Skąd u licha tyle wypowiedzi byłych żon? Moj mąż ma dziecko z poprzedniego małzenstwa. Moj były mąż ma zonę,ktora ma tez swoje dziecko.Nikt nikomu w droge nie wchodzi.Relacje ojców z dziecmi są wiadomo inne, bo razem przeciez nie mieszkaja.Druga żona mojego byłego nigdy nie wtraciła sie do ich relacji. Ex mojego obecnego próbowała,ale krótko. Nie miała z kim wojowac.Mąz nie reagował na zaczepki i w koncu dała sobie spokoj. A relacje ojca z dzieckiem to jest ich sprawa.Ani matka a juz tym bardziej ja nie mamy prawa sie wtracac. Taka ciagłą dezaprobata zachowań ojców przez matki ich dzieci to nie jest budowanie to rujnowanie. Dzieci to nie sa bezmyslne istoty. Obserwuja, wyciagaja wnioski i wbrew pozorom bardzo trafne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do samej jak palec
ależ mnie wzruszyłaś, ale spokojnie, żona też w początkach ich znajomości myślała, że facet fantastyczny, ale jej przeszło, to i Tobie przejdzie a jesteś w lepszej sytuacji, bo ona nie może się od niego odkleić, bo podobno bardzo mu zależy na dzieciach, ach, to też wzruszające świat wypełniony jest tatuśkami zdradzającymi żonki - oczywiście okropne - na boczku i po cichaczku, ale tylko biedne kochanki cierpią, bo tatuśkowie tak strasznie kochają dzieci oj! no rozpłakałam się ze wzruszenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też myślę logicznie
a mamuśki nie lubiłam. Tyle tylko, że pobraliśmy się poza krajem i mamuśkę poznałam po roku, czyli nie widziały gały co brały. A małzeństwo było ogólnie udane, do pewnego czasu, dlaczego tu piszę? otóż z mamuśką nawet czasami się spotykam na kawce- z biegiem lat jakoś doszłyśmy do porozumienia, nawet potrafi zażartować, że mój nowy mąż jest sympatyczniejszy niż druga żona eksa, może kłamie, ale wcale nie musi mi kadzić i nie interesuje mnie to. Twój wpis nie ma nic wspólnego z logiką, bowiem rodziców w kwestiach ślubu brano pod uwagę w innej epoce. Co do dzieci, byłych, nowych, cudzych, naszych, to ja akurat uważam, że zawsze można się dogadać, ale jeżli ludzie nigdy nie potrafili za sobą rozmawiać, być szczerzy, to zagmatwają najzwyklejsze sprawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też myślę logicznie
jeszcze doczytałam... skąd tu tyle byłych żon? a cóż Cię w tym dziwi, czy myślisz, że drugie żony to same panienki, które wyszły za rozwodników, nie! jestem byłą żoną, jestem drugą żoną, nie dzielę też dzieci na "byłe", nowe, moje, twoje, dlaczego myślicie, że każda była to jakiś wredny potwór? To jest chore.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość była-przyszła
też jestem byłą żoną, dzieci brak. i jestem przyszłą żoną, on z dzieckiem. nie ukrywam, czasem przeszkadza mi to dziecko. bo to łącznik pomiędzy nim, a jego byłą. czasem przeszkadza mi, że on ma dziecko, a ja nie. jakoś tak przegapiłam moment na macierzyństwo, potem rozwód i minęło :( teraz już za późno :( ale to są uczucia nie związane z dzieckiem samym w sobie, a raczej z całą otoczką. gdybym miała swoje, myślę, że nie ruszałoby mnie to, że on ma, bo bylibyśmy w takiej samej sytuacji. nie jesteśmy i to czasem zaboli. ale jako macocha in spe, nie jestem (mam nadzieję ;) ) przykładem archetypowym. czasem mojemu mężczyźnie posuszę głowę moimi lękami, moimi żalami i bólami, ale z dzieckiem dogadujemy się bez problemu. fajny młody :) czasem żałuję, że nie jest mój :( może jest to kwestia partycypowania w wychowaniu przez ojca, bo jest z synem bardzo blisko i kocha go taką mądrą miłością, która nie opiera się na ekonomii, tylko na emocjach? może jest to kwestia obojętności byłej żony na wiele, w tym na potrzeby emocjonalne dziecka i mojego nadmiaru nieskanalizowanego instynktu macierzyńskiego? syn mojego mężczyzny z matką mieszka jedynie na papierku. w zasadzie spędza u nas większość czasu. może łatwiej mi to zaakceptować, bo mam dzięki temu namiastkę rodziny, o jakiej marzyłam? wiem, że ważna jest przede wszystkim postawa mężczyzny, który nie daje kobiecie odczuć, że jest na drugim, po dzieciach, miejscu. wiem, że ważne jest zrozumienie przez kobietę prostego faktu, że z dziećmi się nie walczy, dzieci się wychowuje. a nienawiść jest najbardziej destrukcyjnym uczuciem jakie istnieje i nie warto jej w sobie pielęgnować. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nikt Ci nie zagwarantuje
Masz rację, najważniejsze jest to by mężczyzna nie pozwolił odczuć kobiecie że nie jest na pierwszym miejscu. Mam tak właśnie, mimo że wiem ze jego dzieci są dla niego najważniejsze, mimo że wiem ze wystarczy telefon a on pobiegnie, choćby na końcu świata był to nigdy nie czułam się druga. Mój M potrafi tak się zachować że ma moją pełną akceptację dla jego zachowań wobec dzieci. Ale to też może wynika z tego że ja już trochę przeżyłam, nie jestem naiwną nastolatką wierzącą w dwie połówki jabłka i wiem że jak coś już jest to głupotą jest z tym walczyć. Miałam od początku pełną świadomość w co się pakuję (może ze względu na to że sama jestem z takiej poskładanej rodziny), no może nie pełną, nie spodziewałam się pewnych zachowań jego byłej ale... jak człowiek się przestanie dziwić to znaczy że czas umierać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anka Z.
mi też czasami eksowa próbowała bruździć, zaproponowałam jej kiedyś spotknie by mi powiedziała dokładnie jakie ma żale, o co? i okazało się, że pewne sprawy były niedopowiedziane, źle zrozumiane, mąż też nie wszystko załatwił jak powinien,i dużo mi to spotkanie dało, także w sprawie wizyt dzieci u nas. Przyjaźni między nami nie będzie, ale już nie wchodzimy sobie z eksową w paradę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z innego topicu
13:00 [zgłoś do usunięcia] jest taki topic pod tytułem "Drugie żony a dzieci z poprzednich związków". Po jego lekturze doszłam do następujących wniosków. 1)Jest trzy razy więcej szans na to, że na Saharze spadnie snieg, niż na to, że nowa żona eksa będzie dobra dla jego dzieci z pierwszego małżeństwa. 2) Miłośc ojca jest w dużej ilości przypadków warunkowa - kochają dzieci grzeczne, dobre, okazujące im miłość. 3)Nowe żony najczęściej udają sympatię do dzieci męża. Skala udawania jest wprost proporcjonalna do jego zamożności 4) Marzeniem większości nowych żon jest całkowita i bezpowrotna dematerializacja "byłych bachorów" - tak, by odpadł problem alimentów. Mając taką wiedzę, każda matka, która szczerze kocha swoje dziecko powinna: 1) dbać o jak najlepsze kontakty dziecka z ojcem - nawet, gdy jest to bolesne dla niej samej. 2) Nie nastawiać dziecka przeciwko ojcu i jego nowej kobiecie - dziecko nie jest głupie i fałsz nowej wyczuje najlepiej 3)Nie prowadzic otwartej konfrontacji - dzieci chcą kochać oboje rodziców. W gorszej sytuacji bedzie to, które prowadzi wojnę Wygląda to tak, że trzeba się poddać? O nie drogie panie. To tylko pozory. Jak chcecie neksi dokuczyć, to doskonałe relacje waszych dzieci z ich ojcem bedą tym, co je będzie najbardziej boleć. One narzekają gdzie sie da na wredne eks, ale tak naprawdę do szewskiej pasji doprowadza je widok ich męża okazującego miłośc nie ich dziecku. No i kasa> To je boli. A im lepsze ma ojciec kontakty z dzieckiem, tym więcej na nie wydaje. Reasumując. Dbajcie drogie panie o dobre kontakty waszych dzieci z ich ojcami. Dziecko bedzie szczęśliwe, wy zadowolone, dzieci dostaną materialnie dużo więcej niż same mogłybyście im dać a jak dobrze pójdzie to i neksia zniknie cała wściekła, że się jej z "bachorem" nie udało wygrać. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lećcie na Saharę
10:16 [zgłoś do usunięcia] z innego topicu 13:00 [zgłoś do usunięcia] jest taki topic pod tytułem "Drugie żony a dzieci z poprzednich związków". Po jego lekturze doszłam do następujących wniosków. 1)Jest trzy razy więcej szans na to, że na Saharze spadnie snieg, niż na to, że nowa żona eksa będzie dobra dla jego dzieci z pierwszego małżeństwa. No to lećcie na Saharę, bo pewnie śnieg tam spadł :P Jestem drugą żoną. Dzieci męża z poprzedniego małżeństwa mieszkają z nami. Młodsze mówi do mnie "mamo". Ciekawe dlaczego... pewnie taka wredna dla nich jestem :P 2) Miłośc ojca jest w dużej ilości przypadków warunkowa - kochają dzieci grzeczne, dobre, okazujące im miłość. Cóż, chyba mam wyjątek, bo mąż kocha dzieci zawsze. Nawet jak nam dają w kość. 3)Nowe żony najczęściej udają sympatię do dzieci męża. Skala udawania jest wprost proporcjonalna do jego zamożności Hehehehe, świetny argument. A jak nowej żony stan posiadania przewyższa stan posiadania męża? 4) Marzeniem większości nowych żon jest całkowita i bezpowrotna dematerializacja "byłych bachorów" - tak, by odpadł problem alimentów. Cóż, my nie mamy problemu alimentów, po prostu razem utrzymujemy Jego dzieci:P Mając taką wiedzę, każda matka, która szczerze kocha swoje dziecko powinna: 1) dbać o jak najlepsze kontakty dziecka z ojcem - nawet, gdy jest to bolesne dla niej samej. Popieram. 2) Nie nastawiać dziecka przeciwko ojcu i jego nowej kobiecie - dziecko nie jest głupie i fałsz nowej wyczuje najlepiej Popieram. 3)Nie prowadzic otwartej konfrontacji - dzieci chcą kochać oboje rodziców. W gorszej sytuacji bedzie to, które prowadzi wojnę Zgadzam się w 100%. Wygląda to tak, że trzeba się poddać? O nie drogie panie. To tylko pozory. Jak chcecie neksi dokuczyć, to doskonałe relacje waszych dzieci z ich ojcem bedą tym, co je będzie najbardziej boleć. Trzeba mieć nieźle nasrane we łbie żeby dzieci traktować jak broń przeciwko komukolwiek :-o One narzekają gdzie sie da na wredne eks, ale tak naprawdę do szewskiej pasji doprowadza je widok ich męża okazującego miłośc nie ich dziecku. Jak nowa żona jest debilką to i owszem, ale jeśli facet wybiera sobie debilkę za żonę, to tylko o nim świadczy źle. Widocznie ma kiepski gust :P No i kasa> To je boli. A im lepsze ma ojciec kontakty z dzieckiem, tym więcej na nie wydaje. Czyli jednym słowem byłe żony mierzą miłość ojca do dzieci ilością wydawanej na nie kasy? A podobno to nowe żony są pazerne :P Reasumując. Dbajcie drogie panie o dobre kontakty waszych dzieci z ich ojcami. Dziecko bedzie szczęśliwe, wy zadowolone, dzieci dostaną materialnie dużo więcej niż same mogłybyście im dać a jak dobrze pójdzie to i neksia zniknie cała wściekła, że się jej z "bachorem" nie udało wygrać. Pozdrawiam Taaaak, to świetny plan. Po prostu sama dobroć i miłość. Te byłe to faktycznie chodzące ideały :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o żesz ty
czyli jednak ta kasa!!!!!! chyba z drugiej mądrej,wyrozumiałej, cpełej zamienie sie we wredna nexte, która bedzie wydzierac dziecku nawet i alimenty. Kuźwa kto wymysla takie teorie???!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powrot do tematu.
Może ktoś powróci do tematu a nie roztrząsa problem alimentów na forum, tak jak przygody Kubusia Puchatka :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dorotaa 35 lat
racja... Bo ja mam problem mam dwóch pasierbów, mam 35lat dla ogółu a pasierby mają po 17, są bliźniakami... Kurde fajne dzieciaki są z nich... ale niestety w stosunku do mnie stają się aroganccy, bezczelni itd. Rozumiem to że kryją jeden drugiego... ale jak tylko chcę coś powiedziec że źle postępują to ja staję się wrogiem, ja jestem zawsze ta zła... z resztą można powiedzieć że beznadziejny kontakt mamy. Raz byłam w szkole, bo wychowawczyni Klaudii mówiła że będzie dzwonić do mamy, ta nakrzyczała na nią że ja niejestem jej matką i że ona(czyli) ja nic zrobić jej nie mogę... przez to byłam wezwana do szkoły, potem nauczycielka kazała iść jej do pedagoga, ta się uparła i nie poszła i jeszcze powiedziała że to przezemnie... też macie taki zły kontakt z pasierbami??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do dorotyyy
Dorota wiesz, myślę że nie powinnaś pozwalać im na wszystko, na takie traktowanie Ciebie, jesteś żoną ich ojca i musza to zaakceptować, tak ciężko jest nastolatka gdy ktoś obcy wchodzi w ich życie, ale mimo to jesteś żoną ich ojca i powinni cię szanowac....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monikaaa29 lat
To widzę Dorota że masz podobnie jak ja. Też mam 17letnią pasierbicę, zachowuje się podobnie, ale to chyba przez rozpieszczenie... Ma wszystko co chcę... wystarczy że poprosi o coś swojego tatę a już to dostaję, i dlatego jest taką rozkapryszoną smarkulą... przez to że ma chyba "nadmiar" kieszonkowego, i za dużo innych rzeczy, zachowuje się, jak się zachowuje... Na początku podchodziłam do niej strasznie bojaźliwie, nie chciałam jej niczego zabraniać bo też bałam się że mnie znienawidzi, ale po kilku miesiącach przestało mnie to bawić, że wszyscy spełniają jej głupie zachcianki, bo tak się zaczęło kiedy jej mama umarła(5 lat temu) a jej tata wyjeżdża często na rożne służbowe wyjazdy, i w zamian za to dostaję to co chcę... Jak ja nieraz zostaję z nią sama np. na kilka dni to jak jej czegoś zabroniłam to nie raz nie dwa usłyszałam że mnie nienawidzi itd. ale to jest tylko na 2 godziny... potem przechodzi jej... i jest znów ok. I myślę że jak zaczniesz ich inaczej traktowac to oni zaczną ciebie, przynajmniej tak jest w moim przypadku.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak ciężko być nastolatką /kie
[Sorry m nie zawsze chce wejść )W pełnej Rodzinie .Naprawdę .To dla Rodziców droga przez mękę :) W pełnej Rodzinie ! Jak musi być trudno w sytuacji ,kiedy ojciec odchodzi od matki . Zastanówcie się . Młoda ,myśląca o sobie ,że dorosła jest ,a jednak widzi tylko czarno - biało .Ojciec poszedł sobie jest czarny ,matka zostałą z nami jest biała . Są wredne ex ,naprawdę są .Są wredne next ,naprawdę są . W całym tym zamieszaniu ,obrzucaniu się inwektywami ,nie pamiętacie ,że dzieci są . Niby każdemu chodzi o dobro dzieci .W realiach ,każdy własnego dobra pilnuje . Nie nakazuje next kochać naszych dzieci .Niech tylko toleruje .Nie utrudnia kontaktów ,nie histeryzuje ,jak nie może sama z nowym mężem wyjechać .Ja nie histeryzuje ,kiedy nie mogę w sobotę wyjść z koleżankami . Mam dzieci 24 godziny na dobę .Nie żalę się ,ale ja też mam prawo do szczęścia ,do poznania kogoś nowego ,do wyjazdu ,samotnego . Nowe szczęście dotyczy nie tylko przysłowiowego misia . Dotyczy nas obydwoje . I im szybciej się z tym pogodzicie (im więcej kontaktów tatusia z dziećmi )Tym szybciej byłe ułożą sobie życie . I wtedy naprawdę jest szansa na sukses . Utrudniajcie widzenia z dziecmi ,wkurzajcie się na konakty .Tym prędzej same zostaniecie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mncvkjxbdvjkbvdkv
bachory sa wredne, najlepiej jak sie zenia i oboje nie maja bachorow, albo jak oboje maja te na lewo. bo jak tylko jedno ma to zawsze nienawisc bedzie i sie nie ma czemu dziwic. kasa to kasa kazdy chce jak najwiecej dla siebie. a sex se mozna miec z kazdym po co se babrac zycie z kims kto juz jakies tam bachory ma. po cholere!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brak logiki
Powyzsze listy niby pelne zrozumienia,tolerancji a jednak ZONK ! Byle zony,ja jako obecna zona nie mam obowiazku lubienia waszych dzieci i udawania ze deszcz pada gdy one pluja mi w twarz.Tego obowiazku nie czyni fakt ze wyszlam za ich ojca.Nie chce udawac ze je lubie w imie milosci,bo kocham rowniez siebie i nie pozwole na to zeby ktos mieszal w moim zyciu.Czy to beda dzieci,czy to bedzie inna osoba.Nie wychodzilam za wasze dzieci,nie musze poswiecac im swojego czasu,planowac wspolnych wakacji czy urozmaicac im czas wolny.To nie sa moje obowiazki.To sa wasze obowiazki i waszego ex.Skoro facet zdecydowal sie zwiazac ze mna to juz jego w tym glowa zeby robic tak zeby bylo ok. Dzieci maja ten sam status co tesciowie,kuzynostwo i inne dlasze lub blizsze koligacje rodzinne.Nie sa ani o jote wyzej w tej piramidzie.Pisalam juz.Nie lubicie tesciow to na nich nadajecie i unikacie kontaktow.Dlaczego mialo by byc z dziecmi? Tylko dlatego ze sa dziecmi?? Nie widze roznicy.Wszystkich traktuje sie tak samo. Zeby nie bylo,sama jestem matka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DO BRAKU LOGIKI
i Ty też swoje dzieci traktujesz na lini z kuzynami, siostrami, teściami? bo jednak nie rozumiem Twojej wypowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×