Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość PaCe

Dziennik odchudzacza. Waga 96kg. Cel 70 kg czli minus 26

Polecane posty

Proszę bardzo. Ostatnio uwierzyłem też w to co od lat jakoś do mnie nie przemawiało, w płatki owsiane. To dzięki małżonce. Trochę jej przybyło i schudła ostatnio 10kg jedząc takie śniadania, a czasem też zastępowała tym inne posiłki. Gotowane prawie na sucho płatki owsiane. Do tego dodajemy awokado, kiwi, truskawki. Pycha jedzenie, nie wzdyma, brzuch lekki, a do tego głodnym się nie jest przez dłuższy czas i jak zauważam to odchudza. Drugie co tak od serca mogę polecić, to ryby. Makrela wędzona+ser biały+ przyprawy. Łosoś smażony bez tłuszczu. Łosoś wędzony z pieprzem (jest taki w Biedronce, Lidlu). Zauważam brak wzrostu wagi po takich rzeczach. Co do ruchu to bez niego nie wierzę w spadek wagi, no i bez snu. Dzisiaj np. posiedziałem w nocy , podjadłem 10 truskawek, kiwi, popiłem soków, wody - wiadomo jak biega, ćwiczy to pić się chce i waga rano 88,8. Nie jest źle, bo wiem, że realny spadek wagi przeliczony w długim czasie to 100g dziennie max. 150. Niestety tyło się i zaniedbywało latami. Wytrwałości nam życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pace gratki dla ciebie za to ze jesteś szczery i nie wstydzisz się swoich błędów walcząc dalej. Na podobnej diecie schudłam prawie 18 kg. Po 3 latach zmiana pracy , szybkie i byle jakie posiłki doprowadziły do skutków o których nie muszę pisać. Przekladam to swoje postanowienie z dnia na dzień aż mi głupio sama przed sobą. Jeśli pozwolisz przyłącze się, potrzeba mi wsparcia i porządnego kopa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hm. Co będę czarował. Takie życie. Moje wady to nocne siedzenie przy komputerze, a więc i podjadanie, a do tego krótki sen, zamiłowanie do słodyczy i brak ćwiczeń. Jak masz doświadczenie to zacznij kochana, bo lato pełne świeżych owoców, warzyw, a do tego nie za gorące więc łatwiej utrzymać dietę i biegać. A jak już nastanie jesienna chlapa czy zima to zimno i łatwo się rozchorować, a wtedy nici z odchudzania. Do zimna trochę czasu, więc dawaj, walcz, bo jak zostawisz ten balast na zimę to Ci przybędzie jeszcze więcej - wiem po sobie. Skoro wiesz jak to możesz. W sobotę nie ćwiczyłem niestety, jakaś głowa ciężka. Rano waga 88,8, bo w nocy piłem dużo, bo trochę owoców też zjadłem. Na dzień dobry ok.10.30 owsianka z awokado, truskawkami, bananem 13.30 Kotlet z serem feta i mizerią. Wieczorem impreza więc mała kiełbaska pieczona i 0,3 l piwa. Dużo spaceru. Wieczorem waga jak rano. Czyli nie jest źle. Choć wolałbym mniej. Idę spać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poconaco
Hej Ja zimą też zawsze z kilogram byłam do przodu. Ale było mało ruchu i słodkość do kawy. Teraz mam działeczkę i więcej sie ruszam. Od lat odchudzam kuchnię bo inaczej gotowała moja mama a inaczej gotuję ja. Lżej choc wciąż mało warzyw i ryb. Co do owsianki to jest mega zdrowa. I miałam ją na śniadanko. Niestety podejrzewam, że albo mam problem z jelitami albo działa na mnie ta porcja błonnika odwrotnie niż powinna bo zapierająco. Może spróbuję raz jeszcze dać jej szansę? Może teraz gdy więcej sie latem pije będzie lepiej? Ja ze słodyczy uwielbiam czekoladę i lody. Ilości hurtowe. Może też na tydzień odpuszczę chleb słodycze i makarony? A potem odstawie słodycze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja w weekendy muszę bardziej uważać, bo czasu więcej, częściej kręcę się koło kuchni i domownicy częściej jedzą. Może się też wydawać, że trochę odpuszczam, bo jem to co np. dzisiaj. Ale waga wskazuje, że jak się myśli i rozróżnia prawdziwy głód od łakomstwa to spokojnie można dać radę. Ja po tylu próbach i teraz po 1,5 miesiąca już wiem, co jak, ale też pamiętam, żeby nie obżerać się bez kontroli. Poza tym dla mnie kluczem jest wykluczeniem słodyczy, co teraz jest łatwiejsze, bo po prostu nie smakuje mi słodkie. Choć robię odstępstwa jak dziś. Ktoś mnie tu zrugał, że odpuszczam. Otóż nie. Trochę luzuję, ale nie tracę głowy i staram się jeść to co normalnie bym i będę jadł po odchudzaniu tylko z głową. Generalnie nie stosuję diet cud, bo raczej w nie nie wierzę. Znam takich co schudli ohoho, jedząc tylko marchewki. No i może dobrze, bo waga spadła, ale jak wrócić do normalnych posiłków i nie zwariować tyjąc. Trochę nie rozumiem tego, bo raczej odbije się to na zdrowiu - marchew nie zawiera wszystkich minerałów, soli, witamin, aby to obeszło się bez skutków ubocznych przy dłuższej takiej diecie. Ograniczać się trzeba, ale bez przesady, bo później wraca się do starych nawyków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak pisałem pomimo jedzenia w miarę normalnego wczoraj e niedzielę wieczorem waga całkiem pozytywnie 88,3 kg. Później wieczorkiem pobiegałem 32 min ciągłego truchto-biegu i waga po nim 87,5kg. Aż nie mogę się doczekać 86,x Następnego dnia rano czyli dzisiaj (poniedziałek) waga po śnie 87,2 - super idzie. Szkoda, że rano nie pobiegałem, ale dam mięśniom i stawom odpocząć. Śniadanko z płatków owsianych z avokado, mango, truskawki i kukurydza) 9.00 Kawa z mlekiem (bez cukru) 11.00 Kanapka z chleba razowego z jajkiem gotowanym na twardo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj przez przypadek wpisałem jako gość (wyżej). Więc edytuję wpis dzieląc go tematycznie na 3 zagadnienia. POCONACO słuchaj, nie pouczam Cię (jak widać po mojej wadze, walce daleko mi do tego, tylko dzielę się swoim doświadczeniem. Kawa OK, nawet słodzona 1 płaską łyżeczką, ale już więcej to nie polecam. Ale jak chcesz naprawdę chudnąć, to musisz odstawić cukier, słodycze, ciasta i dosładzane soki, napoje. Ja zrobiłem to raz/ciach i koniec - omijałem szerokim łukiem. Obecnie po miesięcznym etapie odchudzania tak jak przy poprzednich próbach, mam wstręt do słodyczy - nie smakują mi. Zauważyłem, że ryby są genialne jeśli chodzi o schudnięcie są ryby. A jak dodam trochę twarożku i przypraw dla smaku (suszone pomidory, czosnek, pieprz) to głód na długi czas też mam z głowy. Owsianka na wodzie (+oczywiście owoce) i tak może trochę więcej picia wody w ciągu dnia mogłoby Ci pomóc. Lody to be, ale gryza czekolady lub banana jem przed bieganiem - podkręcają metabolizm. Chleb odstawiłam z ciekawości (i chyba raczej dobrze), bo mączne są albo tuczące (tak piszą) albo utrudniają odchudzanie -takie moje subiektywne odczucie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niedziela 18.06 Rano waga 88,6. Jak zwykle ostatnio robimy to ok. godz. 10.30 zjedliśmy płatki owsiane gotowane na wodzie (na parze) i zmieszane z awokado, bananem, truskawką i mango. Później w plener rowerkiem i ok. 15.00 dwa kartacze + 0,5l piwa. Dalej rowerek, trochę wody, szklankę soku (bez cukru !), a nawet mały lód, mało słodki, ale i tak bleee - nie smakował mi. Jak pisałem, pomimo jedzenia w miarę normalnego (bo przecież oto chodzi, a nie o katowanie się) wieczorem waga całkiem pozytywnie 88,3 kg. Chyba regularne posiłki i ruch zrobił swoje. Później wieczorkiem 32 min ciągłego truchto-biegu i waga po nim 87,5kg. Aż nie mogę się doczekać 86,x. Do 3.07 liczę na zejście do 85,8 (zbyt optymistycznie, ale trzeba mieć nadzieję :-) Docelowo chciałby min 75-77, choć maksymalne powinno być 73kg (BMI=25 ).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poniedziałek 19.06r. (poniedziałek) waga rano po spaniu 87,2 - super idzie. Szkoda, że rano nie pobiegałem, ale dam mięśniom i stawom odpocząć. Śniadanko z płatków owsianych z avokado, mango, truskawki i kukurydza) 9.00 Kawa z mlekiem (bez cukru) 11.00 Kanapka z ciemnego chleba razowego z jajkiem gotowanym na twardo + jabłko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
PaCe...! super jedziesz:) czytam i podziwiam! Węgle złożone, troszkę białka i ograniczony cukier. Tylko fruktozą się nie zasyp!:) Facet jak się zaweżmie to jednak potrafi pogonić. Tylko żelatynki w tym wszystkim brakuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki. Działam instynktownie, słucham organizmu tak jak poprzednim razem - 8 lat temu. Obawiam się tylko tego co wcześniej kładło moje wysiłki - obawiam się braku wytrwałości, bo człowiek z natury leniwy jest, a dużo wynalazków jest naszym dziełem czyli facetów czyli ludzi leniwych :-) ha ha ha. Na razie spoko, ale wiem, że będą kryzysy. Zastoju wagi i chęci rzucenia tego w kąt. Co do owsianki z owocami to zasługa małżonki, nie moja. Ona to wymyśliła, wyczytała i pierwsza zastosowała. Schudła, aż miło popatrzeć i miło mi, że jej dobrze w tej odmianie :-) Kocham ją ech. Szczerze to teoretycznie nie kumam co piszesz. Możesz szerzej wytłumaczyć teorię nieogarniętemu - czyli mi (mnie?), a przy okazji inni też skorzystają, jak ktoś to jeszcze czyta. Poczytałem na szybko odnośnie żelatyny to chyba jest w tym co spożywam tzn. avocado, jajka, ryby, a fasolę mam i lubię tylko jakoś wydaje mi się, że to ala mączne, więc omijam. Może się mylę to opisz coś więcej Proszę. Na razie nie chce za wiele zmieniać, jak schudnę jeszcze 5-6 kilo to pomyślę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dzięki ale nie wiem co jest do wyjaśniania:)Biochemikiem nie jestem i nie rozłożę malowniczo po akademicku na reakcje. To ludzie z forum CKD są bardziej kompetentni :) Przy obciążeniach dbają też o kolagen ,uzupełniają żelatyną. Ja tylko chwalę i cieszę się że tak dobrze się zabierasz i idzie! Bo składowo bardzo funkcyjna i dobra opcja. Jak się nie objadasz owocami to też ciśnienie powinno nie wracać. Chyba że już utrwaliłeś i jest miażdżycowe. Ale może nie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do zdrowia to nie wiem jak obecnie, ale spadło do 127-135/89-93 i nie ma skoków. Kolagen OK pomyślę. Fruktoza może mi grozić, bo mam takie ciągoty np. melon przed chwilą. Dzięki za danie do myślenia. Czy idzie w dół ? Oj chyba bardzo po woli. Rano waga rano niby 87.2 i nie pobiegałem, tylko owsianka itd., później praca biurowa i to siedząca. W międzyczasie picie wody, kukurydza+mięsko z 1 minikromką chleba (nie smakował mi). No a po południu, po pracy, po posiłkach waga już 88,5. Więc idzie opornie. Ale tak ja pisałem 100gram dziennie na razie jest dla mnie akceptowalane (na razie !), bo jednak wygląda marnie - będę potrzebował 4 miesiące, aby dojść do 77kg. Nic zobaczę co po bieganiu wieczorem, a wypróżnić się też trzeba będzie. A nie wiem czy będę biegał, jest awaria ciepłej wody, a trzeba się umyć po spoceniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poconaco
Hej Czasem mniej się je jak się ma masę pracy. Tylko trzeba uważać by w ramach relaksu pod wieczór nie nadłożyć pustych kalorii. Ach, te słodycze! Zjadłam 3 ostatnie ciasteczka i miseczkę truskawek z cukrem i smietanką. No i do snu 2,szklaneczki wody. Może jutro będzie lepiej. W pracy zasuw, więc nie będzie czasu pdjadać. Zresztą ja na ogół w pracy nie jadam słodyczy, ale maj był jednak za słodki. U mnie faza cukrowa rusza po obiedzie. Relaks. Odprężenie. Swoista nagroda. Ppocieszenie. No i spirala glukozowa. Bomba cukrowa. Spadek. I atak głodu na słodkie. Taka mądralińska a nie potrafię sie przełamać. Ale miałam przerwy od słodyczy. I miesiąc i dwa. Teraz chyba mam motywację skierowaną na inne tory. Ale ciepła nocka. Lato tuż tuż.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poconaco czytam to co napisałaś to rozmarzyłaś mnie i ciągniesz też mnie w złe tory :-) :-) Ja po pracy zjadłem jeszcze ziemniaka ze szpinakiem i trochę mięska i waga 89,0. Ale trochę wysiłku i już mam 88,3. Jutro cd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość truchtowa
fajnie się czyta, bo widać determinację :) ja tej wiosny zrzuciłam 2,5 kg nadprogramowe, które wyhodowałam przez rok i którymi przekroczyłam absolutną dopuszczalną wagę dla mnie. Mam 150 cm, każdy dodatkowy kg zauważalny na pierwszy rzut oka. Obecnie waga stoi, od ok. 4 tyg zupełnie nie jem pieczywa ( ale jadam np. makaron czyli mąki nie rzuciłam ), biegam 4 razy w tyg. ( ale to tak lajtowo, bez spinki), staram się ograniczać, ale też zdarzają się rzeczy całkowicie zakazane. Ten tydz. chcę trzymać się mocno w ryzach, żeby pchnąć wagę minimalnie chociaż w dół. A należę do takich typów, które za chiny ludowe nie chcą być głodne, bo wtedy wciąż myślę o jedzeniu i czuję się jak automat do odchudzania. Restrykcyjnie trzymam się jedynie zasady, by między ostatnim, a pierwszym posiłkiem było min. 12 h i koniecznie chcę to przedłuzyć na stałe do 14 h, bo czym dłuższa przerwa tym lepsze samopoczucie o poranku. Zastanawiam się nad tą owsianką, bo jednak reklama odchudzoną żoną przekonuje. A nigdy w życiu dorosłym nie zjadłam owsianki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wczoraj był problem z ciepłą wodą w budynku, więc postanowiłem odwiedzić basen (godzina pływania). Potem trochę ogarnąłem porządki w aucie (Waga po tym 88,2), bo dziś moja lepsza połowa miała szaleć po mieście, zakupach. Ale zeszło mi to wszystko do 23.30 oraz efekt basenu, że nie miałem już na nic sił, ale byłem potwornie głodny i zjadłem wędzonego łososia + 2 kromki (to niedobrze). Waga 88,6 i spać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wtorek 20.06. Dziś rano 88,4. Rano picie wody z cytryną i coś w żołądku niespokojnie - chyba ryba nie była dobrym pomysłem na noc, bo od rana źle się czułem i kilka razy odwiedziłem "ustroń". Do pracy zrobiłem sobie RussleHubs smutee (truskawka, ser wiejski, jogurt, banan). Wypiłem ten gęsty koktail na 3 razy co kilka godzin. Do tego kawa, jabłko i banan. Jak wróciłem do domu (88,2) dopadł mnie wielki głód (rzuciłem się na 3 kawałki pizzy) i pragnienie sok. O "sprzedam" Wam kolejny sposób na głód tj. picie i jedzenie Robię to z reguły rano i zapycha na długo, ale dziś wieczorem też mi się zachciało. Mam wyciskarkę soków firmy X i oprócz wyciskania oddzielnie wyrzuca też miąższ. Wyciskam 2 pomarańcze i jedną cytrynę. Sok wypijam, a miąższ zjadam. Rewelka - polecam. Ale brzuch mam napięty. Waga po tym 88,8. Chyba nie odpuściłem, ale jednak za bardzo się rozpuściłem. Przyrzekam przycisnąć poślady i poprawić się, bo nie mogę wyjść z 89-88, a chcę zejść niżej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do truchtowa. Dzięki, ale z tą determinacją jak widać coraz słabiej. Widzę, że też chcesz i dajesz radę. Co do głodu to polecam pomidora z tłustym serem i przyprawami - zapycha na dłuższy czas. A takie przerwy 12-14godzin stosuje się przy systemie odżywiania Intermittent Fasting. ja też tak wolę, tak potwierdzam, że jest lepsze samopoczucie o poranku. Owsianka na parze z awokado, bananem i truskawką. Super lekkie i super się o nim czuję. Naprawdę żona prawie nie ćwiczyła i schudła od tego i podobnego jedzenia. Polecam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i nie pobiegałem we wtorek. Jak zwykle po poniedziłakowym basenie jestem podziębiony, mam temperaturę, chce mi się pić i nie mam siły, a waga w górę :-( Spać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej, znów tu trafiłam. IF odpada. Wychodzi na to, że na IF tyję :) nieświadomie właśnie tak w dużej mierze jadam. W moim przypadku powinna być to przypuszczalnie dieta witariańska + wegańska + dużo ruchu... i do ćwiczen szukam motywacji :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No no dawaj. Wakacje, wyjazd, potem na Otwarcie roku szkolnego czy na Boże Narodzenie będzie wzorowa figura do zdjęć. Nie chcesz tego ? DAWAJ, NAPIERAJ, WALCZ ZACHWYĆ wyglądem, a jakie ciuszki można wtedy zakupić, bo jest większy wybór na szczuplejszych. Warto. Pamiętaj o zdjęciach przy choince z nową figurą. WARTO

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja przez delikatne odpuszczenie nie chudłem ostatnio i waga stoi na 88,5-88,6. Ale dziś Środa wstałem rano 5.55. Waga 89.0 hm. Nie bardzo. Więc gryzik banana, czekoladki, 1/2 szklanki wody, dresik i jazda w trasę. - bieg 33minut. Po waga 88,2. Sok zpomarańczy z miąższem, a w pracy owsianka z dodatkami (żonka zrobiła) , jajko i smutee (banan, jogurt, truskawka (na 2 razy po 200ml). Brzuch trochę się spłaszczył, ale muszę przycisnąć, aby jeszcze bardziej wycisnąć tłuszczyk, tłuszczyk WON. 15.00 duże ssanie w żołądku i 3 sajgonki z sałatką, bez sosu 18.00 znów głód i trochę wędlin niestety z chlebem. Wieczorna waga marnie 89,2. Nie było obżarstwa więc czemu. Wieczorem nie biegałem - zmęczenie. Czwartek rano waga 88,9 Woda z cytryną, kawa smutee i owsianka z owocami do pracy. Niestety mam ciągłe ssanie. Dziwne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość truchtowa
U mnie od tygodnia waga stoi w zaparte. Az dziwne, bo w czasach kiedy nie trzymam się żadnych zasad waga potrafi wahać się o 1 kg w ciągu dnia, a w ciągu doby nawet 1,5 kg. A nie jestem zwykle jakimś ekscesyjnym pożeraczem, słodycze i fastfoody trzymam pod kontrolą. Właśnie sprawdziłam na kalkulatorach w necie, ze aby chudnąć powinnam połykać ok 1650 kcal dziennie. A mój trucht spala jedynie ok 200 kcal. To oznacza, że serio trzeba zacisnąć pasa, żeby coś z tego było poza utrzymaniem wagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasicca
@truchtowa a nie pojawiły się zaparcia? Złogi w jelitach mogą robić swoje i powodować zatrzymania wagi. Spróbuj colon c (błonnik) i zobaczysz, że waga znów ruszy. U mnie tak było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
odchudzaczu...u ciebie to węgle węglami węgle poganiają:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciekawe. U mnie dużo węgla ? Hm. Owszem trochę tylko z rana, no chyba, że później minimalnie przed bieganiem, ale to wszystko w celu na rozruszania metabolizmu. Ale też jest białko, tłuszcze i błonnik (w owsiance - za mało?). Czwartek 8.30. rano szklanka woda z cytryną i w ogóle woda. 9.30 kawa z mlekiem. 10.20 owsianka z odrobiną banana, avokado, truskawki, melon (ok. 200g)i 200ml smutee ( jogurt, banan, truskawki, 20g tłustego sera) 13.00 ok. 200ml ww .smutee 15.00 Kefir , sok pomidorowy 17.00 Głodny niestety rzuciłem się na jedzenie. Zupa ogórkowa+2 średnie ziemniaki+pół bułki z kiełbaską. Póżniej 2 kiwi, melon - chol......, chyba rzeczywiście węgli owocowych trochę za ho ho.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Piątek, 6 rano trochę potruchtałem, ale nie ma o czym pisać - męka. Waga 88,2kg. Kurcze !!! Chcę opuścić ten przedsionek tycia, a dobrego samopoczucia. Poza tym to już 40dni, a waga od 93,7 zeszła tylko do 88,7 Czyli 5 kg ?! To właściwie w normie i może przesadzam, ale chcę opuścić 88,x. A tu niżej nic mniej. Trudno, chyba więcej cierpliwości, mniej węgli, więcej warzyw i regularnego biegania, bo jednak tracę regularność. 7.30 Owsianka z bananem, kiwi, awokado. 9.00 Kawa +banan 10.30 jabłko i 1/2 twarożku 1/4 bułki. No i woda, woda, woda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorze, wszystko super-pięknie, ale owoce wybierasz, które mają najwięcej kalorii. Przerzuć się na warzywa - moja propozycja. W moim przypadku idealnie spisala się dieta rozdzielcza. Powodzenia i cierpliwości w dalszym trwaniu przy diecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
popieram tego gościa z góry:) to chude białko zmusza do spalania swego tłuszczu a nie fara fruktozy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×