Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość PaCe

Dziennik odchudzacza. Waga 96kg. Cel 70 kg czli minus 26

Polecane posty

Nie pisałem, bo zrobiłem sobie przerwę z zadaniem utrzymania wagi. Co nie było trudne? Niby zacząłem od środy biegać, ale biegam nieregularnie, bo tu coś boli, tam coś strzyka. Starość nie radość jak to mówią. Więc sam nie wiem czy zaczynam znów walkę o kolejne schudnięcie czy nie. Niestety już tak łatwo i spektakularnie ciężar nie schodzi w dół jak przedtem. Diety ścisłej nie trzymam, choć nie obżeram się i prawie nie jadam rzeczy zabronionych. Zresztą tego, co teraz jem nie nazwałbym dietą, bo normalnie przywykłem do obecnego jedzenia, ale z dawnych rzeczy też czasem coś zjem. Tak, więc tragedii nie ma. W trakcie utrzymywania wagi, nota bene bezproblemowego, ciężar mój oscylował wokół 81,5-81,8 kg. Jak wspomniałem od środy (10 września) znów biegam i waga powoli zeszła do 80 kg, choć dziś rano miałem 79. Dwa dni temu było już nawet 78,7, ale wiadomo, że to odwodnienie. Staram się nie forsować fizycznie, bo jak jakiś mięsień nawali z przesilenia to koniec odchudzania murowany. Choć mam czasem jakieś bóle to na razie spokojnie sobie radzę. Również z tego powodu nie wiedziałem czy pisać w temacie czy nie. No, ale kontynuuję moją mordęgę na razie do 77-76kg. Później albo przedłużę, albo znów rozpocznę kolejny etap do 73-72 kg, a na koniec będzie ostatnia seria do 70-68 kg. Co byłoby szczytem moich marzeń. Niestety mam 2 problemy. Jeden taki, że idą chłody i wiadomo bieganie kąpanie i wyjście na dwór do pracy, więc łatwo można coś załapać. Drugi to taki, że nie wiem co robić z ubraniami, bo zaczynają na mnie strasznie wisieć. I trzeci to nie mam już takiego samozaparcia do odchudzania, bo wiadomo efekty są mniej widoczne i boję się kontuzji, gdyż mam różne mięśniobóle. Mam nadzieję, że wytrwam, bo jednak chcę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonaaa
Nie podawaj sie ,juz daleko doszedles,nie zmarnuj tej strasznie ciezkiej walki!! Trzymam kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj rano pobiegałem z bólem uda. Cholera. Znów coś mi dokucza. Fakt, że jak mi się miesień rozgrzał to ból się zmniejszył, ale po 3 godzinach nadal boli, choć mniej. Waga po biegu 79,8. Niestety jest mi zimno, więc byłem głodny i zjadłem co nie co. Sorki wszystkich obserwujących, ale chyba nadal przerwa w ćwiczeniach pisaniu. Jak nogi odpoczną to znów spróbuję i napiszę, ale dopiero po dojściu do 77-76kg. Bo takie opisy jakie teraz daję nie mają sensu. Zresztą nie wiem czy w tym roku dalej będę się odchudzać bo chłód i zima nie sprzyja wysiłkowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olejem jadalnym
Pace nie rezygnuj!!! wspieramy Cię,pisz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i tak mija miesiąc przerwy. Obecnie nie robię nic specjalnego. Ani diet, ani ćwiczeń. Popuściłem jedno i drugie, choć nie oznacza to, że się zaniedbałem. Nie, po prostu przyglądam się tylko co i ile zjadam. Właściwie to jem wszystko tylko (!) 1) prawie nie jadam słodyczy i w niewielkich ilościach zjadam 2) produkty mączne (chleb,makarony). Efekt jest taki, że praktycznie nie muszę się pilnować co zjadam, aby trzymać wagę. A ciężar mój przez ten miesiąc oscylował wokół 80,5 co przy braku ćwiczeń i rygorystycznej diety uznaję za sukces, tym bardziej, że nie widzę tendencji do tycia czyli efektu jojo. Ociepliło się trochę i mam zamiar zacząć biegać, ale jak na razie lenistwo zwycięża, bo brak mi motywacji. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć kochani brzuchacze. Pamiętacie mnie jeszcze. Upłynęło prawie 4 lata od mojego ostatniego wpisu. Obiecałem Wam napisać prawdę o moim odchudzaniu obojętnie czy sukces czy porażka. No i pisze. Więc sukces był super. Osiągnąłem 78,8kg, ale niestety wówczas przyplątała mi się kontuzja w grze w piłkę na hali. Zderzyliśmy się kolanami i doszło do skręcenia kolana. Diagnoza naderwanie więzadła krzyżowego i pobocznego. Zalecenia. Rehabilitacja i zero sportu, albo operacja, najlepiej prywatnie odpłatną z niepewnym efektem. Z dnia na dzień stałem się kaleką. Leżałem, beczałem i chodziłem o kulach. Jak sobie wyobraziłem, że tak będzie dalej, bez sportu, to się zestresowałem i załamałem, wskutek czego wróciłem do słodyczy oraz obżarstwa. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 2 tygodnie waga skoczyła do 88kg co jeszcze bardzie mnie dołowało. Po 1,5 roku chodzenia od lekarza do lekarza (bezduszni zdziercy), badań, prześwietleń i rezonansów na własną rękę oraz poszukiwania rozwiązania trafiłem w końcu z nogą do ludzkiego lekarza w Sport-Klinice w Żorach, który mi wytłumaczył i pomógł. Niestety waga w międzyczasie powędrowała do 93,7. Ale bez ćwiczeń tylko umiarkowaniem w jedzeniu zredukowałem ją do 85, a od marca zacząłem ostrożnie grać w usztywniaczach w piłkę i biegać od czasu do czasu, choć nie jestem pewny co dalej z nogą. Obecnie planuję ponowić atak na wagę, bo nie mogę patrzeć na siebie, a brakuje mi 7kg, aby się super czuł w swojej skórze. Ale nawet 4 kg mnie polepszyłoby mój humor. Tak więc mój sukces był i jest na razie połowiczny. gdyby nie kontuzja może byłoby super.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochani niestety porażka. 8 lat po walce ważę 91 kg :-( %0lat i kolana skręciłem obydwa. Z uwagi na cienką warstwę ślizgową w kolanie nie mogę ćwiczyć. Jak pobiegam to kuleję. Generalnie pozostaje mi dieta, ale wątpię czy coś to da. Niestety trudno w tym wieku, z takimi objawami schudnąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Edziaaaaaaaa
Wspoluje :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jaki masz teraz plan? chyba nie odpuszczasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najchętniej bym nie odpuścił i mam zamiar jeszcze spróbować. Bardzo żałuję, że z powodu kontuzji, stresu i obżarstwa znów doprowadziłem się do fatalnego stanu. Mam bóle kolan nie wiem co robić, jak pozbyć się nadwagi, bez biegania. Samą dietą jest baardzo ciężko. Obecna moja waga to 93kg i jest mi z tym niedołężnie jak na początku w 2008r. Tylko, że teraz mam 50 lat i z powodu kontuzji marne szanse na schudnięcie. Zaczynam też mieć pierwsze ostrzeżenia zdrowotne organizmu, że ważę za dużo - nieoczekiwane wzrosty ciśnienia, kołatanie serca, żylaki, bóle kręgosłupa, stawów. Zmniejszam cel do 77kg. Niby niewiele - jakieś 16kg, ale jak bez biegania ? Na razie zamierzam wrócić do samej diety, ale chciałbym pobiegać, bo wtedy łatwiej. Trzymajcie się grubasy. Przykład ze mnie, że trzeba dbać o wagę, co przekłada się na zdrowie, szczególnie przyszłe lepsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znów, ponownie, jak zwykle ZACZYNAMY Wiek 50. Wzrost 170. Waga 93. Wymarzona min 77. Kwiecień 2017 upłynął mi na prostych wyrzeczeniach żywieniowych i ćwiczeniach, ale waga ani grama w dół. Kiedyś, 10 lata temu, jak chciałem schudnąć jadłem 11-14-17 . Jadłem wszystko (bez słodyczy) , tylko z umiarem i waga przez 2 miesiące schodziła 6-7kg, a teraz nic - pomimo, że stosuję zalecenia. 12 maja 2017 (waga 92,8 - 93,3kg ) po tygodniu refleksji i po odebraniu wyników wziąłem się za siebie i zacząłem ostrożnie biegać. Kolana się trochę rozruszały , nasmarowały i jest bardzo dobrze - nie bolą. Organizm słabo się przyzwyczaja, ale kondycję mam większą. Najważniejsze, że waga zaczęła schodzić i ważyłym już nawet 87,9, ale były 2 momenty załamania i trochę podżarłem niezdrowego żarcia. Pocieszam się, że mam nauczkę, przestrogę i wiem więcej. 4 tygodnie biegania i 3kg mniej. Ważne aby dalej szło w dół. Zresztą niezły wynik ok. 150gram dziennie. Marzę jeszcze o 16kg mniej, a dzielone przez 150gram to wychodzi, że mogę schudnąć w100 dni czyli ok. 3,5 miesiąca. Fajnie by było. Zresztą ucieszę się najpierw z 86,5kg (koniec czerwca), a jak zrobię 81,5 to będę już dobrze zadowolony, a mega z 78-77. Tu będzie ciężko. Ale pogodziłem się i zaczynam się przyzwyczajać, że łatwo i szybko nie będzie. Oj. nie. Doczytałem się też, że poprzednim razem jak się odchudzałem (8 lat temu) nieświadomie stosowałem dietę IF. Od powniedziałku mam zamiar do niej wrócić, bo obecne poranne śniadania nie robią mi dobrze w brzuchu. A na razie rozchorowałem się. Poszedłem na basen i gdzieś później mnie przewiało. 3-ci dzień temperatura i brak sił. Fatalnie się czuję i fatalnie ważę. i nie biegam.Waga znów pnie się w górę, na razie wróciła do 89,9. Czyli niby 3 kg mniej niż zaczynałem, ale mam obawy czy nie będę teraz jadł za dużo, bo siedzę w domu. Założenie na koniec czerwca 3kg mniej czyli w okolicach 86kg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej to ja się dołączam. Wiek 36, wzrost 164, waga 90+ (dokładnie nie wiem), zerwane więzadło krzyżowe. Sama nie mam motywacji do ćwiczeń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gabi44
hej ja na diecie dukana , jem kiedy chcę i ile chcę , nie cwiczę ale badania wykonuję , samopoczucie super a na wadze już -15 :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do "gość wczoraj Hej to ja się dołączam. Wiek 36, wzrost 164, waga 90+ (dokładnie nie wiem), zerwane więzadło krzyżowe. Sama nie mam motywacji do ćwiczeń" To dawaj. To nie reklama, ale wypróbuj system odchudzania IF poszukaj na youtube. WG mnie to najlepsza metoda. Ja ją nieświadomie stosowałem 8 lat temu jak schudłem. Teraz oglądam filmiki i jestem w szoku. Chodzi oto, aby jeść jak najpóźniej po przebudzeniu 11.00, 3-4 posiłki, a ostatni max o 19.00. No i sen ok. 21. W ten sposób jest 16 godzin postu w tym duża część 10-11 podczas snu. Da się wytrzymać i się chudnie. Rano kawa z mlekiem. No i wszystko bez cukru. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No cóż. Całościowo próbowałem jeść mniej, zdrowiej od początku kwietnia. Waga 93,7kg. Po trzech tygodniach zauważyłem duży wpływ na wagę chleba, bułek etc. i porzuciłem mączne żarcie. 5 maja waga w okolicach 91,9 - nie rewelacja :-( A jak trochę odpuściłem to 11.05 waga 92,8. Postanowiłem dodatkowo biegać więc. BYło ciężko przez 2,5 tygodnia. Ale po miesiącu miałem wagę z odwodnieniem po bieganiu 87,6kg. Niezłe, ale nierealistyczne. Prawdziwa na dziś to 89,5. W sumie nieźle 3kg w miesiąc, gdyby spadek był taki sam to za 2 miesiące byłbym bliski satysfakcji. Faktyczny spadek to 3kg przez miesiąc i nawet trochę luźniej leżą ubrania, ale za mało luźniej. Dziś dla potwierdzenia wcześniejszej teorii przetestowałem wpływ zjedzenia pieczywa i parówek. Wpływ glutenu i tłuszczy jest Masakryczny. Waga w górę o 1 kg, a w cale się nie obżerałem.Na dziś zmęczony od jutra walka znów o 3-4kg. Pozdrawiam na razie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
PaCe...no daj spokój tym kolanom z tą wagą! Idż prywatnie na kwas hialuronowy i uspokój się. Też mam 50 lat i schudłem na samym jedzeniu nisko węglowodanowym,spokojnie... Je się pyszne i zdrowe dla stawów kolageny. Warzywa , jajka,ser żółty,kotleciki. A nie fury mąki i cukru. Poczytaj. Sportowcy skłaniają się już do ketogenicznej, LCHF, Lutza...poczytaj i wypróbuj. I nie bój się. Szwecja już oficjalnie w szpitalach i przychodniach przyjęła ten model żywienia jako remedium na ciśnienie i choroby cywilizacyjne:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
trochę ludzi przechodzi na paleo...super wypas, wody nie trzyma,kilogramy lecą...i trójglicerydy spadają:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość truchtowa
hej. napisz proszę coś więcej o twoim bieganiu. sama biegam z przerwami na gorsze okresy w życiu od ok 20 lat. To jest moja kotwica, mój osobisty sposób na ratowanie psychiki i też ciała kiedy zaczynam za dużo ważyć i czuć się ociężała fiz. i mentalnie. Ostatnio miałam czas z bólami kręgosłupa i zarówno ortopeda jak masażysta odradzali bieganie jako zbyt obciążające kolana i plecy. A mnie po 3 miesiącach biegania plecy nie bolą i mam pierwszy sezon od lat, kiedy od biegania nie bolą kolana. Ale jak będzie w przyszłości nie wiem. Ty piszesz, że kolana rozruszałeś i jest ok. Mam karnet na wszelkie zajęcia fitness w różnych miejscach, gdzie można nauczyć się nowych rzeczy, spotkać ludzi. Ale zwykle wybieram las i bieganie. Znajdziesz czas to napisz jakie masz doświadczenia z bieganiem, czy masz wrażenie, że przez te lata raczej obciążało i psuło kolana, czy masz wrażenie że wzmacniało. I wpływie innych sportów na twoje ciało - pisałeś o pływaniu ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poconaco
Hej No, jak zdrowemu się nie chce ruszyć i ma się na podorędziu masę jedzenia i przekąsek to przy kontuzjach i zaburzeniach jedzenia to wyzwanie, aby nie dać się! Trzymam kciuki! Za Tych co walczą o formę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochani na dietach się nie znam. Jak każdy wiem o czym mówią, piszą, że się po tym tyle i widzę po czym mi dobrze. Rano piję smutiee (banan pomarańcza cytryna) lub sok z pomarańczy, w środku dnia sery, jajka, mięso, ryby, a wieczorem rzeczy warzywne z serem lub bez. A poza tym jem tylko jak jestem głodny czyli od 10.30 do max 19. Do tego wiadomo prawie zero słodyczy i zero mącznych. No i sen. Dużo snu, ale tu nie zawsze "daję radę", bo jestem sowa. Generalnie nie katuję się, bo po okresie odchudzania trzeba wrócić do jakiegoś jedzenia, więc nie może się ekstremalnie różnić od normalnego jedzenia i tak robię. O Paleo coś czytałem, ale jakoś nie przypadła mi do gustu, bo za duża zmiana. A właśnie ktoś poruszył trójglicerydy i glukoza. Więc miesiąc temu trójglic. 205, a dziś 147. Cukry 85 dziś 79. Cholesterol też niżej. Co do biegania to naprawdę kolana się rozruszały. Nic nie boli. Nawet ostatnio z powodu choroby nie biegałem 4 dni i jak pobiegłem to też nic nie boli. Jest super. Biegaj rozsądnie, nie przesadzaj, nie przeciążaj, myślę, że sama czuje i wiesz i bóle mijają. Jak później nie boli po chodzeniu po schodach to jest OK. Mnie bolało na początku. Obecnie nic. Uważam, że lepiej się ruszać. Tylko rozsądnie, nie wyczynowo., a na psyche rzeczywiście jest to super odstresowanie. Kiedyś grałem w piłkę(4 lata), trenowałem z zapasy (9lat), więc czasem kontuzje się odzywają, ale lekko i tylko te wyczynowe. Pływanie jest super, pod warunkiem, że basen długi (długi wysiłek) no i że się nie przeziębię po basenie, bo tak mam najczęściej. Karnet też polecam z powodów o jakich piszesz. Dziś było jedzenie oszczędne, więc moja waga po pracy 89,2. Ale na bieganie nie mam siły (niewyspany jestem).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poconaco
Hej A ten napój to pijesz o 10.30 czy wtedy już coś jesz? Pora kolacji super. Wiem, że w szpitalach dają kolację od 17-18 i jak się człowiek przestawi to też fajnie. Tyle godzin do rana na spokojnie się trawi. Chlebek czy makaron można odstawić na trochę ale potem warto trochę jeść, bo mają potrzebne nam wartości odżywcze. No i ważne jest z czym się te potrawy łączy. Ja np. Kartofelki łączę z soseem z tłuszczu i mąki, bo odstawiłam śmietanę. Ale bez sosu lepiej tylko niektórzy bez sosu ani dudu. Makaron robię spaghetti albo ze szpinakiem. Niestety dużo sera i duże porcje. Ważne są napoje. No i chyba trzeba dużo pić aby nie mieć problemów z zaparciami. W tym pomaga czerwona herbata i ruch.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz trochę pokręciłem. Spostrzegłem, zreflektowałem się jak napisałeś/aś. Rano z reguły nie jestem głodny. Czasem jak się wypróżnię to wyczuwam pustkę w brzuchu i czuję, że będę głodny np. w ciągu godziny. ale nie jem. Rano więc tylko wypijam albo sok pomarańcza-cytryna itp. albo robię sobie z tego takie smutie https://www.youtube.com/watch?v=IRnAF-xrvkA i wypijam ok 1/2. Nie traktuję to jako posiłku, choć to może błąd. Do pozostałej połowy dodaję banan, pół szklanki rzadkiego jogurtu lub 1/2 twarożku Piątnica (jak serek wiejski) z odrobiną wody i zabieram z pojemnikiem do pracy. Zjadam to jako posiłek ok. 10.30 lub mam kanapkę (ciemny chleb jajo lub ser). W pracy po14 zjadam dużą michę zupy ze stołówki lub rybę, lub kurczaka (bez panierki lub ją odskrobuję). Oczywiście z surówką, ale bez ziemniaków. Później jadę do domu po drodze robiąc zakupy, więc kolację jem w domu koło 18 (nie po 19). Na głoda, na chęć na słodycze, albo ww. smutiie albo pomidor zmieszany z serem. W pracy piję wodę z dystrybutorów wody - pół szklanki co godzinę. To jest takie przykładowe, ale moje najczęstsze. Generalnie odrzuciłem słodycze i fastfood (poza raz na tydzień) Zaraz idę biegać i może później napiszę co dziś jadłem, bo trochę się różniło (takie bardziej małżonki jedzenie). Dziś był długi sen. Waga rano 89,2kg 10.00 śniadanie jajecznica 1 jajko + chleb razowy. Sok pomarańczowy. 13.30 płatki owsiane z truskawkami, bananem, avokado. Waga18.00 ryba pieczona bez tłuszczu + brokuły. Waga pojedzeniu 89,5 22.10 Waga przed biegiem 89,1g. Bieg ciągły 30 minut - waga 88,5

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wstałem rano 9.30 Waga 88.0kg. Picie. Dresik, mżawka i bieg 35min. Waga po biegu 87,6. Smutiee (banan, jogurt, twarożek) + 2 naleśniki z truskawkami. Waga po 12.00 tylko 88.0kg. Rewelka Wieczorem znów 30 minut.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Picie wody w międzyczasie ok. 14.00 pełny talerz zupy pieczarkowej i to nawet zabielonej śmietaną. Picie sok mandarynkowy. Trochę melona. Waga 88,4

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ważysz się po każdej aktywności i posiłku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Edziaaaaaaaa
Ja tam schudłam do 50 kg i teraz walczę o utrzymanie wagi, ale będę śledzić topik. Nie orientuję się za bardzo jak to jest u facetów, ale u bab 90 kg to duża nadwaga. Widoczna jest twoja nadwaga? Jakie masz BMI?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
50kg to szacun. Moje BMI początkowe, chyba 33. U mnie to wszędzie odłożył się tłuszcz, ale najgorzej nieproporcjonalnie wygląda brzuch. Ubrania rozmiar 2XL (XXL) ledwo pasują. Co do ważenia to tak próbuję kontrolować czy nie popuszczam zbyt dużo. Tzn to i tak jest tylko orientacyjne, a nie miarodajne, bo przy wysiłku ubywa też dużo wody

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czego popuszczasz zbyt dużo? moim zdaniem popadłeś w obsesję. co ci daje ważenie co chwilę? Przecież to i tak tylko woda i napełnione lub opróżnione jelita i żołądek!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nic nie odpuszczam. Po prostu żywię się całkiem normalnymi potrawami, tylko mniej no i wiadomo bez smażonych, słodyczy i prawie zero mącznych. Oprócz tego co piszesz o jelitach i wadzie (wiem o tym) następuje też spadek wagi. Wolę mieć kontrolę cały czas niż ważyć się raz na tydzień, być rozczarowanym i zastanawiać się, gdzie zrobiłem błąd. To chyba nie jest źle ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poconaco
Hej Podoba mi się to co jesz. Muszę popracować nad listą zdrowych dań i poszerzyć ją o listy zakupów. Mam parę ulubionych potraw ale już widzę że za mało mam warzyw. A owoców jem czasem za dużo. Miałam chęć na owe smooce czy jakoś tak, ale póki co mam kilka przepisów i tyle. Jutro robię porządne zakupy. Oprócz diety musi być spalanie czyli ruch. Ja narazie więcej jem niż spalam. Ale cieszę się że chociaż mogę czasem ruszyć sie i spocić w ogrodzie. Staram się też pić wodę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×