Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lipola

oczyszcznie - kasza jaglana, od dzis!! kto ze mną???

Polecane posty

Hmm! A ja nie pisałam, że to jego książka akurat. Chyba?;> Ale owszem, on jest autorem książki która dość znacznie na mnie wpłynęła!:) 'Jak żyć długo i zdrowo'. Ale nie pisze w sumie nic o kaszy jaglanej jako oczyszczaniu. Na oczyszczanie jelita grubego on podaje kilka innych przepisów, m.in. te z kapustą kiszoną, ze zmielonymi owocami z miodem, ze śliwkami, o których już pisałam. A na oczyszczanie jelita cienkiego zaleca ząbek czosnku zjadany bez niczego wieczorem chyba godz po posiłku (ale tu bym się wahała w sumie). Wg niego nie należy łączyć także niektórych rodzajów produktów ze sobą, głównie węglowodanów z białkami, bo do ich trawienia wydzielane są całkiem inne kwasy. No, generalnie książka warta polecenia!:) Co do zupek z kaszą jaglaną to może i lepsze rozwiązanie po kilku dniach. Chyba by tak nie korkowało? Trzeba sprawdzić!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O! Teraz dopiero weszłam na te linki. Faktycznie ćwiczenie nie jest określone. Być może chodzi o to, żeby codziennie wykonywać albo któreś z tych co zostały wymienione, bądź też jakiekolwiek inne ćwiczenie regularnie, codziennie po 2 min. A O. Klimuszko jest świetny!:) I to co tu jest opisane zgadza się po części z teoriami Tombaka (chodzi głównie o oliwę z cytryną jako oczyszczanie wątroby). Dynia niestety jest niezgodna ponoć z moją grupą krwi, ale jeszcze nie jestem pewna na ile ona (ta dieta) jest faktycznie prawidłowa!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sylwulka
Hej, ja dziś radośniej bo niedługo kończę :) Poza tym dzięki "dodatkowym zabiegom" moje problemy toaletowe się skończyły i dieta można powiedzieć zaczęła wreszcie rzeczywiście mnie oczyszczać. Poza tym, zaczęłam jeść więcej warzyw, a w szczególności po ostatnich postach włączyłam do diety dynię. Wczoraj zrobiłam sobie taki okropny przecier dyniowo-marchwiowo-jabłkowy (za bardzosłodko-mdły wyszedł), a dziś ugotowałam zupę - prawie klasyczny krem z dyni będący kombinacją kilku znalezionych przepisów i oczywiście z dodatkiem kaszy, żeby dało się tym najeść. Trochę może to oszukaństwo - bo jednak zupę ugotowałam na bulionie ze skrzydełek (nie jedząc mięsa), które pewnie miały trochę świństw, jak to zwykle drób jaki kupujemy w sklepach... Ale przynajmniej udało mi się uniknąć sztucznego glutaminianu i innych wzmacniaczy smaku. Zupa wyszła pyszna (najlepsze danie od poczatku diety) i chyba stanie się moim obiadem na te 2 ostatnie dni diety. Na rano robie sobie kleik z kaszy z dodatkiem płatków owsianych i bakalii, też calkiem niezły. Także do 10 dni wytrzymam (a nawet do 10,5 bo jak na złość mam w środę USG brzucha i mogę przed nim zjeść jedynie lekkie śnaidanie :(. W prawdzie końcówka jest troche oszukana i więcej jem dodatków (warzyw, owoców, bakalii) niż kaszy, ale wydaje mi się, że to wciąż robi swoje, bo wydaje mi się, że w tym oczyszczaniu chyba głównie chodzi o błonnik i powstrzymanie się od wprowadzanie do organizmu nowych świństw. Z resztą sama kasza na mnie po prostu nie działa. Poza tym piję sok z cytryny z oliwą na watrobę - czy rzeczywiście powinnam to kontynuowac przez kilkanaście dni? I czy to nadal będzie działać jeśli skończę dietę i zacznę jeść bardziej normalnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaszka jaglana
Teraz jest zimno i kaszę trzeba uprażyć na suchej patelni chwilkę (zacznie orzechowo pachnieć) i dopiero zalać gorąca wodą ( 2 razy tyle co kaszy). Następnie jak wchłonie , to pokrywka i minimalny gaz - 5 min. , zamieszac i jeszcze 5 min ( lub troche dłużej, zależy jaką porcje sie robi). Jeżeli kasza jest gorzka to znaczy źle przechowywana - wywalić! W tej diecie, to na początku przez 1-3 dni można podjadać do niej owoce suszone, a potem już tylko sama kasza - inaczej nie będzie efektu. Można ją jeść nawet miesiąc - zwłaszcza jak ktoś ma kłopoty jelitowe. Przechowywana w lodówce , schłodzona nie jest dobra, lepsza świeżo zrobiona, ale zdarza mi się robić ją i do pojemnika i do pracy, w pracy z ciepłą herbatką lub rosołkiem do popicia i jest OK. Zauważyłam,że porcja z ok. 5 dag suchej kaszy spokojnie starcza na jeden posiłek. I ja wolę popijać podczas jedzenia, bo jednak jest dość sucha. Inna wersja dity kaszowej, zwłaszcza na zimę to rano ryż niełuskany, na obiad kasza gryczana, a na kolację jaglana - wszystko tylko na wodzie, bez soli, masła i innych tego typu dodatków , no i conajmniej 7 dni ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejo! Z tym oczyszczaniem wątroby... Tzn jeśli zaczęłaś pić tą oliwę, to chyba musisz przez przynajmniej 10 dni, bo dop po takim czasie organizm się oczyszcza. A czy działa przy normalnym odżywianiu? Ja się nie znam, ale w sumie wg linków nic nie piszą o specjalnym odżywianiu. Z tym, że tu jest tylko to picie i masaże. a ja z kolei czytałam, że powinno się teoretycznie kolejno oczyszczać narządy, zaczynając od jelita grubego, cienkiego, dopiero wątroba, stawy, krew itd. Z tym, że z wątrobą właśnie nie jest takie proste. Ja się naczytałam i stwierdziłam, że się wstrzymuję, bo trzeba by mieć przynajmniej tydz siedzenia w domu i nicnierobienia oprócz tego oczyszczania niemalże! Mam tam całą 'instrukcję metodyczną oczyszczania wątroby'. Kilka dni przygotowań organizmu (m.in. sauny, specjalne kompozycje świeżych soków codziennie) i kolejne etapy, później specjalne żywienie na początku. I wg tej 'instrukcji' w zasadzie nic nie jesz tylko np pijesz soki, zioła, jakieś mieszanki. Przepis O. Klimuszki jest łatwiejszy i mniej skomplikowany i na pewno działa. Ale może np delikatniej? No na pewno nie zaszkodzi!;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sylwulka
Ja juz kilka dni po zakonczeniu diety. Wiesci dobrych nie mam bo efektu oczyszczenia nie osiagnelam. Albo na mnie ta dieta nie dziala, albo jednak coś zrobiłam nie tak. W każdym razie choćbym nie wiem jak próbowała sobie wmówić, że jest lepiej to jednak tak się złożyło, że miałam ostatnio USG brzucha (dosłownie dzień po zakończeniu diety) i potwierdziło się, że moje jelita są makabrycznie zagazowane. Także teraz szukam jakiejś innej diety, która dla mnie będzie bardziej skuteczna. Ale to dopiero po świętach. Nie mam wystarczająco silnej woli, żeby w świeta odmówić sobie tych wsyztskich pyszności. Pozdrawiam i życzę powodzenia i wytrwałości w Waszych dietach, mam nadzieję, że Wam kasza jaglana bardziej służy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co mnie przekonuje do diety na orkiszu: "...zmniejsza zapotrzebowanie na insulinę. Posiada też właściwości pobudzania organizmu do pozbywania się toksyn." :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmm! Ja o właściwościach oczyszczających nie słyszałam. A co do kaszy, może faktycznie nie na wszystkich działa. Ale ja chętnie z kimś się pooczyszczam jeszcze!:) Zresztą coś-tam już pisałam na ten temat. Teraz jem te śliwki zalewane wodą no i te mielone owoce z miodem jak sobie przypomnę. Wiesz co, może niektórym potrzebne więcej diet oczyszczających jelita. Jeśli byłabyś chętna to przepisze bądź zeskanuje co piszą w tej książce którą mam i możemy razem próbować. Ja miewam/miewałam często wzdęcia i gazy, chociaż ostatnio zdecydowanie mniej. Staram się nie łączyć białek z węglowodanami, nie popijam w trakcie jedzenia i powiedzmy że zaczęłam zwracać uwagę czy to co jem jest zgodne z moja grupą krwi. Nie mówię ze już restrykcyjnie trzymam się wszystkich zaleceń które przeczytałam tu i ówdzie, ale cośtam powolutku wprowadzam. Praktycznie zrezygnowałam z pieczywa. Pszenne przede wszystkim obciąża przewód pokarmowy! Może spróbuj tez na parę dni wyłączyć pieczywo? I daj znać!;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sylwulka
Czesc, No ja z pieczywa poki co tez zrezygnowalam - takie zalecenie dali mi na tym USG - jem tylko chrupkie i to tak, że od tygodnia to samo opakowanie. Poki co samo to tez niewiele daje. Probloemem beda tu tez na pewno slodycze, ktore robia wiecej zlego niz chleb, ale ktorych niestety przed Świetami na pewno nie odstawie (nie mam tak silnej woli i w ogole). Do tego mialam tez unikac owocow i wzdymajacych warzyw (straczkowe glownie, ale z obserwacji wiem ze tez np cebula). Co znow naklada dos spory rezim... Jak jeszcze dozuce wszystko czego nie jem bo jestem, albo podejrzewam, ze jestem uczulona plus to co mi drazni zoladek to juz w ogole malo co moge jesc. Takze przed swietami daje sobie spokoj. Moim problemem jest niestety silna wola i brak czasu na pozadne odzywanie sie. Mysle, ze duzo by dalo jakbym mogla sobie codziennie cos swiezego ugotowac, zupelnie zrezygnowac przy tym z jedzenia stolowkowego (ktore zwykle jest strasznie ciezkie) i jeszcze jesc regularnie, nie pozniej niz o powiedzmy 20 no i jeszcze sie wysypiac. Nie jest to jednak zbyt realne przy mojej pracy (poza domem zwykle od 8-9 do 19-22). I tak jestem z siebie dumna, ze cos tam gotuje, minimalizuje jedznie stolowkowe, prawie nie jem zywnosci przetwazanej (tzw. gotowcow). Ale za to odgrzewam, bo glownie w weekend zdolam cos sobie przygotowac, a to w sumie tez nie jest idealne. Reasumujac - nie dam rady w najblizszym czasie przeprowadzac kolejnej restrykcyjnej diety - do swiat ze wzgledu na silna wole, a po ze wzgledu na dodatkowe jeszcze obciazenie w pracy. Owoców suszonych i miodu oraz śliwek (ale raczej na sucho) jak najbardziej sprobuje - bo w ogóle są dobre i malo wysiłku to wymaga. Staram sie tez wprowadzac wiecej blonnika rano (otreby, platki owsiane, siemie lniane) - ale tu z kolei mam wrazenie lekkiego uczulenia (a moze to normalne, że one podrazniają jamę ustna, dziąsła i okolice ust?). Może jakieś soki? Z tym, że nie mogę pić soków z większości świeżych warzyw, ze względu na silną alergię, za to z kiszonej kapusty jak próbowałam był całkiem ok. Także powoli próbuję różnych "drobnych zabiegów" póki co bez rewelacji. Do separowania białek od węglowodanów itd trudno mi się przekonać (głównie z nawyku, ale też twardych danych naukowych, że to rzeczywiście ma znaczenie mi brakuje). Podobnie nie widzę powodu dla którego grupa krwi miałaby mieć znaczenie (są jakiekolwiek dowody? Na jakiej zasadzie miałoby to działać?). Jakby mi sie udalo cos jednak zdzialac albo zaslyszec jakas nowa rewelacyjna metode oczyszczania dam znac. Poki co bardzo dziekuje za wszelkie rady, pozdrawiam i zycze dalszej wytrwalosci (ktorej mnie niestety brakuje).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejo! Z grupą krwi Ci nie powiem, chociaż oni jakoś tam to tłumaczą na stronkach. Myślę, ze np robili badania na grupach osób z dana grupą i jednym coś szkodziło, innym pomagało. Potem zebrali posiłki które zawierają dany składnik o silnym działaniu itd. No a jak wytłumaczysz, że np Azjaci nie trawią mleka, a i czarnoskórzy nie wszyscy?;> Niby przecież tacy sami. Co do niełączenia wydaje mi się, ze mnie przekonują teorie które znalazłam. Wszystkie posiłki możemy podzielić na grupy: białka, węglowodany, tłuszcze, rośliny. Różne produkty są trawione w różnym czasie i przy wydzielaniu innego soku żołądkowego. Węglowodany np. są trawione częściowo w jamie ustnej i dwunastnicy, białka w żołądku i dwunastnicy, przy czym dla strawienia białka i węglowodanów wytwarzane są różne soki trawienne. Tłuszcz dodatków hamuje ich działanie. W rezultacie proces trawienia jest zahamowany, a jedzenie leży 'kamieniem' w żołądku. Popijając to wszystko płynem zmywamy niestrawiony pokarm i kwaśny sok do dwunastnicy. Tam istnieje odczyn zasadowy.gdy kwaśny sok żołądkowy tam trafi drażni śluzówkę dwunastnicy i powstaje zgaga, wrzody i kłopoty z ukł. trawiennym Z dwunastnicy niestrawione resztki trafiają do jelita grubego, gdzie gniją, tworzą osad i takie tam. Cały ten wywód przeczytałam i mnie przekonuje. Zresztą ja na sobie widzę różnicę teraz jak staram się nie mieszać. Na słodycze też się rzucam ostatnio, ale to tez może dlatego że dużo ich się narobiło ost ... Z tymi śliwkami i owocami z miodem nie jest jakieś męczące czy wymagające poświęceń, więc może spróbuj. A w jakim ty jesteś wieku i jaka masz grupę krwi? Czytałaś w ogóle coś o tej diecie? Z tego co piszesz to faktycznie nie bardzo masz kiedy i jak się zdrowo odżywiać. Tym bardziej teraz ciężko brać ze sobą warzywa tylko i jeść bo nawet nie ma się na nie takiej ochoty bo zimno. No nic, ja dalej się bawię z tymi oczyszczaniami bo lepiej się czuje przy tym!:) Jak coś to pisz kiedy się zdecydujesz!;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sylwulka
Hej, To ja sie wciągam w dyskusję :): "No a jak wytłumaczysz, że np Azjaci nie trawią mleka, a i czarnoskórzy nie wszyscy?;> Niby przecież tacy sami." To bardzo prosto - nie tylko Azjaci nie trawia mleka (laktozy), duzo osob na swiecie go nie tarwi z tej prostej przyczyny, że nie maja enzymy, ktory na to pozwala. Normalnie u innych ssakow maja go tylko karmione mlekiem mlode, u ludzi kiedys pojawila sie mutacja, ktora pozwala doroslym trawic mleko. Ta mutacja rozpowszechnila sie glownie w zimnym klimacie, bo w takim srodowisku daje to przewage (mleko=pokar bardzo wartosciowy energetycznie itd). W Azji i Afryce jest za goraco i z tego co wiem od swoich azjatyckich znajomych u nich mleka sie nie uzywa kulturowo (bo sie psuje szybko), jesli juz to sojowe. Nic dziwnego wiec, ze taka mutacja u Azjatow sie nie utrzyma - nawet jesli sie pojawi to nie daje nosicielowi zadnej przewagi. Podobnie z tolerancja alkocholu - azjaci upijaja sie szybciej bo maja slabsza dehydrogenaze alkoholowa, ktora nie nadaza z rozkladaniem etanolu i tyle. Oczywiste jest, ze ludzie sa rozni, tym rabrdziej ludzie zroznych regionow swiata . I normalne jest to, ze pokarm dobry dla jednej osoby innej bedzie szkodzil (tak samo leki - jednym pomagaja lepiej innym gorzej). Natomiast nie przekonuje mnie dobietanie diety do grupy krwi bo nie widze tu zwiazku. To jaka mamy grupe krwi zalezy od kilku konkrtetnych genow odziedziczonych po rodzicach. Manifestuje sie tym, ze nasze krwinki prezentuja konkretny antygen i "zra sie" z krwinkami o innym obcym antygenie. Gdzie jest tu zwiazek z enzymami trawiennymi lub czymkolwiek innym zwiazanym z odrzywaniem sie i przyswajaniem pokarmów? Prawda, ze nie wszystkie zaleznosci da sie latwo wyjasnic, moge sobie wyobrazic, ze jakos te geny odpowiedzialne z agrupy krwi "lubia sie dziedziczyc" razem z jakimis innymi genami odpowiedzialnymi za przyswajanie pokarmow choc raczej watpie, zeby bylo to na tyle silne aby mozna tak uogulnione "teorie" na temat zywienia z tego wywodzic. To ze w tych badaniach wyszly jakies korealcje moze czesciwoo przekonywac, ale wiedzac jak potezna jest "odpowiednio zastosowana" statystyka, dopoki kiedys niedoczytam szczegolow (wielkosc grup badanych i kontrolnych, konkretne przyklady produktow itd). Twoje wyjaśnienia na temat "niełączenia" bardziej do mnie przemawiają. Może to rzeczywiście odciążyć nasz układ pokarmowy i zwłaszcza jeśli ktoś ma z nim problemy, to może pomóc. Jednak ponieważ człowiek jest wszystkożercą i ma do takiego sposobu odżywiania ten układ zbudowany, to wydaje mi się że przy racjonalnym i zdrowym odżywianiu się można żyć długo i zdrowo mieszając składniki pokarmowe. Ja niestety sobie mięsa bez zapychacza i surowki nie wyobrazam. A zeby rano jesc np sama wedlinke bez zadnego pieczywa to musialabym chyba zjadac na raz 200g zeby sie najesc. No i ja bardzo lubie laczyc smaki... "A w jakim ty jesteś wieku i jaka masz grupę krwi?" 26 lat, grupa krwi 0 "Czytałaś w ogóle coś o tej diecie?" Raczej słyszałam, nie znam zasad ale nie przekonam sie do niej bez logicznego wyjaśnienia albo twardych (i uczciwych!) danych doświadczalnych. Teraz nie mam czasu tego zglebiac, ale w wolnej chwili chetnie poszperam w sieci, i podzielę się swoimi dalszymi przemysleniami. Teraz może trochę za ostro krytykuję jak na laika. A jakby co chetnie sie dowiem co w teori mi szkodzi a co jest dla mnie dobre i zestawie z moim doswiadczeniem. "Z tego co piszesz to faktycznie nie bardzo masz kiedy i jak się zdrowo odżywiać." To jest mój najwiekszy bol. Planuje to zmienic, ale godzin spedzanych w pracy nie zmienie w najblizszym czasie. Rozkladu dnia podobnie. Takze tak czy inaczej albo stolowka albo mikrofala. A surowych warzyw jesc po prostu nie moge (uczulenia + refluks). Owoce i sliwki jak najbardziej mi sie podobaja :). Tak w ogole to najlepiej byloby dobrac sobie diete do siebie poprzez obserwacje co mi szkodzi a co robi dobrze. Niestety to wymaga strasznie duzo czasu i wytrwalosci i rzeczywiscie jakies separacji produktow, bo jak sie zle czujesz po zlozonym daniu ciezko powiedzic co zaszkodzilo. Ja powinnam to zrobic ze wzgledu na alergie. Natomiast najbardziej obawiam sie, ze dowiem sie, ze szkodza mi moje ulubione pokarmy, a z takich trudno jednak zrezygnowac... No nic, moze keidys jak bede miala wiecej czasu to sprobuje. Póki co i tak wiele rzeczy i tak juz zmuszona bylam wyeliminowac, albo przynajmnije musz eich unikac. W kazdym razie milo sie dyskutuje :). Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sylwulka
Tak sobie jeszcze w międzyczasie przemyśliwałam i mam jeszcze kilka komentarzy: "Węglowodany np. są trawione częściowo w jamie ustnej i dwunastnicy, białka w żołądku i dwunastnicy, przy czym dla strawienia białka i węglowodanów wytwarzane są różne soki trawienne." To jest oczywiste, bo są to zgoła różne chemicznie substancje, więc i różne enzymy muszą je trawić. A to że w różnych częściach układu pokarmowego wynika z różnych odczynów potrzebnych do działania tych enzymów. Ale właśnie po to natura to tak sprytnie nam podzieliła, żeby można było jeść to razem. Bo zauważ, że dużo produktów zawiera więcej niż jeden z tych podstawowych składników (przykład - mleko zawiera przynajmniej białko i cukier - laktozę, ten który nie wszyscy trawią, jeśli nie jest w pełni odtłuszczone ma też tłuszcz). Można więc sobie dzielić, ale jak zapewne wiesz, nigdy czystego białka, czy węglowodanów nie jemy. Tłuszcz dodatków hamuje ich działanie. Tego nie wiem. Bardzo możliwe, że dużo tłuszczu tak. Stad tłuste potrawy są "ciężkostrawne" - skądś to słowo się wzieło. Ale małe dawki tłuszczu i to jeszcze zdrowego (np nieutwardzane tłuszcze roslinne tłoczone na zimno) nie sądzę aby szkodziły. A w sałatkach są wręcz zbawienne bo dużo witamin rozpuszcza się w tłuszczach a w wodzie nie. Więc jedząc je bez oliwy witamin nie przyswoimy. W rezultacie proces trawienia jest zahamowany, a jedzenie leży 'kamieniem' w żołądku. Możliwe, że leży dłużej, ale przecież nie bez końca... I jestem przekonana, że "lekkostrawny" posiłek nawet z wymieszanymi składnikami tez długo w żołądku nie zabawi. Popijając to wszystko płynem zmywamy niestrawiony pokarm i kwaśny sok do dwunastnicy. Tam istnieje odczyn zasadowy.gdy kwaśny sok żołądkowy tam trafi drażni śluzówkę dwunastnicy i powstaje zgaga, wrzody i kłopoty z ukł. trawiennym Tu moja wiedza nie jest obszerna, ale przecierz to, że treść trafia z żołądka do dwunastnicy to normalna kolej rzeczy. Tak samo jak to że odczyny w obu częściach są skrajnie różne (inaczej by te enzymy nie działały). Poza przypadkami patologicznymi (nadkwasnosci soku zoladkowego, co np ma miejsce w tym moim refluksie) tresc zoladka nie ma prawa podrazniac sluzowki dwunastnicy a tym bardziej powodowac wrzodow! Wrzody to choroba bakteryjna - i dodatkowe stresy czy podraznienia moga jej wystapienie przyspieszyc ale nie sa bezposrednia przyczyna. Co do tego popijania ja kiedys slyszalam, ze jest zle bo rozciencza soki trawienne. Ale to tez jednak srednio mnie przekonuje - takie pH ciezko zmienic przez takie rozcienczenie. Z dwunastnicy niestrawione resztki trafiają do jelita grubego, gdzie gniją, tworzą osad i takie tam. To ze niestrawione resztki trafiaja z dwunastnicy do jelita tez normalna sprawa, po to mamy jelita. To, ze gnija i tworza osad moze i tez prawda. Ale tu chyba wystarcza odpowiednie proporcje skladnikow odzywczych w diecie, zeby temu zapobiec (odpowiednio duzo blonnika itd). No wiec poki co mimo, że wierze, że nie mieszanie może odciażyć nasz uklad trawienny nie wydaje mi sie ono jakies strasznie potrzebne i kluczowe dla zdrowia :). Przynajmniej na podstawie mojej znajomosci biologii i chemii naszego ukl pokarmowego (ale nie jest to musze przyznac wiedza bardzo gleboka). I to juz w koncu koniec wywodow na dzis :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ojejjj! 'Mędrca szkiełko i oko' nie zawsze się sprawdza!:) No dobrze, wiemy już zatem, że są rzeczy uznane za pewnik i wiadome, wiec po prostu informujemy, a nie dyskutujemy i nie tłumaczymy dlaczego jest tak a nie inaczej, bo po prostu tak jest (chodzi o enzymy itd). Z dobieraniem diety wg grupy krwi ... w ogóle pod kątem krwi. Żeby wiedzieć dokładnie jakie produkty komuś szkodzą robi się test na Nietolerancję, który bądź co bądź jest dość drogi, wiec podejrzewam, że jednak jest dość wiarygodny. Pytanie zatem co ma krew do diety? Ja nie jestem specjalistą więc nie dam ci naukowych potwierdzeń. Można dowiedzieć się 'u źródła'. To, że grupa krwi jest dziedziczona też jest chyba wiadomą informacją, ale dlaczego nie miałoby mieć to związku z dietą. Często 'rodzinnie' jest się uczulonym na jakieś pożywienie. Ja jednak myślę, że po prostu powinno się sprawdzić jakieś teorie i wtedy dyskutować. Bo krytykowanie czegoś tylko dlatego, że się nie rozumie tudzież nie próbowało nie jest prawidłowe. Owszem, ja nie mówię, że w każdym produkcie znajdujemy czyste białka bądź węglowodany tylko i wyłącznie. Ale! Natura właśnie sama sprytnie nam to wymieszała, jednak w każdym produkcie występuje przewaga jakiegoś składnika, dlatego też się je przyporządkowuje właśnie do danej grupy. Nie mówię też że każdy tłuszcz jest zły. Jednak głównie używamy tłuszczu, który jest podgrzewany do temp ok. 150st. Taki już niekoniecznie nam sprzyja. Ale wiadomo, że tłuszcz organizmowi należy dostarczać, bo jest dla nas lepszy niż ten, który organizm sam zacząłby produkować. A dlaczego niestrawiony pokarm nie może leżeć 'bez końca'?:) Nie bez przyczyny robi się płukanie jelit i nie mówię tu o lewatywie. Mamy około 10m jelit, więc wyobraź sobie jak są pozawijane, dlatego nie dziwi mnie, że w zakamarkach mogą zalegać jakieś resztki i takie tam. Owszem, może i normalna kolej rzeczy, że treść żołądka trafia do dwunastnicy, ale... W momencie trawienia nie jest to takie dobre. Dlatego powinno się odczekać, kiedy powiedzmy, że już trochę strawimy, żołądek już nie wydziela soków i wtedy popijamy. Wiadomo, że nie będziemy przesadzać. A czemu treść żołądka z kwasami nie ma prawa podrażniać dwunastnicy?;> O wrzodach poczytam i wypowiem się później, jak będę mieć więcej czasu. O tym, że popijanie rozpuszcza sok też słyszałam. A to, że resztki z dwunastnicy trafiają do jelita, i to, że po to mamy te organy, to przecież nie mówię że to ewenement jakiś;] Wydaje mi się paradoksalne w sumie, że ja nie majć większych problemów trawiennych jestem bardziej skora do przytaknięcia wielu teoriom na temat zdrowia niż Ty, mimo wielu dolegliwości, o których wspomniałaś. Hmm;> Pozdr!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kolegawasz
Ja też jestem już ponad tydzień po diecie. Nie zauważyłem żadnych efektów oczyszczania, a po skończonej diecie, przez kilka dni bolał mnie brzuch po każdym posiłku. W trakcie diety bardzo rzadko korzystałem z WC, i teraz też tak jest, a według mnie powinno być odwrotnie. Gdyby nie fakt, że dzięki diecie udało mi się schudnąć 4 kg (w ciągu 10 dni) i teraz bardziej zwracam uwagę na to co jem, uznałbym ją za porażkę. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kol
bhj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kol
Od dzisiaj zaczęliśmy z mężem tą dietę. Kasza jest okropna w smaku. Szczerze, to nie wiem czy damy radę 3 dni (na początku myślałam o 7:) - bez szans). Podziwiam tych wszystkich, którzy pisali, że stosowali tę dietę 10 dni - mistrzostwo!!! Mamy straszną ochotę przekąsić cokolwiek smacznego:) Szkoda, ze brak nam silnej woli... Pozdrawiam wszystkich wytrwałych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość shenandoah
My z mamą też przechodzimy na tę dietę. Ja mam już dzień za sobą, mama od jutra. Ale muszę się przyznać, zę zjadłam dzisiaj jednego pieroga z kapustą i grzybami. Mama robiła od rana i trzy godziny z tym walczy łam, aż się złamałam. Ale teraz może będzie raźniej we dwie. Dzisiaj trzecią porcję kaszy zjadłam z łyżeczką cynamonu, bo myślałam, że zwątpię, ale jutro dodam trochę kurkumy. I ugotuję bulion warzywny, żeby dostarczyć sobie trochę witamin, bo boję się awitaminozy, to przecież aż 10 dni! Chociaż ludzie jedzą pozbawione wartości odżywczych, przetworzone produkty latami a ja mieszkam na wsi i mam zdrowe warzywka przez większość roku. Piję mnóstwo wody i herbat (głównie zielonej). Mam nadzieję, że po tym oczyszczaniu poprawi mi się trochę cera, bo ostatnio strasznie się pogorszyła. Postaram się zdawać raporty jak idzie mi i mamie. Mam nadzieję, że wytrwam chociaż tydzień. Jestem młoda (18) raczej unikam alkoholu, kawy i innych używek. Moją zmorą są słodycze, ale mama robi akie pyszne ciasta... Jednak nie jestem aż tak zanieczyszczona, więc może 7 dni starczy? Zobaczę, jak się będę czuła. Jeśli będę miała problemy z wypróżnianiem do trzeciego dnia zastosuję ten kompocik ze śliwek. Trzymajcie kciuki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość shenandoah
Już prawie drugi dzień mam za sobą. Mama robi bratu i tacie rybę, aż ślinka cieknie. Dodałyśmy kurkumy do kaszy. Nie jest źle. Od niedzieli dołączam warzywa, bo inaczej zwątpię. Eh, przetrwać jutro i do przodu :) Z wypróżnianiem jak na razie nie ma problemów. Ale piję, duuużo piję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Shenandoah
czy jest ktoś, kto by się do mnie dołączył? Dobrze, że mam mamę. Chociaż strasznie jej współczuję, bo to ona gotuje obiady dla reszty rodziny. A ja uciekam z kuchni. Dzisiaj robiła ciasta dla brata. Eh.. Al nie o tym miałam pisać. Codziennie rano zawsze hmm załatwiałam się (jak to śmiesznie brzmi xD) Dzisiaj nie mam takiej potrzeby, trochę się boję, ale to tylko jeden dziń... Poza tym widzę efekty na mojej skórze. Z natury jestem blada jak ściana, ale odkąd skończyłam 10. rok życia i na twarzy pojawił mi się trądzik byłam czerwona. Teraz może ciągle mam syfy, ale twarz odzyskała dawny kolor (może niektórym wydaje się, że blada cera nie jest idealna, ale, wierzcie mi, jest tysiąckroć lepsza od czerwonej). Ciekawe, co będzie dalej. Na czas kuracji odstawiłam wszystkie leki i kosmetyki na trądzik. Robię naturalny peeling: czarną kawą lub cukrem (przepisy w internecie), żeby się nie zaśmiecać. Ciekawe, jak pójdzie mi dalej, ale nie wiem, czy dotrwam, nie mogę już patrzeć na tę kaszę. Nie mogłam pierwszego dnia, ale chyba mogę się poświęcić.. chociaż jeszcze parę dni. Potem dojdą warzywa i jabłka gotowane na parze. Ehh, trzeba cierpieć, żeby być piękną. Albo chociaż mieć lepsze samopoczucie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pararrarr
Chciałam stosowac ale po przeczytaniu postów o zwolnieniu przemiany materii i nie chodzeniu do toalety, boję sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Shenandoah
Hmm.. przemiana materii raczej się nie zwalnia, perystaltyka jelit a przemiana materii to dwie różne rzeczy. Mój brat się trochę na tym zna i mówi, że to normalne, bo kasza musi oblepić dużą ilość kamienia kałowego i trochę ciężko idzie, jeśli ktoś prowadził niezdrowy tryb życia. Należy po prostu pić ten kompocik ze śliwek lub zrobić sobie lewatywę :P Ale jeśli masz obawy, to się wstrzymaj. Postaram się codziennie zdawać relacje z moich poczynań. Zrobiłam sobie dzisiaj bulion warzywny. Raczej wywar: 6 marchewek, 1 mała pietruszka, 2 ziemniaki i 1 mały burak. Po tej kaszy to niebo w gębie. A wczoraj wypiłam szklankę wywaru z ziemniaków (mama gotowała naszym chłopcom na obiad), ale zdecydowanie nie polecam. Ohydny jest, chociaż dostarcza witamin, polecam picie wywarów przez całą kurację, człowiek od razu czuje się lepiej. I objęłam iną strategię w jedzeniu kaszy. Dużo się mówi o tym, żeby skupiać się na jedzeniu tzn. nie jeść przy TV, kompie czy książce. Ja robię odwrotnie. Czytam sobie artykuły i jem kaszę. Tzn najpierw zaczynam jedzenie normalne, (czyli zanim zacznę czytać), żeby przyzwyczaić się do długiego przeżuwania, po trzech kęsach biorę się za czytanie i zapominam o mdłym smaku kaszy. Dzisiaj zaleję sobie 5 śliwek a rano to wypiję, żeby nie martwić się o ewentualne zatwardzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Shenandoah
Referuję dalej Dzisiaj ogłosiłyśmy z mamą strajk. Powiedziała, że można jej zabrać wszystko, ale nie owoce. Otóż zrobiłyśmy rano kaszę z jabłkami. Dodałyśmy łyżkę miodu (na około pół szklanki suchej kaszy). I 3 małe jabłka, jedno duże by wystarczyło, ale nie miałyśmy :P Jakie to słodkie było. Można się spokojnie obejść bez miodu, oczywiście jeśli ktoś wcześniej jadł samą kaszę. Wszystko smakuje tak wyraźnie. Dzisiaj nie byłam w tanie wypić szklanki wody z sokiem z połowy cytryny, co mi się nigdy wcześniej nie zdarzyło. Wypiłam więc tylko wodę ze śliwek, które wczoraj namoczyłam. Ciekawe, czy będą jakieś efekty. Mama je surowe warzywa w międzyczasie. Ciężka ta dieta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość shenandoah
Wczoraj zakończyłam dietę. Jadłam kaszę jaglaną, ale raczej jako dodatek (papryka faszerowana, kasza jaglana z warzywami, z bakaliami itp) dzisiaj dołączyłam chleb razowy i wypiłam rosół. Ale za to normalnie chodzę do toalety. Nie polecam diety, chyba że ktoś uwielbia kaszę jaglaną. W weekend zaczynam kefir-sok jabłkowy-warzywa na parze z książki Tombaka. Życzę powodzenia.!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pararrarr
ja też zaczęłam jednak - wczoraj. tym że nie jaglaną, a jęczmienną i gryczaną, bez dodatków, ale piłam dziś kawę ze śmietanka i odrobina cukru. Miała mnie postawić na nogi, jednak wydała mi sie obrzydliwa. Zjadłam dziś 2 woreczki kaszy, i jutro na pewno nie wypiję kawy. Mam nadzieje, że herbata owocowa może być?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamaToni
Jestem po pierwszym dniu.Ugotowałam sobie rano 1 szklankę kaszy jaglanej.Przyzwyczaiłam się do potraw dobrze przyprawionych,więc pierwsza porcja była dla mnie nie do przełknięcia.Starałam się bardzo,ale mnie odrzucało ,dlatego wkroiłam sobie do niej kilka suszonych śliwek no i świat stał się piękniejszy:)Zjadłam w ciągu dnia 3 porcje kaszy ze śliwkami.NIe wiem czy takie odstępstwo w postaci kilku sztuk śliwek nie niweczy działania diety,ale chyba jestem słabą jednostką i nie dałabym rady na czystej jaglance.Poza tym nie jem nic więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gratuluje pierwszego dnia :) ja jestem na trzecim. Wejdź proszę w temacik obok, o kaszy gryczanej. Dopiero dziś ostatecznie mnie odrzuciło od samej kaszy, dlatego wymieszałam ją z kapustą.To jest odstępstwo, ale przynajmniej nie 1 dnia ;) Nie martw się. Sliwki dobre są na zaparcia czy coś. Też się w nie zaopatrzyłam. Zamocz je w wodzie na noc a rano wypij z nich wodę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×