Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

lady stonehenge

nie ma pracy po anglistyce

Polecane posty

Gość Niebieskonogi ptak
"Kilka dni temu dostałam etat i kilka nadgodzin w bardzo dobrym liceum i skaczę z radości miło jest pisać pracę mgr wiedząc, że praca na mnie czeka Praca na umowę o pracę, bez obaw, że mi obetną godziny, bo miasto duże, szkoła w rankingach w pierwszej piątce, a uczniowie walą drzwiami i oknami" Ja bym się tak nie cieszyła Toruviel. W polandii już teraz jest niż a za 5-6 lat to już w ogóle będzie pogrom.Kilka lat temu było 3-4 klas pierwszych a w nowym roku (2013) ma być połowa (należy też zauważyć że te klasy będą uzbierane też z 6 latków zagarniętych przez nowe prawo). Już teraz zamykają szkoły i tracą prace nauczyciele, którzy są prawie bez perspektyw na zmianę zawodu (no chyba że po znajomości). Nikt nie będzie chciał w dynamicznej firmie osoby która przez ostatnie 5-10 lat życia tylko uczyła jak może zatrudnić kogoś z małym doświadczeniem w danej branży lub studenta, którego można "uformować". a co będzie za 5-10-15 lat?Przy takim prawie, zarobkach i warunkach do wychowywania dzieci nie ma szans na wyż demog. lub chociażby na stabilizację... Strach myśleć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Toruviel
W tej szkole co roku jest kilku uczniów na jedno miejsce (co najmniej), klas robią zawsze tyle samo, nieważne ile osób się zgłosi. Poza tym, z racji na popularność języka oferowali mi pracę nie tylko tam gdzie ją przyjęłam, ale jeszcze w innej szkole. To jasne, że w dzisiejszych czasach nie można być niczego pewnym, ale bez przesady - nie odbieraj mi tej mojej małej radości :) W firmach też zwalniają i często bardziej boleśnie niż ze szkół. Mój znajomy tak stracił niedawno pracę w korporacji - po co płacić doświadczonemu pracownikowi kilka tysięcy jak można na jego miejsce zatrudnić młodzika po studiach za niecałe 2 tysiące. To się nazywa oszczędność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niebieskonogi ptak
W tej szkole co roku jest kilku uczniów na jedno miejsce (co najmniej) Jak pracujesz w Wawie, poznaniu albo w 3mieście to może jeszcze przez kilka latek będzie fajnie i stabilnie (zwłaszcza w LO, gdzie jest jeszcze w miarę dużo uczniów, tak jak w gimn.)... ale za kilka lat pewnie nie będzie różowo. W przyszłości taką sytuacje będzie miało baaaardzo mało nauczycieli (najczęściej takich z wieloma specjalizacjami np. historia , angielski i przysposobienie obronne). To nie zmienia faktu że już niedługo praca w szkole będzie luksusem. Ja mieszkam w Gdańsku i wszystkie znajome nauczycielki mi mówią że w każdej z ich szkół jest dużo mniej klas pierwszych, więc nie przesadzam. W większości szkół raczej słyszy się o zwolnieniach niż o zatrudnieniach a teraz mamy dopiero początek niżu. Mało tego, teraz dzieci powinny mieć ludzie z wyżu z lat '80tych i powinien teraz być początek drugiego wyżu...a jest początek niżu, o czymś to świadczy. Każdy co inteligentniejszy osobnik domyśli się że utrzymanie pracy w szkole państwowej za 10 lat będzie wyczynem ekstremalnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Toruviel
Ja mam uprawnienia do nauczania dwóch przedmiotów. Poza tym, na język, którego uczę nie ma przesytu jeszcze. Nie wiem jak się wyrazić jeszcze jaśniej: nawet jak będzie okropny niż, to w tym liceum będzie okej. Tu co roku przychodzi bardzo dużo olimpijczyków. Może za ileś lat dzieci przyjdą gorsze, będzie mniej kandydatów na jedno miejsce, ale przyjdą. Jak powiedziałam - czasy są niepewne, ale czy mam z tego powodu płakać? Mam bać się teraz, kiedy dostałam pracę, bo za 10 lat jej nie będzie? Co za malkontenckie podejście. Jest praca - źle, bo może jej za X lat nie być, nie ma pracy - też źle. Ja na dupie nie siedzę, robię uprawnienia jakie się da, a nie rozmyślam bezczynnie co za 10 lat będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Toruviel
Ja tam się nie zamierzam przekwalifikowywać. Poza tym, chciałabym kiedyś urodzić i wychować dzieci - a nie wyobrażam sobie tego robiąc po 10h dziennie, jak mój narzeczony w korporacji. Jak już napisałam wcześniej - pracowałam w firmie i nie chcę mieć z tym nic wspólnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agusia md
a po co kobiecie wyższe wykształcenie? to jakiś bzdurny mit. niech wasi mężowie dostają porządne pensje a wy rodźcie i wychowujcie dzieci, zamiast narzekać na nadchodzące niże demograficzne :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A wam powiem tak, glowa do gory, do odwaznych swiat nalezy. Zaraz jak sie obronilam, w 2007r. pojechalam do Japonii uczyc angielskiego. Mieszkalam w Tokyo 3 lata i postanowilam wrocic do Polski. szukalam pracy prawie po roku, niegdzie nie bylo, a moje miasto nie takie male, 300.000 mieszkancow. w koncu 'po znajomosci' dostalam cynk od kolezanki ze w jej szkole pewna anglistka w ciazy i szukaja kogos na zastepstwo. No i sie zglosilam, zatrudnili na rok ale wyraznie zaznaczyli ze umowy nie przedluza bo czekaja na tamta pania.W miedzyczasie wrzucilam swoje cv na rozne strony dla ESL i EFL teachers i nie uwierzycie, dostalam mnostwo ofert z roznych krajow. Estonii, Bahrajnu, Chin, Sinapuru, Tajlandii. Wybralam Chiny. Pracuje w Pekinie juz 3ci rok.Ucze angielskiego w prywatnej szkole sredniej dla dzieci prominentow i nie narzekam. Na polskie to jakies 12.000 zl. miesiecznie. Wynajmuje mieszkanie 120m2 i jeszcze mi zostaje. Takze probowac! nie poddawac sie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
Lila, gratuluje! Ciekawie rozwinela sie Twoja kariera. Tylko co jesli ktos nie chce uczyc? Mnie np.interesuja wszelkie prace biurowe, w ktorej moglabym wykorzystac j.angielski. A artykul, do ktorego link wkleilam, sprawil mi przykrosc... szkole zawsze traktowalam jako cos tymczasowego, a tymczasem okazuje sie, ze ludzie z HR wyrobili sobie juz o mnie i o innych nauczycielach stereotyp, ze po kilku latach pracy w szkole nie bede potrafila pracowac w zespole...co za bzdura! Przeciez wiadomo, ze w firmie masz w zespole rowne Tobie osoby, a nie dzieciaki! Niby tak duzo mowi sie, ze trzeba obecnie zdobywac jak najwiecej kwalifikacji, tylko ze pozniej taka osoba, ktora porobila kilka kursow, pracowala na roznych stanowiskach przez kilka miesiecy (bo tylko na tyle dali jej umowe) jest postrzegana jako osoba niestabilna zawodowo, ktora nie ma jasno wytyczonej sciezki kariery. Siedzisz zbyt dlugo w jednym miejscu - zle, bo nie nabierasz innych kwalifikacji. Robisz szkolenia w roznych dzidzinach - tez zle, bo niby nie wiesz czego chcesz i pewnie kazda praca szybko Cie nudzi. :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
Super blog! Autorka bez ogrodek opisuje w nim blaski (a sa takie???) i cienie pracy lektora...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dente028
Wszystko sprowadza się do tego, że panie lektorki NIE LUBIĄ SWOJEJ PRACY. Praca lektora wg nich nie ma zalet, ma same wady, nie znoszą jej wykonywać. Zamiast robić coś, a nie siedzieć na 4 literach, to czytają w internecie jak to również innym anglistkom jest źle. A tak to wszędzie trawa jest natomiast bardziej zielona i klepanie w kółko tych samych maili w korporacji jest wspaniałe. W każdej innej pracy codziennie są fajerwerki, nie ma się nad sobą bucowatego szefa ani durnych współpracowników, nigdy nie robi się nudnych czynności, życie płynie miodem i mlekiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
"Zamiast robić coś, a nie siedzieć na 4 literach, to czytają w internecie jak to również innym anglistkom jest źle" No przeciez COS robie, mam prace z normalna umowe (w przeciwienstwie do szkolek), a watek lubie sobie podczytywac... Ciekawe czy Ty lubilabys swoja prace, gdybys: 1. nie miala umowy o prace a co za tym idzie oplacanych wszelkiego rodzaju skladek. 2. w razie choroby czy jakiegos swieta wolnego od pracy nic bys nie zarobila. 3. to samo kiedy kursanci odwoluja zajecia. 4. nie wiedzialabys do mniej wiecej godz. 20-21 czy dzien pozniej zarobisz jakiekolwiek pieniadze (bo do godz. 21 mozna odwolac zajecia, ktore zaczynaja sie nastepnego dnia o godz. 7). 5. nie mIalabys gwarantowanej stalej pensji ani minimalnej liczby godzin (zarobki uzaleznione od ilosci lekcji w danym miesiacu a ilosc lekcji uzalezniona od motywacji kursantow...z ta motywacja jest roznie, bo zazwyczaj kursantom lekcje oplacaja firmy). 6. nie pracowalabys przez mniej wiecej 6 miesiecy w roku (=zero zarobku). 7. Nie miala ZADNYCH perspektyw na prace w pelnym wymiarze godzin na umowe o prace. 8. Rozwalony caly dzien, bo zeby zrobic 5 godzin lekcji musisz najpierw jechac do firmy A w jednym koncu miasta, pozniej do firmy B w drugim koncu miasta, a potem do firmy C jeszcze gdzie indziej... obiad w takim dniu to kanapka zjedzona w biegu i napredce wypita butela wody mineralnej (zazwyczaj cieplej wody, jesli to akurat lato).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka1100
"Wszystko sprowadza się do tego, że panie lektorki NIE LUBIĄ SWOJEJ PRACY. Praca lektora wg nich nie ma zalet, ma same wady, nie znoszą jej wykonywać..." Czemu generalizujesz?? To, że kolejna anglistka i pewnie parę innych osób wypowiadających się w tym wątku, nie jest i nie chce być lektorami, nie znaczy, iż wszyscy lektorzy "NIE LUBIĄ SWOJEJ PRACY". Jest wielu ludzi, którzy nie wyobrażają sobie pracować poza nauczaniem. Sama znam takich i szanuję za to, że nauczanie to ich pasja, mimo tego, iż ja sama nie chcę spełniać się zawodowo w tym kierunku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość diarrhoea
No coz. Zgadzam sie z wypowiedziami, ze istotnie pracy dla anglistow nie ma. Ja od dawna mam mgr filologii angielskiej. Wyjechalam do Anglii. Tam zrobilam kursy - TKT, PTLLS i CELTA. Dostalam prace jako SFL lecturer w college'u, ale co z tego. Tylko pare marnych godzin. Ucze adult literacy, ESOL i adult numeracy, tzn. matematyke po angielsku. Mam licencje tlumacza przysieglego. I dalej nic z tego. W moim rejonie prace dostaja pociotki i kolesie. A tak bym chciala wrocic i pracowac w Polsce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość englishJagoda
Cześć, przed dłuższy czas śledziłam wątek, zgadzam się z wieloma wątpliwościami. Jednak mimo upływającego czasu, mogę o sobie powiedzieć zadowolona lektorka. Ilość plusów przeważyła minusy, mimo, że nieraz zastanawiałam się czy nie pora na coś innego. Wszystkich uczących zapraszam serdecznie na mojego bloga: http://lektorzyangielskiego.wordpress.com/ Mam nadzieję, że znajdziecie coś dla siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kariiolka
englishJagoda-- to chyba jakiś żartowniś... Ona pisze: "mimo, że" i ona jest niby lektorką hahahahah śmiech na sali. Patrzcie ludzie jacy teraz kończą studia :D "mimo, że" :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość englishJagoda
kariiolka, cieszę się, że wprawiłam Cię w dobry humor :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość VeriSign
englishJagoda Bardzo fajny blog! Zajrzałam i przeczytałam z ciekawością. Zachęcam do dalszych wpisów :-) Mam podobne przemyślenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość englishJagoda
@ VeriSign, dziękuję za ciepłe słowa :) środowisko lektorskie jest bardzo zabiegane, więc czasami trudno spotkać się i przedyskutować palący temat. Mam nadzieję, że blog spełni tę funkcję. Poza tym chciałabym, żeby stał się przysłowiowym światełkiem w tunelu, dla tych, którzy czarno widzą swoją przyszłość po filologii. Ja wierzę, że zawód lektora ma duży potencjał, jednak część autorów poprzednich postów w wątku prezentuje postawę: grass is always greener... Pozdrawiam, Jagoda http://lektorzyangielskiego.wordpress.com/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rekruter
Witam wszystkich anglistów, zarówno przyszłych jak i w trakcie edukacji :) Na przełomie września i października będę zatrudniał jedną lub kilka osób z biegłą lub prawie biegłą znajomością języka angielskiego (najchętniej po filologii angielskiej, lub w trakcie studiów). Praca będzie polegała na pisaniu tekstów w języku angielskim. - Twoje miejsce zamieszkania nie ma znaczenia - możliwa praca zdalna na część lub cały etat. - Godziny pracy nie są sztywne - możliwość dopasowania pracy do zajęć na studiach. - Praca jest specyficzna z racji że teksty w większości przypadków idą bardziej w ilość niż merytoryczną jakość. - Ciągła styczność z językiem pisanym umożliwiająca samodoskonalenie. - Na początek umowa zlecenie, docelowo umowa o pracę. Ponadto w perspektywie kilku-kilkunastu miesięcy możliwość awansu do biura obsługi klienta angielskojęzycznego oraz na kierownika działu copywritingu. Osoby zainteresowane proszę o kontakt mailowy (mail podany poniżej) z podaniem: - oczekiwań finansowych co do stawki godzinowej - informacjami pozwalającymi ocenić stopień biegłości we władaniu językiem angielskim. Nie ukrywam, że w pierwszych kilku (1-3) miesiącach będę musiał ciąć koszty wynagrodzeń przez co największe szanse będą miały osoby proponujące najniższe stawki. W miarę upływu czasu pensja będzie szła w górę, aby moi pracownicy byli zadowoleni z wynagrodzeń. Wszystkich zainteresowanych proszę o kontakt pod adres mailowy: adminpl Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka1100
Hej angliści i anglistki co u Was? pewnie cieszycie się wakacjami i mało kto zagląda na forum. Jak u Was z pracą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
Ja nadal pracuje tam gdzie pracowalam ale umowa wygasa mi w listopadzie...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka1100
A masz jakąś szansę zostać tam na dłużej, czyli dostać kolejną umowę?? Ciekawa jestem polityki zatrudniania w Twojej obecnej firmie. Z tego, co kojarzę z Twoich poprzednich postów, pracowałaś już tam wcześniej. Z czego wynika to, że dostajesz umowę na parę miesięcy a potem odzywają się dopiero po jakimś czasie?? Sa w stanie jakoś przewidzieć, że będą potrzebować pracownika na te kilka określonych w umowie miesięcy??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anglistka pasjonatka
A mi nie wypalił biznes - biuro tłumaczeń. Mój brat poobserwował w necie czy stronka się cieszy powodzeniem i jednak stwierdził, że nie warto jej pozycjonować. Zresztą biuro tłumaczeń prowadzone w domu - bez porządnego biura to też taka lekka prowizorka. Jeszcze najlepiej mi korepetycje wychodziły, ale dostałam propozycję wyjazdu na Cypr i w tej chwili jestem szczęśliwą mamusią 5 miesięcznej bengalsko-polskiej dziewczynki:> Praca na pół etatu też się nie sprawdzała - zmęczenie/niewyspanie dawało w kość. Poza tym śmieszna placa. Sporadycznie robię tłumaczenia dla bratowej, która prowadzi stowarzyszenie (tematyką powiązana ze sztuką).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
"A masz jakąś szansę zostać tam na dłużej, czyli dostać kolejną umowę?? Ciekawa jestem polityki zatrudniania w Twojej obecnej firmie. Z tego, co kojarzę z Twoich poprzednich postów, pracowałaś już tam wcześniej. Z czego wynika to, że dostajesz umowę na parę miesięcy a potem odzywają się dopiero po jakimś czasie?? Sa w stanie jakoś przewidzieć, że będą potrzebować pracownika na te kilka określonych w umowie miesięcy??" Mam szanse zostac na dluzej, ale watpie, ze od razu po wygasnieciu obecnej umowy. Wieksze szanse sa na to, ze w przyszlym roku znow zatrudnia mnie na kilka miesiecy. Firma, w ktorej pracuje, zwiazana jest z turystyka i sa w stanie przewidziec, ze w okresie wiosenno-letnim potrzeba wiecej pracownikow. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Konwalia4
Hej, dziewczyny! Też jestem po anglistyce i mam mieszane uczucia jeśli chodzi o ten kierunek i perspektywy pracy po nim. Z wieloma rzeczami się zgadzam z Wami, dlatego nie będę się powtarzać. Mam tylko jedno pytanie- skoro twierdzicie, że pracodawcy mają tendencję do szufladkowania anglistów jako nauczycieli, to dlaczego nie nabywacie nowych umiejętności, nie skończycie kolejnych studiów, podyplomówki etc? Ja do tej pory niestety pracowałam tylko w szkołach językowych (plus korepetycje), czyli jak większość po filologii, ale od października zaczynam podyplomówkę, a w międzyczasie byłam na kilku rozmowach o pracę w korporacjach. W kilku dano mi do zrozumienia, że angielski to za mało, więc się dokształcam. A Wy? Czy poza wylewaniem Waszych żali na forum i wysyłaniem CV próbujecie zwiększać swoje szanse na zatrudnienie poza branżą edukacyjną? Pozdrawiam ciepło i będę tu zaglądać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×