Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

lady stonehenge

nie ma pracy po anglistyce

Polecane posty

Gość martucha83
Do własna działalność: 1. Twoje szczęscie, że nie miałaś widocznie toksycznych rodziców, z którymi teraz mam kontakt, powiedzmy sobie poprawny. Sorry, ale 18 latek który idzie na studia nie wie, jak wygląda rynek pracy i zawsze jest podatny na czyjeś sugestie. 2. Twoje szczęście, że nie trafił Ci się na lekcję debil i nie musiałaś dzwonić na policję. 3. Zarabiam prawie 2 razy więcej niż nauczyciel na etacie i kocham swoją pracę; jestem świadoma bo "od zawsze" chciałam pracować ZA BIURKIEM, przy komputerze a nie z CZUBKAMI bez kultury, a angielski nie jest tu żadnym problemem. Nie mam ambicji żeby zostać milonerką, marzę raczej żeby kogoś znależć i założyć rodzinę, a mając zajęte lekcjami popołudnia to raczej nie byłoby proste zadanie. 4. A ksenofobem to raczej nie jestem, bo aktywnie działam na rzecz wsparcia dla mniejszości żydowskich w Polsce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martucha83
P.S. Bez grosza to byłam wtedy, gdy akurat przyjmowałam dzieci na lekcje ;-) Teraz śpię spokojnie. Mam trochę żalu do swojego uniwersytetu. Uczelnie od kilku lat powinny informować przyszłych studentów (np. tych odwiedzających na tzw. dniach otwartych), że praca po filologiach w Polsce jest, ale w obecnych czasach tylko na własny rachunek. Wtedy większość by je sobie odpuściła, zostałyby osoby które chcą tak pracować i miałyby mniejszą konkurencję. Mnie bardzo pomógł fakt, że od dziecka piszę, mam pewne osiągnięcia w różnych konkursach literackich, teraz poza stażem piszę artykuly tematyczne w jęz. angielskim, no i przede wszystkich byłam aktywna, angażowałam się w działalność róznych organizacji, sama szukałam kontaktów, sama chodziłam przez 3 lata od firmy do firmy z dokumentami. Trafił mi się rok bez pracy-pisałam dla portalu anglojęzycznego i sprzedawałam kosmetyki. Wyznaję zasadę że "lepiej coś robić niż siedzieć i płakać". Ale też nie ukrywam, że po prostu mam pasję i to w zupełnie innej dziedzinie niż uczenie innych. To dzięki tej pasji ktoś mnie w końcu zauważył. Złamałam schemat myślowy swoich rodziców, dla których belfer do najlepszy zawód dla kobiety . Ale nie ukrywam, że było ciężko, wiele nieprzespanych nocy, wiele łez wylanych w szkolnej toalecie na przerwie, strach o to, czy będę miała za co zapłacić rachunki. W końcu nieudana próba samobójcza, efekt podwójnego nieszczęscia jakim jest samotność i znienawidzona praca. Po wyzdrowieniu powiedziałam dość i niedługo potem wyprowadziłam się z domu. Dziewczyny, warto być cierpliwym i wierzyć że kiedyś po prostu musi się udać, bez tej wiary nasze życie nie ma sensu. Teraz mam wolne wieczory i zamierzam poszukać sobie wreszcie życiowego partnera. Razem zawsze łatwiej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anyżka
Do Martucha83 Życzę powodzenia w znalezieniu drugiej połówki i mocno trzymam za ciebie kciuki :-) A gdzie teraz pracujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A no nie ma :-((
Naprawdę fajny topik się trafił!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do martucha 83: tez szukam kogos...moze podaj mi jakis namiar........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tylko wlasna dzialalnosc
Do Martucha 83 Po prostu sielanka. Wybacz, ale wyglądasz na niezrównoważoną osobę. Teraz jesteś szczęśliwa, za chwilę znowu coś ubzdurasz. Myślisz, że teraz, jak masz wolne wieczory, to życie zmieni się na lepsze bo wreszcie znajdziesz partnera :-) A więc chodziło o brak faceta :-))))))))))) A wy tutaj "nie ma pracy, nie ma pracy".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martucha83
Dziewczyny, ta własna działalność to nic innego jak kolejna propaganda ze strony rządu, który jest przerażony coraz większą liczbą bezrobotnych. Nie wtrącam się do polityki i nie jestem za żadną partią, ale zamiast zachęcać ludzi do takiego ryzyka, powinno się moim zdaniem tworzyć nowe miejsca pracy. Zróbcie prosty test: zapytajcie anglistę który ma swoją szkołę lub własną działalność, czy podjąłby ryzyko, zwinął swój interes i wyjechał do innego, dowolnego miasta, aby zacząć tam znów od zera. Jak myślicie, co odpowie?? W pierwszej kolejności popuka się palcem w czoło, bo nikt przy zdrowych zmysłach nie zrezygnuje ze swoich klientów, aby podjąć ryzyko znalezienia nowych na obecnym rynku. I Wy jesteście dokładnie w takiej sytuacji jak wariant drugi, czyli próba stworzenia swojego biznesu na tle wielu innych już od dawna istniejących, które mają niewątpliwie renomę i ciężko pracują na swoją markę. Pol biedy jak ktoś ma jeszcze dom czy swoje mieszkanie, jeżeli wynajmuje tak jak ja to etat jest wybawieniem. Ma stały dochód i stałe godziny pracy, a więc dochodzi też czas na życie prywatne bądź ukladanie go sobie (końcu nie każdy ma szczęście znaleźc druga połowkę na studiach). Podam Wam link do ciekawego artykułu: http://www.emetro.pl/emetro/1,82497,8936187,Posluchala_rzadowej_propagandy_i_zalozyla_przedszkole_.html Niestety smutna prawda o naszym kraju jest taka, że u nas opłaca się tylko biznes w oriflame czy avonie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martucha83
Do własna działalność: A Ty mi wyglądasz na osobę podstawioną przez jakąś uczelnię, która wytyka ludziom nieudacznictwo i sugeruje im zaburzenia psychiczne, bo może zwyczajnie ktoś jej za to płaci. Oczywiście że miałam problem z pracą, ale moja obecna (w przeciwieństwie do własnej działalności) daje mi i pieniądze, i szansę na normalne życie prywatne, poznawanie nowych osób (co napewno wielu piszącym na tym forum dziewczynom się przyda). Jeżeli dla Ciebie osoba która chce kogoś znaleźć jest niezrównoważona, to gratuluję talentu pedagogicznego. Nie znosisz tego, że komuś w końcu może się udać. Do Ciebie napewno nie wysłałabym swojego dziecka, i swoją drogą nie dziwię się, że któraś z Twoich uczennic podzieliła los emigrantów. Życzę powodzenia w domowym areszcie, ja mam ten komfort że mam i kasę, i czas dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tylko wlasna dzialalnosc
Do Martucha 83 WIELKI BRAT PATRZY!!!! :-) :-) :-) Sprawdź mieszkanie na obecność podsłuchu. Normalnie czuję się zaszczycona. Takich jak ja - anglistów zadowolonych - jest więcej i nie jesteśmy agentami rządowymi, tutaj opinie niektórych, ale na tamtym forum jest tego więcej. http://forum.gazeta.pl/forum/w,21006,102705812,103534107,Re_Bez_owijania_w_bawelne_pytanie.html http://forum.gazeta.pl/forum/w,21006,111349699,,Czy_sa_tutaj_zadowoleni_z_bycia_lektorem_.html?v=2 Jeśli chodzi i areszt domowy: wychodzę kiedy chcę i gdzie chcę. Wy zaś (pracownicy biurowi) wychodzicie w mróz, upał, chcecie-nie chcecie - w godzinach szczytu musicie iść do pracy. Ja sobie wyjdę poza godzinami szczytu, kiedy wszyscy siedzą w biurach, spokojnie bez kolejki załatwię wszystko w urzędzie, zrobię zakupy. Właśnie teraz wybieram się do kina i na sushi :-P Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
Oj dziewczyny, nie kloccie sie... "Tylko wlasna dzialalnosc" ma pracę, wysokie dochody, po prostu dopisalo jej w tym szczescie (bo wiadomo ze aby zdobyc uczniow prywatnych, trzeba miec szczescie...najgorzej jest na początku, a pozniej jak ludzie zaczną Cię polecac, to juz z gorki), a Matucha nie miala tyle szczescie jesli chodzi o lekcje prywatne. Ja osobiscie podzielam opinię Matuchy... ot, np. teraz dostalam maila od mojej uczennicy prywatnej, ze znow w przyslzym tygodniu nie przyjdzie na lekcję... Dla mnie tez idealnym rozwiazaniem bylaby praca na etat, a po pracy godzinka lub dwie lekcji prywatnych. Bo dla mnie lekcje to dobry sposob na DOROBIENIE sobie, ale nie na zarabianie kokosów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tylko wlasna dzialalnosc
Szczęście też, ale zaczynałam kilka razy od zera: zmiana miejsca zamieszkania, długi wyjazd. Kiedy mąż dostał pracę w Warszawie, to przed przeprowadzką pytałam lektorów ze stolicy jak jest z zarobkiem. Mówiły: "Co ty, taka konkurencja, w ogóle nie ma pracy!". Przeprowadziłam się, bardzo intensywnie się ogłosiłam, i mam uczniów. Przy tym co roku we wrześniu mam mnóstwo nowych, pozbywam się "odwoływaczy". Jestem głównym żywicielem rodziny, mąż niestety nie ma szczęścia w pracy. Uczę tylko dorosłych, dzieci nie biorę. Wydaje mi się, że w tym zawodzie potrzeba kilku czynników, żeby odnieść sukces: dobra reklama, dobra lokalizacja (nie mieszkam w prestiżowej dzielnicy, raczej na odwrót), ale za to w mojej okolicy nie ma innych anglistów. To znaczy jest ktoś, ale chyba nie tak dobry jak ja. I najważniejsze trzeba być dość wrażliwym, żeby wyczuwać czego chcą uczniowie. Martuchy83 nie udało się, ale to oznacza tylko, że ona nie ma smykałki do tej pracy. Nie oznacza to, że zawód anglisty nie jest dobry. Chociaż mi osobiście oczywiście zależy, żeby jak najmniej osób studiowało anglistykę, mniejsza będzie konkurencja za parę lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lalaalal...a
znajoma wlasnie niedawno dostala prace w biurze.. miala skonczony licencjat z ang i mgr uzupelniajacy z jakiegos wlasnie 'biurowego' kierunku.. pamietam jak jeszcze na licencjacie kilka lasek ktore studuiowalo anglistyke jako juz drugi kierunek a wczesniej skonczylo np politologie czy socjololgie czy cos w tym stylu to poodchodzilo w trakcie bo udalo im sie znalezc jakas ciepla posadke w biurze w ktorej grzeją tyłki do dzis super zadowolone.. kilka osob ktore po licencjacie od razu dostaly prace w biurach tez sie znalazly i byly to osoby ktore np super znaly sie na kompie ,znaly jakies programy biurowe, albo ktore juz wczesniej mialy doswiadczenie w pracy np w sklepach czy w wakacje w jakims biurze pomagaly czy cos. ktos kto zna tylko angielski i nic poza tym to faktycznie moze liczyc jedynie na prace w szkole -przy wielkim szczesciu czasem zdarza sie trafic w jakis cudem wolny etat, lub wyzysk w szkolkach jezykowych na umowe o dzielo bez ubezpieczenia itd lub korki w chacie.. nie ma innej opcji i juz. ja jestem zalogowana na roznych portalach z ofertami pracy, czasem ktos przysle jakas propozycje ale jak odsylam info z doswiadczeniem zawodowym (tylko praca w szkole jezykowej ) to nikt sie wiecej nie odzywa.. wiem ze czasem faktycznie ktos moze nie chciec przyjac lektora do pracy biurowej bo moze sobie pomyslec ze znajdzie lepsza prace to odejdzie i nie warto w niego inwestowac. a przeciez jaka moze byc lepsza praca od siedzenia w cieplym pokoiku przy biurku z kompem? moze uzeranie sie z bachorami???? to jest jakas paranoja. nie mozna wyrwac sie z tego bagna a ja bym byla wdzieczna jakby ktos mnie wybawil z tego koszmaru pracy z rozpieszczonymi dzieciarami ;((((( od tego wieczengo przygotowywania sie do lekcji, od sprawdzania testow, bledow srędow i pisania raprotow, ocen opisowych bleee, plakac sie chce ale coż zrobic . raz sporobujesz tej pracy a potem juz nie mozesz sie wyrwac bo komu potrzebny do pracy jakis tam nędzny nauczyciel.. niech se tam zgnije w skzole czy tego chce czy nie.. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lalaalal...a
apropos martucha83 jaka masz teraz pracę i jak ci sie ja udalo dostac???? prosze odp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A no nie ma :-((
Do lalaalal...a Jakbym czytała siebie. Nic dodać nic ująć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
i znow szlag by to trafil... w tym tygodniu mialam kontynuowac lekcje po przerwie swiatecznej, a tu mama chlopaka, ktorego uczylam, powiedziala mi :"na razie on czuje sie pewnie, rozumie to co maja w szkole, jak tylko czegos nie bedzie rozumial, to dam Ci znac". Fajnie... :/ tak to polegac na lekcjach prywatnych. Tak bardzo zachwalanych przez osoby, ktore nia maja pojecia o pracy jako naucz.ang. ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tylko wlasna dzialalnosc
Do Kolejna anglistka: tak to jest, jak się daje korki na czarno. Jak się ma działalność, to masz swoje warunki i czujesz się w siłach je egzekwować, bo masz wszystko legalne. lekcje nie przepadają, opłata jest z góry. Ale jak rodzice wiedzą, że pani na czarno, to i kręcą. Ja pracuję tylko z dorosłymi, mam swoje warunki i koniec. Dorośli chodzą przez cały rok. Jeśli chodzi o ZUS: w szkole czy w firmie też go płacicie, i to większy. Jeśli chodzi i emeryturę - odkładać, inwestować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
Jasne, obecnie mam 3 lekcje tygodniowo i mam zakladac wlasna dzialalnosc? Koszty mojego utrzymania to ok. 600 euro miesiecznie, wiec na razie z korkow nawet tyle nie zarobie. Poza tym gdybym miala wlasna dzialalnosc, to musialabym podniesc stawke, ale tu jest za duza konkurencja i bez problemu ludzie znajda kogos kto zechce udzielac lekcji za mniej kasy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
A poza tym tu we Wloszech zazwyczaj firmy organizuja kursy dla pracownikow wlasnie przez szkoly i nauczyciele dojezdzaja do firm. Nikt nigdy nie pytal sie mnie o lekcje prywatne za ktore wystawilabym fakture.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani.pomidorowa
Też nie rozumiem jak można nie mieć pracy. Ja jestem lektorką od 11 lat (z czego ponad 6 lat prowadzę DG) więc chciał nie chciał pracowałam już z masą ludzi. Wystarczy, że od czasu do czasu odezwie się jakiś stary uczeń lub jego znajomy i interes się kręci, nie ma potrzeby dawać ogłoszenia - tyle osób chce się uczyć, że nie wiem jak można NIE mieć pracy. A pamiętajcie, że najlepszym świadectwem będzie postęp u waszych uczniów - jak koledzy z pracy zobaczą różnicę w poziomie to też będą chcieli lektora, który "Tak ich nauczy" :) Dodam, że nie jestem żadnym fenomenem, moi znajomi są właściwie w takiej samej sytuacji :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tina 83
No właśnie pomidorowa zaczynałaś 11 lat temu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka 2
Oto link do mininstertwa edukacji. http://www.men.gov.pl/index.php?option=com_wrapper&view=wrapper&Itemid=208 Mam taka prośbę. Niech każda z nas napisze, że to nie jest prawda, ze w Polsce brakuje anglistów, że w szkołach pracuja panie po kulturoznawstwie, socjologi z FCe, a czasami bez FCe, gdyz w Polsce trzeba miec koneksje, a nie kierunkowe wykształcenie, aby zostać nauczycielem angielskiego. Poprośmy, aby zmienili przepisy. Teraz dyrektorzy mogą legalnie zatrudnić osobe z wyższym wykształceniem i FCe do nauczania angielskiego w szkole podstawowej, co prowadzi do tego, że taki dyrektor zatrudnia znojomych i krewnych nie po anglistyce, nawet jesli osoby po anglistyce sie zgłosza na to stanowisko. A przecież to jest niekorystne nie tylko dla uczniów, ale równiez dla samorzadu, bo taka osoba musi zaocznie zrobić kurs z metodyki, który jest dofinansowany z budżetu samorządu. Niech osoby z FCE i CAE będa zatrudniaiane, ale pod warunkiem, ze urząd pracy wyda zaświadczenie, że nie ma chetnych na to stanowisko osób z pełnymi kwalifikacjami. Przeslijcie dalej mojego posta do wszystkich forum, gdzie omawiany jest temat bezrobocia wśród anglistów i rzekomego ich niedoboru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lalaalal...a
zgadzam sie z postem wyżej w 100%

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka2
Dziewczyny, jeszcze może warto w tych petycjach dodać, ze wiele obecnych nauczycielek angielskiego nie ma studiów, nie ma nawet FCE tylko jakies zaswiadczenia o znajomości angielskiego na poziomie intermediate wydane przez prywatne szkoły językowe, ale maja prace stałą, maja konekscje w szkołach i maja zezwolenie od kuratorium. Trzeba w tej petycji zaznaczyć, że te osoby najprawdopodobniej bo zwolnieniu sie na jeden dzień z pracy, zostana przez dyrektorów ponownie zatrudnieni, a angliści z pełnymi kwalifikacjami nadal będa berobotni. Domagajmy sie zatem w tej petycji, aby dyrektorzy nie mogli ponownie zatrudniać tych osób, żeby zezwolenia dla tych osób od kuratorium straciły wazność

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny .....przeciez to kuratoria w miastach, a rady gminy na wsiach wciskaja do szkol swoja rodzine, znajmomych......zaden dyrektor w miescie nie przyjmie nauczyciela bez zgody kuratoium, a na wsi- bez zgdy rady gminy.jedna wielka klika.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sobie samemu żeglarzem, sterem
Witam, Uczę angielskiego od lat, w tym sześć lat przepracowałam dla najstarszej w tym kraju, ogólnopolskiej szkoły językowej. Przygotowywałam słuchaczy do wszystkich poziomów egzaminów Cambridge. Znający temat wiedzą jaki to kawał żmudnej roboty. Nie będę się więc o tym rozpisywać. Dość wspomnieć, że miałam 100tu procentową zdawalność wśród osób którym udzieliłam rekomendacji, a udzielenia tejże wymagała ode mnie administracja szkoły. Wraz z czasem zdobywałam coraz większe doświadczenie zawodowe i co za tym idzie oczekiwałam godziwej zapłaty za moje usługi. Układ wydawał się prosty i logiczny: ja wam zapewniam najwyższą jakość nauczania i zarazem stałych klientów, wy mi w zamian właściwe do standardu mojej pracy uposażenie. Niestety, uczniów szkole przybywało, mnie obarczano kolejnymi obowiązkami, ale konto ani drgnęło. Maleńkie podwyżki, nieproporcjonalne do wzrostu składek ZUS, cen żywności, energii itp. Po wrześniowym zebraniu lektorów 3 lata temu, gdy dowiedziałam się że za 40 zł za godz. mam dojeżdżać do firmy by przygotowywać panów dyrektorów do "profa", powiedziałam korporacji jasno: pocałujcie mnie tam gdzie ja was mogę kopnąć, rzuciłam wszystko w cholerę i wyjechałam odpoczywać do lasu, a las mnie zawsze pociągał. W pobliskim miasteczku wynajęłam salę w zespole szkół, zamówiłam ulotki, plakaty, reklamę na auto i zaczęłam uczyć na własną rękę. Do prowadzenia własnej działalności i tak zmusiła mnie dawno temu korporacja więc nihil novi. Ta sama bajka; ZUS, podatki itp. Ta sama, ale wreszcie dla siebie, wreszcie nikt mnie nie wykorzystuje, nie roluje i do niczego nie zmusza. I wiecie co? Udało się. Dziś mam swoich 40tu słuchaczy, zarabiam od 100 do 200 zł netto na godzinę, mam mnóstwo czasu na spacery po lesie, czytanie, pisanie i robienie czego tylko chcę i nareszcie pokochałam to co robię. No i jestem wypoczęta, a nie jak poprzednio wymięta ze wszystkiego jak ścierka. A wypoczęty lektor to 2 razy ten sam lektor. Pewnie że się chwalę, bo się naprawdę udało! Choć wiele osób odradzało pracę na "rubieży", że tam ludzie biedni, że oferujesz produkt luksusowy a oni na chleb nie maja i takie tam. Tylko że ci ludzie nawet jeśli do najbogatszych nie należą to przynajmniej mają swój rozum i wiedzą w co inwestują. Ja im w zamian daję w pełni profesjonalny produkt a oni mi możliwość mieszkania na stałe w takim miejscu, gdzie inni jeżdżą na wakacje. I za tą lekcję muszę podziękować korporacji - wiem jak poprowadzić własną szkołę od początku do końca. Bez tej wiedzy pewnie bym tu przepadła lub błądziła po omacku. Pozdrawiam wszystkich myślących o pracy dla siebie i nie bójcie się. Na początku ciężko ale za to potem mnóstwo satysfakcji. A może wypowie się ktoś o podobnych doświadczeniach...lub zupełnie innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie anglistka a jednak
no to mnie zjecie teraz Ucze prywatnie angielskiego od 16 lat, wiele lat bylo to tylko hobby i pasja, dodatkowe zajecia dla dzieci znajomych i ich znajomych, potem przez 6 lat pracowalam spolecznie uczac bezrobotne kobiety angielskiego aby latwiej im bylo znalezc prace, potem uczylam dzieci z tzw trudnych srodowisk, zajecia byly w formie warsztatow i spotkan terenowych. potem zwolniono mnie z pracy i musialam znalezc sposob na utrzymanie mojej wielodzietnej rodziny zdobylam dotacje unijna, otworzylam jednoosobowa dzialalnosc. uczniow mam prawie 200 starcza na chleb i zus. pracuje ciezko ciagle sie doszkalam czytam literature fachowa i ucze na wszystkich poziomach, nie mam klopotu z naborem a jedynym minusem jest obowiazkowy zus. mieszkam i pracuje w niewielkiej miejscowosci w ktorej sa 2 szkoly jezykowe i kilku korepetytorow w szarej strefie. nie mam filologii angielskiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka 2
tak tak baju baj baju baj. teraz firmy z native speakerami, tradycja itp maja problemy z naborem, humorami słuchaczy i ich rozszczeniowością, a tu panie zadnych takich klopotów nie mają. normalnie jak w bajce.Acha, słyszeliście, że informatykom płaca 5 tys netto zaraz po studiach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×