Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

lady stonehenge

nie ma pracy po anglistyce

Polecane posty

Gość ty lady chyba
Wyzej robisz kupe niz masz d... e ? Jesli masz charakter I uwazals na zajeciach z pedagogiki to powinnas wiedziec jak postepowac z dziecmi Boisz sie ich ? Dzieci nie sa noiedobre jesli masz do nich podejscie I nie jestes leniwa ... A taki obraz sibie pokazujesz Mnostwo szkol ciagle prosi o nauczycieli, do tego stopnia ze zatrudniaja niewykfalifokowanych ludzi znajcychy angielski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość obeznany w temacie
bzdury gadacie. Dziwicie się, że macie niepewne źródło dochodu mieszkając w mniejszej miejscowości. I tak jesteście drodzy angliści na uprzywilejowanej pozycji bo nawet w mniejszym mieście coś znajdziecie. Ja też jestem z mniejszego miasta i skończyłem polibudę ale praca jest tylko w większym mieście, w małych nic. I studiowałem na tzw kierunku zamawianym. Za to wy macie możliwości zarobku w mniejszym i większym mieście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
obeznany w temacie: no ja akurat mieszkam w duzym miescie... owszem, mamy MOZLIWOSCIE zarobku, ale nie mamy zadnej gwarancji zarobku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tina 83
Ty lady to powiedz gdzie, bo ja jakoś ich nie widzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ahhhhhhhhhhhhhhhhha
boze co za wciskanie komus pracy w szkole. to straszne , jezeli ktos nie ma charakteru do pracy w szkole z dziecmi to dobrze ze nie pracuje w niej, czy ktos chcialby zeby jego nauczyciel nienaiwdzil swojej pracy i przychodzil do szkoly w nastroju depresyjnym? chyba nie. do tej pracy potrzebne jest serce i powolanie i niedpowiedni ludzie w szkole to jakies nieporozumienie. nie kazdy do cholery moze byc nauczycielem! poza tym uwierzcie mi ze pracy w niektorych regionach nawet w szkolach nie ma i wiem co mowie. w moim wojewodztwie etaty w tym roku byly ale tylko w bardzo oddalonych od mojego domu wsiach - na zastepstwo - do ktorych ani nie bylo regularnego dojazdu autobusem ani mozliwosci wynajmu mieszkania czy cos. beznadzieja.. a szukalam bardzo aktywnie w tym roku pracy w szkole- jednak ze wzgledu na moja sytuacje osobista przeprowadzki w odlegle regiony nie mogly miec miejsca.. i niestety bez skutku. moich tlumaczen tez nikt nie potrzebuje. zostaly mi korepetycje i kilka wyżebranych godzin w szkole jezykowej, jedynej z kilkunastu w ktorych bylam ktora nie zazadala ode mnie zalozenia wlasnej dzialanosci na ktora mnie zwyczajnie nie stac. tak wiec bida i jeszcze raz bida. dodam ze na moje zlozone cv do roznych firm odopiwadajac na ich ogloszenia o prace zero odpowiedzi. żal mi siebie ze bylam taką idiotką ze wybralam te studia naprawdę.. czuje sie jakbym przegrala swoje zycie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tylko wlasna dzialalnosc
Odwiedziła mnie w święta była uczennica: kiedyś chodziła na angielski do mnie a potem wyjechała do UK. Mówi, że już po 5 latach pracy tam ma większą emeryturę, niż miałaby pracując całe życie tutaj. Może warto rozważyć wyjazd?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka2
Kolezanko zatrudniaja ludzi bez odpowiedniego wykształcenia w szkołach bo pan dyrektor, pani polonistka radny gminy itp musza gdzies ulokowac swoich pociotków po socjologii, pedagogice turystyce itp. Pracowałam kiedys w szkole gdzie na 4 anglistki, jedna tylko skonczyła licencjat z filologii angielskiej, 2 były po jakichs innych studiach a jedna nie miała zadnych studiów,ale one maja znajomości tam, gdzie trzeba i stąd tez maja pracę. A takie teksty, ze nie ma anglistów to dyrektory puszczaja bo musza jakos wyjasnić rodzicom dlaczego uczy angielskiego pani zdzisia, bez uprawnień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka2
A nie chce zapeszać, ale być może cos drgnie w szkolnictwie, ponieważ panie bez studiów z filologii angielskiej, które dostały prace jakies 15 lat temu, gdy nie było na prawde anglistów zaczna odchodzić na emeryturę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka2
ale byki zrobiła: naprawde nie na prawdę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
Jesli ta znajoma nie nalezy do osob, ktore wyjezdzajac za granice chwala sie w Polsce jak to im tam dobrze, nawet jesli mija to sie z prawda, to mozesz jechac do ANglii... zastanawiam sie tylko, jaką pracę mozna podjac w Anglii po anglistyce? Majac doswiadczenie jedynie w nauczaniu? O nauczanie nawet Polakow angielskiego nie jest tak latwo... bo tam jest mnostwo nativow... ;) co wiec mozna robic poza nauczaniem, ale zeby byla to w miare stala praca z regularnymi dochodami? Ale mnie wkurza brak konkretnej, normalnej pracy... jakoś wiążę koniec z koncem w tych Włoszech mając lekcje prywatne (które tez raczej nie są w powazaniu skoro ostatnio dwoje z moich uczniow co troche pisali mi:"W tym tygodniu tez nie moge przyjsc, sorry, uslyszymy sie za tydzien", przypuszczam wiec ze oznacza to tyle ze zrezygnowali...). Wysylam moje CV na oferty pracy "sekretarka z doskonalym angielskim", potem zagladam co z moja kandydatura, a tam piekny czerwony napis "odrzucona". Juz nawet naklamalam w CV ze w Polsce przez rok pracowalam part-time jako sekretarka w szkole językowej.... ale widocznie we Włoszech uwazaja, ze skoro "pracowalam" w szkole jezykowej, to pracujac w firmie nie dalabym sobie rady... Kiedys nawet z desperacji wyslalam moja oferte na polroczny staz (slabo platny, bo pewniejakies maks. 300 euro) sekretarki w pewnej malej firmie... przeszlam pierwszy etap (napisanie listu po WŁOSKU do innej firmy z propozycja wspolpracy oraz zrobienie obliczen w Excelu). Na drugim etapie rozmawialam bezposrednio z szefem firmy: wszystko ładnie, pięknie, poki nie spytał:"JEst pani tu sama czy z rodziną?" Powiedzialam prawdę, że sama... A on na to:"OJ, to moze byc ciezko... bo ja za staz nie płacę dużo... i boję się ze przez to szybko ucieknie pani gdzies indziej... bo skoro nie jest pani na niczyim utrzymaniu to jak z takiej pensji zaplaci pani za wynajem, rachunki, itd.?" Powiedziałam, że mam oszczędności, ale nie wydawał się przekonany... i oczywiscie nie oddzwonił. Wyobrazacie to sobie????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka2
dyrektorzy nie dyrektory i te przecinki. I am sorry for this, but I have been writing in haste. Besides I lost my temper when I read that we are in such a comfortable situation that we can move to some other place if we cannot find a job in the city or village we live

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kfkfkf
Potwierdzam: tylko własna działalność. Nie wiem, jak po anglistyce można nie mieć pracy. Ja jestem zarzucana ofertami, a wybieram tylko te, gdzie mam dogodny dojazd i dobrze płącą, mnóstwo lekcji mam też u siebie w domu, wystawiam faktury międzynarodowym korporacjom. W dzisiejszych czasach ludzie mają i po 4 tys rocznie na naukę, tyle im funduje firma. Szczególnie pod koniec roku pojawiają się osoby z niewykorzystanym limitem, płacą z góry. Z jednoosobowej działalności wyciągam rocznie do 70 tys przychodu. Nie pojmuję tych narzekań, trzeba tylko nareszcie porzucić filozofię ciepłej posadki i pracy na etat. Plusy są ogromne. Pracy i zleceń trzeba szukać samemu. No i trzeba być w tym dobrym, to inna sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
kfkfkf : wszystko pieknie ale mam kilka pytan: 1. w jakim miescie uczysz? 2. jakie są koszty utrzymania w tym miescie? Ile kosztuje wynajem pokoju/mieszkania? Bo z tego co piszesz wnioskuję, ze pracujesz w jakims wiekszym miescie typu Warszawa, Poznan, Wroclaw, itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kfkfkf
Tak. mieszkam w dużym mieście. Nie znam się na cenach wynajmu, bo mam własne mieszkanie. O cenach utrzymania też ciężko mi mówić obiektywnie, bo ja nie oszczędzam i nie ograniczam się jakoś specjalnie. Z tego, co zarabiam w każdym razie spłacam spokojnie kredyt samochodowy i jeszcze odkładam. Natomiast oczywiście, trudno wykonywać ten zawód mieszkając na wsi. No, ale o tym się chyba myśli, jak się wybiera kierunek studiów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martucha83
No właśnie, nie wiem, nie wiem, nie wiem... Ale za to ja wiem, że życie na wynajmie cholernie drogo kosztuje! Twój tok myślenia jest typowy dla osób z Warszawy, o których wszyscy wiemy, że większość ma klapki na oczach (sprawdź sobie w słowniku co to znaczy "po wioskowemu", bo taka mieszczanka jak Ty może nawet nie wie). Wiem też, że wszyscy moi dawni znajomi którzy prowadzą taką działalność (i wbrew temu co twierdzisz mieszkają w małym mieście), zaczynali od wypracowania sobie sieci kontaktów, tzw. osób polecających, jakieś 10-15 lat temu kiedy anglistów brakowało a ja akurat zaczynałam liceum). W mojej obecnej wiosce called Szczecin jest to na dzień dzisiejszy impossible, bo moi obecni znajomi to bezdzietni single tak jak ja, i wszyscy uczyli się angielskiego od podstawówki, więc po co niby mają do mnie przychodzić i mi płacić?? Firmy (których raptem jest garstka, bo większość upadła) korzystają z usług typu angielski z dojazdem ze szkół. Szukanie klientów przez Internet w moim przypadku jest wykluczone. Nie toleruję obcych w domu, i nie wyobrażam sobie zapraszać do siebie na lekcje przygłupów poznanych w sieci, podawać im swój adres i nr telefonu. Większość czasu spędzałam sama, mój brat również tego nie pochwalał, i nie miałam zamiaru narażać go na stres. Cały czas twierdzę, że 3/4 kierunków akademickich w tym nieszczęsnym kraiku nie daje absolwentom nic, tylko naraża ich na problemy. Jest też nadmiar absolwentów, a Warszawa czy jakiekolwiek ine miasto to nie Smok Wawelski, nie jest w stanie wszystkich połknąć. Moje studia wybrali za mnie rodzice (miało być super w ich rozumieniu), ale na szczęście mnie udało się uwolnić od presji typu "musisz pracować w zawodzie". Teraz jestem szczęśliwa i robię to co lubię, i nie muszę poświęcać swego zdrowia i spokoju w domu dla nędznego na dłuzszą skalę zarobkowania w domu. Życzę powodzenia wszystkim uczącym w domu (ja sama znałam ludzi, którym się udało, chociaż jak powtarzam zaczynali przynajmniej 10 lat temu i mają wypracowane kontakty i stałych klientów). Ale nie wpierajcie, że to będzie każdego kręcić, w dodatku w czasach gdy na każdej ulicy mieszka co najmniej 2 anglistów. Gdyby nie moja obecna praca, dawno rzuciłabym to wszystko i wyjechała zagranicę. Bez cienia żalu, że jestem mgr filologii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tylko wlasna dzialalnosc
Martucha83 pisze: "nie wyobrażam sobie zapraszać do siebie na lekcje przygłupów poznanych w sieci, podawać im swój adres i nr telefonu" No, z takim podejściem to nic dziwnego że siedzisz bez kasy. U mnie 99% uczniów to ludzie którzy znaleźli moją reklamę w sieci. 5-8 lekcji dziennie. Jak się ktoś boi (nie wiadomo czego), to niech nie skarży się, że nie ma pracy... Jesteś zdesperowana, bo płacisz cene za to, że nie myślałaś podczas wyboru uczelni i kierunku, tylko pozwoliłaś rodzicom decydować. Za głupotę się płaci... No i teraz widzę, że nie zmieniłaś się: podniecasz się pracowaniem "dla Pana" i pewnie jeszcze robisz to za półdarmo. W jednym masz rację: samozatrudnienie nie jest dla każdego, tylko dla ludzi co myślą samodzielnie i nie są ksenofobami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie anglistka
czesc. znalazlam oto taki wpis na ow stronie www.uczelnie.info.pl/index.php?mod=kierunki_studiow&id=36ks=3#komentarze Nie wierze, ze ktos kto studiuje ciezki kierunek farmacje jest w stanie zarabiac po jakims kursie tlum. 2.5k tak jak pisze ta lasia. Czy moze mi ktos napisac czy to jest mozliwe? pytam sie jak? angielski jest powszechny, jest najmniej platny na tlumaczeniach, po ukonczeniu zwyklego kursu mozna tak o sobie tlumaczyc i studiowac mega trudna farmacje? ctrc c + ctrl v ___________________________ alice 2010-03-27 15:14:30 heh a ja jestem po kursach na tłumacza i pracuje sobie dorywaczo (studiuję farmację) zarabiam z tlumaczenia ok.2500 w firmie czasem jakas premia itd , a moja sasiadka ktora jest po waszej filogoi nie ma do dzis pracy ;p proponowali jej jedynie pracę w szkole wsrod chamskich gimnazjalistow za grosze wiec sobie odpuscila... JESLI KTOS CHCE W PRZYSZLOSCI PRACOWAC W SZKOLE TO NIECH IDZIE wiele osob się rozczarowauje pozniej ,lepiej obrac sobie inny kierunek a na tlumacza zrobic kursy i po sprawie . Zreszta marne sa szanse dla osoby ktora skonczyla tylko fil.ang. bez niczego innego __________________________________

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tina83
Być może znała angielski wcześniej z jakiegoś wyjazdu i pracuje w firmie famaceutycznej, a teksty, które tłumaczy wymagają sporej wiedzy z dziedziny farmacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie anglistka
byc moze, ale nie mozna po paru wyjazdach nauczyc sie angielskiego na tyle dobrze. Nie uwierze tez w prace dorywcza na farmacji. Farmacja to ciezki kierunek. Moim zdaniem ona w wakacje mogla sobie popracowac jako przedstawiciel handlowy i nie tlumaczyc tak jak my to rozumiemy tylko od czasu do czasu jakis dokument przetlumaczyc w byle jakiej firmie. Nie uwierze, ze ktos moze znac na tyle dobrze angieslki by tlumaczyc profesjonalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie anglistka
w ostatnim zdaniu chodzilo mi oczywiscie o osobe, ktora byla na paru wyjazdach, kursach. Taka osoba nie moze na tyle dobrze umiec ang. by tlumaczyc moim zdaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama za granica
martucha(czy matucha?:) ) 83, ajk tam na stażu? Co dokladnie robisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A no nie ma :-((
A no nie ma pracy po anglistyce. Jest tak jak piszecie. Jeśli ktoś ma tylko filologię angielską, to zostaje tylko szkoła. W mniejszej miejscowości na pewno. Ja pracuję w gimnazjum na prowincji i chyba nie ma większego rozczarowania. Beznadziejna praca - w kółko to samo. O pokoju nauczycielskim , rodzicach ich dzieciach nie chce mi się rozpisywać. Nawet liceum, o którym kiedyś marzyłam, to w tej chwili, przy obecnym systemie edukacji, to jedno wielkie dno. Codziennie marzę o zmianie pracy, ale to wcale nie jest takie proste. Zaczynałam studiować filologię 12 lat temu - wtedy jeszcze pełna marzeń, że język otworzy mi okno na świat. Zaskoczyła mnie szara, smutna rzeczywistość. Anglistów jest pełno; kiedy zaczynałam pracę, szkoły błagały o kogokolwiek ze znajomością angielskiego. W tej chwili jest sporo osób z kwalifikacjami, chcących uczyć a nie ma pracy. Zawsze się mówiło, że ze znajomoscią języka pracę znajdzie się wszędzie. Tak. Ze znajomością i innym kierunkiem. Gdybym zobaczyła taki post z prośbą o radę, to napisałabym, że może warto skończyć jakiś inny kierunek i podjąć się specjalistycznych tłumaczeń - ale skąd znów pieniądze i czas, jaki trzeba poświęcić na ich ukończenie? Przecież w międzyczasie jest jeszcze życie, trzeba płacić rachunki, są ludzie, z którymi trzeba się spotkać, a nie tylko kolejne kursy i studia, które i tak nie zagwarantują dobrej pracy. Na wielkie zmiany nie mam szans, mam 31 lat, nie wyprowadzę się z miejsca gdzie mieszkam. Anglistyka to badziewne studia. Nie rozumiem ludzi, którzy w tej chwili podejmują się tych studiów. A języka można cudownie nauczyć się za granicą - w pół roku! Moja koleżanka skończyła liceum z dostateczną z angielskiego (ja filologię-mgr znanej uczelni), a potrafi tak pięknie załatwić wszystkie sprawy. Żałuję tych studiów, ale tak ułożyło mi się życie. Gdybym mogła, zupełnie inaczej pokierowałabym swoim życiem. Zgubiła mnie iluzoryczna miłość do tego języka i młodzieńcze marzenia. Beware of English Philology!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A no nie ma :-((
Piszcie czym zajmujecie się po tej nieszczęsnej anglistyce. Może dla kogoś będzie to inspiracją; jeśli nie, to może ktoś poczuje, że nie jest sam w tej beznadziejnej sytuacji. Zacznę od siebie. mgr filologii angielskiej - 9 lat w gimnazjum w małej mieścinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moze ktos z plocka sie wypowie po PWSZ po filologii......Jak patrze na absolwetki, to koncza nieciekawie. Polowa siedzi na bezrobociu, duzo pracuje w galeriach-sprzedaja ciuchy,kelneruja inne opiekuja sie dzieciakami...troche osob wyjezdza do anglii.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
"Zawsze się mówiło, że ze znajomoscią języka pracę znajdzie się wszędzie. Tak. Ze znajomością i innym kierunkiem. Zgubiła mnie iluzoryczna miłość do tego języka i młodzieńcze marzenia." No dokładnie... Ja jak pisalam wczesniej przez 4 lata pracowalam w Polsce w gimnazjum, szkole podstawowej i szkole jezykowej. Gimnazjum i podstawowka - ch***ia a nie praca... Od 3 lat mieszkam sama we Włoszech i uczę ang. w szkolach jezykowych w firmach (przynajmniej praca niestresująca, z ludźmi na poziomie)... tez chujnia bo niby zarobki na godzinę wysokie, ale nie ma sie stalej liczby godzin, oprocz tego w wakacje, w Swieta sie nie pracuje..a po kazdej przerwie wolnej od nauki kursy "rozkręcają się" dość długo... po Bozym Narodz. czesto zaczynaja sie dopiero pod koneic lutego...wiec nic sie nie zarabia... a szkoly jezyk. oferuja albo umowe o dzieło albo... nie oferuja zadnej umowy. Mi sie juz nawet nie chce czytac ksiazek w j.ang. zeby utrwalac jakos wiedzę... bo po cholerę mi to, skoro nie ma z tego porządnej kasy? A porządna kasa nie jest mi potrzebna na kaprysy typu szminka za 50 euro, tylko na wydatki na zycie no i na jakies oszczednosci. Bo w koncu za cos musze placic za zycie kiedy tych kursow nie ma! Od dawna szukam pracy jako sekretarka, recepcjonistka w hotelu, pracownik biura podrozy... i nic.. jedno wielkie g... na takie stanowiska mozna sie dostac tylko przez znajomosci... Mam jeszcze lekcje prywatne, no ale nie mam ich znow tak duzo... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tina 83
Miałam raczej na myśli pobyt zarobkowy. Mogła się również doszkolić na jakichś kursach do odpowiedniego poziomu np. advanced proficiency, natomiast pisząc kurs dziewczyna mogła mieć na myśli podyplomówkę z tłumaczenia. Dziewczyna nie podaje wieku więc tak naprawdę to nie wiesz czy nie ma ukończonego czegoś wcześniej i które to są jej studia. Mniemam, że zakładasz, że to jest studentka w wieku 20-kilku lat, a możesz być w błędzie. I może rzeczywiście trochę ubarwiła pracę, natomiast w rzeczywistości może się zajmować nieco bardziej skomplikowanymi rzeczami niż same tłumaczenia. A co do ciężkości studiów? Nigdy nie znałaś kogoś kto studiował coś na dwóch kierunkach? Albo studiował coś ciężkiego, a Ty się zastanawiałaś jak ta osoba znajduje czas na życie osobiste i imprezki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W życiu bym nie wybrała ponownie tego kierunku. Z anglistami jest teraz tak samo jak było kiedyś z rusycystami i polonistami, czyli nie ma dla nich pracy, i długo nie będzie. Wszytko na temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A no nie ma :-((
Nie wygląda to różowo. Chociaż w naszym chorym kraju może tak być. U mnie pracują koleżanki po przekwalifikowaniu się - właśnie rusycystki, polonistki, w-fistki i matematyczki , które wszystkie pozyskały,kwalifikacje żeby móc uczyć angielslkiego. Ciekawe na co ja będę zmuszona się przekwalifikować? Druga sprawa, że jak się przekwalifikowały i po prostu zajęły godziny językowe w swojej szkole, to absolwenci filologii nie mają co szukać pracy, bo stara kadra trzyma się mocno. Mnie się udało dostać pracę w tej szkole od razu - 9 lat temu byłam jedynym mgr filologii angielskiej, który chciał tam pracować. I do tej pory jestem. Reszta ma licencjat zrobiony zaocznie lub jest po kursach. Choć może nie jest to takie najgorsze, bo szczerze mam dość obecnej pracy. Chciałabym tylko, żeby moje ewentualne nowe kwlifikacje zapewniły mi w miarę godziwy byt. Ale smutna prawda jest taka - nawet jeśli masz cudowne kwalifikacje to i tak w tej naszej drugiej Irlandii nie dostaniesz pracy, jeśli nie masz odpowiednich wejść i znajomości. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A no nie ma :-((
Pracuję w małopolskim miasteczku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×