Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mayaa

toksyczny związek - prosze o pomoc poważne osoby

Polecane posty

Gość samiecomega
polecam tobie byś wczytała się i przerobiła zagadnienie przytoczone przez crazy freya. widać że ma wiedzę w tym zagadnieniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja uważam że to Ty nie
rozumiesz o czym dziewczyny tutaj piszą. A pani która wstawiła wpis pełen żargonu psychologicznego bardzo chce byc psychologiem, ale nim nie jest. Gdyby była, wiedziałaby, że nie na tym polega pomoc drugiemu człowiekowi. Trzymajcie się dziewczyny - myslę, że stworzyłyście niezły zalążek pod grupę samopomocy 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, Czytam, czytam i widzę siebie.. Też jestem (choc leczenie w toku) Nałogowcem Kochania i też 5 lat męczyłam siebie i otoczenie swoim związkiem. Rozstania, powroty, przeprosiny, klotnie.. Seks na zgodę, zazdrości, awantury, zerwania i znów powroty.. Powiem jedno - taki facet się nie zmieni. Moj zostawial mnie bo nie mogl zniesc bycia razem, zaliczal panienkę i wracal na kolanach a ja - naiwnie kochająca - przyjmowalam go. Ostatnio odszedl niby na amen - i faktycznie od 8miesiecy jest z kims. Poza malym ALE - juz po 3 miesiacach zwiazku i kolejnym guzik wartym \"nie chcę Cię więcej widziec\" - zaczął miauczeć o spotkanie. Mowil ze odejdzie od tamtej,ze tylko mnie kocha. Niepotrzebnie wydarzyl sie seks (zawsze nas ciągnelo) - a wlasciwie potrzebnie. Bo zauwazylam ze teraz kolejnej pannie klamie jak najęty. Po tym zdarzeniu otrząsnął się i kazal mi spadac. Wytrzymal tydzien i sie odezwal. Wkurzylam sie i nawiazalam kontakt z jego nową panną - chcąc jej otworzyc oczy. Ale ona bardzo chce byc kochana - jest wiec jego kolejną ofiarą. W pazdzierniku uslyszalam po razy enty \"dla Ciebie juz nie żyję, Nie odzywaj się do mnie więcej\".. Nie odzywam. Bo wiem ze on się odezwie. Ale jestem juz silniejsza i wiem ze nie wrócę do tego chorego ukladu. Mam za sobą kilka terapii, rozmowy z uzaleznionymi od milosci i przeczytane książki. Wiem jedno: taki partner będzie nas ranił dopóki mu na to pozwalamy. Wolę być sama niż z kimś tak chorym i zaburzonym. I tylko czekam aż się znów odezwie - by mu powiedzieć ze moje drzwi już są dla niego zamknięte. Mam nadzieję że wszystkim walczącym z toksynami, uda się znaleźć siłe, i wygrać siebie. Bo warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samiecomega
a ja uważam że to Ty nie... nie zauważyłaś że pisałem o głębi problemu.pozwalasz sobie na powierzchowność.trzepanie jęzorem to nie pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mayaa
Jest długi weekend ludzie się bawią, a ja siedzę sama w domu, płaczę i nikogonie chcę widzieć. Chciałabym zasnąć i się nie obudzić... Dlaczego ja mu zaufałam te 5 lat temu?? On nie reaguje nawet na moje łzy. Słyszę "daj spokój histeryczko, jesteś nienormalna"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja bylam w takim zwiazku
..... Nie dlugo . Tez nie potrafilam sie z niego uwolnic . Potrafilam sie nawet upodlic aby zwiazek przetrwal ... A zwiazek byl koszmarny. W koncu sie uwolnilam - sama podjelam decyzje . Bogu dziekuje do dzisiaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mayaa
Ja to samo. Teksty "dla Ciebie umarłem, zapomnij mnie" itp. Po czym sam sie odzywa. Znajduje milion pretekstów do spotkania. Co do seksu jest to samo. Uzależnił się ode mnie. Ma mnie w d.., potrzebuje tylko tego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja bylam w takim zwiazku
On nie uzaleznil sie od Ciebie. On uzaleznil Ciebie od siebie .... Pojmij ten sens.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja bylam w takim zwiazku
Musisz ten lancuch przerwac , natychmiast . Dla Twojego dobra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mayaa
Ja to wszystko wiem, ale jestem za słaba. Powinno się mnie przykłócić do kaloryfera. Ja latami czekam na jakiekolwiek ciepłe słowo. Nawet moja najlepsza przyjaciółka by nie uwierzyła w to co się dzieje. Wszyscy myślą o mnie "twarda", a ja w środku "miękka" bardziej niż ktokolwiek kogo znam. Ostatnio miałam w nocvy taką nerwicę, ze w ogóle nie spałam. Nie mogłam pójsć do pracy. Czy on nie wie co mi robi czy jego to bawi czy uważa, że on jest wspaniały a ja tego nie widzę? Czemu ja go poznałam... czemu tak za mną chodziłi czemu ja się dałam???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mayaa
miało być "przykuć"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całkowicie czarny kot
Maya - opowiesz cos o swojej rodzinie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żeby nie było, że tak wszystko idealnie sobie poukładałam - wciąż bowiem walczę ze swoimi emocjami. Zawsze mem w zanadrzu pytanie do siebie: "No dobra, kochana, a co zrobisz jesli on teraz,jutro, za tydzien odezwie sie i znow powie ze do Ciebie tęskni?" - to jest mój test. Bo wiem że on sie odezwie ponownie. I wiem że nie jestem w 100% silna. Dlatego jak powiedziala mi znajoma ktora podobnie walczy z toksycznym eks - potrzebna jest ABSOLUTNA AMPUTACJA. W poczatkowym okresie nawet nie ma co marzyc, o "pozostaniu w przyjazni", o "kolezenskich zdrowych relacjach" - nie mamy na to sily po zerwaniu. Trzeba go odciąć. Ja i tak pamiętam jego numer telefonu, ale zrobilam rytualnie cięcia - blokada na gg, wykasowalam numer, maila itp. Po miesiacu juz moglam wrocic do normalnosci. Najwazniejsze wg mnie w tym procesie jest samej sobie narzucić pewien reżim. Tez mowilam sobie - ok, nie odezwe sie.. no ale przeciez ma imieniny, urodziny, są święta.. wymyslalam powody przed laty by sie odezwac. Teraz juz umiem się odciąć i nie znajdowac falszywych pretekstow. Teraz on je wymysla. Aha i takze polecam "Toksyczną miłość" Pii Melody oraz "Toksyczne zwiążki" Susan Forward - ta pierwsza książka pomogla mi przetrwac. Czytalam i ryczalam, ale dotarlam do konca i wiedzialam juz ze JEST WYJSCIE z tego piekielka. Mowię Wam, jest wyjście :) Im dalej, tym lepiej się czuję. I tym wyrazniej widzę jak bardzo bylam chora i ja, i partner, Z ta roznicą, że ja walczę, zmieniam się, czytam, szukam pomocy, a on - dalej bajeruje kolejną ofiarę. Powinien się leczyc, chcialam mu pomoc ale powiedzial ze to ja bardziej potrzebuje psychiatry niz on. Coz, niektorzy tkwią w miejscu, niektorzy idą do przodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja bylam w takim zwiazku
Mozesz to przerwac , uwierz mi . Ja tez tak myslalam, ze jestem slaba i nie potrafie. ... A jemu o to chodzilo zebym plakala, skamlala na kolanach .... Utwierdzal mnie w przekonaniu , ze jestem do niczego i nigdy nikogo - poza nim - nie bede miala. On torturowal mnie psychicznie . Sile odzyskalam gdy to przerwalam . Po 2 latach od rozstania on do mnie zadzwonil. :D To jest psychol , jak moglam sie dac tak poniewierac , sama nie wiem do dzisiaj. Dasz rade , gdy to zrobisz - odzyskasz wiare w siebie i poczujesz sie jak nowonarodzona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja bylam w takim zwiazku
cyt. " Mowię Wam, jest wyjście Im dalej, tym lepiej się czuję. I tym wyrazniej widzę jak bardzo bylam chora i ja, i partner, Z ta roznicą, że ja walczę, zmieniam się, czytam, szukam pomocy, a on - dalej bajeruje kolejną ofiarę. Powinien się leczyc, chcialam mu pomoc ale powiedzial ze to ja bardziej potrzebuje psychiatry niz on. Coz, niektorzy tkwią w miejscu, niektorzy idą do przodu." jennifer ma racje - u mnie bylo to samo ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całkowicie czarny kot
zapytałam o rodzinę, bo zastanawiam się... czy łączy nas coś wspólnego? czy któraś z Was jest z rozbitej/niepełnej rodziny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samiecomega
drogie Panie--- podrzucę taką treść -- czy potrafisz istnieć dłuższy lub krótszy czas sama ze sobą jeśli tak jest to może lubisz SIEBIE wtedy nie bedzie problemu być z kimś innym a mężczyzna jest całkowicie INNY. bedzie możliwym WYBRANIE dobrego mężczyzny np. dobrego. są tacy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zauwazylam tez ze same nie umiemy przerwac zamkniętego kola, choc wszyscy wokół tylko kiwają z politowaniem głowami. Dlaczego? Bo wg mnie każdy ma "swoje dno" które musi osiągnąć. Ja jeszcze w wakacje byłam gotowa wierzyć, że może faktycznie trzeba bylo memu byłemu relacji z inną, by docenil co mial, by skonfrontowal.. dojrzal.. Chciałąm wierzyć, że tak silnie łącząca ale i toksyczna chemia może da się uzdrowić.. No ale chyba nie. Moje dno polegało na tym że dotarlo do mnie iż jemu jest teraz baardzo wygodnie - ma stały związek, wpatrzoną w niego partnerkę, która jednak mimo stabilnosci nie daje mu iskry. I mial na boku mnie - która mimo iskry nie dawala stabilnosci. Stworzyl uklad wygodny tylko dla niego. Dający 100% satysfakcji. Jakby nie zauwazal jak bardzo to chore. Dziewczyny jego bardziej mi zal niz jego samego. Podobno nie zabezpieczali się. Nie przejmowali sie. Skoro planowal i planuje odejsc od niej, jak mogl ryzykowac wpadkę? Jednoczesnie mi obiecując powrót i wielką milosc.. To bylo moje dno. Spojrzalam w lustro i powiedzialam "DOŚĆ". Nie chcę byc jedną z dwóch do wyboru. Wiem że go kocham i potrwa nim to wygaśnie. Ale zasługuję na coś więcej niż taki chory układzik z byłym w roli dyrygenta. Im więcej mam wiary w siebie, tym łatwiej mi znieść samotnosc, ból po stracie 5letniego związku i wszystkie niedogodnosci. Czasem mam dołki, płaczę, narzekam. Ale nie żałuję, tego że po latach cierpienia sama sobie potrafiłam otworzyć oczy. Polecam, bo to wspaniałe uczucie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mayaa
Ja jestem z pełnej rodziny, ale w mojej rodzinie mało okazywało sie uczucia, dlatego tak tego potrzebuję. Ale przecież można to dostać od normalnego faceta?? Mój toksyk jest z rozbitej rodziny. Jego ojciec zdradzał latami jego matkę. Mam wrażenie że przez to on nie umie założyć rodziny. I ciągle mam wrażenie, że przez to, że ojciec odszedł on został pokrzywdzony przez los i mu się wszystko NALEŻY. Facet ma pod 50-tkę a matka troszczy się o niego jak o małe dziecko. Dla mnie to szokujące

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja bylam w takim zwiazku
Pewnego dnia ( a bylo wtedy okrutnie zle) zapytalam sama siebie : " po co ci to ? zanim go poznalas zylas w spokoju , bez stresow , bez upokarzania .... bez niego zylo mi sie lepiej . On potrafil do 6 rana prowadzic dyskusje , ze inteligencja nie siegam mu do piet. albo , ze jestem beznadziejna kucharka . albo , ze nie potrafie myc naczyn - takie dyskusje toczyly sie do rana ..... i to byl powod to rozstania (to byly zawsze jego grozby) . To znaczy, ze trzeba z tym skonczyc i tak zrobilam . Im dluzej sie to ciagnie tym gorzej , bo on Toba manipuluje i Tobie sie wydaje , ze bez niego Twoje zycie bedzie nic nie warte. A jest odwrotnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja bylam w takim zwiazku
Mayaa - czy on mieszka z matka ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mayaa
Nie, mieszka sam, ale matka codziennie do niego przyjeżdża na chwilę. Przywozi obiad, nawet daje mu kasę gdy on nie ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całkowicie czarny kot
Ja z kolei jestem z rodziny rozbitej. Nie będę się wdawać w szczegóły, ale mój problem i moja zadra to lęk przed porzuceniem. Byłam porzucona przez ojca, moja matka wyjechała. Wychowywała mnie babcia. Jej relacja z dziadkiem to był koszmar. Babcia zmarła. Dziadek wyrzucił z domu. Długo by pisać... ale widzę sama, że gdy ktoś mnie odrzuca, porzuca - przezywam to tak, jak dziecko. Płacze, wyję i robię absolutnie wszytko, żeby tylko ten ktos nie odchodził. Było mi bardzo ciężko zerwać kontakt ze swoim eks mimo całego brudu jaki sobie zafundowaliśmy. Ale to ja się odważyłam zostać sama. Chciałam się skonfrontować ze swoim wielkim lękiem samotności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja bylam w takim zwiazku
aha , u mnie bylo podobnie . tylko, ze z obiadkami przyjezdzala jego siostra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja bylam w takim zwiazku
całkowicie czarny kot - w takim zestawieniu samotne zycie wypada duzo lepiej niz zycie w toksycznym zwiazku. Rozumiem Cie dobrze , nikt nie chce byc odrzucony i samotny .... Jednak lepiej zyc samemu niz sie wyniszczac z powodu ukochanej osoby. Sciskam Cie mocno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jennifer.1
Właśnie.. tak bardzo boimy się być same że wolimy być w toksycznym związku, byle ktoś był obok. Przymknąć oko na kłamstwa, zdradę, brak szacunku, skrajności i huśtawki nastroju fundowane przez partnera - byle ktoś był obok. Też to przerabiałam. Bałam się porzucenia, samotności - i nagle się okazało, że w tej samotności usłyszałam w końcu siebie - zobaczyłam że mogę funkcjonować sama, mieć nadzieję że poznam w końcu odpowiednią osobę i nie czepiać się byle związku z lęku przed byciem samej. I żyję :) Co do rodziny pochodzenia - partner też miał chory dom - ojciec alkoholik, zaborcza matka jedynaka, sam partner uzależniony od pornografii.. Wiele by opowiadać. Mi w domu nie brakowalo pozornie niczego ale uczuciowo dom też byl dysfuknkcyjny - ojciec chłodny uczuciowo, mama neurotyczna i kontrolująca za dwoje. Efekt - w zwiazkach sama chcę wolnosci ale jednoczesnie obsesyjnie kontrolowalam partnera. Zauwazylam ze trafiam na podobnie zaburzonych. Wyłuskujemy z tłumu tych zaburzonych prawda? :) Dlatego najpierw leczę siebie - bo partnera jak widać nie dało się. Jesli sama zwalczę destrukcyjne schematy - mam nadzieję łatwiej trafię na zdrową jednostkę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całkowicie czarny kot
I ja sobie uświadomiłam, że jestem z kimś, na nawet nie z kimś a obok niego, tylko po to, żeby był jego kapelusz na wieszaku przy drzwiach. A to za mało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całkowicie czarny kot
jasne:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajdegfegf
Mayaa, tak jakbym czytala o swoim zwiazku. \wiem swiadomie, ze to wielka wielka ogromna patologia, ale nie potrafie sie z tego wplatac emocjonalnie. z ta roznia ze u mnie trwa to 2 lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mayaa
To nie trać przy nim więcej czasu, bedzie gorzej i gorzej.... Ja przeżyłam już chyba wszystko. Co prawda nie przyłąpałam go na zdradzie, ale wystarczy mi to jak mi pisze, że w sobotę pił wino u siebie z koleżanką, zapisał do portalu randkowego, uderzył mnie, wyzwał już od najgorszych , obiecywał pomoc róznego rodzaju i nie doczekałam się, byłam samotna nawet gdy byłam chora, wolał oglądać mecz u siebie, gdy ja byłam nieprzytomna i nic nie jadłam 2 dni bo nie miałam siły, zostawił jak zaszłam w ciążę i nawet okradał z małych kwot, bo mu się nie chce pracować a ja robiłam na 2 etaty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×