Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mayaa

toksyczny związek - prosze o pomoc poważne osoby

Polecane posty

Gość frukti
Jakie to wszystko podobne do mojej sytuacji!!!! Już 2 lata miną jak z nim nie jestem a mimo to nie mogę się od niego uwolnić! Na początku ideał, zrobił mi remont,pomagał mi w pracy,czuły,kochany, mieliśmy się pobrać. Po roku zorientowałam się, że to alkoholik,złodziej,manipulant pierwszej klasy,niesamowita wręcz przebiegłość,wyrachowanie i....podłość. Nie jestem w stanie zliczyć dni kiedy to stałam przy oknie i czekałam z zimnym już obiadem,ile razy płakałam,ile razy wierzyłam w każde jego usprawiedliwienie i...o ilu sprawach nie wiedziałam, dopóki policja nie zaczęła pukać do moich drzwi, dopóki banki nie wymówiły mi kredytów,dopóki zbankrutowałam,lądowałam w szpitalu po pobiciu...A ja tylko chciałam związać się na całe życie z kimś kto na początku był taki ciepły,dobry,czuły,pomocny....zostałam z długami,ciężką depresją,z którą do tej pory sobie nie radzę i świadomością, że wszystko mnie przerasta...a on przebywa w ZK i dzwoni,nęka mnie,nie daje spokoju...nie mogę się uwolnić od tego toksycznego faceta! Solidaryzuję się z wszystkimi dziewczynami na tym forum, bo wiem jak często wchodzimy w taki związek nieświadomie-bez patologicznych nawyków,po prostu z miłości...wiem jak to jest potem przeżyć szok,że ten jedyny to tak naprawdę "wilk w owczej skórze"...jak to jest nie móc uwierzyć,że to jest jego PRAWDZIWA natura a nie-jedynie zachowanie incydentalne...jak to jest spotkać się z brakiem zrozumienia w rodzinie,wszelkich instytucjach i nawet sądach....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co ............
A co gdy to kobieta jest toksyczna ? Nie, nie wyzywa, ale jest calkowicie zazdrosna i zaborcza, nie pozwala na zadnych kolegow ani kolezanki, maz pracuje a zona siedzie w domu i gapi sie w monitor komputera :O Teraz jest w ciazy, ale przed nia tez nie pracowala :O Nie pozwala na zadne wyjscia, gdy zobaczy meza rozmawiajacego z jakas kobieta na spacerze z psem to od razu jest milion pytan :O Nie ma czulosci w ogole w tym zwiazku :O Czy to juz toksycznosc ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
całkowicie czarny kot odpowiedz mi prosze kochanie - czy Twoj były pan porwał Twych rodziców, zamknął ich w bunkrze pod ziemią i groził, że jesli odejdziesz, to zginą z braku powietrza...? czy moze podał Ci trucizne aktywującą swe dzialanie po 24 godzinach i co wieczór podawał Ci antridotum, bys od niego nie odeszła? a moze trzymał Cie w domu przykutą do kaloryfera przez cały związek? jesli nie, to znaczy, ze sama jestes sobie winna tego że trwałas w tym związku... czy zasłużyłaś sobie? pewnie nie, ale na pewno tego chciałaś i pragnęłaś pozostać w takim układzie.... czy sobie poradzisz? nie wiem, ale biorąc pod uwage ze nadal walczysz negatrynymi opiniami o sobie i swoim postepowaniu, nie do konca zadałas sobie sprawe z tego co tak naprawde działo sie w Twoim życiu przez ostatnie lata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całkowicie czarny kot
Mayaa, piszesz: "Nie wiem czy to tak do końca prawda, że my ciągniemy do takich osób." Muszę Cię zmartwić:-) Zrobiono kiedyś eksperyment, o którym czytałam z wypiekami na twarzy. Przeczytaj sama:-) " - Pierwszy raz zetknąłem się z nim (tym eksperymentem) w 1973 roku, kiedy przyjechał pewien amerykański terapeuta rodzinny i nam (grupie terapeutów brytyjskich) zademonstrował ten eksperyment. - O co chodzi w tym ćwiczeniu? - O pokazanie, co kryje się za tym, że ludzie dobierają się w pary, wyławiając partnera z drugiego końca zatłoczonej sali. - To znaczy, że udało się zobaczyć, jak dobieramy się nie wiedząc o sobie nic nawzajem? - Tak. Uczestnicy szkolenia robią ćwiczenie na samym początku - w warunkach idealnych, kiedy się jeszcze nie znają. Po znalezieniu się razem w grupie mają wybrać innego członka grupy, który bądź przypomina im kogoś z rodziny, bądź przeciwnie, stwarza wrażenie, że mógłby wypełnić 'lukę' w ich rodzinie. I co jest najciekawsze, w ogóle nie wolno im rozmawiać podczas wybierania. Po prostu wstają i krążą po sali, przyglądając się pozostałym. Kiedy już każdy kogoś wybrał, czyli wszyscy dobrali się w pary, mówimy im, żeby trochę porozmawiali i zobaczyli, czy mogą stwierdzić co nakłoniło ich do takiego wyboru. Zachęcamy do porównania swoich środowisk rodzinnych. Następnie każda para powinna dobrać następną parę, żeby powstały czwórki. A później każda czwórka ma stworzyć z siebie jakąś rodzinę, zgodnie ustalając, jakie role wezmą na siebie poszczególne osoby. Potem rozmawiają ze sobą o tym, jakie cechy ich sytuacje rodzinne doprowadziły do tej decyzji. I wreszcie swoje odkrycie relacjonują całej grupie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całkowicie czarny kot
- Czyli co? - Że jakoś tak się stało, że każdy z nich wybierał trzy osoby pochodzące z rodzin, które funkcjonowały w bardzo podobnie do jego własnej rodziny - Co według ciebie znaczy „funkcjonować bardzo podobnie”? - Na przykład cała czwórka stwierdza, że pochodzi z rodziny, w której były trudności z okazywaniem uczuć; albo na przykład z wyrażaniem złości czy zazdrości; albo gdzie było dużo relacji zbliżonych do kazirodczych; albo oczekiwano od każdego, ze będzie stale wesoły i pełen optymizmu. Może się tez okazać, że wszyscy czworo mieli ojców przebywających poza domem w okresie, kiedy bardzo im na tym zależało;, albo że w zbliżonym wieku przeżyli w rodzinie jakąś dużą stratę czy zmianę podobnego typu. "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
toksyczność jest wtedy, jak jedna strona czuje, że jej to nie pasuje, a nie potrafi sobie z tym poradzić w jakikolwiek sposób każde zachowanie może być albo nie być toksyczne - to zależy właśnie od tego, czy tej drugiej stronie to odpowiada i tak, kobieta również może być toksyczna - tylko mężczyźni stanowczo lepiej sobie z tym radzą, dlatego rzadziej się o tym słyszy pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
całkowicie czarny kot - ja to też czytałam. Ale moim zdaniem obowiązuje to do momentu, w którym zdamy sobie z tego sprawę:) komiczne - zgryźliwie, ale racja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całkowicie czarny kot
komiczne nie 'kochaniuj' mi - mam alergię na 'kochaniowanie' - bardzo mnie irytuje ta dobrotliwa pobłażliwość z jednoczesnym poklepaniem po główce z tego wynikająca:-) warto żebyś czasem zszedł ze swojego stołka z napisem 'wiem wszystko i się nigdy nie mylę':-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
całkowicie czarny kot - a ja się zgadzam z komiczne. Ja wiem, że to moja wina, że tak długo w tym tkwiłam. To ja zawaliłam. i teraz ja muszę tak zrobić, żeby mi się to w życiu nie powtórzyło. Na tym polega reset. Co nie zmienia faktu, że facet był wredny, złośliwy, toksyczny itd, itp. i wyrządził mi dużo krzywdy. Ale to ja powinnam była to zauważyć i coś z tym zrobić. Dla siebie. A nie po to, żeby na niego najeżdżać do końca życia, tylko po to, żeby wiedzieć, że mam takich omijać z daleka. A najeżdżać na niego nie będę, bo nie zamierzam w ogóle zawracać sobie nim głowy, mimo że łączą nas jeszcze dzieci, sprawy finansowe itp. RESET:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"warto żebyś czasem zszedł ze swojego stołka z napisem \'wiem wszystko i się nigdy nie mylę\'\" ewidentnie jestes osobą inteligentną i lotną... dlatego nie psuj swego wizerunku, dając argumenty w stylu \"bo ty nic nie rozumiesz\" zachowujac sie jak żona, która zdradza kochajacego i dobrego męża z jaims ostatnim draniem i tymże lakonicznym stwierdzeniem sugeruje, jakoby weszła na jakiś wyższy poziom swiadomosci niedostepny maluczkim :) w Twoim przypadku nie ma czego nie wiedziec... robiłaś jak robiłaś, Twoje cierpienie, Twoje życie Twoja piaskownici Twoje foremki, ale nie sugeruj jakichs metafizycznych i głębokich pobudek, którymi miałas sie kierowac, bo takich nie ma... po prostu masz jakas skaze w osobowosci, kóra predestynuje Cie do bycia ofiarą... Nie jest to wprost Twoja wina, ale nie jest to tez od Ciebie niezalezne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i nie denerwuj sie tak całkowicie czarny kotku moj Ty skarbie :P wiem, ze odwykłaś od serdecznosci w ukladach damsko meskich, ale czas wrocic do normalnosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całkowicie czarny kot
"masz jakas skaze w osobowosci, kóra predestynuje Cie do bycia ofiarą" :-) miałam, Komiczne, miałam:-) i nie była to skaza na osobowości, tylko fobia przed porzuceniem - jak mawiają: czym skorupka za młodu... :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całkowicie czarny kot
kalambaka - jak ci się podobała książka? :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mayaa
Ale to nie ja do niego ciąnęłam, a on do mnie. Spotykałam się z nim jako z kolegą i nawet przez myśl mi nie przyszło na początku, że może być coś między nami. Totalnie NIE MÓJ TYP. Był dobry, wypełniał mój czas, gdy leczyłam rany po poprzedniej miłosci. Potrafił mi rzeczy wyprasować, robił dużo nieproszony. Teraz - jak ma coś zrobić to mówi mi, że nie jest frajerem. To po co na początku to robił??? Ja myślę, ze to typ, który sam szuka swoich ofiar.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
całkowicie czarny kot- bardzo mi się podobała i dużo mądrych rzeczy się dowiedziałam:) Mayaa - dokładnie tak, ja Ci to też napisałam. Ale to Twoim, moim - naszym zadaniem jest nie dopuszczać do siebie takich typów:) skoro już wiemy, co jest potem:) Bo wiecie - jak ktoś Ci robi krzywdę pierwszy raz - to jego wina. Ale jak pozwalasz, żeby ją zrobił po raz drugi - to Twoja wina:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całkowicie czarny kot
można się tez dopiero uczyć, że życie może wyglądać inaczej niż to, które się zawsze widziało wokół... ale to już inna historia kazdy ma swoją, inna :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
całkowicie czarny kot - i właśnie o to chodzi, żeby się tego nauczyć:) ale to nie polega na tym, żeby z kolei obwiniać wszystkich i wszystko o to, co się stało, tylko zdać sobie sprawę również z własnych błędów... bo jak tylko obwiniasz, a nie dążysz do poprawy siebie i swojego życia pod tym kątem - to Ty wpadasz w rolę takiego "toksyka" - a chyba byś nie chciała?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całkowicie czarny kot
a sprawiam takie wrażenie? :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
całkowicie czarny kot - na szczęście nie:) Dzielna z Ciebie dziewczyna i dasz radę - a jeśli chodzi o zgryźliwe przytyki zastanów się po prostu, co one mogą Ci wnieść do Twojego życia: jeżeli uważasz, że nic, olej je, a jeśli znajdziesz w nich trochę racji, nie zwracaj uwagi na formę:) I nie szukaj w książkach usprawiedliwienia, tylko wyciągaj wnioski:) Wtedy będzie całkiem ok:) a już jest fajnie, wierz mi:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psycholog nic nie da... Nim może być każda osoba, która zechce Cię wysłuchać... Tu pomoże psychiatra... I to wcale nie oznacza, że ktoś ma z głową. Przyjaciółka tkwiła w czymś takim... Facet całkowicie uzależnił ją od siebie... Chociaż ona twierdziła, że było jej z nim cudownie... A przychodziła do domu i klotnie z nim odreagowywała grożąc w domu samobójstwem i kłótniami z rodziną... Zaczęła chodzic do lekarza, brać leki... Teoretycznie wszystko było ok. Znalazła faceta, potem był następny i następny... Rozgryzłam ją... Ona nadal o nim myślała... I będąc z kolejnymi chciała się dowartościować... Udowodnić sobie i innym, że może mieć każdego... Zapytałam ją kiedyś o to... Przyznała mi rację. Czasem mam wrażenie że otaczają mnie same takie toksyczne związki. Pary są ze sobą po kilka lat, ale bez przerwy się kłócą i zrywają, po czym wracają do siebie... Inny przypadek... Para z 4-letnim stażem... On ją uzależnił od siebie, doszło nawet do tego, że oskarżył ją i własnego ojca o romans, miał totalną obsesję na jej punkcie... I ma do dziś. Są razem... Chociaz dla mnie to chore... Jak z powodu uczucia kobieta potrafi się poniżyć, a facet to wykorzystać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pojdz do...
komiczne, w tym co piszesz jest troche racji, ale na pewno mozna nie powtorzyc drugi raz takiego zwiazku, bo ma sie juz szeroko otwarte oczy na takie gierki... pewnie trudno to sobie wyobrazic komus kto nie przeszedl takiego zwiazku, wiec rozumiem, ze Cie to nieco dziwi... tacy partnerzy na poczatku zwiazku sa inni, graja swoja gre, a ktos normalny nie nastawia sie, ze kochajaco osoba moze ja manipulowac... tutaj w wiekszosci wypowiedzi pada 'kiedys byl mily, do rany przyloz, staral sie bardziej niz ja...' te zachowania sa bardzo sprytne i subtelne, dopiero po czasie wychodzi ich prawdziwe oblicze... wtedy mozna to latwiej dostrzec i dzialac... trudno jest odejsc z roznych powodow, ale glownie dlatego, ze czuje sie silne uczucie do tej osoby (to nie znika tak nagle jak ktos kochal), a partner umie swietnie uderzyc w nasze slabostki... u mnie doszedl jeszcze szantaz... ze jak odejede, to... nie ma co pisac... tak czy owak znajac mechanizmy mozna sie z tego uwolnic i przy nastepnym zwiazku jest sie mocno wyczulonym na takie zachowanie i zwykle trafia sie kochanego partnera:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba że są to jednostki, które notorycznie przyciągają toksyczne osobowości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość www.podpowiedz.mylog.pl
ja tez sie wstydze przed przyjaciolmi ze go kocham bo ciagle cierpie tez sie ranimy, on mi zniszczyl zycie a jestem taka mloda, nawet teraz nie wiem czy skoncze szkole bo mam taka depresje ze sie nie potrafie ubrac, zaczelam cos pisac zeby juz nigdy z nikim o tym nie rozmawiac i sie od wszystkiego odciac, moze tobie to pomoze jesli masz to samo co ja, mozesz przeczytac www.podpowiedz.mylog.pl ja bede sobie zapisywac mysli zeby do nich wracac zebym miala do czego w ogole wracac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pojdz do...
www.podpowiedz.mylog.pl, porozmawiaj z psychologiem, pomoze najlepiej wyjsc Ci z tej sytuacji:-) Jestes mloda, cale zycie przed Toba...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarnaaaaaaaa
Czytając Wasze wypowiedzi dochodzę do wniosku, że praktycznie wszystkie starałyśmy się doszukać czegoś metafizycznego, wzniosłego w zwykłych, pustych ćwokach... Pustak zawsze będzie pustakiem, niezależnie od kreacji:) Czasem zastanawiam się, jak to jest, że inteligentna babka na poziomie daje sie tak upodlić, tak zniszczyć. I najgorsze jest to, ze wszystko i wszyscy wokół krzyczą: UCIEKAJ!, a ona pozostaje głucha. Cieszę się, ze mam to za sobą, chociaż "Toksyna" jeszcze nie odpuszcza, wciaż próbuje. Dałam radę i za żadne skarby świata do tego nie wrócę!!! Teraz dopiero widzę z jakim żałosnym typem miałam do czynienia i mogę sie z tego pośmiać. Wam też Kobietki tego życzę i trzymam kciuki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kotku czarny...
Dziewczęta, z jakiej książki ten fragment opisujący eksperyment, który przedstawił całkowicie czarny kot - kotka ;) ? Dużo dzis myślałam o swoim zakończonym związku. Pewnie dlatego, że znalazłam ten topic, że zaczęłam na nim cos pisać. Wiecie, nie jestem juz smutna, że sie skończyło. Zaczęłam odczuwać radość, iz dobrze sie stało... Nie wiem, jak było w Waszym przypadku, ale mi nikt nie powiedział w czasie trwania związku - zostaw go. Mimo, iz opowiadałam wielu swim koleżankom o tym, co sie dzieje, wyrzucałam swoje żale i wyrażałam milion wątpliwości, czy tak powinien wyglądać związek dwojga dorosłych ludzi. Może gdybym w tamtym czasie znała Kafeterię, napisałabym tutaj i dostała "radę". Ja czułam, że jest źle i jakąś cząstka siebie oczekiwałam słów - do diabła, dziewczyno, uciekaj z tego związku jak najszybciej! Dasz radę!!! W zamian za to słyszałam - wszyscy mężczyźni tacy są, trzeba się z tym pogodzić, może jeszcze się zmieni. Wyjątkowo wryły mi sie w głowie słowa koleżanki - nie wybrzydzaj. Masz 30 lat i najwyższy czas bys wyszła za mąż. Ideału teraz nie znajdziesz, a on nie jest taki zły... Pomyślałam sobie wtedy, no tak... Skoro bliska mi koleżanka nie widzi szans na moje lepsze zycie z kimś innym, to pewnie ma rację. Jaka byłam głupia! Dzis kazałabym jej spadać ;) Pozdrawiam 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mayaa
Kotku czarny. Ja mam 31 lat. W tym chorym związku (Układzie?) jestem już 5, 5 roku. Pierwszy rok on był wspaniały. Ja mam ciężki charakterek, a on był taki cierpliwy. Jak on mnie tym ujął. Po 2 latach zaczęły się problemy. Poznałam go własnie kończąc 26 lat. Minęły 2 lata, ja miałam 28. A my nawet nie zamieszkaliśmy razem. On ma część domu, warunki są lepsze niż u mnie, a tu cisza. Na początku tak mówił, ze nie może się doczekać kiedy będziemy ciagle razem... Wtedy pierwszy raz zaczęłam coś oczekiwać i się stawiać. po 4 latach spróbowaliśmy mieszkać razem. Po 1,5 m-ca mój brat przyjechał po mnie i moje rzeczy. Było strasznie. On wiecznie wkurzony, ja nawet nie wiedziałam o co. Bałam się odejść patrząc w metrykę. Dziś jestem jeszcze starsza i zaczynam myśleć, że lepsze samotne życie niż z życiowym popaprańcem. Gdzieś tam zastanawiam się czy to ze mną jest coś nie tak skoro tak lgną do niego dziewczyny, nawet młodsze ode mnie. A on już ma pod 50-tkę. Nawet moja koleżanka powiedziała, że ma taki bajer jaki ona lubi. A Ty znalazłaś kogoś sobie? Bardzo boję się, że zostanę sama. Z drugiej strony chcę mieć dziecko. On wiecznie twierdził, że nie ma sprawy, ale pokazał mi jak zaszłam w ciążę co myśli o tym. Po stracie ciąży nagle olśniło go i chciał je mieć. A teraz znowu mi powiedział, że już jest za stary. Zmienia zdanie co 5 minut. :( A mnie denerwuje jak traktuje inne kobiety. Widzi każdy pozytywny detal u nich, jak kiedyś, kiedyś u mnie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kotku czarny...
Mayaa - nie mam nikogo. Minęły 4 miesiące dopiero. Nie jest gotowa na nowy związek. To jest czas tylko dla mnie. Na odnalezienie samej siebie, na uwierzenie w siebie, na poczucie sie wartościową i atrakcyna kobietą... Nie zrezygnuje z tego, bo tak jakbym rezygnowała z samej siebie... Ech... mój tez był bajerant pierwsza klasa. Zawsze mnóstwo koleżanek - sporo młodszych, dusza towarzystwa. A jednocześnie taki niby był we mnie zakochany. Piszę niby, bo w koncu wyszła ta jego kijem na wodzie pisana miłość. Tak naprawdę kochał tylko siebie i myślę, że to bedzie jego jedyna miłość w zyciu. Nawet jeśli z kims się zwiąże - nie będzie szczęśliwy. Jest za bardzo popieprzony, by odczuwać radość z normalności... On o fakcie bycia przez chwile ojcem, nie wie. O ciąży dowiedziałam się na dzień przed rozstaniem. Postanowiłam wtedy, że dowie sie, jak będe w 6 miesiącu - nie wiem, skąd akurat ten 6 mi sie wziął ;) Poroniłam w 6 tygodniu... I może zabrzmi to niepoprawnie politycznie, ale cieszę się, że tak szybko. Nie zdążyłam jeszcze zżyć się z tym dzieckiem. Oczywiście, że cierpiałam po poronieniu, ale pewnie gdybym poroniła kilka tygodni później - cierpiałabym bardziej... Tak siedzę, czytam Twoje wcześniejsze wypowiedzi, wypowiedzi innych dziewczyn i widze, że ci nasi toksyczni bardzo podobni do siebie. Występuja tylko małe różnice...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×