Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mayaa

toksyczny związek - prosze o pomoc poważne osoby

Polecane posty

Gość Mayaa
Ha ha. Ja gdzieś od roku myślę tak samo. On kocha tylko siebie, a kiedyś w złości mi to potwierdził, że dla niego on zawsze będzie najważniejszy i kocha SIEBIE najbardziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kotku czarny...
Mayaa - gdyby nie to, że mój były ma 37 lat, pomyslałabym, że to ten sam ;) Identyczne słowa usłyszałam!! :D:D On sie nie zmieni, wiesz o tym... I niestety, choć bolesne to, co powiem, rzuci Cie bez żalu, kiedy przestaniesz byc mu potrzebna... Co Cie przy nim trzyma prócz zaburzonej miłości?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarnaaaaaaaa
:) Jak czytam te Wasze historie, to stwierdzam, że mój były miał wiele klonów;) Jedyna różnica, to wiek, miał 46 lat, jak widać z wiekiem rozumu mu nie przybyło, mi na szczęście tak:) Buziaki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całkowicie czarny kot
kotku - ten fragment to część z 'Żyć w rodzinie i przetrwać'. Autorami są John Cleese (tak, ten z Monty Pythona) i Robin Skynner. Ten drugi pan, to nieżyjący już brytyjski psychiatra. Specjalista od terapii dziecięcej i rodzinnej. Cała książka to rozmowa obydwu panów, których zetknął kiedyś los. John Cleese miał okazję uczestniczyć w terapii grupowej prowadzonej przez dra Skynnera. Książka jest przydatna. To nie jest poradnik. Czasem czyta się ją powoli, bo masa informacji jest ogromna i trudno ją od razu przetrawić. Przy okazji polecę Ci (oraz wszystkim innym przy okazji) inną książkę. Też trudno ją nazwać poradnikiem. Bardziej jest to studium na temat toksycznych związków. Autorką jest Mellody Pia. Kobieta wykłada w The Meadows Treatment Center, w Wickenburgu - to jest dosyć znany ośrodek dla ofiar przemocy, uzależnień czy traumatycznych przeżyć. Czytałam tę: "Toksyczna miłość i jak się z niej wyzwolić". Wiem, że jest jeszcze ''Toksyczne związki. Anatomia i terapia współuzależnienia'.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mayaa - uda Ci się, ale go zostaw. Ja jeszcze w tamtym roku myslałam, że nikomu nie zufam, nie uwierzę, a teraz co rano mam ochotę sie szczypać, czy to co mam to nie sen. Ale nie sen, naprawdę to szczęście. (patrz strona 3). W tamtym roku miałam 31 lat, za chwilę skończę 32 i od 5 miesięcy jestem szczęśliwą mężatka (po 9 miesiącach randkowania)z taakimi planami na przyszłość. Dało się, choć nikt w to nie wierzył, ze mną na czele. Wszyscy mnie podaja za przykład, że da się. Traktuje to jako zadośćuczynienie od losu za 10 lat bez planów, nadziei i ostatnie parę lat piekła. To fantastyczne móc powiedzieć - my zrobimy, my zdeceydowalismy, my kupiliśmy. Przedtem każde osobno coś miało, robiło, kupowało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A najciekawsze, że te laski, które znam, tez sie zaczytuja w jakichs ksiazkach o toksycznych związkach... i juz zrozumiały wszystko, az pojawia sie kolejny facet :D:D:D i...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kotku czarny...
całkowicie czarny kot - dziekuję bardzo 🌼 Toksyczne związki mam i czytałam. Jeśli chcesz, mogę przesłać na maila ;) Komiczne nie jest łatwo zmienic zakorzenione myślenie. Lektura książki na pewno tego nie zmieni. Może otworzyć jakąś zapadkę w głowie, io ile podejdzie się do tego z właściwych pobudek, a nie żeby przecztać po prostu kolejna pozycję z długiej listy lektur właściwych dla kobiet. Wiedza teoretyczna to jedno. Ważniejsze jest zastosowanie jej w praktyce. Dla mnie takim sprawdzianem, była chęć powrotu byłego. Wiedziałam, że będzie próbował - oni zawsze próbuja ;) Nie uległam, choć ile wewnętrznej walki i łez mnie to kosztowało, wiem tylko ja. I wśród tych łez, byłam z siebie dumna. I nadal jestem ;) I mam nadzieję, że Mayaa tez z tego wyjdzie. Juz jest blisko. Zaczęła stawiać sobie pytania, wątpić. Klejny etap to dojście do ściany, gdzie albo znów sie wpadnie w ramiona toksyny, albo zacznie walczyć o sama siebie i własne prawo do szczęścia... Życzę jej, by miłość do samej siebie wygrała. I wszystkim innym kobietom, które tkwią w takich układach, też tego życzę. Bo warto...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bo książki trzeba nie tylko czytać, ale również wyciągać z nich wnioski... polecam jeszcze \"Chcę być kochana tak, ja chcę\" - tylko nie wiem, czy uda się Wam ją dostać, to był dodatek do październikowego numeru \"Zwierciadła\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całkowicie czarny kot
Chętnie poczytam - unflaumig@gmail.com - dziękuje :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miaa_20
Ja rozumiem doskonale autorke ponieważ tkwilam w podobnym zwiazku..Z tym ze on nigdy na mnie zlego slowa nie powiedzial ale dreczyl mnie psychicznie i to o sprawe z mojej przeszlosci...W dodatku czulam ze mnie nie szanuje imo tego ze ciagle mowil ze kocha ze nie moze zyc beze ze sie poprawi...W koncu nie wytrzymalam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kotku czarny...
całkowicie czarny kot - posłałam ;) Miłego dnia 🌼 Jak zwykle zajrze wieczorem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeśli któraś z Was chce, to ja mam \"Kobiety, które kochają za bardzo\" - ale to nie całkiem na ten temat, chociaż też można coś wyczytać:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mayaa
Agbr - własnie. Brakuje mi tego "nasze". Ciągle słyszę od niego "mój dom, mój komputer, mój samochód, co Cię obchodzi na co wydaję kasę" itp. A ja chciałam by wsyzstko było "nasze". Każdy z nas ma swoje własne życie, a ja tak nie chcę. Chcę się z kimś starać, razem, o "nasze". Z nim to już nawet nie chcę. Jemu sie już nawet pracować nie chce, nie ma ambicji. Słyszę "mi wystarcza to co mam", w ogóle nie ma mowy o moich marzeniach, planach. Potrzebuje osoby, która się przystosuje do JEGO życia i mu nie będzie przeszkadzać. To takie smutne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mayaa
Agbr a gdzie poznałaś swojego obecnego faceta? Ja mam wrażenie, że wszyscy fajni już są zajęci....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najlepiej pójść na terapię do psychoterapeuty klinicznego (który specjalizuje się w zaburzeniach osobowości, działą zgodnie z teorią relacji z obiektem Melanie Klein). Osoby, które tkwią w toksycznym związku stosują wobec partnera projekcyjną identyfikację, czyli nieświadomie konstruują specyficzną relację z drugą osobą, lokują w drugiej osobie niechciane aspekty własnego doświadczenia, a następnie manipulują ja tak, by potraktowala te aspekty jako własne, zgodnie z nimi zachowywała się, odczuwała i myślała. Mam nadzieję, że pomogłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całkowicie czarny kot
jestem blisko chce to napisać... jestem blisko był dziś - milutki, fajniutki, a ja... też świeżo po lekturze bloga panny z która mnie zdradził, świeżo po oglądnięciu ich wsolnych zdjęć i świeżo po lekturze jej zalanych łzami wpisów o tym, jak ją zdradził smiech mnie pusty ogarnia czuję jakby spadło ze mnie 80 kilo i czuję to, nie dlatego, że bidulka płacze, ale dlatego, że JA NIE PŁACZĘ i wiem jedno - nigdy juz z nim nie będę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mayaa
No i topik umarł, a mój problem nie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kotku czarny...
Ja mam za soba przepłakaną noc... Nie z dzikiej tesknoty za byłym. Ten etap juz za mną... Teraz nagle i bardzo boleśnie dotarlo do mnie z jakim palantem się zadawałam. Z jakim palantem chciałam związać swoje życie. Jaki palant byłby ojcem mojego dziecka... Powinnam dziękować bogu - gdybym w niego wierzyła ;) za siłę skończenia tego, chociaż serce aż wrzeszczało "nie!!". Był moim narkotykiem. Kiedy odcięli mi dostęp do towaru, byłam jak narkoman na głodzie. Chodziłam po domu bez celu, bo tak naprawdę myślałam tylko o jednym - dostać kolejną działkę. Nieważne jak, ważne aby dostać... Dziś daleko mi jeszcze to pełni szczęścia, ale już jest lepiej. Jestem spokojniejsza, częściej sie usmiecham, zdaję sobie sprawę z wielu rzeczy, umiem właściwie odczytywac sygnały wysyłane przez mężczyzn - oni tak naprawdę miedzy wierszami mówia "jestem idiotą, nie wiąż się ze mną". Gdyby mój były zostawił mnie dla innej - dziś wysłałabym tej kobiecie kwiaty z podziekowaniami. Że uratowała mnie od zmarnowania sobie życia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kotku czarny...
Mayaa - Twój problem nie zniknie od tak. Musisz sama skończyć to, co i tak sie kiedys skończy. Bo albo on odejdzie do innej, albo Ty dojdziesz do ściany i jedyne, co bedziesz do niego czuła, to nienawiść... I wściekłośc na sama siebie za zmarnowanie tylu lat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mayaa
Wiem, ale jest mi tak ciężko. Znowu siedzę i płaczę. Jestem taka smutna, samotna i niekochana. Nie mogę zrozumieć jak ktoś drugiej osobie moze tak życie zniesmaczyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofe rma
"gdyby to było takie proste. Ale to juz jest uzależnienie. Od niego, emocji, sama nie wiem, ale dłużej nie wytrzymam. Boję się, ze zrobię coś złego albo sobie albo jemu." lala, ale czego ty oczekujesz od ludzi z forum którzy cię w życiu na oczy nie widzieli? mają za ciebie od niego odejść skoro ty sama tego zrobić nie chcesz i szukasz usprawiedliwienia. że to nie "takie proste"? no nie jest proste. proste jest tylko wtedy gdy dwoje ludzi się pokocha i zależy im na sobie nawzajem. wtedy biorą ślub, mają dzieci i żyje im się jak w bajce. w innych wypadkach nigdy nie jest proste. tylko że i tak trzeba jakoś żyć i zrobić to co uważa się za stosowne. samo się nie zrobi, cudów nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całkowicie czarny kot
Jako człowiek dorosły mogę troszczyć się o siebie. Muszę wyzwolić się z niedojrzałego myślenia, z fantazjowania o zemście i przejść do bardziej racjonalnego myślenia o tym, co się stało. Wierzę, że każdy kieruje swoim życiem, opierając się na tym, co uważa za dobre dla siebie. Rany zadawane nam przez innych są częściej skutkiem ich potrzeby troszczenia się o siebie niż pragnienia, by nas zranić. Tacy ludzie zwykle nie zdają sobie sprawy z tego, że troszczą się o swoje potrzeby i pragnienia w sposób agresywny i niewłaściwy. To my, z naszym niedojrzałym sposobem myślenia, wierzymy, że oni są tego świadomi i że zranili nas z rozmysłem. W miarę jak dojrzewamy, stopniowo zaczynamy przyjmować do wiadomości, że nie zawsze jesteśmy ośrodkiem zachowań i myśli innych ludzi. Zamiast odpłacać takim ludziom zemstą lub karą, rozumiemy, że większość czasu poświęcają na troszczenie się o siebie. Wykorzystując poczucie naszej własnej rzeczywistości (myślenie, uczucia, zachowania) i zdrowe granice, my również troszczymy się o siebie, działając w naszym najlepszym interesie, gdy ludzie ci znajdą się w zasięgu naszego działania. Jeśli, na przykład, poniżyli nas lub naruszyli nasze granice - z jakiegokolwiek powodu - możemy przestać udzielać im informacji lub trzymać się od nich z daleka i nie poświęcać im naszego czasu. Przebaczenie komuś, kto mnie skrzywdził, oznacza, że abym mogła czuć się dobrze wewnętrznie, nie muszę się na nim mścić ani go karać. Przebaczenie nie oznacza, że muszę nadal znosić obecność tej osoby w moim życiu, wciąż głowiąc się nad tym, jak się przed nią ochronić, i doznając nowych urazów. Nie oznacza to, że akceptuję czyny tej osoby. Przebaczenie oznacza po prostu, że zdaję sobie sprawę ze swoich uczuć, przestaję ciągle odtwarzać to wydarzenie w myślach i porzucam ideę zemsty lub kary. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całkowicie czarny kot
@kotku czarny... jak widzisz - czytam :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samiecomega
obserwuje rozwój mysli na tym topiku i nie dostrzegam głębi. widze powierzchnię poloru wiedzy z przeczytanych i cytowanych zdań. nie dostrzegacie subtelnej rożnicy że mówicie do mężczyzny w taki sposób jak w rozmowie z kobietą.przykład ,,kobieta dziwi się że facet nie rozumie jakiegoś prostego problemu a kobieta od razu by sie domysliła. nie jest wstanie się domyślić bo jest facetem. z kolei on też dziwi się że koieta nie rozumie jego prostych spraw. może wystarczy zaakceptować inność płci i dostrzec piękno różnic. dotyczy to obu stron. bez zajadłości. kierując swymi emocjami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mayaa
Samiecomega - a ja myślałam, że jeżeli facet mówi, że chce założyć rodzinę to to znaczy dla niego - dziecko, żona. A nie spotykanie w weekendy i każdy dba o siebie. Aż tak się różnimy??? Oschłość, obojętność po tym gdy już dostał to co on potrzebował? Brak pytań i zainteresowań czego ja bym chciała. To nie brak zrozumienia. To egoizm akurat tego samca... I kłamstwa, kłamstwa gdy chce osiągnąć swój cel. A potem zdziwienie, ze kobieta ma zły nastrój. Trudno zrozumieć mu dlaczego?? Skoro nie dotrzymał żadnej obietnicy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całkowicie czarny kot
nie tłumacz się Maya ze swoich pragnień:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mayaa
Wszyscy tutaj mówią, że te kobiety same tego pragną. Ja pragnę być kochana i gdy on potrafi taki dla mnie być jestem szczęśliwa. Gdy traktuje jak szmatę ja usycham i płączę z bólu. Ja zakochałam się bo był kiedyś cudowny. Zaczął się zmieniać gdy ja go pokochałam. Jest coraz bardzij okrutny. A gdy ja mówię "dość", przestaję sie odzywać potrafi przyjechać w środku nocy, opowiadać mi o swoim uczuciu i że się poprawi. Pół roku temu dał mi słowo honoru, że się ze mną ożeni i pragnie mieć ze mną dziecko. Nie chciałam słuchać to nie pierwszy raz mi obiecywał. Przysięgał na wszystko. Przez miesiąc był kochany - ja wtedy dość obojętna i gdy się przekonałam na nowo znowu mnie zranił. Ja pragnę normalnego życia. I nie umiem zakochać się i odkochać szybko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całkowicie czarny kot
Maya - rozmowa jest terapią... wiesz ile ludzie potrafią zapłacić, za rozmowę?:-) pisz ile chcesz i co chcesz... ale się nikomu nie tłumacz z emocji - bo to Twoje emocje:-) tylko osoba nierozsądna, będzie osądzała życie innej osoby wg swojej miarki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samiecomega
troche nie na temat mayu.pisałem o czymś innym.napisałaś ,,myślałam że....... .......to znaczy dla niego,, spytałaś co to znaczy dla niego? jestem mężczyzną ,zaznaczam nie facetem . zastanów się może też nad problemem nieświadomych wyborów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×