Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mayaa

toksyczny związek - prosze o pomoc poważne osoby

Polecane posty

Gość jennifer.1
Jedyny sposób na przerwanie tego, to odizolować się, uciąć wszelkie kontakty, choć żal d*** ściska, nie odzywać się. Każde wyciągnięcie ręki wciąga nas ponownie w kanał. Najgorsze są pierwsze dni, potem coraz lepiej. Jak z każdym nałogiem tak i z toksycznym partnerem - czeka nas zespół odstawienia :) Pamiętam swój niemal fizyczny ból za tym co sama kazałam sobie odstawić. Da się to przejść. Życzę Wam, dziewczyny, wiary w siebie i wytrwałości!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samiecomega
gdy juz tak sie stanie ze odetniecie sie to energie bolesci przekerujcie na głebokie spojrzenie w siebie by dostrzec i przerobic te cechy własne ktore zawsze i ponownie kierują was ku facetowi pozorantowi rywalizujacemu ze swiatem kolegami a gdy nie podoła z partnerka. zamiast byc mezczyzna jest facetem.zreszta moze wystarczyloby gdybyscie wyrozniały tych nielicznych i nazywaly ich mezczyznami tak jak na to zasługuja. no tak ale nie jest piekny przystojny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gretchen
To ja kotku czarny... :) Postanowiłam zmienic nick :) Niech kotek będzie jeden ;) całkowicie czarny kot - widzę, że czytasz i bardzo dobrze 🌼 Padło pytanie o rodzinę. Ja pochodze z rodziny pełnej acz kompletnie zaburzonej. Jestem DDA, a do tego moja matka jest osoba absolutnie kochającą za bardzo i zależna od mojego ojca. Wspaniałe wzorce, prawda? :) Na szczęście, wychowywali mnie dziadkowie, ale i tak głównym uczuciem z dzieciństwa był strach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gretchen
Mój były, lat 37, nadal mieszka z rodzicami. Mieszkanie samemu uważał za niepotrzebne wyrzucanie pieniedzy - nie, że tak mało zarabiał. Wprost przeciwnie, zarabiał bardzo dużo, ale jest cholernym materialistą. W knajpie zawsze rachunki płacilismy po połowie ;) Pisałyście o obiadkach przywożonych przez mamusie... Mamusia mojego mu gotowała, prała, sprzątała itd. Pełna obsługa. Facet nie potrafi nawet pralki włączyć... I z kims takim byłam... I go kochałam... Wciąz tam we mnie uczucie sie tli, ale i ono zdchnie. Postaram sie o to ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całkowicie czarny kot
mam kryzys - bywa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gretchen
kotku 🌼 Trzymaj się... Jeszcze nie jeden kryzys przed nami wszystkimi... Ale za każdym razem, po jego przejściu, będzie lepiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całkowicie czarny kot
nie chciałabym, żeby topik zaginął:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gretchen
Jak się trzymacie dziewczyny? Nie chcę zapeszyć, ale czuję się lepiej. Lepiej każdego dnia. Jakaś lżejsza - nie schudłam ;) na duszy mi lżej, szczęśliwsza może nawet, na pewno częściej się uśmiecham. Sama do siebie, do ludzi na ulicy. Toksyny ubywa. Głod maleje. Normalność wraca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gretchen
Syndrom Marilyn Monroe Miłość niejedno ma imię, uzależnienie od niej też: kochać za bardzo, obsesja miłości, nałóg kochania, syndrom Marylin Monroe. Dla kobiety uzależnionej od miłości, wszystko odnosi się do tego, czy jest kochana czy ma kogo kochać. Jeśli nie ma, jej życie przestaje mieć jakąkolwiek wartość. Była kobietą uwielbianą przez tłumy, a mimo to głęboko nieszczęśliwą, nie potrafiącą uchronić się przed kolejnymi fatalnymi związkami miłosnymi. Nie wierzyła w siebie ani w to, że znajdzie się ktoś kto pokocha ją taką, jaka jest. Urodziła się jako dziecko niechciane, niekochane i tu należy szukać klucza do jej życiowych dramatów. Trzykrotnie wychodziła za mąż, za każdym razem za mężczyznę, który jej nie akceptował. Odrzucała tych wartościowych, a pragnęła takich którzy byli wyjątkowo chłodni emocjonalnie. Brała na siebie całą odpowiedzialność za niepowodzenia uczuciowe. Wydawała się sobie wyjątkowo nieatrakcyjna. Niezdolna do życia w samotności, chorobliwie zazdrosna, nękana atakami paniki, uzależniła się od alkoholu, seksu, a w końcu została lekomanką. Nazywała się Marylin Monroe. Cierpiała na obsesję miłości. TOKSYCZNA MIŁOŚĆ Wiele kobiet traktuje mężczyznę jak narkotyk. Są na "głodzie", kiedy nie dostaną choć małej dawki tego, który stał się ich całym światem. Lgną do niego jak ćma do płomienia świecy. Kochają w rozpaczliwej nadziei, że ukochany ukoi lęki codzienności. Mężczyźni też są zdolni do kochania za bardzo – mówi Małgorzata Fajkowska-Stanik, psycholog, wykładowca w Wyższej Szkole Psychologii Społecznej w Warszawie - Pod terminem "kochać za bardzo" kryje się miłość toksyczna, jakiś rodzaj manii, nie przynoszący pożytku ani temu kto tak kocha ani temu, kto jest tak kochany. Taka miłość to nic innego jak rozpaczliwe przywiązanie do partnera. Najmniejszy brak entuzjazmu z jego strony niesie niepokój, a drobny przejaw serdeczności, niewspółmierną satysfakcję. Ten rodzaj miłości nie jest powiązany z dojrzałym zaangażowaniem. Związek z partnerem nie może być całością, a tylko częścią naszego "ja". W przeciwnym razie, pozostanie wołać za Jarosławem Iwaszkiewiczem: "Jest miłość i jej właśnie nie ma". Miłosne uzależnienie kpi ze zdrowego rozsądku: z maniackim uporem próbujemy otrzymać miłość właśnie od tej osoby, która nas rani. Jest to potrzeba "odczarowania" sytuacji z dzieciństwa, gdy nie byliśmy dość kochani, gdy nie udało nam się wywalczyć miłości któregoś z rodziców. Teraz walczymy jeszcze raz. A jeśli się nie uda, to jeszcze raz, i jeszcze raz… Obsesyjne przywiązanie do mężczyzny pozwala uniknąć (oczywiście, jedynie pozornie!) wewnętrznej pustki, oddalić nudę, gniew, zmartwienia. Kobiety kochające za bardzo nadzwyczaj biegle i trafnie odgadują co czuje lub myśli, czego pragnie, z czym nie daje sobie rady ukochany. Są zadziwiająco ślepe i głuche na swoje wnętrze. Za jakiekolwiek porażki obwiniają siebie. Kłótnie, dramatyczne odejścia i powroty, okresy napięć i wypełnionych strachem oczekiwań to ich codzienność. Emocjonalny kołowrotek. ONA GO KOCHA, PONIEWAŻ ON JEJ NIE KOCHA Toksyczna Ewa walczy o zimnego, nieczułego Adama. Pragnie miłości i wyobraża sobie, że skoro cierpi to znaczy, że kocha. Przecież nie ma nic za darmo. Bohaterki jej ulubionych książek i filmów mówią: cierpieć, wybaczać, poświęcać się, nawet umrzeć. Agata z "Pestki" Anki Kowalskiej tłumaczy narzeczonemu swoje odejście: "To nie jest miłość. Nigdy przez ciebie nie cierpiałam. Ani ty przeze mnie. Taka ci jestem niepotrzebna". A kiedy kocha, rzuca się pod tramwaj. Kim Basinger w filmie "9 i ½ tygodnia" zatraca się w coraz bardziej uzależniającej fascynacji Michaelem Rourke – uwodzicielskim i cynicznym mężczyzną, o którym nic nie wie. Scarlett O’Hara w "Przeminęło z wiatrem" mimo szaleńczej miłości przystojnego Retta Buttlera, tęskniła za nieosiągalnym dla niej Ashley’em, mężem swojej przyjaciółki Melanii. Jak Ewa z syndromem Marylin Monroe zareaguje, kiedy pozna mężczyznę, który odpowie prawdziwą miłością? Zamiast fascynującego romansu, nieba i piekła otrzyma pewność, że jej partner dotrzyma słowa, będzie pamiętał o jej urodzinach, przytuli bez żadnego powodu. Osoba, która nigdy nie zaznała ciepła i akceptacji, jeśli pobędzie dłużej z kimś, kto nie ocenia jej, nie wymaga niczego ponad siły, przez jakiś czas będzie nieprzytomnie szczęśliwa, a potem zacznie się niepokoić, zastanawiać kiedy wreszcie zdarzy się to, co dzieje się po okresie spokoju. Kobieta nałogowo poszukująca bliskości nie jest przyzwyczajona, by ktoś o nią dbał, poświęcał jej uwagę. Facet, który okazuje autentyczną bliskość od razu staje się podejrzany. Może coś z nim jest nie tak? Jeśli kocha ją, kobietę niegodną miłości, to kim jest? Pewnie zerem albo jakimś naiwniakiem. Widzicie w tym siebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mayaa
Trochę tak, trochę nie. Mój poprzedni związek był normalny, więc już sama nie wiem... Żałuję, że temu wybaczałam świństwa jakie mi robił myśląc, ze jest tylko człowiekiem i popełnia błędy, które trzeba wybaczać bo sama ideałem nie jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całkowicie czarny kot
to w 100% ja mam już rozpoznany syndrom współuzależnienia i jutro idę na pierwszą rozmowę z terapeutą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jennifer.1
No wlasnie - dobrze to opisali w tym artykule - jak sie trafia dobry facet to zaraz podejrzany, za dobry, za miły, zbyt akceptujący :) Tez tak miewalam. Ale jedno mnie niepokoi, nawet jesli trafię na porządnego gościa - że im bardziej jest porządny tym mnie mnie pociąga. Im bardziej przypomina "niegrzecznego chłopca" tym bardziej iskrzy :) Nad tym muszę popracować. Co do mojej walki z przeszloscią, jest w miarę stabilnie, poniewaz nie mam w zasięgu obiektu toksycznej milosci. I naprawdę tak lżej walczyć z toksynami. Kiedy bylby obok, zapewne byloby mi ciężko. A tak, mogę sobie na odleglosc tęsknić, ale nie robię sobie tym krzywdy, nie tracę przez to nastroju. Myslę, że izolacja przynosi dobre skutki. Ja na szczescie nie musialam isc na terapię uzaleznienia od milosci, ale przeszlam kilka innych terapii i tam częściowo rozpracowywalam problem osobowosci zależnej. Zatem teraz latwiej mi samej nad sobą pracować Tak czy inaczej, cieszę się z postów, które wskazują że dziewczyny walczą o siebie. Tak trzymać! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całkowicie czarny kot
PS. "Przeminęło z wiatrem" znam na pamięć. Zaczęłam czytać gdy miałam 13 lat i do dziś czytam... najpierw po polsku, teraz w oryginale. Film też znam na pamięć. Był pierwszym, jaki dostałam w prezencie na 'nowe wideo':-) PS2. Nie cierpię Ashleya ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gretchen
🌼 Nie wierzyła w siebie ani w to, że znajdzie się ktoś kto pokocha ją taką, jaka jest - cała ja ;) Odrzucała tych wartościowych, a pragnęła takich którzy byli wyjątkowo chłodni emocjonalnie - zdarzyło mi sie to raz, tzn. raz weszłam w związek z takim facetem, aczkolwiek tzw. źli chłopcy zawsze mnie kręcili - acz na odległość ;) Brała na siebie całą odpowiedzialność za niepowodzenia uczuciowe - tak!! Wydawała się sobie wyjątkowo nieatrakcyjna - tak!! Pracuje nad sobą. Wiem, że to długa i mozolna droga, ale chcę tego i potrzebuję. Dla samej siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mayaa
A ja dziś znowu powiedziałam mojemu, że już nie chcę z nim żadnego kontaktu. Fatalnie się dziś czuję, jest mi słabo, mam problem z żołądkiem, wymiotuję, mam dreszcze. Zadzwoniłam do mojego toksyka i mówię mu, że tak źle się czuję. A on mi na to, że jestem niemyśląca, ze wracając z pracy nie kupiłam sobie jakichś leków. Byłam pewna, że mam w domu. A on na to, że mam pojechać do apteki całodobowej i sobie coś kupić, a on jest teraz zajęty. Zero empatii, zero troski... To takie smutne. Pewnie są związki, gdzie w takiej sytuacji mężczyzna zajmie się swoją kobietą i nie zostawi jej na pastwę losu i samopoczucia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gretchen
Mayaa - są... Ja przed moim fatalnym zauroczeniem :P fatalną miłością :P byłam w związku z kims, kto gotował mi bulion, kiedy chorowałam, jeździł w nocy po aptekach szukając syropu o moim ulubionym smaku... Odeszedł co prawda do innej, ale to już osobna bajka ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całkowicie czarny kot
byłam na pierwszej wizycie u psychologa pierwszej - rozpoznawczej zakwalifikowała mnie do dalszej 'naprawy' :-) no more toxic in my life :-) http://www.youtube.com/watch?v=TkIytHD5v9c :D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jennifer.1
Mayaa - powiedzialas mu ze nie chcesz z nim kontaktu, ale jednoczesnie do niego dzwonisz? Chcę dobrze zrozumieć. Ponieważ wiem jak trudno jest się oderwać i nie zapętlać. Mam nadzieję, że dasz radę naprawdę się od niego oderwać. Dopiero wtedy możesz zacząć pomagać sobie i ratować siebie. Całkowicie czarny kot - super że pierwsze koty za płoty ;) Liczę na jakowąś relację z przebiegu dalszej terapii, bo sama nie uczestniczyłam w tego typu, a ciekawa jestem jak to wygląda (bez szczegółów oczywiscie) :) Trzymam kciuki. U mnie brak kontaktu od miesiąca, zresztą od wielu miesięcy wiedzialam ze na nic więcej poza wykorzystywaniem mnie nie mogę raczej liczyć. Teraz jednak wiem ze nawet nie ma po co dawać mu szansy już. Zatem idę dalej, sama, ale coraz silniejsza. Łoj, mam nadzieję, że dam radę :) Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mayaa
Od 2 dni nie odpisałam nawet na smsa. Poznałam kogoś przez net. Nie widzieliśmy się jeszcze, ale coś iskrzy. Ten facet pokazuje mi nowe możliwości, chciałby spełniać moje marzenia, ma takie jak ja. Czy możliwe jest zakochanie się przez internet?? Boję się spotkania, że to wszystko co nas zaczyna łączyć minie. Zaczęłam sie śmiać, uśmiechać, marzyć, żyć :) Nie mogę uwierzyć, ze mogłabym mieć normalny związek i spokojne życie. Coo myślicie o takiej znajomości??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gretchen
Mayaa dla mnie internet to po prostu jeszcze jedna możliwośc na poznanie ludzi. Mam nawet sporo takich znajomości, które zaczęły sie sieciowo i przeniosły na grunt realny. I trwaja ;) Ale to raczej koleżeństwo - czasem nawet bliskie - żadnych związków. Jeśli chcesz znać moje zdanie, to może i u Was iskrzy, i może i realnie też by iskrzyło, tylko nic z tego. Na dłuższą metę ten związek nie ma szans. A wiesz dlaczego? Bo nie wyzwoliłaś sie jeszcze ze swojego toksyka i uciekasz sama przed sobą. Nie dajesz sobie czasu na odnalezienie siebie i zrozumienie wszystkich swoich uczuć, emocji i motywów działań. Ja jestem 4 miesiące na odwyku. Fizycznie czuję się bardzo dobrze. Psychicznie też juz złapałam równowagę, nabrałam dystansu. Ktoś mógłby powiedzieć - mogłabyś się zacząć z kims spotykać. Ale ja wiem, że to jeszcze nie czs. Tęskni mi się - nie przeczę - za obecnościa mężczyzny - jednak wiem, że nie teraz. Tak wewnętrznie jestem jeszcze zbyt słaba, skołowana? i mogę wpaść w coś głupiego. Toksycznego znów. A tego nie chcę. Już za bardzo siebie kocham i szanuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gretchen
Oczywiście, to jest tylko moje zdanie. Mogę sie mylić ;) Jestem jedynie człowiekiem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość duza prosba...
dziewczyny, jesli macie jakies e-booki na ten temat, wyslijcie mi na kohinoor@gazeta.pl dzieki!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jennifer.1
Mayaa, Gretchen ma świętą rację - nie stosuj w milosci metody "klin klinem" - próbowałam - nie skutkuje. Owszem, próbowałam zagłuszyć ból po stracie byłego (wielokrotnej), owszem, poznałam kogoś po ostatnim (w marcu) rozstaniu, bylam z tym kims 2 miesiące, wiedząc ze nie będzie z tej mąki chleba. Ale warto się spotykać na zasadzie nie krzywdzącej nikogo, poznawać ludzi. Jednak bez nastawiania się na nowy związek. Po starym związku musisz odbyć żałobę, dać sobie czas, poczuć uzdrawiające emocje, przeżyć smutek i wszystko co związane z rozstawaniem. Poczuć się dobrze sama ze sobą.. polubić swoją samotność.. A potem można myśleć o związkach. Co do internetu, owszem, można zakochać się wirtualnie, ale moje doswiadczenia z portalami typu Sympatia zniechęciły mnie do szukania tam partnera, jako że poznajemy tylko czyjś wykreowany wizerunek, a znajomość przeniesiona do realu - przynajmniej mi - przynosiła rozczarowania. A nawet, co więcej - poznawałam bardzo zaburzonych ludzi, chyba w necie usiłujących przedstawić się inaczej. Reasumując - najpierw - odstaw zwiazek, pobądź sama. Zostań pozytywną egoistką, zadbaj o siebie, lecz swoje uzależnienie od miłości. Pracuj nad tym, z szybko zobaczysz pierwsze efekty,m uwierz mi :) Znakomicie mi w tym pomogła książka Graya "Marsjanie i Wenusjanki zaczynają od nowa". No i lektura obowiązkowa dla toksyka czyli "Toskyczna miłość" (Pia Melody).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mayaa
Wiem, że to głupie i ja w takie rzeczy nie wierzyłam, ale ja się normlanie zakochuję !!! I w ogóle o eks nie myślę :)) Ten człowiek z netu pokazuje mi życie na nowo. Nie jest może śliczny, ale dużo nas łączy, szczególnie marzenia. Mamy te same.. Od wielu lat czuję się prawie szczęśliwa. Ale ciągle myślę, że to zbyt piękne by mogło być prawdziwe. Dlatego boję sie spotkać w realu... Ale jedno co dobre to to, że czuję spokój!! No lekki niepokój bo zaczynam myśleć o tym nowym i za nim tęsknić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jennifer.1
W zdrowej relacji warto zrobić przerwę po związku, choć zdarza się że czlowiek się szybko zakocha w kimś nowym, ale w naszym przypadku po prostu jest to niezbędne dla naszego dobra. Z doswiadczenia wiem ze nałogowcy kochania mogą szybko "przerzucić" uwagę ze starego na nowy obiekt :) Dlatego napisałam że warto dać sobie czas, co nie znaczy że nie mozesz utrzymywać znajomości z kimś nowym. Tylko czy potrafisz kontrolowac swoje emocje na tym etapie? Zawsze istnieje ryzyko, że tym nowym obiektem coś zagłuszymy, świadomie lub podświadomie. Ja także poznałam kogoś, kto po prostu okazał się innym czlowiekim niż byly, okazywal mi uczucie tak jak zawsze chcialam, kupowal kwiaty, zabieral w rozne miejsca, nie skąpil, nie żalowal, często smsowal, dzwonil, pytal jak się czuję, zawozil mnie do lekarza, gdziekolwiek potrzebowalam. On zabiegal, tak jak wczesniej zabiegalam ja. Role się odwróciły.. Teraz ja moglam nic nie robić, a partner i tak zabiegal o mnie. I tu zapalila mi sie kontrolka - czy przypadkiem znow nie jest to cos toksycznego... Nie zalezalo mi na nim az tak, nie podobal mi sie zbytnio, byl dla mnie dobry, ale czy to wystarczający powód aby z kims byc? Bo on jest dobry? Potrzebowalam iskry, chemii, nie toksycznego napięcia.. Ale nie bylo nic porażąjącego, nie bylo ekscytacji az takiej jak sie spodziewalam. Nie chcę psychologizować, bo zanudzę Was tym :) Nie chcę tez powtarzac o czytaniu książek tematycznych ale Mayaa, naprawdę, poczytaj, takie rozwijanie samoswiadomosci odwrocilo moje spojrzenie o 180stopni. Zauwazam więcej, rozumiem lepiej. Zyczę Ci jak najlepiej w nowej relacji, ale pomysl NAJPIERW O SOBIE, nie o nowym zwiazku, bo gdy znow zaczynasz czuc motylki, zagłębiac sie w zwiazek, zwykle przestajesz zagłębiać się w siebie, poniewaz relacja staje sie wazniejsza. A przeciez wszystko zaczyna sie w nas samych, od tego trzeba zacząć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mayaa
Właśnie teraz zaczęłam myśleć o sobie. Powiedziałam by nie naciskał i nie naciska. Czeka aż wypłynie ze mnie, chęć spotkania, napisania smsa. Fajnie mieć choć parę fajnych dni po latach koszmaru. To też dla zdrowia psychicznego dobre :) Tak myślę... Tylko lata toskysku robią swoje. Nagle ktoś daje mi to co bym chciała a ja myślę "czy to możliwe?? czy zasługuję?? A może z nim coś nie tak??"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jennifer.1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jennifer.1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gretchen
Mayaa - jak długo do siebie piszecie? Nie zapytam, ile się znacie, bo sie nie znacie... Jesteś dorosłą kobietą i sama o sobie decydujesz, ale pamietaj o kilku sprawach. Toksyk w Twoim zyciu jest nadal - jest od 6 lat, po prostu na ten moment na chwile zniknął ze sceny. Jesteś teraz bardzo łatwą "ofiarą" - masz bardzo silną potrzebe kochania - sama piszesz, że juz się zakochujesz. Nie zauraczasz się człowiekiem, ale jego słowami. A słowa to tylko słowa. Powiedziec i napisać można wszystko... Ja zalecam ogroooomną ostrożność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×