Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Matylda........

Jestem bliska samobójstwa , szukam pomocy ale wszyscy się ode mnie odwrócili

Polecane posty

Gość idz sie palni w pysk
:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aleprawda
I z kim ja tu gadam Przeciez tu sami pokreceni :))) dosyc tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość idz sie palni w pysk
aleprawda nie rozumiesz :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matylda........
Takie reakcje są normalne, niestety:O Przyzwyczaiłam się, skoro mojej matce ciężko jest zrozumieć to czego można wymagać od obcych?Dzięki za wsparcie , jakoś musze to przetrzymać, później pewie znowu będe miała pare dni dobrego samopoczucia , jak to zwykle jest.dawno nie miałam takiego kryzysu, ehhh...trzeba sie jakoś pozbierać.Nawet kąpiel mi nie pomogła (zawsze to jakiś sposób na uspokojenie nerwów), zaraz później znowu sie położyłam. Ja tez boje sie leków , miałam nieprzyjeme doświadczenia z nimi i teraz każdy kolejny to znowu stres ,że beda omdlenia , wymioty i inne "atrakcje".Ale cóż..jak można bez tego sobie pomóc?Oczywiście najlepsza jest dobra terapia ,ale to minimum 100zł /45minut.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aleprawda
Matyldo, moze sprobuj relaksacji Jacobsona. Jest w sieci do sciagniecia za darmo. Nawet jesli Ci trudno bedzie w chwili kryzysu za tym calkowicie podazyc (ja tak mam), to tylko sluchaj. Mnie pomaga czasem relaksacyjna ze spiewem ptakow, albo szum morza. Tez znalazlam to http://krainazdrowia.ovh.org/mudry.htm Jest tam jedan mudra na depresja. Nie probowalam jescze, ale kiedy mam katar i jestem zaziebiona, to korzystam z jednej z tych mudr i przynosi mi to ulge. Trudno powiedziec, co czasem moze nam pomoc :)) Trzeba wszystkiego probowac, szczegolnie wtedy, gdy czujemy sie lepiej. Tez mnie odrzuca od lekow, jak pomysle o tych wszystkich skutkach ubocznych a moj organizm reaguje strasznie. Takimi opiniami na temat depresji sie nie przemuje, troche sie tylko poprzekomarzalam. Nie obchodza mnie w rzeczywistosci opinie niewaznych dla mnie ludzi na wazne dla mnie tematy. Wypracowalam sobie to w ciagu ostatnich lat. Pozdrawiam Cie serdecznie. Nie poddawaj sie. Kto wie, co przyniesie Ci takie mlode jeszcze zycie :))) To mi sie ostatnio spodobalo Nawet szczęśliwe życie nie może istnieć bez kawałka ciemności, a słowo "szczęśliwy" straciłoby swoje znaczenie gdyby nie było zrównoważone przez smutek. Jest zdecydowanie lepiej przyjmować przychodzące rzeczy z cierpliwością i spokojem. - Carl Gustav Jung Nawet jesli ten smutek przewlecze nas czasami bardziej na druga strone ciemnej ulicy, to zawsze mozemy podjac wysilek powrotu na ta sloneczna :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matylda........
Pata pata świetne:) Mi smutek nie przeszkadza, bo w sumie nie jestem aż taka smutna, gorzej jest z tym poczuciem bezsilości , wiele bym dała żeby móc iśc do pracy.Praca daje mi duzo satysfakcji ,w przeciwienstwie do siedzenia tygodniami w domu.Ale może kiedys nadejdzie taki dzien, kiedy bede mogła pracować ,życ normalnie.Dzięki🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość terapia jest z nfz
wystarczy poszukac!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikt.......
powodzenie...........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość avril512
Bardzo Ci współczuję Matyldo. To naprawdę wspaniałe, że potrafisz dzielić się swoją chorobą z innymi. Że nie jesteś tak zdesperowana, by wiązać sobie sznur na szyi. Gatuluję Ci tak silnej woli, że nie mając w nikim wspacia, jakoś dajesz sobie radę. Tak naprawdę większość ludzi wypowiadających się na Twój temat nie ma pojęcia o czym mówi. Przyrke są niektóre wypowiedzi w stylu "Wymyślasz sobie choroby". Jest mi naprawdę Ciebie żal, ale mam nadzieję, że po tak odważnej walce uda Ci się pokonać chorobę. Jeśli byś potrzebowała porozmawiać z kimś, chętnie znajdę dla Ciebie czas, bo lubię pomagać ludziom. Dlatego gdybyś kiedyś chciała ze mną porozmawiać na swój temat możesz śmiało pisać na mojego maila: avril512@tlen.pl , lub na gadu-gadu: 317713 ;) Mam nadzieję, że gdy będziesz potrzebowała wsparcia, napiszesz do mnie:) Czekam na jakiąś wiadomość od Ciebie! Pozdrawiam serdecznie i proszę nie daj się chorobie, bądź silna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak czytam niektóre wypowiedzi to mnie skręca. \"ale to prawda. Na despresje choruja ci ktorym sie nudzi w zyciu. Jak ktos ciezko pracuje to nie ma czasu na takie glupoty. tez bym chciala sobie polezec w lozku i ponarzekac, ze mi zle. tylko, ze ja nie mam mamusi ktora zrobi zamiast mnie \" Ta teoria nie trzyma się kupy. W czasie mojej depresji były miesiące podczas, których siedziałam w domu, a były takie podczas pracowałam 7 dni w tygodniu po 8-12 godzin. Teraz mam nawrót pomimo pracy. I pracuję. Czasem jak automat. Zrobić swoje, nawet o tym nie myśląc. Depresja jest jak każda inna choroba. Jeśli masz grypę i wszystko cię boli, jest ci słabo i żle to chyba też raczej leżysz w łóżku, a nie gonisz do roboty. Matylda {kwiat] dla ciebie. Pisz jak się dziś czujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lauranieodfilona
Matyldo,jesteśmy z tobą.Nie daj się !!!!!!!! a z nfz to prawda,ja leczyłam się przez fundusz i nawet nie musiałam czekać,zostałam przyjęta od razu,spróbuj... qwertz-pozdrawiam gorąco:)trzymaj się ,jesteś silna:) Przyznam się,że mam dziś urodziny i dostałam piękny prezent tuż po obudzeniu...-śliczny dzień:)słońce zaświeciło dla mnie:):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matylda........
Kurcze napisałam takiego długiego posta i mi sie wykasował przed wysłaniem ,ale co tam - mam czas;) Jest trochę lepiej ze mną, już nie leże w łóżku cały dzień. Kręce się troche po domu, siedze przy komputerze.Chętnie bym poczytała jakąś książke ,ale nie jestem w stanie się skupić na dłużej. Niestety nadal nie wychodze z domu ,z małymi przerwami (kilka wyjśc po 10-15minut) to już będzie szósty tydzień.Szybko minęło, wbrew pozorom jak się nic nie robi to czas szybko mija. Co prawda nie wyglądam zbyt dobrze , nie wychodze , nie jem , nie śpie..ale czuje się nieźle. Jedyne wieści o świecie docierają do mnie od mamy i z Internetu.Ostatnio powiedziała mi,że ojciec grozi ,że dopóki żyje zrobi wszystko ,żeby zniszczyć mi życie.Chyba już dosyć zrobił ,ale widać jemu za mało. Mama też ma już ma mnie dosyć, widze że wraca późno i szuka pretekstu ,żeby na mnie nie patrzec , nie siedziec ze mna w jednym pokoju.Własciwie jej się nie dziwie , bo nie jestem łatwa współlokatorką. Wiem ,że trudno jest zrozumieć ta chorobe , dlatego nie dziwie się komentarzom niektórych osób.Niestety prawda jest taka ,że ludzie chorują i chorowali na depresje już wiele lat wczesniej.Ostatnio (chyba miesiąc temu) powiesił się ojciec mojego kolegi ze szkoły. Facet przed 50tką, miał rodzine , dwóch synów, fajną żone.Co więcej pracował cały czas , tylko tydzień przed śmiercią wiał urlop , bo zle się czuł.On wybrał śmierć , ja życie.Tylko ,że teraz musze walczyć codziennie o siebie , znosić tą świadomość ,że jestem ciężarem,że moi rówieśnicy robią kariery , bawia się podczas gdy ja boje się wyjsc z własnego domu. Nie jest to miłe uczucie , czasami żałuje ,że nie udało mi się kiedyś , gdy próbowałam popełnic samobójstwo ,ale widocznie miało tak być . Teraz nie podjęłabym już próby samobójczej…choćby dlatego ,że to straszny ból ,cierpienie itd.Jeśli ktoś myśli ,że łykanie tabletek to po prostu zaśnięcie to bardzo się myli.Ja wymiotowałam dwa tygodnie w domu, bo rodzice wstydzili się zawiesc mnie do szpitala , znalazłam się tam dopiero później ze skrajnym wycieńczeniem organizmu.Podcinanie żył…też średnia przyjemność , do tej pory mam problemy ze ścięgnami,okropny ból przy nadwyrężeniu rąk , skurcze.Nic przyjemnego ,a to wcale nie prawda ,że żyje bo tak naprawde nie chciałam się zabić, chciałam tylko to nie jest takie łatwe. To taka mała nauka dla każdego komu to chodzi po głowie,dla tych małolatów , którym tak bardzo źle na świecie z powodu pały z matematyki czy niespełnionej miłości.Bo tacy też się zdarzają.Ja nigdy taka nie byłam , spotkałam się z facetami ale nigdy żaden zawód miłosny nie przyczynił się do próby samobójczej ,żadne złe oceny , problemy z koleżankami…Ten cały bajzel w mojej głowie to tylko i wyłącznie wynik 20lat znęcania psychicznego i fizycznego ,więzienia we własnym domu i wpajania bezpodstawnego poczucia winy. Dziekuje wszystkim za odpowiedzi ,nawet te złe , może ten topic komuś pomoże.Mi na pewno pomógł.Postaram się pisać codziennie , pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lauranieodfilona
Matyldo,nie jesteś tchórzem-wybrałaś życie! nie jesteś też ciężarem,nie wolno Ci tak o sobie myśleć-twoja Mama Cię kocha ,po prostu, i przyjmij to:) Matyldo ,mam tyle wiary w stosunku do Ciebie ,tak jak i w qwertz:)jesteście,potraficie o tym rozmawiać,a to już połowa sukcesu,zresztą same o tym wiecie. Czekam tylko na wiadomość,że komuś odważyłyście się zaufać...to się dotyczy szczególnie Ciebie ,Matyldo. Ostrożności nigdy za wiele,ale na pewno wokół Ciebie są ludzie którym na Tobie zależy,i którzy nie wyobrażają sobie świata bez Ciebie.Zaufaj im,najwyższy czas:) Oprócz terapi miałam przyjaciół:) i im zawdzięczam wiele.A tak nie chciałam ich pomocy... Piszę o tym dlatego,że dziś się spotkaliśmy,nie często to nam się udaje,-życie,ale ilekroć ich spotykam,wiem na nowo że warto żyć.Wyjdzcie wreszcie,może jeszcze nie czas,ale w końcu ,ze świata wirtualnego,i pogadajcie ze swoimi przyjaciółmi,nie wierzę w to,że nie ma człowieka,dla którego,bez watpliwości i interesu,jesteście częścią świata... Pozdrawiam gorąco:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MAtyldo 3maj sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matylda........
Dobrze jest wiedzieć ,że tyle osób mnie wspiera , choćby tylko na forum : ) Apropo przyjaźni…Miałam wspaniałą przyjaciółke , niestety wyjechała na studia (tzn.dla niej to dobrze , dla mnie gorzej),a poza tym zwiodłam ją nie raz , bo czasami nie otwierałam jej drzwi , nie odbierałam telefonów , gdy wiedziałam że mnie potrzebuje.Wiem, to okropne ale nie byłam w stanie , tym bardziej kiedy miałam gorsze okresy. Poza nią niewielu miałam znajomych , bo już pod koniec podstawówki zaczęłam odcinać się od ludzi.trafiłam do klasy tzn.elitarnej , bo miałam świetne wyniki , niestety miało to też swoją złą strone, bo cały czas byłam wyśmiewana i poniżana ,dlatego że nie miałam kasy na ubrania , imprezy itp. To mnie aż tak bardzo nie bolało , spowodowało jednak że odcięłam się od tych ludzi a później ciężko było mi komuś zaufać.Tymbardziej ,że zawsze byłam ładną dziewczyna, nawet mimo tego ,że chodziłam do szkoły w starych szmatach po kimś tam z rodziny. Moi rodzice dużo zarabiali ,ale ojciec wszystko przepijał albo wydawał na swoje „bardzo ważne interesy”..Właściwie tylko takie mam wspomnienia z dzieciństwa, awantury ,poniżanie , śmierć, obwinianie o wszystko (ojciec obwiniał mnie nawet o śmierć dziadków,a jak wiadomo dziecku wiele można wmówić).Mam wrażenie ,że całe moje życie to jedna wielka depresja, teraz gdy wszystko zaczyna się względnie układać , nie umiem odnaleźć się w tym nowym życiu.W głowie cały czas odbijają mi się wspomnienia słow ojca , ten wieczny niepokój i strach. Mój ojciec jest człowiekiem dwulicowym, cały czas gra , udaje…Jak odwiedzaliśmy rodzine na swieta i składał mi życzenia potrafił głosno przy wszystkich życzyc mi wszystkiego dobrego a na ucho szeptac , że nie zasłużyłam na świeta i nie ma dla mnie miejsca przy stole bo jestem nikim..Wiem jak to głupio brzmi ,ale to mnie cały czas przesladuje.Siedzi mi w głowie.Terapia nie pomogła , leki tez..ale chyba nie da się wymazac tak szybko 20 lat życia. Pisze to wszystko , bo może ktoś ma podobne odczucia , może będzie chciał się podzielić jakimś złotym lekiem na takie problemy? (oprócz pracy i biegania;)) Dzisiaj nie jest aż tak źle , nadal siedze w domu i nie spałam, ale zjadłam obiad i pogadałam z mamą normalnie .Narazie moja depresja stoi w miejscu ,ani się nie cofa ,ani nie postępuje,wiec chyba nie jest aż tak źle.Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania 3
Matylda z tego co opisujesz za bardzo bierzesz do siebie słowa ojca który według mnie potrzebuje leczenia o 10 000 razy bardziej niż Ty. Ja mam podobne wspomnienia z dzieciństwa. Wszyscy byli lepsi, ale nie ja, ni mój brat, tyle że mój ojciec nie był aż tak perfidny by mi na ucho szeptać takie rzeczy. Powinnaś nabrać rezerwy i powiedzieć sobie jasno że on jest chory-bo jest, czy to widzisz czy nie. Zniszczył Cię (wywołał depresję)dlatego, że jako dziecko nie potrafiłaś sobie powiedzieć tego i podejść do tego z wielkim dystansem. Ja bałam sie zawsze mojego ojca, nigdy nie usłyszałam od niego słowa pocieszenia jak mama się rozchorowała, ba, na depresję, że będzie lepiej.. takie słowa nie były w jego stylu. Poniżanie,upokarzanie,wyzywanie,psychiczne dręczenie-owszem, ale wierz mi oni nie wiedzą co robią i sami maja za sobą jakieś traumatyczne przeżycia albo deficyt w okazywaniu miłości-tak ja to widzę. Bywało że ulica i koleżanki mnie wychowywały, ale wyszłam na ludzi-tak myślę, czasem mnie coś próbuje złapać, ale jakaś wewnętrzna siła trzyma mnie na powierzchni. Nie potrafię tego opisać. I nie wiem czy byś zrozumiała(bez obrazy Ciebie).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matyldo... twój ojciec to chory człowiek:O Nienormalny. Nie da się wymazać 20 lat życia, bo to miało na ciebie zbyt duży wpływ, ukształtowało się, ale można nauczyć się z tym żyć. Odciąć się od tego. jeszcze długa droga przed Tobą, ale na pewno się uda:) Nawet to, że potrafisz o tym mówić to dobry znak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MATTYLDOOOO

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MATTYLDOOOO
Przytulam Cie ❤️ odebralo mi "mowe" ale pamietaj BADZ SILNA i nie poddawaj sie. Dla Ciebie zycie sie dopiero zaczyna i DASZ RADE 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matylda........
Jestem, jestem:) U mnie w miare dobrze , chociaż nadal nie wychodze z domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uff:) Spróbuj po troszku. Jakis krótki spacer z psem, z dala od ludzi. Dla zdrowia chociaż. Żeby łapać światło dzienne, bo go malutko jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiesz co najlepszy
jest duzy wysilek fizyczny... Pobiegnij do parku. Zrob chociaz ze 4km od razu swiat innych barw nabierze (jak mroczki przed oczami zobaczysz) ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×