Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Witam was i moze dolacze bo probuje sie wyleczyc z Kochania bylego męża po rozwodzie jestesmy 5 lat , od tego czas 2 razy po 15 minut kontakt,On w nowyn zwiazku i ja tez,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylwia em
PRZESTĘPCZOŚĆ W CZTERECH ŚCIANACH: JAK ROZPOZNAĆ MĘŻCZYZNĘ DOPUSZCZAJĄCEGO SIĘ PRZEMOCY – Mężczyźni, którzy mają skłonność do stosowania przemocy wobec kobiet są zwykle na przyjęciu duszą towarzystwa, lubią wychodzić z domu i znajdować się w centrum uwagi – mówi. – Partnerka często zmienia w ich obecności zachowanie: staje się uległa i nieśmiała. To są pierwsze znaki ostrzegawcze. – Mężczyźni, którzy maltretują kobiety, potrafią błyskawicznie przechodzić od złości do uwodzenia. Przemoc domowa podlega pewnemu wzorcowi: jest to celowe zachowanie mające służyć kontrolowaniu kobiety. Mężczyźni stosujący przemoc są zazdrośni i posesywni, systematycznie izolują i poniżają kobietę. Przemoc domowa nie zawsze ma charakter fizyczny. Przemoc psychiczna może być mieć równie niszczycielskie skutki to znalazlam ....idealnie pasuje do niego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A robisz dokladnie to co mozesz w danej sytuacji. Bezsilnosc tylko Cie oslabia, jest zupelnie bezproduktywna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylwia em
trudno mi przejsc do codziennosci majac za soba takie zdarzenia...najgorsze jest to ze ja dalej siedze....siedze i siedze...a ten h.....pyta dziecko przez tel czy bedzie go pamietac...rozpierdala mnie ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sylwia, niepotrzebnie przerzucasz zlosc na jakas kobiete. To nie ona jest przyczyna tego wszystkiego, tylko twoj maz. Czy ona jest winna, ze on Cie pobil? Daj jej spokoj, bo ona moze nie miec pojecia o twoim istnieniu itp. Moze byc oszukiwana, tak samo jak Ty. Przeciez to Twoj maz robi skoki w bok. Czy ona Cie zdradza czy on? Dlaczego jestes zla na nią a nie na niego? To jak sie o niej wypowiadasz swiadczy zle o Tobie. Nie popieram nigdy wyzywania ludzi. A tym bardziej obcych, ktorych sie nie zna. Tak sie zachowujesz, jakby ona Ci zabierala cos cennego, a po pierwsze on chyba tego nie jest wart, a po drugie on chyba ma swoj rozum i umie decydowac za siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylwia em
Agaaaaa...ona doskonale o mnie wie...bo kazalam mu do niej zadzwonic przy mnie...zadzwonil a ona do mnie ...toznaczy do niego bo myslala ze to on trzyma sluchawke mowi milusie heeej....ja na to .ze wraz z mezem chcialabym ja serdecznie zaprosic na kawke bo skoro oni sie ....i tu ladne sformuowanie to ja chetnie dolacze do 3kacika..co ona na to? ..........................wylaczyla telefon

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sylwia... moim zdaniem takim zachowaniem to tylko sie ponizasz. Ale to tylko moje zdanie i moje odczucie. Nie jestem zwolenniczka takich zagrywek, sa komiczne i ponizajace. Dosyc ze cie bije to jeszcze mu pokazujesz jak bardzo Ci na nim zalezy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sylwia przykro mi to pisać ale popieram zdanie Agi, a pamiętaj, że ja też wydzwaniałam, też sms-owałam, leciały wyzwiaska i co mi to dało? Absolutnie nic poza tym, że miałam poczucie winy, że wiedziałam , że jestem śmieszna w swojej totalniej zazdrości i o kogo. Dziś patrzę na to inaczej. Zobacz, wiem, że mój ex mimo , że nie ma rozwodu, mieszka z panienką, on był z nią jeszcze kiedy w domu było spokojnie i na nic się nie zanosiło. Wiem, że panna nie ma pojęcia o tym, że facet ma dwójkę dzieci. Wiem, że u tych dzieci nie bywa, bo ..no bo co ma jej powiedzieć, że niby gdzie się sam wybiera na kilka godzin. Przypuszczam, że o mnie też nie wie. Długo męczyłam się z ochotą dowalenia jej telefonicznie, bo numer do niej mam. Tylko do diabła po co? Co w ten sposób uzyskam... Nic. Laska go wywali, facet chykiem , bez przeprosin wroci do domu i dalej bede sie z nim meczyc ja. Poza tym wiesz co, co mnie to gowno obchodzi czy ona wie, czy nie, czy akceptuje, czy jest swieta czy jest kurwa. To nie moja broszka. A jesli laska go nie wywali, tylko przymknie oczy tak jak ja przymykalam przez tyle lat, na klamstwa, oszustwa, zlodziejstwo, to co wtedy? Sylwia zostaw to, uszanuj siebie i swoje dzieci, nie daj sobie pluc w twarz. A teraz kubel zimnej wody na leb. Na miejscu tej kobiety, i kobiet do ktorych ja wydzwanialam, tez rzucalabym sluchawka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylwia em
wiesz...madre jest to co piszesz Agoooo...chyba bardziej bedzie go denerwowac fakt ze nic sobie z niego nie robie a robie to co powinnam ..przec do przodu zalatwiac sprawy.... jestem skorpionica i powsciagliwosc nie lezy w mojej naturze..ale powstrzymam sie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylwia em
Umowo.....tak ..masz racje...jak dobrze ze Was mam ..moge siasc ..napisac ..i przekonac sie czy dobrze robie czy zle...jak na to inni patrza...i jak sie same zachowywalyscie...DZIEKUJE...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez jestem skorpionem i co? Ano nic. Kretynke robilam z siebie przez 8 lat. Pusc go wolno, a nie staraj sie wszelkimi metodami zwrocic na siebie uwage. To nie ma byc wyuczona obojetnosc. Ty musisz do tego dojsc, ze ona jest w Tobie. Zacznij czytac. Przestan dawac pomiatac soba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylwia em
ide na parking strz..gdzie trzymam auto..zeby nie zrobil krzywdy mojje corsince...podobno jakis facet sie kolo niej krecil ..musze to zbadac... buziaczki... i chyba sie pojde wyluzowac na sznmaty.,..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"sylwia em chyba bardziej bedzie go denerwowac fakt ze nic sobie z niego nie robie a robie to co powinnam ..przec do przodu zalatwiac sprawy...." Sylwia !!!! Ty masz zaczac zyc dla siebie. Przestan myslec co go bedzie denerwowalo a co nie. Ty masz zyc swoim zyciem. Musisz sie nauczyc myśleć DLA SIEBIE. Niech twoje zachowanie i postepowanie przynosi Tobie poprawe jakosci zycia. I nie mysl jak to wplynie na jego zachowanie. Niech to Cie przestanie interesowac!!! Przestan myslec za niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa ❤️ dzięki .Czytam i bardzo mi wesoło -bo książka Ewy Foley jest taka pozytywna i podnosi na duchu .:-)to lece czytać .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"BMPD58 poszłabym do psychologa,ale to nie takie proste .mam jakby blokadę nie wiem jak to nazwać(wstyd ) dawno,dawno temu poszłam do psychiatry .lecz nie potrafiłam mu powiedzieć co się ze mną dzieje.powiedziałam że ostatnio bardzo się denerwuję i poprosiłam o jakieś tabletki na uspokojenie.\" Do tego lekarza chodzi sie jak sa problemy, on po to jest. On jest dla Ciebie, By Ci pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylwia em
ja nie wiem ..czy ja czekam na cud? zachowuje sie tak jakby sie nic nie stalo a gdzies tam w mojej pamieci jest to ze trzeba przec dalej ...niby robie cos ..a wlasciwie stoje w miejscu niby go znienawidzialm ..a jednak szlag mnie trafia nadal ..musze poczekac az przyjedzie...jak sie bedzie zachowywal..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylwia em
witam Niebo..jestem nowa glupia naiwna i ....juz sama nie wiem jaka...w kazdym razie ..jak to fajnie uslyszec ze ktos z tego wyszedl ..hmm ..schudl 10 kilo...i dobrze mu tak ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sylwia em....siła w Tobie 🌻 Wszystko można tylko trzeba chcieć. Chcij Kochana dla siebie, jak najwięcej dobrego, pięknego, mądrego... i trwaj w tym. A będziesz żyła pięknie i szczęśliwie. ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylwia em
zasnac ...zakopac sie...przelezec przemilczec....brak sil..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jestem winna
no i jestem znowu tutaj... a wszystko przez to, że dziś miałam okazję pierwszy raz zobaczyc go od ponad tygodnia na uczelni. starałam się zachować pozory zimnej krwi. nie podszedł do mnie, strał się na mnie nie patrzeć nawet, a od wiadomosci o fochach nie odezwal sie ani razu. zawiodlo mnie to troche, bo myslalam, ze jednak jeszcze mu zalezalo... przeliczylam sie. w ogole nie walczy o mnie. nic nie robi. a ja tesknie jak nienormalna, wszystkie flaki przewracaja mi sie jak go widze na tej uczelni... naszczescie pozostało tylko 1,5 roku do konca studiow, jakos to przezyje... tak mi smutno i zle. czemu ja za nim tak bardzo tesknie po tym co zrobil i powiedzial? i dodatkowo po tym, ze okazalo sie, ze mu nie zalezy... powtarzalam to wielokrotnie - "gdyby mu zalezalo nie robilby tego czy tamtego, nie odzywalby sie do mnie w taki sposob", a gdy teraz jawnie okazuje sie, ze jednak naprawde mu nie zalezalo (bo ciagle sie nie odzywa, nawet na uczelni nie chcial do mnie podejsc - choc to moze i ja mialam tak odpychajaca mine, jak go zobaczylam), to jest mi przykro. oczekiwalam czegos zupelnie innego. ze nie podda sie tak szybko, ze okaze troche ludzkich uczuc i bedzie chcial mnie odzyskac, ale przeliczylam sie. ma mnie gleboko w dupie. w kazdym razie to i tak niczego nie zmienia... tesknie strasznie, ale i tak nie chcialabym do niego wracac... smutno i zle mi po prostu, nie moge ze spokojem na niego patrzec ani przebywac w jego towarzystwie opanowana, mam nadzieje, ze to minie... pozdrawiam Was... ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po raz kolejny Montia
witajcie Zaczynam sie zastanawiać jak to jest ,że razem byliśmy uzaleznieni od siebie z moim M i jak czytam Ciebie Niebo i jak Twój M do Ciebie ciagle sie odzywa to sie zastanawiam dlaczego skoro mój były M był uzalezniony ode mnie a ja od niego , to dlaczego sie przestał nagle odzywac , nic , zero , echo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jestem winna
u mnie tez gluche echo... dlaczego mnie to tak martwi? jak bylam w domu (100 km od niego), to czulam sie w miare dobrze. jak jestem od wczoraj tutaj (20 metrow od niego - mieszka po drugiej stronie ulicy i z okna widze okna jego mieszkania...), to doslownie coraz gorzej sie czuje. przechodze jakies meki i katusze psychiczne. tak mi jest zle, tak bardzo za nim tesknie... i jak dzisiaj go zobaczylam na tej uczelni, to juz tylko gorzej sie czulam... mam do niego taki ogromny zal o jego zachowanie, o jego slowa i o to, ze teraz nagle przestalam go obchodzic! to boli mnie tak bardzo. sama tego chcialam, ale to tak boli.. cisna mi sie na usta takie slowa jak "potrzebuje go", "chce byc z nim", ale jednoczesnie wiem, ze nie bedzie poprawy, on NIC nie zrozumial, jakby cokolwiek zrozumial chcialby mi to przekazac... a on nic. kompletnie nic, zero, echo. a ja cierpie bez niego. dlaczego, skad taka glupota u mnie... przeciez dobrze wiem, ze nic z tego nie bedzie, ze kazde kolejne zwiazanie sie z nim jest skazane na porazke. boli mnie cala dusza, cala psychika... pierwszy raz od tygodnia naprawde chce mi sie plakac po tym rozstaniu. chce sobie dac ta szanse na szczesliwe zycie, ale to nie przestaje bolec... on kochal ulge, jaka dawalo mu psychiczne wyzywanie sie na mnie... gdyby kochal mnie, nie pozwolilby mi odejsc. przemowilam sobie do rozsadku juz wczesniej, ale nagle dzis znowu uczucia, emocje wziely gore i tak bardzo tesknie za nim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jestem winna
ja chce po prostu, zeby to minelo, chce przestac cierpiec z jego powodu... ale jak to ma byc mozliwe, jak on mieszka po drugiej stronie ulicy i codziennie bede z nim siedziec w jednej sali na zajeciach? ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jestem winna
dlaczego on to wszystko musial zepsuc... zrujnowac cale wspolne 2,5 roku... gdyby wydarzenia z ostatniego miesiaca nie mialy miejsca, a on rozwijalby swoje stosunki do mnie w druga strone, to mogloby byc inaczej. mogloby byc dobrze... wyobrazalam sobie wspolna przyszlosc, jak pol roku temu wrocilismy do siebie... myslalam, ze to ta wlasciwa osoba, ze chce z nim byc juz zawsze, ze ulozymy sobie wspolne zycie... bo jesli po dwoch latach rozstalismy sie, a potem do siebie wracamy, to nie jest to kaprys... to byla powazna decyzja ze swiadomoscia konsekwencji, oboje chcielismy byc razem... dlaczego to sie tak potoczylo, dlaczego on sie zrobil taki i stawal sie coraz gorszy, dlaczego ja na to pozwolilam..? wszystko poszlo na straty, wszystko zniszczone, plany zrujnowane, wspolny czas przepadl, wspolne poznawanie sie przepadlo, teraz jestesmy wrogami... nie moge tego zrozumiec dlaczego tak sie stalo, tak bardzo mnie to boli... ;((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Montia...[kwiat} u mnie i M po rozstaniu, były bardzo rózne stadia. Nie odzywał się, zrobił stronę na portalu randkowym, szantażował, stawiał warunki, próbował mi dowieść (mail na 9 stron w warldzie), że teraz super żyje i w ogóle u niego cool. Próbował wszystkiego, żeby wciągnąć mnie w swoją chorą grę. Jak mówi moja psycholog... zapraszał mnie do szalonego tańca. A ja NIC, cisza.... Teraz okazało się, że ma stan przedzawałowy, że schudł niemal 10 kg i zwyczajnie podupadł bardzo mocno na zdrowiu, strona na necie zlikwidowana, sam jak palec (jest obcokrajowcem), bez rodziny, przyjaciół nie ma... teraz jest opcja na litość, tylko, że on naprawdę poważnie choruje. Przegadałam z moją panią, że z ludzkiej przyzwoitości mam mu podać rękę, jesli chcę, ale na MOICH warunkach i bez wchodzenia w relacje. Powiedziała, że mogę tak zrobić i że mam na to odpowiednio dużo siły. M nawet zapisał się (sam prosił mnie o to) do mojej pani na wizytę, ale... ona nie będzie go prowadziła tylko go do kogoś odpowiedniego skieruje po tej jednej konsultacji. Tak to u mnie wygląda. Jestem zimna i kostyczna w stosunku do niego i wiem, że najlepsze co on dla mnie zrobił, to zostawił mnie, wyprowadził się i porzucił. Robił tak setki razy... a ten ostatni raz się przeliczył, bo ja setny raz nie pozwoliłam mu wrócić, a przede wszytskim ja sama tego nie chciałam. Za dobrze mi, za normalnie, za szczęśliwie, za spokojnie mi samej, abym miała z tego komfortu zrezygnować. Kocham siebie, a raczej próbuję pokochać i nie chcę sobie więcej robić krzywdy, a przede wszytskim komuś na to pozwalać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny - w telewizji w programie \"religia.tv\" jest program o współuzależnieniu. Bardzo ciekawe. I pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po raz kolejny Montia
Niebo ❤️ cieszę się , że jestes taka silna też bym tak chciała , tylko ,że mam straszne momenty nawet nie chce tutaj czasem pisac bo nie wiem jak to wszyscy odbiora raz wielkie wzloty a za chwile potęzne upadki myslę o nim dużo niepotrzebnie ale bez paniki i strachu na szczęście ale tesknie i to mnie przeraża nie odzywam sie jednak i nie szukam kontaktu bo to byłby już mój koniec ale czytam Was regularnie czasem nie mam siły pisac dzisiaj poczułam pierwszy raz od jakiegoś czasu jak mi się żal zbiera wielki i łzy mi poleciały czułam sie dziwnie oczyszczona po tym jakbym tez żal wypłakała teraz mi smutno Niebo , Ewa i wszystkie dziekuje , że jesteście wiem ,że nie jestem sama a to wiele dla mnie znaczy ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo 🌻 No i ten twoj ex osiagnal cos na litosc .. to juz jak gdyby stopa wcisnieta pomiedzy zamykajace sie dla niego drzwi.. Mam nadzieje, ze ta pani psycholog sie nie myli na temat twojej odpornosci na niego... Ludzka przyzwoitosc :D reke podac :D .... o ile pamietam bylas w szpitalu, a on nie pomyslal o ludzkiej przyzwoitosci i podaniu reki.. wtedy bylas slaba nie musial sie wysilac na gry, pokazal naprawde jaki jest... Ludzka przyzwoitosc okazuje sie ludziom przyzwoitym... Pamietam co pisala Miaa - badz ostrozna. Ty nie jestes matka Teresa, ani PCK, ani inny Caritas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×