Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Oczywiście mój problem w porownaniu do ----> nie wiem nic jest w tym momencie duperelą ... ale czy ja wiem jak moje życie będzie wyglądało za 20 lat ....???!!! Życie w sumie składa się z drobiazgów, z takich pojedynczych przypadków składają się relacje międzyludzkie ... Jeśli więc w moim życiu jest zakorzeniony strach o reakcje męża, jeśli nie wiem jak on w danej sytuacji postąpi, czy nie ośmieszy mnie publicznie (to mój duży problem -wstyd przed innymi, dlaczego???), nie wyśmieje, nie zbeszta ... to jak mogę czuć się pewnie, jak mogę odczuwać pełnię tego związku...?! Jestem DDA, byłam wychowywana przez lęk, niewątpliwie jestem panikarą, ponoszą mnie emocje ... Ale czy możliwe jest życie z człowiekiem, który nie posiada cierpliwości i empatii dla mnie? :-( Do innych też nie jest cierpliwy, zawsze wychodzi to po pewnym czasie, gdy więź emocjonalna się zacieśnia ... Tylko przy dziecku na razie stara się jak może, ale nie jestem pewna jak będzie, gdy synek zacznie dorastać, wyrośnie z niemowlęctwa, zacznie zadawać \"dorosłe\" pytania ... Mam naprawdę poważne wątpliwości, chociaż na razie test na ojca zdaje, nie moge powiedzieć, że nic nie robi, że nie pomaga, tylko ... ta jego agresja, znużenie, zniecierpliwienie i moja na to wrażliwość... Któraś z was, zdaję się Ewa pisała kiedyś o wyuczonej dorosłości, czyli według mnie np. wychowywanie dzieci trzyma czasem dwojga ludzi ... Mój M moim zdaniem tak funkcjonuje. Ale ja za bardzo nie wiem jak żyć z człowiekiem, którego ja na każdym kroku irytuję i muszę się uczyć jak kontrolować siebie i jego na tle siebie ... analizować sytuacje, wykonywać dużą robotę ... Dlatego czytam i próbuję zrozumieć, że może los mi podesłał takiego człowieka, aby uzdrowić siebie ... Co wy na to???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kala275
Witam Wszystkich Serdecznie! Czytam Wasze wypowiedzi i czytam i szok mnie coraz większy ogarnia ile jest takich kobiet jak ja. Mam dopiero 28lat a w każdej Waszej wypowiedzi odnajduję cząstkę siebie. Dopóki nie znalazłam tego topiku byłam przekonana, że jest ze mną coś nie tak, że faktycznie wszystkie awantury i kłótnie były przeze mnie. Wiedziałam kiedy on wróci z pracy bo zaczynał boleć mnie brzuch, nie wiedziałam w jakim dziś będzie humorze, czy obiad będzie mu odpowiadał. Rany, tyle tego było, że sama nie wiem czy to było naprawdę czy to moja wyobraźnia. Po którejś z kolei awanturze wyrzucił mnie z domu. Jestem w piątym m-cu ciąży i mieszkam u rodziców. On dzwoni co jakiś czas i pyta jak się czuję, oczywiście chce żebyśmy wrócili do niego ale ja bardzo się tego boje i nie chce żeby nasze dziecko mieszkało w toksycznym domu. Nie wiem też, czy robie dobrze pozbawiając dziecko ojca. Kiedy dowiedział się o ciąży bardzo nie spodobało mu się to, że niektóre sprawy powinny się zmienić np. kiedy prosiłam by otworzył okno kiedy pali lub wyjdzie do kuchni to słyszałam, że on jest u siebie i skoro całe życie palił w pokoju to teraz nie zamierza przestać. Często słyszałam, że mam chimery, że z powodu ciąży WSZYSTKIEGO mu zabraniam, że KIEDYŚ było inaczej. Gdyby popytać jego sąsiadów, kolegów wszyscy powiedzieliby o nim same dobre rzeczy a domu.... zawsze wszystko co nie tak było przeze mnie. Kiedy z nim rozmawiałam gdy miał dobry humor to twierdził, że nie powinnam go denerwować bo on jest wybuchowy i wtedy gada różne rzeczy. Miałam dość uważania na słowa, żeby broń boże go nie zdenerwować więc czasami nie odzywałam się wcale a wtedy on się rzucał, że jak wraca z pracy to nawet nie ma z kim pogadać więc musi iść na piwo, do kumpli. Kiedyś rozbiłam samochód, nie groźnie na szczęście, do domu przywieźli mnie rodzice, kiedy M usłyszał o stłuczce bardzo się przejął, pytał czy nic mi nie jest, że nie mam się martwić. Jak rodzice pojechali do domu to dostało mi się: że jestem nienormalna, czołgiem powinnam jeździć i w ogóle jestem totalnym bez mózgiem ( mam prawo jazdy 10lat, samochód jest mój to była moja pierwsza stłuczka, on prawa jazdy nie ma i nie zamierza robić ). Teraz minął miesiąc odkąd nas wyrzucił a ja doszłam do tego, że w ogóle za nim nie tęsknie, on nawet się u mnie nie pokazał, tylko dzwoni i żali się do słuchawki, że chce widzieć jak jego dziecko się rozwija, że chce uczestniczyć w jego życiu, mamy do niego wrócić. Nie wiem co powinnam zrobić, tzn z jednej str wiem ale boje się, że nie dam rady, że zmiękne tak jak zawsze. Jestem osobą małej wiary w samą siebie, nie rozumiem tego co mnie tak do niego ciągnie. Moja mama często pytała co on ma takiego w sobie, że tak do niego lgne a ja nie umiałam jej odpowiedzieć. Boje się, boje się jutra, tego co będzie, że nie dam rady.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
....enia1 Mogę Ci tylko pogratulować, że się wyzwoliłaś z toksycznego związku i potrafisz być sama. Jesteś silną kobietą. Piszesz,że mój M. mnie już nie kocha....no właśnie, ja też się nad tym cały czas zastanawiam....może to jest jakaś chora miłość..... Powiedział mi, że nie chce być już moim mężem, że mogę robić co chcę, że nie wie czy mnie kocha....itd. Ale z drugiej strony chce być moim przyjacielem nawet kochankiem.....Przecież to jest wszystko chore. Nie wiem w jakim stopniu on jest prawdziwy a w jakim stopniu prowadzi swoją obłąkaną grę? Czy mam się zgodzić na ten wyjazd do Bułgarii? Z pewnością będzie przyjemnie ale co później? Każdego wieczoru gdy idzie 2piętra wyżej do swego pokoju i mówi mi \'Dobranoc kochanie\' - czuję się upokorzona i nie wiem kim jestem? I to jest tak cały czas....najpierw uderzy psychicznie a później pogłaszcze.....a ja się jeszcze momentami chwytam tego głaskania mając nadzieję, że może wszystko się jakoś ułoży..... Masz rację enia to wszystko już się zaczęło dużo wcześniej...i w pewnym momencie po prostu już nie wytrzymałam....pękł wrzód... Pozdrawiam. Ada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kala275 Powrot dla dziecka, to jest najgorsze rozwiazanie z mozliwych. Miec ojca tyrana, awanturnika to nic dobrego dla takiego maluszka. Pomysl, co to za zwiazek, skoro na sama mysl boisz sie. Dziewczyno, pamietaj, zebys teraz o siebie dbala jak najwiecej. Musisz miec teraz duzo ciszy i spokoju. Dbaj o siebie i malenstwo. Pomysl , jak twoj zwiazek bedzie wygladal za 5 lat. Na zmiane charakteru twojego mezczyzny raczej nie licz. Takie osoby po prostu nie potrafia inaczej funkcjonowac. Jezeli on jest taki nerwowy, to jak bedzie reagowal na placz malenstwa? Przy takim maluszku czlowiek wystawiany jest na probe ogromnej cierpliwosci. Wiem po sobie :) Czy bedziesz kolejna kobieta, gdzie partner zakatowal niemowle, bo go denerwowalo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kala275
Raz przyniósł do domu kota, na początku było fajnie ale potem jak kot w nocy miauczał to on wściekły szedł do kuchni gdzie kot „mieszkał” i rzucał go na koc, że tam ma spać i siedzieć cicho. Kiedy zwracałam mu uwagę lub broniłam zwierzaka to odwracało się to na mnie, że dbam o kota lepiej niż o niego. Zapytałam go później jak on sobie to wyobraża skoro teraz kot go wkurza to co będzie gdy dziecko będzie płakało w środku nocy, nawrzeszczał na mnie, że jestem nienormalna skoro porównuje kota do dziecka bo on przecież wie, że dzieci płaczą a to jest jego dziecko i będzie inaczej. Masz racje aagaaa tylko obawiam się czy starczy mi siły by się nie poddać Ps. kotek jest ze mną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kala275
Raz przyniósł do domu kota, na początku było fajnie ale potem jak kot w nocy miauczał to on wściekły szedł do kuchni gdzie kot „mieszkał” i rzucał go na koc, że tam ma spać i siedzieć cicho. Kiedy zwracałam mu uwagę lub broniłam zwierzaka to odwracało się to na mnie, że dbam o kota lepiej niż o niego. Zapytałam go później jak on sobie to wyobraża skoro teraz kot go wkurza to co będzie gdy dziecko będzie płakało w środku nocy, nawrzeszczał na mnie, że jestem nienormalna skoro porównuje kota do dziecka bo on przecież wie, że dzieci płaczą a to jest jego dziecko i będzie inaczej. Masz racje aagaaa tylko obawiam się czy starczy mi siły by się nie poddać Ps. kotek jest ze mną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kala275 Nie wracaj do niego. Na razie myśl o sobie i swoim dziecku. Doprawdy musisz mieć spokój i nie możesz się denerwować. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kala, sorki, że wetnę się tak posrodku dyskusji, ale... mając tę wiedże i to doświadczenie, które teraz mam nie wróciłabym na Twoim miejscu, tym bardziej, ze masz parcie w Rodzicach. Natomiast wiem tez, ze każdy przezywa życie po swojemu i kązdy ktork jest tęz po coś...wiem to po 4 latach z ojcem mojego syna i wiem to też po 34 latach życia...ale dopeiro po 2 otwierania szeroko oczu...przytulam CIę i życze rozsądnych i jak najlepszych dla CIebie i maleństwa decyzji...❤️ Pozdrawiam pozostałe..🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kala275 (...)tylko obawiam się czy starczy mi siły by się nie poddać(...) Pamietaj, ze zostaniesz matką i od Ciebie zalezy w jakim srodowsku bedzie wychowywac sie dziecko. Ciganie Cie do niego, bo emocje sie przyciagaja. nie wazne czy one sa pozytywne, czy negatywne. Musisz byc teraz odpowiedzialna kobieta. Z tego co piszesz, to masz wsparcie w mamie. Nie jestes sama. Jezeli sobie nie radzisz idz do psychologa. Nie wierze w jego opanowanie przy dziecku. Po prostu jest to nie realne. Zreszta co to za zycie, jak Ty musisz chodzic na palcach, zeby on sie nie zdenerwowal. Uwazac na slowa, myslec, zanim cos powiesz. A wiesz, ze w partnerze powinnas miec wsparcie? Czuc sie przy nim spokojna i bezpieczna? To ze inni maja o nim dobre zdanie to zadna nowosc, przewaznie takiego typu osoby w towarzystwie uwazane sa za super ludzi. Dlatego tak czesto mozna myslec, czy czasem z nami jest cos nie tak, skoro wszystcy mowia cos innego a tylko my widzimy inaczej. Zajmij sie soba, twoja dzidzia w brzuszku. Nawet jak on chce byc ojcem, to ma na to cale zycie, wiec jeszcze zdazy. Skoro Cie wyrzucil, to Cie wyrzucil... kropka. Nie serwuj sobie teraz takich karuzeli emocjonalnych, bo pewnie jeszcze ze 3 razy bedziesz sie wyprowadzac w czasie ciazy a po co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może troche nie w temat... mam nadzieję. Nasz związek? Dużo obydwoje musieliśmy dla niego poświęcić. Kocha mnie, a ja jego... bardzo. Jesteśmy razem, oficjalnie (czyli jak on rozstał się z dziewczyną) od pół roku. Od 2 miesięcy mieszkamy razem. Czy nie wiedziałam jaki jest? Może? Obrażalski, humorzasty. Wszystko zalezy od jego humoru. Problemy w pracy, nie odzywam się, stąpam na paluszkach by go tylko nie zdenerować. Robie kolację i jestem blisko- bo może bedzie chciał porozmawiać. Jasne, oczywiście czasem zdarzy mi się powiedzieć coś co go wyprowadza z równowagi. Głupi żart. Obraża się, nie odzywa do mnie, wychodzi rzucając tylko kilka słów. A ja nie wiem co się dzieje. Najczęściej powodem jest jego zazdrość. Ostatnie ciche dni? Uśmiechnął się do mnie dziadek w autobusie którym razem jechaliśmy \"Sprowokowałaś go, spojarzałaś tym swoim wzrokiem\" \"Takie rzezczy robisz jak jestesmy razem to jak mnie nie ma?\" gdy ja chce mu wytłumaczyć - on nie ma ochoty rozmawiać, nie gadam z Tobą. I wychodzi do drugiego pokoju. Już nie wiem czy mam łazić i go przepraszać, czy olać i przeczekać. Wykańcza mnie to. Wykańcza mnie płakanie jak wychodzi i pośpieszne wycieranie łez jak wraca \"Łzy nie robią na mnie wrażenie, to szantaż który mam gdzieś\" Pasuje to do watku? Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niestey bałam się takiej odpowiedzi... Wyprowadzać się? Próbować? Moja mama mówiła się w każdym związku trzeba kochać przede wszystkim siebie. A ja kocham go bardziej niż wszystko inne na świecie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cała miłość Lotty, Twoja mam jest bardzo mądrą kobietą....chcesz króekij odpoweidzi na Towje pytanie...? Wyprowadzić się...poczytać przez kilka dni rzetelnie ten topik...i podjąć decyzję...pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cała miłość Lotty ..... Twoja mama ma rację .... w każdym związku trzeba kochać przede wszystkim siebie :) Pobądź jakiś czas sama ze sobą, poczytaj, na tym forum przewijają się tytuły różnych, na prawdę pomocnych książek a przede wszystkim jest dużo mądrych wypowiedzi i możesz z tego brać ile chcesz :) ..............on wie o tym (świadomie, nieświadomie, nie ma znaczenia jak), że kochasz go najbardziej na świecie i jak widać doskonale to wykorzystuje ................. Trzymaj się mocno! .........i pokochaj siebie dla siebie :) .........jak pomyślisz, poczytasz, pobędziesz sama ............. to znajdziesz dla siebie najlepszą odpowiedź ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lotto... Świete słowa matki....100% racji i gratuluję Ci tak mądrej mamy. Zazdrośc nie mija, tylko się pogłębia... Zazdrośc to coś strasznego co niszczy związek i miłośc. Chociaż jak jest TAKA zazdrośc nie ma miłości, bo... Miłośc to wolność 🌻 Uciekaj, nie zastanawiaj się. Nie dawaj szansy, pomysl o SOBIE, pokochaj SIEBIE....Ty nie masz odgadywać jego humorów, nie masz być wróżką i dogadzaczem..masz być PARTNERKĄ, równoprawną... Sa oczywiście mozliwości terapeutyczne, ale podstawą jest jedno...osoba, która chce się zmienić, musi sama chcieć to zrobić dla siebie...tak jak my tego chcemy.. Zawsze polecam spotkanie z psychologiem. Poza tym topikiem, który jest wybawieniem Bozym dla wielu to równiez własnie spotkania z terapeutą, który jako autorytet jedyne co może zrobic, to potwierdzić to co tutaj usłyszysz, ale też jest praca indywidualna i więcej można porozmwiać i powiedzieć np o sparwach, które nie do konca nadają się do upublicznienia. Choć ja....walę po całości jak jest :P Trzymaj się i bądź mądra...dla siebie przede wszytskim, ściskam 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sad_25
Nie wiem czy dobrze trafilam ale moze wy mi pomozecie. Mam 25 lat, w zwiazku od 10 lat. Mamy 2 letniego synka i obecnie jestem na wychowawczym do sierpnia br. Nasz zwiazek zawsze byl burzliwy, bo jestesmy oboe bardzo nerwowi. Oboje pochodzimy z rozbitych domow. Nasze klotnie zawsze byly o pieniadze... bo On je kocha chyba bardziej niz mnie... jest egoistycznym narcyzem. Ale ostatnio juz przegial totalnie... Poprosilam go o 10zl na solarium bo chcialam isc z przyjaciolka i troszke sie rozluznic, pogadac itp. A On na to: -nie dam ci, bo nie mam! Ja od ciebie tez nie biore to ty ode mnie nie zadaj! Bedziesz zarabiala swoja kase to bedziesz miala! Ja mam 450zl wychowawczego za ktore zyjemy (kupuje jedzenie, pieluchy itp.) az pieniadze sie skoncza czyli ok tydzien. I pozniej jestem na jego lasce :( Musze sie prosic o kazdy grosz. Pare dni temu przyszlo wezwanie do zaplaty odsetek za pralke ktora ja wzielam na raty i sama splacalam przez 18 miesiecy. Odsetki z tytulu opoznien w splacie wynosily 39zl i powiedzialam tylko mojemu M. ze przyszlo wezwanie a on na to ze nie bedzie splacal Moich dlugow!!! ...a ja nawet o to nie prosilam... Czy to normalne, czy ja moze wyolbrzymiam? bo on mi zarzuca ze mu nie jestem wdzieczna. Ja prowadze dom, zajmuje sie dzieckiem i wiem ze robie to dobrze i nie oczekuje oklaskow i pochwal bo to dla mnie normalne ze na tym etapie zycia jestem w domu z malym itp. Ale on tego nie rozumie, bo wczoraj mi powiedzial ze inne kobiety ida do pracy 3 miesiace po porodzie! Nie jestem leniwa, poszlabym do pracy gdybysmy byli biedni (on duzo zarabia) ale chcialam cieszyc sie macierzynstwem i nie wyobrazalam sobie aby moim synkiem miala zajmowac sie obca osoba gdy ja bylabym w pracy :( Wczoraj mi powiedzial ze nie wie czemu ze mna jest :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sad_25
zapomnialam dodac ze on bardzo lubi o siebie dbac, przyglada sie sobie czesto w lustrze i patrzy na swoja umiesniona klate... sam chodzi na solarium, a w dniu gdzie poprosilam o 10zl kupil sobie odzywek na rozrost miesni za 110zl :O Ja jestem chyba dla niego obca osoba. Nawet nie mamy slubu, bo on nie chcial. W styczniu 2008 chodzilismy na nauki przedmalzenskie bo mielismy zaplanowana date slubu na lato 2008 ale odwolal. To miala byc tylko mala uroczystosc dla najblizszych. Nie wiem czy szkoda mu bylo pieniedzy czy poprostu nie chce ze mna byc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam was 🖐️ Ja przez cały czas się \" wydostaję \" ... Zaczynam wierzyć w siebie ... Jak bardzo mnie to cieszy , mogę nawet powiedziec że czuje sie szcześliwa...jak mi tego brakowało... Pewnosci siebie... Własnego zdania. Czasem jeszcze mi \" to \" umyka...traci sie...ale mam wielką nadzieję ze zostanie tak na stałe to we mnie .... Jak już nam wiadomo , każdy ma swój własny czas... Ważne \" co zostało \" zasiane , potem przychodzą tego efekty , u mnie juz sie to dzieje... Nie pozwolę sobie na to żeby ktoś mnie poganiał .... Ja sama muszę wiedziec , byc pewną ze to juz jest to ... Dziękuję za to miejsce. ❤️ odzywa sie jednak we mnie zal ...ze zostałam okradziona z tylu lat zycia ..... pełni zycia... tu nie chodzi o to ze rozpaczam i lamentuje za upływającymi latami... kiedy człowiek jest nieswiadomy to po co takie zycie...? żeby poczuc szczescie w swoim zyciu potrzebna jest swiadmosc. Dla wszystkich ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyobrażacie sobie żołnierza który idzie na wojne nieuzbrojony , nieprzygotowany, bez wcześniejszych ćwiczeń ? Jakie ma wtedy szanse na przeżycie, na prztrwanie ? Bardzo małe. A co z nami ludzmi ? Czy zycie mozna traktować tylko jak przygode, sen który nigdy sie nie kończy ? Kiedy pomysle i dociera do mnie że tylko teraz jest moja szansa na zycie, nie panikuje ale staram sie kadego nowego dnia pytac sama siebie - co moge zrobic jeszcze dobrego dla siebie dla moich dzieci , dla innych którzy tej pomocy oczekują ... Chciałabym tak wiele jeszcze w zyciu widziec i spróbowac i dokonać... wiem ze odemnie zalezy bardzo wiele ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyszedł trzaskając drzwiami... Ale przecież czasem jest dobrze. Dlaczego jedno moje źle wypowiedziane słowo coś co w moim mniemani jest żartem u niego powoduje takie zdenerwowanie. Złamał mnie. Znowu płaczę ale tak naprawdę sama nie wiem dlaczego? Nad nim? nad sobą? nad nami? Ludzie przecież zawsze się kłócą. \"Myśmy długo na siebie czekali...\" Pwoiedział że czekał na mnie całe życie. Że się ze mną ożeni i bedziemy mieli dzieci. Że kocha, i że zrobił by dla mnie wszystko. A ja czuje się jak śmieć. Że głupimi zachowaniami doprowadzam do tego że się kłócimy. Że może nie doceniam jego miłości. Nie wiem już...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sad_25
Ewa w raju ----> dziekuje Ci za te slowa, pomoglas mi podjac decyzje nad ktora wciaz sie zastanawialam. Jednak postanowilam oddac synka do zlobka w tym roku, bo niedlugo konczy mi sie wychowawczy i nie bede miala czym wlosow umyc :O Tylko najsmutniejsze jest to ze mojej siostrze tez sie nie udalo w zwiazku i zostala z dzieckiem sama :( ... a ja nie chcialam robic wstydu i przykrosci rodzinie ze i mi sie nie uklada. Czy to jakas patologia? Najpierw moja mama, siostra a teraz ja? Chcialam trwac w tym zwiazku dla dziecka, ale nie wiem czy to ma sens. Ja nie mam nic... mieszkanie jest na niego. Chociaz i ja na nie zarabialam gdy bylismy razem w Anglii 3 lata temu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tekana - 🌻 najlepsze urodzinowe, zebys za rok obchodzila je radosniej 🌻 A co do zachowania Twojego meza odnosnie oparzenia - Ewa mowila o fakcie i bigosie. Tak mi sie skojarzylo. Normalny czlowiek po jednym telefonie zalatwilby sprawe. Jade>kupuje>przywoze>zrobione. Kilka minut, jedna osoba. Poj*b nie dosc ze a/udaje ze nie wie o co chodzi; b/strzela focha; c/robi z tego afere z obwinianiem i wyciaganiem bledow do dziesiatego pokolenia; d/wciaga to innych ludzi - moze trwac godzinami jesli nie dniami i tygodniami. Czasami wystarczy zadac proste pytanie bez podtekstow zeby wywolac w/w reakcje. U mnie bylo to np przed waznym spotkaniem pytanie: czy dasz rady wstac rano? Wszystkie powyzsze punkty zaliczylam :) Pytanie moze rowniez dotyczyc pogody albo programu telewizyjnego - a skonczyc sie na tym jak sie Twoj kuzyn na weselu zachowal (co ma swiadczyc o wielkim cierpietnictwie partnera skoro na codzien znosi osobe z takiej rodziny!). Czlowiek w miare psychicznie zrownowazony dziala wprost: prosba>>>reakcja. Nie komentuje bo szkoda mu czasu, wazne jest dzialanie i efekt. Czlowiek zaburzony kazda niemal prosbe traktuje jako atak lub pretekst do upuszczenia przepelniajacej go frustracji - stad para idzie w gwizdek i nie ma energii/czasu na dzialanie. Czlowiek ktory dziala z kolei nie ma czasu na frustracje, fochy - a wogole to szkoda mu na to energii, przeciez jest tyle fajnych rzeczy i spraw na swiecie :) zamiast uzerac sie z partnerem o byle gowno. Toksyczni ludzie sa wobec innych skrupulatnie detaliczni - wobec siebie zas skrajnie poblazliwi. I nie widza w tym nic zlego. Ta detalicznosc jest bardzo \"tendencyjna\" i obliczona na wymierzenie partnerowi kopniaka - czyli manipulacje. Potrafia prawie wszystko obrocic na niekorzysc partnera, wykorzystac bez skrupulow to co uslyszeli kiedys w zaufaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Iduś takie trwanie w zawieszeniu tylko wzmaga ból, a z czasem powoduje, że powolutku przyzwyczajamy się do chorych sytuacji. On tak robi bo chce czuć nad tobą kontrolę. A póki jesteś skołowana, to mu się to udaje. Potem kontrola się wzmaga i nawet nie zauważamy kiedy jesteśmy w potrzasku. Ustal granice i się ich trzymaj.. Ty też masz prawa, dopóki jesteście małżeństwem i on powinien je szanować... Jeśli pytasz mnie czy jechać do tej Bułgarii.... Jeśli już teraz widzisz że to nic nie da... zapewne tak będzie... chyba ze pojedziesz nie licząc specjalnie na jego chęć ugody tylko po prostu w celu zabawienia się... np zwiedzenia, opalenia się, szaleństwa w wodzie... Ale musisz być na tyle silna aby trzymać swoje emocje na wodzy i nie wierzyć w to co on mówi. Skupić się zupełnie na czymś innym.Na dostarczeniu sobie radości. Bo po to są wakacje. Czy będziesz tam potrafiła się czuć wolna jak ptak mimo wszystko? Ja bym na twoim miejscu przyjęła propozycję, ale nie liczyła się z tym że dojdzie do realizacji. I potem z całej wycieczki wyciągnęła jak najwięcej dobrych wrażeń dla siebie nie zwracając uwagi na niego... jak będzie miły to ok jak nie miły to robię swoje... Ale żeby tak zrobić trzeba jednak pokonać siebie i mieć kontrolę nad emocjami pamiętając o celu. Cel dobrze się bawić niezależnie od tego jak on się będzie bawił...Zachowuj się tak jakby związek był skończony i był tylko formalnością... Zobaczysz co będzie się działo ;) Jeśli jednak nie czujesz się na siłach temu sprostać, np. boisz się, że ulegniesz lepiej odpuść sobie ten wyjazd...Lub jeśli czujesz, że nie będziesz mogla na niego patrzeć spokojnie.. To takie moje gorące przemyślenia ale moze pomogą, w koncu pytałaś mnie o zdanie :) To co jest ważne w tym wszystkim to musisz zadbać o siebie i swoje dobre samopoczucie... nie patrzeć na niego... on o to nie zadba. Przynajmniej ja bym na to nie liczyła.. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja znów wiszę na płocie:D:D:D Kiwam się to w przód to w tył. CHOLERA JASNA!!!! Śmieszne to, szkoda tylko, że to moje życie. IDUŚ! Jesteś tam gdzieś? Masakroza. Skończy się tak, że ja tego diabelnego pozwu nie złożę.... Fakt....to moja broszka, moje życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa....to było do mnie? Przecież ja dopiero miałam zamiar pisać.... Hmmmm Nie wiem czy związek kazirodczy...Fakt, totalne dziecko... Bałaganiarz, brudas, typ. absolutnie nie lubiący pracować dłużej niż kilka miesięcy, najlepiej jak mu sponsorować wszystko...i zabiegać, czerwone dywany rozkładać, rurę zainstalować w pokoju, jak się wyszaleje z kumplem, to żona ma plackiem siedzieć na kanapie w pokoju i czekać na wejście pana - coby natychmiast uskutecznić galop w kierunku rury,. Tam odstawić wiadomy taniec i jeszcze najlepiej z kanapkami w dłoniach :D Masakra. Jestem kretynką:D I tyle w temacie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cala milosc Lotty,,... twoj partner chce miec pelna kontrole nad Toba, wiec jezeli robisz cos nie tak, jakby on chcial, to sie obraza. W ten sposob chce na Tobie wymusic takie zachowanie, bys zawsze robila tak jak on chce, wtedy on bedzie zadowolony. Problem w tym, ze nigdy nie bedziesz wiedziala co on w danej chwili chce i kiedy sie obrazi na Ciebie. Chodzisz na palcach... pomysl, przez ile lat tak wytrzymasz? Nie zakladaj ze on sie zmieni, bo niby dlaczego on ma sie zmieniac? Obraza sie ze bo ktos sie do Ciebie usmiechna? Nie jestes w stanie wykluczyc takiego zachowania ludzi w swoim zyciu? Za to masz przepraszac? To jego problem, ze widzi w tym cos \"seksualnego\". Odizolujesz sie, zeby zadowolic swojego mezczyzne? Jezeli jego zazdrosc przekracza granice i robi sie z tego juz jakas obsesja (syndrom Otella) to pomysl co z tym zrobisz np za 5 lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cztery umowy.. Bardzo mi ciebie zal... nawet jak swoja tragedie pokrywasz lekkim, zartobliwym tonem - ja widze jak naprawde jestes biedna ... ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wczoraj net mi kaszlal i nie \"wypisalam sie\" ;) Kilka slow do nie wiem nic - refleksja ktora naszla mnie po przeczytaniu Twojej wypowiedzi. Przez lata mialam identyczny \"modus operandi\". Tez nie chcialam zeby ktos pomyslal ze jestem materialistka, ze dbam o pieniadze li tylko etc (a tak naprawde to dzisiaj mam w doopie co se ktos pomysli ale dochodzilam do tego baaardzo dlugo). I chocby dlatego bylam w stanie zniesc wszystko oprocz jajka ;) Swoim postepowaniem pokazalas mu jak ma z Toba postepowac - proste. Nasze zwiazki sa jak heglowska triada: teza+antyteza=synteza. Nie mialas ZADNYCH wymagan. Byle tylko byl. Od kazdego trzeba wymagac, jak sie tego nie robi to krok po kroku zabiera nasza przestrzen i czas dla siebie. Nastepuje ekspansja, potem agresja bo zaczynamy protestowac - albo i bez tego - bo i on czuje ze cos dziwnego sie dzieje, nikt od niego nie wymaga, to nie jest normalna sytuacja choc wygodna i to bardzo... Twoj zwiazek jest wlasnie takim ustepstwem na calej linii, nie-wymaganiem od partnera. Bylas mu wdzieczna za ochlap ktorym Cie uraczyl i klamstwa nt zony, odmowilas sobie wszelkich \"wygod\" (w imie - k*rwa - CZEGO?). Nie masz nawet pojecie ile ja w Tobie widze dawnej siebie. Tez jestem DDD - i tutaj musimy dzialac, my sie musimy leczyc ze sklonnosci do takich zwiazkow, z wlasnej toksycznosci wobec siebie. Skoro wybieramy takich partnerow to czy mozemy na sobie polegac? On jest jaki jest, byc moze znajdzie nastepna ofiare a Ty zostaniesz \"psychicznie chora zona\"... Wystap do sadu o to co Ci sie nalezy, najpierw poradz sie prawnika co do szczegolow zebys czula sie pewnie. I dbaj o siebie. Kroczek po kroczku ucz sie tego. Mnie w \"oswieceniu\" pomogl toksyczny zwiazek - czyli nie ma tego zlego. Zycze sily, samozaparcia na poczatek i powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oneill ❤️ To co napisałaś własnie teraz, w tej chwili kołatało się w głowie i zbierałam się, aby o tym napisać. Jako DDA, całe życie uczono mnie \"schodzenia z drogi\", ustępowania, schodzenia z oczu, nie wdawania się w konflikty. Tak całe moje dzieciństwo postępowała mama wobec ojca, który przychodził do domu pijany i tak my dzieci mieliśmy też postępować. Nie uczono mnie walki w życiu, walki o cokowliek. Zawsze słyszałam \"pokorne ciele dwie matki ssie\" i tak rosłam na ciele, choć... jako chyba jedyna w rodzinie bardzo mocno w pewnym wielku przeciwstawiałam się alkoholizmowi ojca, ale było to tłamszone w zarodku jako przejaw braku odpowiedzialności. Moja ostatnia wizyta u psychologa była własnie o tym. W moim przekonaniu taki model zachowania...czli kochanie do upadłego, znoszenie wszytskiego w pokorze, taka swoista martyrologia związkowa to był standart, to było coś normalnego. W czymś takim wzrastałam, zostało mi to wdrukowane i tak ja postępowałam jako dorosła. Wydawało mi się, że nie ma po co walczyć, nie potrzeba, bo i tak jest jak jest i niczego nie zmienię. Zastanawiało mnie dlaczego wiele moich koleżanek. tzw heter ma super udane związki, męzowie je kochają, mają jak w puchu. Ano dlatego, że od poczatku umiały wywalczyć sobie szacunek, miejsce \"w stadzie\" godne i należne, umaiły się ustawic i swoich partnerów ustawić... nie to co my. To standard...ja go tak kocham, jestem taka oddana, taka dobra, a on... potwór, cham, toksyk itd itp nie widzi tego, nie docenia, nie kocha. A dlaczego tak postepuje? Ano dlatego, że MOŻE, że dajemy mu takie prawo, że nie oznaczamy swoich własnych granic! Nie wiem jak długo potrwa mój związek, a w zasadzie on nie trwa tylko przechodzi metamorfozę, ja ją przechodzę, jestem na jakimś etapie, a M chodzi na terapie i zaczyna dostrzegać rzeczy, które ja widzę. Już nie ma afery, że nie odebrałam natychmiast tel lub nie oddzwoniłam, nie ma afery, że musze jechać na szkolenie... Mało tego ja sama tak robię, że widzę, że dzwoni, ale nie.... nie odbieram, a na szkolenia sama się zgłaszam. Chcę zobaczyć, że on rozumie mechanikę działania normalnego związku.... Niestety czasami się zmuszam do jakiś działań, żeby pokazać dokąd sięga mój teren... poprostu odrabiam lekcję, której dawno temu nie odrobiłam. Zobaczymy jak będzie, czy będzie ten M.... czy inny M, najwazniejsze dla mnie jak mnie będzie :D I tej wersji się będe trzymała :D Montia ❤️ gdzie jesteś Dziewczynko????? Mia777 ❤️ 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×