Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Witajcie Kochane... W weekend byłam mniej aktywna, bo cały czas w rozjazdach. Ale produkcja na naszym topiku trwa nieprzerwanie i miałam do nadrobienia troszkę... ;) Ophrys ❤️ przytulam Cię mocno i głaszczę po główce... Kochanie to co nas dotknęło trwało latami i czasu potrzeba, aby się oczyścić...aby wyrzucić z siebie ten cały syf. Pozbyć się złych emocji, myśli... Dołki nas będa dopadały, ale jest ich coraz mniej i mniej....aż wsraniemy pewnego dnia i już nigdy nas nic nie dopadnie, bo będziemy oczyszczone. Wiesz, że palacz jak rzuci nałóg to podobno organizm potrzebuje aż siedmiu lat, aby pozbyć się całej toksyny. Pomyśl, że nam aż tyle czasu nie potrzeba, o wiele szybciej możemy pozbyć się wszytskiego co złe i żyć pięknie, bo jesteśmy silne. Wierzę, że dzisiejszy dzień zaczniesz Kochanie z optymizmem i z uśmiechma na buźce. Całusim CMOK :classic_cool: Vacancy... ❤️ dojrzewasz Kochanie do decyzji, przychodzisz tutaj i z każdym dniem się utwierdzasz, że powinnaś.. Stoisz na brzegu pięknego jeziora i masz chcęć popłynąć, daleko przed siebie, kąpać się w czystej wodzie, wiesz już jak może być przyjemnie, ale obawiasz się czy nie zapomniałaś, czy umiesz... Jesli kiedykolwiek pływałaś,jesli kiedykolwiek byłaś szczęśliwa...to tego się nie zapomina, możesz to zrobić, umiesz... tylko potrzebujesz czasu. Piszesz, wspierasz.... chciałabym, abyś sobie sama pomogła i była szczęsliwa ❤️ nie jestem winna 🌻 Oni tak mają sami nie wiedzą czego chcą... Mój się wyprowadzał, mówił, że to koniec, a mówił tak setki razy, a póxniej miał pretensję, że za nim nie jeżdżę, nie szukam... Zostawiał mnie, wyprowadzał się, a chciał, żebym się zachowywała jakby nic się nie stało. Gdy \"lepił mnie\" i stawałam się i zmieniałam i robiłam jak chciał...nie byłam w stanie go zadowolić, bo...zawsze znalazł coś nowego i ZAWSZE byłam winna. Nie pytaj czego on chce? Skąd możesz to wiedzieć jak on sam tego nie wie. Nie pytaj go jakie fochy? On zawsze będzie tak mówił, będzie manipulował, będzie obwiniał... Za kogo on mnie ma? Za idiotkę? Za kretynkę? Tak, tak ma, bo pozwalasz mu na to, bo dałaś mu takie prawa... ktora dalej po tym wszystkim bedzie chciala z nim byc? jest chory. Tak Kochanie on jest chory bardzo, ale Ty też.... bo z nim jesteś, bo to znosisz, bo nie szanujesz siebie, bo siebie nie kochasz. Ale mam dla Ciebie bardzo dobrą wiadomośc. Jesteś tutaj, szukasz pomocy, chcesz to zmienić, chcesz szacunku dla siebie, miłości. Możesz to wszystko zrobić, możesz sprawić, że będziesz szczęśliwa...Ty sama, masz wszystkie narzędzia, rozum, pragnienia, duszę piękną i chęć bycia szczęśliwą. Postaraj się....a marzenia się spełnią ❤️ 🌻 Kasia...przytulam. Mój toksyk na Walentynki się odzywał. Jego działania to ostatnie podrygi zdychającej ostrygi :P ale....kurcze niestety wciąga w to swoje dziecko, manipuluje chłopcem... Nie wiem co zrobić, kocham małego i nie chciałabym, żeby czuł się odrzucony. Zadzowniłam do niego ( synka M) i powiedziałam mu, że może do mnie dzwonić kiedy chce i jesli tylko będzie chciał się spotkać, to niech tylko da mi znać przyjadę po niego. No nie umiem dziecka odtrącić...ale obawiam się czy M tego nie będzie wykorzystywał...:( :O Wszytsko takie trudne...decyzje, dylematy. A człowiek sam z tym wszytskim, bo o pomoc w podjęciu decyzji mozna kogoś poprosić, ale i tak kropkę nad i trzeba samemu postawić...:O Montia ❤️ jak Ci idzie Kochana...mam nadzieję, że się trzymasz. Wierzę w Ciebie, jesteś taka silna....❤️ Miaa777 ❤️ zawsze myślę o Tobie, ja1972 przytulam ❤️ I wszytskie Kochane Dziewczyny i Chłopczyku :D miłego dzionka 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agaaa - alez wlasnie tak! On uwaza ze nic sie nie stalo - bo przeciez nic sie nie zmienilo, on tylko wyrzucil z siebie nagromadzona zlosc. JEJ sie NIC nie stalo, prawda? Skoro JEMU NIC... Ja sobie tylko tak troche pokrzyczalem, no kurna zly bylem, powinnas wiedziec ze przeciez i tak cie kocham. Nic sie nie zmienilo... To jest ich sposob myslenia. Im sie wydaje ze te ich wytrzasania sie, wydzierania, wypominania, straszenia, wyzwiska - to jak dzieciece zlosci w piaskownicy. A pozniej i tak mamusia przyjdzie, wytrze buzie z piasku i placzu, wezmie do domu, przebierze czysta koszulke. To jest myslenie na poziomie 2-3 latkow! Nie zauwazacie tego? Ja rzucam sie na ziemie, kopie nogami, pluje na rodzicow w zlosci - a oni nadal mnie kochaja. I beda kochac. Ludzie ktorzy zatrzymali sie w rozwoju emocjonalnym na poziomie takiego wlasnie dziecka - to najciezsze przypadki. Do nich nic nie dociera i nie dotrze bo oni wciaz te swoja lekcje probuja odrobic. Probuja - ale w rezultacie nie odrabiaja. Stoja w miejscu. Ale to przeciez NIE NASZ PROBLEM! Oni sa tacy jacy sa. Fajnie tu Poa napisala - zeby spojrzec od innej strony. Nie - dlaczego oni sa tacy. Tylko: dlaczego my z nimi wlasnie takimi jestesmy... Skoro juz wiemy jacy oni sa - to mamy dwie opcje. Albo przyjac to do wiadomosci i zyc z nimi - albo odejsc. Albo: moge to zaakceptowac, jestem w stanie zniesc jego zachowanie - ale nie narzekam bo to moj swiadomy wybor; albo: odchodze i zachowuje w pamieci jako memento zeby nie wiazac sie z podobnymi osobami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki dziewczyny 👄 Nawet nie wiecie jak mnie na duchu podniosłyście. ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jestem winna
nie jestem wolna - fakt. w koncu nadejdzie taki dzien, w ktorym przypadkowo spotkamy sie w sklepie czy na ulicy, na uczelni (mieszkamy na dodatek blisko siebie i mamy ta sama droge na uczelnie)... a wtedy jestem wiecej niz pewna, ze on podejdzie do mnie i zacznie wciskac mi w gniewie swoje chore wywody. mam nadzieje, ze nie bedzie mnie szarpac i probowac zatrzymac, jak bede chciala isc sobie... i bede konsekwentna. bo i tak nie ma juz do czego wracac. on nie zrozumie pewnie nigdy. a ja nie zaakceptuje jego niezrozumienia, braku zmian a tym bardziej nastapienia jeszcze gorszych zmian. "Nic dziwnego, ze tak reaguje, przeciez zawsze sie klociliscie, a mimo to byliscie razem, wiec teraz tez on uwaza ze jest dalej jak bylo. On wyzywa a Ty jestes przy nim. Wiec niby dlaczego teraz ma byc inaczej?" Aagaaa, masz swieta racje, dopiero teraz to widze. i juz wiem, dlaczego sie odezwal jeszcze i to w taki sposob. bo wg niego nic sie nie zmienilo... alez ja slepa bylam. teraz moge sie tylko cieszyc, ze zaczelam odzyskiwac wzrok. "Za kogo on mnie ma? Za idiotkę? Za kretynkę? Tak, tak ma, bo pozwalasz mu na to, bo dałaś mu takie prawa..." no wlasnie... dalam mu takie prawo... ale nie zawsze tak bylo. jak do tego doszlo, ze niezauwazalnie i nieswiadomie dalam mu swoim zachowaniem prawo do tego? zmienilam sie, wiem. ale dlaczego przy nim az tak sie zmienilam? ale nawet jakbym mu swiadomie dala takie prawo, to przeciez nigdy nie powinien sie tak zachowywac wobec osoby, ktora kocha, racja? nigdy nie powinien wykorzystywac tego prawa... "Tak Kochanie on jest chory bardzo, ale Ty też.... bo z nim jesteś, bo to znosisz, bo nie szanujesz siebie, bo siebie nie kochasz." ja juz z nim nie jestem. to koniec. tylko jemu sie ciagle wydaje, ze ja "odwalam fochy". i wiem, bede musiala popracowac teraz porzadnie nad samoocena i wiara w siebie... "Ja sobie tylko tak troche pokrzyczalem, no kurna zly bylem, powinnas wiedziec ze przeciez i tak cie kocham. Nic sie nie zmienilo..." heh, dokladnie... a ja wg niego nie rozumiejac tego mam fochy... masz calkowita racje oneill w calej wypowiedzi... dlatego to sie nigdy nie zmieni, a ja tego nie zaakceptuje. dzieki wszystkim za madre slowa, gdyby nie ten temat, to pewnie bylabym strasznie zagubiona. i pewnie w ogole bym nie odwazyla sie napisac mu wtedy tego wszystkiego, co myslalam. gdyby nie to, pewnie dalej bym z nim byla i sie meczyla...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie jestem winna... ❤️ Gdyby nie to miejsce myslałabym, że jestem jedyną taką kretynką na świcie, która ma aż tak powalonego faceta i taki chory związek. ❤️ Gdyby nie to miejsce nie miałabym tyle siły, a przede wszytskim wiary, że mogę cokowliek z tym zrobić. ❤️ Gdyby nie to miejsce nie raz bym upadła i się....nie podniosła tylko wracała w nieskończonośc i nie robiła nic, żeby być szczęśliwą. ❤️ Gdyby nie to miejsce nie wiedziałabym co to znaczy miłośc własna. ❤️ Gdyby nie to miejsce nie czułabym, że mam zawsze 24/24 kogoś kto mi pomoże, wesprze, przytuli. ❤️ Gdyby nie to miejsce nie poznałabym tylu wspaniałych i mądrych kobiet, od których czuję ciepło, miłośc , wsparcie i wiarę...wiarę we mnie samą, której ja nigdy nie miałam. Aha i jednego chłopaka...sorry Duszek :P ❤️ Gdyby nie to miejsce nie poradziłabym sobie z życiem, z oduniezależnieniem się.... Dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poa nasi m to klony ,ale to już wiemy .Co do nas ,ciebie i mnie też mam takie odczucia ,czyżby i my też .Sytuacja podobna i odczucia i myśli niemal identyczne .Myśle że ty już jesteś szczęśliwa a ja będe .Powodzenia .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czy ktosmi pomoże,doradzi!! mam dość mojego małżeństaw(6 )lat-nie sznajue mnie,nie wychodzimy razem juz nigdzie,traktuje mnie jak praczkę sprzątaczkę...itd..... w walentynki zrobiłmi piękny prezent-zaprosił swoją mamę i z nią siedział--pił wódę.... a mi nawet kwiatka nie dał--dla czego --bo nie zasłużyłam-tak powiedział. mamy dwoje dzieci-które bardzo kocham. to moja wina po cześć że tak mnie traktuje-bo tak jaksobiet przypomnę to zawsze olewał mnie,oszukiwał.wolał kolegów niż rodzinę----to moja wina.... bo powinnam zostawić go ... ale nie umiałam bez niego żyć-tak mocno go kochałam. wczoraj powiedziałam mu że ma się wyprowadzić od nas-czyli od mojej mamy i moich dzieci. mieszkamy jeszcze z moją mamą-jest tak lepiej-lepsze warunki mieszkaniowe i brak teściowej która lubi wypić. moja mama chciała abyśmy mieli oddzielne mieszkania -postanowiła że sprzeda to duże i kupi dwa .jedno było by dla nas!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! wreszcie mieli byśmy własny kąt ale............................ tesciowie mieli by dołożytć 30 tyś.:(:(:(:( mają kasę--w gotówce-17 tyś. a 13 musieli by na kredyt wziąć.-nie wezmą -nie pomogą--dwie osoby--on wysoka emerytura ona niższa-ale nie pomogą:(:(:(:( dla czego---bo mój mąż wymyślił że mamusia jego tyle nie będzie spłacać:( ona kredyt może wziąć ale my go spłacimy. czyli moja strona daje 120 tyś. jego strona17 tyś !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! a on uważa że jest wszystko ok. podziękowałam jej za walentynki--powiedziała na zdrowie---i zadowolona wyjechała do siebie do domu. mam dość tego lenia nieroba i mami synka---który w soboty wymyślał tylko co by wymyśleć żeby z domu wyjść i napić się z kumplami:( a ja głupia baba wciąż go kochałam i wierzyłam że się zmieni. teraz chcęsię go pozbyć z domu--ale nie umię ----nie umię żyć bez niego----regularnie co kilka dni łamie mi serce nowym wygłupem,lenistwem.... a ja dale chcę z nim być:( pomocyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy:( jestem uzalkeżniona od gooooooowna:(--i za to go nienawidzę. mo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"nie jestem winna\" Dostyc ze go wkurzasz, to teraz masz jeszcze jakies fochy :) :) :) Kobietko, fajnie, ze w pore zauwazylas problem. Mysle, ze poradzisz sobie ze wszystkim i odnajdziesz siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zniszczona... ❤️ Kochanie tutaj wszystkie miały lub mają podobnie. Tu są same takie, które chcą się wyrwać, albo już prawie się wyrwały, ale wspierają się nawzajem... Poczytaj co dzisiaj ja pisałam, poczytaj ten topik parę stron wstecz. Jesteś na wygranej pozycji, jesteś z mamą, masz wsparcie, dzieci są przy Tobie....zrób tylko ten krok. Podejmij decyzję... to jedyne co musisz zrobić...i potem tylko wytrwać. Skoro napisałaś tutaj to już jest znak, że widzisz że jest źle, bardzo źle.... I jak mantrę powtarzamy...to nie miłośc, to uzaleznienie. Oni się NIGDY nie zmieniają, potrafią być CZASAMI lepsi, ale to tylko dlatego, aby móc nami manipulować. Twoje dzieci na to patrzą, wzrastają w dysfunkcyjnej rodzinie.... chcesz, aby one były nieszczęsliwe w życiu? jakie mają wzorce? Nie wiem jaką masz sytuację? cz on jest zameldowany czy nie? Bo jesli nie jest zameldowany to... Wystaw mu walizki i nie wpuszczaj... a jeśli będzie chciał wejść to wezwij policję. Złóż sprawę do sądu najpier o alimenty....możesz to zrobić w każdej chwili nawet jak nie macie rozwodu. Twoja mama jest Aniołem, że chciała wam az tak pomóc i Anioł nad Tobą czuwa, że teściowie tak się zachowali....i dobrze dla Ciebie Kochana. Przytulam Cię i wspieram... pisz tutaj, z pewnością znajdziesz pomoc i wsparcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zniszczona ,podobno Bóg zawsze otwiera nam drzwi ,tylko my tego nie potrafimy tego dostrzec.Potrzebna jest nam siła zacytuje siedem sposobów autorstwaSusan Jeffers na odzyskanie siły.1.Unikaj obwiniania za swoje złe samopoczucie sytuacji zewnętrznych.Nic poza tobą nie może kierować twoim myśleniem czy działaniem .2.Unikaj obwiniania siebie za to ,że nie panujesz nad sutuacją.Starasz się jak możesz i jesteś na najlepszej drodze ,by odzyskać siły .3.Miej świadomość ,kiedy i gdzie odgrywasz rolę ofiary.Naucz się rozpoznawać sygnały mówiące o tym ,że ponosisz odpowiedzialność za to, kim jesteś,co masz, co czujesz,co robisz.4.Zapoznaj się ze swoim największym wrogiem-wewnętrznym głosem przepowiadającym wszystko ,co najgorsze.5.Określ korzyści,które powodują ,że stoisz w miejscu .Pozwoli ci to zrozumieć ,Dlaczego tkwisz tu wbrew własnej woli .Paradoksalnie - odnalezienie korzyści pozwoli bez żalu iść dalej .6.Określ ,czego w życiu chcesz,i działaj w tym kierunku.Nie czekaj,aż ktoś ci to da.7.Buduj świadomość,że w każdej sytuacji,która ci się przydarzy,masz wiele możliwości wyboru .Wybierz drogę,która cię rozwija i pozwala żyć w zgodzie ze sobą i innymi ludżmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po raz kolejny Montia
Witam wszystkie towarzyszki niedoli ❤️ słuchajcie jestesmy naprawdę fajne babki skoro trafiłysmy tutaj tzn. ,że jestesmy niesamowicie normalne jedne zrobiły pierwszy krok , inne drgi inne juz praktycznie mają to za soba każdy początek jest trudny !!!!ale potem jest juz tylko łatwiej najważniejsze to pokochac siebie ja jeszcze siebie nie kocham , ale już się polubiłam troszkę ale to juz cos rozpieszczam sie , delektuje poczuciem bezpieczeństwa w samotności znowu chodze w weekendy w piżamie i jest mi dobrze nie powiem zeby nie było mi smutno i przykro czasem bo jest ale nie zwariuję bo nie ma przez kogo to cos co mieszkało pod moim dachem nie było mnie warte tak cos bo ktos kto tak rani i niszczy to jest zwykłe coś NIebo kochana jestem dziwnie silna czasem az nie wiem skąd to sie wzięło juz kiedys sie z nim rozstałam i nie mogłam wstac z łóżka a teraz moze nie fumkcjonuje idealnie ale jednak żyję , myję się zaczęłam jeść i cieszę się że nawet czasem mam ochotę cos ugotować dla siebie cieszę się z kazdego nawet najmniejszego postepu nie jest idealnie jeszcze , trzeba czasu i cierpliwości ale wiem ,że wykopując go z domu to była najlepsza decyzja w moim życiu Ophrys Słońce kochane tak bardzo chciałabym dać Ci siłę która jest dzisiaj we mnie trzymam za Ciebie kciuk i dzisiaj się pomodlę za Ciebie pamiętaj że siła jest w Tobie tylko czasem mysli idą w złym kierunku i wtedy powalają nas na ziemię, obezwładniają wierzę w Ciebie mocno ściskam i przytulam ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jestem winna
"Mysle, ze poradzisz sobie ze wszystkim i odnajdziesz siebie." na dluzsza mete tez mi sie tak wydaje, ale na razie ciazy mi to, ze on mysli, ze to jeszcze nie koniec... chcialabym zeby wiedzial, ze ja spisalam nas na straty po tamtej rozmowie, a on najwidoczniej odebral to jako "ona mnie najpierw zdenerwowala, a teraz na dodatek jest obrazona", czyli tak jak napisalas. nie chce zeby on sobie wyobrazal kto wie co. na przyklad to, ze juz niedlugo wszystko bedzie po staremu albo ze nic sie nie stalo, a mi przejdzie za pare dni. a jak w koncu zajazy, ze dla mnie to byl koniec, moze nie chciec dac mi spokoju, wyzywac mnie, robic awantury na ulicy, na gg i kto wie co jeszcze... chce miec juz spokoj z nim na amen, a najwyrazniej jakas rozmowa caly czas wisi w powietrzu. inaczej wczoraj by nie dzwonil ani nie pisal o tych fochach. meczy mnie to caly czas. na pewno, jak sobie uswiadomi, bedzie chcial sie wypytywac o wszystko, co jak i dlaczego, co mi odbilo, o czym ja mowie, jaki koniec, itp... nie jestem przygotowana na taka rozmowe. w ogole nie chce z nim rozmawiac. i czesto nachodza mnie wspomnienia dobrych chwil. i przyzwyczajenie do bycia razem z nim odzywa sie we mnie czasami. gdy uslysze jakas piosenke, ktora mi sie z nim kojarzy, gdy spojrze na plyte, na ktorej sa nasze wspolne zdjecia, gdy przypomne sobie, jak zawsze razem gralismy w weekendy w rozne gry przez internet, jak zawsze bylismy w stalym kontakcie na komunikatorze, gdy ja jechalam do domu... a nagle tego nie ma juz. i nie bedzie. trudno przyzwyczaic sie do tej mysli, znaczaca czesc mojego zycia odeszla razem z nim. a raczej to ja sie jej pozbawilam razem z nim. wiem, ze to nie jest powod, dla ktorego sie z kims zostaje, wybacza, ale jednak takie drobne rzeczy scisle z nim zwiazane, ktorych bylo pelno w moim zyciu nagle zaczynaja doskwierac. swiadomosc, ze nigdy wiecej juz te rzeczy sie nie zdarza, doprowadza do przerazliwego smutku i tesknoty... tak pusto bedzie bez niego. i to boli. zycie wypelnione dotychczas nim nagle staje sie ubozsze - bo to sam poczatek i jeszcze nie mam czym wypelnic powstalej pustki... przygnebia mnie to i doluje bardzo. ale jednoczesnie wiem, ze nie ma innego wyjscia i to daje mi sile na przetrwanie tego poczatku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"meczy mnie to caly czas. na pewno, jak sobie uswiadomi, bedzie chcial sie wypytywac o wszystko, co jak i dlaczego, co mi odbilo, o czym ja mowie, jaki koniec, itp... nie jestem przygotowana na taka rozmowe. w ogole nie chce z nim rozmawiac.\" Po prostu nie rozmawiaj. Nikt nie moze Cie zmusic do tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie dziewczyny:) jestem tu stara-nowa, bo tkwiłam na tym topiku jak na tratwie ratunkowej kilka lat temu; chcę wam tylko powiedzieć, że minęło ponad 5 lat od desperackiego kroku odejścia od najdroższego mi wówczas czlowieka, ale i najbardziej znienawidzonego i nadal dziękuję Najwyższemu, że dał mi wtedy siły na ten desperacki krok :) zostałam wtedy sama z 8letnim dzieckiem, długami na kilkadziesiąt tysięcy i ogromną wyrwą w sercu; ale kończę spłacać długi, dziecko jest chyba najzdrowszym i najbardziej zrównoważonym emocjonalnie dzieciakiem, jakiego znam :) a ja mimo codziennych problemów jestem szczęsliwsza niż kiedyś:) okupione to łzami, cierpieniem, bólem - ale warto:) pamiętajcie, że cierpiących za i dla innych w historii ludzkości było kilkunastu osobników, a cała reszta, w tym i ja i wy - urodziłyśmy się po to, aby przede wszystkim uszczęsliwiać same siebie:) a upadamy dlatego,żeby móc docenić to, co nas czeka, kiedy już wstaniemy na równe nogi:) pozdrawiam serdecznie🌼 idalka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po raz kolejny Montia
idalka dziękuje za to co napisałaś mam nadzieję ,że ja kiedyś tutaj tez tak napiszę 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no i minęło pół godziny; postanowiłam,że przeczytam tutaj wszystko od pierwszej strony; trafiłam na Ja1972 - :) na dobrego ducha tego miejsca - Present :) i na Tupcię, którą pokochałam na swój sposób za jej ciepło, spokój, wiarę w ludzką dobroć z gruntu i nieprzebrane zasoby cierpliwości dla małżonka i świata; ale kiedy już odkryłam że to Tuptusia, nie mogłam czytać dalej; kiedyś płakałam z byle powodu; teraz moje ostatnie łzy popłynęły mi w grudniu, kiedy niespodzianie okazało się, że dziecko musi iść natychmiast "pod nóż"; wszystko inne moich łez nie jest warte; ale teraz znów chlipię nad klawiaturą i nie jestem z tego powodu dumna; jest taka powieść : "chroniczna niewinność"; Tupta - jesteś chroniczną naiwnością; jesteś sztandarowym przykładem, jak ktoś wyjątkowy, mądry i zacny pozwala się dzień po dniu niszczyć; duchowy samobój moja droga; trzymaj się zębami tego poczucia waleczności; a jak gdzieś Ci po drodze wypadnie, chwytaj zębami kogokolwiek, byleby Cię ciągnął dalej do przodu; mattttko jedyna; jednak lepiej późno niż wcale:) to już optymistyczny akcent:) przepraszam za prywatę; i pozdrawiam wszystkich idalka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wierna czytelniczka
idaalia...............ja też mam nadzieję,że będę mogła tak napisać. Dla mnie ten topik to też jak tratwa ratunkowa...................... Zastanawiające jest to jak niewiele jest osób które potrafią zrozumieć dlaczego "niszczymy nasze związki"...hmmmmmmmmmmmm niszczymy......najpierw musi być co zniszczyć. Tak sobie myślę,a gdybym tak nigdy nie miała możliwości zobaczyć.........przejrzeć .........zrozumieć............(choć ciągle błądzę) czym jest to wszystko czym żyłam 15 lat..........to co by się ze mną i moimi dziećmi stało........................... Gdybym Los nie dał mi możliwości zobaczyć tego bagna byłabym bardzo nieszczęśliwa............teraz też jestem,nie pamiętam kiedy się śmiałam,ale to inne nieszczęście..........................prawdziwym nieszczęściem byłoby nadal żyć w kłamstwie. A ludzie mówią............"czasami lepiej nie wiedzieć"-ja tak usłyszałam od swojej matki........................ Vacancy dziękuję za miłe słowa Tobie też życzę dobroci i radości:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wierna czytelniczka
Ale wiecie Dziewczyny czego najbardziej się boję,żeby nie wpakować się w taki sam kanał............. Czy jeżeli mam jakieś odczucia wewnętrznie,że "coś mi nie gra,nie pasuje" to jak mam rozumieć ten wewnętrzny głos,odczucie... jako panikę czy jako ostrzeżenie?? Pytam Was a chyba jednak znam odpowiedź sama...................ale proszę o podpowiedź:)) Dobranoc miłych snów życzę i paniom i panu:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozkleiłam się dzisiaj... :( Bardzo się boje tego, co będzie... Wiem, że moje odejście było tym, co mogłam zrobić dla siebie najlepszego, ale przychodzą takie chwile jak ta, kiedy nie wiem już nic... Nie jestem przekonana czy jestem gotowa na to rozstanie, bo choć minęło tyle czasu to jednak wiedziałam, że wróci gdy tylko wyrażę na to zgodę... Byłam twarda, nie reagowałam na zaczepki, a dziś, gdy mnie nie zaczepiał, zamiast cieszyć się, że mam spokój, zaczęłam panikować... Przez ostatnich kilka tygodni wciąż znajduję sobie tysiące rzeczy do roboty, przerzuciłam całe moje uczucia i zainteresowanie na coś, kogoś innego, byle tylko nie myśleć o tym co się dzieje... Zagłuszam myśli na wszelkie możliwe sposoby, w obawie, że nie dam rady... Tak jest łatwiej, nie tęsknie i niby wszystko jest ok, ale chyba sama się oszukuję... Zastanawiam się tylko, jak długo mogę to ciągnąć i czy za jakiś czas, gdy będzie za późno nie pożałuję, że nie wybaczyłam... Shit, co ja piszę... :O Heh, już mi troszkę lepiej... Spokojnej nocy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po raz kolejny Montia
no coz no coz przytulam Cię mocno ❤️ wiem jak Ci cięzko miałam tak samo teraz też ale juz bez takiej paniki i wielkiego znaku zapytania u mnie przewazyło to ze mam córeczki i nie chciałam zeby one keidys powieliły moje zycie nie chcialam zeby przezywały kiedys to co ja za żadne skarby świata wiem że to jest jak obłęd staraj sie wejść w swoje wnętrze zapytaj siebie czy chcesz sie uśmiechac i cieszyc każdym promieniem słońca uratuj siebie wiem że dasz radę pogódź sie z tym że raz lepiej sie czujesz psychicznie a raz gorzej to normalne miałam te same dylematy najperw szalałam ze moj M juz nie zabiega o spotkanie a teraz sie z tego ciesze moze to Anioł Stróż tym kieruje kazdy kontakt z nim, kazda próba kontaktu z jego strony tak naprawde mnie osłabiała niby czułam sie silniejsza ze dzwoni ale tak w rezultacie to nas osłabia i jeszcze bardziej uzaleznia mnie boli jak cholera ze on z kims teraz sie tam spotyka czy nawet juz mieszka roznie ludzie u mnie mowia a niech sobie mieszka , niech jej funduje ten cały "gnój" na poczatku bedzie sie staral tak jak ze mna ale potem bedzie bagno miala ta dziewczyna a ja jestem ponad to uratowana i zaczynam sie usmiechac wczoraj tak żartowałam w pracy ze mnie pytali co brałam :)) hihii doceniam szczęście jestem zdrowa , mam zdrowe dzieci, kochanych rodzicow, kazdy dzień jest piekny jestem pania swojego zycia nie dam więcej swojej pozytywnej energii toksycznemu typowi pewnie doły wrócą , zawsze wracają ale traktuję je jako cos zupełnie normalnego nawet chwilami na nie czekam , poprostu staram sie psychicznie nastawiac na nie wiem ze po burzy zawsze wychodzi słońce miłego dnia i jeszcze jedno JAK NIE MY TO KTO ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Wierna czytelniczka Ale wiecie Dziewczyny czego najbardziej się boję,żeby nie wpakować się w taki sam kanał............. Czy jeżeli mam jakieś odczucia wewnętrznie,że \"coś mi nie gra,nie pasuje\" to jak mam rozumieć ten wewnętrzny głos,odczucie... jako panikę czy jako ostrzeżenie??\" Wydaje mi sie, ze gdy spotamy normalnego partnera, ktory ma wszystko dobrze poukladane w glowie, nie przyjdzie panika ani strach. Tam gdzie jest jakies zwatpienie, warto sie zastanowic na samym poczatku czy nie lepiej zakonczyc taka znajomosc, by znowu nie cierpiec. Mimo takiej toksycznej znajomosci, jaka przezylam kiedys od dwoch lat jestem z normalnym mezczyzna, z ktorym moge o wszystkim porozmawiac, przy ktorym moge sie swobodnie zachowywac. Nie musze chodzic na palcach i patrzec czy nie popsulam czyms humoru. Czuje w zwiazku taki luz, spokoj, .... no po prostu fajnie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa❤️ Niebo❤️ oneil❤️ consekfencja❤️ wierna czytelniczka ❤️ yeez❤️ ja❤️ i cała reszta pracujących , jeszcze zrozpaczonych, już czesceiowo świadomych babek❤️ dla chłopaka zyczenia powrotu do zdrowia, jeśli jeszcze nie wrócił. No cóż no cóż - tak jakoś przyszło mi do głowy jedno, że przecież możesz mu wybaczyć, ale niekoniecznie wpuszczać z powrotem do swojego życia...moja koleżanka ze studiów kiedyś raz powiedizała takie zdanie, które bardoz utkwiło mi w pamięci...ciekawe dlaczego...wtedy jeszcze nikogo nei miałam i miałam tzw. luzik na wszystko...WYBACZAM, ALE NIE ZAPOMINAM...Czego Ci z całego serca życzę i obyś nie musiała odganiać myśli, tylko pozwoliła im pomóc Tobie wyciągnąć wnioski co dla CIebi dobre, czego chcesz...Uściski❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm...czytając to wszystko zaczęłam zastanawiać się, czy to może dotyczyć również mnie...ale może po kolei...jestem z moim chłopakiem ponad dwa lata...mieszkamy razem z moimi rodzicami i mamy już cudownego synka...w sumie to kiedy go poznałam, było wszystko ok, chyba jak każdy na początku...potrafił być czuły, kochany, mogłam na nim polegać...ale w pewnym momencie coś się zmieniło, o ile dobrze pamiętam, to jakiś czas po urodzeniu synka...zaczęły się kłótnie...teraz praktycznie nie ma tygodnia, w którym byśmy się nie kłócili, najgorsze jest to, że wiele kłótni odbywa się przy małym...ciężko mi patrzeć wtedy na moje dziecko, które najwyraź niej czuje się zagubione...jeśli chodzi o te kłótnie, to chyba nie są zbyt normalne...mój chłopak specjalnie mówi mi wtedy rzeczy, które poprostu mnie bolą...kilka razy nawet powiedział, że nie wie, czy mały jest w ogóle jego dzieckiem, to bolało...czasem potrafi nawet mną szarpać...nie mogę już teraz liczyć na niego, przy dziecku też praktycznie robię wszystko sama, bo on, jak to mówi, jest zmęczony, bo pracuje (ja jeszcze studiuję); nie mogę już na nim polegać, jak kiedyś, gdy chcę porozmawiać o nas, on zamienia to w żart, albo twierdzi, że histeryzuję; ostatnio kłóciliśmy się i mnie uderzył...wyrzuciłam go wtedy z domu...ale po niecałej godzinie wrócił...przepraszał, obiecał, że teraz wszystko się zmieni, i od tego czasu rzeczywiście jest dobrze, ale czuję, że przy następnej kłótni znowu wszystko będzie tak samo...zaczynam się zastanawią, czy dalej z nim być, czy go jeszcze tak naprawdę kocham, ale nie potrafię odejść, strasznie to trudne...tym bardziej, że mam z nim dziecko i zawsze chciałam, żeby miał normalną rodzinę, może dlatego cały czas mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze? napiszcie mi, co o tym myślicie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Natala... dlaczego go wyrzucilas z domu jak po godzinie pozwolilas wrocic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Natala...jeśli zaczynasz zastanwaić się, czy jest wszystko w porządku to chyb ajużjest sygnał, ze nie jest...czy tak powinno byc, ze ktoś CIebie bije? ... zastanawiający jest również fakt, że czytasz topik o przemocy psychicznej...uważasz, że to normalne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to, że to nie jest normalne, to ja wiem, ale chyba nie do końca też chcę w to uwierzyć, wiem napewno, że gdyby nie mały, to nie byłabym z nim, więc chyba bardziej robię to dla dziecka, niż dla siebie, żeby miał oboje rodziców, z drugiej strony, ciąglę wierzę, że wszystko się w końcu ułoży, bo wiem, że mimo wszystko naprawdę mnie kocha, no i ja jego...ale z drugiej strony jakiś czas zastanaawiam się, czy to ma sens

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chcę Wam coś powiedzieć :-) i mam nadzieję że nie potraktujecie albo nie przyjmiecie tego jako przemówienie z ambony :-P Na miłość nie należy sobie niczym zasłużyć. Bo miłość jest w nas samych. I to ona , nasza miłość własna ma tak wielką siłę która POTRAFI nas ochronić, podżwignąc z nieszczęścia i pustki, bólu , pozwoli czuć szczęscie i pełnię siebie. Ponad rok temu , trafiły we mnie słowa jak piorun , przeszyły serce moje , dowiedziałam sie tutaj , że JA ZASŁUGUJĘ na miłość , pamiętam dobrze ten dzień kiedy dotarły te słowa do mojej świadmości , właśnie wtedy sprzątałam , w jednym momencie poczułam jakby zaczęła się mną interesowac najpotężniejsza i najukochańsza osoba w wszechświecie, jakby wizyta \"samego Boga\" Który napewno chciał mi pomóc i powiedział , kochaj siebie najwięcej jak potrafisz - od dzisiaj zaczniesz się uczyć miłości do siebie , nie będzie to łatwe ale uda ci się, bo wiem od dawna jak bardzo tego potrzebujesz i jak bardzo tego pragnęłaś zawsze... To że zasługuję na miłość i mam prawo czuc się szczęsliwą dowiedziałam się własnie tutaj , na naszym forum , to było dla mnie \" coś \" nowego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, słabo ostatnio zaglądam w sensie pisania. Ale czytam. Dziewczyny dzięki za wsparcie. Doły raz są , raz ich nie ma. Są nawroty, czasem płacz, że spitoliłam, a czasem spokój, bo teraz juz ktoś inny wziął na siebie cały ten \"gnój\" (dzięki Montia, cudowne słowa, brakowało mi ich, mimo, że myślę podobnie). U mnie dokładnie jest jak u Ciebie, on z kimś jest, mimo, że nie przyznaje się do tego, tam jest kochaniusi, ale ja wiem, że to początki. Skoro nie powiedział jej o dzieciach (a mam poważne przesłanki, by przypuszczać, że ona nic nie wie), to zaczyna związek nieszczerze, w kłamstwie, to się niestety nigdy nie udaje. Ja mogę być ponad tym wszystkim. To już za mną. Dobrze, że mam przyjaciela, który potrafi popatrzeć z boku, obiektywnie, wylać mi kubeł zimnej wody na łeb, albo pokazać śmieszność pewnych sytuacji. Tak jak to było wczoraj. Od miesiąca proszę o pieniądze dla dzieci, obiecał bowiem, że mimo, że się rozwodzimy i alimenty jeszcze nie są zasądzone, to on chce łożyć na dzieciaki. Miesiąc temu zrobił \"niby-przelew\". Oczywiście pieniądze nie doszły na moje konto. Ostatnie cztery tygodnie nie odzywał się do nas w ogóle. Wczoraj się odezwał, że chce odwiedzić dzieci. Przy okazju zapytałam, czy uregulował zaległe pieniążki i bieżące. No i tu usłyszałam, jaką ja jestem idiotką, że to przeze mnie nie dotarły pieniądze, bo ja grzebałam w komputerze! Oczywiście uniosłam się i dawaj tłumaczy ć, że jeśli popełnił jakiś błąd, to można to odkręcić i , że od razu mówiłam, zeby poszedł i wykaśnił to w banku. Mój przyjaciel wysłuchawszy relacji z tej rozmowy powiedział tak: \"KRETYNKO! Jakby ci powiedział, ze w trakcie robienia przelewu klawiatura nagle wyskoczyła i pogryzła mu palce, i to Twoja wina, to też powiedziałabyś mu, wiesz, to nielogiczne, udowodnij mi to- zarejestruj kamerą obraz! Po co ty się dajesz w to wciągać? Ewidentnie nie przelał pieniędzy a Ty idiotycznie, wiedząc, że kłamie, próbujesz mu udowodnić, że kłamie! Po diabła? To już wiesz, on też wie, po cholerę tańczysz jego chory taniec?\" Moja reakcja to masakryczny śmiech. Zdałam sobie sprawę z tego, że przez osiem lat słyszałam, że zwierzę siedzące na parapecie i zażerające chleb, to kot. I mimo, że od dziecka wiem, że tro zwierzę nazywa się ptak i nie miauczy, z uporem maniaka szukałam potwierdzenia, dowodu, że może jednak mój mąż się nie myli, i znajdę jednego choćby jednego skrzydlatego kota! No, zrobiłam z siebie koncertową kretynkę przez te wszystkie lata...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
siódemko& :D 🖐️ i ja się dopiero tutaj dowiedziałam i poczułam...narazie tak okruchy tej miłości własnej, ale coś drgneło cos się zaczęło... Coraz lepiej się czuję i już \"prawie\" nie myślę, ale... znalazłam wczoraj mojego M na portalu randkowym...zdjęcia, opis, same kłamstwa. Goopia jestem polazłam tam nie bez przypadku, szukałam tam jego...zakuło niestety, jeszcze coś tam jest we mnie. samana własne życzenie sobie to zafundowałam....eh! Długo to jeszcze będzie trwało... no cóż chcę dać radę, dam radę... Montia ❤️ 🖐️ miło się Ciebie czyta, coraz milej... Trzymaj się kochana. Wierzę w Ciebie, będzie dobrze...:D a nawet lepiej :D:D co robić ❤️ ja też pamiętam ten post...Wybaczam, ale nie zapominam. Ja jak narzie ani nie wybaczam (jeszcze) ani jak widać też jeszcze nie zapominam, ale... to kwestia czasu, wiem to :P natala ❤️ dziewczyny mądrze piszą, oczywiście mają 100% racji. Ten człowiek nie zmieni się NIGDY ani dla Ciebie ani dla dziecka.... Pomyśl o tym co napisała yeez 🌻 chcesz, aby Twoje dziecko wzrastało w rodzinie dysfunkcyjnej? Żeby kiedyś w przyszłości było nieszczęśliwe? Ty nie rób na siłę nic dla dziecka! Zacznij od siebie... Zacznij kochać siebie i szanować... a uwierz, Twoje dziecko tylko na tym zyska. Aagaa 🖐️ 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×