Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

stuk puk_puk puk 🌼 Jedyna moją winą jest to że brałam tylko to co uważałam za potrzebne i to że odważyłam się także mieć swoje zdanie Właśnie od tego jest to miejsce TUTAJ 🌼 Tutaj BIERZEMY i UCZYMY się brać TO czego nam zawsze brakowało. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wariatkaniedopoznania
JAK SIĘ LECZYĆ? JAK SIĘ LECZYĆ JESLI KOCHAŁO SIĘ ZA BARDZO

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Dziewczynyyy
Wpis Stuk puk-puk puk ze strony 255 13:54 " Czy wiesz ze inna-ja zrezygnowala z forum dlatego ze urazila ja Kadarka? inna- ja, rozumiem, niech to jedno slowo wystarczy za caly elaborat" Dziekuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczynyyy
Stuk puk... Nie odchodź. Świetnie sobie radzisz z odrzucaniem i przyjmowaniem, tego co jest Ci potrzebne. Świetnie... choć mogę się tylko domyslać, że to Cię kosztuje wydatkowanie energii... na obronę przed wsparciem, którego nie jesteś w stanie przyjąć...a druga strona czuje sie przez to zawiedziona. Korzystasz z tych rad, które są dla Ciebie przydatne na dziś dzień. Znasz siebie, rozumiesz, że pewnych spraw jeszcze dziś nie załatwisz... i dajesz sobie do tego prawo. Choć zabrzmi to karykaturalnie... ale nic w życiu nie jest za darmo... Szczególnie gdy w czasie gdy potrzebowaliśmy odpowiednich bodźców do zdrowego dojrzewania... nie mieliśmy tego szczescia, żeby rodzice byli autorytetem. Potem jest trudno odnaleźć tak potrzebną miłość... czystą, akcpetującą, tulącą, wspierającą pomimo... Stuk...puk... wycisz swoje emocje i niesłuszne posądzenia... Odpocznij... i gdy poczujesz potrzebę... to znów napisz. Nie chciałaś na tym topiku się juz z niczym zmagać... potrzebowałaś tylko delikatnego wsparcia i pocieszenia... Można powiedzieć, ze to pobożne życzenie. A niestety publiczne forum niesie za sobą zbyt wiele nieporozumień. "Niestety" dla osób spragnionych tylko łagodności i delikatności, w połaączeniu ze zrozumieniem. Może, pojawi się tu jeszcze taka osoba.... Nie trać nadziei. Nie daj się wbić w poczucie winy ani w poczucie krzywdy. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczynyyy
A z jakiego powodu Yeez wykasowała posty...to nie wie nikt oprócz niej. Może zechce napisać. Więc snucie takich teorii... jest tylko manipulacją. Zbędną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Dziewczynyyy
"To dopiero jest toksyczne - stawiac innych w takiej sytuacji - bez wyjscia"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczynyyyyy :) w \" związku \" jeszcze jestem.... postanowiłam jednak poukładać siebie od nowa , mimo , że obecnośc toksyka na pewno nie pomaga no ale nikt nie mówił , że będzie łatwo poza-tym :) Trzymam zaciśnięte z całych sił kciuki :) Odezwij sie jak tylko będziesz miała okazję :) Swiat jest po t byś z niego mogla brać co najpiękniejsze - tego się trzymaj :) no coz no coz przytulam , bo coż mogłabym Ci napisać ... sama już wszystko wiesz.. czytałaś może \" Toksyczne słowa\" Pięknie wyjaśniła mi ta książka wiele spraw jeśli nie - polecam , to powinna być obowiązkowa lektura dla Kobiet :)- bardzo żałuję , że nie miałam okazji przeczytać wcześniej , może zaoszczędziło by m to kilku lat upokorzeń :( Wiele spraw zrozumialam dzięki te lekturze , chociaż nie przeczytałam jeszcze do końca ha! wiecie co? czasami toksyk jakby milusi tiutu tiutu są takie chwille i łapię sie na tym , że wtedy gotowam uwierzyć i zaprzestać działań , ale na szczęście zaraz obuchem w łeb!i znów jest toksykiem próbującym mnie wpędzić w kanał - teraz to mu za to dziękuję w myśli bo traktuje to jako przypomnienie by nie zbaczać z obranej ścieżki i upewniam się wtedy ze nie ma takiej siły by go zmienila i dobrze! bo najważniejsze to bym ja zmieniła siebie - no może nie siebie ale swój sposób reagowania na jego toksyczność Przytulam wszystkie Was Kochane bądźcie tu , wspierajcie , piszcie - na pewno w ten sposób uratujecie jeszcze niejedną osobę - tak jak uratowałyście mnie podałyście dłoń wyciągając z grząskiego bagna - teraz wczołguję sie na brzeg i wiem , że sobie poradzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczynyy Swietnie to ujęłaś w poście do Anny. To właśnie działo się i w moim związku... niestety nie skończyło się bajkowo. Tą rybę trzeba było wrzucić na głęboką wodę. Nawet nie zdaje sobie teraz sprawy, że to był gest w stronę ratowania jej życia. I jednocześnie życia nas wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natie
Dziewczyny , Wy jesteście naprawdę Boskie. Dużo mądrych słów tu przeczytałam i czytać zapewne będę. Ja byłam w okropnym związku. Już jestem wolna. I tak jest zdecydowanie lepiej. Ale też nie mogę zrozumieć czemu ja tam mam , że zawsze u mnie wszystko jest z problemami. Inni mają właśnie tak , że kończą szkoły mają ślub , dzieci i żyją , normalnie, zwyczajnie żyją. A ja co.... wciaż się szarpię i końca tego nie widać. Pozdrawiam Was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Natie ....może jesteś za wrażliwa, za mocno pewne sprawy przeżywasz, analizujesz, odczuwasz. Nie jesteś taką prostą, zwykłą kobietą która myśli przede wszystkim o sobie. Jesteś bardziej skomplikowana.... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CO ZROBI OPRAWCA... Chcąc uniknąć odpowiedzialności za swoje zbrodnie, oprawca robi wszystko, co w jego mocy, by doszło do zapomnienia. Głównymi jego sprzymierzeńcami są tajemnica i milczenie. Jeśli tajemnica zostaje odkryta, sprawca próbuje podważyć wiarygodność swojej ofiary. Jeśli nie może całkowicie jej uciszyć, usiłuje upewnić się, że nikt nie będzie jej słuchał. W tym celu przytacza argumenty o imponującej różnorodności: od bezczelnego zaprzeczenia po najbardziej wyrafinowane i eleganckie racjonalizacje. Po każdym akcie przemocy można spodziewać się tych samych tłumaczeń: wcale do tego nie doszło; ofiara kłamie; ofiara przesadza; ofiara sama jest sobie winna; a w każdym razie czas zapomnieć o przeszłości i zacząć żyć normalnie. Im potężniejszy prześladowca, tym większy ma wpływ na kreowanie oraz interpretacje rzeczywistości i tym bardziej prawdopodobne, że jego punkt widzenia zwycięży. ...ALE NIE MUSI TAK BYĆ!!! \"Istnieje coś więcej niż całe szaleństwo i bezmiar cierpienia, które niesie ta choroba... Istnieje nadzieja!\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Częstą metaforą zdrowienia jest spirala. Przechodzisz przez te same etapy wielokrotnie, za każdym razem jednak startujesz z wyższego poziomu i patrzysz z innej perspektywy. Poświęcasz rok, dwa lub więcej na intensywne dłubanie w dzieciństwie i radzenie sobie z retrospekcjami wykorzystania; po tym okresie następuje przerwa, kiedy skupiasz się bardziej na teraźniejszych sprawach. Po roku lub dłużej, zmiany jakie zaszły w twoim życiu - związek małżeński, narodziny dziecka, dyplom, lub sama wewnętrzna potrzeba - wydobywają na wierzch nowe, nie rozwiązane wspomnienia i uczucia, zapoczątkowując tym drugą, (a potem trzecią, czwartą, itd.) rundę zdrowienia. W każdym kolejnym cyklu twoja zdolność odczuwania, pamiętania i wprowadzania trwałych zmian jest dużo większa. Czemu to tak długo trwa? już tak nie boli...ale jeszcze jestem na jakiejś karuzeli......i mam nadzieje ze kiedyś sie ta karuzela przestanie kręcić.......na dodatek jeszcze odkryłam że nie potrafię żyć szybko tak jak kiedys........gubię się......nie podoba mi sie to...nie chce tak....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny nie rozumiem po co te kłótnie...nie po to ten topik został stworzony żebyśmy się nawzajem atakowały ale wspierały...każda z nas ma na co dzień w swoim życiu dość cierpień więc jeszcze ich sobie nie dokładajmy...dla mnie ten topik stał się opoką..miejscem gdzie moge się wypłakać wyżalić..a WY...mnie zrozumiecie...poradzicie co zrobić jak dalej żyć...ja wiem że życie jest brutalne...mało kogo głaszcze po główce i nie oszczędza ...i Wy pewnie też to wiecie...więc choć tutaj się oszczędzajmy..nie uciekajcie stąd bo myslę że dla wielu dziewczyn ten topik jest ważny...każda z was jest ważna...wiele go tylko tylko czyta..nie pisze..ale na pewno niejedna znalazła odpowiedź na swoje problemy...więc przestańmy się kłócić.. mój..jakby trochę przysiadł nad... ale mam wrażenie że to cisz pezd burzą...przecież to niemożliwe żeby w ciągu 1 dnia osoba zmieniła się o 360stopni...Pozdrawiam i przutulam was mocno🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
siódemko ... gubisz się, bo ze starej drogi zeszłaś a nowej jeszcze nie znasz. Ja też tak mam i tak sobie to tłumaczę. W końcu kiedyś znajdziemy tą właściwą. Jeszcze wracamy na stare tory bo nawyki myślowe i przyzwyczajenie to druga natura, to musi trwać dłużej Sciskam ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wariatka...musisz przeczytać sporo postów...każda z kobiet ma trochę inną historię, i w innym punkcie życia się znalazła, kiedy postanowiła coś zmienić, i każda trochę inaczej to robiła i robi... i wszystkie są na różnym etapie tych zmian i wychodzenia z toksycznego związku... Poczytaj. A resztę proszę o odpowiedż wariatce, bo wygląda na to,że tylko ja widze jej wypowiedzi:P ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niektórzy nazywają to dojściem do samego dna, inni dojściem do granicy wytrzymałości, dojściem do ściany, inni punktem zwrotnym. Mnie to określenie najbardziej pasuje. Punkt zwrotny, moment, w którym następuje radykalny zwrot, gwałtowna zmiana. I choć najczęściej sama zmiana to też proces rozciągnięty w czasie, to jakby się nad soba i swoim losem zastanowić, to można sobie przypomnieć, że były takie chwile, takie momenty, w których zapadały radykalne decyzje, postanowienia o radykalnej zmianie. Często bywa tak, że człowiek musi się tak umęczyć własnym życiem, życiem w zwiazku z innym człowiekiem, ale nie tylko o życie w związku mi chodzi, aż sam uzna, że dalsze takie życie nie ma żadnego sensu, żadnej wartości, że jakakolwiek zmiana już niczego nie pogorszy. Że gorzej już nie będzie, że może być tylko lepiej. Nawet może nie lepiej, ale inaczej. I nie chodzi mi tu o to tylko, że w takim momencie człowiek ogarnia to rozumem, bo rozumowa analiza z reguły nastąpiła o wiele wcześniej, bywa, że lata wcześniej. Chodzi mi o taki moment, w którym wszystko to, co z rozumem, rozsądkiem, chłodną analizą, trzeźwym myśleniem do tej pory walczyło, nagle traci swoją moc. Moment, w którym wszystkie obawy, nadzieje, że się zmieni, poprawi, że będzie tak, jak kiedyś, wszystkie tęsknoty, marzenia, wspomnienia wyblakną, że przestaną się przeciwstawiać rozumowi, że przestaną nie pozwalać na zrobienie tego, co dawno powinno się zrobić. Człowiek w takim momencie staje się gotowy na zmiany, już się tak ich nie boi. Lęki i inne przeszkody mogą czasem powracać, wątpliwości mogą całkiem nie zniknąć, ale mają już przetrącony kregosłup. Enia napisała - \"O poczucie że równie dobrze poradzimy sobie sami. Dopóki to czujemy - jesteśmy niezależni. Gorzej jeśli myślimy co ja zrobię bez niej/niego - wtedy oznacza, że pozwolimy partnerowi na wszystko, byleby tylko z nami był.\" To jest zupełnie naturalne, jeśli myślimy - co ja zrobię bez niej/niego. Nawet musimy to rozważać. Bez takiego rozważania nie dojdziemy przecież do wniosku, że będę musiał/a sobie poradzić. Że na poczatku może będzie inaczej, ciężej, gorzej, ale dam radę. A będzie mi lżej, bo zniknie ciężar, który do tej pory mnie przygniatał. Myślenie co ja zrobię bez niej/niego wcale nie musi oznaczać ani prowadzić do tego, że pozwolimy partnerowi na wszystko, aby tylko z nami był. Może i powinno z niego wynikac co innego, co i wyżej napisałem - sposób, pomysł na to, jak radzić sobie bez :) Czy można z zewnątrz przyspieszyć nadejście \"punktu zwrotnego \" ? Przyspieszyć czytaniem literatury, słuchaniem rad, opini innych ? Z pewnością, można pomóc osobie potrzebującej zrozumieć wiele zjawisk, ogarnąć je rozumem. Ale tego, co musi przejść, przeżyć, przecierpieć, przeboleć, przepłakać, by to, co podpowiada rozum, przełożyć na decyzje, działanie, ominąć, przyspieszyć, chyba się nie da. Nie pisałem tu wcześniej, na tym topiku. Trudno zatem mówić, że z niego odchodzę. To topik specyficzny, jego celem nie jest tylko zwykła wymiana poglądów, czy nawet spory o poglądy, nie jest to miejsce na dowodzenie za wszelką cenę swoich racji. Bo i nie każda racja, nawet ta najprawdziwsza ;), może być racją pomagającą, moja także może komuś sprawić przykrość, czego bym naprawdę nie chciał :) Stąd moje wątpliwości i jakaś obawa przed pisaniem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Racja Utracona Cóż, przedstawiasz się jako mężczyzna. A ja czytam i widzę Ewę w Raju czy też - drugi jej nick - Goniąc Kormorany... To mój odbiór, ale jeśli sie mylę, to przepraszam. Tak czy inaczej - pozdrawiam Ciebie i wszystkie dziewczyny 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Że niby ja, to Ewa ? Nie. Czy fakt, że przepraszasz, źle o niej świadczy ? Pisała tu ? A Ty, jestes kobietą, czy facetem ? :) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczynyyy
Siódemko... Nie chcesz żyć spokojniej? A moze zanim zaczniesz siebie ganić za nadmierny spokój... to przemyśl... dlaczego kiedyś żyłas jak w ukropie. Może to było wynikiem lęków i próbą zagłuszenia toksycznych zalezności z osobami trzecimi... - Być ponad tym... ale w tym tkwić. Wtedy się trzeba faktycznie uwijać... "zeby zrobic za siebie i zrobic za drugiego". Teraz byc moze wychodzi z Ciebie zmęczenie za życie w imieniu własnym i w imieniu osób toksycznych. Ale to nie oznacza, ze stałaś się wolniejsza... tylko oznacza, ze uczysz się żyć dla siebie. Werwa do Ciebie wróci. Daj czasowi czas :) Pozdrawiam! ps. Ja to Ewa w Raju, Racja utracona to Ewa w Raju... a miś uszatek kim był :) Proszę... to naprawdę niczemu nie służy. Racja utracona 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczynyyy
Tiaaa... Teraz juz naprawde wyjdzie... że całe kafe to tylko jedna osoba ;) Bo jeden post za drugim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam to samo,tu duży wpływ miała tesciowa. Myślałam ,ze po jej śmierci zaczniemy normalnie żyć.Ale nie.Przywłaszczył pieniądze ze sprzedaży budowanego przez nas domu.Obecnie jestem bez pracy.Sama nie dam mu rady.Teraz wyjechał na kilka dni,nie zostawił grosza(bo ja przecież mam jakieś-własnie kupiłam lentex na podłogi do kuchni i przedpokoju)Powiedział,że nie udostępni mi pieniędzy.Ja mu to spotkajmy się u notariusza-podział majątku.Powiedział,że w sądzie.I wyszedł. Mamy własnościowe mieszkanie,to on wprowadził się do mnie.Potem była możliwość wykupu.Nie było go w tedy w kraju.To ja organizowałam kasę na wykup. Gdzie znajdę pomoc?Już raz byłam w depresji.Mdlałam na ulicy.Ciśnienie skakało do 200.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ocena
Wiem, że piszecie z różnych stron, ale jednocześnie zauważyłąm, że odkąd w Polsce zaczęły się na dobre fanaberie pogodowe (ulewy, ale co ważniejsze ten upał z dużą wilgotnością) na topiku również w sposób widoczny podniósł się poziom "konfliktowości". Nikt nie odniósł podobnego wrażenia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do racji utraconej lub nie
:) Nie jesteś Ewą ani inną kobietą tu piszącą. Styl wypowiedzi jest dośc charakterystyczny, choć mogę się mylić. Jest bardzo "atmowski", nieco "kucharski", a najbardziej "niedźwiedziowaty".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prosze Anne66 o odpowiedz
do Anny 66: czy moglabys prosze napisac zrodlo, z ktorego wkleilas ten text? dziekuje . to byla strona 255, 15.07, godz 00:38

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
już sama nie wiem czy jestem katem czy ofiarą. u mnie nie może być kłótni, bo mój facet się nie kłóci. Jego rodzice się nie kłócili, nie było emocji tylko stwierdzenie: proszę mi się nie sprzeciwiać. Nie było też okazywania uczuć. Mam wrażenie, że on przejął po rodzicach to \"niesprzeciwianie\". ja jestem z rodziny, w której były zarówno kłótnie jak i ciepłe emocje, okazywanie sobie uczuć. Była serdeczność, złość, miłość, zaufanie. Jest tak do tej pory. Kłócimy się i kochamy. w związku jest inaczej - jest cisza. Mój facet twierdzi, że go dręczę pytaniami, rozmową, próba naprawy tego, co się psuje. On uważa, że najlepiej tego nie ruszać, zostawić tak jak jest i na pewno będzie lepiej. Coraz częściej traci cierpliwość. Ja nie potrafię wytrzymać tej ciszy i omijania problemów. Nie potrafię poradzić sobie z tym, że się nie rozmawia. On zadręcza mnie ciszą. Coraz częściej tracę cierpliwość. czuję jakbym traciła zmysły. Dla mnie to patowa sytuacja. Nigdy nie rozmawiamy o nas. Nigdy on nie rozmawia o swoich uczuciach. To już ponad 2,5 roku związku. Seks raz na 3 miesiące, uczucia - brak. Taka pustynia emocjonalna. powoli wariuję i nie rozumiem dlaczego staram się to ratować. A może jest jak pisałyście - to uzależnienie od drugiej osoby, przeświadczenie, że bez niego nie dam sobie rady... coraz częściej bywam bezsilna, płacze w domu w pracy, postanawiam - to koniec, ale kiedy wracam znowu upodlam się, próbując naprawić nasz związek. Męczy mnie, ze wszystko jest jak on chce i to, że wszystko jest moją wina. Nawet nie mogę powiedzieć: ja chce, ja oczekuje, bo oskarża mnie o egoizm i o to, że całą winą za nasz związek obarczam jego. Czuję się katem. Potrafię zrozumieć jak bardzo męczące są te moje pytania dla kogoś kto potrafi odpowiadać tylko cisza i obojętnością. Tak jestem katem. dla siebie i dla niego. Mam prawie 30 lat i marzę o dziecku, mężu, normalności, stabilizacji... ale to marzenie jest ciągle bardzo daleko, jest nieosiągalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczynyyy
Kojarzenie atmy z niedźwiedziem i kucharką... jest ździebko powierzchowne ;) Określanie się JA jest początkiem jestestwa... bywa tez odbierane przez osoby niezorientowne jako naiwność i wtórna dziecięcość :) Racja Utracona jest na drodze do Atmy. Ma swoja drogę. Wartą uszanowania tak jak droga każdego człowieka. "Bhagawan mówi, że każdy człowiek powinien ciągle pamiętać o zasadzie Atmy. Atma inaczej nazywa się eureka, czyli świadomość. Świadomość ta tworzy w każdej istocie poczucie „Ja”, innymi słowy aham. Kiedy to „Ja” utożsamia się z ciałem, przyjmuje postać ahamkary - poczucia wykonawstwa wszystkich czynów, czyli ego. To jest to, co nazywamy mithią - iluzją. Nie jest to nasze prawdziwe boskie „Ja”. „Ja” jest pierwszym dźwiękiem emanującym z Atmy Bhagawan wyjaśnia,że umysł ciągle przeciwstawia się Atmie. Jak chmura uformowana z wody parującej dzięki słońcu, zasłania słońce, tak umysł, który powstał z Atmy zasłania Atmę. Dopóki istnieje umysł, człowiek nie zrozumie ani nie urzeczywistni Atmy. Tylko o kimś, kto jest świadomy Atmy we wszystkich stanach świadomości można powiedzieć, że ma bezpośrednie widzenie Atmy, czyli osiągnął poziom samorealizacji ( atma-sakszatkara )." Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
schotgun 🌻 \" Tak jestem katem. dla siebie i dla niego. Mam prawie 30 lat i marzę o dziecku, mężu, normalności, stabilizacji... ale to marzenie jest ciągle bardzo daleko, jest nieosiągalne. \" No to witamy w klubie. Ja mam podobnie, tylko, że dziesięc lat więcej i związek ponad dwa razy dłuższy.... U mnie nie ma cichych dni sa awantury i jego notoryczne wyprowadzki. Dzisiaj ładnie o takich stanach pisał Racja Utracona... musi nastapić punkt zwrotny, trzeba odbić się od dna, zderzyć ze ścianą...musi zadziać się coś, co nas zmusi, popchnie, zmotywuje, aby coś zmienic. Zmienić coś w naszych życiach, aby spróbować przynajmniej być szczęśliwymi, bo tkwiąc w takich związkach \"zakiwujemy się na śmierć\". I ciagle rzucamy się jak ryby w sieci i nic się nie zmienia. I nasze działania, walka ciagła idzie na marne, bo powtarzamy ciagle i wciąż te same schematy działań. Nie robimy nic spektakularnego, nie zmieniamy niczego, a same oczekujemy zmian.... Zmiany sa wtedy jak MY się zmieniamy, TYLKo wtedy... Ściskam Czekająca na swój punkt zwrotny :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natie
aaadddaaa .......bardzo trafne jest Twoje spostrzeżenie na mój temat. Prostą kobietą nie jestem. Stąd też pewnie mam do czynienia i miałam do czynienia z ludzmi , którzy też tak jak ja prosto nie myślą, prosto żyć nie umieją. A mają tendencję to anlizowania wszystkiego, komplikowania. Wrażliwość pewnie też za to jest odpowiedzialna. Jestem zwyczajnie inna i już usłyszałam to od paru osób. I moje życie też jakieś inne. Te właśnie proste osoby tego mojego życia nie mogą zrozumieć. A ja zazdroszczę im tego prostego życia. Tego że się nie zastanawiają tylko po prostu żyją. Uważam , że na tym topiku jest wiele niezwykłych osób. Osób , które nie są proste. Choć bycie prostym nie jest niczym złym. Pozdrawiam i czytać Was będę. Bo wiele z Was moje myśli tu przelewa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Moje nieposłuszeństwo\" karane jest milczeniem, traktowaniem mnie jak powietrze.Już było tak raz przez 3 miesiące.U niego w domu tak było.Teściowa ten sposób wymuszała na tesciu swoje.Jak ja byłam ślepa,już tak tam było przed ślubem.Gdybym nie miała mieszkania- mąż wprowadził się do mnie-i musiała mieszkać z teściami to pewnie po paru miesiącach zrezygnowałabym z takiej rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wróciłam z Pragi. Cudowne miasto, wcale nie gorsze od Londynu, czy Paryża. Zadziwił mnie ogrom kamienic ponad 100-letnich. I miałam niestety refleksje? Że to miasto od zawsze było większe i potężniejsze od jakiegokolwiek miasta w Polsce. Że po cholerę było się bić, skoro tyle rzeczy uległo zniszczeniu? Jakie to ma znaczenie ponad 60 lat po wojnie? Ale słuchałam koncertu jazzowego na Starym Rynku , włóczyłam się po Hradczanach, oglądałam występ światło-dżwięk najwiekszej fontanny w Europie, zjadłam najsmaczniejszy chyba posiłek w życiu w dzielnicy robotniczej , w taniej knajpce ( cudowna polewka czosnkowa, mięso kurczaka w bazyli i sosie z czosnku, czerwonego wina i śmietany, i wyśmienite ciasot, a zapijałam to miejscowym piwem pszennym- niebo w gębie). Jeżdziłam autobusami, tramwajami, metrem, wąchałam atmosfere miasta. Uwielbiam to. Szkoda, że tutaj zastałam taki jazgot znowu. Po cholerę tak się zacietrzewiacie? Rozumiem jezz 😍 .Można dostać cholery z powodu tego, że ktoś jeszcze nie jest gotowy na przyjęcie i rozwój. ŻAL, po prostu żal, że ktoś może to tak ciężko przechodzić jak ja. I po co? Yezz przeżyła wiele i wiele może pomóc. Dlaczego nie skorzystać z tej pomocy? Nie trzeba reagować agresją. Mogę coś przyjąć, rozwinąć się, mogę przy tym przejść nad tym, że yezz uszczęśliwia trochę na siłę.Przyjąć to co chcę, nie zabijać za formę. Pamiętam stuk puk😍 jak i mnie obrzuciłaś błotem.Byłaś bardzo agresywna . I oczywiście niesprawiedliwa. Przeszłam nad tym do porządku, ale Ty nie odrobiłaś lekcji.Potem jeszcze kogoś zarzuciłaś agresją, teraz yezz. Po co? POKORA. Sama prosiłaś o rady, chcesz się zmienić.Odrabiaj lekcje stuk puk 😍 Skończ z agresją. Jeśli chcesz, napisz coś agresywnego, ale tego nie wysyłaj. Zostaw to sobie, do zastanowienia. Jesteś na początku tej drogi, korzystaj z rad i wskazówek tych, które są chociaż metr czy dwa przed Tobą.Zamiast z nimi walczyć, po prostu słuchaj.Nawet jeśli nie jesteś gotowa, to chociaż to przyjmij werbalnie. Zrozumienie przyjdzie w swoim czasie.Nie musisz się do tego stosować, chodzi o przyjęcie do wiadomości. i tyle. Nikt Ci nie każe żyć samej, nikt nie pochwala tutaj życia w pojedynkę. Chodzi tylko o to, że najpierw trzeba dogadać się SAMEMU ZE SOBĄ . Bo dopiero zdrowy człowiek i kochający siebie jest GOTOWY na spotkanie drugiego zdrowego i kochającego człowieka. I o tym tutaj się tyle klepie. Bo inaczej będziesz wybierać samych psychopatów i toksyków, bo w glębi serca będziesz uważać, że nikt inny Ciebie nie zechce. Więc najpierw ciężka robota nad sobą, ktora zajmie ci przynajmniej ze 2 lata, a dopiero wtedy szukanie partnera na życie. A u Ciebie jest dokładnie odwrotnie. I teraz nie reaguj mi tutaj jak mała dziewczynka, ofiara losu. To nie ma być kara dla Ciebie, ale LEKCJA DO ODROBIENIA. Każdy ma prawo do popełniania błędu. Ty także. Ale z tego doświadczenia wybierz dla siebie to, co najlepsze. Agresji powiedz - nie :D Ja z reguły nie reaguję na agresję, a w każdym razie staram się nie reagować. Choć nie powiem, że mnie to nie rusza, czy nie kosztuje. Ale to jest miarą dojrzałości i dorosłości. Dlatego yezz mam nadzieję, że i Ty okażesz się dużą dziewczynką i nie dasz się zniechęcić :D Jesteś tutaj ważna i zdecydowanie potrzebna. Także potrzebna stuk puk 😍 A i Ty masz tutaj także lekcje do odrobienia. I to jest lekcja dla Ciebie. nie nawal yezz 😍 Inna ja 😍 To tekst także do Ciebie. Ty także masz dług do spłacenia.To forum jest Ci potrzebne, a nam sa potrzebne Twoje mądre wpisy :D Ewo 😍 Masz charakterystyczny sposób pisania.Dziewczyny to chyba Twoje wpisy. Albo nie. Ale jeśli tutaj piszesz rob to na swój rachunek. Nie musisz się usprawiedliwiać tylko dlatego, że to forum jest Ci potrzebne, czy Ty jesteś potrzebna. A jesteś :D Przepraszam za ten zestaw z ambony. Ale nie chciałabym, by odchodziły stąd osoby, którym ten topik jest potrzebny, czy takie które sa potrzebne na tym topiku. Albo i jedno i drugie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×