Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Arpeggio

Jak przekonać faceta do wyjścia do kina?

Polecane posty

Gość Arpeggio
Ale to nieuczciwe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Arpeggio
Kiedyś chciałam sobie kupić kwiatka i powiedzieć, że to z wdzięczności od kolegi, ale też stwierdziłam, że to nieuczciwe będzie... Taka ciapa jestem po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no widzę, widzę :o Ok, skoro masz takie skrupuły, to inaczej. Idź po koleżeńsku do kina... nie masz takiego kolegi? Nie ma takiego na studiach? I po koleżeńsku idź do kina.... albo wychodź z koleżankami do klubów czy na imprezy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brunia
Tu nie o to chodzi zeby szła na siłe z kims do kina. Musisz z nim porozmawiac i ustalic jakies nowe zasady.. Facetom czasem trzeba zrobić tzw."system młotkowy"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brunia
Jak tak bardzo chcesz z nim być to poprostu kupcie skarbonke i wrzucajcie do niej po 1zł / 1tydz. albo najlepiej niech on wrzuca!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, błagam, nie doradzajcie jej rozmawiania. Faceci traktują rozmawianie jak zrzędzenie i tak nic z tego nie wyjdzie :o Ona już z nim rozmawiała o kwiatku i co dostała? Nic, kupa :o Oczywiście ja bardzo chcesz możesz poruszyć ten temat - założę się, że nic nie ugrasz....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Arpeggio
No właśnie chyba nie widzę kolegi na studiach, z którym się lubimy i który mnie nie próbował podrywać nigdy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Arpeggio
No właśnie... ja naprawdę już próbowałam rozmawiać. O kwiatku powiedziałam wprost, bo nie wytrzymałam. I nic! On uważa, że kwiatki są beznadziejne i zawsze się ze mną droczy, że jeśli już mi jakiegoś kupi, to doniczkowego! Odpowiadam wtedy szczerze, że jeśli tak zrobi, to go kopnę w dupę i wyleci przez okno... Nic nie daje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brunia
Jak mamy nie doradzać rozmowy... To ma uciekac od tematu i powtarzac sobie ze nie ma sensu bo on i tak nie slucha. To jak z czlwiekiem ktory nie slucha zakladac rodzine,radzic sie,podejmowac decuzje itd. A jak dzieci beda mialy problem? Przepraszam ze tak daleko siegam ale do tego etapu zycia tez dojdzie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Radzę, byś sama zaczęła chodzić do kina albo z kimś znajomym, jeśli on tak się zapiera. Zobaczysz, pomoże. Pójdziesz raz, drugi, trzeci, a w końcu on zacznie myślec o tym, pewnie jak każdy z nas facetów stanie się podejrzliwy "co się z nią dzieje". Bo z nami jest tak zawsze - dopóki jest w czymś pzrewidywalność dopóty się o tym nie myśli. Jeśli zobaczy jakiś wyłom w dotychczasowym swoim postepowaniu, zacznie się sam zastanawiać bez konieczności proszenia go o to. I może za czwartym razem to on juz będzie chciał z Tobą pójść. Strach, wzbudzanie podejrzenia, miłość - dawkowane w proporcjach dają wyśmienite efekty. Więc Ty się baw dobrze na filmie, ze świadomością że to również rodzaj kuracjo otrzeźwiającej dla Twojego faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Arpeggio
I tak właśnie jest, że wszystko odbiera jak zrzędzenie... Rozmawiać i dojść do jakiś wniosków, to mogą dwie kobiety chyba tylko. On się wypnie, powie "zgoda" i zrobi mi tą łaskę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A z koleżankami do klubu nie mogłabyś zacząć chodzić? Czy na jakąś imprezę akademikową, gdzie "trzeba coś przynieść"... tak na odstraszenie Twojego skąpca.... ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Arpeggio
Wyjście z koleżanką do kina na niego nie zadziała. A kolegi, z którym bym mogła pójść po prostu nie mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz, Miś jest facetem i też Ci to radzi... mówię weź sobie nawet kup tego kwiatka... idź z kolegą - co z tego, że podrywa? Daj mu kopa motywującego, bo on się sam o to prosi :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brunia
boze co za facet... czy wszystkie macie takich facetow,ktorzy nie chca rozmawiac i jednym uchem im wchodzi a drugim wychodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Arpeggio
Tylko, że ja nie lubię takich imprez za bardzo... Choć z poprzednimi wspollokatorkami chodziłyśmy, piłyśmy sobie winko z jakimiś ich kolegami, ale na niego to nijak nie działało...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brunia
ja poprostu doradzam autopsją. Ale kino z przyjaciolka,imoreza itd jak najbardziej.. Trzeba sprobowac wszystkiego. Rozmowa nie zadzialala to probujemy dalej..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
brunia - ja się zgadzam, że niemożność rozmowy to wielka ułomność.... ale niesłuchanie zrzędzenia to ułomność każdego faceta :o jeśli Twój Cię słucha i robi, co mówisz to trzymaj i nie puszczaj!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość haba haba
nie wszystkie. z moim facetem rozmawiam na zasadzie romowy a nie zrzędzenia. I słucha i się stara zrozumieć - oczywiście panuje zasada vice versa. Nie zawsze wychodzi, ale się staraMY!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz co... ciapa jesteś :P przestaję Ci doradzać, bo witki mi opadły.... mieszkasz w akademiku, tam się powinno już tyle rzeczy dziać, że ten Twój facet powinien na głowie z zazdrości stawać... mój nie mógł znieść tego, że mieszkam w akademiku i się pewnie koło mnie "kręcą"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Arpeggio
On mnie wszędzie samą bym puścił :D Znam go długo, wiem co mówię. Ja bym się tylko wymęczyła (bo nie lubię klubów czy dyskotek), a on nic. Zresztą, ja często zapraszałam kolegów z roku do akademika na herbate... równie dobrze taka sytuacja mogłaby wzbudzić w nim niepokój, a on nic. To nie przejdzie... Jednym kolega tylko sie zaniepokoil, ale tamten nonstop przesiadywał u mnie... taka przylepa, ale już nie przesiaduje :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brunia
Nie sądzicie ze facet ktory nas kocha zrobilby nam tą przyjemnosc i poszedl by znami raz na pol roku do kina?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja bym się wqrzył/zastanowił, jakby panna postawiła na swoim i zaczęła być konsekwentna. Nie chodzi tu o bilet do kina, bo na to to ja majątek wydaję, ale jakby coś do tej pory przewidywalnego uległo zmianie wbrew mojej wol to zaczął bym się zastanawiać. A znając siebie, mimo że uparty jak osioł, trochę ze strachu, trochę z zazdrości, trochę z chęci przypilnowania a głównie z miłości dostosowałbym się do tego. Nie raz już tak miałem, że stawiałem opór dzielnie, ale im dłużej to trwało tym bardziej mi ona imponowała i tym bardziej byłem skłonny na ustępstwa. Bo ja uwielbiam zdecydowane i konsekwentne kobiety, a kto jak kto ale ukochamy facet powinien to wynagradzać a nie rzucać kłody pod nogi............no dobra, łatwo się robie zazdrosny ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brunia
a czy myslisz,ze akcja "skarbonka" nie zdałaby egzaminu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Arpeggio
On jest przyzwyczajony, że się "koło mnie kręcą". Studiuje "męski kierunek", mieszkam w akademiku, w którym dziewczyn jest sześć na piętro, więc on się już do tego przyzwyczaił! Zwisa mu to i powiewa! Nie wiem, co bym musiała zrobić, żeby stał się zazdrosny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo trzeba jeszcze w umiejętny sposób manipulować informacją : przychodzą do Ciebie koledzy na herbatę... wyhacz tego, co jest fajny i przychodzi często i dużo o nim opowiadaj swojemu chłopakowi.... że np. Michał to Michał tamto... ja mówisz, że przychodzą koledzy na herbatę ale to raczej do Twojej wspłlokatorki, to też bym się nie zrobiła zazdrosna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×