Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zaczynam od nowa...

Jak sobie radzicie po rozstaniu?

Polecane posty

Gość stefaniaharper
na początek pogadaj z nami ;) pomaga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna 24
jak Ciebie to pocieszy ja tez sobie nie radze nie umiem sie niczym zająć ciągle rozmyślam wspominam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna 24
a najgorsze jest to że ciągle się pytają moi znajomi czy rodzina dalsza kiedy ślub co słychać u Twojej połówki masakra na razie nie mówię im może dlatego że jeszcze mam nadzieje a może dlatego że nie chce mówić dlaczego się rozstaliśmy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam ochotę błagać go o powrót..a za chwilę mysle ze to chorę sie tak poniżać i nie robie tego..w mojej głowie mam mętlik..nie wiem co robić..chcę go odzyskać..wiem że nie wszystko stracone..mam wiarę.. ale on nie chce słyszeć o powrocie..co robić? sama nie dam rady być..nie wyobrażam sobie życia bez niego.. rozstalismy się tydzień temu..a ja przez tydzień nie moge nic zjeść..nie mam czym płakać już..kiepsko się czuję.. nie umiem sobie poradzić..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefaniaharper
ech no, pierwsze dni są właśnie takie... ja też schudłam do 45 kg (jadłam tylko nutelkę ;) ) i mało spałam... ale z czasem zaczęłam sieogarniać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja nie chcę się chyba ogarnąć..chce zeby wrócił !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beren
Mówi się że nadzieja umiera ostatnia. Coś w tym jest - zapewne przyznacie mi rację, że w głowie często powraca myśl że może ta druga osoba w jakiś magiczny, cudowny sposób zadzwoni, przyjdzie czy napisze - mówiąc że tęskni, że to był błąd i że cierpi tak samo jak my albo jeszcze gorzej. Kochani - w 99 przypadkach na 100 to niestety tylko mrzonka. Życzę Wam każdemu z osobna i wszystkim razem żeby dziś- teraz - ta chwila była ostatnią chwilą przepełnioną bólem a kolejne pełne były tylko szczęścia ze swoją połówką. Jedyne co mogę to - "życzyć". Ja nadziei nie straciłem, tli się ona gdzieś w moim sercu. Pomimo bólu i złości które do niej czuję - tak bardzo chciałbym spotkać i przytulić moją była ukochaną. To chyba klasyczny przypadek ciągłej zmienności nastroju. Ciężko mi to pisać - ale nie dzwońcie, nie piszcie, nie szukajcie opisów na GG, tlenie czy zdjęć na NK. To nie pomoże, wręcz przeciwnie boli jak diabli kiedy pogadasz z druga stroną a ona zachowuje się jakby to wszystko po niej spływało. Wiem że to bardzo trudne nie próbować kontaktu - kiedy w sercu tylko ból i ogromna tęsknota za druga osobą, ale nie ma chyba innego wyjścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja z moim facetem mieszkałam ponad trzy lata :( on nie wie jak to jest byc samemu..wyprowadzam sie..ciezko mi jest okropnie..ale jak nie poczuje na wlasnej skórze to się nie opamięta..jesli sie nie opamieta to to bedzie znaczyło ze nie jest wart mojego poswiecenia..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefaniaharper
o właśnie tak ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna24
mówicie żeby nie dzwonić nie pisać ja nie potrafiłam może uznacie ze się poniżyłam ale jedno powiem pojechałam do niego do domu stałam jak głupia dowiedział się ze jestem i zadzwonił powiedziałam mu ze należą mi się wyjaśnienia ze nie zasłużyłam na takie traktowanie wiecie spotkałam się rozmawialiśmy spokojnie to znaczy ryczałam jak bóbr prosił żebym nie płakała żebym się uspokoiła ze jemu tez nie jest łatwo przeprosił mnie za to jak mnie potraktował ze głupio się z tym czuje na koniec przytulił mnie i powiedział ze wolał teraz się rozstać niż później bo potem bardziej by bolało tylko ja tego tak nie odbieram dlaczego dlaczego on uznał że się rozstaniemy i wiecie bardzo z tego powodu mi jest smutno a jego stwierdzenie mi tez nie jest łatwo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość //tytka//
Witam :) chciałabym się dołączyć.. bo tak jakoś smutno mi i może tu znajde pocieszenie...najlepsza przyjaciolka niedlugo za maz wychodzi (dzis pomagalam wybierac jej suknie slubna) druga jest taka zakochana ze chodzi "w skowronkach" a ja... rozstalam sie z chlopakiem-takim pierwszym z ktorym bylam dluzej i naprawde go kochalam..tyle ze juz nie chcialam byc traktowana tak jak bylam..no i zerwalam(po dwoch latach)..i teraz tak ciezko:(:(a najgorsze jest to że on sie nawet nie odezwal..widac tak mu zalezalo na mnie..ech na domiar zlego moj wspollokator wyznal mi milosc zaraz po tym jak sie rozstalam z chlopakiem:/i zyc mi nie daje:/ jak sie go delikatnie pozbyc?bo ciezko gdy sie tak mieszka za sciana..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karut
a mi sie wydaje, ze to wszystko jest bardzo indywidualne. ja np. mam duzo zajec, ale mam tez potrzebe pobycia czasem samej, z ksiazka w domu i tyle - i kiedy to robie, to jest ok. ale czasem po prostu jest taki moment - czy to w pracy, czy w domu, czy w trakcie dodatkowych zajec, ze po prostu przychodzi mi on do glowy i nie moge nic na to poradzic. albo cos mi sie z nim kojarzy, i to przypomina jakies wspolne chwile.i wtedy taki smutek ogarnia, ze to juz koniec. jasne, jest lepiej, bo nie mysle o nim "non stop", tylko od czasu do czasu, nie placze i tez sobie tlumacze, ze po prostu nie bylismy dla siebie (a wiele na to wskazywalo). ale co z tego,jak zostaje ten zal, ze to moglo byc to, moglo sie udac. z drugiej strony mysle, ze w koncu by sie rozpadlo i tak i jeszdcze bardziej by bolalo. u mnie to ja zerwalam,bo przestalam czuc zaangazowanie z jego strony, a on potwierdzil, ze to dobra decyzja. mi sie wydaje, ze zajmowanie sie soba, to jest jedna rzecz, ale zapomnienie kompletne o tej osobie, to calkiem inna sprawa - w moim przypadku niewykonalna na razie. pozdrawiam wszystkich i urodzinowe zyczenia dla stefanii :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefaniaharper
ech no karut, masz rację... czasem nawet jak jestem tak zarobiona, że nie wiem w co ręce włożyć, to przypałęta się jakaś myśl ;) dzięki za życzonka, strasznie bo jeszcze rok i zmieni mi się wiek na trójkę z przodu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aska aska aska aska
po rozstaniu pilam przez tydzien,poukladalam wszystkow glowie,zaczelam dzialac codziennie na czatach,sympatiach a po miesiacu od rozstania bylam juz zakochana w innym. po prostu,zycie jest za krotkie byje marnowac na melancholie :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefaniaharper
he he też wpadłam na ten pomysł ;) bo tu kiedys obok naszego forum była reklama serwisu randkowego ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beren
Na wstępie wszystkiego najlepszego dla 18letniej Stefanii ( z jedenastoletnim doświadczeniem jak się nie mylę:) Są momenty gdy czytam niektóre wypowiedzi, to czuję się jakby ktoś moje myśli przelał na papier i tu ukłon w stronę ---> karut Codzienne zajęcia, własne pasje i pomysły na spędzania czasu wolnego pomagają przetrwać. Myśli o byłej jednak wracają i będą wracać ale nie pozwolę już na to by one tylko dominowały. Czas ułożyć sobie życie.Powoli -proste plany na kolejne dni. Będę próbował bo co mam innego do stracenia. Nie zapomnę o osobie którą tak kochałem, ale też nie pozwolę żeby moje życie nadal wypełniał tylko żal za nią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmelanchlniała
Pozwolicie, że dołączę do Was? Jestem w strasznym dołku - po 5 latach odeszłam od faceta. Najgorsze jest to, że on nawet nie próbował mnie zatrzymać.. To przykre.. Bo ja wszystko porzuciłam dla niego.. Jak teraz żyć? Nie mam znajomych, nie mam pracy, jedyne co jest przy mnie ti ten potworny smutek i strach, że sobie nie poradzę.. Wiem, że muszę zadbać o siebie, iść do pracy (nikt nie odpowiada na moje cv :( ), znaleźć jakieś hobby, otworzyć się na ludzi,ale teraz nie mam na to siły. Wiem, że muszę przetrwać, przeczekać, ale to takie trudne, ciężkie i cholernie przykre..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadia_1
Czy mogę sie z Wami podzielić moją historią? Byliśmy ze sobą prawie pięć lat, był to związek idealny- codzinne słyszałam jak on bardzo mnie kocha itp. Mieszkaliśmy razem już jakiś czas, plany na przyszłość (budowa domu). Wszystko super. Pokochałam także jego rodzinę a oni widziałam ze to uczucie odwzajemniają w stosunku do mnie. Ustaliliśmy date ślubu. Nagle zaczeły sie pojawiać u niego watpliowści. Nie wiedziałam o co chodzi. Poł roku przed ślubem usłyszałam nagle, ze mnie nie kocha , nie jest gotowy na taki krok. To był szok. Codziennie przez tyle lat słyszałam jak bardzo mnie kocha budowaliśmy wspołne plany a tu nagle taka informacja!!! Nadal mnie bardzo to boli. Tak łatwo to przekreślił. Stał sie innym człowiekiem -zmiana o 180 stopni. Mam tez wrażenie ze kogoś już chyba ma...:(( Próbuje zacząć życ od nowa ale nie jest to łatwe...Jak sie z tego podnieść?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez nie moge sie z tego podniesc:( mnie zostawil pol roku temu , a do tej pory mnie kochal itd, on jest wciaz sam; ale zmiana o 360 stopni, nagle stracilam czlowieka, mojego jedynego przyjaciela, on wie ze mi na nim zalezy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moj tez mnie nei chce, a ja chec aby wrocil.do tej pory nie chcial sie spotkac, ale od niedawna wyrazil zgode na te spotkanie(pewnie powie ze to sensu nie ma, a ja go bede przekonywac) od tych 6 miesiecy nie widzialam sie z nim, on nie chcial.jest nadal sam. razem mieszkalismy(ja u niego) ..ostatni raz widzialam go jak jechalam do siebie na swieto zmarlych , bylismy tacy szczesliwi, a po 2 dniach na gg napisal ze mnie nie chce... zmienil sie o 360 stopni... zgadza sie na spotkanie, ale milczy, tzn ja nie dzwonie(boje sie:() ale eski wysle czasem czy jest zdrowy itp , a on nic ... ale dziwi mnie to ze jesli mnie nie chce to nie wyrazilby zgody na spotkanie, a z litosci spotkalby sie juz dawno.... mi jest bardzo ciezko on zostawil mnie na lodzie teraz nie mam nic musze sama sobie szukac mieszkania w duzym miescie, bez pracy kasy nieczego, a on nie chce nawet dac mi noclegu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadia_1
Trzeba być przede wszystkim niezależym fiansowo w życiu. Znajdz prace i pokaż mu ze go nie potrzebujesz. Nie proś go o nic. Poprostu pokaż ze sama sobie dajesz świetnie radę bez niego. Ktoś kto przestaje być przyjacielem nigdy nim nie był...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziekuje Nadio za slowa otuchy:) zamierzam znalesc sobie prace i mieszkanie(pokoj) a mieskzam naprawde daleko, ale to nic, te kilkaset km.. chce isc do szkoly,na studia nie stac mnie, wiec moze dwuletnia... ja mialam pracowac i mieszkac tam, juz dawno bym pracowala, a tak..;:( on nie pracuje, nie moze, jest chory... i ja tego nie rozumie.. on szuka ksiezniczki z bajki chyba:( pokaze mu ze mam prace , sama potrafie z dala zalatwic sobie pokoj, i to niedaleko niego(niestety znam te okolice i bardzo je polubilam)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna 24
Wiesz poradzę Ci coś nie pokazuj że Ci zależy na nim idź do fryzjera wiem ze kasy nie masz ale musisz zadbać o siebie zmienić coś w sobie i nie poddawaj się znajdź prace i idź na studia poproś może rodziców o pomoc powiedz ze Ci zależy nie wiem czy jesteś wierząca ale możesz iść tez do kościoła tam tez pomagają zdolnym osobą które chcą uczyć się są stypendia z MOPS-u też możesz skorzystać spróbuj nic w końcu Cię to nie kosztuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zafascynowana1985
Nadia i BrzydkieKaczatko -> Wasze historie perzypominają moja... miałam wszystko z Nim, kochalismy sie, slub był zaplanwoany i nagle odszedł bo powiedziałam o dwa słowa za dużo;/ a w srode wyciągnęłam od Niego,że sobie wyjeżdż a na Mazury ze swoja dawna\\\' pryjeciółeczka\\\' z którą jak to powiedział zamierza być , bo woli uciec w coś nowego nż wrócić do mnie i się bać cały czas... Powoli dochodzę do wniosku, ze widać nie był to facet dla mnie. Owszem powiedziałam Mu o dwa słowa za duzo, ale przecież powinien to wybaczyć a nie po 3miechach nagle próbować nowej miłośći. Musze sie za siebie wziac, isć do kosmetyczki albo zapuścic włosy no i przede wszystkim znaleźć prace. Swait sie nie kończy na tym jednym facecie także moje Drogi głowy w górę i bierzmy się za siebie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna24
wiecie ja doradzam i tak dalej ale mi było ciężko nie pisać do byłego itd. wymusiłam na nim spotkanie na którym nic nie wynikło powiem Wam ze ja zawsze uważałam ze z facetem zawsze jak z psem za pysk i do ziemi ale mój były mnie zmienił z nim nie dało się za pysk i do ziemi za bardzo pokazałam ze mi na nim zależny nie sądzę żeby się do mnie odezwał już nie czekam na to jest mi bardzo źle ale co mam robić mam dość tego wszystkiego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zafascynowana1985
Samotna24 -> ja też czekam jak głupia, chociaż powiedział mi wyraznie,ze teraz nic z nas nie bedzie, bo on tego nie cche, bo sie boi, ze go zranie, zostawie, uciekne, ale ciagle dodaje to, ze moze przeciez los nas jeszcze polaczy. Tylko w takie 'moze' nie powinnam wierzyc, a wierze jak glupia;/ nie odzywam sie teraz, bo o ile go odzyskam to tylko milczeniem, ale przeciez on sobie z M. wyjechal na majowke i zaczyna ukladac zycie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was 🌻 Jak ja dawno Tu nie pisalam :( Ale brak czasu niestety Kazda minute mam zajetą jak nie praca to szkola a pozostaly czas wolny spedzam z Nim U mnie jak narazie jest dobrze Czasem czytam co u Was ale nie jestem w stanie nadrobic tych wszystkich stron :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zafascynowana1985
RamonaSama -> super, ze Ci się ułożyło:) cieszę się naprawde. A ja kolejną niedziele spędzam sama, to juz chyba 13 albo 14 po rozstaniu;/ ale cóż....widac tak ma być, pewnie kiedyś sie jeszcze będę smiala, z tego jak kiedyś za Nim ryczałam;d

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yoko83
Dziewczyny proszę o rade.. :( Może ktoś ma podobne doświadczenia i znalazł w tej sytuacji jakis dobry spob by dojsc z sobą do ladu... Skończyl się właśnie mój 2 letni związek.... po nim zostało tylko poczucie krzywdy i oszukania. Nie boli sam fakt rozstania, bo z perspektywy czasu trudno było mówić, iż był to związek udany. Boli poczucie, iż wybaczalam temu mężczyźnie kilka razy...były łzy, obeitnice i dawałam kolejne szanse. Gdy ja chciałam z tego w koncu uciec,bojąc się żę nigdy nie będę w tym związku szczęśliwa... zatrzymywał. I teraz gdy to wszystko sie rozpadlo i okazuje się że te osoba sama nie wiedziała czego w ostatnim czasie chce....... i poprostu wykorzystywała mnie oraz wydalo się że od jakiegoś czasu bardzo oszukiwała...... boli. I cieżko sie tego bólu pozbyc... Ciężko cokolwiek robic, ciężko przestać płakać.... Jak pozbyc się poczucia krzywdy i oszukania??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yoko83
jest tu kto?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×