Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zaczynam od nowa...

Jak sobie radzicie po rozstaniu?

Polecane posty

Gość Beren
Widzę że chętnych na wyjazdy nie brakuje... Soma zbieraj ciuchy na wyjazd. Z drugiej strony - gdzie żeście były jak ja towarzysza podróży szukałem :P Los to jednak złośliwa bestia :) Nie żebym chciał - ale widzę że muszę wygrać w totka i stworzyć specjalne darmowe wczasy dla złamanych serc - po miesiącu na plaży na Karaibach każdy poczuje się lepiej :) Co do tego wątku to jest niezwykły - wolałbym żeby ten topic wygasł z braku nowych złamanych serc ale Bogu niech będą dzięki że tu znajdujemy wsparcie i zrozumienie. Za to dzięki naszej autorce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaczynam_od_nowa........
Baren a ja bym chciała, żeby ten topic miał jak najwięcej szczęśliwych zakończeń... a najlepiej, by każda pisząca tu o rozstaniu osoba odnalazła SZCZĘŚCIE. Ja dojrzałam do pewnych decyzji, gdybym była z ex, pragnienie, które od dawna było nie spełniłoby się chyba nigdy. Wiem, że jeszcze nie raz zapłaczę, ale wiem, że gdy kiedyś spotkam go twarzą w twarz będę miała na tyle siły by się uśmiechnać :). Chciałabym by kiedyś nadszedł taki czas gdy z nim będą mi się kojarzył tylko dobre wspomnienia. Kiedyś bardzo kogoś pokochałam, poznałam do w Wigilie przed pasterką, szalona miłość, z jego strony tylko a może aż przyjaźń. Człowiek, który zmienił moje spojrzenie na świat, na ludzi, człowiek który miał wpływ na to kim jestem dzisiaj. Było też wiele łez, bólu, nieprzespanych nocy, ale dziś pamiętam tylko dobre chwile. Przez wiele lat żyłam z nadzieją, że może kiedyś będziemy razem, kiedy dowiedziałam się o jego ślubie to był punkt zwrotny, wiedziałam, że on nigdy nie będzie już mój... spotkałam go ponownie po roku wymieniliśmy cześć i poszliśmy dalej... czułam spokój w środku... wiedziałam, że ten człowiek pojawił się po coś w moim życiu i wtedy uwierzyłam, że mogę być szczęsliwa z innym... wtedy mój ex był już w moim życiu jako przyjciel, sporo czasu minęło nim byliśmy razem... i gdy wczoraj powiedział mi kocham inną to zrozumiałam tak jak wtedy gdy dowiedziałam się o ślubie tamtego pierwszego, że to jest punkt zwrotny... mam nadzieje, że kiedyś doczekam dnia, ze ex będzie już tylko dobrym wspomieniem... poza tym zaczynam wierzyć w przeznaczenie... coś od środka wskazuje mi co jest moim życiowym powołaniem i zaczełam to realizować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dopisuję się do słów Berena... Dzięki autorce za topic. Tutaj jestem wśród swoich:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaczynam_od_nowa........
soma* - witam :), mam nadzieje, ze kiedyś napiszesz jak niektóre osoby "jestem szczęsliwa" czego Ci życzę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jak po ogień, więcej napiszę później...jak już sił zabraknie na konstruowanie kolejnych tabelek, do \"mojej malutkiej książeczki\" jak napisał Beren. Obejrzałam właśnie film \"The bucket list\" (wybaczcie, jeśli coś przekręciłam) i bardzo chciałam go Wam polecić. Może ktoś z Was już go widział? Również traktuje o rozstaniu, choć w nieco innym wymiarze, ale czy My również nie trwamy właśnie w swoistej żałobie po stracie kochanej osoby? W trakcie oglądania go, poczułam w sercu nieskalaną strachem miłość do Niego. Wciąż tam jest. Niczym nie zmącona. Zdumiałam się tym odkryciem. Jego już nią nie obdarzę, tak postanowiłam, ale siła tego uczucia zadziwiła mnie. Myślałam, że w tak czystej formie już dawno umarła...upatruję w tym nadziei, że moje serce będzie w stanie jeszcze kochać pięknie, mocno i czysto. Wierzę, że z wzajemnością. Bardzo bym chciała zarazić Was tą nadzieją. Jednocześnie przypomniały mi się słowa, które On do mnie napisał, prosząc o powrót prawie rok temu, gdy tłumaczył się z powodów swojej decyzji o rozstaniu. Napisał: \"...oboje zdawaliśmy sobie sprawę, że nasze (każde) szczęście może się kiedyś skończyć...\" Jakby miłość była kłębkiem włóczki, na końcu którego po zrobieniu robótki ukazuje się malutki koniuszek, na którym zawiązuje się supełek i sięga po kolejny kłębek... Otóż nie, nie zdawaliśmy sobie OBOJE z tego sprawy. Bo dla mnie miłość to rzeka, zaczynająca się od małego, wartkiego strumyczka, stopniowo regulująca swój nurt, bieg i głębokość płynąc wciąż i wciąż swoim własnym nurtem, by w pewnym momencie stać się częścią wielkiego oceanu, którego siła i spokój daje ukojenie i wewnętrzny spokój. Trwa na zawsze. W myślach wszystkich Was mocno przytulam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaczynam_od_nowa........
Migotka_Stokrotka - łanie napisane o tej nadziei :) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beren
Migotka jak czytam twoje wypowiedzi to mi szczęka opada. Nie tylko dlatego że tworzysz słowem pisanym prawdziwe obrazy uczuć i scen z życia ale też dlatego że moja mila potrafiła mi powiedzieć tylko jedno: "nie wiem". Ja Ci powiem - tak trzymaj - facet który kiedyś zdobędzie twoje serce to będzie szczęściarz jakich mało :D Niech utonie w tej rzece jaką będzie twoja miłośc i nigdy nie będzie chciał wypłynąć na powierzchnię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaczynam_od_nowa........
Baren mój ex miał taki schemat: kocham nad życie, zrobie dla Ciebie wszystko, jesteś całym moim światem, kocham ale... ( np. chce mieszkać tylko w moim rodzinnym domu itp.) chyba kocham nie wiem czy kocham chyba już nie kocham nie kocham Cię A u mnie zawsze było jedno "kocham" Ale najbardziej dobijało mnie "nie wiem "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beren
Jak sobie przypominam sytuację w której widzę że dzieje się coś złego w jej pięknej główce a ja się zastanawiam co się stało i pytam o to - a ona: "nie wiem..". Po raz pierwszy nie zwróciłem na to uwagi ale z czasem to się tylko powtarzało. Pewnego zaś nie-pięknego dnia na moje słowa- kocham moje Słońce, a Ty mnie? - dostałem odpowiedź : "nie wiem" - poczułem jakby mnie ktoś postrzelił. Nienawidzę tych słów. Z czasem przeradzają one się w NIE i przychodzi ten dzień kiedy wszystko znika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dwa razy pod obojczyk dwa...
Widzę, że ja sama nie jestem w tym cierpieniu na świecie. Czy kocham? Nadal kocham, z każdą chwilą coraz mocniej. Minęły 4 miesiące gdy odszedł....od 2 ma inną. Ale ja nie przestaję wierzyć. Chociaż czasem myślę, że Go nie ma i już nigdy nie będzie...to jednak serduszko woła, że jest i zawsze będzie bo to ten jedyny. Chociaż czy człowiek kiedykolwiek może mieć pewność, że to Ten/Ta jedyny/a? Co mają powiedizeć ludzie którzy po 30, 40 latach małżeństwa spotykają swoją milość, jak mowią prawdziwą? Jestem zagubiona, zlękniona życiem. Z przebojowej, zawsze uśmiechniętej dziewczyny stałam się cieniem człowieka. Uśmiech mnie kosztuje już tak duzo. ALe nadal wierzę...„ Ty serce uważaj, masz za duże ciepło reakcji. Za dużo potrzebujesz i za dużo pobierasz. Tego nie wytrzyma nawet piec hutniczy. Wypalisz się. Poza tym ty dokładasz tylko do jednego pieca. Ty, Serce, uważaj, bo ten drugi ci gaśnie. Ale jeszcze się żarzy. Jeszcze nie jest za późno. Ciągle jeszcze możesz rozdmuchać tam płomienie…”

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaza165
Ech Kochani, witajcie ponownie. Dobry wieczór, mam nadzieję, że wieczór w miarę znośny? Migotko, będę musiała oglądnąć ten film, który poleciłas... i Tak nie mam innych zajęć na wieczory... :( Miałaś racje, długoweekendowy maraton samotności jest straszny - tym bardziej, że mieliśmy go zaplanowanego już od 2 miesięcy.. Miał być nasz. W górach. Tak jak kochamy... Ech.. ;/ Szkoda słów. Proszę o zlinczowanie - oglądnęłam właśnie "Dlaczego nie?" ... i niby nie ma w tym nic złego... Gdyby nie wspomnienia. Oglądalismy go wspolnie w kinie...a później leżąc razem na balkonie hotelowym w Pradze... ech.. :( I tak strasznie zatęskniłam.. Znów dno. "i że Cię nie opuszczę aż do śmierci.." ... "Bo dla mnie miłość to rzeka, zaczynająca się od małego, wartkiego strumyczka, stopniowo regulująca swój nurt, bieg i głębokość płynąc wciąż i wciąż swoim własnym nurtem, by w pewnym momencie stać się częścią wielkiego oceanu, którego siła i spokój daje ukojenie i wewnętrzny spokój. Trwa na zawsze. W myślach wszystkich Was mocno przytulam." Migotko, pięknie napisane. Pozwól, że sobie zapiszę w moim zeszyciku... Od półtorej roku piszę coś w ramach pamiętnika/zbioru moich złotych myśli... Niestety.. Wszystkie poprzednie 'tomiki' są u Karola.. Hah, a może już je wyrzucił? :( Zawsze tak się cieszył gdy widział, że piszę... Że robię to, co sprawia mi przyjemność... Że potrafię się w tym realizować... Uwielbiał czytać moje myśli... Zawsze gdy gdzieś wyjeżdżał zabierał ze sobą choć jeden zeszycik.. :( A teraz...? :( Ech, tego tomu zapewne nie będzie chcial juz przeczytać.. a i ja nie chcę mu go pokazywać. Nigdy... Wylewam na papier swoje niespełnione nadzieje, porzucone marzenia.. Straciłam lekkość pióra.. Każde zdanie jest urwane, pozbawione głębszego sensu... Powtarzam się ciągle... Chciałabym odnaleźć znów ten spokój wewnętrzny.. :(( Beren - nie zostawię Was samych - ja też dowiedziałam się, że 'nie wie' ;] Witaj "dwa razy..." ! Zapraszamy do naszego kręgu wzajemnego odbudowywania poczucia własnej wartości... Rozgość się. Ja już czuje się jak u siebie... "Jestem zagubiona, zlękniona życiem. Z przebojowej, zawsze uśmiechniętej dziewczyny stałam się cieniem człowieka. Uśmiech mnie kosztuje już tak duzo. " Ech, przechodzę dokładnie przez to samo, Kochanie. Razem będzie lepiej.. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beren
Coś na dobranoc: "Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną." :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaza165
widzę dziś wszyscy zajęci... Ech, nawet nie wiecie jak Wam zazdroszczę. U mnie niestety - maraton samotności dzień drugi.. I już od rana porażka. ;/ Jak kretynka czekam na telefon, sms'a ... cokolwiek! co by świadczyło o tym, że wszystko u niego OK, że nic się nie stało, że odpoczywa.. Pozostaje mi się tylko domyślać... A tak bardzo chciałabym przestać myśleć..! Beren przeczytałam sobie na rozluźnienie Twoje wczorajsze wiadomości.. Masz dar podnoszenia z dna poharatanych serduszek. : ) Taki mężczyzna to skarb... Skarb, który jednocześnie docenia to, co posiada. Chciałabym odnaleźć spokój podobny jak charakteryzuje teraz Ciebie. Potrafisz już na to wszystko spojrzeć z nieco innej perspektywy.. Ech, ja nie. Nie potrafię zdjąć z palca ..hah (przed)zaręczynowego pierścionka, jak to się wspólnie zawsze śmialiśmy.. Nie potrafie, nie chce.. nie mam na tyle siły. Życzę Wam wszystkim udanego dnia i jak najmniej szarych myśli.. : ) Dobrze, że jesteście. Dzięki Wam znajduję choć odrobinę chęci do walki o samą siebie.. by się nie stoczyć. Dziękuję ;*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beren
Przeceniasz mnie moja droga i to bardzo. Ja mam taki zawód wyuczony że analizuję dane i daje wykładnię tego co się dzieje a dziać powinno. Od rana siedzę sam w pracy. Zgłosiłem się na ochotnika bo lepsza praca niż samotność w domu. A tu od rana cisza - nit nie przycodzi do firmy, nikt nie dzwoni... Mnie też nieustannie dopadają te same myśli co Ciebie, z tą drobną różnicą że gdy dzieje się to po raz 3468 w ciągu krótkiego okresu czasu człowiek zaczyna łapać dystans. Choć na pewien czas. Ja dziś od rana zastanawiam się co ze sobą zrobić dalej - mieszkanie teraz kupuję sam, wycieczki planuję sam. Najgorsze jest to że ja jestem już na etapie życia kiedy włącza się "głód rodziny". Mnie się marzy żona i dziecko :) Ostatnio dużo czasu spędzam ze swoim 2 letnim siostrzeńcem i muszę przyznać że bardzo to lubię. Drzewo zasadziłem już 15 lat temu, dom się buduje (raczej kupuję :) tylko jakoś perspektywy na syna nie ma. Jeszcze trzy miesiące temu wszystko było proste i oczywiste teraz nie jest nic. Ten spokój i perspektywę która się pojawia i znika mam dzięki temu że są ze mną przyjaciele którzy przeżyli coś podobnego. Każdego jednak dnia gdy idę do pracy zastanawiam się po co to wszystko skoro jestem sam i wtedy robi się szaro i zimno. Nie martw się Zaza - nie jesteś dziwadłem emocjonalnym, czy osobą chorą na depresję - naturalnie reagujesz na utratę tego co w życiu było dla Ciebie najważniejsze :) Szkoda mi tylko tego twojego Ex, miał taki Skarb i tak wszystko spier...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pozdrawiam Was porannie, ale niestety znów w minorowym nastroju. Moje ostatnie półtora miesiąca przypomina jazdę kolejką rollercoaster.Jestem taka zmęczona. :( Wczoraj przez kilkanaście godzin siedziałam nad pracą magisterską i wykleciłam zaledwie półtorej strony niegramotnego bełkotu z góry przeznaczonego do późniejszej korekty. Jednak pomimo lichych merytorycznych efektów pisanie pozwoliło mi złapać dystans i znalazłam chwilowe ukojenie od natłoku myśli. Co za ulga! Do czasu. Gdy nieprzytomna ze zmęczenia położyłam się, by zasnąć. I wtedy pojawił się ten lęk. Jak trup w szafie. Otwierasz ją niczego się nie spodziewając i nagle...! Nie udało mi się zasnąć, czuję, że się duszę, dygoczę cała w środku...jestem śmiertelnie przerażona, jakbym przyparta do muru patrzyła prosto w ślepia wygłodniałemu rottweilerowi, który lada moment rzuci mi się do gardła. :( Zjeżdżam w dół z zawrotną szybkością... Zazuś, nie jesteś sama i Ty Beren też...i inne smutne serduszka, które tu się zawieruszyły...kiedy to się skończy? Gubię słowa...chciałabym się tylko przytulić...:( Dzieci...Boże, Beren, błagam, nic nie mów...nie wiem czym zatamować potok krwi płynący z otwartej rany w rozharatanym sercu, gdy o tym czytam....sama w swoim pustym wynajmowanym mieszkanku...bo DOM zabrał On, wychodząc potajemnie w środę do pracy z walizkami swoich rzeczy, w których nawet nie zauważył jak zawieruszyło mu się moje największe marzenie...Rodzina. :( Nie przestaję o Was ciepło myśleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beren
Rozmawiałem dziś z przyjacielem który zwrócił mi uwagę na ważny błąd jaki się popełnia będąc w naszej sytuacji - tzn pamiętamy, wspominamy byłych zazwyczaj w pozytywnym kontekście. "Pamiętam tą piękną piosenkę... kojarzy mi się z nią... Nie chcę iść do tej knajpki bo tam byliśmy styczniu na romantycznej kolacji.. Nie cierpię zdjęć z Grecji bo jesteśmy na nich razem... Już w życiu nie dotknę tej książki bo to jej ulubiona..." On mi mówi - myśl odwrotnie - gniew i ból pomagają czasem: co Cię w nim/ w niej wkurzało, czym Cię krzywdził co powodowało że nie chciałaś się do niego odzywać - najlepiej błahostki ale też rzeczy ważne. Jak tak człowiek pomyśli trochę się tego zbierze. Nagle nie tylko ja jestem taki zły i schemat " Boże czemu ja jestem niegodny tego żeby być z nią" się rozmywa. Musze zrobić sobie listę takich rzeczy - ciekawe co mi wyjdzie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak pięknie piszecie, że cały czas wraca do mnie ta mysl, to pytanie. Dlaczego tak wrażliwi, cudowni ludzie zazwyczaj są sami, zostają porzuceni przez innych. Może dlatego, że jesteście za dobrzy? za kochani? Wiem co czujecie, bo to przeżyłam, teraz jest On, choć od 2 miesięcy ciagle w delegacji. Wczoraj pojawił się na 3 h, to co przeżyłam, warte było włozonego wysiłku kilku miesięcy temu, by go odzyskać. Patrzyłam wczoraj na faceta, którego darzę miłością bezgraniczną , który jeśli odchodzi, zabiera znaczną część mnie, sprawia, że mój świat umiera.Byłam w kilku związkach, ale nigdy nie czułam czegoś takiego jak teraz.... Czy to jest w końcu ta miłość, tylko czemu już kilka razy wystawił los mnie na próbę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaza165
Migotko, przytulam cieplutko... :* Ech, tak czytam ten wątek po raz kolejny.. I to takie cholernie niesprawiedliwe! Dlaczego, dlaczego to właśnie nam wszedł w życie ktoś okuty w ciężkie buty...? I tak podeptał wszystkie marzenia...? Gdzie one teraz są...?! Gdzie to wszystko zniknęło..? Dlaczego moje wszystkie plany, marzenia, wszystkie te piękne słowa.. leżą tak bez zycia, bez szans na dalsze istnienie..? Dlaczego nie potrafię ich podnieść z ziemi, choćby na własnych dłoniach...? ... ;/ Gdzie ta druga osoba, która miała siłę na to wszystko? Której barki nigdy mnie nie zawiodły, nigdy nie usłyszałam, że jest zbyt ciężko...? ... Dlaczego ta sama osoba podeptała wszystko co wspólnie wynieśliśmy na wyżyny..? :( Dlaczego deptała po tym tak zachłannie, w ciężkich butach.. Tak by pozostała tylko plama...po tym, co wspólnie budowaliśmy.. http://www.youtube.com/watch?v=COQam-d8AUc - od rana słucham sobie tego kawałka, choć nigdy nie przepadałam za tego typu polskimi gwiazdkami.. :( Tak sobie słucham... Śpiewam... Hah, tak lubił gdy śpiewałam.. ;/ Braliśmy razem nasze gitary... szliśmy na zamek.. i tam nad brzegiem naszej ukochanej rzeki śpiewaliśmy wspólnie... Albo słuchali siebie wzajemnie.. ;/ Gdzie to wszystko? ... Pieprzone ciężkie buty.! Zostałam sama z zaplanowanym życiem. Cholera, zaplanowane studia wspólne, już wynajęte wspolne mieszkanie w Krakowie.. Wszystko.. Wszystko załatwione... Rodzina przekonana, że to zawsze, na zawsze już.. I nawet nie próbowali nam przemawiać do rozsądku. Teraz tak bardzo tego żałuję.. :( Ze nikt nie kopnął mnie w odpowiednim momencie... I że się nie ocknęłam. Może wtedy nie bolałoby tak bardzo. ;/ Migotko, dokładnie, spakował walizki, a wraz z nimi całe Twoje marzenia i sens czegokolwiek.. :( :* Beren, widocznie tak już musi być... Może ONI wszsyscy jeszcze kiedyś docenią, kogo stracili... Że jednak popełnili największy błąd. :( What goes around - polecam ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj się dowiedziałam, że już sobie znalazł nową... Nie czuję się. jest tragicznie, nawet nie mam w tym momencie z kim się spotkać. Nienawidzę go!!!!!!!! Byłam tylko epizodem w jego życiu, o którym bardzo łatwo zapomnieć. cała się telepię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaza165
soma... ;( :*** Przytulam bardzo mocno.. :* Kiedyś zrozumie...!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochani. Ja uciekam. A raczej daję się porwać. ;) Kolega zabiera mnie do rodziców na działkę...tam czekają na mnie 3 tony żwiru do przerzucenia...nie zdziwcie się więc, jeśli po powrocie mogę pisać z lekka niezrozumiale...przemęczone paluszki mogą chybiać wybierając literki na klawiaturze. ;) Soma...właśnie doczytałam, co napisałaś...jestem z Tobą. Naprawdę. Naprawdę wiem jak się czujesz. Już Nie-Mój-Narzeczony w niecały tydzień po zabraniu ostatnich rzeczy ode mnie, był już szczęśliwie zakochany. Gdy szli ulicą wtuleni w siebie w kieszeni jego kurtki pobrzękiwały jeszcze klucze do Mojego/Naszego mieszkania. Soma...czuję tan sam palący ból, co Ty. I dlatego też uciekam z Warszawy, bo wszyscy moi znajomi gdzieś w rozjazdach, puste ulice, pusty dom, puste serce... Masz do kogo pojechać? Zadzwonić? Soma...Boże...tak bym chciała Ci pomóc! Jedno mogę Ci powiedzieć. Jestem pewna, że On nie zapomniał. Często ludzie wiążą się natychmiast po rozstaniu z Nową Osobą, po to, by zagłuszyć...no co zagłuszyć?...właśnie to, co My teraz przeżywamy! To tchórzostwo i egoizm. Trudniej zmierzyć się z poczuciem straty, żalem i tęsknotą, niż wziąć kogoś nowego jak zabawkę, misia przytulankę i wykorzystać do przytłumienia tak przykryć uczuć. Oszukać samego siebie. A jeśli naprawdę zapomniał? To ma serce z kamienia i...do diabła z nim! Soma...jestem z Tobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesli jesteście z Dolnego Śląska, zapraszam, spotkajmy się by pogadać, kawka, basen, kino. Wiem jak to pomaga :) Jestem do waszej dyspozycji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaza165
Ja niestety małopolska.. :) Migotko - odpocznij od tego wszystkiego pracując.. I baw się dobrze ;* Hah, szczerze.. Twój post mnie przeraził... Karol wciąż ma klucze do mojego pokoju w akademiku.. ;/ Myslalam ze to cos znaczy.. ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beren
Wybrzeże pozdrawia. Soma Ty się kobieto nie łam. Po pierwsze to szkoda ten nowej dziewczyny bo nie wie w co się pakuje - jest tylko błyskotką, substytutem na pokaz a nie miłością. Miłość to nie zastępstwo jednej osoby na drugą ale świadomy wybór uczuć i pragnień. Po drugie Koleś robi kolejny błąd i tyle. To jak picie alkoholu - najpierw jest milo i swobodnie - codzienność ucieka a późnej jest tylko więcej i więcej aż do potwornego kaca dnia następnego. Ja już tam wolę być z porzuconym sercem niż stanowić dla kogoś zastępstwo jak w jakimś taśmociągu. Jak moja piękna się pojawi którego dnia z nowym facetem będzie mi ciężko, oj będę "niezadowolony na maxa", ale z drugiej strony wiem że nikt jej nie da tego co ja mogłem dać więc czym się przejmować. To ona przegrała nie ja.Z zemsty przecież nie będę sobie Panny szukał. Chcę być z kimś ale z wyboru i miłości a nie pragnienia pokazania jak sobie dobrze radzę. Frajer z niego i tyle :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefaniaharper
http://www.youtube.com/watch?v=K7cUP97Psyw a za mną chodzi dziś ta piosenka ;) (pomijajac fakt, że uwielbiam a-ha) I'll never let you see The way my broken heart is hurting me I've got my pride and I know how to hide All my sorrow and pain I'll do my crying in the rain If I wait for stormy skies You won't know the rain from the tears in my eyes You'll never know that I still love you so Though the heartaches remain I'll do my crying in the rain Raindrops falling from heaven Could never take away my misery But since we're not together I'll wait for stormy weather To hide these tears I hope you'll never see Someday when my crying's done I'm gonna wear a smile and walk in the sun I may be a fool But till then, darling, you'll never see me complain I'll do my craing in the rain I'll do my crying in the rain I'll do my crying in the rain I'll do my crying in the rain

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beren
Ma w sobie tą magię - szczególnie ten początek....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
macie rację, teraz leci w kółko, ale ten początek, łzy się cisną do oczu, odlatuję.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefaniaharper
ja najbardziej lubię ten fragment: Someday when my crying's done I'm gonna wear a smile and walk in the sun I may be a fool But till then, darling, you'll never see me complain

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaza165
Ech.. a moja kumpela podesłała mi właśnie linka z utworem Blue Cafe - My Road.. I znów te cholerne łzy... ;/ Coś mi się wydaje, że ten dzień będzie już do końca płaczliwy... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×