Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zaczynam od nowa...

Jak sobie radzicie po rozstaniu?

Polecane posty

No to jest już nas czwórka :) mam nadzieje że kogoś nie pominęłam :P to gdzie i kiedy? czekam na propozycje ;) A jak Wam wieczór mije? Bo ja zaraz biorę się za pracę, od wtorku jestem na szkoleniu w Warszawie i wole nie mieć zaległości za dużo po powrocie. Pewnie jeszcze zajrze... heh znów mnie ten topic wciąga :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaza165
Ech, a ja wlasnie usiłuje sie pozbierac ponownie z ziemi... Skasował podpis pod naszym zdjeciem na nk. Niby nic takiego, bo zdjecie zostalo... ale na jak długo...?! .... Ide sobie zrobic jakas relaksujaca kąpilel bo inaczej zaraz mnie potarga.. Cała sie trzese.. ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beetti84
pare dni temu moj ukochany mnie zostawil, bylismy 4.5 roku razem, a on z dnia na dzien stwierdzil ze to koniec, najpierw tlumaczyl się ze chce być wolny,a dzisiaj ze zakochal sie w kims innym, nie wierze w to. mimo ze wierdzi, ze ciagle do mnie coś czuje to nie chce dac nam szansy, ani szczerze powiedziec co sie stalo. dodam ze zranil mnie w momencie gdy wyjechalam na pare dni. nie mial odwagi mi powiedziec tego w oczy, tylko przez telefon. co o tym myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwa razy pod obojczyk dwa...
Ach zaza165 nawet nie wiesz jak Ci pod tym wzgledem(wspólnego zdjecia na nk) zazdroszczę. Mój skasował wszystkie nasze wspólne zdjecia dzień po rozstaniu...następne dwa misiące to bylo coś w stylu 'dzis chciałem do Ciebie wrócić i znowu przez cos nie wyszło'...a ja sie łudziłam i czekałam, na to, że On cały czas myśli....i co się okazało, ze spotyka się już z inna szmula, jeździ do NIej na weekendy a do mnie pisze wieczorami robiąc mi nadzieję..chociaż co ja mówię... On twierdzi,że zadnych nadzieii mi nie daje... w końcu moze ma racje, to, że codzień wieczorami do mnie pisze, gaada o nowych gatkach, kapielówkach, o tym,że tyle gumek i gadźetów nadal czeka, ze chodzi ze mną na lody czy kebaby, na uczelni na krok nie odsępuje przecież nic nie znaczy. Czasem zamiast isć na swoje wyklady siedzi ze mna u mnie na wykładach na dwa lata niższym poziomie..że ciagle opowiadsa o rodzinie itp ale to ja ejstem głupia, ze sobie robie nadzieje... ON MI ICH PRZECIEŻ NIE DAJE;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja idę poczytać książkę. Mój wraca z delegacji, ale rano wyjeżdza znowu w trasę. Niby powiedział, że pomyśli, czy nie skoczy na chwilę do domu po rzeczy a potem do mnie by przy mnie zasnąć. Byłoby super, ale rozumiem go, jesli jednak padnie w domu. Dzisiaj wogole nie spał, a jeszcze ten wyjazd jutro, więc cóż zostaje mi przyjaciel książka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaza165
dwa razy.. - nie masz czego zazdroscić... Bo naszego wspólnego zdjęcia pewnie juz niebawem nie będzie. Dopadł mnie taki cholerny pesymizm.. Znowu ;/, Próbuję sobie właśnie powiedzieć, że jeszcze sie opamięta a jak nie, to arrivederci amore. Cholera, dlaczego nie wychodzi..? Za chwilę wakacje, a co bedzie dalej? ... jesli wspólna ściezka jest nam pisana, zejdziemy się jeszcze kiedyś, wiem.. Ale tak cholernie źle jest patrzeć biernie, jak odchodzi wszystko to, co kocham... Stoję w miejscu, jakby na skraju wysokiego urwiska nad rwącą rzeką.. I patrzę jak na maleńkiej tratwie odpływa to wszystko... I znika za zakrętem. Zakręt nowego życia..? Nie chcę..! Chcę cofnąć się dwa zakręty wcześniej... I nie poznawać go wcale, albo naprawić to, co było złe w naszym związku. Z bagażem doświadczeń spojrzeć jeszcze raz z dystansem na to, co działo się między nami... I móc sprawić, by znów zaświeciło słońce na naszym niebie.. :( ... Momentami żałuję, że nie spotkaliśmy się pare lat później.. Może wtedy wszystko byłoby inaczej..? :( Dwa razy, ja z kolei zazdroszczę Ci tego, że nie udaje, że Cię nie zna.. :( Bo Mój Ex.. nie widzi mnie na korytarzu, unika na ulicy, ucieka po zajęciach.. KOSZMAR. Znów dno. Migotko, gdzie jesteś!? Pilne wsparcie potrzebne :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwa razy pod obojczyk dwa...
Zaza.....mysle, ze kiedyś zrozumiesz, że lepiej ze Ciebie unika...dla Ciebie lepiej. Naprawdę mniej boli to jak się nie ma kontaktu...Ja tyle razy juz go prosiłam, ze skoro nic do mnie nie czuje, zeby nie pisał, nie dzwonił...ale On nic. Powiedział mi, że Ją kocha;/ że to jednak nie miłość ale On nie może być sam bo by zwariował, rodzina by mu żyć nie dała, że musiał zacząć z kimś na nowo bo nie moze być sam nawet chwili. Tym samym skreślił mnie na zawsze.. Już wiem, ze nie mam na co czekać. Cudu u mnie nie będzie. Nie z Nim. On nie chce juz mnie, chociaż wierdzi, ze nadal kocha, ale nie potrafi już być. Smutne. Jednak prawdziwe. A z tego co piszesz zaza wnioskuję (mam nadzieje, że dobrze), że u Ciebie wszystko sie naprawi:) Jeszcze będziesz z nim szczęślkiwa...tylko nie wolno Ci w to wątpić:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzę że we temacie dziś ostro nabijane są posty. Zaza ty się nie martw nic. U Ciebie sprawa jest bardzo świeża i może się zakończyć jego powrotem - tylko to czekanie w którym jesteś to jest najtrudniejsza z prób. Ja wiem jak to męczy gdy człowiek wszędzie się doszukuje sygnałów, symboli, znaków że jednak może... Cholernie boli jak te znaki są złe. Boisz się wakacji? A on to co - granitowy głaz? Bez Ciebie przecież też mu się sypnął plan na życie. To nie jest takie jednostronne, tym bardziej że jego zachowanie jest dosyć niezrozumiałe - gdyby był ktoś inny w jego życiu to byłoby to klarowniejsze. Zresztą jeśli czekają Cie studia to nad czym się tu zastanawiać - studia to zupełnie inny świat, pełen nowych ludzi i możliwości na rozwój. Sama zobaczysz :) Z ciekawostek - u mnie w ciągu 5 lat studiów nie przetrwał żaden związek który swoje początki miał z czasów jeszcze przedstudyjnych. Żaden to wyznacznik czy reguła ale pokazuje że wszystko się może zdarzyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heej dziewczyny i chłopaki! czasem czytam ten wątek, pamiętam zwłaszcza historię Cortiny. patrzę na to wszystko bardzo z zewnątrz - bo tylko poprzez Wasze posty - więc nie mam żadnych podstaw do wysnuwania wniosków, ale boję się, że niektóre opisywane tu powroty prowadzą do toksycznych związków. bo czy w tych powrotowych związkach macie poczucie bezpieczeństwa? tego, że jesteście kochani, pierwsi na całym świecie? czy macie wsparcie i nawet na odległość czujecie się pewni tej drugiej strony? i - najważniejsze - czy będąc z waszą drugą połówką, możecie powiedzieć: przy nim/niej jestem lepszym człowiekiem? jeśli tak, to super! trzymam kciuki, żeby właśnie tak było! problem zaczyna się, gdy z lękiem czekacie na smsa i nie jesteście pewni nawet nie następnego dnia, ale godziny, minuty... każdy ma swoją intuicję, która mówi prawdę- najlepiej wiecie jak jest. wystarczy słuchać samych siebie. bardzo Was pozdrawiam i życzę wiele szczęścia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwa razy pod obojczyk dwa...
czasemmyślę, że to sen, zły sen...gdzie się podział Nasz ślub, Nasze plany? ja się cała Jemu oddałam, jak odszedł zabrał całą mnie... mam 22 lata i szanse na nowe zycie, ale blizna pozostanie ogromna na długo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaza165
Momentami właśnie zastanawiam się, czy nie jest takim głazem Beren. :) Nie ma w jego życiu żadnej innej /na razie/, gdyż wiem co robi wieczorami... Spotkałam sie wczoraj z naszym wspólnym przyjacielem... i wiem, ze jest sam jak palec. ... do czasu. Wiesz, pocieszam się właśnie tą myślą. Ze jemu tez nie jest łatwo. Więc po jaką cholere zaciera ślady..?... ...i ta ciągła, dobiająca myśl, kiedy to w nim zgasło. Bo jesli duzo wcześniej - nie martwmy się, zapewne plany na przyszłość ma już całkiem nowe. Beze mnie. Ech. Najgorsze jest to moje dopowiadanie sobie.. Gdyż ja oczywiście już wysnułam całą teorię, dlaczego nie skasował zdjęcia tylko sam podpis. Jestem w tym naprawdę dobra/beznadziejna, bo wszystko mogłabym dziś w ten sposób tłumaczyć.... Chyba bez kolejnej porcji olejków relaksujących w wannie się nie obejdzie. ;/ Może znów uda mi się dziś dojść do wniosku, ze niech patrzy co mu się na jego życzenie wymknęło z rąk?... Szkoda, ze to tylko chwilowe. Że nie potrafię byc taką ordynarną, bezuczuciową su8ą, po której to wszystko spłynęloby jak po kaczce. ... Szkoda...? .... Co ja mówię!? ... Odłączcie mi już internet, za dużo na dziś.. ;/ Jeden plus tego wszystkiego - ... jesli wszystko pojdzie zgodnie z planem umówiłam sie juz z przyjaciółmi z calej polski na mały zjazd na początku lipca. Ech. mała odskocznia. ... Czy dziś naprawdę jest już 12 czerwca...? a właściwie 13?... Boże, zatrzymalam się na 30 maju i nie wiem co robiłam do tej pory.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefaniaharper
heh, ignesi, jakby mój chciał teraz wrócić, to nie wiem, czy bym go teraz przyjęła... mój ma kłopoty sam ze sobą i póki ich nie rozwiąże, to nie powinien pakować się w związek, bo zajedzie i siebie i swoją babę... skomplikowane to wszystko dość i chciałabym żeby to było takie łatwe, żeby był zwykłym (sorki, ja mam niewyparzony jęzor i klnę jak szewc) chujem, żebym się mogła wściec i zacząć szukać kogoś lepszego... no ale nie jest... nie jesteśmy razem od lutego, a ja się zwyczajnie o niego martwię, martwiłam się jak wywijał cuda wianki w czasie naszego trudnego i długiego rozstania i martwię się teraz, bo opisy na gg ma do pochlastania... pewnie, że tęsknie za tym co było dobre, i czasem myslę, że jakby tylko skinał palcem to bym padła mu w ramiona od razu, bo to poważnie moja miłość na całe życie (i nie mam juz nastu lat, także raczej jestem pewna tego uczucia), no ale rozsądku też mam jeszcze trochę... zdaję sobie z tego sprawę, że miłość mojego życia mogłaby mi je pięknie zmarnować poużalam się tu czasem ;) poczytam wasze wpisy i jakoś leci ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alesnanramarini
ide juz spac. dobranoc wszystkim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaza165
Dobranoc, Kochani. Spokojnej nocy...!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwa razy pod obojczyk dwa...
Dzień dobry wszystkim:* Ale miałam dziś sen....oczywiście o Nim, śnił mi się na drewnianej łódce, a ja byłam taka szczęśliwa:) Ale juz wstałam i wiem, ze trzeba zakasać rękawy i brać się do roboty, tyle nauki przede mna bo sesja sie zbliża...poza tym musze isć dziś do szpitala do kogoś bliskiego, nie lubie takich miejsc, bo ukazują mi, że moje cierpienie psychiczne po stracie Jego jest i tak wiele mniejsze od cierpień tych chorych ludzi bez szans na wyzdrowienie:( A Wam wszystkim zyczę na dziś dużo słonka i radości w serduszkach:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaza165
Dzien dobry. Widzę, ze nie tylko ja wolałabym dziś się nie budzić.. Miałam tak piękny sen... Niezwykle krótki.. Ale jakże piękny. Pogoda za oknem nie nastraja optymizmem, przynajmniej na południu naszego kraju, ale ... cóż, trzymajmy się. jakoś. Ja właśnie jadę na zakupy.. Na samą myśl o tym robi mi się niedobrze.. Przygotowania do wesela, na którym będę sama... odebranie sukienki i butów zamówionych specjalnie na tę okazję, wszystko wybrane przez NIEGO. .... ;/ Miłego przedpołudnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ciekawe bo ja miałem przepiękny sen :) Zamieszany jak to sny, ale piękny - była kanapa w knajpie, była ona - nie wiem właśnie kto ? ale to nie ważne i jakoś tak od słowa do słowa było to co tygryski lubią najbardziej czyli przytulenie się i leżenie razem. Nie wiem kto to był - nie wiem jakim cudem ale było cudownie błogo, szczęśliwie jakby cały świat nie istniał i wszystko było ok. Niesamowite. Dobra myśl na początek dnia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaza165
No i miałam rację. Dzień - totalny niewypał, ciągła udręka.. i nachalni znajomi, muszący koniecznie wiedzieć co się stało... oraz naturalnie twierdzący, ze mam dać sobie spokój i zachowywać się normalnie, bo przecież to nic takiego. O okrutny losie, dlaczego zsyłasz na mą drogę akurat takich ludzi..? Dlaczego TERAZ? Przygotowanie na ślub niemal zakończone. Kiecka i buty w szafie... Tylko po co to wszystko? .. Jakoś wybitnie nie mam ochoty robić za czyjąkolwiek drużbę... Tym bardziej, że będę sama. Haha i po co ten cały cyrk z dobieraniem kroju, koloru... do czego to będzie teraz pasować..? ... Chyba sama sobie założę ten krawat, by czuć się w komplecie. Poczucie własnej wartości: - 50% w porównaniu do wczorajszego dnia. Czyżbym była już na minusie? Chyba tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaza - masz się pięknie ubrać, wymalować, wypachnić po czym stanąć przed lustrem i powiedzieć sobie - JESTEM ZAJEBISTA :) i mam was wszystkich gdzieś. Idź i świeć swoim pięknem a na pytania o niego odpowiadać krótko - jego strata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Wszystkich Zgodzę się z Barenem znajdź w sobie tyle siły by się dobrze bawić na tym weselu wiem na pewno nie jest Ci łatwo ale zrób to dla siebie :), a przy okazji niech ex wie co stracił :P Mnie też nie jest dziś łatwo ex bawi się z jedną z koleżankem poznanych na necie na weselu heh niedługo to sie zacznę głubić, która jego kocha, którą on a które to koleżanki :P, ale jakoś nie odzywam się i on też nie i tak jest pewnie najllepiej, choć boli... druga sprawa nie układa mi się z najbliższą rodziną... :(:(:(, jest mi tak cholernie smutno, mama nie ma czasu na rozmowe ze mną, bo jak twierdzi jak ja miałam faceta nie mialam czasu dla niej a ona i tak za dużo już dla mnie zrobiła, a poza tym ja na to nie zasługuje, bo jestem niewdzięczna za pomoc, a po co ma ze mną rozmawiać jak i tak zrobie jak będę chciala, nie potrafię jej wytłumaczyć, że rozmowa to jedno a podejmowanie decyzji drugie. Nigdy nie byłam dobrym grzecznym dzieckiem, poukładanym jak by rodzice chcieli, ale z drugiej strony nie jestem jakimś zerem, choć tak się dziś czuje...:(. Wykpiła ze mnie to, że chce mieć dziecko, powiedziała, że jak będzie mam sobie radzić sama i ze życzy mi żeby moje dziecko potraktowało mnie kiedyś tak ja ją... tylko, że ja nie mam zamiaru by moje dziecko zwłaszcza jak będzie dorosłe żyło wg mojego schematu... ja jedynie mogę mu kiedyś pomóc rozmową, rozważeniem za i przeciw w danej sytacji, jakimś konkretnym wsparciem... zostałam nazwana egoistką za to że żyje jak chce :( tylko czy egoizmem nie jest również oczekiwanie od kogoś by żył jak dana osobą chce...:(. Boże jak to wszystko boli... :(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej.ja właściwie nie jestem po rozstaniu...a może jednak jestem??sama już nie wiem.tak czy inaczej tęsknię.A Pan Mój-Nie Mój znów zabił mi ćwieka...albo to ja już każdej głupoty się chwytam :/heh...nie wiem co robić...podziwiam was,że sobie radzicie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaza165
To jest właśnie najgorsze Kochani. Że ja nie potrafię sobie powiedzieć: patrz co wymyka Ci się z rąk na Twoje własne życzenie... To znaczy, powiedzieć jestem w stanie.. Ale gorzej już z realizacją. Myślałam dzisiaj dużo o tym wszystkim. I już wiem skąd to zatracenie poczucia własnej wartości we mnie... Nieustannie analizuję DLACZEGO. Dlaczego to wszystko skończyło się tak a nie inaczej, dlaczego zwątpił... I gdy tak się zastanawiam.. Nie potrafię wskazać choć jednej przyczyny, jaka mogłaby się wiązać z jego osobą, żadnej przykrości.. I kumuluję to wszystko na sobie... I na nowo rozrywam opatrunki z tych ran. z blizn powinniśmy być dumni... O ile jesteśmy w stanie doprowadzić do zabliźnienia ran... Nie wiem co będzie dalej. Moze jeszcze będe mogla powiedziec, ze jestem naprawdę szczesliwa..? nie wiem, naprawdę. na razie skupiam się na tym co jest najwazniejsze - odnaleźć siebie. Chyba bede musiala ktoregos dnia wynajac taksówke i przewodnika oprowadzajacego po wspomnieniach... i zaczne szukać. i moze kiedy znajdę - los sie usmiechnie i znajdę takze to, co bylo dla mnie takim szczesciem..? Nie wiem... Przede wszystkim może znajdę samą siebie? Bo czuję że zagubiłam tę właściwą Zazę.. Gdzieś zniknęła w tym całym kołowrotku zdarzeń.. Może wysiadła o parę przystanków za wcześnie? Taxi proszę! Może uda mi się za jakimś zakrętem znaleźć siedzącą na krawężniku TĄ starą Zazę, którą tak lubiłam...? Silną, pewną siebie, z góry patrzącą na życie...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz ja też czasem marzę by cofnać czas tak o rok, znów być szczęsliwa tak w pełni, być z człowiekiem, którego kocham, być najważniejszą dla niego! Mieć ten błysk w oczach, znów czuć wiatr we włosach... rok temu o tej porze włóczylam się gdzieś z nim po lesie...:P byla piękna słoneczna pogoda... dziś jest zimno, za oknem pochmurno a mnie ogrania obojętność, jakieś poczucie bezsilności, opadlam z sił...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cholera, jak to wszystko boli. Czerwiec miał być NASZ.. Tak planowaliśmy od dawna.. Dokładnie, rok temu było tak pięknie. Spacerowaliśmy razem po zamku, na wałach, plątaliśmy się po wszystkich kawiarenkach miasta - hah, znajomi uznawali nas za ekspertów w tej dziedzinie -gdzie warto iść, a który lokal sobie odpuścić.. :( Jak tęsknie ... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie ze mną jest podobnie.Ciągle żyję przeszłością,wspomnieniami,bo ostatnio tylko one powodują że się uśmiecham.wszyscy dookoła mówią mi,że to źle,że powinnam zapomnieć,ale ktoś kiedyś powiedział że:"Miłość jest zasłuchaniem w ciszę.Kochać to rozpamiętywać":):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zaza165 - też lubiliśmy zwiedzać zamki, dużo spacerować... ale mi się na wspomnienia wzięło... rok temu o tej porze powiedział, że chce bym byla jego żoną :), szkoda że skończyło się tylko na słowach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niebieskie_migdały - mi wszyscy z wyjątkiem jego rodziny i pojedynczych kumpli mówią, ze on nie był mnie wart, że dobrze że to zakończyłam, że powinnam być szczęśliwa... tylko, że łatwo się pociesza... gorzej z realizacją... czytalam nawet ostattnio dyskusje moje ex i jego dobrej znajomej (też na jednym z forów żeby było śmieszniej) i wiem co ona powiedziała mu jako kobieta o jego postawie i moim odejściu. Nawet z nk go wywaliła :P heh ciekawe czy mój ex kiedyś trafi na to forum a może już trafił heh a jak nie jak kiedyś bede szczęsliwa moze sama mu linka podrzucę...:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widziałam go kilka dni temu,chciał się spotkać chociaż wcześniej zakończył właściwie naszą znajomość.do spotkania nie doszło,a mnie tak bardzo kusi żeby napisać mu esa i zapytać po co chciał żebym przyszła...znajomi,którzy znają tą sprawę mówią że nie odpisze.właściwie po dziesiątkach moich smsów na które nie odpisał też powinnam tak myśleć.czuję,że będę płakać jeśli wyślę tego smsa a on nie odpisze.sama nie wiem co robić,może powiedział to tylko tak żebym się od niego odczepiła i żeby uniknąć dalszej rozmowy??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×