Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zaczynam od nowa...

Jak sobie radzicie po rozstaniu?

Polecane posty

Dzięki! No właśnie nie mam gdzie pójść, gdzie wyjechać. Wszyscy albo się porozjeżdżali, albo się uczą... Może pojadę na miasto, pochodzić sobie i nie myśleć... Macie rację, ale mimo wszystko to tak boli... Dupek i tchórz... Naprawdę. W głębi duszy wiem, że to ja wygrałam mimo porażki- potrafię kochać, potrafię walczyć, potrafię przyznać się, że cierpię... On nie potrafi być z kimś tak naprawdę, nie potrafi dać z siebie wszystkiego. Co to za facet, który zrywa zaręczyny bez powodu... Ale mimo wszystko boli. Zazdroszczę mu, że nie siedzi w domu i się nie zadręcza... Kurcze dlaczego jesteście tak daleko??!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beren
Przez ten internet człowiek zapomina jaka ta Polska duża :) Chociaż spotkanie w naszym forumowym gronie niechybnie zakończyłoby się albo zbiorową depresją albo - w co bardziej wierze szaloną imprezę - taką w stylu - dać się porwać chwili i zapomnieć :D Miło by było. Kto wie co będzie może i to się zdarzy. Ja tu kwitnę ostatnie 30 min. w biurze i zastanawiam się co zrobić żeby cholerne gardło wyleczyć - nie daje mi od czasu ostatniego przemoczenia podczas burzy spokoju. Znowu mnie dziś kolejna para na ślub zaprosiła. Zastanawiam się co robić. Zaprosić to ja mam kogo ale mi się tak średnio chce iść. Ciekawe - będę jedynym singlem na tym weselisku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaza165
Ech Beren, ja jestem w przyszłym tygodniu druhną na ślubie... :((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefaniaharper
mój były jest "druhnem" na ślubie brata, sam idzie he he, a familia mu spokoju nie daje, że jak to bez kobity ;) a ja mam dziś dobry humor, nawet pomimo piosenki a-ha, podspiewuję ją sobie, uśmiecham się i zaraz kończę robotę i do rodziców na czereśnie jadę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam! A ja dziś dobita nie ex ale postawą mojej rodziny, która mnie zlewa... na początku teksty przyjedź, pogadamy, jak ... a jak przyjede i jest ktoś inny jestem spychana na bok... była dzis sasiadka babci wszystko jej na nie, drze się wydziera w obcym domu, nie mogłam wytrzymać wyszłam z płaczem... prosiłam mame by mnie odwiedziła powiedziała ze nie ma czasu...:( że może jutro... a dla tego babszyla co obgaduje pół wsi włącznie z moja własną rodziną ma czas... jejku jakie to teraz przykre... sorki ale chciałam się wygadać... Ja pochodzę z Małopolski, ale obecnie należy ta część do woj. śląskiego, ale jak już niektórzy stąd wiedzą szlajam się i zawodowo i turystycznie z racji mojego zawodu w zasadzie po całej Polsce, więc jak kiedyś ktoś ma ochotę sie spotkać to ja chętna :) Baren ja też dziś w pracy byłam na ochotnika, przynajmniej tam dobrze się czuję :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A może tak jakiś zjazd tego forum urządzimy, pewnie nie wszystkim będzie pasowało ale jak się chce to zawsze można się postarać.... tylko jak coś to ja wolę się bawić żadnej zbiorowej depresji co sądzicicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaza165
jestem za : ) ech zadne dobijanie się wzajemne... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaza165
Więc kto daje się porwać chwili i zapomnieniu... i jest gotów na spotkanie? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja :) Powiem Wam jeszcze coś... nie wiedziałam jak dotrzeć do pewnego miejsca, do pewnych ludzi, jak pomóc w realizacji swoich i czyiś marzeń... okazało się że wiąże się to z moją pracą... czasem tak się fajnie życie składa... sorki, że nie piszę szczegółów, z resztą to mało istotne o co chodzi dokładnie heh cieszę się jednak że życie lubi czasem tak pozytywnie zaskakiwać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwa razy pod obojczyk dwa ...
a ja Wam powiem, że mimo wszystko jestem silna, tylko czasem sama w to wątpię, ale mam nadzieję, ze to minie... zaza165-> ja mojemu byłemu oddałam pierścionek zaręczynowy, może i Ty zrób tak z przedzaręczynowym jak to mówisz:) łatwiej nie mieć chociaż tego wspomnienia...ja zrobiłam to dopiero półtora miesiąca po tym jak odszedł... i żaluję, że tak późno, bo od kiedy nie mam jego na palcu nie myślę cały czas o tym co było. Nie interesuje mnie co On z nim zrobił... mam nadzieję, że jeszcze kiedyś zdarzy się to o czym marzę skrycie resztkami sił w tym serduszku które tak łka, mianowicie, to że mi jeszcze go da i wtedy na zawsze będziemy razem... ech... jak zwykle jest tak, że dwie godziny robię krok do przodu, a potem jedna sekunda myślenia o Nim i cofam się o trzy kroki do tyłu:( Ale wierzę, że każdy z Nas ma swoją drogę życia i jeśli będzie miał wrócić do tamtej poprzedniej to wszystko zacznie temu sprzyjać i będzie dobrze.. myślę, ze jestem tu jedną z młodszych i pewnie każdy powie ze mam najwięcej szans na pogodzenie się z porażką i rozpoczecie tego nowego życia... ale każdy z Nas odnajdzie to nowe życie jeśli tylko uwierzy w jego istnienie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaza165
'dwa razy' chciałam oddać. Ale nie zgodził się przyjąć go ode mnie... Ech. Poza tym.. Ja wciąż mam nadzieję. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaza165
Poza tym - mnie jego widok podnosi na duchu... Kiedy mam totalnego doła pt. 'jestes do niczego, jestes nikim' .. patrze na ten pierścionek.. I nachodzi mnie mysl, w którą staram sie ze wszystkich sił uwierzyc: "Ej, jednak musisz byc cos warta, skoro wydał na niego taki majątek!' Prozaiczne, chamskie.. ale pomaga uwierzyc w siebie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beren
Pierścionek, ja nie przyjąłem go z powrotem. Powód? W pierwszym momencie nie chciałem żeby oddała mi rzeczy tak symbolicznej. Miałem taka nadzieję jak Zaza że skoro on jest i to u niej to coś znaczy. Teraz myślę że symbole tak ważne jak pierścionek zaręczynowy ważne są tak naprawdę tylko dla tych co coś jeszcze czują. Cała reszta ma to gdzieś - kolejna błyskotka i tyle. Nigdy nie zapomnę jak go ściągnęła i położył obok mnie. Uwierzcie mi to zapada w pamięć. Ze śmiesznych rzeczy 4 dni wcześniej chwaliła się nim przed dawno nie widzianą przyjaciółką. Nie ważne. Co do spotkania to miło i chętnie ale coś mi się widzi że tylko ja jestem z północy :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sama pamietam jak mnie wkurzył (pierwsza poważna kłótnia) i wnerwiona zdjęłam go z palca. Położyłam na stole, a on wkurzony otworzył okno i chciał go wyrzucić. W ostatniej chwili go powstrzymałam, wyrywając mu go z ręki. Postąpiłam najbardziej idiotycznie na świecie. Dla niego ten pierścionek był, jest wyznaniem jego miłosci do mnie, a ja go najzwyklej na świecie zdjęłam, dla niego to był cios i dopiero po długim czasie to zrozumiałam. Teraz rozumiem dlatego wtedy nie chciał wrócić ..... Nigdy bym już tego nie zrobiła, tak samo nigdy już mu go nie oddam. Od tego czasu jest na moim palcu zawsze i zawsze będzie, niezależnie od tego czy będziemy razem czy nie.Patrząc na niego w smutnych chwilach przypominam sobie jego, jedynego na świecie faceta, który wyznał mi swoją miłość w tak piękny i jedyny sposób. Gdyby nie to że postapiłam tak głupio, za niecały miesiąc byłby już moim mężem. A tak sklejam to co się rozpadło, czy mi się uda nie wiem, ale dostałam nauczkę na całe zycie i tylko do siebie mogę mieć pretensje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaza165
Cortino, mnie tak strasznie jest wstyd, bo ja zrobiłam kiedyś ponownie. Z tym, że on chciał go wyrzucić do kosza, złapałam jego rękę w ostatniej chwili.. To było we wrześniu zeszłego roku... A do dziś spuszczam głowę na samo to wspomnienie. Pamiętam jak bolało, gdy zdejmował z szyi łancuszek ode mnie... Wtedy gdy mnie tak strasznie zawiódł. Ech, od razu mi 'przeszło' i zapragnęłam, by założył go ponownie... Ilu rzeczy wcześniej nie dostrzegałam... tyle błędów... nieprzemyslanych słów, gestów..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwa razy pod obojczyk dwa...
Może dziwnie to zabrzmi, ale ja cieszę się że oddałam Mu ten pierścionek. Dając mi ten dowód milości kochał mnie, był szczęśliwy, skoro później odszedł nie mogłam go nosić, bo jak? Nie chciał go przyjąć, ale powiedziałam, że widać na niego nie zasługuję....nie mogę posiadać czegos co do mnie nie należ. A skoro Jego serce nie chce być już ze mną nie mogę mieć i pierścionka. Nigdy nie myślałam o nim jak o rzczy materialnej ,wartej kilka tysiecy. A czemu nie zatrzymałam tak naprawdę? Bo co jeśli nigdy do mnie nie wróci i zacznę układać sobie zycie? Wtedy go wyrzucę, oddam? Nie:( nie wiem czy go ma...prosiłam, ze jeśliw NAs nie wierzy już wcale, że wie, że nigdy nie wróci to chciałabym żeby oddał na jakiś dom dziecka albo hospicjum, oni mogą sprzedać i mieć troszkę pieniążków ładnych. Smutne, ale prawdziwe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dwa razy pod obojczyk dwa... - dobre podejście, ale dziewczyny najważniejsze to postępować w zgodzie z sobą... z pieścionkiem to na na szczęście nie mialam problemu - nie byłam zaręczona, ale pewnie bym go oddala. miałam łańcuszek nie oddałam go... bo mam od niego też inne rzeczy, tak samo jak on ode mnie... ja łańcuszka nie noszę, mam schowany razem z większością rzeczy od niego, przynajmniej tych najcenniejszych dla mnie oczywiście, łącznie z listem, w którym padło kocham Cię :) wiem, że on codziennie wychodząc przed dom patrzy na nasze drzewo zasadzone wspólnie... wiem, że dla niego ono mialo olbrzymie znaczenie, dla mnie też zresztą... u mnie na działce kwitnie krzew od niego... i nawet po tym co się stało między nami nigdy nie pozwolę go usunąć, teraz nawet nie walczę o to by rodzina nie sprzedała tej ziemi... ale mi się wzięło na rozważania, ale wiecie co im więcej z siebie wyrzucam nawet może takich spraw, które inne osoby uznają za pierdoły tym mi lżej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozumiem Cię "dwa razy pod obojczyk dwa... " u Ciebie to inna sytuacja. U mnie chciał odejść bo zdjęłam pierścionek, bo mnie wkurzył brakiem zainteresowania przygotowaniem do ślubu. No cóż... bywa Mój pierścionek też jest sporo wart, choć mówiłam tyle razy, że nie chcę takiego drogiego, ale się uparł. Ktoś powie pewnie, że się postawił, że taki kupił. Też tak myślałam i kiedyś mu to powiedziałam, a on jak zwykle wytłumaczył, że to nie jest postawienie się, tylko pokazanie, że jestem dla niego najważniejsza na świecie, a to co mi daje ma nie być zwykłym pierścionkiem, jaki może mi kupić codziennie tylko czymś wyjątkowym. Przekazaniem jego miłości. Czytałam wczoraj topik na kafe, że dziewczyna chciała z diamentem, a dostała brylantem. Nie ganię jej, ale z drugiej strony rozumiem, że pragnęła czegoś więcej, że za tą kwotę którą wydał mógł kupić ten brylancik czy diamencik. Mnie jest obojetne, czy mam cyrkonię czy brylanty na palcu. Patrzę na ten pierścionek i oczy zachodzą łzami. On jeden chciał mnie po miesiącu, jak zechciałam z nim być, a tyle lat czekał odtrącony. Mój były miał mnie tyle lat i dopiero kiedy powiedziałam, że odchodzę, chciał się oświadczać, żenić itp. Ktoś powie że przegrałam życie, tak, mówię sobie to codziennie, ale wiem, że kochając mojego obecnego narzeczonego, oddaję mu to, co powinnam mu dać te 5 lat temu, kiedy powiedziałam mu, że nigdy ze mna nie będzie! Teraz mogę dać mu swoją miłość, tyle czasu musiało upłynąć bym zrozumiała, że to jemu należy się moja miłość. Nawet jeśli, on już jej nie będzie teraz chciał. Bo moze jest już za późno!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwa razy pod obojczyk dwa...
Szkoda mi tylko tak naprawdę tego, ze te zaręczyny były...myślałam, że będę miała jedne, piękne na całe życie...nie wyszło:( chociaż były piekne, ślicznie to zaplanował.... zawsze mówił, że mam się nie interesować tym że pierścionek kosztował kilka dobrych tysiecy, bo raz w życiu sie człowiek oswiadcza przyszłej żonce... mam taką ochotę popłakać... dlaczego Nam sie takie rzeczy przydarzają? czy życie nie może być ciutkę łatwiejsze? Czuję się jak 50letnia kobieta po przejściach... tylko szkoda, że do tej 50 mi jeszcze tak daleko;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaza165
Nie noszę na palcu brylantów ani też diamentów.. Pierścionek nie kosztował milionów, ale dla mnie znaczy cholernie dużo. Hah... nie sądzę by jego wartość materialna stanowi choć połowę tego, co Wy miałyście szczęście otrzymać.. Ale wartość wspomnień z nim związanych,poświęceń, jakie GO kosztował... pamięć o tym jest dla mnie ogromnie ważna. Ten kawałek szlachetnego metalu pobłyskujący ślicznymi kamieniami przypomina te piękne chwile, podtrzymuje nadzieje... że kiedyś będzie lepiej. Nie wiem, pewnie gdybyśmy się rozstali w innych okolicznościach..zdjęłabym go z palca. Tak myślę.. Ale w tej sytuacji nie potrafię. Nie potrafię, bo nie rozumiem. I wciąż się łudzę, że jednak wróci.. Że kiedy zrozumie - spojrzy na ten pierścionek wciąż spoczywający na moim palcu... i wróci. Nie wiem, może źle to wszystko pojmuję, ale wiem ile otuchy dodaje mi wciąż znajdujący się na szyi sznurek koralików, który zrobiłam własnoręcznie... I patrzę także przez ten pryzmat na pierścionek.. Poza tym, głupio to zabrzmi, ale daje mi poczucie bezpieczeństwa. Bo w tej chwili, gdy nie mam ochoty na kontakty z innymi mężczyznami.. mogę wejść do klubu nie obawiając się, że nie będę mogła sobie poradzić.. Bo w środę wystarczyło podniesienie dłoni pod światło.. i wokół zrobiło się taj przyjemnie pusto. Nie zamierzam go zdjąć. Zrobiłabym coś całkowicie sprzecznego z samą sobą. Ech, przepraszam, że piszę dziś jak postrzelona, ale nie dość, że jestem wyczerpana fizycznie to poprawiłam szampana lekami przeciwbólowymi. I właściwie sama nie wiem co ja tutaj robię.. ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beren
Ja miałem trochę inny problem niż cena - trafić w gust :) Trzy miesiące biegałem po tych krukach, yesach i innych porównując i główkując. Do dzisiaj Panie z tych sklepów mi "dzień dobry" mówią na ulicy :) tyle u nich przesiedziałem. W końcu opierając się na wzorze który był w sklepie zamówiłem pierścionek w centrali sieci i za dopłata miałem jego wersję w tzw "żółtym złocie" Piękne czasy :) Dziwne ale miło to wspominam. I wiecie co? Dla tej właściwej znajdę piękniejszy bo będzie warto. Ktoś tam na to zasługuje... Trza go tylko kiedyś znaleźć :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja piszę na forum bo nie wchodzę na gg żeby ex nie zagadywał :P ale powinnam się wziąść za jakieś porządki i pranie heh Zaza - postępuj zgodnie z tym co czujesz, historia każdego z nas jest inna... znam co prawda z widzenia osobę, która przez wiele lat nosiła pierścionek mimo zerwanych zaręczyn, mimo że chłopak ułożył sobie zycie, podobno - bo słyszałałam to ood innych osób ta dziewczyna chciała pozostać wierna swojej miłości temu któremu na pytanie czy bedziesz moja zona odpowiedziała tak... nie wiem czy kiedyś go zdjęła czy zdejmie... ale wiem, że historie kazdego z nas są inne i najważniejsze to w głebi serca sobie odpowiedziec co czuję i postępować zgodnie z sobą... ja też mogę kiedyś zapłacić za swój homor, za to ze wybaczyć wybaczę ale nie zapominam, za to, że nie powiedziałam wróc do mnie... ale żyję w zgodzie z sobą i to ja ponosze konsekwencje i będę je ponosić... A co z jakimś spotkaniem bo się temat urwał? kto chętny jeszcze? :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaza165
hihi chyba nie ma więcej chętnych :( Trudno, w takim gronie tez będziemy się nieźle bawić :) zaczynam od nowa - moze zdejmę go, gdy będzie z inną...? Nie wiem, trudno mi w tej chwili powiedzieć.. To wszystko zbyt swieże. Jutro miną dwa tygodnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zaza165 - może po prostu zostaw to życiu... sądze, że przyjdzie czas, ze ściągniesz a moze nie będzie takiej konieczności :) przyszłości nie przewidzisz a moze być ona na prawdę zaskakująca. Ja przez kłótnie z facetem mam wymarzoną pracę, dzięki pracy poznałam nowych ludzi... którzy pokazali mi że można zyć inaczej... i ze szczęscie to nie tylko facet wiadomo miłość jest naważmiejsza i najlpeiej jak się ma ją pod różnymi postaciami... tych przykładów mogę podać wiele... nie mam własnej rodziny zdecydowalam się być mamą zastępczą, wiele osób mi w tym pomaga i to co wydawało się niemożliwe staje się realne... ktoś mi kiedyś powiedział że jeśli będziemy kiedys mieli być razem odnajdziemy się i choć na dzień dziejszy twierdzę, że nie będę z nim, tak na prawdę nikt mi takiej pewności nie da... A co do spotkania jak się coś dogadamy konkretniej moze i większa liczba osób się znajdzie? :P, narazie się przypomnialam z tym na nowej stronie, żeby nie było że ktoś nie doczytał heh pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beren
Jak znam życia to nie dostanę urlopu ale co tam dla tak miłego towarzystwa warto zaszaleć i się wybrać w kraj :) Trzeba będzie popytać ludzi może rzeczywiście się uda skombinować jakiś wspólny wypad :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×