Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pani ktora potrzebuje pomocy

FInanse domowe- jak ludzie oszczedzacie ile wydajecie?

Polecane posty

Gość panijaśminowa
próbuję oszczędzać ----------------------> masz rację, niestety:( Jeszcze teraz, gdy paczka fajek kosztuje prawie 10 zł to prawdziwy pożeracz kasy:( My z moim facetem tylko czasem wieczorkiem sobie zapalimy, więc paczkę kupujemy raz na 1 - 2 tygodnie, a moim to tak mi zawsze szkoda tego 10 zł, że szok:( Zwłaszcza, ze jak tak mało palimy, to tym bardziej powinniśmy przestać:P Ale tak jak mówi amita: nałóg... Nałóg jest nałóg:(... A nałogowca zrozumie tylko drugi nałogowiec;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Preben i Porbjorn
Jaśminówka, to ja przy tobie jestem wręcz rozrzutna! :P Co prawda nie palę, nie jem słodyczy i nie piję alkoholu (bo po prostu mnie do tych rzeczy nie ciągnie), ale gotuję porządne pełnowartościowe posiłki i kupuję wędliny. Do fryzjera też chodzę i to do tego wszyscy, bo dzieciaki mają dłuższe włosy, których nie umiałabym sama ładnie ściąć i wycieniować (szczególnie chłopięcych). A co tam, nie wszystko trzeba sobie tak od razu odmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Preben i Porbjorn
* przepraszam - Jaśminowa powinno być

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Preben i Porbjorn
* chodzimy, a nie chodzę :) sorry za literówki i przejęzyczenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Preben i Porbjorn
* wszystkiego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ekstramocny
Oszczędzam na tym, że nie wydaję pieniędzy na tzw. pierdoły. Zakupy mam zawsze określone i konkretne. Nigdy nie kupuję jedzenie na mieście, nie kupuję gotowych kanapek, herbat z automatu i tym podobnych przyjemności. Odstawiłem chipsy. Poza tym nie oszczędzam, w zupełności wystarcza mi dokonywanie zakupów celowych. Od dwóch lat prowadzę tabelę wydatków w excelu, i np. w 2009 r. koszty domu (opłaty, net, telefon,) wyniosły mnie średnio 535 zł. Wydatki gotówkowe - żywność, chemia, czasami coś użyteczności ogólnej 835 zł, auto 400 (w tym paliwo, naprawy, ubezpieczenie, miesięczny przebieg ok. 1700 km. Wydatki allegro 300 zł - gra, ciuch, książka, dywaniki do auta, takie rzeczy. Średnie wydatki miesięczne 2000 zł. Odkładam regulanie drugie tyle, a w miesiącu nagród nawet trzykrotność. Jak ktoś nie szanuje pieniędzy, to nigdy do niczego nie dojdzie, i zawsze pozostanie gołodupcem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panijaśminowa
Preben i Porbjorn ---------------------> rzeczywiście rozrzutna;) Pewnie, ze nie trzeba sobie odmawiać, ja wcześniej non stop farbowałam czerep i latałam do fryzjera co 3 tygodnie, bo miałam krótkie włosy;P Co do obiadków, to je też gotuję porządne posiłki, codziennie zupka domowej roboty (mój facet bez zupy nie wyszedłby do pracy:)) lub rosołek, zawsze wychodzi mi cały gar pełen warzyw, bo sama jestem uzależniona od zup:) Na drugie danie najczęściej ryż lub ziemniaki, gotowane warzywa, jajo sadzone, filet z kurczaka, mielone, rzadko schabowe, ryba lub paluszki rybne (to mój facet, bo ja paluszków nie lubię), surówka (z kiszonej kapusty lub pora najczęsciej), poza tym pierogi od babci, kurczak pieczony od mamy, naleśniki z serem, z dżemem, spagetti (to znów MOJA wielka słabość), itp... W ogóle teraz to i tak mam już mniejszy problem z moim facetem, bo byl straaaaaaaasznie wybredny, nic mi nie chciał jeść, to też nie pomaga w oszczędzaniu, kurcze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panijaśminowa
Ciąg dalszy MOICH sposobów na oszczędzanie: 5. Sprawdzone kosmetyki kupuję w dużych ekonomicznych opakowaniach, np. krem NIVEA 400 ml, którego podobnie jak któraś z dziewczyn używam do twarzy, ciała, stóp, dłoni, ust, do łagodzenia podrażnień. Środki higieniczne kupuję dyskontowe, odpowiadają mi, zwłaszcza wacik do zmycia lakieru do paznokci naprawdę nie musi być firmowy;P Wkładki higieniczne - BIEDRONKA lub Rossmann 'Facelle" , płatki kosmetyczne, patyczki z watą, chusteczki higieniczne "wyciągane" i paczkowane - TESCO lub BIEDRONKA, tampony TESCO lub Bella, Naturella (jak są na promocji), raz kupiłam OB i porażającej różnicy dla mnie nie ma, jedynie w cenie, naprawdę;) Do prania tylko płyn PERSIL (niestety 35 zł za 3l, ale świetnie pierze i jest wydajny), za to do płukania już tańszy "Sofin" Global za ok. 6 zł na promocji, choć wcześniej tylko LENOR. Pranie nastawiam zawsze na "Mini 30", oszczędzam prąd, wodę, a że mam dobry płyn to pranie ładnie mi się dopiera:) Zawsze "zbieram" brudne rzeczy, żeby mieć wypełnioną pralkę. Jak mam jakieś szczególnie nieciekawe plamy do zapieram mydłem Biały Jeleń lub Biały Wielbłąd, wrzucam do pralki i zawsze mi się dopiera:) Na podrażnienia i wysuszoną skórę nie kombinuję z szukaniem w drogeriach, tylko kupuję w aptece maść z witaminą A za 2 zł, a do twarzy super jest "krem z wit. A" z apteki, taki "no name" :) za 3 zł. Mój facet używa obu do bardzo przesuszonej skóry dłoni i stóp. Tanio i skutecznie. 6. Staram się ograniczać używanie odkurzacza. Nie mam dywanów, tylko płytki i parkiet, więc gdy tylko mogę, to nie włączam odkurzacza, tylko zamiatam. Zawsze pamiętam, żeby odłączyć nieużywaną ładowarkę od prądu. Większość rzeczy mam podpiętych do prądu tak, że mogę i wyłączam całą listwę. Staram się włączać TV tylko, by obejrzeć coś konkretnego, a nie: " a niech sobie coś tam leci w tle...", bo tak robi mój facet:( Bardzo rzadko używam... żelazka:) Nie z oszczędnosci, z przyzwyczajenia, nie lubię prasować. Wiem, ze dziwnie to brzmi, ale mamy ubrania, które mało się gniotą. Po dokładnym rozwieszeniu i wyschnięciu, ładnie je składam przez co się prostują w szafie i gdy je założymy dobrze wyglądają, zwłaszcza moje - obcisłe nie potrzebują zelazka;P Dodam, ze moja przyjaciółka od lat też tak robi:D Za to moja mam prasuje nawet majtki i skarpetki:P Wodę na herbatkę gotuję tylko w czajniku na gazie, choć mamy też elektryczny, bez którego nie może żyć mój facet, ale powoli i jego oduczam go używać. W końcu schowam elektryczny i tyle:) 7. Przestałam zaglądać na Allegro:D To mój wielki kusiciel... A bo tanio, a bo zaraz koniec aukcji...:P Teraz wchodzę tam tylko po to, by coś sprzedać. Wcześniej byłam perfumową maniaczką, nazbierało mi się tego, że ho ho... Za to mój facet niecierpi wszelkich sztucznych zapachów (uznaje tylko zapach ciałka, mydełka, szamponu, kremu nivea i leciutkiego antyperspirantu:) ), więc wzięłam się za sprzedaż na Allegro moich ukochanych flaszeczek i... dość, że ładne, nowe zapachy się nie zmarnowały, to uzbierała się też całkiem niezła sumka:) Poza tym chwalę sobie Allegro, gdy naprawdę czegoś potrzebujemy, można wyhaczyć prawdziwą okazję:) 8. Gdy tylko mogę, idę wszędzie na piechotę. Oszczędzam 2 zł na każdym bilecie, a i troszkę kalorii się spala, poza tym nie lubię autobusów, zwłaszcza latem...;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdybym żyła jak Ty,spałabym na kasie :) Ale-makaron typu tesco zawsze mi się rozpaciuje,dlatego najczęściej używam "goliarda".Tampony,tylko ob,no ewentualnie bella.Kiedyś kupiłam w lidlu i leżą do tej pory.Dla mnie duża różnica w użytkowaniu.Za to kosmetyki mogę mieć najtańsze,zwłaszcza szampony,po tych najzwyklejszych mnie skóra nie swędzi ;) Ale żeby nie wiem co-czajnika elektrycznego zabarać sobie nie dam! I nie wierzę,że na gazie jest taniej,kiedyś nawet jedna koleżanka obliczała koszt.Ale to jak ze zmywarką.Ogólnie powiem,że podziwiam,a mi mąż mówi,że ja skąpa jestem.Ja przy Tobie to kasę przez okno wyrzucam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panijaśminowa
amita ---------> Ja od niedawna tak żyję, odkąd zamieszkałam z ukochanym, a to wszystko dlatego, że odkąd ja nie pracuję, mamy niecałe 1800 zł na miesiąc na nas dwoje, przy czym zjadają nas opłaty, a i z długami mamy niefanie do tego stopnia, ze czasem mamy 1000 zł na nas dwoje na opłaty, jedzenie, ciuchy, przyjemności... :( Na tym co wymieniłam staram/y się oszczędzać, ale kasa nam się rozpływa na przyjemnościach typu: wino, ciasto, whisky, część do komputera, w czym niestety przoduje mój facet:( a ja dupa wołowa nie umiem go tego oduczyć wrrrrrrr:P Poza tym mnie się bardzo zmienił charakter i naprawdę niewiele (rzeczy, kasy) mi do szczęścia potrzeba:D Chyba zaczynam uprawiać jakąś nową filozofię minimalizmu hihi ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panijaśminowa
A co do czajnika: elektryczny kontra tradycyjny, to tak jak mówisz, zdania są równie podzielone, jak w temacie zmywarki do naczyń:) Coś na kształt dyskusji o wyższosci Bożego Narodzenia nad Wielkanocą:P Chyba nie ma sensu się w nią zagłębiać;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panijaśminowa
mi mała--------> no może taka ze mnie trochę pseudofilozofka;) Ale co do wody w 100% się z Tobą zgadzam! Ja mieszkam w regionie gdzie woda jest jedną z najlepszych w Polsce, a mimo to nie wyobrażam sobie pić tej wody zamiast mineralnej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Preben i Porbjorn
Pewnie mnie zaraz za to zaszczujecie ALE wasze podejście do wody butelkowanej i kranówki jest typowo polskie. Tak polskie jak posiadanie kosza na śmieci pod zlewem i chodzenie w filcowych kapciach w lato. Ja też kiedyś myślałam jak wy, kupowałam wodę w sklepie, nosiłam czapki od jesieni do wiosny i jadłam zupy. Dziś z perspektywy lat widzę, jak wiele rzeczy było nonsensem, ale musiało upłynąć dużo czasu żebym to pojęła. Zauważyłam, że woda w butelkach (choć wcale nie lepsza) stała się częścią polskiej kultury, obok schabowego, kapusty, wątróbki i lekarstw. :o Tyle w temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie też jest bardzo dobra woda,ale my lubimy gazowaną.To jedyny gazowany napój w naszym domu,więc czasem na imprezkach moje dzieci "rzucają" się na kolorowe gazony.I politowanie w oczach tych co nie wiedzą-moglibyście kupić im colę lub oranżadę :) Nie gazowana,dobra woda to już droższa,tańsze smakują albo jak moja kranówa lub gorzej.Do np rozcieńczania soków używam przegotowanej.Podpaski-mi bella wystarczają w zupełności.O kosmetykach pisałam-nie wiem co za różnica,ale po wiekszości mnie wszystko swędzi,może to kwestia dodatków zapachowych? Co do jedzenia-tylko górna półka i jak najwięcej swojej produkcji.Leków nie używam,chwalić boga zbyt często.Raz,że rzadko chorujemy,dwa,że cebula i czosnek czynią cuda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kosz pod zlewem jest po prostu,zwyczajnie wygodny.Wiem,bo sama mam trzy szafi i kuchenkę gazową dalej.Z reguły wszystko obieram do zlewu,potem wybieram ;) chyba,że podłoże starą reklamówkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez sie staram oszczedzac:) w calym domu mam zarowki energooszczedne,ale tojuz chyba stanard. Strasznie mam droga ciepla wode,1m kosztuje ponad 20zl,ale za to gaz mam w ryczalcie,wiec staram sie grzac wode do mycia naczyn,do kapania. Pranie robie tez dosc rzadko,bo zbieram na caly beben - 6 kg. Nigdy nie piore 3 rzeczy,jak niektorzy. Co do jedzenia to na tym raczej nie oszczedzam,ale zawsze pod koniec tygodnia robie np.zapiekanke czy pizze z resztek tego,co mam w lodowce,zebym nie musiala tego wyrzucac. Przekonalam sie juz,ze jak cos jest tansze,to nie znaczy,ze gorsze. Kupuje np.make w biedronce tortowa,bo zawsze wychodzi mi z niej ciasto bez zakalca:) A kiedys kupowalam te drozsze,i jak dla mnie sa gorsze. Co do kosmetykow tez juz nie szaleje,kiedys mialam manie kupowania wszystkiego na zapas,co konczylo sie tym,ze polowe musialam wyrzucac,bo konczyl sie termin. Teraz regularnie dokupuje tylko to,co akurat mi sie konczy. Nie kupuje tez np.wacikow do twarzy,tylko wate,jedno opakowanie starcza mi na ok.2 miesiace,koszt 2 zl:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Preben i Porbjorn
No widzisz, a ja nie mam kosza pod zlewem, bo przejrzałam na oczy jak się wyrwałam z kraju, że ludzie pod zlewem trzymają wszystkie środki czystości + wiadra i miski do porządków. Kosze wszędzie były wolno stojące, wysokie, 60 litrowe z pokrywą, otwierane na pedał (po to by nie dotykać rękoma i nie brudzić klapy). Taki też sobie sprawiłam i jest o wiele wydajniejszy niż pod-zlewowe u moich rodziców, przyjaciół i sąsiadów. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Preben i Porbjorn
Są rzeczy w Biedronce, które są nieporównywalnie lepsze od swoich droższych odpowiedników, np. papier toaletowy Queen (super!), płatki kosmetyczne (lepsze od niejednych formowych!) i wiele innych produktów,. To samo mogę śmiało powiedzieć o Lidlu i Tesco.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dobrym sposobem tez sa wlasnie lokaty. Mamy troche odlozonych pieniedzy,systematycznie zakladamy lokate,i np.po pol roku jest ok.1 tys zl odsetek. Za te pieniadze kupujemy cos pozytecznego,ostatnio byla to zamrazarka,wczesniej tv,teraz zamierzamy sie ubrac porzadnie za te pieniadze. Mysle,ze to tez jest jakis sposob. W sumie mamy te rzeczy za pieniadze,na ktore nie musielismy pracowac,same na siebie pracowaly lezac na lokacie. Jak nie musze,tez nie jezdze autobusami,tylko ide na pieszo. Wracajac jeszcze do kwestii jedzenia,to np.czesto robie pierogi z miesa z zup. Mroze je przez np.miesiac,a potem robie pierogi. W lato robie tez rozne przetwory,typu ogorki,salatki,papryka,grzybki,kapusta itp. Dzieki temu cala zime zawsze jest cos do obiadu,i nie musze kupowac horrendalnie drogich warzyw,ktore zreszta smakuja sztucznie. Mroze tez owoce sezonowe,np.truskawki,jagody,porzeczki,w zimie jak znalazl sa do ciasta,koktajli,galaretek. Nie kupujemy tez nie wiadomo jakich ilosci slodyczy,czesto sama cos produkuje:) Galaretki z owocami,ciasta,ciastka,rogaliki itp. Inna sprawa jest taka,ze tesciowe mieszkaja na wsi,wiec nie kupujemy wogole nabialu,wiekszosciwarzyw typu ziemniaki,cebula,wloszczyzna - wiec to tez jest mega oszczednosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Preben i Porbjorn(matko,co za nick!) ja jednak wolę kosz schować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez mam kosz pod zlewem. A zlew mam w szafce naroznej,wiec i miejsca pod nim duzo. Spokojnie miesci sie kosz,i wszystkie detergenty,miski,miedniczki itp. Dla mnie np.trzymanie duzego kosza centralnie na zewnatrz nie jest dobrym pomyslem. Zanim go zapelnie,to juz czuc fetor z niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam pomieszanie z poplątaniem,bo w narożnej szafce mam zainstalowany zlew,pod nim szafka cudów,czyli wszelkie sprzęty kuchenne na dole,na górze-miski,olej,butelki z nalewkami,pojemnik na sztućce.Do niej ładuję ile wlezie,bo pojemna jest,nie powiem.Zlewozmywakową szafkę,normalną przykryłam blatem i robi za ciąg szafek.Ogólnie dolnych mam narożną,dwie podwójne i taką połówkę.Górnych mam jedną i jedną narożną.Myślę,że śmiało mogę robić za guru w temacie-jak upchnąć kuchnię w kilku szafkach! :)czyli jak oszczędzać miejsce.Bo choć kuchnia nie mała to taki układ,że więcej nie wejdzie.Teraz nawet dokupiłam szafkę wiszącą,na niej przykręciłam blat od stołu i tym sposobem mam dodatkową szafkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panijaśminowa
Witam w (u mnie mroźną lecz słoneczną) sobotę, Kobietki:) Co do wody, to tak jak mówisz amita, jak mineralna, to na pewno nie najtańsza, bo rzeczywiście smakuje jak kranówa:P My kupujemy Żywiec Zdrój, ale raczej latem i nie tak często, bo mój facet woli soki i colę (niestety:( ), a ja jestem maniaczką wszelkich herbat, wolę je od napojów i wody nawet latem. Wodą z kranu (przegotowaną) rozcieńczam za to soki zagęszczone z Herbapolu. Super sprawą jest robienie przetworów na zimę tak jak robi je Pauuulla24. Dość, że smacznie, to oszczędnie, bo mniej pieniążków i czasu na łażenie za sałatką na przykład stracimy zimą. Ja planowałam pozamrażać trochę truskawek i warzyw latem, ale tak jakoś mi się zapomniało...:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panijaśminowa
Zgadzam się też co do tego, że nie warto kupować kosmetyków na zapas. Też baaaaardzo długo tak robiłam, przede wszystkim kuszona promocjami w drogeriach i tym, że byłam konsultantką Avon ("wow, ale promocja, może się nie powtórzyć, muszę to mieć!!!"). Później masę kosmetyków musiałam wyrzucać, bo mijała data ważności:( W ogóle promocje to strasznym kusiciel i swietny chwyt marketingowy, dzięki któremu ludzie kupują najmniej potrzebne rzeczy. Ja na szczęście już się z tego wyleczyłam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam:) co do wody to ja kupuje w 5l baniakach primavere,oczywiscie niegazowana. My raczej nie pijemy zadnych gazowanych - szkoda kasy i zdrowia. Poza tym juz sie przekonalam,ze po wypiciu szklanki czegos gazowanego i slodkiego chce mi sie jeszcze bardziej pic niz wczesniej:) Tez czesto robie w dzbanku wode przegotowana z cytryna albo wlasnie z sokami z herbapolu. Sa one dosc drogie,ale za to bardzo wydajne - co tez jest oszczednoscia,bo kupujac ten tanszy sok,trzeba go sporo wlac do wody,zeby poczuc smak,a herbapol naprawde jest dobry i starcza na dlugo:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panijaśminowa
Dokładnie, Herbapol jest wart swojej ceny, choć czasem skuszę się na syrop "Dar lata" w Biedronce, jest całkiem, całkiem. Wodę z cytryną też robię, ale latem:) Czasem też w większej ilośći zaparzam w dużym dzbanku herbatę: zieloną lub owocową i tak sobie popijamy cały dzień, zamiast napojów. Ja gazowanych napojów, ani wody z gazem nie pijam, bo później mam straszny problem z brzuchem:( i po prostu nie lubię. Poza tym oduczam mojego faceta picia coli i innych świństw:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panijaśminowa
podoba mi się, ze u amity dzieciaki piją wodę gazowaną zamiast wstrętnych napojów:) Nawet za cenę opinii wyrodnych rodziców, co dzieciom 99 gr na oranżadę żałują hihi ;) W moim rodzinnym domu nigdy nie było słodkich napojów, jedynie herbata, woda gazowana (także podobnie) oraz kompoty, za co jestem dziś moim rodzicom i babci bardzo wdzięczna:) Leków też na szczęście używamy sporadycznie i tak jak już wspominałyście, o zdrówko i odporność dbam m. in. czosnkiem, cebulą i miodem, na którym akurat nie oszczędzam, kupuję tylko z polskich pasiek, nigdy z etykietą: "mieszanka miodów z krajów UE i poza UE", brzmi mi to bardzo podejrzanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość próbuję oszczędzać
Ale się temat rozwija :) Co do kosza - ja też nie mam pod zlewem i bardzo sobie chwalę, mam mały kosz wolnostojący i dzięki temu dużo wygodniej się z niego korzysta, niż za każdym razem otwierając szafkę, nie rzadko nawet brudząc niemiłosiernie drzwiczki. Poza tym dzięki temu że jest mały, nie zdąży się zaśmierdzieć przed zapełnieniem. I jeszcze jedno: mam pod zlewem zainstalowany rozdrabniacz odpadków, dzięki czemu ilość śmieci przez nas produkowanych jest dużo mniejsza i właśnie większość tych potencjalnie śmierdzących nie ląduje w koszu tylko zmielona spływa kanalizacją. Swego czasu nawet nasza administracja zachęcała do montowania takich urządzeń, ale my już dawno mieliśmy :) Co do oszczędzania - my też nie kupujemy żadnych kolorowych napojów, gazowanych ani sztucznych. Czasmi soki, ale wolę świeżo wyciskany z grejfrutów i pomarańczy niż kupny. Owoce nie są najtańsze, ale wolę jedną szklankę takiego soku na śniadanie niż cały litr kartonowego. Niestety oboje przepadamy za dobrym winem, mąż za whisky - a to nie są tanie rzeczy. Na jedzeniu tez raczej nie oszczędzamy, choć wiadomo, że na ceny patrzę, a czasami różnice w cenach między sklepami są kosmiczne!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dobrym sposobem jest tez miec w domu skarbonke,ktorej nie mozna otworzyc:) naprawde:) ja taka mam,i zawsze ja rozbijam przed wyjazdem na wakacje... nie wrzucam tam okreslonej kwoty co jakis czas,tylko z reguly wrzucam tam reszte z zakupow,raz to jest 2 zl,raz 5,czasem 15. Robie to spontanicznie,jak mi sie przypomni:) I naprawde,kwoty po rozbiciu skarbonki zaskakuja mnie:) polecam,to moja stara metoda z dziecinstwa,jak skladalam pieniadze na jakies zrealizowanie marzen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość próbuję oszczędzać
Paulla - u mnie się to nie sprawdza. Skarbonkę mam otwieraną na dole i wyjęcie z niej pieniędzy to żaden problem. Mamy za to konto oszczędnościowe w banku, w którym wszystkie inne konta zlikwidowaliśmy, a jedynym sposobem wypłaty tych pieniezy jest pójście do oddziału, więc nigdy nie jest nam po drodze. nie mamy tam dużej kwoty, ale na jakąś czarną godzinę starczy. Mamy też konto oszcz w banku gdzie mamy bieżące konto i tam przelewamy comiesięczne nadwyżki. Próbowałam tez odkładać pieniądze w domu, np. w kopercie schowanej tak, żeby za bardzo nie rzucała się w oczy, ale do tej pory - bez skutku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×