dorolcia 0 Napisano Lipiec 14, 2009 Dzięki za wsparcie. Jak ja się wyprowadzę to kontaktu nie będzie żadnego. Zbyt wiele już wycierpiałam z ich powodu. Bo jak można np. powiedzieć:\" mieszkasz tu na razie, a ja czekam aż to \"na razie\" się skończy\", albo \"gówno mnie obchodzi z czego będziesz żyć\" - a mamy 2 dzieci! Czy tak mówią RODZICE??? Sama jestem rodzicem i nie potrafię tego zrozumieć, jak tak można... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
tullipanova 0 Napisano Lipiec 14, 2009 Mój spacer się przerwał, bo pieski głodne. Najedzą się i ruszam znów :) Cóż, ja ze strony moich też usłyszałam wiele przykrego, ale i nie byłam im dłużna. Człowiek w nerwach mówi wiele rzeczy... Choć moi raczą mnie takimi non stop takimi tekstami jak \"będziesz mieszkać z nami chyba do 40tki\", \"twoja samodzielność nie obędzie się bez naszego wsparcia finansowego\". I to jest paradoks. Bo to właśnie ich zachowanie w dużym stopniu przyczyniło się do mojej depresji (nie było jej przyczyną, ale pożywką - efekt, mam 22 lata i obecnie nie pracuję, odkładałam przez ponad 2 lata plan założenia własnej działalności) i to właśnie z ich powodu mam problem z gospodarowaniem pieniędzmi - tak jak pisałam wcześniej nie okazywali mi nigdy uczuć, więc podświadomie uznałam, że pieniądze są synonimem uczucia miłości. Dotąd oprócz jedzenia sięgałam po zakupy na poprawę chandry (aukcje w domu, sklepy jak byłam poza nim), nawet zakup długopisu potrafił poprawić mi humor! Na szczęście jakiś czas temu ,chyba na BBC, leciał taki cykl programów o ludziach z problemami finansowymi - pomagali im do strony organizacyjnej i psycholog szukał przyczyn. To bardzo mi pomogło zrozumieć mechanizm jaki mną kierował - dziś jestem wciąż na minusie (jedyny plus, że moje długi nie mają terminu spłaty), ale jest już dużo lepiej. Przede wszystkim przystopowałam o 90% z zakupami. Teraz planuję to spłacać i jak wyjdę na zero chcę założyć firmę, bo nie potrzebuję dużo na start :) Wiesz, nie chcę usprawiedliwiać Twoich rodziców, ale nie zawsze jest takie jak się nam wydaje...u mnie kiedyś było duuuuuużo gorzej, nie do wytrzymania. Ale to było błędne koło - zaczęło się i po prostu każdy się zatracił w swoich żalach, odbijaliśmy piłeczkę. Choć to ja częściej odpuszczam - nie żałuję, bo wiem jak to by wyglądało bez tego.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
dorolcia 0 Napisano Lipiec 14, 2009 U mnie sytuacja wygląda tak, że ja po ślubie mieszkałam jakiś czas - kilka lat na blokach. Potem mąż miał szansę otworzyć własny interes, tylko potrzeba było miejsca na zakład, rodzice się zgodzili i warsztat stanął u nich na podwórku. Jest tam dużo miejsca - działka 30ar. Teściowa wróciła z włoch do swojego mieszkania i my przenieśliśmy się do moich rodziców do domu. I się zaczęło...Płacę za wszystko rodzicom: pprąd, gaz, woda, jedzenie sama dla nas kupuję i gotuję, choć kuchnia wspólna, nie mają mi co zarzucić. Ale sęk w tym, że ojciec nie toleruje mojego M. Dlaczego? Myślę, że dlatego, że idzie nam interes w miarę, mamy dobry samochód, choć używany, dzieci mają zabawki, dobre buty, ładne ubranka. Rodzice mają pieczarkarnię, zapieprzają, roboty pełno, tzn zapieprza matka, bo stary to typ dyrektora, co rozdziela tylko robote, chodzi i poucza. Pamiętam to od dziecka, bo od małego musieliśmy pomagać. Ja teraz nie pracuję. Nie raz chcemy pomóc w pracy czy coś, ale on się honorem unosi i nas nie potrzebuje. Wydaje mi się, że on nam zazdrości. Ale jak ojciec może zazdrościć czegoś swojemu rodzonemu dziecku? Wymyśla na mnie i mojego M takie rzeczy, że to się w głowie nie mieści. Nieraz za nic drze się po moich dzieciach, bo wie, że po mnie nie może. A matka mu się nigdy nie przeciwstawi, bo się go boi, nawet z papierosem na własnym podwurku się w krzakach chowa. To wszystko to jakaś paranoja. No i jeszcze jest mój brat, najmłodszy w rodzinie, pupil, stary synuś 30-letni, który jest tak perfidny, chamski, że to się w głowie nie mieści, ale rodzice złego słowa nie pozwolą na niego powiedzieć. Wszystko - działka i pieczarkarnia będzie dla niego. A ja prosiłam mamę, żeby mi przepisali kawałek, żebym się mogła wybudować, to NIE. Bo to jest dla jednego. Dają mi na każdym kroku odczuć, że mam się wynosić, choć jak im to wprost powiem to się wypierają. Taki jest mój stary. Połowy z tego wszystkiego co on mi powiedział to teraz nie pamięta, a drugą połowę przekręca. Mojemu M zarzucił, że mu zdewastował podwórko, co jest kłamstwem, że myśli tylko o sobie. Dawno byśmy stamtąd poszli, ale trzymał nas tam nasz interes, teraz kupujemy dom z działką, jak wszystko przeniesiemy to już mnie więcej nie zobaczą. Oby tylko wszystko się udało. Ojciec nawet nie wie jaki to stres, on sam działkę którą ma dostał od swoich rodziców, moja siostra po ślubie przeniosła się do domu teściów, ma męża jedynaka i dom mają już przepisany na siebie. Tylko ja o wszystko muszę sama się starać i jedyni ludzie, którzy mogliby mi pomóc, od których potrzebowałabym wsparcia choć duchowego - wypięli się na mnie. Zawiodłam się na nich bardzo. Mam dzieci i jeśli miałabym być takim rodzicem dla nich kiedyś, wolałabym tego nie dożyć. Łatwo jest być ojcem czy matką jak dziecko ma kilka, czy kilkanaście lat. Ale trzega być rodzicem do końca, nawet jak córka czy syn mają już swoje rodziny. Przepraszam dziewczyny, że ja tak się rozpisuję. Wiem, nie chcę nudzić, ale cholera jestem tak na maksa wkurzona, że muszę to z siebie wyrzucić. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
tullipanova 0 Napisano Lipiec 14, 2009 Faktycznie nieciekawie, ale za to masz fajnego męża i dzieci :) Tym trzeba się cieszyć :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość irydka Napisano Lipiec 15, 2009 Hej ! I ja mam za swoje z tymi rodzicami, jak byłam maleńka rodzice się rozstali, mam wyszła drugi raz za mąż, z ojcem nie utrzymywałam kontaktów, solidarnie trzymając stronę matki, mama ma oczywiście syna z moim ojczymem, przez całe życie czułam że mają tylko syna wspólnego, a córka to nawet matki nie jest, teraz już są starsi i przy rozmowie o spadku okazało się, że wszystko dostanie ich syn...mnie przez całe życie grosza nie dali, ze strony męża też całą miłość i majątek w 100% dostała jego siostra a on wielkie G, czy to forum pokrzywdzonych, los tak przyciąga ??? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
tullipanova 0 Napisano Lipiec 15, 2009 Wiecie co? Pokrzywdzenie, pokrzywdzeniem ale to my same jesteśmy kowalami swojego losu! Jasne, że lepiej gdy środowisko w którym żyjemy jest...hmmm...sprzyjające, ale przecież możemy wszystko zmienić. Rodziców raczej trudno, ale to tylko jedna ze składowych. Ja nie mogę się doczekać wyprowadzki, bo wiem, że choć oni się nigdy nie zmienią to będzie lepiej :) A tak swoją drogą irydko - wiesz, że to co zrobili Twoi rodzice odnośnie spadku jest i tak niegodne z polskim prawem? Taki testament jest nieważny - należy ci się tyle samo co bratu (przynajmniej z majątku Twojej mamy), choć pewnie nie w głowie Ci ewentualne spory i to rozumiem :) I nie żebym wysyłała Twoich rodziców na drugi świat, absolutnie nie!!! Ale są różne sytuacje życiowe i nie wiesz jak będzie za np. 10 lat i po prostu powinnaś wiedzieć, że :jakby co\" to prawo jest po Twojej stronie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
tullipanova 0 Napisano Lipiec 15, 2009 A tak w ogóle bardziej w duchu naszego topicu. Spotkałyście się z kombuchą? http://www.grzybkombucha.pl.tl/ Raczej nie jest raw, bo napój robi się na bazie herbaty i cukru (choć ten można zamienić na miód a nawet jeśli używamy cukru to grzyb go i tak przerobią na inne związki). Brzmi całkiem nieźle :) Na Allegro idzie kupić już za 5zł, więc zastanawiam się czy nie spróbować :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość aaa-nka Napisano Lipiec 15, 2009 dzisiaj miałam dzień wybitnie owocowy: maliny, wiśnie, porzeczki, jabłka, morele. Na obiad robiłam gołąbki z kapusty (ryż z pieczarkami i warzywami), kiszone ogórki oraz pomidor z cebulą. A wy co jadłyście surowego ? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
dorolcia 0 Napisano Lipiec 15, 2009 Ja miałam dzisiaj dietę tak pół na pół;). Cały dzień byłam poza dfomem i nie miałam wystarczających zapasów przy sobie, a i tak papryka, którą ze sobą wzięłam córcia mi podjadała:). Taki upał to dzieci w domu się męczą, więc wzięłam je na basen. Przyjemnie, chłodno nad wodą i w wodzie, a teraz cierpię niemiłosiernie, bo plecy dosłownie spaliłam. Szybko się opalam i wyglądam po trzech dniach na basenie jak po tygodniu na karaibach:D.Tylko brzuch mam w pasy jak tygrys, bo siedząc na słońcu fałdki na brzuchu poukładały się jedna na drugiej i tak mnie opaliło:O. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość irydka Napisano Lipiec 15, 2009 ja surowo jak zwykle, tylko na obiadek ugotowałam barszczyk czerwony ze świeżych buraczków, więc go zjadłam, wracając do zakwasu tym razem zrobiłam wg przepisu czyli zalałam osoloną wodą, wyszedł pyszny ale mnie taki mniej smakuje, ja zawsze zalewam ciepłą wodą ale bez soli i taki dla mnie jest przepyszny i zdrowszy :-D Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
tullipanova 0 Napisano Lipiec 16, 2009 A ja wczoraj źle, bardzo źle i dzisiaj mam: brzuch mnie boli i już 2 razy byłam w toalecie. Nie muszę chyba dodawać, że tam biegłam :P Właśnie szamam śniadanie: surowa marchewka, pomidor i 2 ogórki małosolne maminej roboty :) MAM DO WAS PYTAŃ KILKA :) 1. Poleca się picie soków (lepsze trawienie), ale ja mam tak, że np.chrupać marchew uwielbiam ale sok mi w ogóle nie podchodzi. I tak z wieloma rzeczami, które próbowałam w ostatnich dniach. Też tak macie/miałyście? I co robić? Darować sobie póki co czy zmuszać się do picia i czekać aż smak mi się zmieni? 2. Jeśli jecie coś stałego bez miksowania to naprawdę dokładnie żujecie? Paul Nison mówił o tym w wykładzie nazywając nas sokowirówkami :) Tylko, że jak teraz sobie tak żuję to wychodzi na to, że musiałabym bardzo (!) dużo czasu poświęcać na posiłki :o 3. Ile mniej więcej przed snem jecie ostatni posiłek? Też było o tym w wykładzie i strasznie grzmiał, że nie wolno jeść za późno choćby nie wiem jak dobre to było jedzenie. Ja jestem jeszcze (bo myślę, że to się zmieni) takim typem, że do 15 mogłabym w ogóle nie jeść ale wieczorem... :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość rigpa Napisano Lipiec 16, 2009 Irydko - buraki zalewasz sama woda czy cos tam jeszcze dajesz ? Czosnek i inne przyprawy? Bez soli nie robilam nigdy i mam ochote sprobowac bo na pewno taki zakwas jest zdrowszy. Tullipanova - ja robie soki mieszane bo takie smakuja najlepiej. Dodaj do warzywnego troche jablek albo gruby plaster ananasa - te owoce dodaja bardzo dobrego smaku . Ja jezeli jem cos na surowo to staram sie to dobrze przezuc ale jest to rzeczywiscie czasochlonne. Dlatego lepiej warzywa twarde zetrzec na tarce o drobnych oczkach. U mnie najgorzej jest wlasnie wieczorami. Zawsze wieczorami lubilam sobie dogadzac i teraz trudno mi to zmienic. Staram sie jadac wczesniej ale to i tak za pozno. Ok. godz. 20 jeszcze cos musze przekasic. Lepiej niz kiedys ale troche to potrwa azzoladek sie przyzwyczai do innej pory ostatniego posilku. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość rigpa Napisano Lipiec 16, 2009 Wiadomosc z ostatniej chwili : powoli moja waga spada . To jest cholernie motywujace , poza tym wielki plus - czuje sie pelna wigoru przy takim odzywianiu. Jeden posilek dziennie zjadam gotowany bo trudno mi wylacznie na surowo. Gotuje bardzo krotko zupke z warzyw i to mi wystarcza. A czasami 1 ziemniak ugotowany z micha surowki. No i pije duzo sokow warzywno-owocowych . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość irydka Napisano Lipiec 16, 2009 tullipanova soków nic nie zastąpi, dla zdrowia lepiej je polubić, może na początku je rozcieńczaj z wodą najlepiej przyswajalne jest jedzenie zmiksowane, a inne stałe posiłki niestety powinno się bardzo długo przeżuwać, ja niestety zbyt szybko połykam i nie mogę się przyzwyczaić do długiego przeżuwania :-( czasem zjem o 16tej i już mi się nie chce jeść, ale standardowo gdzieś do 20 tej, postaraj się przyzwyczaić do wcześniejszego jedzenia , a wieczorem nie myśl o jedzeniu, a jak chce ci się jeść to pij i jeszcze raz pij rigpa do buraczków dodaje sporo czosnku i troszkę razowej skórki, zalewam przegotowaną ciepłą wodą i to wszystko, czasem dodam jakiś listek laurowy czy ziele, ale niekoniecznie, bez skórki też może być :-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
dorolcia 0 Napisano Lipiec 16, 2009 Ja też zawsze wieczorem podjadałam, często z racji tego, że mężowi robiłam wtedy jedzenie i to tak przy okazji nie mogłam sobie odmówić. Teraz też podjadam wieczorem, ale już lekkie i surowe i mało i wiem, że to nie ideał, ale jest dużo lepiej niż było. I z tego się cieszę. A co do jedzenia, to powiem Wam, że ja z przetartych to lubię tylko moje koktajle, które rozcieńczam wodą. Warzywa muszą być w całości, nawet za surówkami nie przepadam. Uwielbiam ogórki, paprykę pomidory, ale jakbym to pokroiła i zmieszała to nie miałabym na to ochoty. Tak samo np. z marchewką, całą mogę gryźć, ale tarta mi nie smakuje. Lubię chrupać i staram się mocno przeżuwać. \\Soku z samej marchwi też nie lubię, dodaję jabłka i pomarańczę. A teraz w ten upał to piłabym najchętniej samą wodę.:D. Na wadze nie staję, bo jej nie mam, ale widzę, że mój brzuch jest dużo mniejszy i śmiało chodzę w bikini, choć mam dużo ponad 90kg. A co mi tam!:D:D:D Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość rigpa Napisano Lipiec 16, 2009 Poczytajcie dziewczyny tutaj: http://www.polskiesm.pl/Dokumenty/22_Dokad_idziesz_czlowieku/05_ZYCIE_I_ZDROWIE/05_Wlasciwosci_lecznicze_roslin_i_owocow.pdf Nigdy nie kupowalam wczesniej ananasa , teraz go lacze z sokami - to ananas nadaje sokom naprawde pyszny smak . A jakie ma cenne wlasciwosci ! Dorolcia - skoro lubisz chrupac to chrup. Kazdy musi znalezc dla siebie wygodny sposob jedzenia. Moj maz tez za bardzo za sokami nie przepada. Ja z kolei moglabym je calymi litrami pic. Do soku wkrecam wszystko co mi w rece wpadnie ; nawet cebule , czosnek , lodygi selera, kalafior , marchew , kapuste ... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Klara_09 Napisano Lipiec 16, 2009 Czesc dziewczynki... Zajadam stresy., w sumie nie mam sie czym pochwalic. Waga przez tydzien nie spadla, bo ostanie 3 dni tygodnia jadlam chleb. A chleb mnie z miejsca tuczy,mmo, ze nie jadam bialego,ani z pszenicy, bo ta nie pasuje do mojej grupy krwi. Zajadam stresy.. Musze zaczac od nowa wziac sie w garsc i wlasnie szykuje kwas buraczany. Dobrze , ze mozna buraki zalac woda bez soli.... ach to moje cisnienie.. Rano jak zwykle zielone szejki, a potem juz roznie. Jem duzo czeresni i truskawek, czasem jagody, moze nie powinnam ze wzgledu na cukier..ale co tam..jest sezon. Dobrze, ze jestescie, to mnie mobilizuje. A co do rodzicow, to bylam tzw .poznym dzieckiem i juz dawno moi rodzice zmarli. Nie mam ani siostry ani brata, sama jak ta sierota. Szkoda, ze ich juz nie ma.. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Klara_09 Napisano Lipiec 16, 2009 Co do spadku. O ile sie orientuje, to pominiete w testamencie dziecko, dostaje tzw .zachowek ,chyba 2/3 tego co powinno dostac, gdyby testament dzielil sprawiedliwie majatek miedzy dzieci... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
tullipanova 0 Napisano Lipiec 16, 2009 A mnie dopadł wisielczy nastrój :( Od rana na surowo za wyjątkiem 2 gotowanych ziemniaków, ale...mam wieczorem robi jakże \"cudowne\" hot dogi :o Najgorsze, że brzuch wciąż boli (skurcze) a mi ten hotdogowy syf po głowie chodzi. Nie wiem czy dam radę :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość aaa-nka Napisano Lipiec 16, 2009 witam miłe Panie, ta dieta nie musi być dla nas jakimś przymusem, powinna być przyjemnością, sposobem na życie i stopniowo powinien się nasz organizm do niej przyzwyczajać. - tulipanowa wg mnie jeżeli masz ochotę na hot-dogi to je zjedz, a na przyszłość poproś męża aby przy tobie nie serwował takich pokus. Myślę, że od samej diety surowej ważniejszy jest nasz komfort psychiczny i zadowolenie zkażdego dobrze przeżytego dnia. Dla naszego zdrowia bądźmy w przyjaźni z otoczeniem i samymi sobą. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
*** Pia *** 0 Napisano Lipiec 16, 2009 Hejka.... Znalazlam Was przed chwila, bo zainteresowal mnie tytul topiku. Kiedys czytalam ksiazke pewnej pary, ktora per Autostop wyruszyla w swiat i oni wlasnie na ktoryms etapie podrozy poznali czlowieka jedzacego tylko surowe. Bylo tam kapitalne zdanie, ze tylko czlowiek przetwarza jedzenie, poddaje je obrobce i tylko czlowiek choruje na (...) ( tu nastapila cala lista schorzen, z ktorymi zaden zwierzak sie nie zmaga ). Bylo to ogromnie motywujace, ale czytalam ksiazke bedac w ciazy i balam sie ryzyka. Pol roku temu urodzilam moje 4 dziecko i dobija mnie moje lustrzane odbicie :-(. Kiedys palilam i gdyby nie zdrowy rozsadek to pewnie bym sie juz dawno rzucila na papierosy. Zajadam stres. Raz musi byc slodkie, raz ostre, raz kwasne....wazne, zeby cos wrzucic w siebie. Brrr ! Musze \" wejsc\" w temat i moze sie do Was dosiade....:-) Poki co , przeczytalam o sprawach testamentowych. My z mezem dostalismy w spadku....szwagra :-( Mialam bardzo fajnych tesciow i oni chcieli zawsze dla kazdego dobrze, ale ten numer im najwyrazniej nie wyszedl :-(. Moj szwagier jest alkoholikiem, zawsze rodzice wyciagali go z tarapatow, placili wszystkie dlugi, komornika. Rodzice podzielili dom na meza i siostre, a szwagra pomineli. W testamencie jest to wyjasnione i zaznaczone, ze nic nie dostaje ale rodzenstwo ma zadbac o to, zeby mu sie krzywda nie dziala, zeby zawsze mial dach nad glowa i nie chodzil glodny. Czyli dla nas tak jakby kolejne dziecko :-( Ale to nie wszystko.... Szwagier do dzisiaj ( od 3 lat ) nie wie nic o istnieniu testamentu, bo szwagierka, ktora mieszka w tym domu boi sie, ze go ze zlosci podpali albo zrobi jakas inna glupote. No i nie wiem ile jest w tym prawdy, ale testament jest napisany przez tescia i tesciowa tzn. w liczbie mnogiej i przez obu podpisany. Ktos nam powiedzial, ze przez to jest nie wazny, bo kazdy mial swoja wole wyrazic osobno. Ja mieszkam w niemczech i tutaj jest troche inaczej, dlatego jestem troche niepewna. Ma ktoras z Was moze jakies doswiadczenie w tej materii ? Strasznie mi glupio, ze weszlam po raz pierwszy i juz tyle nabazgralam.....:-) Pozdrawiam Was wszystkie :-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Klara_09 Napisano Lipiec 16, 2009 Pia witaj milo.. Ja ta wiadomosco zachowku przeczytalam w jakims kobiecym pismie i zapamietalam. Stoi przedemna miseczka pokrojonej surowizny :czerwona papryka, seler naciowy, rozyczka kalafiora, kapusta i chrupie po kroliczemu. :D Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość rigpa Napisano Lipiec 16, 2009 Hej Pia ! Mozna taki testament zrobic. O testamentowych sprawach w Niemczech poczytaj tutaj: http://www.finanztip.de/recht/erbrecht/allg-gemeinschaftlich.htm Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
tullipanova 0 Napisano Lipiec 16, 2009 Eh i zjadłam...myślałam, że wsysnę co najmniej dwa ale po 1 tak mnie zemdliło, że szok :o aaa-nka >> Wiesz wydaje mi się, że można mieć ochotę na coś nie raw ale do cholery...hot-dogi? (tak cholera to do mnie była bo zżarłam :P) Nie ma innej rady na takie syfy jak powiedzieć sobie stop - kiedyś nadejdzie taki dzień, że będę umiała :) Aaaa...męża nie mam, dopiero co się rozstałam z kimś (tu fanfary, wyrwałam się z toksycznego dla mnie związku o własnych siłach :D ). Zresztą ja nie jestem za instytucją małżeństwa, tzn ja nie chcę nigdy wychodzić za mąż - jestem za życiem na \"kocią łapę\" :) *** Pia *** >> Witaj :) Jeśli chodzi o papierosy i ochotę na nie to radzę Ci szczerze przeczytać książkę Allena Carra \"Easyway\" (pełno tego na chomiku, po polsku). Książka jest genialna, bo po niej mija psychologiczne uzależnienie. Żadne cuda na patyku - tłumaczy cały mechanizm i obala w racjonalny sposób mity na temat palenia (to że zmniejszają stres etc). Polecam serdecznie! Ja dzięki niej rzuciłam bez problemu, żadnej traumy nie przeżyłam a wcześniej na 1 dzień nie umiałam :o Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość aaa-nka Napisano Lipiec 17, 2009 Byłam dzisiaj znowu na zbiorze malin i porzeczek, zabieram się za obiad dla męża - pierogi z czarnymi porzeczkami - uwielbia je - ja też. - a co tam u was ? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość rigpa Napisano Lipiec 17, 2009 Hej dziewczyny ! aaa-nka fajnie masz, ze mozesz sobie na takie zbiory uczeszczac . U mnie nie jest najgorzej ale cos Wam opowiem. Ja teraz uzywam baardzo niewiele soli - prawie wcale. Czasami gdy robie surowke wrzuce kilka krysztalkow . Wczoraj naszla mnie chetka (cholerna i nie do opanowania) na chinska zupke z paczki !! Taka ostra. Zrobilam sobie , a co . Bardzo rzadko jadlam cokolwiek z paczki ale moze ze 2-3 razy w roku pozwalalam sobie. Wyobrazcie sobie , ta zupka to byla jedna wielka kupa soli ! A kiedys tego nie czulam i smakowala mi. Wczoraj nie moglam tego ujesc. Ja nie wiem , jak moglam wczesniej tyle solic ( bo sama sporo soli uzywalam) i miec taki wypaczony smak. Fuj ! Juz nigdy wiecej czegos takiego do ust nie wezme. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość aaa-nka Napisano Lipiec 17, 2009 rigpa - tak samo myślę jak ty, zastanawia mnie tylko kto dopuszcza te zupki do handlu, to jest jedno wielkie oszustwo, ostatnio jadłam coś takiego 2 lata temu na pielgrzymce. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
dorolcia 0 Napisano Lipiec 17, 2009 Co do tych zupek - zgadzam się w zupełności. A mój mąż czasami się nimi dożywia, albo daniami w 5 minut:O. Niestety jest zmuszony, jak pracuje poza domem, zresztą on co chwile je i to muszą być konkrety i sycące.Jak parę dni nie dojada, to momentalnie leci z wagi. Ja też bym tak chciała jak on:(. aaa-nka zgadzam się, że dieta ma być dla nas przyjemnością. I ja chyba znalazłam rozwiązanie dla siebie. Moja dieta to nie typowo witariańska, ale na pewno bezmięsna, z przewagą surowych warzyw i owoców, ale z dodatkiem ciemnego ziarnistego pieczywa, odrobiny masła, które na własny użytek wzbogaciłam i odrobiny nabiału:D. A z masłem zrobiłam tak. Mam olej lniany, który za bardzo nie wiedziałam do czego użyć, bo jakj wspomniałam za surówkami nie przepadam, więc dressing odpada. Wzięłam więc dzisiaj pół kostki dobrego masła i jak zmiękło wymieszałam go na gładką masę ze sporą ilością oleju lnianego i mam takie ulepszone masełko do pieczywa dla całej rodziny. I zjadłam dzisiaj przepyszną kanapkę w porze obiadowej. Kromkę ciemnego pieczywa posmarowałam moim masełkiem, nałożyłam ogromną garść kiełków lucerny, na to zielony ogórek i chlebek na górę, żeby mi to nie powypadało wszystko. Było przepyszne i na 100% zdrowe:D. I właśnie takie jedzenie mi najbardziej smakuje:D. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość aaa-nka Napisano Lipiec 17, 2009 dorolcia - moje gratulacje, masz zdrowe, rozsądne podejście do tej diety - nic na siłę. Musimy stopniowo wprowadzać różne zmiany żywieniowe i obserwować nasz organizm, jeżeli mamy na coś bardzo ochotę chociaż wiemy że nie jest dozwolone, to jednorazowo nic się przecież nie stanie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
patene55 0 Napisano Lipiec 17, 2009 Myślę, że n/w audycja radiowa w "Radiu dla ciebie" może być świetnym uzupełnieniem tego topiku: Jak nie chorować i się nie leczyć (1/4) (lektor pl) http://www.youtube.com/watch?v=LDyX6Tj7QyY&feature=related Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach