Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Energiczna Trzydziestolatka

Wasi najbardziej intrygujacy wspollokatorzy

Polecane posty

mimo, ze mieszkalismy tylko w 3 (pozniej juz w 4, ale to inna historia) rachunki za prad, gaz, wode byly b. wysokie. za kazdym razem wiec, kiedy przyszedl rachunek - pogadanka na temat tego, ze mamy oszczedzac. kto najglosniej i najwiecej mowil? oczywiscie ONA. a kto najwiecej zuzywal i w ogole nie oszczedzal? tez ONA. oni oboje zreszta byli tacy beztroscy, w ogole nie potrafili oszczedzac ani dbac o mieszkanie. wychodzac z pokoju nigdy nie gasili swiatla, czasem palilo sie caly wieczor a oni siedzieli w kuchni. to samo z komputerem - potrafili wyjsc na caly dzien i go nie wylaczyc, a potem sie dziwili, ze rachunki za prad taaaakie wysokie. poza tym nie potrafili robic prania.. mielismy dosc duza pralke, wiec uzgodnilismy, ze zbieramy nasze ciuchy razem do pelnego bebna i dopiero pierzemy. niby ok, ale oni jakos po 2 tyg o tym zapomnieli. potrafili wlaczac pralke codziennie i wrzucac tam np. 2 pary spodni i kilka sztuk bielizny...doprowadzalo mnie to do szalu, a kiedy zwracalam im uwage to mowili, ze akurat pilnie potrzebuja wyprac, a akurat tylko to do prania bylo:O na drugi dzien oczywiscie sytuacja sie powtarzala, wrrrr... wyjezdzajac na kilka dni nie zakrecali grzejnikow, nie zamykali okien.. poza tym w ogole nie dbali o mieszkanie, nie niszczyli go celowo, ale byli tacy nieuwazni- np. sciany brudzili, meble poobijali.... krotko mowiac, mieszkanie z nimi to byla jedna wielka MASAKRA!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No dobrze, skoro obiecalam, do intrygujacych wspollokatorow zaliczyc mozna pewnego pana "kochajacego inaczej", czlowieka o golebim sercu, niestety jednak nie majacego checi i zapalu do ptacy, wiecznego studenta. Zdecydowanie marnowal sie facet, gdyz byl inteligentny, zwlaszcza spolecznie, jego hobby bylo ratowanie biednych zblakanych duszyczek plci obojga (za co zazwyczaj zdrowo obrywal) i gotowanie (mmm! ach te ciasteczka owsiane i babeczki ze szpinaku nadziewane jajkiem). Wrociwszy do domu,mozna sie bylo spodziewac, ze zastanie sie go paradujacego w zoltych szpilkach (rozmiar 42, przecena w Realu czy innym Tesco) i sukience, ze slonecznikiem na glowie (uwielbial gorszyc sasiadow). Bardzo malowniczy facet :P Irytujacy: znajomego ostatnio przeraza kolezanka, z ktora przyszlo mu wynajmowac mieszkanie, kobieta po 30, nigdy nie pracowala na etacie, ciagle tylko "dorabia", nie potrafiaca w ogole nic ugotowac i czekajaca na ksiecia z bajki, ktory bedzie zarabial na tyle dobrze, ze ja utrzyma, a przy tym bedzie swietnie gotowac, poniewaz ona nie umie i nie chce. Dodatkowo Pani ta jest gleboko religijna, co nie przeszkadza jej regularnie chodzic do wrozki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Blue_Mewa30
parę lat temu mieszkałam z 2 laskami (wynajęte mieszkanie) jedna z nich czuła się właścicielką (sama postanowiła decydować o wszystkim) druga- cicha kurka na codzień, bzykała się w nocy tak, że ściany się trzęsły a mi zwracała uwagę, że rano (11.00) trochę za głośno słucham muzyki :) Wtedy miałam 23 lata i bałam się odezwać (nie wiedzieć czemu) teraz mieszkam w hotelu robotniczym w Danii. Tu to dopiero są szopki. Wszyscy wokoło słuchają głośno muzyki, bez względu na to czy to weekend czy nie. Co chwilę mam inną współlokatorkę- jak nie kobitę 50 letnią, która idzie o 21.00 spać i dosłownie wszystko jej przeszkadza, to Rumunka która sprowadza świeżo poznanego faceta do pokoju (póki co się nie bzykali przy mnie i nie daj Boże, bo ja z tych co wstaję i zapalam światło :D) ogólnie jestem zmęczona wynajmowaniem pokoju z kimś, chyba za stara już jestem. To co było to było, teraz należy mi sie spokój :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeszcze mi sie przypomnialo...kiedys moj facet mieszkal z kolega,rodzicow mial takich okropnych,ze chlopak nie mial nic - matka mu na tydzien pakowala 3 kotlety,pare plasterkow wedliny,sloik salatki,kilka kartofelkow,doslownie jakies glodowe porcje,i do tego 30 zl - za co musial kupic sobie bilety do domu w ta i z powrotem (jakies 15 zl),wiec zostawalo mu 15 zl na zakup chleba i innych podstawowych srodkow do zycia. Moj facet sie litowal nad nim,bo szkoda sie czlowiekowi robilo,jak on jadl pol kotleta i pol ogorka kiszonego,do tego 2 ziemniaczki. Najgorsze bylo to,ze chlopak byl po prostu nieobyty,nic nie umial zrobic,przez co wiele rzeczy niszczyl. Np.myjac patelnie zdrapal z niej teflon,bo nie wiedzial,ze nie mozna tego szorowac,tylko delikatnie myc,albo wrzucal do sedesu rozne rzeczy,i nie raz sedes sie zapchal - ale w domu nie mial lazienki,wiec nie wiedzial,ze niektorych rzeczy sie do sedesu nie wrzuca! Nie mowie juz o sprzataniu - mieszkanie z nim mozna porownac do wychowywania dziecka - uczenie wszystkiego od poczatku!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mieszkalam tez kiedys z dziewczyna, ktora miala manie na punkcie sprzatania...ja nie lubie balaganu, ale tez nie jestem pedantka i np. jak wracalam zmeczona z zajec to wolalam odpoczac niz rzucac sie do sprzatania chaty (brudno nie bylo). i powiem szczerze, ze zarowno mieszkanie z kims, kto syfi (patrz moje poprzednie posty) jak i mieszkanie z kims, kto ciagle sprzata nie jest dobre... problemem z nia bylo tez to, ze mialysmy wspolny pokoj, a ona jest z tych, co chodza spac o 22 i wstaja o 7, a ja odwrotnie - przed polnoca nie usne, a 7 to dla mnie srodek nocy. no ale to juz kwestia dopasowania. ale ogolnie z ta dziewczyna nie bylo zle ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
inna moja wspollokatorka, tym razem z akademika. ogolnie byla w porzadku, lubilysmy sie i dogadywalysmy bardzo dobrze. wkurzala mnie w niej tylko jedna rzecz - przynajmniej kilka razy dziennie slyszalam od niej, ze wkurza ja jej facet i chcialaby sie z koncu z nim zareczyc (byli razem jakies 5-6 lat). potem nastepowalo narzekanie, ze jej facet nie ma pracy i w ogole jest wiecznym dzieckiem, a nastepnie znowu o zareczynach...ciezko mi bylo to zrozumiec, zwlaszcza ze nie naleze do lasek, ktore pierscionek na palcu doprowadza do ekstazy i dla ktorych szczytem marzen sa wymuszone zareczyny:O kiedy w koncu jej sie oswiadczyl (to byly takie dosc wymuszone oswiadczyny) to ona byla tak szczesliwa, ze az przyniosla alkohol (normalnie nie pila) i musialysmy opic jej "sukces". no ale poza tym byla ok:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukatorrr
Mój facet mieszkał z takim kumplem dobrym kumplem od lat w akademiku...no i on bardzo rzadko wychodził z tego pokoju. Zawsze się dziwiliśmy, że mu nie jest głupio jak tak ciągle z nami siedzi, jak ja przychodziłam do mojego faceta, że nigdy nie wpadł na to, że czasem mógłby nas na godzinkę, dwie zostawić samych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukatorrr
Pisz pisz, ja przeczytam z chęcią :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Blue_Mewa30
innym razem mieszkałam w wynajętym domu jednorodzinnym, ja i mój chłopak na górze a na dole studenci. Wynajmowali w trójkę a codziennie było ich tam chyba z 20, nie przeszkadzałoby mi to, gdyby nie fakt głośnych imprez (wstawałam rano 6 dni w tygodniu do pracy) to pół biedy :) jak się te dwadzieścia osób zaczęło kąpać, to my nie mieliśmy ciśnienia wody, więc należało zapomnieć o kąpieli przynajmniej do rana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuuuuuuuppppppppp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość he-he-he-he
licze, ze jak sie zacznie pazdziernik to pojawia sie nowe wpisy :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobra ja powiem bo mnie trafia
mamy na mieszkaniu synka właściciela niby ma wyjechać wspóllokatorka co się wyprowadzała mówiła ,że jak ona była tutaj to on siedział całe wakacje i dłużej ........niestety się sprawdziło :( kolesia mamy dosyć serio(siedzi od pocz lipca miałbyć na 2tyg siedzi 3m-c) brudas jak chuj niedawno sprawił sobie szampon iżel pod prysznic ,wcześniej podbierał podbiera jedzenie bez pytania nie zżuci sie na środki jara trawkę u siebie w pokoju a jak przychodzi czas zapłaty za czynsz to ciężko żeby zrozumiał,że ktoś np troche się spóźni coś trzeba zrobić to nagle go nie ma na kilka dni matka z ojcem jego po za miastem mieszkają a on siedzi z nami nic nie robi jak ten truteń na razie tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość październik tuż tuż sie obaczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nam pzrychodzi jakaś laska
pewnie temat podbije :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna MM
a ja mieszkalam z homoseksualista w mieszkaniu + nasi znajomi jeszcze... i na poczatku nie przeszkadzalo mi ze siedzial w lazience 3 razy dluzej niz niejedna dziewczyna ale miarka sie przebrala gdy zaczal sprowadzac do domu chlopaczkow swoich ;/ i niby dbal o siebie ale czesto nie wycieral kupska po wizycie na sedesie... a tak no to nie az taki zly :) polecam :)) bo czesto doradzal jak sie ubrac albo wrecz kategorycznie zabranial :D i nieraz pozyczal np. lakieru do wlosow :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarne kowboje
moi byli współlokatorzy- na pierwszy rzut oka super, ale dogłębniej poznani już nie byli tacy fajni naczynia zmywałam tylko ja (ok, lubię, ale bez przesady), chleb- kupowałam głównie ja- zjadali wszyscy, bez żenady zżerane moje żarcie z lodówki, wypijane piwo. po kilku imprezach np. sok rozlany na środku przedpokoju, wytarte po ok. tygodniu, chociaż wszystkim się kapcie przylepiały.... wszędzie porozstawiane kubki po kawie- wszędzie, ale nie w kuchni- na szafkach w pokoju, biurkach, koło łóżka.... pranie często robiliśmy wspólnie- notorycznie ginące mi ciuchy- jak sie pytałam- nieee, nikt nie widział... po kilku miesiącach odnajdywane w szafach współlokatorek.... popożyczane rzeczy, których nie odzyskalam do dziś, a nie mieszkam tam już ponad rok (zarzekali się, że przyjadą i mi osobiście je odwiozą) zazwyczaj jak zaczynałam coś ściągać z internetu (bardzo rzadko, może raz na miesiąc)- dziwnym trafem akurat coś pilnie musieli zrobić z netem, a im tak strasznie przycinał.... za to ja- zawsze jak mnie rposili, mówiłam ok, nie ma sprawy, nie muszę teraz szukać materiałów do tej pracy, możesz sobie obejrzeć ten mecz.... :| 2 razy w tygodniu rozdzieranie się od 5 rano budzika dziewczyny z mojego pokoju- powtórki co 10 minut do 6, bo jej się nie chciało wstać, żeby wyłączyć- budzik naprawdę głośny i do dziś nienawidzę tej piosenki, którą miała ustawioną. oczywiście nie muszę wspominać, że notoryczny syf w mieszkaniu, pleśniejące żarcie, walające się wszędzie butelki puste, pełne wory ze smieciami wynoszone (jeśli ja nie wyniosłam) jak zaczynały śmierdzieć. pod koniec praktycznie wyprowadziłam się do mojego chłopaka, rzadko przyjeżdżałam- na koniec wychujali mnie na 100 zł, któych właściciel zażądał jako dopłaty do zbyt wysokiego rachunku za gaz czy cośtam, rachunku z ostatnich miesięcy, podczas których w ogóle nie mieszkałam tam (byłam może ze 3 razy po kilka godzin)- ze 150 zł z tej dopłaty oddali mi 40 zł.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skąd ja znam pożyczanie ciuchó
ciuchów no mieszkałam kiedyś z laską (jebniętą to dej pory nie wiem jak z nią wytrzymałam) w mieszk.2pokojowym,panna 3rozm grubsza ode mnie wszystko notorycznie pożyczała (całkiem inną figurę miała ode mnie i niższa prawie o głowę gruba mała kulka)miała do mnie pretensje ,że te ciuchy leżą na niej inaczej(ja wiedziałam ,że gorzej)pozyczała wszysto albo próbowała a jak się nie mogła w coś zmieścić to mówiła ,że jestem wyższa i te rzeczy są na nią za duże(chyba rękawy za długie były:D) i na niej wiszą.Zawsze się obrażała jak miałam coś nowego (hahahaha nawet jak od mamy coś dostałam)często liczyła ,że będę jej dawać jakieś ciuchy albo nawet kupować (ludzie bywają naprawdę pojebani serio)pół roku i mnie nie było

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to ja opowiem, mieszkałam z koleżankami z liceum które miałam za przyjaciółki w tamtych czasach, trochę się zmieniło po zamieszkaniu razem. Jedna z nich ta która mieszkała ze mną w pokoju była straszną pedantką, rozumiem że sprzątać trzeba żeby było czysto ale ona co tydzień gruntowne sprzątanie takie jak u mnie sie na święta robi łącznie z odsuwaniem łóżek i szaf a codziennie wycieranie kurzu i się wkurzała na mnie że ja na mojej szafce wycierałam rzadziej. Kiedyś nawet jak byliśmy z nią na trzydniowej wycieczce to musiałyśmy łóżko odsuwać żeby posprzątać za nim bo ona nie zaśnie. Wogóle jak inni domownicy sprzątali to ją jakiś szlak trafiał, ze nie tak że, za krótko sprzątałam że pewnie nie dokładnie i tak dalej. Jak korzystałam z garnków to na początku mnie opieprzała jak zostawiłam coś w zlewie jak tylko zauważyła i rozumiem jeszcze jakby po obiedzie ale ona mnie opieprzała za to że nie umyłam przed obiadem (nie po to się gotuje obiad żeby jeść zimny). Opieprzyła mnie że do kościoła nie poszłam raz to było jak cały dzień jechałam od siostry pociągiem i o godzinie 17, 55 pojawiłam sie w drzwiach domu a na 18.00 była msza, a sama nie chodziła z byle powodu, np przez całą zime bo śnieg padał. Jak kupiłam komputer bo mi był potrzebny na studiach to nie mogłam go nawet za czesto włączać bo zaraz miałam wypomniane że wiatrak za głośno chodzi i ją rozprasza, a sama najchętniej by jakieś filmy oglądała nawet jak w nocy wszyscy śpią. Puszczała w nocy radio bo nie mogła zasnąć bez radia, mi to zazwyczaj nie przeszkadzało jak radio sobie normalnie grało ale pamiętam kiedyś kupiła sobie słuchawki i zakładała je na noc i to mi juz przeszkadzało, bo to było tak jak bym całą noc słyszała szmery i kupiłam sobie zatyczki do uszu :P. A jak wchodziła do pokoju koleżanki to nawet nie zapukała, nawet jak tamta była z facetem i to nie ważne czy noc czy dzień. Robiła jej jazdy za to że śpi z nim w jednym łóżku. A i jeszcze nie pozwalała na żadne imprezy poza jej znajomymi oczywiście, nawet urodziny robiłam w akademiku. Druga współlokatorka mieszkała w drugim pokoju i też była moja niby przyjaciółką. Na drugim roku pamiętam że jej ojciec stracił pracę i została pensja jej mamy jakieś 1500 zł i miała jeszcze brata w Warszawie, dzięki trudnej sytuacji dostałą stypendium socjalne, dzięki wynikom w nauce naukowe i do żadnego się nie przyznała rodzicom bo sie bała że jej nie będą dawać kasy :o. Braciszek też udany, bo miał pracę z której ponoć wyciągał niezła kasę i też się rodzicom nie przyznawał żeby dostawać te 500 miesięcznie od nich. Ona z kolei była troszkę flejowata, ciągle miała syf w pokoju, na codzien wydawała sie zadbaną i ładną dziewczyną ale w rzeczywistości to nie raz w weekend jak siedziała w domu to się nie myła, ani nawet zębów nie umyła. Kiedyś przyjechała nasza wspólna koleżanka, ja ja zaprosiłam na weekend i nagle w piątek się okazało że obie muszą wyjechać do domu, tak to im się nie spieszyło nigdy. Potem w pokoju koleżanki tej co miała sama pokój to zamieszkała z nią taka jej nowa koleżanką, ale tylko przez jakies 2 miesiące u nas waletowała, ja jej nie trawiłam za bardzo, była od nas z roku, wogóle ona mnie też nie trawiła, dawało się odczuć. Tamta się zachowywała jak dama z wyższych sfer, znajomych to sobie wybierała po tym jakie ciuchy noszą, po tym ile kasy mają, ale nie to ze bujały sie po drogich knajpach i wydawały nie wiadomo ile kasy na ciuchy, bo jeśli chodzi o życie towarzyskie to śmiem twierdzić że moje koleżanki takowego nie miały. Z ciekawostek to powiem to że dziewczyna nie miała własnego gustu, jak moja koleżanka kupiła kurtkę to tydzien później ona kupiła podobną ale w tym samym kolorze, jak moja kolezanka kupiła buty to ona jaikś czas później miała takie same i parę innych przykładów. Jej brat jak przychodził do nas to nie ważne ile by było osób w pokoju i jak dobrze by je znał to on wchodził i mówił Cześć Aśka (do niej, tak jakby reszty nie widział). Miała kolosalne rachunki telefoniczne nawet jak na tamte czasy i do pewnej kwoty chyba do 180 zł opłacali jej rodzice a resztę ona musiała, no i ciagle się użalała jak na przykład przekroczyła nawet 3 zł to było cos w stylu "O boże znowu będe musiała dopłacić 3 zł". Ciągle miała jakieś miłosne rozterki, wystarczyło żeby facet jej się zwierzył z jakiegoś problemu a ona nie dość że o tym opowiadała koleżankom to uważała że skoro on sie przed nią otworzył to znaczy ze cos ich łączy jakies uczucie, albo jak ja zaprosi na wesele czy na piwo albo gdzieś mają okazje porozmawiać przez dłużej to już jej sie w głowie wielka miłośc kotłowała. a jak tylko znalazła mężą to olała znajomych. Potem z ta koleżanka która miała sama pokój zamieszkał jej chłopak. Był u nas waletem ale się nie dokładał co było wkurzające potem się okazało że się dzielili opłatą między sobą, a my żeśmy płaciły normalnie, ale mniejsza o to. Zamieszkał i ona strasznie się bała żeby się jej mama nie dowiedziała, pamiętam że nawet mnie kiedyś opieprzyła za to że mojej mamie powiedziałam ze on nocuje nie mówiłam ze od ostatnich 2 miesięcy ale że jest na weekend czy coś. Ale z nim akurat było nam dobrze mieszkać bo i pozmywał i sprzątał po sobie i po niej i szafę pomógł przestawić (zwłaszcza że moja współlokatorka z pokoju sprzątała co tydzien za szafą). Tylko ciekawi mnie czy jemu było tak fajnie mieszkać z nią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skąd ja to znam
też mieszkałam z laską co usilnie męża szukała ech albo nie chciała mnie samej w mieszkaniu zostawiać bo miała jakieś schizy ,że robię cos za jej plecami ;) panicznie sie bała ,że się wyprowadzę potem dowiedziałam się dlaczego wkręciła mi że mamy jakieś zadłużenie(niby po osobach co tam mieszkały) że niby mamy płacić po 1000zł a wyszło potem ,że zapłaciłam tylko ja i nie wiadomo za co bo rachunków na oczy nie widziałam w końću (czekałam aż ktoś przyniesie) takie w/w opowieści powinny być przestrogą dla osób co decydują się mieszkać z obcymi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość będzie październik niedługo
zobaczymy co nowego będą pisać ja miałam dwie kretynki brudaski co potrafiły zostawiać zużyte nie zwinięte podpaski na umywalce albo śmieci rzędem w kuchni i sobie mogły stać i śmierdzieć bo one nie miały zamiaru(ani wyrzucać śmieci ani sprzątać)były ponad to królewny na1szym roku studiów były

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amera la creme
1. Czarna Ania Brudaska: studentka medycyny. -Nigdy nie sprzatała mieszkania, trzymała zaplesniałe bochenki chleba w szafce,wybierała czyste naczynia nigdy ich nie oddawała ( brudne trzymała w szafkach - po jej wyprowadzce moglismy dopiero je odebrac i umyć) Syf w pokoju totalny. Wylała mleko na regał to wyrosła tam pleśń a nie posprzatała. Nie płaciła, nie sprzatała - uciekła do swojego Wieruszowa....po cichutku zostawiła po sobie niesmak, brud i nieopłacone rachunki. 2. Ela Piekny Umysł: studentka polonistyki ( podobno?) wieczna mitomanka. Kłamała zawsze i wszedzie. Nigdy nie wiedziałam czy mówi prawdę czy zmyśla. zawsze jej sie coś przydarzało coś okopnego, potwornego. Miała zmyslonych przyjaciół i chłopaków. Najlepszy jej numer to romans z pilotami amerykańskimi itp. a jak zaszłam w ciążę to ona też - opowiedziała mi o tym jak straciła potem dziecko ale nie mogłam o tym nikomu mówić bo to tajemnica.... 3. własciciel Mieszkania lat 25 : wygląd Raczka, moda angielskiego lorda ok 50. zmuszał naszych gości do przynoszenia własnej wody ( bo narazali go na potworne koszty), robił przyjecia na które goście przynosili własne jedzenie, mieszkał z laską a romasował z innymi. Rzucił swoją narzeczoną bo: obroniła się na 3, bo nie musiał przygotowywac się do rozmów z nią merytorycznie (sic!), bo jej matka miała tylko skończoną szkołe podstawową. najlepsze jego teksty: czy narzeczona może podpisać intercyzę tak żeby nie wiedziała ze to taki podpisuje dokument? itp. szkoda gadać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jutro1szy październik
ja wam mówie ,że się zacznie ja mam współlokatora bajeranta jak 150 stula o wymianach studenckich i jaki to on nie jest zajebisty(czego po nim nie widać)miał jechać do grecji na wymiane na ten semestr hahahaha jutro startują studia a ten dalej siedzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak amera la creme napisała o tej mitomance to mi się przypomniała współlokatorka koleżanki, też zawsze zmyślała opowieści. Jak koleżanka się zaręczyła to ona też mówiła że się zaręczyła, po tygodniu nawet z pierścionkiem złotym przyjechała i się wszystkim chwaliła ale narzeczonego nigdy nie było. Potem zmyśliła sobie że ma chłopaka, ale na tego chłopaka nie było żadnych dowodów, bo jak ktoś ma chłopaka to chyba powinny być jakies telefony czy spotkania, może zdjęcia jakies razem a tu nic. Na ślub koleżanki nie poszła bo jej wyimaginowany chłopak miał wyimaginowany wypadek, jak druga koleżanka miała ślub to też coś, jej chłopak wyjechał czy coś. Kiedyś wymyśliła sobie że umówili się z grupa dziekańską że nie ida na zajęcia całą grupa i powiedziała to koleżance, okazało sie że nie było tylko ich dwóch. Jakiś czas temu pisała trochę z moim kolega i mówiła ze niedługo ślub bierze i że nas wszystkich zaprasza no i minęło trochę czasu i ślubu ani widu ani słychu i nie zdziwię się jak nie będzie. Jeszcze zawsze małpowała pomysły, ja kiedyś sobie przebiłam uszy pare razy to ona też chciała i opowiadała że sobie przebije, kumpel robił tatuaż to ona tez juz sobie wzorki wybierała, jak ja chciałam się na taekwondo to ona też chciała i mnie wypytywała co i jak, jak kumpela kupiła słownik bo sie angielskiego uczyła to zaraz ona kupiła taki wypasiony większy i go nie używała, kumpela kupiła laptopa to ona tez zaraz wyciągnęła kase od rodziców i kupiła i przez cały rok ten laptop stał na półce i się kurzył, dopiero jak miała neta na tym kompie to raz na jakiś czas go włączyła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale jazda bez trzymanki
ja miałam też współlokatorkę usilnie szukającej męża a może raczej sponsora i opiekuna, ta z kolei miała wyimaginowane choroby(bo za swoja psychiczną ta jedna prawdziwa choroba)raz ,że ma raka potem ma nerwice i chore serce poetm ,że coś nieuleczalnego z pęcherzem albo z jajnikami oczywiście wyimaginowaną endometriozę i szukała u wsystkich współczucia :( strasznie męcząca raz opowiadała o swojej rodzinie nie wiadomo co ,że mają jakąś wielką firmę i zajebisty dom i kupe kasy...ale jak od wszystkich pożyczała na taxa czy piwo to nigdy nie miała z czego oddać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aż się boję na weekendzie
niespodzianka jakaś przychodzi w październiku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miały być nowe posty
nie wierze ,że sie jakaś jazda znowu nie zaczeła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość październik październikiem
ale chyba trzeba poczekać dłużej bo zanim ktos kogos zacznie irytować to musi minąć z miesiąc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×