Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Energiczna Trzydziestolatka

Wasi najbardziej intrygujacy wspollokatorzy

Polecane posty

Gość Ewelina0907
Widzę, że nie tylko ja mam irytujące wspólokatorki, czasami doprowadzają mnie do szału. Po wielu rozmowach nauczyły się myć po sobie wannę, niestety nic więcej... Zostawiają worki ze śmieciami w kuchni, bo nie chce im się wynosić(nawet w 30 stopniowym upale), po pewnym czasie zaczęły pojawiać się robaki, zgłosiłam właścicielowi, nic z tym nie zrobił. Syf w kuchni jest normą, podłogi nie pozamiatają, nie umyją, wszędzie brud, w łazience to samo... Wszystkie moje naczynia i sztućce mam osobno, bo one ich nie myją, tylko opłukują wodą:/ W pokoju mam laske wielką katoliczkę, nic nie mam do osób religijnych, szanuję to, choć jestem osobą niewierzacą. Tak więc w naszym pokoju wisi kilka krzyży, dziewczyna nie uznaje seksu przed ślubem, do kościoła chodzi co niedziele, czyta same religijne książki i wszystko byłoby ok, ale pewnego dnia wchodzę do pokoju, a ona ze swoim chłopakiem się zabawia... Zresztą zdarzało się to wiele razy, ale już nie są razem. Jest wiecznie obrażona i niezadowolona... Wprowadziła się rok temu, posprzatała w naszym pokoju może ze dwa razy. W ogóle się nie odzywa. Zaczęła sprowadzać na noc do naszego pokoju ciotki, matkę i babcię, ale powiedziałam dosyć, bo ja musiałam z obcymi ludźmi nocować, a później cały dzień siedzieć, bo jej nie było... Zwróciły mi uwagę, że za często robię pranie(1 na tydzien) i rachunki za prąd będą wyższe, a miałam akurat taką pracę, że musiałam wyprać ciuchy... Często piorą swoje ciuchy ręcznie w samej wodzie, wieszają te bluzki w łazience i strasznie śmierdzą potem. Mogłabym tak opisywać dalej, ale nie chce mi się już pisać i denerwować myśląc o tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No mój facet też chował sztućce i naczynia, ale oni mu z szafy wyciagali i bezczelnie po użyciu nawet ich nie umyli! Oczywiście podkradali mu cukier i kawe, wiec wpadłam na pomysł i zamieniłam cukier z sola a reszte wzielimy do jego pokoju ( właściciel kupil mała lodowke i stoi w jego pokoju).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kiedys mieszkalam z dziewczyna ktora: - mowila ze przeplacilam za zel bo kupilam 250 ml za 10 zl a ona 500ml w tej samej cenie. - pytala dlaczego musze nosic skorzane buty. - kiedys zazuciala mi ze zjadlam jej pasztet :o - zazdroscila mi wszystkiego co mialam - z domu przywozilam gore jedzenia (jedzenie bylo wspolne) a ona spraszala sobie znajomych na obiadki. dodam ze ona nie jezdzila do domu wiec domowego jedzenia nie przywozila. trzy dni i lodowka byla pusta. jak zaczynala gotowac obiad to podjadala w miedzy czasie. na koniec nie bylo co jesc. po kilku mc wyprowadzilam sie i odkupilam rzekomo zjedzony pasztet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moja wspollokatorka
nawalila tyle ogrzewania , ze mialysmy potem niedoplate prawie 1000 zl, co potem trzeba bylo pokryc. juz nie mieszkam z ta pinda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żonaswojegowęża
ha! ja podczas 5letnich studiów przeprowadzałam się dokładnie 11razy:) za pierwszym mieszkałam u babci z jedną dziewczyną, ale uciekłam, bo ona potrafiła wbić mi się do pokoju nawet o 2ej w nocy i gadać, a poza tym mieszkał tam jeszcze syn babcni, recydywista, który zapraszał na papierosa do siebie wciąż....potem było już tylko gorzej: kolejna babcia (nawet ok), której mężata i dzieciata córka zabawiała się z majstrem od remontu na moim łóżku jak byłam na zajęciach!!!! potem mieszkałam w 3 pokojowym mieszkaniu, gdzie były karaluchy i ćpuny.....po miesiącu życia z nimi i ich psem, karaluchy rozlazły się po całym domu, a na chatę zrobiła wjazd policjaaa....potem mieszkałam w domku u nauczyciela, wynajmował kilka pokoi, ale po domu miał zwyczaj łazić w samych majtach i na bani:) mieszkałam jeszcze z kumpelą w pokoju, która notorycznie w weekendy seksowała się ze swoim na łóżku parę metrów ode mnie - jak ich pogoniłam, to się przenieśli na balkon albo na pralkę...mieszkała tam też parka - mameje (tak na nich mówiłyśmy) byli w miarę ok, ale głośno się seksili, ale najlepszy występ to dali, jak moi starzy przyjechali po mnie i moje rzeczy, bo się wyprowadzałam na wakacje do domu! jęki na cały blok....kurde..można by jksiążkę napisać:):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annaantonina.
Dobrze, to po roku czytania tematu skusze się i ja na swoją opowieść. Mieszkałam dwa lata w mieszkaniu studenckim w Krakowie. W jednym pokoju z przyjaciółką, w drugim dwóch chłopaków. Jeden był spoko, ale drugi... masakra. Koleś po30stce,taki podstarzały kawaler, który nie może znaleźć dziewczyny. Startował po kolei pierw do mnie (a wiedział, że mam chłopaka),potem do mojej przyjaciółki której zdążył się nawet oświadczyć po dwóch miesiącach (nie była tak twarda jak ja i trochę z nim kręciła). Nigdy nie spotkałam kogoś, komu by bardziej śmierdziały stopy.Jeździł do domu i przywoził jedzenie, które potem trzymał na balkonie i potrafił jeść np. jajka czy ciasto po miesiącu. Wyrzucili go z pracy z kradzież z czego potrafił się ładnie wykpić robiąc szopkę, że nie było go stać na rachunki. W końcu znalazł wybrankę serca, do której wyprowadził się po trzech miesiącach od poznania, a po kolejnych trzech wzięli ślub. W drugim mieszkaniu wprowadził się koleś, który po czasie okazał się gejem, który się nie myje, ma podejrzanych kumpli, którzy u niego nocowali, uzależniony od automatów do gier, niewypłacalny, śmierdzące stopy i reszta ciała, nie potrafił nalać wody do wanny, bo zalał całe mieszkanie, bez zębów, podejrzewałam go o aids. Wyprowadził się na szczęście po kilku miesiącach i wyjechał do warszawy podobno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jiojdio
no prosze a tak wielu twierdzi ze z chlopakami sie lepiej mieszka ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedy będzie śnieg?
Właścicielka mieszkania z którą mieszkam wyrzuca kostki od kurczaka, skórka po jabłkach i inne rzeczy do sedesu. I wiadomo, ze po pierwszym, ani za drugim razem nie spłynie. Przez to nie mogę nawet siku zrobić. Ogólnie mieszkam w domu jednorodzinnym i pierwszy raz z czymś takim się spotkałam. Czy to normalne w blokach?? :/ Mnie to brzydzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewe2828
Ja miałam różnych współlokatorów, ale najbardziej mi utkwili w głowie ostatni. Wynajęliśmy z mężem mieszkanie na spółkę z jego kolegą ze studiów i jego dziewczyną. Oni mieszkali wcześniej trochę z jej rodzicami. Ten kolega męża to w sumie takie duże dziecko, koleś strasznie nieodpowiedzialny mimo 24 lat wtedy. Ciągle brał jakieś kredyty na rzeczy które nudziły mu się szybciej niż zdążył je spłacać. Dziewczyna była jeszcze lepsza, nie wiem czy bardziej przypominała dziewczynę czy mamusię. Wstawała przed nim żeby mu kanapeczki do pracy zrobić. Śniadanie obiad, kolacja, podstawione pod nos. Obiady rzadko kiedy gotowali, bo ciągle przywoziła od matki jakieś gotowce. Siedzieliśmy czasem razem przy jakimś winku czy kolacji we czwórkę a ona ciągle „przynieść ci widelec, nóż, sól. Pranie wyprane, wyprasowane poskładane. Naczynie zawsze ona zmywała, z odkurzaczem i ze ścierką też ona ganiała (oboje pracowali). Jednej sytuacji nie zapomnę chyba do końca życia, to było na początku. Kiedyś jej facet miał urlop i siedział w domu, a ona przyszła wieczorem do mnie i powiedziała mi że jej mama zrobiła dużo pierogów z mięsem i że mogę sobie wziąć trochę jutro na obiad. Powiedziałam że „dziękuję bo wypadało podziękować, ale i tak nie miałam zamiaru brać, bo nie lubię pierogów z mięsem. Po chwili stwierdziła że skoro będę odgrzewać dla nas pierogi to mogłabym przy okazji odgrzać dla jej chłopaka. Myślałam że padnę jak to usłyszałam. Rączków Bozia nie dała czy co? Powiedziałam że nie lubię pierogów z mięsem i że dziękuję ale nie skorzystam. On wtedy z tego co pamiętam to poszedł na miasto coś zjeść :). Była taka słodko pierdząca aż do bólu. Mimo że nie sprawiali większych problemów jako współlokatorzy to ta dziewczyna ewidentnie mnie denerwowała, tym że jakby mogła to by mu jeszcze tyłek podcierała. My wynieśliśmy się z tej stancji po 2 latach bo trafiła nam się ciekawa oferta kupna mieszkania. Z tego co mi mąż kiedyś mówił to jego kolega potem kupił mieszkanie i wyprowadził się do niego sam a ona mieszka z rodzicami i oczywiście dalej ze sobą chodzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość belereste
Moje byłe współlokatorki oskarżyły mnie niedawno o kradzież kilo cukru, zaparzacza do herbaty (dopiero niedawno zobaczyłam, jak to wygląda..) i herbaty. Miło :) Poza tym jedna z nich przez kilka tygodni prawie codziennie rozmawiała ze swoim chłopakiem o... 3 w nocy! Niby szeptem, ale przy tym burczała gorzej niż jakby mówiła normalnie :/ Mimo moich skarg, problem powracał po kilku dniach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytałam całośc super topik ! podnoszę do góry może ktos cos napisze jeszcze ciekawego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość janka_januśśśśśka
I rok studiów - dziewczyna, która imprezowała do rana ( mieszkałysmy w jednym pokoju), nowopoznanych chłopaków sprowadzała na noc , a ja sie bałam czy czegoś nam nie wyniosą. :O Jej "znajomi" korzystali z naszch ( jej i MOICH) rzeczy np: reczników, niejednokrotnie brali u nas prysznic , czestowali sie moim jedzeniem... itd. Nie wspomnę o tym, że sex , gdy ja lezalam łozko obok nie byl dla niej niczym krępującym , tym bardziej, ze wiedziala, ze ja wiem, ze ona go zna moze z godzinę. Imprezowała do rana, gdy ja rano miałam zajęcia. Gdy ona miała na 2 dzien miec zajecia szla spac juz o 21 i zakaz był zapalenia swiatła, bo jej przeszkadzal !!!! :O Jedyny plus - dbała o porządek :P II rok - zamieszkałam z inna dziewczyną. Miła itd, ale gdy poznałam faceta była zazdrosna, ze juz nie poswiecam jej tyle czasu i zaczeła mącić :O Kontakt sie urwał.. III rok- zamieszkałam w akademiku z dziewczyną grubą , leniwą. Ciagle zarła , w pokoju smród, zawsze jej bylo zimno i okna wyzamykane , szło sie udusić :O Obgadywała kazdego ile wlezie, ciagle mi nadawała, nie mogłam sie skupić na nauce... masakra :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mieszkałam z różnymi współlokatorkami w akademikach, ale TAKICH przebojów to nie miałam :D jedna mnie tylko jedną rzeczą dosyć irytowała, choć to nie jej wina była w zasadzie. ja jestem cholernie wrażliwa na odgłosy w nocy, które nie dają mi spać, tzn. w szczególności na odgłosy ludzkie, typu chrapanie. po prostu nienawidzę i za cholerę nie zasnę, gdy obok ktoś chrapie, bądź robi coś podobnego. no i właśnie miałam taką współlokatorkę, która często nocą wydawała dziwne odgłosy - nie wiedziałam, jak ona to robi, bo to nie było chrapanie, tylko takie jakby ciumkanie, czy mlaskanie, kurde, cokolwiek to było, szlag mnie trafiał. i wiecie co, raz się przekonałam, co to było i doznałam szoku. zdarzyło się, że jakoś bardzo wcześnie rano musiałam wstać, a ona spała w najlepsze i właśnie wydawała te odgłosy, a już świtało, więc było w miarę jasno i popatrzyłam na nią..... a ona miała kciuka w buzi i go ssała jak mały bobas!!!!!!!! i przy tym tak ciamkała i mlaskała, a ona miała wtedy ze 23 albo 24 lata, pojęcia nie miałam, że coś takiego się dorosłym ludziom zdarza, szok!! za dnia było z nią wszystko w porządku, była miła i dbała o porządek, lubiłam ją. choć fakt faktem, że trochę infantylna była - jej chłopak też mieszkał w tym akademiku, więc często do nas przychodził, też był spoko, tylko oni mieli taki zwyczaj między sobą, że do siebie nawzajem zwracali się jak małe dzieci i tak sobie gaworzyli: "cio tam, psijdzieś do mnie?" wszystko takim głosikiem! z innymi ludźmi rozmawiali normalnie, zwykłym głosem, a do siebie nawzajem tak psipsiali :D :D :D :D ale to takie dziwactwo bardziej podchodzące pod "intrygujące", niż irytujące ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wklejam bo pasuje
13:11 [zgłoś do usunięcia] loszka to teraz coś ode mnie: Mialam współlokatora, który miał na imie Bogusz (tak, tak Bogusz, nie Bogumił, nie Bogdan ale wlasnie Bogusz ) i o nim można by nie tylko książki pisac ale nakręcić niezłą komedie. Bogusz mimo, iż był już na 5 roku studiow WSZYSTKO przywoził z domu, łącznie z papierem toaletowym. Przywoził gotowe obiady od mamy przyszykowane, które wystarczyło odgrzac w mikrofali. Sloiki z rosołem, twarożek ze szczypiorkiem na śniadanie i to wsyztko potrafił trzymac 5 dni - np rosół z makaronem w środku zjadał w piatek, albo wspomniany twarożek we czwartek na śniadanie. Tłukł się 200km z ugotowanym ziemniakami albo jajkami na twardo (!) zawiniętymi w folie aluminiową ( tak, Bogusz nie umial ugotowac ziemniaków). Z tą folią tez były jaja bo ją skladował w szafce i wywoził do domu - nawet taka obtłuszczona z kotletów czy innego mięsa . Miał wszystko wyliczone dokladnie na tyle posiłków ile potrzebowal w ciągu tygodnia. Kiedyś coś mu wypadlo i musial zostac na weekend i wyobraźcie sobie, że jego kolega z pokoju, który meiszkal wieś dalej musial mu od mamy przywieźc torbe z jedzeniem. Kiedy przychodzila do niego dziewczyna (nie wiem jakim cudem w ogole ktos go chciał) siedząc od pory obiadowej do samego weiczora, trzymal ją głodną i zaraz jak wychdozila robił nalot na kuchnie żeby sie nażreć. Raz byłam swiadkiem jak łaskawie poczęstował ja obiadem i dał jej połowe swojej racji żywnościowej czyli połowe kotleta, mimo że mial ich troche nasmażonych . Ogólnie ten człowiek mial jakaś dziwna manie przesladowcza i chyba wydawało mu się, że kazdy chce go okraść, przy czym bez żenady korzystał z rzeczy współlokatorów. zawsze keidy wychdozil z meiszkania zamykal na klucz pokój, a jak był w nim jego wspołlokator to zamykał laptopa w szafce na klucz. Razem z koleżanką zajmwoałysmy sie opłacaniem rachunków za media - podliczałyśmyw wszystko i dzieliłysmy na nas 4. Bogusz zanim dał nam pieniadze na rahcunki zliczał wszystko sam, żeby sie upewnic czy nie chcemy go oj**ac na 3 gr. Kiedys przylecial z pretensją że wyliczyłysmy 50gr więcej i bardzo się zdziwił keidy sie dowiedział że to dodatek za opłate na poczcie/punkcie opłat - myślała że pieniadze przelewane są za darmo. Hitem bylo kiedy okazało się, ze jak wyjeżdża na weekend to robi zdjecie licznika wody a potem odlicza to czego on sam nie zużył Mogłabym pisac o nim i pisać. To był naprawde dziwny człowiek a do tego bardzo chamski i złośliwy, totalnie aspołeczny - ale to juz do opowiedzenia na inny temat. 13:13 [zgłoś do usunięcia] loszka aha dodam jeszcze, że wyprowadziłam sie z tego mieszkania własnie przez niego. Potem doszły mnie sluchy, że Bogusz powiedział nowym współlokatorom, że ukradłyśmy deske do prasowania i kilka innych rzeczy. Powiem tylko, że deska do prasowania była nasza, kupiona za własne pieniadze, jeszcze za czasów naszgeo pierwszego lokum

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa2828
anyżówka z tym kciukiem to powiem ci że nie jest tak łatwo tego oduczyć. Ja mam brata ciotecznego co pierwsze lata dzieciństwa spędził w sanatorium bez rodziców, oni przyjeżdżali raz na jakiś czas i wrócił stamtąd z różnymi brakami w rozwoju, dużo rzeczy trzeba było go nauczyć i oduczyć a ze ssaniem kciuka jest jeszcze trudniej niż ze ssaniem smoczka, zwłaszcza gdy on nie chce. W każdym razie ssał kciuk do 14 roku życia i sam stwierdził w końcu że to kicha, oduczał się ze 2 lata, spał w skarpetach na rękach, w dzień mu trzeba było ciągle przypominać jak się zapomniał. Nawet jak miał 20 lat to robił takie coś że z przyzwyczajenia paluch do buzi a potem jakby sam się opamiętuje. Teraz jak się denerwuje albo nie ma co zrobić z rękami to odruchowo składa ręce i bawi sie kciukami. Strasznie ciężko jest się tego oduczyć w późniejszym wieku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przebijam miałam
kolege ,którego stary ) alkoholik) wywalił z domu.Przyjełam na 2 tyg , mieszkał 2 miesiące.Oczywiście zero dokładania się do czynszu czy wody , bo miało byc 2 tyg.Mieszkła 2 miechy , kąpał sie 2 godziny , później układał włosy .Zarcie miał mieć swoje ale, oczywiście jak wracał no dołaczał do nas.Zeby nie było naprawde miałam wtedy tragiczną syt. finansową. No i teraz ad rem.Wrócił w nocy . totalnie napruty, usiłował się wieszać na barierce od łóżka, wziąść tabsy i prawie udało mu się podciąć żyły w 1 ręce.Po tym się pożegnaliśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stigma
Podbijam temat, zajebisty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roznie bywalo:)
ja na studiach mialam wielu dziwnych wspolokatorow. jeden wredny i skąpy wylaczal ciepla wode gdy sie kąpalam, niby przypadkiem, i ogrzewanie bylo wlaczane tylko pare godzin w dzien, na wieczor, a jak mialam wolne w pracy to zamarzalam w tym pokoju, bo musialam czekac az przyjdzie i laskawie wlaczy cieplo. do tego brudasy i syfiarze (2 facetow bylo). przestalam sprzatac w kuchni, praktycznie z niej nie korzystalam bo nie nadazalam sprzatac po jegomościach, nawet okruchow po krojeniu chleba nie laska byla zgarnac z blatu. dodatkowo z zadnym praktycznie nie rozmawialam, kazdy mial swoj pokoj i swoje zycie, zero rozmow na mieszkaniu. wytrzymalam 3 miesiace. jeszcze jedno mieszkanie - osoby bardzo mile, ale imprezy non stop na mieszkaniu (a towarzystwo ok 25 lat wszyscy, nie studenciaki), przetaczaly sie tamtedy tabuny ludzi, muza na maxa do 22, potem troche ściszali bo cisza nocna, ale i tak bylo bardzo glosno, a ja musialam starac sie spac bo rano do pracy;/ czasem z nimi imprezowalam, w weekend. najgorze, ze czasem chcialam odpoczac po pracy, bo mialam stresujaca robote wtedy i marzylo mi sie polozenie o 22 i odpoczynek (wstawalam o 5.30), a tu zwala sie na mieszkanie 20 osob i jeszcze co pol h ktos do mnie wlazil, zebym sie dolaczyla do nich. mialam jeszcze kilka sytuacji, ale nie chce tu pisac, ogolnie to ludzie sa dziwni i zaskakujący,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czytam czytam więc
może tez coś napiszę. Bez chronologii, co mi się przypomni;) Jedno z mieszkań, duże 4 pokojowe- czasami mieszkało w nim nawet 17-18 osób, byle by taniej. Mieszkała tam z nami jedna laska, świeżo po studiach. Dziewczyna bardzo miła, czysta i pomocna, ale miała jednego bzira :( Co wieczór, o 21.30 zwoływała wszystkich do korytarza w którym była duża szafa z lustrem i pytała czy może się w to jutro ubrać ( miała pracę, i musiała w miarę, lecz bez przesady elegancko się ubierać). Problem polegał na tym, że laska miła ze 3 sweterki w serek takie same lecz w innych kolorach na krzyż, dwie koszule białe dla przeciętnego człowieka nie do odróżnienia, dwie pary spodni, jeden żakiet i jakies dwa bezrękawniki. I co wieczór to samo, każdego ściągała i pytała: czy moge się w to jutro ubrać, no ale powiedz, dobrze, nie za grubo, nie za mało elegancko? I tak przez minimum pół godziny męczyła każdego. Jezu, dla nas zawsze wygladła tak samo, a dzień w dzień trzeba było jej coś wymyślać. Ciężko było ją spławić, bo laska spoko i serce dobre miała, więc kto m ógł, zmywał się z domu lub udawał że śpi. Numer na kąpiel czy telefon nie działał, bo ona czekała i tak ..:) Inne mieszkanie- rodzina muminków. Dwie siostry i chłopak jednej z nich. Fajni ludzie, ale kompletnie nie zaradni. TAK niezaradni, że w jednym tygodniu przyjeżdżała mama lasek- prała im, gotowała, sprzątała i tak przez 5 dni, potem przyjeżdżał ich ojciec-prał im, sprzątał, gotował. Potem przyjeżdżała mama gostka i również prała, gotowała itp. Nie maił ojca, więc w kolejnym tyg przyjeżdzała znowu matka lasek. Po dwóch miesiącach wymiękłam. Za duża byłam, na mieszkanie z mamą, szczególnie cudzą :( Laska z akademika- mega skąpa i świrnięta- do domu jeżdziała raz w miesiącu ( wiozła całą torbę prania ( pralka była na miejscu, ale na proszek jej było szkoda ) i słoiki na żarcie. Na dworzec, 6 km szła z tą torbą na nogach, bo jej było szkoda 1 zł na bilet. Gdy wyjeżdżała swoje szafki znaczyła swoimi włosami, czy nikt jej czegoś nie podbiera ( helloł :( ). Ciasto czy chleb z domu trzymała po 2-3 tyg w szafce, znaczonej oczywiście włosem ;) I żarła to w ukryciu, po mini porcjach, bo oszczędzała:( Kto chciałby jeść jej pleśniaki? reszta next razem, bo mam lenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yhjbiomkloplm,
up;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez cos dodam :)
Najgorsi wspollokatorzy? Brat i jego wspaniala zona. Az mi glupio, ze to rodzina :( *cena za pokoj, rachunki wliczone ale.. to bylo podzielone na dwie, nie na 3 osoby. wiec placilam za siebie i polowe za bratowa. szkoda, ze tak pozno wszystko wyszlo na jaw. *jedzenie podobno mialam wliczone- ta, szkoda ze chleb musialam kupowac z wlasnych pieniedzy, inaczej nie mialabym co jesc *w zwiazku z tym czesto rano wychodzilam bez sniadania i kanapek do pracy. jak wstalam to juz nie bylo ani kromki :) *nie wspominajac o tym, ze jak wracalam z pracy i chcialam cos zjesc to najpierw musialam pozmywac potrzebne mi rzeczy :) *zakaz wlaczania ogrzewania w domu-bo drogo i sie nie oplaca. po tym juz nie wytrzymalam :) nigdy wiecej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez cos dodam :)
aa zapomnialam dodac :) nie mialam zamka w drzwiach, wracajac z pracy zastawalam porozwieszane pranie bratowej w moim pokoju, jej kosmetyki na stole, suszarke do wlosow na podlodze i rozne inne ciekawe rzeczy :) przesiadywala w moim pokoju pod moja nieobecnosc, bo moj brat wracal z nocki i chcial spac a ona wstawala o 8 lub 9. pomijam posprzatanie po sobie.. kiedys wracalam po drugiej zmianie z pracy bardzo zmeczona (12 godzin fizycznej pracy + 2 godziny dojazdu) druga w nocy, marze tylko o lozku. mialam jeszcze jakies 10 minut drogi do domu i dostaje smsa od bratowej o tresci informujacej (nawet nie zapytala..) spie w twoim lozku nie przestrasz sie, poklocilam sie z K. opowiem ci jak wrocisz. ogolnie dziewczyna widziala tylko czubek wlasnego nosa, inni ja nie interesowali wazne zeby bylo tak jak ona chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łaaaaaaaaaaa
mój współlokator zostawia syf w kuchni jakich mało, a na dodatek pod ścianą w kuchni stoi rząd (!) butelek po mleku piwie i napojach energetycznych, czasami mu mowie zeby wyniosl mowi "ok" i tak nie wynosi, a jak pytam czy butelki kolekcjonuje to "heheheheh". Powiedzialam sobie ze jeszcze 3 butelki i mu je wpierdole do pokoju:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, pomóżcie mi rozwiązać ten problem. Współlokatorka z pokoju obok bardzo często robi imprezy. Zaczyna się sesja, mam sporo nauki a ludzie u niej drą japy do 5 nad ranem, kimną się trochę (oczywiście na naszej stancji) i ok 11 rano impreza się zaczyna na nowo i trwa do wieczora... mam już dosyć. denerwuje się i przez to nie mogę się uczyć. nawet stopery nie pomagają. a jeszcze wprowadziła się do niej niedawno młodsza dziewczyna, która jest o wiele bardziej głośniejsza od niej. Nie sprowadza ludzi ale cały czas chodzi i gada tak głośno, że ja w swoim pokoju każdy wyraz dokładnie słyszę. a jak siedzą obie to też wybuchają śmiechem co chwile i tak do północy albo i dłużej. Wczoraj właśnie zwróciłam ze swoją koleżanką z pokoju im uwagę to tylko buchnęli śmiechem jak wróciłyśmy do pokoju. Wcześniej napisałam esa do jednej z nich, żeby byli cicho ale jak widać zero do bani... Macie może jakieś pomysły na rozwiązanie tego problemu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no dokładnie, dzwoń na policję
tylko się nie przyznawaj współlokatorkom, że to Ty, zwal na sąsiada jakby co :p mandacik dostaną i po sprawie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość intrygujący współlokatorzy ;)
1.Akademik, parter, rano krzyk z sąsiedniego pokoju, potem trzaskania drzwiami. Po chwili wchodzi laska i zbulwersowana opowiada : "Uczyłyśmy się" (jakby w akademikach się uczyło, a już szczególnie one)i przez okno do pokoju wpada krzak z korzeniami, w zasadzie to małe drzewko. Po chwili pukają im do drzwi kolesie i pytają czy nie widziały przypadkiem krzaczka, bo jeden im ucieka przed nimi. 2. Jak cokolwiek gotowaliśmy w kuchni studenckiej nawet bigos za 5 zł, to sąsiedzi (faceci) zawsze zagladali nam do garnka i komentowali "ale komuś sie powodzi".Sami zawsze gotowali wodę w garnku. Pożyczali nam grila elektrycznego - bardzo chętnie, bo zawsze oddawaliśmy go czystego i uwaga z upieczoną jedną kiełbasą (taka nasza grzeczność). Kiedyś zabrakło nam kiełbasy dla nich. I oddając grila mówimy, że tym razem bez haraczu. Powiedzieli dzielnie, że nie szkodzi, ale to ich rozczarowanie.... W ogóle bardzo sympatyczni. 3. Na pięterku w akademiku mieli kogutka, aleto było zanim się wprowadziłam. W każdym razie nie karmili go tylko poili wódką, brali na dyskoteki w charakterze maskotki, a na koniec skończył w rosole biedak. 4. Wieczór, a tu sobie ktoś imprezkę robi na korytarzu- goście muzyke maja włączona w pokoju, ale siedzą na schodach ładny kawałek dalej i słuchają. Opier... towarzystwo. O 22 miało być ciszej. Poczekałam do 22.30 i jak się tylko pojawiłam, żeby ściszyli, to od razu wyłączyli, a siedzieli sobie wówczas przy pieknej sziszy. Szisza była bardzo duża i cholerka trochę żałowałam, że ich od razu opier.... bo miałam chęć spróbować. Jednak pomyślałam, że to może być trawa więc może to i lepiej, że się nie zintegrowałam. 5. Jeśli wynik meczu był nie po myśli oglądających- telewizor (zabytek) wylatywał przez okno, a potem się go zbierało zmiotką i szufelką. Więcej sobie nie przypominam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość intrygujący współlokatorzy ;)
A jeszcze sobie przypomniałam. Góry, schronisko młodzieżowe, noc, za nami cały dzień łażenia po górach, jutro następny, jesteśmy zmęczeni jak koń po westernie. Myśl jedna :SPAĆ. Okna pootwierane bo gorąco. A na parterze pianino @#@$E#@%$%$. I o 2-3 w nocy ściągneła jakaś inna ekipa i niestety pili dużo niekoniecznie bezalkoholowych piw i drineczków. No ale jest pianino i banda trzeźwych inaczej... Ktoś poddał się nastrojowi zaczął grać, a reszta śpiewała zamiast "Annna Maria smutną ma twarz" - "telewizor smutną ma twarz". Darli się przy tym w niebogłosy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzięki za rady jutro tak zrobię bo już mi na głowę to siada. Same się nie uczą, mają od groma zaliczeń w plecy a innym nie dają się skupić. tylko się człowiek nawkurwia ostro i mu się wszystkiego odechciewa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×