Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Energiczna Trzydziestolatka

Wasi najbardziej intrygujacy wspollokatorzy

Polecane posty

Gość lalamido i do rpzodu
dobry topik wiec sie przylacze: Wspolokatorka nr1 - pedantyczna do przesady, miala na tym punkcie fiola, nawet kubki w szafce musialy stac uszkami do tylu hahaha - w lazience spedzala ponad godizne stekajac przy tym niemilosiernie jak brala prysznic..hm.. ciekawe co robila - zapraszala do domu znajomych z uczelni i na glos recytowali poezje chodzac po calym mieszkaniu..ale byly jaja hehehe jak sie wczuwali w te wiersze boskei to bylo - spotykala sie z chlopakiem ale uwazala, ze nawet calowac sie nie wypada przy obcych czyli innych wspolokatorach..dziwna para, wogole nie okazywali sobei czulosci przy ludziach - jej mamusia przyjezdzala co miesiac dowiezc jej swierze zarcie ze wsi, zawsze an glos tak zebysmy wszytscy w domu slyszeli nakazywala jej zeby sie z nami nei wazyla dizelic tymi smakolyakmi, wszystkei torebki byly podpisane jej imieniem hahahh zebysmy przyadkiem ni epomyli sie co jest jej w lodowce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lalamido i do rpzodu
wspolokatorka nr 2 - brudas niemilosierny ale to zawsze innych opierniczala ze nie sprzataja - mimo zakazu palenia w domu fajczyla non stop i na bezczelnego zostawiala swoje pety w kuchni kolo chleba - pierdziala bardzo smierdzaca..czasami jedlismy wspolnei sniadanie a ona potrafila takiego kapusciaka wlanac ze apetyt odrazu przechodizl - swoje osrane gacie wieszala na kaloryferze w lazience, raz moj chlopak jej zwrocil nawet uwage ale mu powiedziala zeby sie odjebal bo on tu nie mieszka - znosila jakeis stare graty do domu wyrzucone przez ludzi na smietnik a potem wystawiala na allegro i mowila , ze zajmuej sie przedaza antykow buhahahah - strasznie przeklinala i plula do zlewu fuj - jak sie wyprowadzala napisala nam pozegnalny list i w srodku zostawila pukeil swoich lokow zebysmy o niej zawsze pamietali hahah

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzadzudzi
30latka, wytlumacz mi roznice miedzy: "najnieznosniejszy" i "irytujacy", bo dla mnie to jest to samo. twoje slowa: "chodzi mi o "najdziwniejszych i najnieznosniejszych" - a zatem slowo "intrygujacy" nie bylo bledem ale jakos pisaliscie o irytujacych".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
22:57 [zgłoś do usunięcia] dzadzudzi 30latka, wytlumacz mi roznice miedzy: "najnieznosniejszy" i "irytujacy", bo dla mnie to jest to samo. twoje slowa: "chodzi mi o "najdziwniejszych i najnieznosniejszych" - a zatem slowo "intrygujacy" nie bylo bledem ale jakos pisaliscie o irytujacych". TO MOZE TERAZ SPRAWDZISZ SOBIE ROWNIEZ ZNACZENIE SLOWA INTRYGUJACY :P Mialam na mysli to, ze ktos moze byc nietypowy, dziwny, a przez to interesujacy :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzadzudzi
bez przesady, slowo "intrygujacy rozumiem:P ale ty dalas tytul "intrygujacy", a sama pisalas o kims, kto nie sprzata, podbiera jedzenie itp. dla mnie to nie jest intrygujaca osoba, tylko irytujaca albo nieznosna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hm, poniewaz postawa eks wspollokatorow kolegi jest dla mnie tyle irytujaca, co intrygujaca. Ja nie potrafilabym egzystowac w podobnych warunkach i ludzie, ktorzy daja sobie w nich rade, sa dla mnie czyms w rodzaju ciekawostki. Jak mozna wytrzymac w nie zamykanym mieszkaniu, zywiac sie tylko alkoholem? A co do intrygujacych... przy okazji ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkkakaskdnsjfndj
Trzydziestolatka - "intrygujący" znaczy "ciekawy", "interesujący", "wzbudzający zainteresowanie", ma zabarwienie pozytywne, więc nijak ma się do tego, o czym chciałaś pisać. Miałaś zapewne na myśli "irytujący". U mnie obyło się bez większych komplikacji. Miałam kiedyś jednego współlokatora, który wyżerał mi wszystko z lodówki - potrafił nawet otworzyć np. mały słoiczek korniszonów przywiezionych z domu i wyżreć :/ Akurat korniszony dostałam od taty, był to ostatni słoik dobrych korniszonów, a ja uwielbiam - trzymałam na jakąś specjalną okazję ;) A ten mi bezczelnie wyżarł.. Używał moich kosmetyków! A rano i wieczorem łazienka była zablokowana na dwie godziny (co on tam do cholery robił przez te 2h?!). W ogóle - strasznie marudny koleś, spadł pierwszy śnieg, dla mnie to fajna chwila, było tak ładnie - wpadam do mieszkania, mówię "ale ładnie jest!", a ten na mnie patrzy wilkiem i syczy: "Wcale nie, bo ja nie mam jeszcze kurtki zimowej i na pewno szybko jakiejś MODNEJ nie znajdę, pierdolona pogoda" :/ A. Trzymał spray czy maść na wszy w łazience..! Jak to zobaczyłam, to omijałam go szerokim łukiem.. Wrzucał do zlewu talerze z resztkami jedzenia i potrafiło tak stać i kisić się np. przez dwa tygodnie, smród niemiłosierny (potrafił np. wrzucić talerz z resztką surówki i udka z kurczaka). Następne współlokatorki - nagminnie zużywały moje kosmetyki, więc w końcu zabierałam wszystko do pokoju. Potłukły mi dwa garnki i nawet nie powiedziały przepraszam. Ich brudne gary potrafiły stać nawet 2 tygodnie - jak skończyły się ich garnki, używały bez pytania moich, a ja nie miałam w czym gotować dopóki sobie nie umyłam. Raz, drugi, trzeci zignorowałam, później zrobiłam awanturę. Jeżeli chodzi o kuchnię to fleje były totalne - cały stół i szafy były wiecznie pozastawiane brudnymi talerzami, szklankami, garami, niedokończonymi śniadaniami i obiadami! Robiłam sobie kanapki na kuchence mikrofalowej, bo nigdzie indziej nie było miejsca. Potrafiły zostawić na stole pokrojoną kiełbasę, po czym po 5 dniach robiły sobie z takim wysuszonym i chyba podgniłym już mięchem kanapki :/ Dwa razy przyjechali do nich ich znajomi - wszystko byłoby super, gdyby było to sztuk dwie czy trzy, a nie jakieś 20 osób :/ Już nie powiem, że siedzieli wtedy do 2 w nocy drąc mordy, a rano ciężko mi było wyjść na zajęcia, bo 1) w przedpokoju wszędzie na podłodze leżeli ludzie, jeden prz (lub nawet na) drugim jak sardynki w puszce 2) kolejka do łazienki była niesamowita - oni jeszcze wieczorem robili listę kto idzie po kim do łazienki, mnie oczywiście nie uwzględniając :/ I oczywiście - 20 osób biorących prysznic, myjących głowy i tak dalej odbijało się na naszych rachunkach. Po drugim razie powiedziałam dość, w końcu to nie hotel. Raz podsłyszałam jak mnie laski obgadują - że nie sprzątam i w ogóle, a prawda taka, że byłam chyba jedyną osobą, która co tydzień odkurzała mieszkanie, myła podłogi itd (tylko robiłam to pod ich nieobecność, jakoś nie lubię jak ktoś plącze mi się pod nogami podczas sprzątania). Gdyby nie ja kuchenka zarosłaby brudem, a w łazience zalęgłaby się pleśń.. Ich sprzątanie ograniczało się do.. chyba w sumie do niczego - czasem odkurzyły w swoim pokoju. Jak raz umyłam okna w kuchni, to wlazły, zrobiły duże oczy i było tylko: "oooooo! Ale jasno! A ja myślałam, że to mieszkanie jest ciemne". Kurna! Po wakacjach wróciłam na mieszkanie (one całe dwa miesiące tam mieszkały), a tam podłoga w łazience cała pokryta kamieniem czy czymś tam, wyglądało paskudnie. Dziewczyny oczywiście nie potrafiły myć się czy zrobić prania bez zalania całej łazienki, a do tego nie wycierały rozlanej wody, więc wyszło co wyszło. Siedziałam przez 5 godzin w łazience i nożem zdrapywałam ten kamień czy co to tam było, bo mdłości mnie brały na myśl o choćby przypadkowym dotknięciu tej podłogi gołą stopą.. Fuj, jak dobrze, że już tam nie mieszkam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A TAKA TAM
a moi nie wychodza z pokoju(para). sie chyba soba zachwycaja... czasem robia cos do jedzenia w kuchni, zawsze razem, czasem tez wychodza do lazienki, jedno zaraz po drugim, chyba zachciewa im sie w tym samym momencie... eh, dziki. mocno podejrzane typy:/ acha a drzwi pokoju zawsze na klucz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość swietny temat
:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość I ja cos dopisze...
PODNOSZĘ!!! Mimo,iż sama nie mieszkam na stancji uwielbiam wasze opowieści:D Sama mogłabym napisać kilka opowieści o stancjach, brudasach itd. Ale to jak znajdę trochę więcej czasu ;) Pozdrowienia dla normalnych;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mi to sie wydarzylo
no wiec ja :D bylo sobie malzenstwo...i zawsze wszystko razem....ok ale razem szli do wc i robili kupe:P jedno przy drugim:D i napewno kupe bo jak wychodzili po dluzszym posiedzeniu to czasem i ja musialem wiec walilo kupa wtedy :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moze lubili wachac swoje smrody heheheh:) ja tez kiedys mieszkalam z para,co wszystko robili razem,tez przesiadywali razem w lazience,ale nie wiem,czy wspolnie robili kupke:) Tak dlugo siedzieli,ze ewentualnie zdazylo wywietrzec:) A druga para natomiast ciagle przesiadywala w pokoju,w ogole z niego nie wychodzili,nawet jak mieli robic sobie kolacje,to szli do kuchni,brali co im bylo potrzebne,i do pokoju... dziwni ludzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gabryjela
Ja takich elementów nie spotkalam, ale też już nie wiem, jak to jest mozliwe, zeby wytrzymać z 2 osobami na powierzchni 30 m2 i sie nie pozabijać. A kiedyś jakos się dało... Mieszkałam z jedna taką, co miała co rusz jakieś problemy egzystencjalne, byla zła na cały swiat i wtedy przychodził jej chłopak, były narkoman, i tak sie tulili godzinami. Laska miała czasem jakies odchyly, strzelala fochy nie wiadomo o co - a za chwile do rany przyłóz. Była też kolezanka z epilepsją. Wszyscy jej współlokatorzy dostawali zawsze naukę, kiedy się wprowadzała - co wolno, co nie wolno. Do rzeczy, których nie można robić przy epileptyku, nalezy wchodzenie do pokoju w klapkach, w których sie stało pod prysznicem, bo robią tak "pfffffff", jak się chodzi, a ją to bardzo irytuje. Należy ściagnąć klapki i założyc kapcie, bo kapcie nie robią "pfffffffff". Nie wolno też w nocy chodzić do kibla i spuszczać wody, bo epileptyk może sie obudzic i zdenerwować. Przewinęła się też kolezanka, która miala jakis problem z meblami poustawianymi przy scianie - więc wszystkie meble odsuwała jakies pół metra od sciany, przez co pokój był znacznie okrojony. Kiedyś rozbryzgała jakis czerwony tusz na scianie, ale nie udało się dojść do tego, jak to zrobiła, z jakiegoś powodu postanowiła zachowac tę tajemnicę dla siebie. A wór na smiecie papierowe przyklejała do drzwi i wrzucała do niego papierowe kulki, nie wstajac od biurka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tajny tajniak
Ja opiszę jedną taką, z którą po wspólnym mieszkaniu więzy przyjaźni zostały zerwane: - syfiara na maksa (białe ciuszki na bardzo zakurzonej podłodze pokryte talerzami z resztkami jedzenia), spała w makijażu - do tego była skąpa (nie chciała niczego pożyczać: "bo tego lakieru została jej tylko połowa"; ale sama "przypadkiem" zapominała oddać np. pieniędzy) - obrabiała dupy wszystkim współlokatorkom (i nie tylko) - bardzo puszczalska (m.in. stąd stereotyp, że Polki za granicą się puszczają) - lubiła "przypadkiem" chodzić po mieszkaniu (pół)naga i rozbierać się w momencie, kiedy się z nią prowadziło rozmowę - przywiozła ze sobą patelnię za 8 złotych, której nie pozwalała nikomu tknąć - a jednocześnie zgrywała bogatą hrabiankę. Skorzystała z tej patelni raz za mojej kadencji:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chodzezglowaponad
jedna to kaszlala co 2 min....chyba na tle nerwowym ale to straszne bylo takie glosne kaszlniecie i zaraz POCIAG NOSEM...nie urzywala chusteczek...w sumie kataru nie miala...ale chyba te gluty z nosa to az do mozgu jej trafialy:P okropna byla...jeszcze wszystko malpowala...dobrze ze z nia nie mieszkam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chodzezglowaponad
"używała" :D mialo byc:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no taaa..k
prowincja zaczyna zjeżdżać do miast i temat staje się na czasie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najbardziej wkurzajacy i najbardziej nieodpowiedzialni ludzie, z ktorymi mieszkalam to byla pewna para... znalam ich wczesniej, ta dziewczyna byla moja dobra kolezanka (dogadywałyśmy sie super), zgadalysmy sie ze obie szukamy chaty, wiec postanowilysmy razem zamieszkac... problemy zaczely sie juz w momencie szukania ogloszen i dzwonienia do wlascicieli - bylo to praktycznie tylko na mojej glowie, ja wyszukiwalam ogloszenia, dzwonilam, umawialam sie na spotkania, a jej ciagle cos nie pasowalo, a to ze spotkanie nie o tej godzinie, a to ze mieszkanie nie tam gdzie ona chciala :O (jaka ja glupia bylam, ze wtedy nie zrezygnowalam..) w koncu udalo nam sie znalezc odpowiednie mieszkanie, ale.... nadal wszystko bylo na mojej glowie - wszystkie sprawy z wlascicielem, oplatami (a na poczatku bylo sporo tego, zwlaszcza ze poprzedni lokatorzy nie placici rachunkow, wiec trzeba bylo poinformowac o tym wlasciciela itp). na poczatku przymykalam na to oko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po paru dniach od wprowadzenia sie (pierwotnie mialysmy mieszkac we dwie) okazalo sie, ze zamieszka z nami jej facet...tylko "na pare dni", bo nie mogl znalezc mieszkania. w sumie nie mialam nic przeciwko, w koncu to jej facet, wiec do kogo mial sie wprowadzic jak nie do swojej laski..no ale "pare dni" minelo, a on sie nie wyprowadzal... w koncu oni stwierdzili, ze chca mieszkac razem i co ja na to...przemyslalam sprawe i stwierdzilam, ze ok, w koncu rachunki i czynsz do podzielenia na 3, a nie 2 osoby to byl duzy plus. problem zaczal sie, gdy oni powiedzieli, ze nikt nie moze sie dowiedziec, ze oni razem mieszkaja bo ich rodzice sie wkurza. to samo z wlascicielem. (na szczescie nie przychodzil osobiscie po czynsz i nie robil nam inspekcji..) ale co sie dzialo kiedy przyjezdzali rodzice tej kolezanki..glowa mala:O jej facet zabieral wszystkie swoje rzeczy z domu, na pare dni sie wyprowadzal i udawal, ze przychodzi do niej "w odwiedziny" to byla istna komedia odgrywana przed rodzicami... oboje byli kompletnie nieodpowiedzialni - wszystkie rachunki, sprawy zwiazane z mieszkaniem byly na mojej glowie. zarzadzilam, ze kazde z nas placi jakis 1 rachunek (chodzilo tylko o pojscie do banku/na poczte i zaplacenie, bo na kwote rachunku sie zrzucalismy), zeby nie bylo ze to sa tylko moje obowiazki. oczywiscie rzeczy, ktore oni mieli zaplacic byly permanentnie po terminie, o czym ja nie wiedzialam. raz nawet grozilo nam odciecie netu, bo ona zapomniala zaplacic rachunek:O mieszkanie bylo spoldzielcze, wiec czasem trzeba bylo byc w mieszkaniu, zeby wpuscic kogos na odczyt licznikow, sprawdzenie instalacji - oczywiscie oni nigdy "nie mieli czasu", zeby wtedy byc w domu (to byla ewidentna sciema), nieraz ja kombinowalam albo opuscilam zajecia, zeby wszystko pogodzic (wiem, wiem - glupia ja). na maksa sie wkurzylam, kiedy w calym naszym bloku byla wymieniana jakas instalacja - to trwalo 1-2 dni i przez caly dzien ktos musial byc w mieszkaniu, zeby wpuscic robotnikow. ja akurat wtedy naprawde nie moglam (mialam pilny wyjazd do rodziny) oni nagle tez "nie moga". no to nagadalam im co o tym mysle, ze wszystko na mojej glowie i co oni sobie mysla, to w koncu zmienili zdanie. ja sobie spokojnie pojechalam do rodziny, wracam jednego dnia rano, widze ze w klatce pelno robotnikow i od progu pytaja mnie, czy ja moze jestem z mieszkania X, bo tam nikt nie otwiera!!!!!!!! myslalam, ze zabije wspolokatorow....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tlumaczyli sie nieudolnie, ze pomylili dni, a prawda byla taka ze specjalnie wyszli z chaty:o po drugie - to byli straszni syfiarze, w odniesieniu do mieszkania. o siebie owszem, bardzo dbali, ale ich pokoj, kuchnia, lazienka - tragedia! oczywiscie mielismy grafik sprzatania i na poczatku bylo ok. ale potem cos nagle zaczelo im "wypadac", ze jakos nigdy nie mieli czasu posprzatac...a to kolo, a to egzam a to cos tam:O takiego burdelu jak mieli w swoim pokoju to w zyciu nie widzialam (a pedantka nie jestem).. na szczescie to byl ich pokoj, wiec mogli sobie miec w nim co chcieli, ale kurcze nie wiem jak mozna bylo zyc w takim syfie! lozko bylo permanentnie niezlozone, posciel skotlowana walała sie i po lozku i po podlodze... wszedzie lezaly ubrania - i brudne i czyste, podloga, stol, szafa, lozko - wszystko bylo zawalone ubraniami. ubrania byly pomieszane z naczyniami po obiedzie z calego tygodnia, ktore nie byly myte, dopoki bylo na czym jesc, brudnymi kubkami z fusami po kawie..nie zlicze ile razy taki kubek z fusami przewrocil sie i zawartosc wyladowala na ciuchach, lozku, ksiazce itp... do tego jeszcze porozwalane wszedzie notatki - luzne kartki, ksera, ksiazki - wszystko (doslownie wszystko) bylo na podlodze. przechadzac po tej podlodze trzeba bylo po czym deptac, bo wolnego miejsca tam nie bylo.... :O na dodatek uwielbiali zwierzeta i mieli jakas "biegajaca szczotke" (to chyba byla swinka morska, ale nie znam sie), ktora po tym wszystkim biegala. aha - zwierzak nie bardzo umial zalatwiac sie w klatce, dlatego robil to na lozku, podlodze, gdziekolwiek.... po prostu masakra. jak 1 raz zobaczylam ten pokoj to bylam w szoku, ze mozna mieszkac w takim syfie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem z miasta R
no skąd ja to znam :( mieszkalismy razem ja znajoma(już nie) parka i kolega irańczyk oczywiście laska polka a on brzydal jak skurwysyn dobra....my się w trójke wkórwialiśmy ,że lady u nas ciągle przesiaduje nocuje i wyjada nam wszystko z lodówki, podbiera kosmetyki ale małpa jedna miała mieszkanie z innymi współlokatorami 2bloki dalej i swój pokój ze swoim fagasem z iranu była tylko dla kasy(muzułmanin co prawda ) ale jebali sie za ścianą nie ważne czy ktoś był czy nie w domu im to nie przeszkadzało ,korzystała ze wszystkiego kąpała się używała naszych kosmetyków objadała nas a i jeszcze mieszała między mną a parką(wyszło co wyszło może i dobrze) kiedyś sie wszyscy przez nią pokłóciliśmy tylko nie ja z irańczykiem ja sie wyprowadziłam z dnia na dzień ...lady chodziła do swojego mieszkania ,żeby się przebrać cała farsa trwała ze 3m-ce jak ja tam mieszkałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Reninna
Hah , to i ja sie przylaczam. Teraz ide na rok 4. Rok 1 - syfiara ukryta, wydawala max 150 zl na zycie miesiecznie, zarla stare gluty ze sloikow (smierdzialo niemilosiernie na cala chalupe) calymi dniami tylko po to, zeby pozniej, pod koniec miesiaca, moc sobie kupic drogie markowe ubrania i nimi szpanowac. Tez kradla kosmetyki, jedzenie, itd bo zwyczajnie szkoda jej bylo na wydawanie na tak 'zbedne' rzeczy. Jej kolezaneczka z pokoju tez udana- z premedytacja wrobila chlopa w dziecko, z czym sie specjalnie nie kryla przed nami. Rok 2 -hindus , ktory ostatecznie skonczyl w kryminale i ruda biurwa, ktora zmaiast cos mowic, wywieszala mi kartki po calym mieszkaniu z roznymi informacjami. Rok 3 - z kolegami z rodzinnego miasta. mieszkam do dzis-syfiarze, pijaki i grandziarze, ale zyje sie dobrze. no i jeden walet tez sie znalazl-nie umyl sie ani razu przez miesiac mieszkania u nas, mial 2 pary skarpet, ktore zamiennie wietrzyl i ubieral, jedno ubranie, ktorego nigdy nie sciagal, tym bardziej do snu. Palil po 3 paczki dziennie, spal po 4 godziny i potrafil nie zjesc nic a nic przez 2 tygodnie. Wygladal jak chodzacy truposz, a smierdzial tak, ze musialam sie na okres jego pobytu wyniesc do eksa, bo ni szlo normalnie funkcjonowac. Czuc juz bylo jego zapach na klatce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość perpetułłła
Ja mieszkałam w akademiku z laską, która sprowadzała sobie noc w noc faceta, z którym kochali się na łóżku doslownie 1,5 m ode mnie. Ba! ten facet nie miał oporów, zeby latać goły po pokoju i kiedys obudził mnie hałas i obróciłam sie na łóżku i pierwsze co zabaczyłam to jego wielki, goły tyłek. No totalne wieśniaki po prostu. Oczywiście powiedziałam im, że mam tego dość i nie bede tego dłużej tolerować. Usłyszałam... że oni nic takiego nie robią!!!:) Fuuuuu!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o moich współlokatorach ciąg dalszy.... poza tym, że nie sprzątali w swoim pokoju (co w sumie mnie nie obchodziło, tylko dziwiłam się jak można w takim chlewie mieszkać) nie sprzatali rowniez w kuchni i lazience. rzeczy kuchenne uzywalismy wspolnie (w wiekszosci byly moje), nie milam nic przeciwko dopoki zwyczajem nie zaczelo byc to, ze nie myli po sobie naczyn, dopoki byly inne czyste:O zwracalam uwage wieeeele razy, ze nie mam na czym zjesc obiadu, bo MOJE talerze sa w zlewie od tygodnia i czekaja az oni je umyja. pomagalo tylko na krotka mete. co do podbierania zarcia to w sumie nie robili tego jakos bardzo czesto (ale robili) co tez mnie wkurzalo, bo na nadmiar pieniedzy nie narzekam, zeby jeszcze kogos zywic:o aha- im ten balagan jakos nigdy nie przeszkadzal, baaardzo czesto zapraszali znajomych i siedzieli w ich pokoju w tym syfie. mi naprawde byloby wstyd zaprosic kogos do mieszkania, gdzie moja brudna bielizna lezy wcisnieta w talerz z niedojedzinym spagetti sprzed kilku dni... sprzatanie lazienki - to samo, wolami trzeba ich bylo zaganiac, mimo ze grafik byl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×