Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość słodkaJA

Czy chciał WRÓCIĆ do Was eks?Jak tak to po jakim czasie od rozstania?

Polecane posty

czesc dziewczyny, mnie też zostawił.. 1,5 roku temu, a ja ciągle tęsknie.. czekam chyba:(nie radzę sobie, zalapuje doła..Moge do was dolączyć??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w skrócie, napisze że przez ten czas różnie było, miałam różne etapy tęsknoty, żalu, nawet spokoju i radości. Spotykałam się z innymi, a nawet chwilę z nim:( I nic, ostatecznie nie wróciliśmy do siebie..bo znów sie mną chyba zabawił, mówił piękne słowa i odszedł. Teraz czasem mamy kontakt, brak mi sił..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eefka
Zalana Zakochana pewnie... ona11 - ale czy w ten sposób go odzyskam? on od tygodnia dzwoni non stop... a ja nie odbieram... boje sie że w pewnym momencie przesadzę i on więcej nie zadzwoni... Na dodatek zbliżają się walentynki... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja historia jest długa i skomplikowana. Jestem mężatką z długoletnim stażem, 4 lata temu zdradziłam męża z kolegą z pracy, ktory fascynował mnie od wielu lat. Kumplowaliśmy się i prowokowaliśmy się wzajemnie przy byle okazji. Ten seks nam nie wyszedł, kolega był za bardzo spięty, jednym slowem nie do końca się sprawdził. Głupio czuliśmy się obydwoje, było zbyt dużo emocji, z którymi, nie mogliśmy sobie poradzić obydwoje. Czułam się upokorzona-on mnie unikał, czasem wręcz atakował słownie. Temat jego niemocy-omijaliśmy, ale padło bardzo dużo przykrych słów. Pierwsze dwa lata, dokuczaliśmy sobie wzajemnie przy każdej możliwej okazji. Obrażaliśmy się na siebie i wracaliśmy do układów koleżeńskich jakby nigdy nic, ja chciałam go widywać jak najczęściej. on sam nie wiedział co chce. Od czasu do czasu spotykalismy się na kawie i rozmawialiśmy jak dawniej (zanim jeszcze doszło do tego). Szarpaliśmy się głupio przez długi czas. Miałam do niego ogromny żal, jednocześnie moja duma cierpiała i na każdym kroku to okazywałam. Potrafiłam jednak przeprosić za swoje słowa i czekałam na jego przeprosiny, których nigdy nie było. Moje pretensje do niego plątały się z wyrzutami sumienia i poczucia winy. Zrobiłam wielki błąd, przyznając się przed nim do ogromnej fascynacji jego osobą i mówiąc mu o wszystkich emocjach jakie mną targały. Podobało mu się to, prowokowaliśmy się znowu niemiłosiernie by po chwili okropnie się pokłócić. Nigdy po tych kłótniach nie odezwał się do mnie pierwszy. Ja wyciągałam rękę - on ją łaskawie przyjmował. W ubiegłym roku zbliżyliśmy się do siebie, zaprzestaliśmy wojować, przeprosił mnie nawet za wszystkie niemiłe rzeczy, które usłyszałam od niego, kilka razy omal nie doszło do łóżkowej "powtórki"..mimo, że sam podkreślał, że tylko się kumplujemy. Mówił mi wprost, że chce mnie bzyknąć dla poprawy tamtego razu. Doprowadzało mnie to do furii, bo ja koniecznie chciałam mieć w nim przyjaciela. Nasze relacje były tak dziwne i poplątane, że sami się w tym pogubiliśmy.. Był raz miły i przyjacielski, innym razem zimny i odpychający, raz był na tak, raz na nie, mówił, że chce wspólnych relacji, tylko rzadziej, mówił że się kumplujemy, co nie przeszkadzało mu robić aluzji męsko-damskich i głupich propozycji, a ja miotałam się jak głupia i wkurzałam się, że jako kumpel-nie ma prawa mnie nawet dotknąć i że nie może się zdecydować kim mam dla niego być. Mój stan emocjonalny odbił się na moim życiu w małżeństwie, gdzie nie znajdywałam już ani zrozumienia, ani uczucia ani nawet grama seksu. Kilka miesięcy temu, mój kolega po długim okresie wzajemnych prowokacji, powiedział, abym powiedziała wprost czego chcę, Powiedziałam mu, że chcę JEGO -na jakiś czas. Odpowiedział, że TERAZ (sic!) to niemożliwe bo się spotyka z kimś (to nie była prawda-jest samotny do dzisiaj). Powiedziałam mu wtedy-że się bawi moimi uczuciami i najprawdopodobniej chce się odegrać za ten nieudany seks, poprosiłam, żeby ze mną porozmawiał i wytłumaczył mi dlaczego to robi.. Nie zareagował. Nie widzielismy się już dwa miesiące. Obraziłam się. Napisałam mu smsa, że nie chcę tej rozmowy, że nie chcę jego łaski i chcę o wszystkim zapomnieć, że nie musi się zmuszać do niczego ani ofiarować mi swojej jałmużny. Nie odpowiedział, nie zareagował. Chciałam być silna i odciąć się od tej szarpaniny jednym cięciem i pokazać mu, że nie jestem na jego widzimisie. Ale okazało się, że nie potrafię, nie ulżyło mi, wciąż mam głupią nadzieję i czekam na jakąś reakcję, choć jego milczenie mówi przecież wszystko. Wiem, że on pierwszy nie zareaguje. Co zrobić, aby nie czekać, nie tęsknić, pozbyć się uczucia upokorzenia. Jest we mnie tyle emocji, że chyba zwariuję, jest żal, upokorzenie, złość, wstyd, zraniona duma, ogromna tęsknota i pragnienie jego osoby. Brakuje mi akceptacji, moje poczucie własnej wartości leży i kwiczy. W domu chłód i brak zrozumienia. Nie wiem co mam robić. Nie umiem sobie tego poskładać, boję się, że nie wytrzymam i "pobiegnę" do niego. Boję się, że on nie zrobi już nic. I... tak bardzo boję się o siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki dziewczyny:( nie wiem już co zrobić.. żeby zapomnieć o nim:(tyle czasu.. tyle dni.. tyle niezłożonych życzeń, tyle poniżeń, tyle upokorzeń, tyle zrobionych sobie na złość rzeczy..ale nikt absolutnie nikt nie jest nim.. mimo wszystko:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona11
Jesli dzwoni to moze porozmawiaj z nim, zalezy co bylo powodem rozstania. U mnie jest tak ze musi troszke czasu uplynac zeby cos sie zmienilo. Gdybym teraz sie z nim spotkala, to byloby miedzy nami tak zle jak ostatnio... a tego nie chce. 1,5 tygodnia to za malo zeby cos przemyslec, cos w sobie zmienic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pisywałam kiedys na kafe.. dokładnie omawiałam swoją historię.. jeszcze na trzeżwo.. ze wszystkim, bo pamiętałam wszystko tak dobrze..potem przestałam..próbowalam żyć. Oszukiwac siebie, że Go nie kocham , próbowałam zakochać się w innym. Nic z tego, najgorsze uczucie jest takie że ktoś kogo się kocha z kim wiązało sie tyle nadziei Cie nie kocha i ma gdzieś..Mimo tego że tak pieknie miało być..Poporstu mu się odwidziało:P A Ty zostajesz z raną na całe zycie..i nie możesz się pozbierać.. za nic:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eefka
Powód rozstania jest trudny, jego strach (długa historia) i to ze nie umiem zaakceptować faktu ze przyjaciele są dla niego ważniejsi ode mnie. Dodatkowo nadszarpnął poważnie moje zaufanie... Naprawdę mam odebrać? Tylko że szansa na spotkanie bedzie dopiero za miesiac-dwa (duza odleglosc nas chwilowo dzieli)... Moja naj przyjaciolka mowi ze mam nie odbierac... Jak myslicie? po co on tyle dzwoni? i czemu nie sprobuje skontaktowac sie inaczej? np esem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eefka
Zalana Zakochana... ech... tak, najgorsze jest to ze te rany nigdy całkiem się nie zabliźnią... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ŚlicznaStudentka
hej, słuchajcie mam taki problem i poczebuje jakiejs obiektywnej oceny całej tej sytuacji. Opowiem w skrócie: chłopak ze mna zerwał we wrzesniu,pokłoćiliśmy się omojego kolege, o którego był zazdrosny, mimo wszystko wróciliśmy do siebie ale chłopak rzucił mnie po raz drugi w grudniu i to jeszcze przez telefon w dodatku wymyślił jakąś żałosną prowokacje...W każdym bąź razie po około mcu od razstania bardzo chciał do mnie znowu wrócić mówił że mnie kocha, tęskni itd... no i ja uległam od tamtego czasu było na prawde super, tak jak na początku naszego związku, ale teraz widze że znowu jakoś dziwnie sie zachowuje, jego stosunek do mnie nie zmienił sie jakoś drastycznie, ale czasami od około tyg. mam takie wrażenie jakbym go drażnila, jego zapał do Nas jakby opadł... co o tym sądzicie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ŚlicznaStudentka
sorry, potrzebuje*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny! To będzie raczej post do starych forumowiczek, które są wtajemniczone w sprawę... Aaaa...pamiętam, jak w Krakowie opowiadałaś mnie i Animo o swoim "lubym"...dobrze robisz, nie wracając do Niego...dziewczyny, wiem co mówię, nie będę na forum opowiadać o tym Panu, gdyż sama AA wiele szczegółów - przykrych - pominęła, powiem tylko jedno: Ten człowiek ma sporo problemów ze sobą, w które Aaaa nie powinna pakować się ponownie. Łezko, zgniotko, mam nadzieję, że mimo wszystko jakoś u Was do przodu? Mała, gilda? Co z Wami dziewczyny? Chucky, czytałam ostatnio, że idziesz do przodu, good for You! Jestem w stałym kontakcie z Malgorą i Słodką. U dziewczyn raz lepiej, raz gorzej...ale najgorsze chyba mają już za sobą...Malgora podejmuje kroki w celu zmienienia swego życia na lepsze, cieszę się bardzo, bo strasznie Ją w tym dopingowałam :-) Teraz dopinguję Słodką :-) A u mnie? Niespodziewany zwrot akcji...nie pisałam o mojej relacji z M od końca listopada, choć dawałam Wam do zrozumienia, że się nie zakończyła...głównym powodem rozstania było to, że M chciał spełniać się zawodowo za granicą, to wiązało się z wyjazdem na co najmniej 1-2 lata...ta praca to Jego pasja - zresztą to też jest i moja pasja i też postanowiłam przejść w tym miejscu na zawodowstwo - ale wiąże się z życiem na obczyźnie w sposób...hm...który uniemożliwia bycie z kimś, kto zostaje w kraju... Ostatnio jednak ubiegamy się o pracę u tego samego pracodawcy, istnieje zatem szansa, że wyjdziemy razem...a to będzie spełnienie moich marzeń - przygoda życia, zwiedzanie świata, za które jeszcze ci płacą i to u boku kogoś, kogo kochasz... Sporo spraw sobie wyjaśniliśmy, sporo obgadaliśmy...nie mam już do Niego żalu i pretensji...w styczniu spędziliśmy ze sobą cudowne chwile, zresztą żegnałam Go w czwartek rano... Nie wiem, co mi los przyniesie...jeśli tą pracę dostanie tylko On, i tak nie zrezygnuję z pracy na morzu, to też w końcu i moje marzenie...choć wtedy zobaczę Go za min rok...Wszystko wyjaśni się w ciągu miesiąca... Pozdrawiam Was ciepło!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja chcę umrzeć:(:(:( znienawidził mnie a ja upokorzyłam się tak że już bardziej nie można, dorosła kobieta, wstyd mi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wy i te wasze przyjaciolki....
"Moja naj przyjaciolka mowi ze mam nie odbierac..." a czy to jej sprawa? sluchasz sie kogos? jesli ta twoja przyjaciolka ma kogos, to niech sie nim zajmie, a odwali od twojego zycia. nie ma prawa ci rozkazywac. jakby sama byla w takiej sytuacji, tez by chciala odebrac. sluchaj siebie, a nie "przyjaciol", bo oni maja swoje zycie, a twoje ucieka:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co ja mam pomysleć
wazkoo nie szukaj winy w sobie. Głupstwa popełniamy wszystkie ale to wszystko jest spowodowane i nakręcane ich zachowaniem.. Nie daj sobie wmówić winy. Nie ty to zaczęłaś i nie musisz nikogo przepraszać, że nie zawsze radzisz sobie z sytuacją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Blue - no to faktycznie zwrot akcji. Czyżby jednak miało się sprawdzić to co CI mówiłyśmy?! :) no ale nie zapeszajmy nic zobaczymy jak będzie. Oczywiście pisz jak się sprawy toczą. Trzymam kciuki :* Co to tego pana od aaa to jeśli faktycznie z nim jest tak źle to faktycznie nie ma co myśleć o powrocie. Wazko trzymaj się kochana i nawet jeśli coś zrobiłaś to nie wyrzucaj sobie tego człowiek w takiej sytuacji robi różne rzeczy. Eefka może jeśli znów będzie dzwonił to odbierz zobaczysz co z tego wyjdzie będzie wóz albo przewóz. U mnie ciężko tym bardziej teraz gdzie byłam w pracy na zastępstwie i cały tydzień siedziałam sama nie było do kogo buzi otworzyć a ludzi też nie było także praktycznie 8 godzin siedziałam i rozmyślałam co spowodowało niezłego doła. Minęło 5 miesięcy a mnie wydaje się jakby to było wczoraj. Tęsknie za nim strasznie, a on? Hmm wygląda na to że żyje szczęśliwie a o mnie całkowicie zapomniał :( Pozdrawiam wszystkich :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wiem co mam myslec
"Głupstwa popełniamy wszystkie ale to wszystko jest spowodowane i nakręcane ich zachowaniem.. " tak, najlepiej na koniec mimo wszystko czekac az ON cos zrobi:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co ja mam pomysleć
o tych głupstwach to chodziło mi o konkretne sytuacje..Jak jej nadszarpał nerwy, wielokrotnie zranił to trudno oczekiwać żeby dobrze znosiła tę całą sytuację. Łatwo powiedzieć "nie noś urazy" lub "miej godność" po wielu ciosach od osoby do której miało się największe zaufania. Nasze zachowanie niestety z powietrza się nie bierze. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dlaczego nie da sie tak po prostu zapomniec... nie tesknic... nie myslec... juz wolalabym zeby powiedzial mi,ze nie bedziemy juz nigdy razem niz to, ze moze bedziemy, ze juz nie kocha,a nie,ze nie odkocha sie tak szybko. po co tak mowi, skoro nie robi nic w tym kierunku? wykonczyc sie mozna.. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie Pani Sowo...doskonale rozumiem to, co piszesz... Łezko, siedzenie samej w pokoju to nic przyjemnego, ja też jestem zwierzęciem stadnym :-) marnieję bez ludzkiego towarzystwa...samotnik to ze mnie żaden :-P Ważko, a wiesz jakie ja głupstwa robiłam??? Co też cierpienie robi z człowieka...odbiera mu godność, strąca w upokorzenie...teraz jestem silniejsza, już pewnych rzeczy nigdy nie zrobiłabym, ale pamiętam jak się zachowywałam...ja - zawsze pewna siebie i silna nagle zaczęłam się zachowywać jak histeryczka, gdy zrozumiałam, że mogę stracić swoją pierwszą miłość...eh....teraz jednak nie tak łatwo będzie mnie złamać... Co nas nie zabije, to nas wzmocni :-) Nie miej wazko do siebie pretensji, ludzie w stanie rozbicia psychicznego robią różne dziwne rzeczy... Pozdrawiam Was ciepło!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję dziewczyny...ale możliwe że było to dno od którego się odbiłam. Nie mogłam znieść tej sytuacji i kłamst...wydzwaniałam a on nie odbierał, napisałam z 10 smsów z wyrzutami, potem przepraszałam za te wyrzuty. Ale już to się nie powtórzy...Dzisiaj dopiero widzę jaka byłam żałosna...zero godności...Ale fakt, że kłamał w pewnych kwestiach, że się zawiodłam, że się bardzo zmienił...on i jego nagłe zainteresowanie łatwymi panienkami...:( Jesteście kochane:***

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
napisalam do niego. czy cos czuje, czy woli tak, jak teraz, czy chce cos zmienic. czekam na odp. przynajmniej bede wiedziala, na czym stoje..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pani Sowa nie wiem czy dobrze robisz:( Po takiej akcji słownej, jaką mu zrobiłaś chyba warto było trochę omilczeć....Dać mu czas....Faceci nie lubią być bombardowani pytaniami, prośbami itd.... No ale zobaczymy co odpiszę...Myślę jednak,że co by nie odpisał i tak znajdziesz kolejny pretekst by do Niego napisac....mieć kontakt....Niestety:( A u mnie bez zmian... Jestem w naszym rodzinnym mieście więc trochę wspomnień....i śnił mi się....ale kontaktu brak i jest dobrze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale jaka akcja slowna? ;p ja z nim w ogole nie rozmawialam, od czasu do czasu pytal sie mnie albo ja jego na gg co slychac itd. ale przez te 8 miesiecy nie wyrzucilam mu zadnego slowa, dopiero dzis zostawilam mu wiadomosc i nic poza tym..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jednaaaaaa.
witam dziewczyny.. wczoraj chlopak mnie zostawil.. mowil ze ma dosc moich fochow, mojego dasania sie... mowil ze iarka sie przebrala - kazal mi sie spakowac i odwiozl do domu do rodziców, mowil ze nie mam sobie robic zadnych nadziei na powrót... przez całą droge płakałam i prosiłam by tego nie robił i ze go przepraszam ale on tylko nie, nie, nie, jaak wysiadalam z jego auta to powiedzialam - nie to nie, ze ma spierdalac i jade na dyskoteke odbic sobie zycie po nim - bylam na skraju zalamania i musialam cos powiedziec b cala droge sie ponizałam... jeszcze nigdy go takiego nie widziałam... to koniec na pewno.. czuje to... 4 lata razem, mowil ze jestem już tą na zawsze... chcielismy sie zareczyc ... :/ pierszwa samotna noc bez niego - ciagle płakałam, nie spałam prawie nic, wygladam jak potwór, te oczy... nic nie pisałam i nie dzwoniłam bo wiem ze i tak by nie odebral i nie odpisał.. dziewczyny pomozcie mi... wiem ze potrzeba czasu, ze najlepiej sie czyms zajac by nie myslac ale ja sie panicznie boje,popadam w jakąś histerie i nie moge sie opanowac :/:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jednaaaaaa.
tez mi szkoda samej siebie... a mialo byc tak pieknie :/:/:/ jeszcze w samochodzie powiedzial ze musi jeszcze pogadac z mama ze ma sie przygotowac na nowa synową .. :/ zwariuje ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak podłym draniem trzeba być ,żeby tak potraktować drugiego człowieka.Musisz znaleźć sobie chłopaka ,który przyjmie ciebie z twoimi wszystkimi zaletami i wadami .Nie marnuj więcej czasu na tego żałosnego bubka ,jest wiele samotnych facetów którzy na pewno pokochają cię na zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×