Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość słodkaJA

Czy chciał WRÓCIĆ do Was eks?Jak tak to po jakim czasie od rozstania?

Polecane posty

Gość Gosc1

Anamariia jak dugo probujesz "odejsc" jaki powod rozstania, ile byliscie razemm i ja dlugo ju nie gadacie? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anamarija

U mnie to jest długa historia. Poznaliśmy się 2 lata temu. Kilka spotkań. On później juz nie chcial. Potem wrocil do bylej. Z czego do mnie pisal, chociaż za każdym razem mu mowilam, ze nie chce z nim kontaktu i ma do mnie nie pisać. Milczal przez miesiąc i znowu pisal. W końcu po roku ja nie wytrzymalam i zablokowalam go wszedzie, gdzie moglam. Ale dobil sie do mnie. I tak się zaczelo. Jedno spotkanie, drugie. Przez 3 miesięce byliśmy razem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anamarija

Ale u niego zaczely się problemy z firmą, z długimi, ze zdrowiem, w końcu się rozpil. Powiedział, ze sie wypalil na ten moment, ze najpierw musi poukladac siebie, ale ze 3 razy prosil, zebym jeszcze nas nie skreslala, bo może to tylko przerwa i za jakiś czas do siebie wrocimy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc1

Ahh rozumiem, moja sytuacja tez jest skomplikowana, 8lat razem z przerwami, ogromna chemia, zniszczyly nas sprzeczki o pierdoly plus zazdrosc, od niedswna on spptyka sie z kims, ja tez, z tym ze ja "umieram" codziennie za bylym, jak sie zebrac i zyc zyciem jak czlowiek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anamarija

No właśnie, wszystko takie skomplikowane jest. On tez ma depresję, leczy się u psychiatry, ale i tak miewa straszne wahania nastroju. Powinnam chyba postarac się zapomniec, ale wiem, ze jesli się odezwie za jakiś czas i będzie chciał wrocic, to pewnie znowu dam mu szansę... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja wam chętnie odpowiem moja perspektywę. Nie będę się wdawać w szczegóły samego związku, bo według mnie przyczyna zawsze leży gdzieś pośrodku. Nikt nie jest bez winy jeśli któraś ze stron podjęła decyzję o rozstaniu, zazwyczaj po przemysleniach i uwierzcie mi na słowo, to też nie jest łatwe.  A czy to ważne po czyjej stronie jest tej winy więcej? To przepychanka kompletnie bez sensu wtlaczajaca w nasze serca jeszcze więcej żalu, nienawiści i goryczy. W moim przypadku to był grom z jasnego nieba, który rozwalił mnie na kilka dni. Brak chęci do życia, głód  (a raczej jego kompletny brak przy niejedzeniu) i myśli krążące wokół związku i nie mogące w żaden możliwy sposób się uspokoić. Co mi pomogło? Mój umysł. Tak, to narzędzie, które w pierwszej chwili zawodzi jak płuca odcięte od tlenu, probujac złapać oddech i wrócić do bliskiej osoby dla tej dawki tych głupich hormonów i substancji zwanych neuroprzekaznikami. A przez to robimy najglupsza rzecz po rozstaniu, jaka zrobić można. Kontaktujemy się, próbujemy walczyć i nie dajemy drugiej osobie spokoju. Czy to działa? Nigdy. Bo ta osoba wręcz przeciwnie jeszcze bardziej się zniechęca. Nie ma dobrego sposobu na przerobienie zaloby i oduczenie się tych chęci. Każdy musi przerobić to po swojemu i w indywidualnym czasie. Mnie trzymała myśl, żeby stać się lepszym. Nie dla niej, nie dla kogoś! - ale dla siebie. Bo tego teraz potrzeba najbardziej. Dialogu z samym sobą. Podbudowania własnej wartości i perspektywy. Innej niż smutek i łzy. Takiej, w której patrzymy na błędy własnej, na błędy drugiej osoby i ruszamy do przodu. Czy jest łatwo? Nigdy. Zwątpienie, ogarniajaca pustka i wspomnienia wspólnych chwil wracają niespodziewanie i dają nam po kościach. Czy kiedyś miną? Nie wiem. Być może nigdy. Wspólne piosenki, wspólne prezenty, wspolne potrawy, wspólne restauracje, wspólne ulice, wspólne dni. Wszystko wraca. Po co? Żeby utwierdzic w przekonaniu, że to było coś cudownego. Bo bylo! Aczkolwiek trzeba zaakceptować to drugie słowo: "bylo" i wiedzieć, że się skończyło. Dopiero ta świadomość daje chwilowe uwolnienie i pozwala ruszyć na przód. Bo jeśli się stanie w miejscu to jaki wszystko ma sens? Ta druga osoba patrzy na ten wrak człowieka, którym się staliśmy i tylko utwierdza się wszystko jednym (to zerwanie było sluszne). Wiem, że mało kto posłucha tej rady. Jeżeli ktoś z Tobą zrywa - odejdź! Nie rozmawiaj, nie dyskutuj, nie dawaj logicznych argumentów. Po prostu odejdź i się nie odzywaj. Chcesz szczerości? Tak! To zdecydowanie najlepsza opcja, bo być może już po paru dniach osoba, która zerwala mając świadomość straty odezwie się. A może nigdy tego nie zrobi. W każdym bądź razie, jeśli w głowie wciąż ma się powrót to on nigdy nie nastąpi. Jesli dzialacie, przestajecie się odzywać dla drugiej osoby. To wszystko zawiedzie. Zawiedzie po postawiliscie na piedestale kogoś, jakaś druga osobę,  a nie siebie. Dlaczego zerwanie tak bardzo boli? Bo straciliscie druga osobe? Nie. Boli tak cholernie mocno, bo straciliście siebie. Tak jest, gubiąc się w tych wszystkich emocjach i myśląc, że tak należy. A związek to nie tylko dawanie siebie, ale też branie. Zaburz ta równowagę a miłość i kochanie diabli wezmą. Nie można tylko dawać, nie można tylko brać. Mam nadzieje, ze ktoś z was to zrozumie i spojrzy na swoje życie z innej perspektywy. W jakim celu to piszę? Żebyście mogli zrewidowac swoje myśli i pogodzić się z przeszłością. Z decyzją drugiej osoby i z myślą, że nie mogła tego zrobić. Owszem mogła. Związek to dwie osoby, ktore cały czas walcza o siebie. Jeśli któras ze stron przestaje walczyć lub (o dziwo tez) któraś ze stron walczy zbyt mocno to ta więź między dwojgiem ludzi pęka. Stąd moja rada jest tylko jedna. Odetnijcie się i skupcie na sobie. Na sympatii do innych ludzi. Wyjdzie z domu i zacznijcie coś robic. Bo wtedy przygnebienie napływa z mniejszym natężeniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc1

Kolego wyzej, bardzo dobrze to opisales, masz racje, ja tez tak mysle ale ten bol jest niesamowicie silny, po mimo ze to byla w zasadzie moja decyzja - czesto jej zaluje ale jestem osoba radosna, praca duoz mi pomaga i wspaniali ludzie ktore w niej mam. Gorzej jak zostaje sama, wtedy lubi poleciec lza:/, wlasnie to pytanie ? Czy te wspomniania bol mina sentyment? Obled

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mi osobiście też pomogła i praca i ludzie, których mam wokół. Najgorsza była na początku cisza w czterech ścianach i samotność. Poczucie tej samotności i odcięcia od drugiej osoby. Jej brak. Wspomnienia obecności, czułości, intymności. Totalny obłęd. Bierzesz książkę i nie możesz się skupić, wlaczasz serial bądź film i nie możesz na niego patrzeć. To jest moment, który trzeba przebrnąć we własnym tempie. Moment, który mija. Jak? To chyba zależy wyłącznie od danej osoby, jak już napisałem wyżej każdy musi taką żałobę i stres opracować we własnym tempie i własnymi metodami. Mi pomogła praca i ludzie, poznawanie nowych kobiet i randki. Po to, żeby kogoś nagle poznać i załatać tą dziurę w sercu? Znaleźć lek na całe zło? Nie... to byłaby ociekajaca depresyjnosc i ludzie takie rzeczy podświadomie wyłapia i uciekną jak najdalej. Robiłem to po to, że uświadomić swój rozum, że ideałów nie ma i jest na tym świecie mnóstwo innych cudownych dziewczyn i kobiet. Bo tak jest. Trzeba sobie uświadomić jedno. To nie dana osoba wzbudza w nas stany euforii i radości, pożądania. Sami to odczuwamy. Bo czujemy to nawet kiedy drugiej osoby już nie ma. Zatem skoro mogliśmy coś poczuć do jednej osoby to po co wmawiać sobie, że nie poczujemy nic do innej? Do kaganiec i granica, która sami sobie bezwiednie narzucamy i zamykamy się w sobie. Nie powiem, że otwartość na ludzi rozwiaze ten problem i załata wewnętrzna dziurę. Jednak na pewno pomoże się otrząsnąć. Perspektywa to według mnie słowo klucz kiedy jesteśmy zaraz po rozstaniu. Dlaczego? Ponieważ nas umysł usilnie wszystko idealizuje i nie pozwala spojrzeć chłodnym, racjonalnym okiem. Czy ból i sentyment calkowicie miną? Może nigdy, ale masz mają gwarancję, że po czasie wycichna do tego stopnia, że pozwolą normalnie funkcjonować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc1

Madrym czlowiekiem jestes 🙂 jakbym siebie widziala jak piszesz o tej ksiazce i filmie - w punkt, tez tak mam. Ja tez pronowalam randkowac, niby mila rozmowa, zabawna duzo tematow idt a z tylu glowy on, po kazdej takiej randce czulam sie psychicznie gorzej takze odpuscilam 😕

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A ja się po prostu dobrze nastawilem do tych spotkań ;) U mnie to jest bardzo świeże i gdzieś tam z tyłu głowy ciągle ona. Nie umiem odpuścić w 100% stąd też odczuwam swoistą dysproporcje pomiędzy pobieżnie odczuwanymi emocjami a stanem faktycznym rozumnego umysłu. Lecz staram się jak mogę i otwieram na nowe znajomości. Zostawiam wszystko w ręce losu. Jeśli ona zateskni i się odezwie. Genialnie! Ucieszę się i nawet nie odpiszę. Bo dopóki nie wyleczę się do końca nie ma sensu na kontakt. Z bardzo prostej przyczyny. Pewna relacja, związek już się skończyły. Być może bez mojego udziału, bo zostałem postawiony przed faktem dokonanym, ale się skończyło. Nie ma czegoś takiego jak powrót. Bo to ponowne rozpoczynanie czegoś, co już raz zawiodło. Jeśli już cokolwiek budować to nową i lepszą relację opartą na doświadczeniach i bledach tej poprzedniej. A żeby to zrobić naprawdę trzeba usunąć i rzucić w zapomnienie poprzedni związek. Po jaką cholerę? Można by zapytać. Ano po to przede wszystkim żeby uzyskać swiadomość i wiedzieć na pewno, ale też nastawić się na nową relację. Bo być może to nie będzie ta stara osoba, bo już nie będzie nami kompletnie zainteresowana, ale ktoś zupelnie nowy. A wracają do spotykania się z innymi osobami to ja zawsze szukam zalet na początku. To pomaga mi się zaangażować w nową znajomość i zburzyć ten wewnętrzny mur. Który nawet pomimo mojego odrzucenia jego istnienia gdzieś tam wewnątrz mnie wciąż stoi i chociaż nie ma się dobrze, to wciąż istnieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc1

A nie masz tego uczucia ze ta Twoja byla to milosc Twojego zycia? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mialem takie uczucie na początku. Jednak tak, jak napisałem gdzieś wyżej - emocje są w nas i to my sami je wszystkie tworzymy. Umiem kochać, wiec pokochać kogoś innego. Taka prosta zależność. Chociaż nie powiem jako bym wcale nie tęsknił. Tęsknię, ale się z tym wszystkim pogodziłem. Bo miała słuszność rozstając się ze mną. Dlatego nie ma we mnie gniewu i bólu, który być może jetrzyłby się w duszy. A tak wydaje mi się, że cały czas widziałem swoją stronę pięknego obrazka, jakim byliśmy dla mnie, a nigdy nawet nie otworzyłem oczu, żeby spojrzeć z jej perspektywy. Dopiero rozstanie uświadomiło mi mnóstwo rzeczy. Czy rozumiem dlaczego tak się stało? Nie wiem, co kierowało jej decyzja, ale wiem co mogło ją spowodować i dzięki temu jestem bogatszy o doświadczenia dla przyszłych relacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc1

Kurcze a mi sie wydaje ze mozna "zuzyc" swoja cala milosc, ja jestem osoba bardzo sentymentalna, bardzo przyzwyczajam sie i nie lubie zmian :/, strasznie duzo przezylismy przez te lata, bylo duzo spin klotni slow jednak zawsze trwalismy ze soba i wiele przeszlismy, a czy nie o to wlasnie chodzi w milosci? Lubiec kogos zz to jak je, jak chodzi, jak smarka nawet no serio, lubie jak on smarka, Boze ja jestem dziwna. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja tez polubiłem u niej mnóstwo małych drobnych i dziwnych rzeczya poza tym patrzylismy na siebie z takimi iskrami w oczach jak nigdy przedtem na nikogo nie patrzyłem, chociaż dobrych kilka kobiet się przez moje życie przewinęło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc1

Kurde noo te iskry, to jest doslownie tunel jak go widze, tunel w ktorym nie widac nic procz wyostrzonego jego, a u mnie tez sie troche facetow przewinelo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rogalowa

Tak, wrócił do mnie po miesiącu, ale już po tygodniu od rozstania błagał aby mógł do mnie wrócić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćź
2 godziny temu, Kenniks napisał:

Ja tez polubiłem u niej mnóstwo małych drobnych i dziwnych rzeczya poza tym patrzylismy na siebie z takimi iskrami w oczach jak nigdy przedtem na nikogo nie patrzyłem, chociaż dobrych kilka kobiet się przez moje życie przewinęło.

Dość dawno temu opisywałeś te historie i obszerne posty pisałeś. Nie pamiętam ówczesnej ksywki czy loginu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja na szczęście jej nie widuje. Nawet zaproponowałem kawe i się zgodziła, zaproponowała wstępny termin, po czym zamilkla. Ja niestety nie będę biegać za kimś, kto tego nie chce. Nie wiem czy bym się tak szybko podniosł widując ją cały czas. Tunel jest niesamowity przy niej, jednak nie sądzę, żeby to było ostatnie takie uczucie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Gość gośćź napisał:

Dość dawno temu opisywałeś te historie i obszerne posty pisałeś. Nie pamiętam ówczesnej ksywki czy loginu.

Mam ten sam nick od 7 lat tutaj ;) wiec musiałaś/musiales mnie z kims pomylić. A moje posty w tym temacie się dość świeże, jak i sama moja sytuacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10 minut temu, Kenniks napisał:

A moje posty w tym temacie się dość świeże, jak i sama moja sytuacja.

Tzn. kolejna cię porzuciła i przeżywasz to tak samo? 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

5Chyba jest nas dwóch w takim razie. To ta moja druga osbowosc :D

A poważnie to moja pierwsza taka sytuacja :D chociaż ze zwrotem "obszerne posty pisaleś" mogę się w pełni utożsamiać... hehehe 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc1

Ciezki temat to wszystko 😕 ja mysle ze to te istry w oczach sie jux wiecej nie pojawia, pewnie bedzie ktos z rozsadku z kim bedzie dobrze ?? Po prostu dobrze bez wiekszych uniesien

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
19 minut temu, Gość Gosc1 napisał:

Ciezki temat to wszystko 😕 ja mysle ze to te istry w oczach sie jux wiecej nie pojawia, pewnie bedzie ktos z rozsadku z kim bedzie dobrze ?? Po prostu dobrze bez wiekszych uniesien

Bo tak zakładasz i tak się nastawiasz ;) Ja wiem, że będą takie iskry z kimś innym prędzej czy później. Być może później, bo u mnie chyba wciąż nie ma gotowości na nowy związek. Jednak mam wiare, że się pojawią 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc1

Ja tez nie mam gotowosci 😕 nie istnieje dla mnie nikt, a nawet ktos kto pobuje mnie ppderwac mnie irytuje, nie widze ani jednej cechy w ktorej moglabym sie zauroczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewelina

A do mnie żaden z eks nie chce wracać 😞 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewelina

Ciekawe czemu 😜 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, Gość Ewelina napisał:

Ciekawe czemu 😜 

Przynajmniej poczucie humoru i dystans do siebie Ci pozostały! Hahaha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
25 minut temu, Gość Gosc1 napisał:

Ja tez nie mam gotowosci 😕 nie istnieje dla mnie nikt, a nawet ktos kto pobuje mnie ppderwac mnie irytuje, nie widze ani jednej cechy w ktorej moglabym sie zauroczyc

Bo wciąż nie przerobilas uczuć do byłego. Nie pozwalasz im odejsc lub też pogodzić się z nimi. Czy czaś nastawiasz się, żeby wrócić. Dlatego inni faceci irytują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc1

On sugeruje powrot, strasznie silna chemia nas laczy, ciezko to opisac - nie umiem tego ubrac w slowa co sie dzieje w momencie jak sie widzimy i patrzymy w oczy, az drgawek dostaje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, Gość Gosc1 napisał:

On sugeruje powrot, strasznie silna chemia nas laczy, ciezko to opisac - nie umiem tego ubrac w slowa co sie dzieje w momencie jak sie widzimy i patrzymy w oczy, az drgawek dostaje

Po pierwsze to dlaczego i kto zerwał? Bo drugie ja pisałem wyżej, nie wracaj do czegoś co się rozpadło. No z jakiejś przyczyny do tego doszło. Jeśli widzisz szanse na prace obu stron i naprawienie relacji tam, gdzie coś się zachwialo. Ja bym chciał wrócić, ale na pewno nie od razu, bo mimo wszystko nie ufam już w 100% i to rola drugiej osoby, żeby takie zaufanie odbudować. Stąd też nie staram się o powrót, bo skoro ona zerwala i nie chce kontaktu, to ja to w zupełności szanuję. Jednak wracając do Ciebie to nie znam sytuacji aż tak dobrze, być może opisałaś coś więcej w tym wątku, jednak nie sledzilem go od początku. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×