Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Johnny25

Moja dziewczyna nie chce się kochać

Polecane posty

Gość a on pewnie
widzi to Twoje libido i ma schizę że w końcu nie wytrzymasz, stąd ta zazdrość itd... wydawałoby się z tego co piszesz, że nie do końca ufa... szkoda tylko, że nie skutkuje to próbą zadowolenia Cię żebyś nie miała po co chodzić w bok...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość problemowy
Do: samozwańcza seksuolożka Wybacz, ale żadna z Ciebie seksuolożka, bo zamiast poszukać rozwiązania istniejącego problemu piszesz o tym żeby sie rozstać. Wibierasz najprostsze rozwiązanie, a chyba nie o to w życiu chodzi. Ja swojego zdania nie zmienię i stanę przed ołtarzem choćbym do końca życia miał nie skosztować seksu. Poza tym ciekawy jestem co napisałabyś jeśli ktoś w wyniku np. wypadku do końca życia nie może się kochać, a już byłby po ślubie. Zaproponowałabyś rozwód?? Wybacz nie skorzystam z Twoich porad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o.n.a.3.0.
nie wiem dlaczego nie ufa, nigdy nie dałam mu powodu do niepokoju. Chyba, że faktycznie widzi libido i się boi. Nie mam zamiaru go zdradzać ale jakośmuszę rozwiązać problem,bo nie mam zamiaru się stresować z tego powodu do końca życia i nie wyobrażam sobie, żeby ta sfera wyglądała dalej tak marnie.:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może być tak że :
1. to nieświadoma niechęć lub obawa z której ona nie zdaje sobie sprawy. Obawa może być przed niechcianą ciążą (nawet jeśli się zabezpieczacie, może nie czuć się dość pewnie, ale wstydzić się przyznać) albo przypatrz się jej rodzinie (czy np. jest to rodzina tradycyjnie religijna lub unikająca tematu seksu). Również nieświadomie może nie chcieć inicjować seksu żeby nie przyznać się że ma na to ochotę bo może podświadomie mieć zakodowane że w wolnym związku to coś złego (nawet jeśli sprawia jej przyjemność) 2. może bać się odrzucenia z powodu doświadczenia z szybko kończącym byłym chłopakiem (o którym pisałeś), może wtedy inicjowała seks i była klapa a potem obwiniała się o jego problemy lub on ją obwiniał (dziewczynom to bardzo zapada w pamięć) Ale myślę też, że nie jest tak jak piszesz! Nie rozmawiacie ze sobą otwarcie, tylko TY MÓWISZ OTWARCIE, a ONA NIEKONIECZNIE. Może wydaje Ci się, że jak wszystko wygadasz to ona zrozumie, ale czy wystarczająco jej słuchasz? Rzecz w tym, żeby raz NIC nie mówić o swoich odczuciach, poczuciach i myślach, tylko delikatnie i z wyczuciem drobnymi kroczkami pytać, wykazywać zrozumienie i akceptację, a potem pytać dalej, nie komentując! i nie przyrównójąc wszystkiego do siebie ("a ja to...") Może dowiesz się czegoś o czym nie miałeś pojęcia. To co piszę to tak z doświadczenia dziewczyny. Życzę powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość problemowy
Dzięki, fajnie jest przeczytać coś co nie skłania do zakończenia związku tylko do zastanawienia się nad tym co jest i próby dojścia do jakiegoś kompromisu. Mam nadzieję że wszystko uda się jakoś wyjaśnić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ;)))))
beznadziejna ta spódnica

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość geomale
Hej! Kiedy czytam twoj post, to jakbym pisal we wlasnej osobie. Masz zdrowe podejscie i to napewno nie twoja "wina" , jej tez nie, ot taki temperament, moja dziewczyna tez z poczatku napalona, dzis kocha sie ze mna raz dziennie. Ja potrzebuje 3, zwlaszcza, ze nie tyram, lekka i dochodowa praca 6 h dziennie , wiec tspedzamy ze soba mnostwo czasu no i tak mam, niewazne. . . Czesto prosze ja, ze jesli ona ne ma ochoty, to masturbuje sie i koncze na jej twarzy, piersiach, brzuszku. Sprobuj tego. To jej praktycznie nie angazuje, a chcialaby, zebys byl szczesliwy. Tez nie uznaje zdrady, wiec czasem jesli tego mi rowniez odmawia, robie to kiedy spi. Wiem, dziwne, ale mi pomaga. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matt23
to wy chociaz to macie a ja celibat od 7 miesiecy mieszkamy razem i wszystko bo baby mowia ze faceci zdradzaja jak sie nie chca kochac to niech sie nie dziwia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TenZły
Współczuję Ci przyjacielu. Ja swojej kobiecie oddałem najlepsze lata życia i pomimo 20 na karku, nie potrafię się ogarnąć. Seks nie jest najważniejszy dla mnie, ale ważny w związku. Dbam o nią, robię co mogę, ale to w niej jest problem(sama przyznała że nie lubi i JA to muszę uszanować). Chociaż jak już coś jest, to jest bardzo dobrze Rzuciłbym najchętniej chyba, bo czuję się źle, ale ja, głupi kretyn, kocham ją. I chyba bez wzajemności. Ale ci*a ze mnie chyba i nie potrafię... Więc jak żyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Seks to broń i karta przetargowa kobiety wobec popędów mężczyzny, bezlitośnie przez nie wykorzystywana. Wniosek prosty dla autora tematu i innych: jesteś dla niej dobry a ona nie chce zbliżeń - czyli najwidoczniej ma gdzieś twoje potrzeby. Postępuj zatem tak samo choćby w sferze finansów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm ... tak czytam te wywody ale wydaje mi się że prawdą jest chyba to co jakaś doświadczona kobieta tu kiedyś napisała ... kiedy któraś ze stron unika seksu to tak na prawdę nie kocha. Ludziom kiedy się dobierają najczęściej wydaje się że kochają, partnerzy po prostu odpowiadają im pod rożnymi względami, zdaje im się że będą świetną parą ale tak do końca nie ma chemii ... uprawiają seks, z większą czy mniejszą przyjemnością bo zdają sobie sprawę że tak trzeba, bo to normalne. Jednak z czasem, kiedy są jakby pewne drugiej strony dochodzą do wniosku dlaczego maja robić coś wbrew sobie i zaczynają się uniki.... ...z nieba są też teksty, że jak kocha to powinno jedno rozumieć potrzeby drugiego ...idąc tą drogą druga strona kochając powinna sobie palec w tyłek włożyć i również rozumieć w imię miłości brak chęci drugiej strony .... Kochający się prawdziwie ludzie pożądają się wzajemnie i obu stronom sexu zawsze będzie mało :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GOSC X56
nigdy jej nie zmuszaj, pokaz ze nie masz ochoty, odpusc. kochaj ja a o seksie nie mow nic, np miesiac, zobaczysz jak szybko na ciebie wskoczy, bedzie ptyac co sie stalo, czy juz jej nie kochasz czy ci sie nie podoba itd, albo odmow jej raz albo 2 jak bedzie chciala, to wtedy sukces murowany na dlugi czas, daj jej dojsc do glosu, niech ona cos zainicjuje, przeczekaj ten czas, a na pewno to da efekt. wydaje mi sie, ze to dlatego ze ty za bardzo chcesz i trzymasz nad tym kontrole, daj jej odpoczac, tez to przerabialem, teraz jestem inny, daje sie wykazywac partnerce i jest super, duzo wiecej seksu i w ogole

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GOSC X56
jest jescze jeden sposob ktory dziala w 100 % ale na to trzeba zrozumienia tego sposobu, zaangazowania i czasu, ten sposob to wizualizacja, wiara w sukces itd, codziennie rano powtarzaj sobie np: "jestem taki szczesliwy i wdzieczny ,ze ...(imie partnerki) ma na mnie ochote" i skup sie na tym 5 min i naprawde poczuj sie sczesliwy i wdzieczny, wyobrazaj sobie w kazdej wolnej chwil seks z nia, to ze ma ochote, ze chce tyle ile ty, ze jestescie szczesliwi, w 100% pomoze, mi pomoglo:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hahaha ten ostatni patent to żywcem z podręcznika o odnoszeniu sukcesu - powtarzaj sobie codziennie z rana przed lustrem jestem piękny młody i bogaty i takim będziesz :))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GOSC X56
mozesz sie smiac, ale to dziala, sprawdzilem to juz setki razy, i samo powtarzanie nic nie da, to gleboki proces, ogromnie gleboki proces pracy nad wlasnym umyslem, dlaczego inni maja to co chca a inni nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GOSC X56
czytanie ze zrozumieniem :) zreszta ja nikomu nie bede narzucal swojego zdania, kazdy mysli co mysl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GOSC X56
zreszta staralem sie pomoc autorowi a im wiecej alternatyw tym jest w czym wybierac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ludzie są po prostu różni, to nie bilety tramwajowe, rodzimy się z pewnym oprzyrządowaniem genetycznym, jedni stworzeni są do kierowania zarządzani inni na świetne mrówki, jedni przedsiębiorczy inni nie jedni maja talent inni nie ... ktoś nie posiadający głosu choćby nie wiem jak chciał być piosenkarzem nigdy nie będzie artystą a najwyżej przy wielkim wysiłku jedynie dobrym rzemieślnikiem ... owszem zawsze trzeba pracować nad sobą aby do czegoś dojść, ale nie wmawiając sobie to przed lustrem, a pitolenie o głębokim procesie sobie daruj jeżeli nie piszesz na czym to ma polegać ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
GOSC X56: "mozesz sie smiac, ale to dziala, sprawdzilem to juz setki razy" - setki razy wmówiłeś sobie że jesteś szczęśliwy i pożądany ? Wow, sukces :) A pierdół o czekaniu aż jej się zechce nie słuchaj - kobiety szanują tylko zdecydowanych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GOSC X56
nie pisze bo mi sie nie chce, zreszta to trzeba zrozumiec w sobie, do tego robi sie offtop. Na mnie to dziala, dzieki temu mam swietna prace, jestem szczesliwy, mam seksu ile chce ze wspaniala kobieta i wszystko w moim zyciu uklada sie jak cche, jezeli komus sie to nie podoba, tzn taka filozofia zycia i wydaje mu sie to bzdurne moze krytykowac i mowic co chce, ja wiem swoje bo to przezylem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Na mnie to dziala, dzieki temu mam swietna prace, jestem szczesliwy, mam seksu ile chce ze wspaniala kobieta i wszystko w moim zyciu uklada sie jak cche" - widzita, jedne muszom w życiu się narobic, namęczyć inne nalatać za kobitkami a gosciu se pogada do siebie...i MO :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GOSC X56
a kto tu powiedzial o gadaniu do siebie?:) prosze czytajcie choc roche ze zrozumieniem:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gźdżić się z Polskim Ścierwem - rozumiem ją...pewnie się zmusza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"wydaje mu sie to bzdurne moze krytykowac i mowic co chce, ja wiem swoje bo to przezylem" - więc szkoda ze potem zadzwonił budzik i się obudziłeś na kaffe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"nie pisze bo mi sie nie chce, zreszta to trzeba zrozumiec w sobie, " ...zrozumieć w sobie ???? :) ...a jak Ci się nie chce pisać to po cholerę coś zaczynasz, w czym ten wpis o lustrze miałby pomóc autorowi skoro nie chce ci się rozpisywać jak ma nad sobą pracować i "zrozumieć to w sobie" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do tych, co śmieją się z "GOSC X56": Nie należy lekceważyć siły autosugestii, ponieważ to, jaką energię w okół siebie tworzymy, taką energię do nas przyciąga - można powiedzieć, że świat składa się z wielu niewidzialnych zwykłym spojrzeniem połączeń, jak neurony w mózgu i każdą emocję wysłaną od nas inni odbierają. Jeżeli spojrzymy na historię świata przez następujące po sobie nurty - zauważymy, że balansują one niczym sinusoida pomiędzy ukierunkowaniem na człowieka, a boga (jakkolwiek go pojmujemy). Nietrudno domyślić się, że aktualnie panuje trend nastawiony na człowieka i jego możliwości (rozwój nauki), jednak da się już zauważyć pojedyncze jednostki, których nauka zaprowadziła tak daleko, że uwierzyli w siły nadprzyrodzone. Mowa tu o fizyce kwantowej, gdzie między innymi zauważalne naukowo są relacje pomiędzy cząstkami elementarnymi światła - fotonami, a DNA. Ci ludzie uwierzyli w boga, ale w jego naukowej naturze - bogiem jesteśmy my wszyscy - bóg stworzył nas i my go tworzymy. Istnieją naukowe doświadczenia, które potwierdzają te tezy, których pozwolę sobie tutaj nie przytaczać, bo nie o tym jest ten wpis (jak ktoś jest zainteresowany to nazwiska: Garaiev, Poponin to dobry start). Jak pewnie się jednak domyślacie nie trafiłem tutaj szukając informacji o fizyce kwantowej, lecz o tym, że partnerka nie chce się ze mną kochać. Czytając cztery strony Waszych wypocin poczułem różne emocje - głównie smutku i niepewności, bo wypowiadają się tutaj z reguły osoby, które jednostronnie nie są zadowolone z częstotliwości uniesień seksualnych. Borykam się z tym samym problemem i choć z mojego stylu pisania wynikać może, że w związku rzucam naukowymi bzdetami, to w rzeczywistości tak nie jest. Jestem bardzo czułym człowiekiem i nie stronię od omawianych w tym temacie już delikatnych pocałunków, bezinteresownego przytulania co chwilę, czy delikatnego dotyku, który jest przecież tak bardzo istotny w procesie budowania emocji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście można tutaj obwiniać partnerkę, że jest suchą p***ą i seks nie sprawia jej przyjemności. Można jak część mężczyzn tutaj przeboleć sprawę i wziąć ślub z taką kobietą i te same zmartwienia mieć po ślubie. Czy chcę zostawić moją partnerkę? Nie - podobnie jak autor tematu (choć nie wiadomo czy jeszcze z nią jest). Czy biorę do siebie rady, żeby zostawić partnerkę z tego powodu - nie. Widzę, jak właśnie śpi obok słodko, całuję ją w policzek i mówię, że ją kocham. Bo ją kocham - i zostawienie jej bolałoby mnie bardziej niż brak seksu. Jak często uprawiam seks? Kiedyś często, choć zdecydowanie rzadziej niż wielu z Was - nigdy kilkakrotnie dziennie, ale alkohol i jej nastawienie temu sprzyjało. Z czasem jednak minęło nastawienie, a alkohol okazuje się nie pomagać. Pomaga jedynie szklanka whisky, aby o tym zapomnieć. Wcześniej "obcowałem" (nie byłem z nią, bo miała chłopaka) z kobietą, która uwielbiała seks (tu też chwała takim kobietom - aż miło popatrzeć na Wasze komentarze w tym wątku). I choć nigdy nie odbyliśmy stosunku normalnego - to wiedziałem, że mnie pożąda - robiliśmy sobie dobrze w każdej możliwej chwili i wtedy właśnie moje męskie ego było spełnione. Można powiedzieć, że tak wyrażałem swoje szczęście. Największym dla mnie szczęściem był rozmarzony wzrok, uśmiech i ogólny stan kobiety, kiedy dochodzi. Wiedziałem, że potrafię jej zrobić nieziemsko dobrze i choć codziennie ze swoim chłopakiem uprawiała seks to pokazałem jej coś, czego nigdy wcześniej nie znała - dochodziła bez udziału dotyku w miejsce intymne. Tylko, że przecież nie było wcale tak idealnie - miała chłopaka, którego oczywiście twierdziła "że kocha" jednocześnie robiąc mi loda. To była moja pierwsza miłość... Kontakt powoli się urwał, kiedy po miesiącach moich starań o seks, na który przecież tak bardzo każdego dnia robiła mi ochotę opowiedziała mi, jak dobrze po miesiącach przerwy w końcu było przerżnąć się z chłopakiem. Ok, jasne, cztery lata jej związku pozwalają na dziwne relacje z chłopakiem - mogą się codziennie kłócić, a i tak uprawiać seks, ale czy to wszystko było w porządku? W pewnym momencie zrozumiałem, że nie i to olałem, choć zawsze tęsknię za chwilami tej niesamowitej bliskości. Lecz nie warto było walczyć dla takiej osoby... Dziś już jestem w związku i bardzo się cieszę na myśl, że mogę zrobić dobrze mej partnerce. Często biorę inicjatywę, ona nigdy. Ona nawet nie potrafi przejąć inicjatywy nawet jak ją poproszę. Ona nie chce. Tłumaczy, że się boi dzieci, że ją boli, że jej za gorąco, że nie ma ochoty. I co, mam ją zostawić tylko dlatego, że nie lubi seksu? Że jest aseksualna? Choć sama lubi czasami zrobić sobie dobrze, to jak przychodzi jej na myśl seks ze mną to automatycznie jest na nie - choć nie zawsze tak było. Ciągle powtarza, że mnie kocha i wiem, że mnie kocha, bo czuję to i stworzona między nami relacja jest cholernie silna, lecz ona nie czuje tego, jaką siłę daje relacja seksualna. Rozwiązanie jest proste i wcale nie trzeba nikogo zostawiać. Trzeba uniezależnić swoje szczęście od innych. Uniezależnię swoje szczęście od innych. Część z Was powie, że to chore - przecież związek jest po to, żeby dawać nam szczęście. Owszem - bierzmy to szczęście, ale nie wymagajmy go. Sami dawajmy więcej szczęścia, a więcej przyjdzie go do nas. I choć miałem kiedyś ogromne parcie na seks - dzisiaj mówię: seks jest nieważny. Choć cholernie czułem się spełniony w momencie, gdy moja kobieta trzeci raz pod rząd dochodziła - ona wtedy wcale nie była spełniona, bo nie tego chciała. To było tylko moje niskolotne szczęście. Każdy z nas potrafi być szczęśliwy bez najmniejszego udziału drugiej osoby. To tylko schemat, który wpajają nam od tysiącleci. Czego Wam (jeżeli chcecie) i sobie życzę, bo dopiero jak my będziemy w pełni szczęśliwi, to udzieli się to naszym partner(k)om. Bo poczują, że nie naciskamy na seks, że jesteśmy szczęśliwi bez tego, że nie muszą się martwić tym, że są aseksualne. Dopiero bez tych zmartwień i z czystymi myślami kobieta ma szansę się przełamać - jeżeli jesteśmy zbyt uparci - nic z tego nie wyjdzie. ALBO PO PROSTU OKAŻE SIĘ D****Ą I PÓJDZIE R****Ć SIĘ Z INNYM.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może poprostu jesteś za ostry dla niej w łóżku??? I niechce się kochać....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cześć wam moja żona też nie przepada za seksem zawsze się musze prosić drażni mnie to jak już jest to jest fajny może ja mam problem ja mógłbym się kochać codzienie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×