Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość citroneka

Przeżywalność z alkoholową marskością wątroby.

Polecane posty

Gość gość
Ewelina od ilu lat Twój tata pije? Czy wiesz że alkoholizm to choroba? Twoja mama powinna iść na terapię dla osób współuzależnionych aby się umocnić. Jeżeli Twój tata długo pije to możliwe że niedługo umrze dlatego jeżeli w ogóle Ci na nim zależy to choć powiedz mu że go kochasz. on jest bardzo biednym człowiekiem którego alkohol niszczy każdego dnia :( i przy okazji całą rodzinę. Proszę pamiętaj że to nie Twój tata lecz alkohol jest winowajcą. Swoją drogą jeżeli nie byłaś to Tobie także polecam terapię dla DDA. Poczytaj sobie na temat. Terapia nie jest dla słabych tylko dla tych którzy chcą nauczyć się tego czego ich nie nauczono jako dzieci czyli normalności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak czytam ten watek i jestem przerazona, moj brat pije od 6 lat codziennie no prswie bo jak nie pije tzn, ze juz nie ma pieniedzy. A jak nie pije to wymiotuje i sie trzesie. Wczesniej mial padaczke alkoholowa, ma brzuch nadety, boje sie, ze zachoruje na marskosc watroby. W pazdzierniku jest rozprawa o przymusowe leczenie, niby znalazl sobie prace ale widze, ze i tak popija. Zle z nim jest bo ma dopiero 30 lat a juz tak zniszczyl swoj organizm i swoje zycie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem jak dlugo tata pije. Jedyne co moge sobie przypomniec, to jak odwiedzalam rodzicow jakies 7 lat temu i tata odbieral mnie z lotniska, to to ze pil piwo przed snem. Na pytanie po co, przecież i tak idzie spac, mowil, ze inaczej nie za snie o tej porze, czyli kolo 1 w nocy. Jak mieszkalam w domu, nie bylo takich sytuacji. Liczę sie z tym, ze tata umrze, moze niedlugo ale ten strach przed nieuniknionym trwa juz 2 lata. Zawsze staralam sie dzwonic, pytac jak sie czuje, cos doradzic, wziasc go do siebie na kilka tygodni chociaż mialam kilkumiesieczne niemowle. Ale jest jakas granica, kiedy czlowiek nie chce juz sie zgadzac na bycie oszukiwanym, oklamywanym i zwymyslanym z byle powodu. To nie ma nic wspolnego z miloscia do rodzicow. W kazdym razie dzięki za rady. Mame namawiam na taki kurs od dawna ale do niczego jej nie zmusze. Ucieka w prace i nie chce stawic czola problemowi. W ogole mam wrażenie, ze rodzice rzadko sluchaja rad wlasnych dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ewelina zgłoś tatę na leczenie sądowe. Nie jest to trudne i nie ma z tym dużo załatwień. Poproś o pomoc w pomocy społecznej aby pomogli w napisaniu wniosku lub w ośrodku terapeutycznym. Może to uratuje mu życie i wróci. Przecież Twój tata pod wpływem alkoholu to nie ten sam człowiek, dobrze o tym wiesz. To choroba, pomóż mu wrócić do zdrowych i żywych. Ja codziennie zadaję sobie pytanie co by było gdybym napisała taki wniosek. Czy by żył? Mój wujek nie pije od 2 lat bo podpowiedziałam mojej babci że może go zgłosić na przymusowe i go wzięli. Na dodatek widział jak mój tata cierpiał ogromnie w szpitalu i myślę że to dodatkowo go utwierdzi w tym aby nie pić. Gdyby Ci wszyscy którzy piją wiedzieli w jakich cierpieniach będą umierać.... ehh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćwatroba
Witam serdecznie, odebralam wczoraj wyniki badania krwi (morfologie i proby watrobowe). Wyniki niestety nie wyszly wyszly dobre. WATROBOWE: Serum albumin 42 g/L (w normie), ALP 51 u/L (w normie), billirubin 10 uoml/L (w normie), bialko calkowite 78 g/L (w normie) ale ALT 70 u/L (norma do 45). Wizyte u lekarza mam dopiero za 2 tygodnie, bardzo sie martwie - moja siostra zmarla na marskosc watroby w wieku 33 lat (przez alkohol). Jestem kobieta, mam 39 lat i 2 malutkich dzieci. Czy to moze byc marskosc? Lubie zjesc (bardzo ostre potrawy i tluste niestety tez), naduzywalam alkoholu, bardzo czesto bylam tez na antybiotykach (jestem astmatykiem i czesto choruje), mam nadwage (174 / 85 kg). WIEM, ze to wszystko zle wplywa na watrobe. Alkoholu praktycznie teraz nie pije, przed pobraniem krwi przez ponad dwa tygodnie nie wypilam ani pol piwa, bralam (i biore) Hepatil i Sylimarol, staram sie racjonalnie odzywiac a i tak ALT wyszedl 70 - bardzo sie boje. Ogolne wyniki krwi wyszly dobre poza MCV nieznacznie podwyższone - makrocytoza (102 fL) oraz MCH - tez podwyzszone 35.2 pg (norma do 32), przeczytalam, ze podwyższone MCH świadczy o następujących chorobach: niedokrwistości oraz marskości wątroby. Nie spie, nie jem, placze. Z gory dziekuje serdecznie za odpowiedz - Agnieszka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam ,od roku choruje na zdekompensowana marskość wątroby,od roku się leczę i to bardzo dobrymi środkami farmaceutycznymi ale w wynikach nie ma poprawy i ten ból wokół małopłytkowość już czasem mam wszystkiego dość jutro mam tomografie a w środę 48 urodziny jestem ciekawa czy prezentem będzie wyrok czy życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Grace79
Obiecałam sobie że się wyłączę że zapomnę o tym co sie stało ale powiadomienia schodzą :( Agnieszka mam nadzieję że uda się Tobie wygrać z chorobą ale enzymy które wskazujesz to niestety alkohol nie szukaj wytłumaczenia w tłustych potrawach bo tam go nie ma. Masz dwoje małych dzieci: ogarnij temat i uciekaj na odwyk sama sobie nie poradzisz !! Dopóki tego nie doznałam nie zdawałam sobie sprawy jak wiele bólu można doświadczyć z powodu alkoholu. i to na własną prośbę. Jestem pełna podziwu dla was dziewczyny które opiekujecie się członkami rodzin którzy chorują na marskość a wiem że znikąd pomocy nie ma żadnego ośrodka żadnego szpitala który pomoże. Szacunek ogromny szacunek. jak już pisałam mój problem rozwiązał się sam ale pozostało tak wiele pytań bez odpowiedzi i tak dużo żalu :( Agnieszka idź po pomoc!!!!! JUZ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćwatroba
Grace79 dziekuje serdecznie za odpowiedz! Zdaje sobie sprawe, ze sama jestem sobie winna. Napisze Tobie (Wam) co u mnie. Nie pije teraz i ... czuje sie wspaniale! Cudownie jest obudzic sie bez kaca, z energia, z zapalem na czekajacy mnie dzien. Dzis mija 40 dzien bez alkoholu. Po pomoc oczywiscie poszlam (AA - nie trafia do mnie ale bylam na paru spotkaniach, chodze tez na indywidualna terapie). Na temat alkoholizmu wiem """wszystko""" - czytam (i czytalam przez cale lata) fora (wasze tez od A do Z), ksiazki, ogladalam wszelkiego rodzaju dostepne filmy na temat alkoholizmu - poprostu zdawalam (i zdaje) sobie sprawe z tego, ze problem mnie dotyczy. Ale nie docieralo to do mnie, postrafilam np.: czytac ksiazki Pilcha zaglebiajac sie w problem alkoholizmu i pic drinka w tym samym czasie... ot taka zryta glowa .... Rozmawialam z lekarzem przez telefon - w srode ide na dodatkowe badania (z krwi) a za trzy miesiace na ponowne testy watrobowe. Biore caly czas hepatil i sylimarol, pije tez ziola. Boje sie. Pic alkoholu nie chce i (mam nadzieje) nie bede. Objawow wskazujacych na chora watrobe jako takich nie mam - oprocz uczucia ciazkosci, gniecenia po prawej stronie, glownie po jedzeniu. Zero zoltaczki, zbierajacej sie wody, wymiotow, zmiany koloru skory, energii mam az nad to, zjadlabym konia z kopytami ;-), nie chudne, nie tyje, funkcjonuje "normalnie", nie puchna mi nogi itd. Ale pomimo wszystko martwie sie! Boje sie. Mam wszelkie powody do tego aby zyc - cudowne dzieci, dom, prace, ktora lubie. Zaczelam pic jakies 20 lat temu. Na poczatku bylo to weekendowe picie na studiach, pozniej (gdy zaczelam pracowac) piwka wieczorami, pilam wiecej, mniej, z przerwami i bez przerw. Nie pilam w obu ciazach. Dwa lata temu po dlugim ciagu alkoholowym poszlam do lekarza - mialam zrobione proby watrobowe (wyszly idealnie) i USG - wszystko na USG wyszlo dobrze (watroba, nerki, trzustka - wszystko w normie). Od okolo trzech lat popijam wino wieczorami, az calkowicie utracilam kontrole nad piciem - 40 dni temu wypilam ostatnie piwo, przed tymi czterdziestoma dniami bylam w dwumiesiecznym ciagu (najgorszym w moim zyciu). Napisalam tutaj poniewaz pomyslalam, ze macie wieksze doswiadczenie ode mnie i byc moze ktos wie czy tego typu wyniki moga wskazywac na najgorsze... Lekarza zameczam juz na smierc (pytaniami) ale nic konkretnego mi nie powiedzial. O wszystkim wie (tu sie nie ma co wstydzic tylko RATOWAC). Niepewnosc mnie wykancza - predzej zejde na zawal z nerwow niz na watrobe... Gosc zycze wszystkiego dobrego, wiem co czujesz i jak sie denerwujesz. Napisz tu prosze co i jak u Ciebie wyszlo, ja tez bede pisac. Ucalowania. Dziekuje. Pozdrawiam A. Ps. W moim ostatnim ciagu nie chcialam pic! Pilam jedynie aby normalnie funkcjonowac. Nie chcialm sie upijac. Zaczelo sie od imienin, wypilam (jak zawsze) za duzo a na drugi dzien mialam wazne spotkanie - przed spotkaniem wypilam drinka aby sie dobrze poczuc i tak pooolecialoooo dzien za dniem - nie moglam przerwac, nie moglam skonczyc. W koncu wzielam trzy dni wolnego i przez te trzy dni umieralam fizycznie i psychicznie, wszystko mnie bolalo, wymiotowalam, mialam leki, rozwolnienie, zimne poty, goraczke, kolotani serca, wrazenie, ze umieramale nie napilam sie! Przeszlam przez pieklo i wrocilam. Najbardziej bylo mi zal dzieci - moje malutkie, ukochane, tulace sie do mnie, ufajace mi - czulam do siebie wstret. A.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z poważaniem rafał
Ja pracuję w Ośrodku Terapii Uzależnień na kuchni i tym biednym pijaczkom zawsze coś dołożę od siebie do gara: a to nasmarkam do surówki, innym razem nasikam do zupy. Najlepsze było jak wdepnąłem w psią kupę i przyniosłem ją na bucie, ściągłem tego buta i wyczyściłem szczotką nad garem z zupą (burakowa). W moim ośrodku są różne osoby, baby i chłopy w wieku 19-66 lat, większość koło 30-tki, kradnę im co wlezie z kieszeni. Nie cierpię alkoholików, normalni ludzie mogą chlać do oporu i nikt się nie uzależnia a te słabe osobniki są na odstrzał i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćwatroba
Ps2. Taka odpowiedz uzyskalam od lekarza przez net: Odchylenie od normy jest niewielkie, jeśli nie ma Pani innych objawów proszę spokojnie czekać na planowaną wizytę. można jeszcze wykonać USG jamy brzusznej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zdychaj i wstydu oszczędź:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mąż zmarł 30.10 miał 40 lat na marskość wątroby 2 lata temu dowiedział się że choruje nie pił 1,5 roku zaczol w kwietniu pic pogonilam go z domu z tego co wiem pił co dzień 5 miesięcy i po człowieku żylaki tak mu popękały że nie było szansy zeby je zaklipsowac był trzy tygodnie w śpiączce szkoda człowieka ale ma to na własne życzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciapek47
Bzdury ludzie piszą ,że głowa mnie rozbolała,mam marskość wątroby poalkoholową,żyje 11 lat,od tego czasu jak wylądowałem w szpitalu ,żółtaczka mechaniczna ,wodobrzusze,jeseden lekarz w szpitalu powiedział że nic ze mnie nie będzie,lekko nie było 2 miesiące leżałem w szpitalu,ale pomału cudem wyszedłem na prostą i żyję ,nie wolno pić alkoholu to podstawa i nie piję od 9 lat ani kropli,markiść wątroby poalkoholową może się zastać o to chodzi żeby choroba się nie posuwała,nawet specjalnie nie trzymam diety,uważać trzeba z lekami też które zawierają paracetamol,ludzie nie piszcie bzdur jak nie macie pojęcia o tej chorobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam goscwatroba to ja gość jutro jadę na wizytę do mojej hepatolog jutro już dowiem się prawdy czy będę mogła normalnie funkcjonować jestem zestresowana i to bardzo a ty musisz walczyć bo masz o co i o kogo przechodzi zilam na AA 15 lat dało mi to bardzo dużo bo trzeba dobrze słuchać i brać słowa do siebie które pasują a nie wszystko naraz wyłapywać to co będzie dla mnie dobre i brać czerpaca potem żyć pełnią życia bo gdy się chce wszystko można osiągnąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Od kilku miesięcy jestem w związku . Mój facet nie pił dużo ale codziennie kilka kieliszków wina i jakieś piwo lubił wypić . Od pewnego czasu przeczuwalam ze coś jest z nim nie tak . I miałam racje :-( Tydzień temu trafił do szpitala , rozpoznano marskość wątroby i wodobrzusze. Siedziałam przy nim codziennie . Odciagneli mu 11 litrów płynu z płuc . Wczoraj trafił na OIOM z powodu problemów z nerka. ... Dziś mówią , że mu się poprawiło . Niestety ale boję się i nie wiem co robić :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Alkoholicy to nie ludzie. Ogarniacie się dopiero jak wasz organizm zaczyna się buntować. Zanim doprowadzicie się do marskości wątroby zdążycie wykończyć parę osób, ale to oczywiście macie w d***e.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na szczęście dziś mój partner opuścił OIOM. Teoretycznie jest z nim dużo lepiej , chce jechać do niego w odwiedziny w weekend. Ale co przeżyłam to moje . Dwa dni nie jadłam i nie spałam , a mam dziecko na wychowaniu. Niestety , mieszka godzinę drogi ode mnie i nie mogłam być przy nim na OIOM-ie. Tylko jego rodzina z nim była . Ta bezradność jest najgorsza , niewiadomo co robić jak się uspokoić . Myśli krążą tylko wokół choroby. Nie wiem co będzie dalej jak wyjdzie do domu . Czego mogę się spodziewać? My jesteśmy ze sobą krótko, w sumie nasz związek dopiero się rozwija, on jest ode mnie sporo starszy . Napiszcie na co mam być przygotowana? Wcześniej spedzalismy razem weekendy, chodziliśmy na spacery , do restauracji, znajomych . Jak będzie teraz ? Co się zmieni ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cześć - przeżyłam "swoją" marskość wątroby i po miesięcznym załamaniu nerwowym, rozsypaniu świata i pogrzebie a następnie tysiącem problemów i tyleż samo pytań bez odpowiedzi dziwie się Tobie że mając małe dziecko inwestujesz swoje uczucia w związek który dopiero się zaczyna a już poniekąd kończy! bierz nogi za pas i uciekaj !! nie masz pewności ile tak naprawdę wypijał i jak będzie się zachowywał po wyjściu ze szpitala pewien lekarz powiedział mi, zrozpaczonej żonie która się właśnie dowiedziała że jej mąż ma marskość wątroby abym nie miała nadziei bo przestają pić na krótki czas. On ma doświadczenie w tym temacie :( oszczędź bólu sobie i najbliższym!! gdybym wiedziała jak bardzo ta choroba zmieni życie moje i moich dzieci z całym szacunkiem nigdy w życiu nie chcę przeżywać tego jeszcze raz. Wiem że skryci alkoholicy to fajni faceci :) rozgadani rozrywkowi a Tobie brakuje faceta u boku ale powinien to być Facet nie inwalida. Uciekaj póki możesz !!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wyobrażam sobie zostawić partnera z powodu jego choroby. Nie potrafilabym. ... Nie jestem pewna, czy dobrze postępuje ale chcę mu zaproponować, że przeprowadze się do niego z dzieckiem i będę mu pomagać . Przy okazji będę mogła go kontrolować żeby nie pił. Jak dotąd mieszkał sam w dużym domu , więc popijal bo czuł się samotny . Od tamtego poniedziałku moje życie wywrocilo się do góry nogami. On aż do końca był przekonany , że ma jakiś niewielki problem ze zdrowiem . A tutaj lekarz powiedział , że marskość i po tygodniu trafił na OIOM. To wszystko tak szybko się dzieje . Sama nie jestem w stanie za tym nadążyć . Dziś pisał , że lepiej się czuje ale w tamtym tygodniu tez się lepiej czuł a jednak trafił na intensywna terapię :-(Jutro jadę go odwiedzić do szpitala . Denerwuje się i czuje strach przed nieznanym .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sorry ale czy Ty nie jesteś DDA? współczuję Twojemu dziecku! Myślisz że marskości wątroby nabawił się przy okazjonalnym piciu wina? lepiej idź do psychologa i poczytaj te forum od początku bo widzę że weszłaś w środku i nie zdajesz sobie sprawy co oznacza opiekować się chorym na marskość! Ja doświadczyłam tych najgorszych z możliwych skutków ubocznych tej choroby: encefalopatia- odwiedziłam swojego męża w szpitalu który miał mentalność 4-ka i nie kontrolował potrzeb fizjologicznych. nie życzę nikomu !!! ani alkoholikowi ani jego partnerowi. Jeżeli myślisz że go upilnujesz i nie będzie pił, przestań się łudzić - to dorosły człowiek a nie następne dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jestem DDA. Mój partner to dobry człowiek, wspierał mnie po rozwodzie zawsze mogłam na niego liczyć. Jest dobry zarówno dla mnie jak i dla dziecka. To człowiek sukcesu, po studiach, inteligentny z dobrą pracą, szanowany w miejscu zamieszkania. Nie jest pijakiem który wystaje na ulicy z tanim winem. Wiem, że pił w domu mocne wino i piwo ale z nigdy się nie upijał i stronił od mocniejszych alkoholi . Lekarz powiedział, że gdy całkowicie zmieni swój tryb życia czyli odpowiednia dieta plus całkowite odstawienie alkoholu to ma szansę na zatrzymanie choroby. Jest to dla mnie nadzieją i daje mi motywację do wspierania go. Wykonuję wolny zawód, mogłabym z nim zamieszkać, przygotowywać posiłki według diety i wspierać go żeby nie pił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam pytanie, szczególnie do osób które tą chorobę przeszły ale nie tylko. Mój partner odkąd dowiedział się o chorobie tak jakby zaczął się ode mnie odsuwać. Nie dzwoni, dzisiaj zapytałam czy mogę przyjechać do niego do szpitala i mimo że odczytał wiadomość to nie odpisał .Nigdy tak się nie zachowywał. Jak mam się zachowywać? Nalegać na kontakt z nim, jechać do szpitala mimo że nie odpisuje, czy zostawić go na jakiś czas w spokoju? Bardzo mi na nim zależy i wiem, że on też mnie kocha. Myśleliśmy o wspólnym zamieszkaniu. Ale teraz ta choroba wszystko zmieniła. Proszę o rady, jak postępować z osobą chorą na marskość wątroby?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mąż też był dobrym człowiekiem szanowanym na bardzo wysokim stanowisku w prywatnej firmie. Nikt go nie widział pijanego nigdy się nie zataczał z imprez to ja wracałam mocno a on się nabijał że bede chorowała :) On nigdy nie miał kaca gdyż jak się później dowiedziałam pił codziennie. w różnych ilościach ale na rauszu codziennie i tak oto wątroba nie miała mozliwości regeneracji. Gdy umierał powiedział mi że miał nadzieję że moja obecność zmieni jego życie - zmieniła gdyż przez te sześć lat odwiedziliśmy miejsca które sam by nie odwiedził i tyle! ukrywając się przede mną stracił życie. Jesteś dorosłą osobą wiesz co robić Ja tylko pisze z własnego doświadczenia gdybym miała przeżyć to jeszcze raz NIGDY bym się nie zdecydowała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuję Ci z całego serca tego co przeżyłaś z mężem , choroba niestety nie wybiera a alkoholizm to choroba jak każda inna. I rzeczywiście nie oszczędza nikogo, to błedne przekonanie że alkoholikiem jest tylko menel wystający pod bramą. Mój partner odezwał się do mnie, prosi żebym jutro przyjechała do szpitala. Pojadę, ale nie mam pojęcia w jakim stanie go zastanę zwłaszcza psychicznym On jest bardzo wesołym i rozmownym człowiekiem, jednak tydzień temu nie poznawałam go w szpitalu. Praktycznie w ogóle się do mnie nie odzywał, albo spał albo oglądał telewizję. Był taki milczący i smutny. Bałam się go nawet złapać za rękę, bo go wszystko bolało od wkłuć pod kroplówkę. Zawsze cieszyłam się z naszych spotkań, a teraz wręcz się boję....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak odwiedziny? Mam nadzieje ze twój partner czuje sie lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poprzednie 1...575859 60 Następne gość 2016.10.24 Witam ,od roku choruje na zdekompensowana marskość wątroby,od roku się leczę i to bardzo dobrymi środkami farmaceutycznymi ale w wynikach nie ma poprawy i ten ból wokół małopłytkowość już czasem mam wszystkiego dość jutro mam tomografie a w środę 48 urodziny jestem ciekawa czy prezentem będzie wyrok czy życie " Jeżeli zastosujecie moje polecenia to powinniście co nieco pociągnać:classic_cool:.podobno dobry na takie problemy jest ostropest plamisty i kuracja gersona:classic_cool:.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam, musiałam przełożyć odwiedziny na jutro bo były mąż nie mógł zostać z dzieckiem . Na szczęście będziemy mogli spędzić cały weekend razem . Partner ma wykupione prywatne ubezpieczenie zdrowotne i dopuszcza się nocleg osoby towarzyszącej w szpitalu . Dodam , że nie mieszkamy w Polsce . Dziś pisał do mnie trochę więcej i niemal od razu odczytywał moje wiadomości co wskazuje na to że chyba czuje się lepiej. Wczoraj niemal w ogóle nie używał telefonu . Może to drobiazgi , ale mi dają nadzieję . Wiem , że to śmiertelna choroba ale są ludzie którzy żyją kilka lat. Wiem też , że wszystko zależy od stadium choroby . I obawiam się , że u mojego partnera jest to ostatnie stadium bo miał wodobrzusze i był przez 2 dni na intensywnej terapii. W ogóle to od dawna podejrzewałam, że ma problemu ze zdrowiem. Niepokoił mnie jego brak apetytu, owszem jadł ale bardzo mało. Były dni, że jadł więcej ale czasami prawie w ogóle nie jadł . Od czasu do czasu miał żółte zabarwienie gałek ocznych . Był dosyć słaby, męczył się po pół godzinnym spacerze . Często spał w dzień . I zanim trafił do szpitala dołączyło do tego krwawienie z dziąseł i zawroty głowy co było przyczyną tego , że poszedł zrobić badania krwi . Lekarz wykrył silna anemię i od razu dostał skierowanie do szpitala , w którym przebywa juz 2 tygodnie . Nie wiem co będzie dalej i czego mogę się spodziewać jutro . Pisał , że coraz lepiej się czuje ale czy to prawda to nie wiem . Jutro Wam wszystko opiszę . Bardzo pomaga mi pisanie na tym forum. Pozdrawiam ciepło .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cześć skoro sam do ciebie pisze to nie jest tak zle :) będzie dobrze! Mam nadzieje ze moje obawy sa tylko obawami. Moze po poprawie wyników będzie miał szanse na przeszczep i jeszcze długie lata spędzicie razem. W naszym przypadku było to niemożliwe gdyż wszystkie wyniki były zle. 3mam kciuki za ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witajcie, w końcu mogłam napisać . Na wstępie dziękuję gościowi z powyższego wpisu za słowa wsparcia . Jestem juz w szpitalu z moim partnerem . Jechałam tutaj z dużym lękiem o to w jakim stanie go zastanę . Jak się okazało nie jest z nim najgorzej. Ma dobry humor , rozmawia a nawet żartuje . Lekarz podobno powiedział mu, ze marskosc wątroby nie jest jeszcze w zaawansowanym stadium. Natomiast bardziej lekarzy martwi praca nerek . Podobno właśnie pogorszenie pracy nerki było przyczyną umieszczenia go na OIOM. Teraz podobno nerki na nowo wznowily pracę. Partner ma założony cewnik na mocz . Codziennie mu mierzą temperaturę i ciśnienie krwi. Wyniki są dobre . Dostaje dużo leków zarówno przez kroplowke jak i do wypicia . Dziś znowu miał upuszczany płyn z brzucha . Mówił, że nie chcieli mu upuszczac go za jednym razem dlatego zrobili dziś drugi zabieg . Martwi mnie, że nie wstaje z łóżka . Mówi ze jest obolaly i woli leżeć. Lekarze twierdzą, że teraz musi zostać na obserwacji. Ile czasu , niewiadomo. Mam nadzieje, ze go wypisza na Święta . Chcieliśmy spędzić je razem z jego rodzina i moim dzieckiem . Mam nadzieje , że tak będzie . Pytałam go o picie alkoholu , powiedział ze nie brakuje mu alkoholu i ze juz go nie tknie , bo chce żyć. Widzę , że jest bardzo zmotywowany do walki o zdrowie. Wierzę , że mu się uda. Wiele w życiu osiągnął , był w domu dziecka i dzięki swojej ciężkiej pracy stał się właścicielem dużej firmy. Później po rozwodzie zaczął go gubić nadmiar pieniędzy i pustka w życiu . Zaczęly się imprezy i alkohol .... Teraz zrozumiał co jest w życiu najważniejsze, wierzę że dostanie druga szanse .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×