Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość baśka_rada

choroba męża a seks

Polecane posty

Gość dominik1000
Wniosek z tego taki że głownym findamentem miłości jest seks. A zawsze myślalem ze to coś drugorzędne o tu jednak wychodzi że najważniejsze. Nie ma już na świecie uczciwych kobiet, wszystkie zdradzają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie ma uczciwych kobiet wszystkie zdradzają.....a męzczyźni co posuwają te kobiety, to są święci......do zdrady i do tanga trzeba dwojga......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciche przyzwolenie
Ciche przyzwolenie..., czyli takie nie wypowiedziane jasno i wprost, nie przedyskutowane, takie ...domniemane tylko, albo powstałe tylko w Twojej wyobraźni. Nie wierzę w to, jest to dla mnie, jako dla mężczyzny, nie do wyobrażenia. Bo pozwolenie kojarzy mi sie ze zgoda na coś, z akceptacja czegoś. Ze zgoda autentyczną, nie wymuszoną jakakolwiek sytuacja, czy szantażem. Nie wyobrażam sobie, by mężczyzna kochający swoją żonę, bez bólu pogodził się z myśla, że jego żonę pieprzy jakiś obcy facet. Świadomie używam słowa "pieprzy", bo sama piszesz, że to tylko sex zaspokajający Twoje fizyczne potrzeby, sex bez "uczuć wyższych" To chyba jedna z najbardziej upokarzających mężczyznę sytuacji, upokarzająca o tyle jeszcze bardziej, że on sam już normalnego sexu, nawet jeśli by chciał, uprawiać nie może. Nie wierzę w to "ciche przyzwolenie" To bzdura, którą stawiasz na szczycie piramidy innych bzdur, by dla siebie samej znaleźć usprawiedliwienie. Nawet, jeśli by Ci powiedział to głośno, to nie byłaby to prawda. Twój mąż jest w sytuacji przymusowej, szantażowany tym, co się wydarzyło, szantażowany swoim stanem zdrowia, swoimi "niemożnościami" i szantażowany swoimi własnymi myślami, co może być dalej. Napiszę coś brutalnie i wprost - kobiecie do przeżycia orgazmu wcale nie jest potrzebny i niezbędny męski kutas i to kutas obcego faceta. Jest sporo innych możliwości zaspokojenia potrzeb seksualnych, uzyskania satysfakcjonującej przyjemności i odprężenia i wszyscy o tym wiemy. Jeśli byś naprawdę kochała swego męża, to by tego topiku nie było. To może być prowokacja :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do baśka_rada
dominik1000 - po Twojej wypowiedzi poczułam się wywołana do tablicy. Piszesz "Nie ma już na świecie uczciwych kobiet, wszystkie zdradzają." Masz rację, świat nie jest doskonały. Ale na pewno nie wszystkie kobiety zdradzają, tak zapewne jak i nie wszyscy mężczyźni. Wniosek, "że głownym findamentem miłości jest seks" wysnułeś zapewne z mojej historii. Autorka postu kocha męża bez seksu, a seks uprawia bez miłości. Ja znalazłam się w podobnej sytuacji. Ale przypadek sprawił, że odmieniłam swoje życie. I teraz mam "dwa w jednym" i miłość i sex. Ale mam jeszcze coś czego w tamtym związku nie brałam pod uwagę - cudowne, kochane dziecko. Minęło wiele lat i ciągle jestem szczęśliwa. Zdradziłam dlatego, że widocznie tylko mi się wydawało, że mój związek jest tym na całe życie. Szukałam, może podświadomie, prawdziwej miłości. I nie żałuję, bo znalazłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do baśka_rada
Zgadzam się generalnie z tym co napisał "Ciche przyzwolenie". Na podstawie tego co napisał jak i własnych przeżyć chciałam Ci udzielić rady, zgodnej zresztą z radą Twojej przyjaciółki: Odejdź od męża i nie męcz jego i siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurtka.debenhams
chodzilo mi oto ze generalne 28latka jesy uznawana za osobe mloda, no a 31 latka to ju raczej ie, ale OK .Zwracam honor, moj blad..... blondyn- teraz to pierdnlanles bez sensu ''a męzczyźni co posuwają te kobiety, to są święci......do zdrady i do tanga trzeba dwojga......'' a co ten facet ma do tego? jestes samotn, nikogo nie krzywdzi ,to chyba jej brocha zeby dbac o wqaizek jej z jej mezem,a nie tego faceta - jki on ma obiwiazke wzgledem ej zwiazku z mezem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do baśka_rada
Zgadzam się generalnie z tym co napisał "Ciche przyzwolenie". Na podstawie tego co napisał jak i własnych przeżyć chciałam Ci udzielić rady, zgodnej zresztą z radą Twojej przyjaciółki: Odejdź od męża i nie męcz jego i siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malutkaaaaaaa
Wiesz "Ciche przyzwolenie", zgadzam sie ze wszystkim co napisałeś jednak wydaje mi się że tutaj nie chodzi tylko o seks ale o bliskość,dotyk.Używanie wibratora to nie to samo co czuć na sobie dotyk męskich dłoni.Z tego co autorka pisze jej mąż unika wszelkiego rodzaju bliskości,zamknął się na ten temat i nie interesuje go to.Jednak też mi się wydaje że człowiek który szczerze i prawdziwie kocha drugą osobę nigdy nie zgodzi się nią dzielić z innymi.Co z tego że to jest "tylko fizyczne zaspokojenie"? Każdy zdaje sobie sprawę że taki rodzaj znajomości niesie za sobą ryzyko powstania jakiejś więzi emocjonalnej. Ciężko jest mi się postawić na miejscu męża bo jestem kobietą i ze mną wszystko jest w porządku ale wydaje mi się że większym dowodem miłości byłoby tu gdyby starał się mimo swojej ułomności zachować tą więź fizyczną ze swoją żoną. Wiem że taki wypadek na pewno rzucił mu się na psychikę i potrzeba czasu żeby się z tym pogodził,być może za jakiś czas gdy się z tym jako tako oswoi to zmieni swoje podejście, ale tak jak mówisz,jeśli naprawdę się zgadza na to żeby autorka miała kogoś tylko na seks to: "Twój mąż jest w sytuacji przymusowej, szantażowany tym, co się wydarzyło, szantażowany swoim stanem zdrowia, swoimi "niemożnościami" i szantażowany swoimi własnymi myślami, co może być dalej." tylko i wyłącznie dlatego.. A teraz coś o mnie. Mam faceta który też ma problem z seksem. Tyle że on fizycznie jest w porządku, po prostu ma pewne problemy które sprawiają że psychicznie w ogóle nie ma na to ochoty. Jesteśmy w tzw. białym związku od 3 lat. NIGDY nie pomyślałam nawet że mogłabym sobie pójść na bok żeby sobie to odbić z innym. Staram się mu pomóc.. Nie mi oceniać autorkę i osoby które się decydują na taki krok, jednak wiem po sobie że ja kocham swojego faceta, to on mi się podoba i tylko jego chcę. Co by mi dało to gdybym go zdradziła? Nic,tylko wyrzuty sumienia..Żaden facet nie zastąpiłby mi jego,to tak jakby człowiek który ma wielki apetyt na porządny obiad próbował go zagłuszyć słodyczami.Może i na chwilę by zagłuszył,zrobiłoby mu się niedobrze ;) Ale głód by został dopóki byśmy tego obiadu nie dostali ;) Może trochę nietrafione porównanie ale ja to tak odbieram.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miła jak zawsze
lamka 2 miła jak zawsze jaka Ty jestes okrutna EGOISTKĄ! Czy Tobie sie wydaje, ze maz autorki to jest jakas rzecz, ktora po zepsuciu nadaje sie do wyrzucenia?? Przeciez temu czlowieowi juz tak gleboko zranionemu odebrano by ostatnia nadzieje. W takiej sytuacji w jakiej sie znaleźli OBOJE ponosza ten trud, ten zal, te wyrzuty sumienia i wszystko inne. Az nie chce sie komentowac. nie lepiej się kur wić a potem patrzeć się nieszczęsnemu mezowi w oczy;] to jest dopiero egoizm bo liczy się dla niej tylko to aby siebie zaspokoić.Mąż nie powie jej ,,przestań się z nim spotykać'' ale tego co on czuje to tłumi w sobie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurtka.debenhams.......to co napisałem dotyczy tylko i wyłącznie postu powyżej mojego...przepraszam , że zostałem żle zrozumiany...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurtka.debenhams.......to co napisałem dotyczy tylko i wyłącznie postu powyżej mojego...przepraszam , że zostałem żle zrozumiany...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do baśka_rada
malutkaaaaaaa napisałaś: "to tak jakby człowiek który ma wielki apetyt na porządny obiad próbował go zagłuszyć słodyczami". Naprawdę porządny obiad musi być dwudaniowy, mieć smak (musi być dobrze przyprawiony, ładnie podany) i do niego musi być deser. Dlaczego mam się zadowolić niepełnym obiadem, jakąś cienką zupką, czy nieokraszonymi i nie posolonymi ziemniakami? Ja nie chcę zastępować byle jakiego obiadu słodyczami po których "zrobi mi się niedobrze". Ja chcę aby ten deser był dopełnieniem wspaniałego obiadu. " Może trochę nietrafione porównanie " ?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W końcu małżeństwo jest na dobre i na złe....jestem zdziwiona tym, że tak łatwo przychodzi niektórym stwierdzenie, że nic złego żona nie robi. Ja bym poprostu tak nie mogła, nie mogłabym spojrzeć w oczy mężowi - czyli mężczyźnie którego kocham na dobre i na złe. Ten świat powywracał się do góry nogami, a razem z nim system wartości, który wpajano mi od dziecka - nie oszukuj, kochaj, wierz w miłość, dawaj z siebie jak najwiecej, na zawsze razem itp. Na miejscu autrorki starałabym się znaleźć sobie jakąś pasje - żeby zapomnieć o przyjemnościach fizycznych i nauczyć się żyć inaczej - w końcu sa ludzie, którzy żyją bez seksu. Ja chyba jestem jakaś konserwatywna i pomimo, iż jestem w wieku autorki - nie jestem w stanie jej zrozumieć. Warto się zastanowić co by było, gdyby to ona miała wypadek, a mąż chodził na boki z innymi, jak by się czuła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do baśka_rada
miła jak zawsze napisałaś "W takiej sytuacji w jakiej sie znaleźli OBOJE ponosza ten trud". Ja nie zobaczyłem prób tego faceta zrobienia czegość dla "baśki". To tylko on cierpi, a ona musi go pocieszać, akceptować wszystkie fochy nie oczekując niczego w zamian. Czy naprawdę OBOJE ponoszą ten trud?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w żydowskiej Torze napisane jest wyraźnie, powinien taki męzczyzna dać kobiecie list rozwodowy, i tylko od kobiety zależy czy chce znim być na dobre i złe, być może się mylę, ale coś tam pisze o męzczyznach o "zmiażdżonych jądrach"....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do baśka_rada
Gizula888 "Ja bym poprostu tak nie mogła, nie mogłabym spojrzeć w oczy mężowi - czyli mężczyźnie którego kocham na dobre i na złe." To złe przerosło ich oboje. Radzisz "baśce" zapomnieć o przyjemnościach fizycznych. A co jeżeli się nie da zapomnieć, co zresztą pokazała? Ja też bym po czymś takim nie umiała spojrzeć w oczy mężowi, gdybym go oczywiście kochała. Ona go nie kocha i dlatego powinna odejść od niego i nie dręczyć ani siebie ani jego dłużej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malutkaaaaaaa
do baśka_rada nie zrozumiałaś o co mi chodzi. Z tym obiadem chodziło o to, że choćby nie wiem jaki superprzystojny był kochanek to ja sobie nie wyobrażam żeby mógł zastąpić człowieka którego kocham. Ten kochanek jest właśnie takim deserem,słodyczami którymi autorka próbuje zagłuszyć swój głód.Mówisz że nie będziesz się zadowalać byle obiadem,ok. Jednak nie zawsze mamy na tyle składników żeby obiad był iście królewski.Autorka ma inne podejście z tego co widzę,przyzwyczaiła się i dla niej to normalka.Ja nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. A jak wspominałam wcześniej także jestem z człowiekiem który ma problemy,i od 3 lat ani razu nie pomyślałam że skoro on nie może to ja sobie ulżę z innym. Myślę że dla faceta autorki to też jest uwłaczające, mówicie że jakby mu zależało to by się przemógł.Być może,jednak czasami blokada jest tak duża że potrzeba naprawdę silnego bodźca żeby facet zaczął coś robić,miał motywację. Podejrzewam że jego to boli nie mniej niż autorkę,a że o tym nie mówi? Nie znam faceta który by umiał się z tym pogodzić od tak.Zważywszy że autorka wspominała że przed wypadkiem był aktywnym, pewnym siebie facetem. To co go spotkało było chyba najbardziej brutalną potwarzą dla jego męskości.Więc nic dziwnego że nie ma ochoty do tego wracać. Związki bywają różne i niekoniecznie taki układ jest skazany na niepowodzenie. Jednak wydaje mi się,że na dłuższą metę to nie przejdzie. Autorka ma dopiero 28 lat,w pewnym momencie będzie chciała mieć dzieci,dotrze do niej to że żyje w jakiejś schizofrenicznej sytuacji i odejdzie do kogoś kto będzie w pełni dostępny. Drugim znaczącym czynnikiem jest to, że autorka tak naprawdę nie ma już nadziei na to że cokolwiek się zmieni między nią a mężem.Postawiła krzyżyk na ich fizyczności, co raczej nie sprzyja utrzymaniu więzi między partnerami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciche przyzwolenie
"Wiesz "Ciche przyzwolenie", zgadzam sie ze wszystkim co napisałeś jednak wydaje mi się że tutaj nie chodzi tylko o seks ale o bliskość,dotyk.Używanie wibratora to nie to samo co czuć na sobie dotyk męskich dłoni.Z tego co autorka pisze jej mąż unika wszelkiego rodzaju bliskości,zamknął się na ten temat i nie interesuje go to." W poniższych cytatach jest coś, co w pewnym stopniu jest odpowiedzią na Twoje wątpliwości. Poczytaj sobie wypowiedzi kobiet, które przeszły amputacje piersi. Jak się czują i na co mają ochotę..., przynajmniej w pierwszym okresie po... Nie chce w ten sposób porównywać, ale pewne porównanie nasuwa się samo - utrata piersi nie jest całkowita utratą kobiecości, nie jest utrata zdolności do uprawiania seksu, ale mimo wszystko jest potwornym ciosem dla kobiecego poczucia własnej wartości i poczucia atrakcyjności jako kobiety. I jakiego wysiłku, jak wiele czasu trzeba, by kobieta po takim zabiegu wróciła do psychicznej formy. I Ile trzeba wsparcia i akceptacji ze strony osoby najbliższej, np. męża... "ponieważ w wyniku wypadku stracił... a wraz z tym ochote na cokolwiek w tych rzeczach. Musiał się też pozbierac ogólnie co w dużym stopniu udało mu się dzieki nowej pasji fotografowania" I to jest zrozumiałe, bo przecież prawie cały dotychczasowy świat jawi mu się jako zrujnowany. Jednak, jak jego żona sama pisze, "Musiał się też pozbierac ogólnie co w dużym stopniu udało mu się dzieki nowej pasji fotografowania" To jest pierwszy krok, by zacząć odbudowywać świat po takiej katastrofie. I jest to bardzo ciężka i długotrwała praca nad samym sobą, nad relacjami z żona w ich odmienionym kształcie. Odniósł nowy sukces, ma nową pasje, ma cel, którego wcześniej nie miał. I pisząc kolokwialnie, ma sprawne rece, usta, dla krórych z czasem też może znaleźć satysfakcjonujace obie strony zajęcie. Ale to wymaga czasu, czasu, czasu..., cierpliwości, wyrozumiałości, rezygnacji z czegoś, czego w takim samym jak kiedyś kształcie, już nigdy nie będzie. Ale może być inaczej, wcale nie gorzej, tylko trzeba się nauczyć, chcieć nauczyć tego nowego. O ustach i sprawnych dłoniach pisałem. Ale o ile fotografowanie jako zajęcie i cel mógł dla swoich rąk znaleźć sam, to w tym innym dla nich zajęciu sam sobie nie poradzi. Potrzebna mu jest ona, jego żona, jej cierpliwość, wyrozumiałość, jej poświęcenie, jej praca, jej czas. Ale ona po dwóch latach znalazła inne rozwiązanie swego problemu. Popatrz, co sama pisze: "Bycie razem, wspolne plany, czekanie na powroty z pracy, przygotowywanie posilkow, weekendowe wypady, zabawne wieczorne przepychanki slowne. I taka troska, takie cieplo i czasem nerwy i marudzenie. To wszystko jest nasze, my sie kochamy. " Czyli jest bardzo mocny fundament, by być i żyć razem, i razem dostosować się do nowych, że tak to określę, "warunków" Niestety pojawia się na nim rysa ;) "Jednak jako zupełnie zdrowa kobieta potrzebuję tych spraw, by nie wpaśc w jakis dołek. Szczęsciem w nieszcześciu okazal sie dobry ku temu partner, który nie oczekuje niczego, nie zadaje zbednych pytan. Robimy swoje, czasem pogadamy i kazdy wraca do swojego zycia, do obowiazkow." Popatrz, co ta żona pisze, nie ma mowy tu o jakiejś bliskości, przepełnionym miłościa dotyku. Po prostu, robią swoje, czasem pogadają i wracaja do swojego życia. Po prostu robią seks. Tylko. Nic więcej. Masturbacja za pomoca ożywionego wibratora, w anatomicznym kształcie i wymiarze :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciche przyzwolenie
"Wiesz "Ciche przyzwolenie", zgadzam sie ze wszystkim co napisałeś jednak wydaje mi się że tutaj nie chodzi tylko o seks ale o bliskość,dotyk.Używanie wibratora to nie to samo co czuć na sobie dotyk męskich dłoni.Z tego co autorka pisze jej mąż unika wszelkiego rodzaju bliskości,zamknął się na ten temat i nie interesuje go to." W poniższych cytatach jest coś, co w pewnym stopniu jest odpowiedzią na Twoje wątpliwości. Poczytaj sobie wypowiedzi kobiet, które przeszły amputacje piersi. Jak się czują i na co mają ochotę..., przynajmniej w pierwszym okresie po... Nie chce w ten sposób porównywać, ale pewne porównanie nasuwa się samo - utrata piersi nie jest całkowita utratą kobiecości, nie jest utrata zdolności do uprawiania seksu, ale mimo wszystko jest potwornym ciosem dla kobiecego poczucia własnej wartości i poczucia atrakcyjności jako kobiety. I jakiego wysiłku, jak wiele czasu trzeba, by kobieta po takim zabiegu wróciła do psychicznej formy. I Ile trzeba wsparcia i akceptacji ze strony osoby najbliższej, np. męża... "ponieważ w wyniku wypadku stracił... a wraz z tym ochote na cokolwiek w tych rzeczach. Musiał się też pozbierac ogólnie co w dużym stopniu udało mu się dzieki nowej pasji fotografowania" I to jest zrozumiałe, bo przecież prawie cały dotychczasowy świat jawi mu się jako zrujnowany. Jednak, jak jego żona sama pisze, "Musiał się też pozbierac ogólnie co w dużym stopniu udało mu się dzieki nowej pasji fotografowania" To jest pierwszy krok, by zacząć odbudowywać świat po takiej katastrofie. I jest to bardzo ciężka i długotrwała praca nad samym sobą, nad relacjami z żona w ich odmienionym kształcie. Odniósł nowy sukces, ma nową pasje, ma cel, którego wcześniej nie miał. I pisząc kolokwialnie, ma sprawne rece, usta, dla krórych z czasem też może znaleźć satysfakcjonujace obie strony zajęcie. Ale to wymaga czasu, czasu, czasu..., cierpliwości, wyrozumiałości, rezygnacji z czegoś, czego w takim samym jak kiedyś kształcie, już nigdy nie będzie. Ale może być inaczej, wcale nie gorzej, tylko trzeba się nauczyć, chcieć nauczyć tego nowego. O ustach i sprawnych dłoniach pisałem. Ale o ile fotografowanie jako zajęcie i cel mógł dla swoich rąk znaleźć sam, to w tym innym dla nich zajęciu sam sobie nie poradzi. Potrzebna mu jest ona, jego żona, jej cierpliwość, wyrozumiałość, jej poświęcenie, jej praca, jej czas. Ale ona po dwóch latach znalazła inne rozwiązanie swego problemu. Popatrz, co sama pisze: "Bycie razem, wspolne plany, czekanie na powroty z pracy, przygotowywanie posilkow, weekendowe wypady, zabawne wieczorne przepychanki slowne. I taka troska, takie cieplo i czasem nerwy i marudzenie. To wszystko jest nasze, my sie kochamy. " Czyli jest bardzo mocny fundament, by być i żyć razem, i razem dostosować się do nowych, że tak to określę, "warunków" Niestety pojawia się na nim rysa ;) "Jednak jako zupełnie zdrowa kobieta potrzebuję tych spraw, by nie wpaśc w jakis dołek. Szczęsciem w nieszcześciu okazal sie dobry ku temu partner, który nie oczekuje niczego, nie zadaje zbednych pytan. Robimy swoje, czasem pogadamy i kazdy wraca do swojego zycia, do obowiazkow." Popatrz, co ta żona pisze, nie ma mowy tu o jakiejś bliskości, przepełnionym miłościa dotyku. Po prostu, robią swoje, czasem pogadają i wracaja do swojego życia. Po prostu robią seks. Tylko. Nic więcej. Masturbacja za pomoca ożywionego wibratora, w anatomicznym kształcie i wymiarze :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miła jak zawsze
do baśka_rada ,,miła jak zawsze napisałaś "W takiej sytuacji w jakiej sie znaleźli OBOJE ponosza ten trud". Ja nie zobaczyłem prób tego faceta zrobienia czegość dla "baśki". To tylko on cierpi, a ona musi go pocieszać, akceptować wszystkie fochy nie oczekując niczego w zamian. Czy naprawdę OBOJE ponoszą ten trud?'' ja tego nie napisałam czytaj uwaznie cytowałam lamkę;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dominik1000
Baby sobie zawsze znajdą usprawiedliwienie na swoją zdrade. To już jest szczyt skurwysyństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baśka_rada
Ja nie zaprzeczam, że zdradzam męża. Nie biegnę przed każdym spotkaniem z tym chlopakiem na boku i nie chełpię się tym przed mężem. Ile osób zupełnie zdrowych, przystojnych, pięknych, elokwentnych, wykształconych i zamożnych jest zdradzanych przez partnera/rkę? Wielu zyje w błogiej nieswiadomości, nie dopuszczając nawet myśli, że stac tak się może kiedyś. Jestem kobietą, która potrzebuje jak juz wspmnialam wczesniej, poczuć sie po seksie w jakis sposob spełniona. Chce widzeic w oczach łożkowego partnera, nie silikonowej zabawki, zadowolenie i usmiech. Może i nie przetrwa to małzentwo, może któres z nas w końcu powie dosc z roznych przyczyn. W tej chwili jednak nie zamierzam niczego zmieniac. A moj maz. Sugestie dotyczace zaspokojenia sa zbedne i wynikaja z biernego i pobeznego czytania moich postow, poniewaz wyraznie podkreslam ze on nie ma ochoty. Nie ma i koniec. Nie bede go zmuszac. Wiem, że seks oralny, ze tkie rozwiazanie mogloby w jakis sposob odnowic wiez miedzy nami. Probowalam, owszem, ale reakcje były zupelnie odwrotne od moich oczekiwan. Psycholog radzil nie przymuszac. Wiec nie robie nic w tym kierunku. Moze jestem wredna i nienormalna ze traktuje seks powierzchownie, ze z tym partnerem tylko i wylacznie umawiamy sie do lozka. Nie chodzimy nigdzie razem, nie spedzamy ze soba czasu, nie kochamu sie ale czujemy taka duza sympatie, ktora spokojnie wystarcza do zaspokojenia swoich wzajemnych pragnien i dzieki temu moge calkiem prawidlowo funkcjonowac w tym i tak dziwacznym swiecie. Nie jestem szablonowa dzieczynka, a sprawe mojego sumienia pozostawcie mnie samej, bo was nic gryzc nie bedzie od tego co robię. Dziekuje za wypowiedzi. Zadne jednak ze zdan nie wplynie na moje zachowanie. Gdyz zwyczajnie jest mi dobrze tak jak jest. Egoizm. Pojecie tak bliskie kazdemu. Nawet bycie moralnie poprawnym sprowadza sie ku temu slowu, bo czyz nie chemy polechtac wlasnego ego. Spojrzcie oto ja taka/ki czysta i swieta nie dopuscilabym sie zdrady. Tfu jakie to be i fe. A w gruncie rzeczy codziene zycie z partnerem takie od a do z poznanie sie. to w duzej mierze powduje znudzenie, frustracje, niezadowolenie. Gdyby nie ten cholerny wypadek, to pewnie nigdy bym nie zrobila kroku w kierunku innego mezczyzny. Ja jednak sprobowalam i zbyt mi dobrze aby sie wbic w pas cnoty i bawic sie silikonowym penisem, marzac o mezu, ktory nawet nie ma checi. W takich relacjach musi byc jakas zaleznosc, wzalemnosc. Nic nie poradze na to ze urodzilam sie z ogromnym temperamentem, ktory jak na ironie rozbestwil we mnie moj wlasny maz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 34__2222222222222
nie odpowiedzialas na jedno pytanie: co z dzieckiem? z dziecmi? chcesz je w ogole miec? czy nie? a co jesli ew. padniesz z partnerem do sexu? jestem ciekawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciche przyzwolenie
"Ja jednak sprobowalam i zbyt mi dobrze aby sie wbic w pas cnoty i bawic sie silikonowym penisem, marzac o mezu, ktory nawet nie ma checi." Powiadają ludzie, że to okazja czyni złodzieja. Coś w tym musi być, ale nie do końca, bo nie każda i nie z każdego. Trzeba też mieć tzw. wrodzone predyspozycje. Wygląda na to, że masz je odpowiednie, do sytuacji. Z każdej sytuacji są różne wyjścia, można jakiegoś wyboru dokonać. I niezależnie, czy mi jakoś odpowiesz, czy nie, myślę, że Twój wybór trochę Cię "uwiera", nie do końca czujesz się z nim dobrze. Gdyby było inaczej, nie byłoby tego topiku. Ale to minie, przyzwyczaisz się. Nawet, jeśli yeraz jeszcze masz jakieś skrupuły, z czasem znikną. Kobiety są silne ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do baśka_rada
malutkaaaaaaa - zrozumiałam doskonale o co Ci chodzi i widzę, że Ty też doskonale rozumiesz o czym piszę ja. To że mamy inne spojrzenie na tą sprawę wynika z różnicy w naszych doświadczeniach. Napisałaś "choćby nie wiem jaki superprzystojny był kochanek to ja sobie nie wyobrażam żeby mógł zastąpić człowieka którego kocham". Ja też tak uważam ale równocześnie nie odmawiam sobie prawa do znalezienia kogoś kto spełnia obydwa te warunki. Ja w przeciwieństwie do wielu ludzi nie uważam, że lepsze jest wrogiem dobrego. Piszesz dalej "Jednak nie zawsze mamy na tyle składników żeby obiad był iście królewski". I tu też się z Tobą zgadzam. Ale nie odmawiam sobie prawa do próby zdobycia ich zamiast "rozkoszować się" marmoladą z brukwi. Problemy Twojego faceta są nieporównywalne z problemami męża autorki. Ty masz nadzieję, ona już ją dawno straciła. A przecież, wbrew temu co sama uważa, jest jeszcze bardzo młoda. Uważam dokładnie tak samo jak Ty, że "Autorka ma dopiero 28 lat,w pewnym momencie będzie chciała mieć dzieci,dotrze do niej to że żyje w jakiejś schizofrenicznej sytuacji i odejdzie do kogoś kto będzie w pełni dostępny." Czy nie jest uczciwiej najpierw odejść a dopiero później szukać? [Ciche przyzwolenie] uważa, że relacje autorki z kochankiem to "Masturbacja za pomoca ożywionego wibratora, w anatomicznym kształcie i wymiarze". Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Chociaż sama autorka nie chce się do tego przyznać, po 2 latach walki, straciwszy wszelką nadzieję, już rozpoczęła poszukiwania tego "dwa w jednym". Pisze, że " Chce widzeic w oczach łożkowego partnera, ...... zadowolenie i usmiech". Czyż tego oczekuje się od wibratora?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do baśka_rada
miła jak zawsze - przepraszam za przypisanie Ci słów lamka2. Nie zauważyłam gdzie kończy się cytat a zaczyna Twoja wypowiedź. "To nie lepiej odejść do innego??? Postaw się w jego sytuacji chciałabyś aby twój mąż umawiał się na seks będąc z toba w związku bo ty nie możesz? Wątpię" - ale to są Twoje słowa? Zgadzam się całkowicie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uważam, że ta sytuaja nalezy do takich, o ktorych NIE POWINNY SIE WYPOWIADAĆ osoby, które tego nie przezyły. Przecież baśka napisała, że przez dwa lata się trzymała. Żadna z Was tego nie przezyła, więc nie macie się prawa wypowiadać. Oczywiście znam dziweczyny, które choc maja mężów sprawnych unikaja seksu, bo je to nie bawi, dla tych może sytuacja byłaby więc zbawienna, ale myslę, że dla wielu jednak nie. Nie wiem co bym zrobiła w sytuacji takiej jak ma baśka, ale niewykluczone że postapiłabym podobnie. Mam 33 lata, z wiekiem poglądy łagodnieją a tolerancja na życie wzrasta. Myśle, że mało która kobieta po 50-tce potępiłaby Baśkę. Chyba że jakaś dewota, szczęsliwa kobieta, pogodna na pewno nie, bo by zrozumiała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość damian82r
agbr więc ty już nad grobem stoisz bo prezentujesz zerowy poziom moralny. Strzelam, masz 60 lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość damian82r
Piszesz ze masz 33 ale w zyciu nie uwierze ze jestes juz tak zdegenerowana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
napisałaś o mnie, że paskudny jestem, wolno ci.... ale ja jeden ze wszystkich najbardziej ciebie rozumię. Nie zamierzam wstawiać gadek umoralniających, bo nikt mi nie dał takiego prawa by osądzać, twoich czynów, to jest sprawa między tobą a Bogiem. Powiem krótko, owdowiałem, i ożeniłem się powtórnie z wdową, opłakaliśmy swoich parnerów , zaczeliśmy budować nowy związek. Ty znalazłaś się w stanie patowym, ani do końca żona, ani wdowa, i na dodatek w związku małżeńskim z kimś, kto jest trzecią płcią. Rozwiązanie, które wybrałaś, na krótki czas jest dobre, ale zawiera tzw czynnik ludzki, czyli zawsze coś się może spieprzyć.... Jeśli będziesz to co ciebie spotkało traktować w kategorii nieszczęście, bedzie źle. ale jak potraktujesz to jako wyzwanie, któremu należy stawić czoło i rozwiązać w jak najlepszy dla siebie sposób, jesteś wygrana. Trzeba sprawy wziąść w swoje ręce dosłownie, nie słuchać jakiegoś konowała, tylko postawić sprawę jasno. Chcesz być z mężem, więc niech mąż jeśli przestał być męzczyzną zacznie zachowywać się jak lesbijka....to co dzieje się w waszej sypialni to wasza tylko i wyłącznie wasza sprawa....albo jeśli tego nie chce pożegnać go i niech żeglule dalej sam. Trudno, żeby coś zyskać, trzeba zainwestować... W tym roku też z kolegą, żeśmy wycinali drzewo w naszym ogrodzie, i dopóki była robota, żadnej wódeczki, po skończeniu, kolega dał sobie w palnik , bo oliwa jest niekiepski, więc męża masz skrajnie nieodpowiedzialnego. Życzę ci dużo siły i samozaparcia, abyś nie popadła w jakieś uzależnienie, a kobiety, oj podatne są jak nie wiem co, bo wtedy to będzie już klęska na całej linii. A jak wiadomo, każda lesbijka, bo taka teraz będziesz, lubi poczuć czasem twardego kutasa, więc cichaczem żeby się stary nie dowiedział, skok w bok, a co, tylko chłopom wolno? Trochę kiepsko z koleżanką, jesli rozgada, to się bezczelnie wyprzyj i wymyśla z zazdrości różne cuda-niewidy i już. Będzie dobrze, trzymaj się!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×