Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość KonwaliowyFacet

Czy będąc kimś głębokim można być szcześliwym?

Polecane posty

Gość czym i kim jest autor
1 Czym jest wiedza przy głębi spojrzenia? o zesz kurwa :D 2 Karolina Kozak - Razem zestarzejmy się :O akurat naiwniaku :D 3 Ozzy Osbourne - Dreamer :O 4 Między piekłem a niebem twoja glupota 5 KonwaliowyFacet zalosne :O podpisano - psycholog

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czym i kim jest autor
proponuje ci usmiercenie topiku;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amaletta
hm... przesłodzenie przy jednoczesnym unikaniu odpowiedzi na zadane pytania nie budzi bynajmniej aplauzu publiczności :P ;) Ale ja ustosunkuje się do: ___Jednego się tu napewno nauczyłem. Podejmując polemikę z osobą, z którą się nie chce podejmować jej, staje się kimś jej podobnym. Polemika z osobą o innych poglądach to sztuka, dostępna tylko ludziom o okreslonej głębi ;). Prostak rozwiąże problem waląc w adwersarza łopatą :D Podobnym staje się człowiek TYLKO WÓWCZAS GDY WYRAZI NA TO ZGODĘ. LI I JEDYNIE. Polecam tę tezę przemyśleniu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiszka nie facet
Po jakiego chuja proponujesz dyskusję jak piszesz, że najwygodniej rozmawia ci się na gg i zapraszasz tam oraz na e-maila.Dobry pomysł-usunięcie tematu.:classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"bardzo go kocham i to nie jest tak, że chcę odejść. Chcę tylko żeby był szczęśliwy, nie chcę mu przysparzać smutków związanych z moim charakterem... Boję się,że będzie przeze mnie cierpiał. Czasem nie wiem o czym z nim rozmawiać, interesują mnie tematy głębokie, jemu wystarczy zastanowić się nad tym czy oglądać tv czy puścić jakiś film. Nie chcę dorabiać żadnych sztucznych powodów odejścia, gdyż odejść naprawdę nie chcę........Też staram się by łatwiej mu było mnie rozumieć, żeby ktoś nie pomyślał że staranie się jest jednostronne" Wiecie myślę że z tą waszą głębokością coś kiepsko, myślę że się zaszlamiliście i się płytko zrobiło.... Związek to nie jebajka trzeba zdać sobie sprawę z tego. Czy można dać komuś szczęście będąc nieszczęśliwym? Oczywiście że tak przykrym faktem jest że nieraz jest to jedyny sposób. Dawanie szczęści polega wielokrotnie na wyrzekaniu się czegoś dla drugiej osoby. Udany związek trwający dłużej niż kilka lat wiąże się z wieloma przykrościami i wyrzeczeniami. Głębokość nie polega na ciągłym drążeniu tematów filozoficznych i trudnych. Ktoś głęboki bez problemu może zrozumieć i zaakceptować płytkość innych a jeśli ie może jest płytszy od nich. Jeśli ktoś "głęboki" jest w związku z kimś kto mu swoim poziomem nie odpowiada i trwa to dłużej to świadczy o zadufaniu w sobie. Jest to samolubstwo bo jest zwykłym oszukiwaniem drugiej osoby. A to nie jest cecha ludzi "głębokich". A jeśli już "głęboki" jest z "płytkim" to może go ciągnąć do góry za uszy ale na boga niech nie próbuje zmieniać na siłę jego poglądów. Bo nie ma mądrych którzy stwierdzą że prowadzenie filozoficznej dysputy jest lepsze dla nas od oglądnięcia głupkowatej komedii. Osoby głębokie które nie umieją się przełamać i robić rzeczy płytkich wybaczcie ale są porostu niestrawne. Ja jakoś potrafię czytać dysputy filozoficzne a potem sobie kiepskich obejrzeć i nie mam z tym problemu. Daje mi to większe spektrum postrzegania świata. Autor kilku krotnie pisał że nie zrozumiemy że nie pojmiemy itd.... Pisał o głębszym poznaniu. Niestety ale osoba która zakłada że ktoś nie zrozumie i chowa się za tym że tu się nie da nie można czy czymkolwiek innym wykazuje wszelkie przejawy "płytkości" bo nieumiejętność obrony i tłumaczenia swoich poglądów nie jest absolutnie cechą ludzi głębokich. A nieodpowiadanie na pytania jest cechą przy tępych bojących się swoich braków grubian. A co ma wiedza z głębokością ? A no wiele bo żeby np zajmować się ezoteryką czy czymkolwiek innym trzeba poznać naukę i to dogłębnie. Żeby odrzucić jakąś teorię czy pogląd trzeba go poznać lepiej niż jego twórcy. Inaczej można jedynie wyjść na ignoranta i kretyna. To tak jak z ateistami którzy walczą z kościołem i bogiem :D Po pierwsze skoro uważają że Boga nie ma to walczą z myszką miki a po drugie biblie znają na tyle na ile jej słuchali jako dzieci w kościele więc sadzą farmazony. Żeby mieć poglądy odmienne trzeba najpierw wiedzieć jakie są te nieodmienne bo inaczej ani rusz i to ma głębia z wiedzą nie da się być głębokim i nie mieć wiedzy. A co to znaczy osoba głęboka? Czy ktoś kto zna historie piłki nożnej na wyrywki jest płytki? A czy mechanik który każde auto rozłoży i złoży z zamkniętymi oczami jest płytki? Czy profesor psychiatrii któremu życie przetrąciło kręgosłup i teraz jest bezdomnym i sporo pijącym jest płytki? (on osobiście twierdzi że jak by miał możliwość to by zatrząsł światem socjologi i psychologi ale kto by słuchał opoja). A czy można o kimś powiedzieć głęboki jak zakłada że inni są głupsi i na pewno nie zrozumieją ? Jak zakłada że nie ma sensu rozmawiać? Czy jest kimś głębokim ktoś kto stwierdza że odejdzie od osoby która jest z nią szczęśliwa żeby jej nie ranić?? Przecież to jest zwykłe wywracanie kota do góry nogami. greeney chce odejść bo nie jest szczęśliwa ale szuka wytłumaczenia i rozgrzeszenia więc do osoby "głębokiej" jest jej całe lata świetlne. Nie da się oszukiwać samego siebie i nazwać się kimś głębokim. A z kolei jeśli ktoś w związku daje drugiej osobie do zrozumienia że jest "głębszy" (po prostu lepszy) na tyle silnie że ta osoba stwierdza że nie zasługuje na niego to wybaczcie ale śmierdzi mi to sadyzmem. I znowu osoba "głęboka" (a nie zadufana w sobie i zakładająca że partner idiota nic nie zrozumie) potrafi świetnie pogodzić swoją głębokość wiedzę doświadczenie z związkiem z kimś mniej elokwentnym czy wprost głupszym... i potrafi taką osobę rozwijać fantastycznie i delikatnie nie topiąc jej w swojej "głębi" Z tym że to trzeba być głębokim a nie zadufanym a to często pseudo "głębocy" mylą ze sobą. I użalają się nad własnym zadufaniem. "Osoba głęboka podczas związku gryzie się z wieloma myślami, smutkami, za to druga jej połówka żyje sobie spokojnie i szczęśliwie.Chodzi tylko o tą "różnicę dusz"." Nie znam ludzi którzy żyją sobie spokojnie i szczęśliwie nie gryząc się niczym. Trzeba być ślepcem żeby tak pisać. Jeśli ktoś jest tak beztroski to coś jest z nim nie tak a najczęściej po prostu druga połówka gryząc się swoimi myślami kompletnie nie dostrzega smutków tego beztroskiego i płytkiego partnera. Albo ten dobrze się kryje żeby swojej głębokiej połówce nie dodawać swoich trosk. I pytanie kto jest płytszy? . A osoba głęboka wcale nie musi być smutna i ciągle się gryząca może warto czasem się "pogłębiać " w stronę szczęścia? Albo po prostu przytulić się do drugiej połówki jak ta będzie oglądała głupi serial i przestać myśleć. Osoby które się ciągle gryzą są cholernie niestrawne i najczęściej zostają same wierząc że to przez ich "głębię" a prawda jest taka że powinny poszukać w bajorku z szczęściem a nie ze zgryzotami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"bardzo go kocham i to nie jest tak, że chcę odejść. Chcę tylko żeby był szczęśliwy, nie chcę mu przysparzać smutków związanych z moim charakterem... Boję się,że będzie przeze mnie cierpiał. Czasem nie wiem o czym z nim rozmawiać, interesują mnie tematy głębokie, jemu wystarczy zastanowić się nad tym czy oglądać tv czy puścić jakiś film. Nie chcę dorabiać żadnych sztucznych powodów odejścia, gdyż odejść naprawdę nie chcę........Też staram się by łatwiej mu było mnie rozumieć, żeby ktoś nie pomyślał że staranie się jest jednostronne" Wiecie myślę że z tą waszą głębokością coś kiepsko myślę że się zaszlamiliście i się płytko zrobiło.... Związek to nie jebajka trzeba zdać sobie sprawę z tego. Czy można dać komuś szczęście będąc nieszczęśliwym? Oczywiście że tak przykrym faktem jest że nieraz jest to jedyny sposób. Dawanie szczęści polega wielokrotnie na wyrzekaniu się czegoś dla drugiej osoby. Udany związek trwający dłużej niż kilka lat wiąże się z wieloma przykrościami i wyrzeczeniami. Głębokość nie polega na ciągłym drążeniu tematów filozoficznych i trudnych. Ktoś głęboki bez problemu może zrozumieć i zaakceptować płytkość innych a jeśli ie może jest płytszy od nich. Jeśli ktoś "głęboki" jest w związku z kimś kto mu swoim poziomem nie odpowiada i trwa to dłużej to świadczy o zadufaniu w sobie. Jest to samolubstwo bo jest zwykłym oszukiwaniem drugiej osoby. A to nie jest cecha ludzi "głębokich". A jeśli już "głęboki" jest z "płytkim" to może go ciągnąć do góry za uszy ale na boga niech nie próbuje zmieniać na siłę jego poglądów. Bo nie ma mądrych którzy stwierdzą że prowadzenie filozoficznej dysputy jest lepsze dla nas od oglądnięcia głupkowatej komedii. Osoby głębokie które nie umieją się przełamać i robić rzeczy płytkich wybaczcie ale są porostu niestrawne. Ja jakoś potrafię czytać dysputy filozoficzne a potem sobie kiepskich obejrzeć i nie mam z tym problemu. Daje mi to większe spektrum postrzegania świata. Autor kilku krotnie pisał że nie zrozumiemy że nie pojmiemy itd.... Pisał o głębszym poznaniu. Niestety ale osoba która zakłada że ktoś nie zrozumie i chowa się za tym że tu się nie da nie można czy czym kolwiek innym wykazuje wszelkie przejawy "płytkości" bo nieumiejętność obrony i tłumaczenia swoich poglądów nie jest absolutnie cechą ludzi głębokich. A nieodpowiadanie na pytania jest cechą przy tępych bojących się swoich braków grubian. A co ma wiedza z głębokością ? A no wiele bo żeby np zajmować się ezoteryką czy czymkolwiek innym trzeba poznać naukę i to dogłębnie. Żeby odrzucić jakąś teorię czy pogląd trzeba go poznać lepiej niż jego twórcy. Inaczej można jedynie wyjść na ignoranta i kretyna. To tak jak z ateistami którzy walczą z kościołem i bogiem :D Po pierwsze skoro uważają że Boga nie ma to walczą z myszką miki a po drugie biblie znają na tyle na ile jej słuchali jako dzieci w kościele więc sadzą farmazony. Żeby mieć poglądy odmienne trzeba najpierw wiedzieć jakie są te nieodmienne bo inaczej ani rusz i to ma głębia z wiedzą nie da się być głębokim i nie mieć wiedzy. A co to znaczy osoba głęboka? Czy ktoś kto zna historie piłki nożnej na wyrywki jest płytki? A czy mechanik który każde auto rozłoży i złoży z zamkniętymi oczami jest płytki? Czy profesor psychiatrii któremu życie przetrąciło kręgosłup i teraz jest bezdomnym i sporo pijącym jest płytki? (on osobiście twierdzi że jak by miał możliwość to by zatrząsł światem socjologi i psychologi ale kto by słuchał opoja). A czy można o kimś powiedzieć głęboki jak zakłada że inni są głupsi i na pewno nie zrozumieją ? Jak zakłada że nie ma sensu rozmawiać? Czy jest kimś głębokim ktoś kto stwierdza że odejdzie od osoby która jest z nią szczęśliwa żeby jej nie ranić?? Przecież to jest zwykłe wywracanie kota do góry nogami. greeney chce odejść bo nie jest szczęśliwa ale szuka wytłumaczenia i rozgrzeszenia więc do osoby "głębokiej" jest jej całe lata świetlne. Nie da się oszukiwać samego siebie i nazwać się kimś głębokim. A z kolei jeśli ktoś w związku daje drugiej osobie do zrozumienia że jest "głębszy" (po prostu lepszy) na tyle silnie że ta osoba stwierdza że nie zasługuje na niego to wybaczcie ale śmierdzi mi to sadyzmem. I znowu osoba "głęboka" (a nie zadufana w sobie i zakładająca że partner idiota nic nie zrozumie) potrafi świetnie pogodzić swoją głębokość wiedzę doświadczenie z związkiem z kimś mniej elokwentnym czy wprost głupszym... i potrafi taką osobę rozwijać fantastycznie i delikatnie nie topiąc jej w swojej "głębi" Z tym że to trzeba być głębokim a nie zadufanym a to często pseudo "głębocy" mylą ze sobą. I użalają się nad własnym zadufaniem. "Osoba głęboka podczas związku gryzie się z wieloma myślami, smutkami, za to druga jej połówka żyje sobie spokojnie i szczęśliwie.Chodzi tylko o tą "różnicę dusz"." Nie znam ludzi którzy żyją sobie spokojnie i szczęśliwie nie gryząc się niczym. Trzeba być ślepcem żeby tak pisać. Jeśli ktoś jest tak beztroski to coś jest z nim nie tak a najczęściej po prostu druga połówka gryząc się swoimi myślami kompletnie nie dostrzega smutków tego beztroskiego i płytkiego partnera. Albo ten dobrze się kryje żeby swojej głębokiej połówce nie dodawać swoich trosk. I pytanie kto jest płytszy? . A osoba głęboka wcale nie musi być smutna i ciągle się gryząca może warto czasem się "pogłębiać " w stronę szczęścia? Albo po prostu przytulić się do drugiej połówki jak ta będzie oglądała głupi serial i przestać myśleć. Osoby które się ciągle gryzą są cholernie niestrawne i najczęściej zostają same wierząc że to przez ich "głębię" a prawda jest taka że powinny poszukać w bajorku z szczęściem a nie ze zgryzotami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kuzwa dłużej nie mogłeś napisa
co za kretyni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mało komu chce się czytać taki
długaśne długaśne - to tak jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ODPOWIEDŻ W TEMACIE.
Im człowiek głębszy tym bardziej nieszczęśliwy. Nie ma się nad czym rozwodzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co wy z tym łączeniem "głębi " z nieszczęściem głęboki to nie to samo co użalający się i zamartwiający. Przecież my nie o męczennikach mówimy. Człowiek "głęboki" może być szczęśliwy. Poza wszystkim to nawet jak ktoś widzi cały syf świata to nie znaczy że musi to przeżywać jak mrówka okres i biadolić. Jak by ci "głębocy" przestali epatować się swoją głębią i wytykać płytkość innym a zabrali się do roboty żeby coś zmienić świat by był lepszy. A na razie nieszczęśliwym "głębokim" radze zmienić bajorko w którym się taplają na takie w którym wraz z głębią przybędzie też trochę szczęścia. A jeśli nadal głębia będzie wam przynosiła smutki i zgryzoty to proponuję wizytę u dobrego psychiatry i psychologa zaraz potem bo to się leczy. A nie zatruwanie ludziom życia wieczną zgryzotą i zwalanie winy na wyimaginowaną "głębie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amaletta
@myśliciel I znowu osoba "głęboka" (a nie zadufana w sobie i zakładająca że partner idiota nic nie zrozumie) potrafi świetnie pogodzić swoją głębokość wiedzę doświadczenie z związkiem z kimś mniej elokwentnym czy wprost głupszym... i potrafi taką osobę rozwijać fantastycznie i delikatnie nie topiąc jej w swojej "głębi" Z tym że to trzeba być głębokim a nie zadufanym a to często pseudo "głębocy" mylą ze sobą. 100% poparcia dla tezy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amaletta
A jeśli nadal głębia będzie wam przynosiła smutki i zgryzoty to proponuję wizytę u dobrego psychiatry i psychologa zaraz potem bo to się leczy. Pominąłeś jedną kwestię: przyczyna i skutek głębia najczesciej jest skutkiem poszukiwań czegoś czego nam brakuje czy próbami niwelowania trapiacego nas dyskomfortu. tak więc ten smutek i zgryzota jest niejako wpisana w powstawanie głebi ;) człowiek który ma wszystkiego pod dostatkiem ( tu m ówię też o potrzebach psychicznych) też nie ma motywacji drążyć, a więc zwykle stoi w miejscu, jak to sie mówi - z pełnym tależem na pełnym brzuchu wpatrując sie w ekran telewizora...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czy buddyjski monk nie jest czlowiekiem szczesliwym? a zapewne jest ''glebszy'' od przecietnego czlowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amaletta
zy buddyjski monk nie jest czlowiekiem szczesliwym? nie wiem, nie znam żadnego :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
amaletta głębia jaka jest rysowana w tym topiku jest niebezpiecznie bliska depresji a to się leczy bo jest to choroba która może być śmiertelna. "głębia najczesciej jest skutkiem poszukiwań czegoś czego nam brakuje" Nie tu się mylisz pseudo głębia jest skutkiem takich poszukiwań a nie głębia. Człowiek w normalnym rozumieniu głęboki to ktoś kto albo pogłębia jakąś swoją pasję, wiedzę albo jest uduchowiony (najczęściej to też się wiąże z pogłębianiem wiedzy a nie tylko z praktykami) Co więcej nie musi być a nawet nie powinien być smutny ponieważ poznanie rzeczy daje radość i szczęście a nie smutek. A nasi "głębocy" z tego wątku biadolą i to otaczają w górnolotny język a to z głębią nie ma wiele wspólnego i oni tak próbują swój dyskomfort niwelować. Próbują zrobić z siebie lepszych niż im się wydaje niż są. Pisanie że się odejdzie od kogoś kto jest z nami szczęśliwy żeby go nie ranić jest zwykłą hipokryzją. Pisanie że ktoś od nas odchodzi bo my jesteśmy tacy cacy jest wiarą w ładne kłamstwo. Jesteśmy tacy idealni że nikt nas nie lubi :D (to znaczy lubią nas ale nie chcą z nami być) no coś mi tu śmierdzi ta teoria. Tak samo jak ta że jest mi z nim dobrze ale muszę odejść bo jestem taka głęboka.....A może autorka tej teorii jest hipokrytką? Przecież to jej jest źle bo się nudzi. Więc czemu nie nazwie sprawy po imieniu że potrzebuje mądrzejszego od siebie? O przepraszam tu pojawia się problem bo w większości przypadków tacy pseudo głębocy bardzo nie lubią mieć koło siebie ludzi mądrzejszych albo chociaż posiadających rozległą wiedzę stają się wtedy nie mili i opryskliwi zamknięci w sobie nie odpowiadają i zgrywają pokrzywdzonych i atakowanych a wynika to stąd że oni grają ludzi z wiedzą bądź naukową bądź nadprzyrodzoną, ale już rozmowa na ten temat wykracza poza ich powierzchowną wiedzę więc jej unikają a jak do niej dojdzie to stawiają w roli atakowanego i obrażają się. "tak więc ten smutek i zgryzota jest niejako wpisana w powstawanie głebi " Są wpisane w powstawanie depresji i będę pazurami bronił tej teorii. A nasz autor to typ człowieka określanego mianem "oszołoma" i niestety po tym co i jak pisze muszę stwierdzić że do tej grupy należy go zaliczyć. Nic konkretnego nie pisze nie odpowiada tylko epatuje się swoją wyimaginowaną wyższością. Przy czym nigdzie jej nie pokazał. Nigdy nie odmawiałem rozmów nikomu rozmawiałem z wszelkiego rodzaju "oszołomami" jak i z przedstawicielami kościołów. I muszę przyznać że zazwyczaj są po prostu nieprzygotowani do lekcji a wiedzę mają płytką i nie popartą. ( W szczególności pozdrawiam Świadków Jehowy gdyż jestem ich sennym koszmarem bo znam Biblie a rozmawiam z nimi z pozycji ateisty ) Jeśli chodzi o ezoterykę i wiedzę magiczną to też nasz autor się zapędził bo to da się opisać i jest to zgodne z prawami fizyki a jego opinia wynika z braków w tej najważniejsze dla nas nauce i co gorsza lekceważeniu jej. "człowiek który ma wszystkiego pod dostatkiem ( tu m ówię też o potrzebach psychicznych) też nie ma motywacji drążyć," I to rozróżnia głębokich od płytkich człowiek głęboki będzie dążył zawsze jak coś już całkowicie zgłębi to znajdzie sobie nowy temat człowiek płytki jak będzie miał pełną miskę włączy szczekacza i poogląda jak tańczą (a raczej błaźnią się ) gwiazdy i będzie to spełnienie jego marzeń i dążeń. Jako przykład podam mojego wujka ma ponad 90 lat jest lekarzem ale cały czas czyta książki historyczne. Po co przecież już ledwo widzi i wiele życia mu nie zostało? Bo jet człowiekiem z pasją i chce wiedzieć więcej a to że za dzień czy minutę umrze to nic będzie miał świadomość że wykorzystał życie do końca.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amaletta
"głębia najczesciej jest skutkiem poszukiwań czegoś czego nam brakuje" Nie tu się mylisz pseudo głębia jest skutkiem takich poszukiwań a nie głębia. Człowiek w normalnym rozumieniu głęboki to ktoś kto albo pogłębia jakąś swoją pasję, wiedzę albo jest uduchowiony (najczęściej to też się wiąże z pogłębianiem wiedzy a nie tylko z praktykami) Co więcej nie musi być a nawet nie powinien być smutny ponieważ poznanie rzeczy daje radość i szczęście a nie smutek. Rozbierzmy temat na czynniki pierwsze: Człowiek w normalnym rozumieniu głęboki to ktoś kto albo pogłębia jakąś swoją pasję, wiedzę albo jest uduchowiony Nie zgadzam się. Głębia a wiedza jako pochodna inteligencji nie są tożsame. Można być głębokim mając 3 klasy podstawówki i wielką życiowa mądrość, można byc płytkim burakiem mając jednocześnie profesurę z dowolnej dziedziny wiedzy. Głebia w znaczeniu o jakim tu mówimy dotyczy moim zdaniem tylko uduchowienia I obserwując życie, ludzi jakoś tak wynoszę wrażenie, że ta duchowość jest raczej rozwijana, szlifowana w warunkach bólu a nie radości. Coś na zasadzie: nie zrozumie syty głodnego..., pewne stany trzeba przejść, bo nie sposób ich sobie wyobrazić siedząć przed tv ;) "tak więc ten smutek i zgryzota jest niejako wpisana w powstawanie głebi " Są wpisane w powstawanie depresji i będę pazurami bronił tej teorii. jasne, tu masz rację. ale depresja powstaje nie dlatego, że przeżyłeś smutek, ale dlatego, że nie dałes sobie z nim rady. a to róznica...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amaletta
cóż za leniwce... :D ja przeczytałam i uważam, że jak chcesz rozmawiac na jakis temat to sama grzecznośc wymaga wysłychania ( przeczytania) rozmówcy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bez uduchowionej głębi
..."podpisano - psycholog 20:30 [zgłoś do usunięcia] KonwaliowyFacet (arnoldfiksus@wp.pl) Proponuję z podpisu kolego skreślić "-og" Diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach, a podrażniona głębokość ujawnią coś zupełnie innego niż głębię ;) Wyrafinowana, beznamiętna złośliwość nijak mi nie pasuje do tej głębi :D Nie podpiszę się, bo i mnie każe coś skreślić :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amaletta
Bez uduchowionej głębi witaj 🖐️ czy ty tak jak ja oczyma wyobraźni widzisz ratlerka szarpiącego za nogawkę? :D ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jakże
Takich facetów jak ten Konwaliowy, zwykle uważa się za popaprańców emocjonalnych i uczuciowych. Już sam nick o czymś świadczy ... ha ha ha :)) Gdyby był taki "głęboki" i wrażliwy nie obrażałby swoich rozmówców. Jest takie powiedzenie, które najbardziej Go określa: wyżej sra niż dupę ma [ przepraszam za słowo "wyżej"] ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po co ten topik
Jak konwaliowyfacet rozmawia ze swoimi mu bliskimi na gg vel mailu. Niech od razu poda topik do kasacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jakże
mawronka cofnij się kilka stron i poczytaj chcesz gotowca? wysil się trochę i nie zadawaj takich pytań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jakże
Chcieć to sobie możesz :-P To nie koncert życzeń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mawronka po pierwsze nie odpowiada na pytania w temacie który zaczął i to chyba już wystarczy żeby powiedzieć że obraża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amalletta
mysliciel i to chyba już wystarczy żeby powiedzieć że obraża. :D, :D, :D przewrażliwieniem bijesz autora na łeb :D to, że ktos nie udziela odpowiedzi jest dla ciebie obrazą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×