Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ..majutek24

Zostawił mnie chłopak - wesprzyjcie

Polecane posty

Wiko Dobrze, że pracujesz nad sobą, to bardzo wazne i jest także świadectwem tego, że jednak masz w sobie sporo siły, skoro podejmujesz walkę i prace nad sobą - do tego tez trzeba siły. Ja w okresie swojej "rekonwalescencji" - tej ostatniej byłam właściwie sama, w bardzo niepsrzyjających okolicznościach życiowych musiałam życ z samą sobą, walczyć z symboliką dnia codziennego, ktora n każdym kroku wyzierała swoimi wspomnieniami, przywołującymi F. No ale to już nieistotne, nie chce znowu jątrzyć. Na chwilę z całą świadomościa moge powiedzieć, że F. jest mi uczuciowo obojętny, ale uczuciowo, emocjonalnie nie... Był kims ważnym w moim życiu, ten okres spędzony z nim tez, ale bynajmniej nie zamierzam stawiac pomnika pamięci:) Już sama - ja naprawde wiem co Ty czujesz, znam te wszystkie obsesje, które towarzysza krótko po rozstaniu, te bezsensowne analizy wydarzen z przeszłości, zachowania ex... Oprzec się ich pokusom na tym etapie jest prawie niemożliwe, trzeba miec duzo silnej woli, której niestety tez brakuje w tak trudnych chwilach. Pewnego dnia jednak sama poczujesz nasilające się znużenie swoim stanem, potrzebami śledzenia. Stanie się to wtedy, gdy Twoje dochodzenie będzie coraz mniej odkrywcze. katowanie siebie myślami tez męczy, tak jak toksyczny związek, jak wszystko co nas niszczy, po pewnym czasie przestajemy reagowac i wtedy ta obojętnośc emocjonalna przynosi ukojenie. nadejdzie ten moment, zobaczysz, tylko nie podsycaj w sobie nadziei, że on się odezwie, że chcesz, aby się odezwał, że moze akurat wrócicie do siebie. Realizacja takich marzeń, nie dośc, że jest krótkotrwała, to jeszcze wyrządzi więcej szkód niz ta jedna chwila nadziei, która przyniesie Ci sms od niego, czy jakakolwiek forma kontaktu. Nie wymagaj tez od siebie zbyt wiele, od rozstania upłynęło jeszcze niewiele czasu, twoje uczucia nie wygasły, więc trudno abys nagle odrzuciła wszystko co było dla Ciebie wazne i kierowała się na zimno głosem rozsądku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
No najgorsze jest to mieszkanie blisko siebie, ale i tak wydaje mi się, że dobrze to znosisz. U mnie nie ma dnia bez myślenia o Nim. Za świeże to wszystko, myślałam, ze po 3 miesiącach będzie mi już łatwiej, ale no niestety nic z tego... Chociaż może już nie płaczę aż tyle co wcześniej Ja też mam nadzieję, że to co się nam wszystkim przytrafiło ma jakiś sens, przynajmniej staram się w to wierzyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już sama - u mnie po 6 miesiącach nie ma dnia żebym o nim nie pomyślała. Ale myślę już trochę inaczej - nie jak o ucieleśnieniu cnót wszelkich - takich ludzi nie ma;) Coraz częściej widzę że do tego ucieleśnienia było mu daleko, nawet bardzo. Drożdżyk fajnie gdzieś napisała - jeśli mówi że nie wie czego chce, a ja "wydoroślałam" (dodam w wieku 28 lat) - to jest niedojrzały - i moim zdaniem jest mała szansa żeby się to szybko zmieniło. Dla mnie przełomem było właśnie takie zmęczenie, znużenie tym wszystkim. Człowiek w pewnym momencie ma dosyć - i wtedy dotarło do mnie, że takie wmawianie sobie, że jest cień nadziei nie ma szans. Jeśli będzie na miał taką wolę i będzie na tyle odważny żeby przyznać się do błędu i przeprosić - to się odezwie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A wtedy zadecydujemy czy mamy ochotę zaczynać wszystko od początku, czy nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
Aneri tylko, że ja już nie wiem ile tak wytrzymam... Poza tym boję się tego co będzie, a w zasadzie boję się, że już nic nie będzie, że w jakiś sposób zmarnowałam swoją szansę na szczęśliwe życie i już drugiej nie dostanę. Mimo, że jestem młoda to nie widzę dla siebie żadnych perspektyw, żyję a raczej wegetuję z dnia na dzień. Wcześniej miałam wszystko poukładane, wiedziałam do czego zmierzam i jaki mam cel w życiu. Za bardzo to wszystko związałam z Nim, no ale jak nie planować przyszłości z osobą z którą się było prawie 5 lat... Zwłaszcza, że to nie były tylko moje plany tylko nasze wspólne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
No właśnie tylko czy będą mieli na tyle odwagi i czy męska duma nie weźmie góry...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już sama - nie za bardzo wiem jak Cię pocieszyć bo nadal mam podobnie - czuję się jakbym była w jakiejś próżni, zawieszeniu. Jeszcze rok temu miałam wszystko poukładane - do 30 zrobić kolejny stopień naukowy, później ślub, dzieci, itd itd. Od 6 miesięcy nie jestem niczego pewna, ale wierzę, że jakoś się to wszystko ułoży. Nie zapominaj, że masz dla kogo żyć - na pewno masz przyjaciół, rodzinę. Niektórzy mogą już nie wiedzieć, jak Ci pomóc, ale na pewno są z Tobą. Nie załamuj się. Dasz radę - za kolejne 3 miesiące będziesz jeszcze silniejsza, i tak dalej, zobaczysz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Męska duma mogłaby wziąć górę, gdybyśmy to my skończyły związek. Teraz może wziąć górę tchórzostwo i niezdolność przyznania się do winy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
No chyba wiara w to, że wszystko się jeszcze ułoży to jedyne co nam teraz pozostało. Ale to jest tak strasznie trudne... Już nawet zaczęłam zaniedbywać studia, chociaż nauka była zawsze dla mnie ważna, jestem 2 miesiące do tyłu z pisaniem pracy i dopiero niedawno byłam w stanie się znowu za to zabrać. Oczywiście są wokół mnie osoby, które starają się mi pomagać i oni myślą, że już jest mi lepiej, bo już staram się im nie pokazywać tego jak mi ciężko, chociaż noszenie takiej maski nie jest proste. Czasem potrzebuję się porządnie wyryczeć, ale nie chcę żeby w domu to widzieli. No z tą męską dumą to chodziło mi, że stwierdzą, że skoro raz podjęli taką decyzję to nie mogą się już z niej wycofać i nie będą potrafili przyznać się do błędu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak zwał tak zwał:) Chodzi nam widocznie o to samo. Ale wiele osób mi to powtarzało, że jeśli mężczyźnie naprawdę zależy zrobi WSZYSTKO żeby być z kobietą. I to jest chyba niestety prawda:( Chyba że nie mamy do czynienia z prawdziwymi mężczyznami, ale wtedy nie ma czego żałować - tak sobie teraz pomyślałam:) Ja też próbuję nad sobą panować- trening czyni mistrza... Ale naprawdę - mogę Tobie powiedzieć że z czasem naprawdę jest spokojniej... Tylko wszystko dzieje się strasznie powoli... A my kobiety chyba nie lubimy czekać ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jaka męska duma??? JUż sama... on nie powstrzymuje się, aby do Ciebei wrócić, dlatego, że męska duma i ambicja mu nie pozwala, a dlatego, że dobrze mu z tą decyzją, którą podjął. Przeciez fakty z jego życia, które tutaj opisujesz dobitnie o tym świadczą. Powody rozstania, ktore podał także, zreszta same w sobie były banalne i rozmyte, można by rzec: uniwersalne, aktualne zawsze i wszędzie:) Czasem wydaje mi się, że bezpieczniej będe się czuła sama ze sobą, choc wcale nie chce być singlem, nienawidze być sama. Z drugiej jednak strony, tylko wtedy czuje sie bezpiecznie, naprawde, bez tych ciagłych obaw, analizowania, co znaczyło jego zachowanie, gest, sposób w jaki na mnie spojrzał itp bzdury:) Bo może zdradza to po jego stronie zamiar zerwania i tak w kółko. Będa sama, mam spokój, jestem stabilna. No, ale cholera, ja nie chce być sama!!!!:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
Źle mnie zrozumiałaś. Nie chodziło mi o to, że On nie wraca bo Mu duma nie pozwala tylko mówiłyśmy o sytuacji, w której gdyby oni jednak chcieli kiedyś wrócić to czy mieliby odwagę to zrobić. Ja wiem, że nie chciałabym być sama. Marzę o założeniu rodziny, te plany były jeszcze niedawno takie realne a teraz... Ech trzeba czekać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Okropne jest to czekanie, ja już jestem po 30-tce...czuje podświadomie, że dla mnie już nie nadejdzie ten "czas", kiedy znajde odpowiedniego faceta i założe rodzinę... takie rzeczy sie czuje...po prostu:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
Aneri nie poddawaj się!!! Nie możesz, nie Ty! Jesteś mądrą, wartościową dziewczyną i nie zapominaj o tym. Musimy wierzyć, że się uda, oni nie mogą odebrać nam "życia". Widocznie nie nadszedł jeszcze nasz czas, mimo że bardzo byśmy chciały żeby było inaczej. Ciężko jest się z tym pogodzić, bo to ktoś zdecydował za nas, że nie zrealizujemy planów, które miałyśmy. Ale nie mamy wpływu na przeszłość i nie cofniemy czasu. Trzeba iść do przodu, chociaż jest to strasznie trudne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aneri, ja też czasami mam takie wrażenie - że będę sama. Że może się z kimś zwiążę, ale to nie będzie tak jakbym chciała - na całe życie. Teraz w ogóle mam takie wrażenie, że wielu ludzi nie wiążę się z przekonanie że to związek na całe życie. Teraz ważniejsze są ciągłe emocje, to żeby druga strona dostarczała Ci tylko przyjemności. Jeśli po pewnym czasie coś zaczyna się psuć, najłatwiej jest odejść. Ale z drugiej strony - nic nie jest pewne... Może wszystko ułoży się tak, jakbyśmy tego chciały...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak, tak..ja brne do przodu... Jest mi ocraz trudniej, zwłaszcza, że rozstanie z F. nie było pierwszym trumatycznym bolesnym rozstaniem, po drodze nabrałam innych bolesnych doświadczeń, zee strony płci przeciwnej oczywiście. najświeższa historia, już po F.: poznałam wreszcie super (jak się wydawało) faceta, nagły wybuch emocji, szalona potrzeba bycia razem. Byłam pewna, że to jest TO, on tez tak odbierał te sytuację. Trwało to bardzo krótko,ale byliśmy pewni, że chcemy byc razem, nagle wydarzyło się coś, banał, głupota, której sprawca byłam ja. Wycofał się natychmiast, byłam akurat u niego, 200 km od mojego miasta, bo jesteśmy z innych miast. Powiedział, żebym wyjechał, miałam zostac planowo jeszcze tydzień, powiedział, że moje zachowanie zniesmaczyło go, że nagle odwróciło wszystko, że zmieniło jego optykę na te znajomość. Byłam w takim szoku, że nawet nie płakałam, dwa dni później oznajmił mi chłodno, że nie jest juz zainteresowany kontynuowaniem znajomości ze mną:) Bardzo urzędowo:) Wciąz się jeszcze obwiniam za to...choć wiele osób przekonywało mnie, że ja nie jestem niczemu winna, że ten "powód" absolutnie nie mógł być powodem rozstania, ale jednak był i czułam/czuję sie winna. czułam wtedy, że ot jest to...a on się mnie pozbył, tak po porstu, szybko podjął decyzję, nie zależało mu, tez zastanawiałam sie oc oznaczały te wielkie słowa z jego strony. Teraz wiem,że niewiele, ana pewno nie ot co znaczyły dla mnie. Druga wielka porażka w tak krótkim czasie. jestem zrezygnowana, już nie mam sił, tyle nadziei wniosło to wmoje życie, na tak krótko jednak:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
Ciężko powiedzieć czemu tak nam się w życiu układa. Te doświadczenia mają nas pewnie czegoś nauczyć, ale kurde przecież ile można? Czy jedno cierpienie, jeden poważny uraz to za mało? To wszystko jest takie niesprawiedliwe. Też się boję, że już nikogo nie poznam z kim będę się tak doskonale rozumiała jak z moim byłym, z kim będę chciała spędzić reszte życia, albo że jeżeli poznam to on nie będzie chciał. Ale nadal wierzę, że mi się uda. Kiedyś... Przykro mi, że po raz kolejny spotkało Cię coś takiego :( ale skoro zakończył tą znajomość bez poważniejszego powodu i nie dał wam nawet szansy to to świadczy tylko o nim. Obwinianie siebie jest najgorszą rzeczą jaką możemy robić. Ja też bardzo długo siebie obwiniałam i nadal mam momenty kiedy wyrzucam sobie pewne sprawy, ale każdy popełnia błędy. Związek to nieustanna praca, chodzenie na kompromis. Wika ma rację teraz dużo ludzi oczekuje ciągłych emocji a nie związku na cała życie. Ale muszą być jeszcze tacy co myślą tak jak my. MUSZĄ!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam...a mnie strasznie gardlo boli :(...masakra jakas...dzisiejszy dzien nie nalezal do najprzyjemniejszych, procz wieczornego spaceru z moja mala mordeczka:) jest tak wymeczony ze lezy tutaj kolo mnie i spi:) z kazdym dniem coraz bardziej zdaje sobie sprawe ze on juz nie wroci z jednej strony staram sie byc spokojniejsza, a z drugiej jestem coraz bardziej wsciekla, czy to normalne? czytam te wszystkie wasze wpisy i w sumie nie wiem co powiedziec...wy juz tyle przeszlyscie a mi sie wydaje ze ja niby tak bardzo cierpie....chyba naprawde jestem slaba....gdzie sie nie obejrze dostaje ciagle kopa w dupe :( pfff :( szkoda ze ten portal jest az tak publiczny, chetnie pogadalabym z Wami jeszcze "blizej"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dagussa
Ja chciałabym żeby mnie zdradził... Wiem że wtedy nawet nie chciałabym do Niego wracać bo dla mnie to jest coś nie do opisania złego. Ale tak nie jest... Nawet teraz nie ma dziewczyny i nie chce mieć bo nie jest gotowy jak mówił bratu....To rozstanie było tak z nienacka i takie bezsensowne miało podstawy że nie potrafię wyrzucić z siebie tej beznadziejnej nadzieJI:P...No i nie potrafie przestać siebie obwiniać. Chciałabym żeby dojrzał zatęsknił i wrócił. Wszystkie dotychczasowe marzenia zmieniły się tylko w jedno by spełnić te dotychczasowe, żeby po prostu był przy mnie. Boję się że będe czekać w nieskończoność... Też żałuje że kontakt tutaj jest taki a nie inny. Szkoda bo w moim otoczeniu nie ma nikogo kto by mnie rozumiał. Nikt nie miał takiego zawodu więc nie ma z kim pogadać przy winku wyryczeć się i czuć że ta druga osoba naprawdę mnie rozumie. Wchodzę tylko tutaj czytam wypowiedzi i płaczę w kącie gdy nie ma nikogo w pobliżu. Szkoda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak się czujecie Dziewczyny? ja jestem od rana wkuta jak nie wiem co, musze to z siebie wyrzucić! otóż, kończąc znajomośc z tym człowiekiem, którego opisałam w ostatnim swoim wczorajszym poście, zostawiłam przypadkiem swojego pendrive'a. On to zauważył po ok. tygodniu, dał mi znać, pytając o adres, na który ma go wysłać, podałam adres koleżanki. To było 2 tygodnie temu, do dzisiaj go nie otrzymałam, więc pisze do niego kiedy go wysłał i czy w ogóle ma zamiar. Odpisał mi, że jak będzie mial czas, to wyśle, w tym momencie nie jest to dla niego sprawa priorytetowa!!! Zatkało mnie!!! A jeszcze tydzień temu pisałam pierwszy raz, pytając co z moim pendrivem, więc wtedy odpisał, że wyśle nastepnego dnia, tzn POSTARA SIĘ!!! No ale, do dnia dzisiejszego nie znalazł czasu, aby go odesłać. mam wrażenie, że orbi to specjalnie, ale nie wiem dlaczego. Przeciez to on mnie zostawił, a nie odwrotnie, więc dlaczego tak się zachowuje? jakby robił mi na złośc. CO za gnój!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ANERI Jeśli ten pendrive nie jest dla Ciebie bardzo ważny to odpuść sobie.... będziesz się tylko niepotrzebnie denerwować, nakręcać a on nie będzie sobie z tego nic robił... faceci są czasem nie zrozumienia. Moim zdaniem po prostu chce Ci pokazać że "wyśle jak mu się będzie chciało" a nie wtedy kiedy Ty chcesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
swoją drogą wiem że jestem ciekawska ;p ale po prostu się zastanawiam co takiego zrobiłaś że on tak z marszu kazał Ci wyjeżdżać i zerwać znajomość. Kompletnie nie rozumiem co "trzeba' zrobić żeby ktoś tak w jednym momencie odwrócił się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Za co mnie wyrzucił? Hmmm...banał, ale może w jego ocenie było to cos istotnego. Oto cała historia z krótkim wprowadzeniem, które jest istotne, aby miec obraz jego wcześniejszego zachowania, które następnie nijak się miało do tego co zaszło... Wszystko było naprawde super, wiele nas łączyło, nie mogliśmy wytrzymyać z tęsknoty. Postanowiliśmy spędzić troche czasu razem u niego, wziełąm specjalnie urlop. Bardzo się cieszyliśmy, nie mogliśmy się doczekać. Pierwsze kilka dni byo super, we wtorek widziałam jakby znużenie w jego zachowaniu, ale ok, pomyślałam sobie, że on też musi się przyzwyczaić do nowej sytuacji. Wieczorem koło północy włączył laptopa, nie wybierał się jeszcze spać, więc po kilku minutach powiedziałam, że ide spać, on nie zareagował ani słowem, powtórzyłam, że ide spać i czy słyszał, a on, że tak słyszał ale jego zdaniem ta informacja nie wymagała komentarza zwrotnego z jego strony Powiedziałam, żeby dał mi buzi na dobranoc, no więc dała, ale jakoś tak...ze znużeniem, zapytałam, czy długo będzie siedzieć, a on juz wyraźnie poirytowany odp, że na razie tu siedzi i nie wie ile po potrwa, osłupiałam nieco, wychodząc chciałam się przytulić i zażartowałam, że dzisiaj jeszcze mnie nie przytulał, a on wkurzony powiedział, że jest zajęty, więc się odsunęłam i wyszłam. Rano nie odzywał się do mnie, pprosiłam o rozmowe, pytając co go tak zezłościło wczoraj, powiedział, że wystarszył się mojego zachowania, bo on obawia się, że jestem zaborcza, że wymagam stałego zainteresowania i skupienia uwagi na sobie i on sie tego boi. Jego zdaniem takie zachowanie na początku związku jest nie do przyjęcia, co innego, gdyby to się wydarzyło może po jakims czasie, ale teraz zmieniło to całkowicie jeg optykę na nasze relacje i poprosił, a właściwie zażądał, abym wyjechała tego samego dnia - krótko mówiąc wyrzucił mnie!!! Poza tym, przypomniał sobie, że w niedzielę zachowałam się podobnie, ale jakoś zapomniał o tym, nie zrócił na to uwagi, no ale teraz, odświeżył sobie pamięć i poskładał fakty, które dobitnie świadczą jego zdaniem o moich niepokojących cechach charakteru, czyli owej zaborczości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciag dalszy nieco przydługiej historii:) W międzyczasie uruchomiłam procedurę przeniesienia służbowego do Łodzi, ponieważ boje byliśmy pewni, że to jest TO, ja sądziłam, że dla niego jest o tyle poważne, że nie rozmyśli się z byle powodu, a nie wierzyłam, że dostarczę mu konkretne podstawy do zmiany decyzji. Na początku, przeniesienie było niemożliwe z uwagi na pewne ogólne wymogi kadrowe, ale nagle, dzień po tym, jak wyjechałam kiedy to zostałam wyproszona z domu, zadzwoniono do mnie z informacją, że to przeniesienie będzie możliwe w ciągu miesiąca! Zadzwoniłam więc do mojego wybranka, informując go o tym, i zapytując co ja mam teraz robić, a on jak gdyby nigdy nic, oznajmił, że nieee, w tych okolicznościach jakie zaistniały, nie widzi sensu w mojej prezprwadzce, to w ogóle nie wchodzi w grę!!! Ja nie wiedziałam co się ze mną działo w tym momencie, on nawet sie nie zainteresował jaki to będzie miało wpływ na moja prace, stosunki z przełożonymi i jak będzie wyglądać wycofania tego wniosku, co na szczęście jest możliwe. No ale wracając do tej historii, zanim to się stało, było cudownie, jak we śnie, wiele nas łączyło i nagle ten incydent sprawił, że tak po protu mnie wyrzucił, przekreślił wszystko co było piękne skupiając się na tym przykrym wydarzeniu. Dwa dni później w nocy ostatecznie skonczyliśmy nasza znajomość. Najpierw powiedział, że potrzebuje czasu, aby sobie przemyśleć co się stało i sam się odezwie, po czym wczoraj odkryłam coś co zrobił P. a co stanowiło jasno, że odpuścił sobie mnie, tylko chyba zapomniał mnie o tym poinformować (nie chce wdawac się w szczegóły o co chodziło). Nie wytrzymałam więc i zadzwoniłam do niego, rozpoczynając rozmowe od tej istotnej informacji a on na to, że nie musi mi się tłumaczyć, nie będe już przywoływać całej rozmowy, ale oznajmił, że nie jest zainteresowany kontynuowaniem tej znajomości i koniec, zamierzał mi o tym powiedzieć wkrótce. Nie wyraził tez zainteresowania moją sytuacja związana z tym nieszczęsnym wnioskiem. Byłam zdruzgotana tym, że wszystko zepsułam, wiem, że bywam taka marudna, mam fochy, ale kto nie ma? I dlaczego zaraz to odebrał jak niepokojące sygnały świadczące o ograniczeniu jego przestrzeni życiowej. Jest mi żal tych planów jakie mieliśmy, tego co rodziło się między nami, ale widzę, że z jego strony nie było to coś silnego, skoro tak szybko się mnie pozbył i zrezygnował ze wszystkiego. Może ja to źle oceniam, może faktycznie nie zasługuję na kogoś takiego, zachowałam się jak idiotka i teraz za to płace. Mogłam iśc spać a nie czepiać się niewiadomo czego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzien dibry dziewczyny... aneri - co za gość, ja uwazam to zachowanie za jak najbardziej normalne, ja to czasami ciagnelam z usmiechem do lozka mojego D, zartowalam ze no chodz juz itp itd....Dziwne... dziewczyny! moj D sie odezwal, jakis czas temu poprosilam go zeby zalatwil mi karnet na basen - oni dostalaj w firmie raz na miesiac i niektorzy nie jezdza wiec sprzedaja po naprawde fajnych pieniazkach...no i dzisiaj mi napisal smsa "gdzie mam Ci podrzucic ten karnet?" Dziewczyny jestem taka zla, w nosie taknaprawde mam juz ten karnet, po ten niedzieli kiedy mnie tak olal to mam mu naprawde ochote napisac dzisiaj ze ma tupet wogole sie odzywac i ze ma wypieprzac z mojego zycia!!! albo nic nie odpisywac... co mowicie? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wika 22
Aneri, wiem że to nie pomoże, ale dziękuj losowi, że zrobił to na początku znajomości. Jeśli ktoś ma ze sobą kłopot (a on ewidentnie ma), to ujawni się to wcześniej czy później. To co on zrobił nie jest normalne i świadczy o poważnym problemie emocjonalnym... Nie mogę uwierzyć, że są tacy ludzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dagussa
aneri jestem w szoku! Co za palant... Dobrze że w miarę wcześnie ujawnił swoją głupotę. NOrmalnie brak słów... Naboobek ja bym nie odpisała i poczekała czy napisze jeszcze raz czy może po prostu to oleje. Ale to Ty go znasz najlepeij i będziesz wiedziała najlepiej co masz zrobić:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nABOOBEK Ja na Twoim miejscu normalnie bym odpisała. Wzięła te talony podziękowała i skorzystała z nich :-) nie robiąc z tego dymu. "Nie odzywanie" się nic Ci nie da. Tym bardziej nie wpłynie na niego...tak mi się wydaje. Aneri Mam trochę takie wrażenie jakbyś trafiła na całkiem podobną osobę do F. z tego co pamiętam jak go opisywałaś i teraz ten facet. Może się mylę, a może ciągnie Cię do specyficznego rodzaju mężczyzn i może czas się przekonać, że nie jest to dobre dla Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem sama. w niedziele mial sie odezwac, tak mnie olal, czuje sie wrecz upokorzona bo w ta sobote naprawde w miare nam sie pisalo....a teraz jak gdyby nigdy nic pisze i co.... pff :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×