Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość myszka100

Chłopak dał nam czas

Polecane posty

Gość Cammilla34
Ikeado----znajac go to wcale nie musial dzwonic czy pisac, bo potrafil nie odzywac sie do mnie nawet 8 dni! a dzisiaj jest dopiero piaty dzien. A nawet jesli,, to tak jak sama powiedzialas, powinien przyjechac - oczywiscie mowa tutaj o mezczyznie, ktoremu zalezy na kobiecie a ja zaczynam watpic w niego. Tak jak Huston jest zdziwiona, ja tez nie pojmuje jak tak mozna, normalne to nie jest. Nie wiem ..byc moze wzial sobie do serca to co napisalam w piatek czyli ze z"nami koniec", ale takie teksty to juz nie raz lecialy z moich ust i jakos nie robily na nim wrazenia, bardziej skupial sie na sobie, ze ja go obrazilam albo sie zle zachowalam w jego mniemaniu oczywiscie i tym razem jest pewnie tak samo, glowa mi peka od myslenia! musze wrzucic na luz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
własnie moze jak tak było nie raz to teraz też tak jest. moze w weekend sie odezwie. moze nie wszystko stracone. hmm u mnie takich akcji nie było ze aż tyle dni. przecież bym za ten czas 5 razy u niego juz była. u mnie tez nigdy nie padły słowa po kłotni ze z nami koniec. takiego szaleństwa nie było nigdy. ale noo to różnie bywa .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cammilla34
Huston ja tez takich przerw w zwiazku nie uznaje i dlatego od czasu, kiedy zaczely sie takie historie ja pierwsza przerywalam to milczenie i jechalam do niego! no ale ile mozna? w koncu on przyzwyczail sie do tego, ze ja non stop za nim latam i przestal sie wysilac, malo tego - klotnie dalej, bez zadnej poprawy, poprawa na kilka dni, raz sie zdarzylo 2 tygodnie. Juz nadzieja we mnie wstapila ze jakas reaktywacja nastapi a tu znowu dup, telefon od bylego faceta i szlag go trafil- klotnia. Ja juz wysiadam, a on sie nie odzywa, mysle ze uklada sobie zycie na nowo beze mnie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ikeado
U mnie też wielkokrotnie po kłótniach padały słowa " że to koniec", wielokrotnie krzyczałam mu w twarz żeby "wyperdalal z mojego zycia, ze go nie chce znac". Ale on zawsze, zawsze i tak do mnie pisal, albo dzwonil !!!! Kiedys nie odbieralam telefonu przez 2 dni, to przyjechal do mnie do domu ! Boje sie ze teraz on ma juz dosc, tak jak Ty Cammilla masz dość wiecznego wyciągania ręki na zgodę i postanowiłas sie wiecej do swojego faceta nie odezwac, tak samo moze moj postanowil ze wiecej sie do mnie nie odezwie, bo miarka się przebrała i czas zmienic reguly gry. I trwa teraz "proba sil" kto kogo przetrzyma. U Ciebie pewnie jest tak samo, moze ten Twoj idzie w zaparte i czeka az sie odezwiesz, bo tego go przeciez nauczylas !!! To nie znaczy ze ma Cie w dupie i ze nie teskni, moze on marzy o tym zebys sie odezwala, tak jak ja marze zeby moj sie odezwal do mnie ? Beznadziejna sytuacja, zyc sie odechiewa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem dlaczego Ikeado Ty sie do niego nie odezwiesz. jak by mój usłyszał ode mnie takie slowa to by mnie kopnął w dupe już dawno. i nawet by nie chciał ze mna gadać. baaa znać by mnie nie chciał. moim zdaniem to Ty powinnaś reke wyciągnąć bo to Twoja wina i czas na to z tej strony spojrzec. to że wyciągał reke zawsze to nie znaczy ze teraz też to zrobi. bo dlaczego on ma sie płaszczyć przed Toba za to co Ty nawywijałas. tak sie mówi do osoby którą sie kocha wypier... z mojego życia? nie wydaje mi sie. jak on do Ciebie nie wróci to sie wcale nie zdziwie. bo ja nigdy bym nie chciała usłyszeć takich przykrych słow od mojego partnera. i on ode mnie też nie. jak Wy juz teraz do siebie tak słodko mówicie to nie wiem co by było po ślubie. masakra jakas. on sie od Ciebie nie odezwie chyba że upadnie na głowe. przepraszam za szczerość ale taka jest prawda. ja to widze tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ikeado
---->huston, dlaczego sie do niego nie odezwę ? Dlatego że to on chcial ode mnie odpocząć i w piątek oznajmił mi że sie nie spotkamy, że lepiej bedzie sie troche wyciszyć i odpocząć od kłótni. No więc, skoro to on nie chcial mnie widziec i on miał życzenie nie spotykac sie ze mną, to dlaczego ja mam sie do niego odzywać ? Moim zdaniem to on powinien, widocznie nadal chce "odpoczywać", może już na zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cammilla34
Ikeado ----nie wiem czy marzy, zebym sie odezwala, czy teskni...moze tak, moze nie...nie siedze w nim.Owszem te sytuacje powtarzaja sie od iks czasu wiec mozna podejrzewac ze tym razem rowniez czeka na moj ruch, sama zreszta wiesz po sobie . Ale ja sie uparlam tym razem i musze sie przekonac na ile zalezy mu na ratowaniu naszego zwiazku- ja robilam to wielokrotnie - teraz on ma pole do popisu, nie mozna tak! on tez duzo przykrych slow mi nawrzucal nieraz, tez uslyszalam "wypierdalaj" i tak samo pewnie jak Twoj chlopak mam dosyc takiego traktowania. Malo ze odzywal sie w wulgarny i chamski sposob, to ja jeszcze pierwsza inicjowalam spotkanie. Niech sie teraz pomeczy. Jak dlugo nie odzywa sie do Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ikeado
Cammilla, no to w takim razie ja jestem w identycznej sytuacji jak Twój chłopak, a Ty jesteś w roli mojego chłopaka ;) Mój nie odzywa się do mnie od piątku, pierwszy raz tak długo. Wydaje mi się że sie nie odezwie, w głębi duszy liczę że może jednak, ale mam przeczucie że nie i że to ja w końcu będę musiała. Niedługo ma urodziny, może liczy na to że wtedy się do niego odezwę i do tego czasu będzie twardo milczał..... Poza tym boję sie ze nawet jak sie odezwe, to on mi powie że nie chce już mnie znać :( Gdyby Twój sie teraz do Ciebie odezwał, to co byś zrobiła ? Ucieszyłabyś się, wybaczyła mu ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cammilla34
Tak Ikeado, ucieszylabym sie bardzo gdyby do mnie przyjechal, nie zadzwoni bo tamtego numeru juz nie ma, kocham go nadal i brakuje mi go ale sa pewne granice. On musi wiedziec ze nie moze tak mna pomiatac. Gdybym ja do niego zadzwonila a co chwile bylaby poczta glosowa to w te pędy bylalabym u niego. Ale on? zreszta faceci inaczej mysla niz kobiety wiec tez tak nie mozna porownywac, nie wiem, powiem Ci szczerze ze mam ogromny zal do niego o to, ze nie dosc ze mnie tak traktuje to teraz jeszcze olewa, dlatego nie odezwe sie i koniec, co ma byc to bedzie, czas pokaze a to ze boli to jest inna sprawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cammilla34
Szkoda ze nie mam neta w domu:( pogadalybysmy Ikeado, bo mamy baaaardzo podobna sytuacje. Ale jutro bede tutaj od rana wiec zagladaj w miare mozliwosci to podzielimy sie swoimi problemami. Trzymajcie sie dziewczyny, pozdrawiam papa! dzisiaj znowu ciezki wieczor i noc przede mna w oczekiwaniu na ukochanego...eh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ikeado
Trzymaj się Cammilla, pociesz się że nie jesteś sama w cierpieniu, bo ja też czuję się potwornie :( Pisz o rozwoju sytuacji i miejmy nadzieje ze nadejdzie dzien gdy ten koszmar się skończy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
popieram Werdiane. dobrze dziewczyna mówi. moze Ikeado powinnaś to przemyśleć jeśli sie boisz żeby Cie nie zostawił to sie do niego odezwij.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hihihi-hihi-hi-fi
upartej babie do rozumu nie przemówisz, ot co! kto wie... może koleś znowu pęknie a Ikeado znowu będzie cieszyć japę, że "jejeje-jestem górą, jestem górą, znowu go upokorzyłam hurra!" ups! drażnią mnie takie gierki i drażni mnie to, że ludzie nie potrafią przyznać się do błędów! jeden raz mogła by sobie darować zamiast zasłaniać się dzieciństwem pff, co ma piernik do wiatraka :O jej zachowanie jest tak samo beznadziejne jak większości facetów naszych forumowych dziewczynek. i mam nadzieję, że chłop zmądrzał, teraz da jej popalić i nie odezwie się pierwszy :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cammilla34
Hej dziewczynki jak malinki! wczoraj wieczorem spotkalam sie z kolezanka, wypilysmy piwko..no i zaczelo sie...troche w glowie mi zaszumialo i pomyslalam " a co tam, raz sie zyje" i postanowilam tak po prostu jak gdyby nigdy nic napisac do faceta - nie pisze mojego, bo nie wiem czy on jest nadal moj.. raczej nie. To byl taki spontan, chcialam tylko i wylacznie po tych pieciu dniach sprawdzic czy bedzie jakas reakcja z jego strony, myslalam - "moze on czeka na moj krok? w koncu mam do tego prawo, nie jestesmy ze sona miesiac ale 2 lata!"- tak jak Ikeado mi pisala. Wiem ze znowu nie dotrzymalam danego sobie slowa, mialam nie pekac, ale....mam to w dupie, czulam ze tak musze zrobic. To mi bylo potrzebne, nie zaluje. Nie odpisal mi nawet jednego slowa!!! wyslalam mu chyba 3 smsy, w koncu napisalam ze szybko przeszla mu milosc do mnie, wiec uwazam ze to bylo tylko zauroczenie...tak...zauroczenie ktore trwalo 2 lata, to bardzo ciekawy rodzaj zauroczenia. No i co mi to kurwa mac dalo? nic! dalej nic! wiec nie czekal na moj ruch. Przymierzam sie do napisania mu zaraz dlugiego wyczerpujacego smsa po trzezwemu tym razem- to bedzie byc moze moj ostatni sms do niego--ale chce to zrobic, chce wyrzucic z siebie wszystko co mnie boli i co czuje, narzucac sie nie bede na pewno, ale niech wie co traci. Zazdroszcze kobietom ktore sa kochane, ja tez bylam ale to bylo jak sen...te jego wszystkie slowa piekne, obietnice...najchetniej pozbierac to i wrzucic do worka na smieci, tyle sa tylko warte. Kolezanka doradza mi ze skoro juz tak daleko sie posunelam i napisalam to lepeij zadzwonic, uslyszec slowa "spierdalaj" i juz, wiadomo na czym stoje. A tak nie wiem..nie odpisal, tez pisalam do niego z nowego numeru ale powiedzialam, ze to jest nowy...co robic doradzcie mi? czuje ze zaraz zwariuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie pisz do niego
pod wpływem alkoholu ludzie rózne głupoty robią, trudno-stało się, ale kobieto, ja cie proszę-nie poniżaj się juz więcej!!! Wydaje mi się, że tym nieodpowiedzeniem wyraźnie dał ci do zrozumienia, że mu nie zależy na tym, by sie pogodzić. Napiszesz mu tego eska, wylejesz całą żółć i gorycz a za jakis czas będzie ci wstyd przed samą sobą, że tak latałaś za kimś, kto miał cie w tyłku. I oczywiście, że można znaleźć 150 tys. tłumaczeń, a może nie miał nic na koncie, może to może tamto...ale mamy XXI wiek i jest tyle możliwości kontaktu ( o osobistym nie wspominając), że wystarczy "tylko chcieć". Swoim zachowaniem (niekonsekwencja) dajesz mu przyzwolenie na jego zachowanie(róbta co chceta), po co ma ci dawać znak, skoro może sie najpierw pożądnie wyszumieć, a ty poczekasz, aż mu znowu ochota najdzie na to, by się chwilę pospotykać. A teraz sedno... po co się tak "mądruję??". Bo tez dawno temu byłam w takim toksycznym związku, gdzie kłotnie były na pożadku dziennym, potem cisza i moje skomlenie zbitego psa: wróóóóćććć. Potrafiłam wytrzymać kilka dni, tydzień, ale i tak TO JA wyciagałam rękę. I wiesz co czedo to doprowadziło??Do tego, że ON SAM prowokował kłotnie czasami tylko po to, by nie przychodzic, nie dzwonić, bo np. umówił się ze znajomymi albo chciał z nimi spędzic czas( ale to już moje własne wnioski i nformacje otrzymane po zakończeniu tego związku).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cammilla34
Nie pisz do niego----dobrze mowisz, teraz patrzysz na swoj zwiazek z dystansem duzym, bo to juz za Toba a ja poki co w tym tkwie i jest ciezko tak jak i Tobie bylo na pewno, poniewaz z tego co piszesz sytuacja w Twoim przypadku byla bardzo zblizona do mojej obecnej. Jak dlugo wytrzymalas w tym zwiazku i czy to Ty zerwalas z nim ? jak sie zachowywal po zerwaniu? napisz o tym, na pewno wyciagne dla siebie z tego jakies wnioski na przyszlosc. W koncu raczyl odpisac, ale oczywiscie ma do mnie szereg pretensji tradycyjnie. Pisalam z nim przez chwile bo byl nieswiadomy tego co jego kolega naopowiadal mi ostatnio (pisalam o tym wczesnie). Wygarnelam mu to a on, ze kolega klamie i to on namawial go do pewnych rzeczy, nie wiem, jakos nie wierze ale ten koles tez podejrzany, szkoda gadac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ikeado
Czesc dziewczyny, u mnie stala sie rzecz niespotykana wczoraj. Postanowilam schowac honor do kieszeni i ukorzyć sie i napisalam do niego maila, wymięklam podobnie jak Cammilla. Odpisal bardzo szybko :) Potem pol nocy pisalismy do siebie maile i moze jest szansa że będzie dobrze, ale nie chcę mówić hop póki nie przeskoczę. Cammilla a a ty moim zdaniem powinnaś zaproponowac mu spotkanie, rozmowa przez smsy, to nie jest rozmowa. Spotkajcie sie i pogadajcie, nie masz przeciez nic do stracenia już, bo gorzej chyba być nie może :/ ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cammilla34
Witaj Ikeado!:) dobrze zrobilas ze sie do niego odezwalas, bardzo dobrze! akurat w Twoim przypadku to bylo jak najbardziej wskazane. Pisalam z nim chwile, widac ze ma kurwice na mnie o tego kolege, ze ja z nim zostalam zamiast pobiec za nim, ze to ze tamto, tylko ze uswiadomilam mu iz zatrzymaly mnie ciekawostki na jego temat a on po prostu zwial bo strzelil mikolejnego sernego focha. Przed chwila napisal ze nie ma nic na koncie, napisalam zeby zalatwil kase i doladowal to odpisal ze nie ma skad wziac tych jebanych pieniedzy, bo jest bez kasy. Wiesz co odechciewa mi sie cokolwiek. To w koncu zalezy mu do chuja pana za przeproszeniem czy nie?? napisalam ze zadzwonie na chwile, a co do spotkania to wolalabym zeby on zaproponowal bo znowu wyjdzie na to, ze ja sie pcham a on nic od siebie nie robi, porażka! Ikeado pomoz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ikea - bardzo dobra decyzja :) Cammila - a jemu te smsy na pewno doszły? I na pewno na dobry nr wysłałaś? Ja bym to odebrała z jego strony jak policzek :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ikeado
Cammilla, jedyny ratunek jaki widze, to spotkać sie, spotkać sie z nim i przeprowadzić poważną rozmowe. Powiedz mu że te kłótnie, wielodniowe milczenia itd, zniechęcają Cię do tego stopnia, że pomimo że nadal go kochasz, to odejdziesz i zostawisz go, bo masz już dość takiego życia i potrzebujesz spokoju. Czytalam wszystkie Twoje wpisy tutaj, Twoje relacje z facetem, są identyczne jak moje, aż w szoku bylam. Toksyczny związek, klasyczny przyklad toksycznego związku. Kochamy sie do szalenstwa i nie mozemy bez siebie zyc, a jednoczesnie nienawidzimy się i walczymy ze sobą jak najgorsi wrogowie. I po kazdej klotni następuje kilkudniowa poprawa,obietnice poprawy, jest słodko i miło,jest miś i słoneczko, a potem znowu bach jak obuchem w łeb, są łzy, krzyki i rękoczyny. Mysalals o tym, żeby iść z nim na terapię par ? Wiem że jest coś takiego... I polecam Ci i Wam wszystkim dziewczyny, książkę pt " O kobietach które kochają za bardzo" - pomogła mi zrozumieć wiele mechanizmów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ikeado
Kobiety ktore kochają za bardzo - Robin Norwood :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hihihi-hihi-hi-fi
Brawo Ikeado! :) pozytywne zaskoczenie :D To co nazywasz dumą i honorem... eh... dumą i honorem jest przyznać się do błędów, zwykłe przepraszam nikomu ujmy nie przynosi. Natomiast Cammilla schowała dumę i honor pisząc do tego gamonia :( Ale kto wie... może chłop w końcu przejrzy na oczy i się poprawi. Niezbadane są wyroki boskie! Spotkanie było by na miejscu ale radzę chwilkę odczekać, uspokoić się, parę dni ciszy... a potem mogłabyś go zapytać bez pretensji co u niego, że męcząca jest ta cała sytuacja. Nie miej do siebie wyrzutów za te sms-y. Ja mogę poradzić Ci coś takiego: po pijaku nie piszemy. Jak piszemy to czytamy 100 razy aż obrzydnie chęć wysłania tekstu. I dobra rada koleżanki, która na chwilę znikła: Każdy dzień Twojego zaangażowania to jeden dzień w plecy do pojednania!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cammilla34
ooo witaj HIHIHI-FI, no wreszcie:) ano znowu dume schowalam, ale po pijaku niestety, a ze wczoraj spapralam robote to dzisiaj trzeba jakos z tego wybrnac, i tak nawalilam wiec juz mi jest wszystko jedno. Bella----dostal smsy, tylko ciagle zly byl na mnie i nie odpisywal. Ikeado---dokladnie - jak jest dobrze to kochamy sie jak wariaci, jak sie klocimy to wióry leca, klasyczny przyklad toksycznego zwiazku. Ale rozmawialam z nim przed chwila, powiedzial ze przyjedzie do mnie dzisiaj i pogadamy, coz kolejna rozmowa , oby wniosla w koncu cos dobrego, bo trace juz sily

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie pisz do niego
odpowiadając Camillo na Twoje pytania: Związek zakończyłam ja po dwóch latach, a roku męczarni(kłotnie co parę dni i dni ciszy), bo ja już nie dawałam sobie z tym rady. Teraz usmiecham sie na sama myśl, jaka głupia byłam i co taka "pseudo-miłość" może z człowiekiem zrobić. On był człowiekiem toksycznym, a przy nim po czasie ja sama sie taka stałam, te wyzwiska między nami, normalnie porażka :o A po rozstaniu... na początku to on nie wierzył w ogóle w żadne rozstanie, czekał MIESIĄC, żeby sie odezwać, jakby nigdy nic i nagle zdziwiony, że to koniec, przeciez my tak kończylismy co tydzień/dwa więc, jak to?? Wtedy dopiero wpadł w szał, amok, nie wiem jak to nazwać, ale bez trudu odnalazł droge do mojego domu, żeby SKOMLEĆ o to, żeby go nie zostawiac :o :O I tak jeszcze zawracał mi tyłek przez 2 miesiące, próbował wszystkiego: prośby, groźby, płacz, wyzywanie. Ja nie reagowałam wcale. I tak to sie "zakończyło", piszę w cudzysłowiu, dlatego, ze później kilka lat zajęlo mi "składanie się do pionu". Nie zapominanie o nim, bo jak widać do tej pory pamiętam, ale wyleczenie mojej psychiki. Po 5 latach dopiero zdecydowałam się być z kimś, ale uczyłam się wszystkiego od nowa, wiele razy byłam w szoku, nie znałam takich "noarmalnych zachowań", mój mąż nie krzyczy, nie jest toksyczny, nie wyzywa, problemy rozwiązuje rozmową a nie ucieczką, no całkiem przeciwieństwo. A co do tych "rad", ja nie miałam osoby która mogłaby mi naświetlić sytuację, nagadac do rozumu, bo byłam w dodatku na tyle głupia, że większość rzeczy chowałam w sobie, nie zwierzałam się, a interentu nie miałam, by móc wyżalić się anonimowo. Wydaje mi się jednak, że rady dają naprawdę mało, bo najpierw trzeba samemu sobie uświadomić, że związek jest toksyczny (co ty juz akurat wiesz), a potem wbic do głowy, że tak naprawde nie ma on sensu. P.S. Gdzie jest TAK, bo zaczynam takie elaboraty pisać, a to jej działka na tym topiku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie pisz do niego
odpowiadając Camillo na Twoje pytania: Związek zakończyłam ja po dwóch latach, a roku męczarni(kłotnie co parę dni i dni ciszy), bo ja już nie dawałam sobie z tym rady. Teraz usmiecham sie na sama myśl, jaka głupia byłam i co taka "pseudo-miłość" może z człowiekiem zrobić. On był człowiekiem toksycznym, a przy nim po czasie ja sama sie taka stałam, te wyzwiska między nami, normalnie porażka :o A po rozstaniu... na początku to on nie wierzył w ogóle w żadne rozstanie, czekał MIESIĄC, żeby sie odezwać, jakby nigdy nic i nagle zdziwiony, że to koniec, przeciez my tak kończylismy co tydzień/dwa więc, jak to?? Wtedy dopiero wpadł w szał, amok, nie wiem jak to nazwać, ale bez trudu odnalazł droge do mojego domu, żeby SKOMLEĆ o to, żeby go nie zostawiac :o :O I tak jeszcze zawracał mi tyłek przez 2 miesiące, próbował wszystkiego: prośby, groźby, płacz, wyzywanie. Ja nie reagowałam wcale. I tak to sie "zakończyło", piszę w cudzysłowiu, dlatego, ze później kilka lat zajęlo mi "składanie się do pionu". Nie zapominanie o nim, bo jak widać do tej pory pamiętam, ale wyleczenie mojej psychiki. Po 5 latach dopiero zdecydowałam się być z kimś, ale uczyłam się wszystkiego od nowa, wiele razy byłam w szoku, nie znałam takich "noarmalnych zachowań", mój mąż nie krzyczy, nie jest toksyczny, nie wyzywa, problemy rozwiązuje rozmową a nie ucieczką, no całkiem przeciwieństwo. A co do tych "rad", ja nie miałam osoby która mogłaby mi naświetlić sytuację, nagadac do rozumu, bo byłam w dodatku na tyle głupia, że większość rzeczy chowałam w sobie, nie zwierzałam się, a interentu nie miałam, by móc wyżalić się anonimowo. Wydaje mi się jednak, że rady dają naprawdę mało, bo najpierw trzeba samemu sobie uświadomić, że związek jest toksyczny (co ty juz akurat wiesz), a potem wbic do głowy, że tak naprawde nie ma on sensu. P.S. Gdzie jest TAK, bo zaczynam takie elaboraty pisać, a to jej działka na tym topiku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Brawo dla Ikeado :) dobrze zrobiłas. a Camilla no w sumie coś ugrałas bo do ciebie przyjedzie :)) hmm a gdzie jest Panoramiczna ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie laseczki🌻 wczoraj zabalowalam, od rana az do 5 nad ranem:/ az wykonczona jestem. staralam si enei rozmyslac tylko si ebawic.udalo sie. mialam taka faze ze achhhh wszystko pamietam, tylko tak mi humor dopisywal:))))) dzis musialam odespac, ale zaraz jeszcze ide spac. ikeado, ciesze sie ze jest na dobrej drodze.tzrymam kciuki. :) huston..juz jestem ale na chwile ide odespac :) spioch ze mnie straszny. nie pisz do niego... madre twe slowa, bo sama wiesz jak to wyglada.podziwiam cie za stanowczosc, ale jak piszesz w porownaniu z terazniejszym zyciem to dobrze zrobilas.kazda z nas si edzi smota z roznymi uczuciami i sama nie wie co dla niej lepsze. i fakt ze rady sa radami i trzeba przezyc swoje i zrozumiec samemu ale czasem sie nie da. czasem warto pogadac by poznac opinie obiektywna:) dobrze wiec ze jest to forum:) cammilla ja to mialam kiedys taka przerwe z moim, pozniej wrocilismy do siebie. minal rok i powtoka z rozrywki.za glupote. i ja chcialam z nim byc bez watpliwosci bylam, za to on chyba je mial. i poltora tyg. temu w niedziele si espotkalismy i powiedzial z echce, ze zaluje i ze zalezy mu. pozniej zamilkl. minal tydzien a on milczal. dzis jest czwartek , poltora tygodnia a on mi dzis sygnala puscil. zburzyl moj spokoj ktory troche sobie gdzires tam juz zaczelam budowac. po co to? mial mnie odebrac wczoraj z wieczoru panienskiego, mowilam mu o tym , ale jak on sie nie odzywal to ja nawet ni episalam o przypomnienie. nie bede sie ponizac <pomyslalam> a kolezanka mi teraz wyjezdza z tekstami ze ja glupia i moje zachowanie bez komentarza. ja mam dosc tego juz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aaa zapomniałam że Ty tak miałaś balowac. i dlatego sie tak dopytywałam o Ciebie. hm no humor czasem na takich imprezach sie poprawia a czasem to tylko pozostaje udawać. no ja też nie wiem co lepsze ale jak by chciał to by napisał. ale jak nie chce to tego nie zrobi. prawda?. ciekawi mnie tylko jeszcze to jak on mi odda moje rzeczy. bo kiedyś jednak w końcu do musi nastapić. a ze sie nie spotkamy raczej przypadkiem a on chyba na to czeka to może je sobie zatrzyma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cammilla34
Czesc Dziewczynki! Panoramiczna-----mimo, ze od wczoraj jestesmy na sciezce pokoju to ja wcale nie jestem przeszczesliwa, bo wiem ze niedlugo bedzie to samo. Przez te przerwy nie mam juz do niego tak pelnego zaufania jak kiedys i koniec. Najgorsi sa jego koledzy. Wczoraj dlugo rozmawialismy, wiem ze spedza z nimi duzo czasu, gada na moj temat gdy jestesmy skloceni, żali im sie a oni niezle go buntuje. Tak byc nie moze. Powiedzialam mu wczoraj ze nie bede tolerowac wiecej zadnych przerw, albo ze soba jestesmy albo do widzenia cholera!jesli jest konflikt to ma byc na bieżaco sprawa wyjasniona. Tylko to taki typ, ktory chce pokazac mi swojego focha a pozniej czeka jak glupi zebym do niego pierwsza sie odezwala. Mial żal ze do niego nie przyjechalam po ostatniej sprzeczce. Przykro mi, ja tez umiem byc twarda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×