Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość obecna15

akceptacja przeszłości partnera, m.in.dziecka/i z pierwszego małżeństwa

Polecane posty

Gość kot13
Pani Autorko. PRZEZNACZENIE JEST I WCALE NIE JEST TRUDNO PRZEWIDYWAĆ PRZYSZŁOŚC WIĘKSZOŚCI LUDZI. Ich zachowania wynikają bowiem z ich przeszłych zachowan. Jest tylko jeden rodzaj ludzi(bardzo nieliczny) których przewidzieć się nie da bo wymykają się wszelkim schematom. są to osoby oświecone- reszty- tak jak Pani czy mnie przeznaczenie dotyczy bo świat zewnętrzny ma na nas wpływ. ale to tak odbiegając od tematu.Nawet tu i teraz może mnie Pani pokochać lub znienawidzieć zależnie od tego, co Pani napiszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do zbyt wrażliwej
ale po co ty dyskutujesz z ludźmi, którzy mają na wszystko jedna odpowiedź :o co byś nie napisała, to będziesz obrzucona błotem, bo TAK i tyle napisała ci jedna czy dwie dziewcyzny co masz robić i staraj sie to wcalić w zycie - a jak będziesz miała gorszy moment albo dalsze pytania, to wróć tu poprostu - napewno ci dziewczyny (te normalne) pomogą a z kotem dyskusja nie ma sensu - to jest osoba, która uważa rozwód za największe zło, i stoi na stanowisku zamiatania zdrad pod dywan :o swoje mądrości może sobie nad łóżkiem powiesić, bo nikomu innemu raczej nei pomogą - kot nie ma zielonego pojęcia o twojej sytuacji ani o twoich uczuciach tylko tak filozofuje o dupie marynie zgrywając experta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kocie kochany
i tu wrażliwa pisząc o swojej wielkoduszności, że to niby ona pozwoliła swojemu mężowi na kontakty z dzieckiem pokazała co ją tak naprawdę boli zakamuflowałaś swój problem z tym dzieckiem, bo problemem jest dziecko, ale nie to, które już jest, ale to którego ciągle nie ma to jest problem wrażliwej, czy będzie to dziecko, czy jeżeli nie będzie dziecka, to jej małżeństwo się ostanie, czy jeżeli nie urodzi, to poradzi sobie psychicznie z bywającą w ich domu córką męża, która będzie rosła, dojrzewała i będzie jedynym dzieckiem tego mężczyzny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pani powyżej ma racje i jak odejde od komputera, zachowam tylko te cenne i wazne informacje, które mogą mi pomóc. Mój problem jest napisany na 1wszej stronie...i jest taki jak go przedstawiłam. Nie taki jak przedstawia go ktoś inny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kocie kochany
wrażliwa może i jest wrażliwa, tego nie wykluczam, ale z lotnością to już kiepściutko nie zrozumiała, że ceni tylko wypowiedzi pań, które jej podpasują, te milutkie i masz rację można grać na jej emocjach jedną wredną wypowiedzią, jest podatna jak listek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I zazdroszczę tym osobom, które pokochały dziecko swojego parnera jak swoje...ja bym nie mogła, tak jak np.adoptować. Ludzie są różni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kocie kochany
pozdrawiam miłe i mniej miłe panie, czas do domku, klikanie po pracy nie wchodzi w grę, bo dziś mamy w domu prawdziwy DOM, przyjeżdżają córki mojego męża z pierwszego związku, mam nadzieję, że trochę pomogą przy bliźniakach miłych majowych dni!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O co wam znowu chodzi? Przyszłam tu po rady, które mają mi pomóc. I te wychwytuje... a nie jakieś wyrzucanie mi czegoś...to chyba normalne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DO WRAZLIWEJ
zazdroszczę tym osobom, które pokochały dziecko swojego parnera jak swoje...ja bym nie mogła, tak jak np.adoptować. Ludzie są różni... A JESZCZE NIEDAWNO PISAŁAS ZE DZIECKO NA NICZYM NIE UCIERPI , I JUZ GO PRZESTAŁAS KOCHAC ? JAK SIE POMYLISZ PRAWDE NAPISZESZ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mam dziecko, nie doświadczyłam, miłości matczynej do swojego dziecka...więc jak w ogóle mogę na razie mówić o miłości do cudzego... Lubie ją, dbam o nią, itd...ale nigdzie nie napisałam, że ją kocham... Na razie był temat akceptacji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorko - przestań się do cholery tłumaczyć, bo tych, którzy po tobie "jadą" i tak do siebie nie przekonasz, przecież widzisz, że zamiast odnosić się do rzeczywistego obrazu jaki starasz się tu narysować niektórzy polemizują z pojedynczymi słówkami wyłapanymi przypadkowo z twoich wypowiedzi :o nie masz żadnego obowiązku kochać obcego dziecka! nie masz też obowiązku stawiac jego potrzeb na pierwszym miejscu ani budować swojego życia wokół jego potrzeb - od tego pierwszego jak i drugiego są rodzice, ci którzy powołali to dziecko na świat i są za nie odpowiedzialni ty takiej odpowiedzialności nie ponosisz mam wrażenie, że wiele osób chętnie zrzuca odpowiedzialność za własne życie, niepowodzenia, dzieci na obych - czesto padają zwroty, że ktoś "rozbił komuś małżeństwo" albo że ktoś inny "powinien kochać czyjeś dzieci" albo że "ktos inny jest najwazniejszy" najłatwiej jest zrzucić winę i odpowiedzialność na czyjes barki, to bardzo wygodne ale i modne ostatnio bo przecież zawsze się jakiś winny znajdzie, prawda? nie stoję po stronie chorego hedonizmu i wcale nie uważam, że należy stawiać siebie i potrzeby własne na pierwszym miejscu - ale nie popadajmy też w drugą skrajność i nie wymagajny od obcych ludzi, żeby stawiali na pierwszym miejscu nas! jestem bardzo ciekawa, czy te które tak ochoczą nakazują wręcz autorce kochać córkę innej kobiety i planować swoje życie wokół niej, kosztem swoich marzeń (do których przecież autorka nie ma praw, bo powinna się poświęcić obcemu dziecku ) we własnym życiu też kierują się taka samą empatią i poświęceniem w stosunku do obcych dzieci i ludzi przedkładacie dobro własnych dzieci nad dzieci sąsiada? planujecie swoje życie tak, żbey dzieciom kuzynki było lepiej? naprawdę, bardzo trudno w to wszystko uwierzyć... proszę nie zapominać, że autorka jest dla tej dziewczynki obcą zupełnie osobą, która nie miała żadnego wpływu na jej poczęcie ani na decyzje jej rodziców - mimo to, z tego co pisze stworzyła jej wraz z tatą całkiem ciepły i przyjazny dom, w którym dziewczynka czuje sie dobrze i bezpiecznie nikt tego do tej pory nie pochwalił proszę tez pamiętać, że to dziecko ma oboje rodziców i że to przede wszystkim do nich należy poświęcanie się dla jej dobra, kochanie jej, dbanie o to, żeby nie czuła się odrzucona i zaniedbana autorko - daj spokój z wyjasnieniami, bo naprawdę dyskusja robi się bez sensu masz swoje życie, masz męża i dla ciebie teraz to WY jesteście rodziną masz prawo do własnych decyzji i własnego szczęścia, masz prawo planować dzieci i nie musisz nikomu się z tego tłumaczyć staraj się stworzyć dom o jakim marzyłaś i nie staraj się zadowolić świata, bo nikomu z nas sie to jeszcze nie udało ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz racje, ale jakoś chciałam jeszcze trochę pociągnąć temat...poczytać róznych wypowiedzi... Dzięki temu, również tak konkretnych jak Twoja... Ja na razie nie mam nic do dodania w temacie. Uzyskałam wiele ciekawych rad itd. i na razie muszę trochę pomysleć, ale i trochę wyłączyć to ciągłe myślenie i może trochę pocieszyć się małżeństwem, albo chociaż wyluzować na grilu... :) no właśnie, jedziemy we dwoje, a skoro tak to, w tyle osób rzeczywiście powinniśmy tam być...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
autorko- to prawda- jestem wielkim przeciwnikiem rozwodów (oczywiście jeśli nie ma przemocy domowej) a także jestem zwolennikiem nieprzejmowania się romansami. Ale Pani to nie dotyczy ponieważ Pani się nie rozwodzi-to problem mężczyzny który z Panią jest- zainteresowało mnie tylko jedno- ta dziewczynka mała i to co się Pani zdarzyło wiele lat temu. Jeśli doświadczyła Pani cierpienia myślę, że mogłaby Pani unieśc się nad całą sytuację i być dla tej dziewczynki zawsze oparciem i nie planowac rozstania z jej ojcem. Jak to w nielubianym przeze mnie Małym Księciu jest napisane"jesteś odpowiedzialny za to, co oswoiłeś". Nawet , jeśli nie zajdzie Pani w ciąze z tym człowiekiem , nawet , jeśli będzie Pani miała z nim dziecko , bez względu na sytuację . Czy może Pani odpowiedzieć sobie na takie pytanie: czy Ona(dziewczynka) może ZAWSZE na mnie liczyć?Myślę o tym, bo gdzieś Pani napisała że mąż nie odejdzie od Pani na bank, ale ze Pani by mogła bo wielokrotnie odchodziła. Odejść można zawsze, ale czy można odejść tak po prostu gdy przywiązało się do nas dziecko, które na dodatek już trochę w swym niedługim życiu przeszło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krasnyyyjj222
kot ma zmarnowac sobie zycie bo jakies obce dziecko ja polubilo, moze ty kot pojedz do afryki tam napewno sie cala hmarta do ciebie zleci i cie polubi, co za idiotka z ciebie kot

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
chmara dzieci w Afryce...do Afryki daleko, można je za rogiem zobaczyć:-) Nie jestem Matką Teresą z Kalkuty ale zawsze rozważam dobro dzieci w podejmowanych przeze mnie decyzjach:-) wazne są dla mnie również kobiety bo wiem że bywają słabe emocjonalnie i zmanipulowane przez męzczyzn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DO POPRZEDICZEK
NIE JEST ODPOWIEDZIALNA ZA DZIECKO ?JEST BO WZIĘŁA FACETA ZDZIECKIEM I JEST ZA NIEGO WSPÓŁODPOWIEDZIALNA .TAK JAK PŁACI ALIMENTY ZEWSPOLNEJ MAŁZENSKIEJ KASY FACET Z BAGAZEM TO ZAWSZE KŁOPOTY I ODPOWIEDZIALNOSC

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DO POPRZEDNICZEK
I POSWIĘCENIE KTOREGO NIKT NIGDY NIE DOCENI

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krasnyyyjj222
nie jest odpowiedzialna za obce dziecko rozumiesz?! tak jak ty nie jestes odpowiedziana i guzik masz do dziecka swoijej kolezanki. wiem ze wszedzie chcialabys pewnie wsadzic swoj nos i "byc odpowiedzialnym" za nie swoje dzieci ale takich rzeczy nie ma na tym swiecie. jak amsz takie pragnienie to zaadoptuj kaliego z afryki :O zenujace :O tfuuu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
Pani?Panie czerwony222- dziecko koleżanki to nie to samo co dziecko męża. Ono jest częścią rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jest odpowiedzialna
gdyby nie była odpowiedzialna moglaby mu zakzac placenia alimentow ze wspolnej kasy, ale nie moze , bo to NIESTETY czlonek rodziny i wiedzialy gały co brały

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jest odpowiedzialna
sami oni nigdy nie będą - będzie ona on i jego coreczka ,ktora dla niego zawsze bedzie najwazniejsza , chyba ze pojawi się obiecywany potomek to moze sie ta waznosc rozłozy ,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość albo zostanie poczucie ze
ją skrzywdził odchodząc i nadal najwazniejsza zostanie -nie pomyslałas o tym ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krasnyyyjj222
ktora dla niego zawsze bedzie najwazniejsza hehe najwazniejsza w tym mozmencie jest jego obecna zona i przyjmij to do wiadomosci, a jesli tak nie jest to czemu nie jest na codzien z córeczka tylko woli dzielic zycie codzinne z inna osoba? proste bo dzieli to zycie z osoba ktora kocha najbardziej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
kobieta kocha dziecko za to że jest , mężczyzna....różnie- najczęściej za to jakie jest...więc rolą kobiety jest tę miłość podsycać. Choć w sumie córeczkę to tata jakoś tak kocha podwójnie:-) chodzi mi o to by autorka mając już własne dziecko dobrze wywiązała się z roli macochy- jakkolwiek to brzmi...Są też dobre macochy, nie tylko te w bajkach o kopciuszku...są?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość albo zostanie poczucie ze
obecna zona do czasu bedzie wazna -corka zawsze corka bedzie ,najwyzej kolejna zona o nia dbac bedzie a tatus laury bedzie zbieral

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krasnyyyjj222
Choć w sumie córeczkę to tata jakoś tak kocha podwójnie ??????????????????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
wiele Pan pisze tu, że często gdy ludzie się rozwodzą a ojciec ma nowe dzieci te stare zaczynają mu ciążyć, jest nawet takie powiedzenie, że mężczyzna odchodząc od żony odchodzi także od dzieci. Nie wiem , ile w tym prawdy bo rzeczywiście nie jestem w takiej sytuacji ale mam kilka znajomych które są same z dziećmi a byli mężowie nie chcą pamiętać o byłych dzieciach bo może myślą że jak nie będą myśleć o dzieciach to one jakoś się rozpłyną?wiem, że to trudne relacje ale warto myśleć o tym , by byłe dzieci miały się dobrze.Bo to przykre jest gdy się patrzy na te małe kule u nogi(dzieci). Kobieta sobie jakoś poradzi wcześniej czy później. Mam też znajomych niedzielnych ojców i wiem, że często wychowanie ich dzieci przez byłe żony nie podoba im się i często kręcą na dzieci nosem. Ważne jest dla nich to miejsce, gdzie akurat są i te dzieci , na które mają wpływ. Dlatego jest jakaś racja w tym , że ta 9letnia dziewusia przytulając się do Pani autorko usiłuje na swój dziecięcy sposób wkraść się w serce ojca wiedząc , że z samicą alfa nie wygra.To od Pani zależy, czy przerodzi to się w prawdziwą , dobrą więź. Fajnie by było by tej dziewczynce było dobrze i z Mamą i z Ojcem (a Pani jest teraz z nim)...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
oczywiście mówię o osobnym byciu z Mamą a osobnym z Ojcem- nie chcę być źle zrozumiana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×