Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

Gość oooonnnnaaaaa
Cześć dziewczyny. Na jakiś tydzień odebrało mi rozum, no prawie. Prawie dałam się nabrać na czcze obietnice, nawet do psychologa nas umówiłam, wizytę mamy 30 lipca, terapia par, ale pewnie pójdę jako singiel ;-) Bo im bliżej to z jego strony chęci coraz mniejsze. Mam właśnie pytanie - teoretyczne, broń Boże, że będę na tym bazować - czy takiego człowieka terapia może zmienić? Czy może nadawać się do związku? Z mojej książkowej wiedzy wychodzi, że nie, ale jak to ma się w życiu? Udało się komukolwiek? Wczoraj rozmawiałam z jego mamą i dowiedziałam się, teraz po 3 latach, że jego ojciec (zginął wiele lat temu) był taki sam - zaborczy, nic jej nie wolno było, jego zdanie zawsze najważniejsze, kobieciarz, śledził ją i kontrolował każdy krok. Nie wiem, która z nas ma/miała gorzej. Nie spodziewałam sie, ze to moze być dziedziczne i w pewnym stopniu mam żal, ze nie wiedziałam wcześniej, ze nic nie powiedziała, gdy żaliłam się, jak jest źle między nami. Niby ten czas do wizyty u psychologa dalismy sobie na zastanowienie, ale ja już decyzję podjęłam. Zresztą zmiany w nim żadnej nie ma, chyba ten czas jest, ale dla mnie, żebym to ja się dostosowała do jego chorych wymagań. Czasami naprawdę zastanawiam się, co jest złe, a co dobre, mam tak namieszane w głowie, że sama nie wiem. Mam możliwość chodzenia na terapię grupową, tylko na taką mnie stać, myślicie, ze jest szansa, że sie z tego uzależnienia wyleczę? Mam takie dni, ze ryczę jak bóbr i zadaję sobie pytanie dlaczego, gdzie popełniłam błąd,a na drugi dzień mam w sobie taką siłę, że góry moglabym przenosić. Dzięki Bogu, że nie zalegalizowaliśmy naszego związku, o jeden spory kłopot mniej. Boje się tylko o córeczkę, jeśli ta choroba jest w genach to jaki los ją czeka? Pozdrawiam Was wszystkie. Nie dajmy się :-) Ja właśnie szukam pracy i zapisuję się na studia podyplomowe, cieszę się jak nie wiem co :-) On na pewno by mi na to nie pozwolił, ja sobie pozwalam :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zonka27
Wiatam wszystkich Chcialam Wam wszystkim podziekowac za wsparcie wtedy kiedy ucieklam od meza tyrana....minelo 6miesiecy od kiedy ucieklam,rozwod w toku,a ja powolutku dochodze do siebie :) topikjest swietny i mam nadzieje ze kazda kobieta znajdzie tu wsparcie tak jak ni ja znalazlam pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A_N_K_A@
Pomóżcie bo już nie wiem co robić. Mam 26 lat 6 letnią córeczkę i faceta- jestesmy razem 7 lat ale bez ślubu. NAwet mi się nigdy nie oświadczył. Chodzi o to że jestem na życiowym zakręcie nie wiem co robić. Z nim nie jestem szcześliwa- jest zazdrosny jak jasna cholera zabrania mi wychodzić z koleżankami na piwo musze się prosić żebym mogła wyjść, chowa mi ciuchy albo wyrzuca np. bluzki z dekoltem, zabrania mi spódniczek nosić nawet jak jest tak ciepło. Nie raz już podniósł na mnie rękę. Kładzie mnie na łzko i chwyta za szyje. Fakt ja nie jestem bez winy nie raz go okłamałam, nie raz uciekłam z domu gdzieś na impreze bez jego wiedzy ale to dlatego że mi nie pozwalał wychodzić. Musiałam mu sciemniać żeby się prawdy nie dowiedział bo jak prawdę powiedziałam to wojna była. On pracuje na wyjezdzie nie raz dzwoni telefonem do małej i pyta co ja miałam ubrane - paranoja!!! Seks też jest do niczego. Nie chce mi się z nim kochać. Dochodzi w 3 minuty więc mi się nawet rozkręcać nie chce. Nie raz ja szłam spać a on oglądał jakieś erotyczne filmy i mnie bzykał na śpika. Przez niego doprowadziłam się do bulumi- choruje już na nią 1,5 roku. Wie o tym i nic mi nie pomoże. Mam tak niską samoocenę przez niego że czuje się jak kuchta stara baba. Przy koleżankach jak taka pigwa struchlała. Głupio mi. Nie wiem czy ja mam z nim być nie wiem czy go kocham wogóle. Chciałam przerwy ale on powiedział że mnie kocha i żadnej przerwy nie potrzebuje i że to bez sensu. Teraz poznałam takiego mężczyzne- nauczyciel mojej córki. Chodzi mu jedynie o sex co tu ukrywać! Ale nie wiem czy w to brnąć. FAcet jest naprawde fajny miły sympatyczny. Jednak ma żonę nie mają dzieci ale ta żona....czy warto mi się w to mieszać. Jednak dzięki tym rozmowom z nim tym smsom odzyskuje pewność siebie, dowarościowuje się. Długi banał ale w końcu się wygadałam. Jeśli komuś się chce niech mi coś doradzi bo ja już tracę grunt pod nogami....prosze.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ona.... z mojego doswiadczenia wiem, ze terapia mojemu nie pomogla choc bardzo chcial sie zmienic. Niestety to sa zmiany w mozgu. Anka... najlepiej jakbys sie przeszla do psychologa, ktory zajmuje sie przemoca w rodzinie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oooonnnnaaaaa terapia jak najbardziej, ale dla Ciebie (dla siebie). Trzeba walczyć, ale o siebie, a nie o kogoś, Ale jeśli ten ktoś chce się leczyć, to oczywiście niech się leczy. Chwała mu za to. Nie słyszałam osobiscie o cudownych nawróceniach, ale też nie słyszałam, żeby partner z własnej woli uczęszczał na terapię i ją zakończył, więc trudno mi powiedzieć, czy są szanse wyleczenia. To chyba nie są geny, to raczej wzorce z dzieciństwa, kody zachowania, które wynosimy wszyscy z domu i tak się zachowujemy, jak rodzice/rodzina. O córeczkę możesz się martwić wtedy, jeśli pozostanie wśród rodziców, gdzie panuje chaos emocjonalny. Wtedy jej to zaszkodzi, a nie "złe geny" Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A_N_K_A@ Tracisz grunt pod nogami bo z jednej niezałatwionej sprawy życiowej pakujesz się w kolejne kłopoty. Romans to ostatnia rzecz, która może Ci pomóc. Dowartościowanie jest chwilowe, a zastanawiałaś się nad konsekwencjami takiego zachowania? Kiedy Twój partner się dowie, co Ci może zrobić, jeśli jest nieobliczalny, niestabilny emocjonalnie? A co będzie, jeśli żona nauczyciela się dowie? A co będzie, jeśli nauczyciel nagle przestanie pisać? Znów będziesz niedowartościowana. Zaczęłabym od wizyty u psychologa w celu znalezienia źródła problemów u siebie (może jesteś DDA, DDD?). Potem terapia, pomocne książki, grupa wsparcia dla kobiet uzależnionych od miłości. zawsze zaczyna się od zmiany siebie, nie od obwiniania wszystkich wkoło, albo szukania substytutów nieudanego związku w postaci kochanka. Kochanek zawsze Ci powie, to co chcesz usłyszeć. tak to działa niestety. Zacznij się zmieniać, dojrzej emocjonalnie, a wszystko po kolei zacznie się układać. Ale na to trzeba i woli i czasu, nie ma cudownej pigułki. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oooonnnnaaaaa
Dzięki dziewczyny, tak właśnie myślałam. Czyli nie ma co nawet, żeby on szedł. Ja idę :-) Pa pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W ciąży... Kochanie, prosze Cię czytaj ten topik, a najlepiej I i II częśc tam jest wiele wskazówek jak postępwać, wiele informacji, ale przede wszytskim prawdziwe historie, których czytanie Cię wzmocni i utwierdzi, że życie przy takim bandycie....to jest cos najgorsezgo co może spotkać Ciebie i dziecko. Czytaj też: http://www.niebieskalinia.pl/index.php?w=1440. http://www.kobieceserca.pl/ I zgłoś to KONIECZNIE na policję... To sa tchórze, oni sa tylko twardzielami wobec słabych kobiet, które im pozwalają tak sie traktowac. To jest jedyna Twoja wina...pozwalasz mu na to. Uciekaj, ratuj swoje zycie, a przede wszytskim Waszą córeczkę. Przytulam Cię mocno. :serce: :kwiat: Pozdrowienia dl Wszystkich "Strach" i Nowych Dziewczynek... :serce: :kwiat: Duszku...Ciebie osobno pozdrawiam :reka:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w ciąży
dziękuję za wszystkie odpowiedzi, dziewczyny ! :* ..nie dawałam sobie rady sama a koleżanki potrafiły tylko pow 'zostaw go' ale nie wiedzą jakie to trudne kiedy jest się w toksycznym związku i w dodatku oczekuje się maleństwa. zastanawiając się gdzie znaleźć pomoc pomyślałam o moim wujku, który jest terapeutą i jako rodzina nie może mi za wiele pomóc ale umówił mnie ze swoją znajomą która jest podobno rewelacyjną psychoterapeutką, teraz jednak chwilowo na urlopie, ale jak tylko wróci mam się do niej zgłosić :) Mam nadzieję, że chociaż to mi pomoże odnaleźć się jakkolwiek w tej przykrej sytuacji.. Za to z ojcem malutkiej kontaktu właściwie nie mam (widziałam go 2 razy, raz się nawet nie przywitał, 2 razem mnie nie widział), raz napisał, że będzie chciał się starać w sądzie żeby mała była z nim, jednak 2 dni temu napisał że przemyślał wszystko i lepiej, żebym była samotną matką niż żeby dziecko miało 2 nienawidzące się domy.. Ja oczywiście przez to swoje chore zaślepienie nie darzę go nienawiścią i zamiast myśleć o sobie i dziecku to tylko zastanawiam się co u niego i jak on funkcjonuje, ale skoro tak uznał, to na pewno będzie to lepsze niż ciąganie się po sądach w sprawie małej, stresów mi już wystarczy, spać nie mogę, cały czas dostaję nerwobóli, potwornych ucisków w sercu, mam anemię i tylko codziennie się modlę żeby mój aniołek nie ucierpiał przez te nasze awantury........ Chwilami wydaje mi się, że potrafię się nawet szczerze uśmiechnąć, ale chwilę później siadam i płaczę przez tą bezsilność ;( wiem, że jeszcze bardzo długa droga przede mną i jak sam wujek stwierdził po wstępnej rozmowie - nie poradzę sobie bez pomocy z zewnątrz.. mam tylko nadzieję, że przyjdzie dzień aż wstanę i pójdę dalej, bo będę miała dla kogo.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oooonnnnaaaaa
W ciąży.. no widzisz, da się pomyśleć o sobie :-) Fajnego masz wujka :-) Nie wiem, jaka jest Twoja sytuacja materialna, ale jakbyś czegoś potrzebowała dla maleństwa to daj znać, sama mam roczną córeczkę i sporo fajnych ciuszków po niej :-) U mnie spokój, za tydzień wizyta u psychologa, trzymam się jej jak tonący brzytwy ;-) W sumie to nawet nie wiem, czemu, może dlatego że w tym dniu zaczyna się nowy etap w moim życiu. Walka o siebie :-) Pozdrawiam ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w ciąży
sytuacja materialna ? całkiem kiepska :| nie mam ani pracy, ani żadne świadczenia mi się nie należą, podejrzewam, że z ojca malutkiej też nie będzie możliwości ściągnięcia żadnych alimentów.. dobrze, że chociaż dach nad głową jest i mama ma pracę. znajomi pomagają jak mogą, lekarz prowadzący jest świetnym ginekologiem i na szczęście przyjaciółka pracuje w jego centrum więc chodzę na jej nazwisko ;) kombinuję jak mogę żeby tylko zaoszczędzić parę zł, bo wiem, że łatwo nie będzie.. dziękuję za propozycję, odezwij się proszę na gg: 19847018, zawsze jestem na niewidocznym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oooonnnnaaaaa
w ciąży - mogę cię prosić o podanie maila? Nie mam gg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli zdołasz... Jeżeli zdołasz zachować spokój, chociażby wszyscy go stracili, Ciebie oskarżając; Jeżeli nadal masz nadzieję, chociażby wszyscy w Ciebie zwątpili, licząc się jednak z ich zastrzeżeniami; Jeżeli umiesz czekać bez zmęczenia, jeżeli na obelgi nie reagujesz obelgami, jeżeli nie odpłacasz na nienawiść nienawiścią, nie udając jednakże mędrca i świętego; Jeżeli marząc - nie ulegasz marzeniom; Jeżeli rozumując - rozumowania nie czynisz celem; Jeżeli umiesz przyjąć sukces i porażkę, traktując jednakowo oba jako złudzenia, Jeżeli ścierpisz wypaczenie prawdy przez Ciebie głoszonej, kiedy krętacze czynią z niej zasadzkę, by wydrwić naiwnych, albo zaakceptujesz ruinę tego, co było treścią Twego życia, kiedy pokornie zaczniesz odbudowę zużytymi już narzędziami; Jeśli potrafisz na jednej szali położyć wszystkie Twe sukcesy i potrafisz zaryzykować, stawiając wszystko na jedną kartę, jeśli potrafisz przegrać i zacząć wszystko od początku, bez słowa, nie żaląc się, że przegrałeś; Jeżeli umiesz zmusić serce, nerwy, siły by nie zawiodły, choćbyś od dawna czuł ich wyczerpanie, byleby wytrwać, gdy poza wolą nic już nie mówi o wytrwaniu; Jeżeli umiesz rozmawiać z nieuczciwymi, nie tracąc uczciwości lub spacerować z królem w sposób naturalny, Jeżeli nie mogą Cię zranić nieprzyjaciele ani serdeczni przyjaciele; Jeżeli cenisz wszystkich ludzi, nikogo nie przeceniając; Jeżeli potrafisz spożytkować każdą minutę, nadając wartość każdej przemijającej chwili; Twoja jest ziemia i wszystko, co na niej i co - najważniejsze - synu mój - będziesz Człowiekiem Rudyard Kipling PS Topik nam zamiera czy tylko ja mam takie odczucia? Wiem czemu ja się nie odzywam.... Chyba mam syndrom zajęcia się soba. Takie powolne prostowanie wszystkiego i skupienie na swoich przeżyciach. Nie mam już o czym pisać w związku z byłym partnerem, bo jest były :-) a na razie jeszcze trochę mi brakuje do tego zeskoczenia z płotu ( Optym, czy to nie Ty pisałaś o bujaniu się na płocie? A może Cztery Umowy? Kurcze, nie pamiętam a tak mi się określenie spodobało :-D ). No więc emocjonalnie jeszcze trochę wiszę i stąd ta kocentracja na sobie. A co u Was dziewczyny? Niebo odezwałaś się - od razu mi się fajnie zrobiło i chyba Ty mnie natchnęłaś aby też się przyponieć :-) 🌻 dla Wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ophrys no właśnie się zastanawiam gdzie są wszyscy, ktorzy tu bywali na stałe.. Może to przez sezon wakacyjny? Napisz, co masz na myśli, ze bujasz się na płocie? Czyżbyś podjęła ważną decyzję i utknęła z realizacją? Jeśli tak, to jestem w podobnym punkcie. Mam komplet dokumentów do złożenia w sądzie i zawisłam, ale myślę, że się niedługo odblokuję. Jestem bardzo zadowolona z terapii DDA. Chodzę też do psychologa na terapię indywidualną w ramach spotkać dla DDA - wszystko za free. Bardzo mi to dużo daje. Oprócz tego rozmowy z kilkoma doświadczonymi w tej sprawie dziewczynami, które stanęły na nogi. Polecam jeszcze raz książki, które przeczytałam, a które Radosnka rekomendowała: Kobiety, które kochają za bardzo oraz Gdy Twój partner łże jak pies. Mam e-booki, gdyby ktoś był zainteresowany. Teraz czytam książkę Beaty Pawlikowskiej "W dżungli samotności": http://www.beatapawlikowska.com/books,list,53.html Wiem jedno, nie jestem już tą samą zagubioną osobą, którą jak liścia zdmuchnie byle podmuch wiatru. Szukam siebie i powoli znajduję. Podobam się sobie taka jakby własna. Mam też takie doświadczenie z terapii, że kiedy zaczęłam trochę zdrowieć, pojawiło się moje drugie Ja, które walczyło z tym chorym, niespokojnym, smutnym. Trochę to tak wygląda, jakby się walczyło ze samym sobą, ale jest coraz lepiej. Zaczynam rozmawiać i akceptować to moje zdrowsze Ja, mam nadzieję, ze je niedługo przyjmę do siebie i pozostanie na zawsze. Taka moja mała schizofrenia:) Ale podobno tak się zdrowieje:) Maja - gdzie jesteś Dziewczyno? Jesteś już w PL? Napisz co u Ciebie..Tak nagle urwałaś kontakt. Silna - pamiętam, że miałaś wrócić w czerwcu, odezwij się, jak Ci idzie? Buszująca - zaginęłaś już dawno i się nie odzywasz. Myślę, że nie tylko ja się zastanawiam, dlaczego tak nagle bez wieści zginęłaś z topiku. Może jeśli nie chcesz się tu ujawniać, to maila napiszesz? Dziekuje ze jestescie - POZDRÓWKI:) :) :) Wszystkie Dziewczyny - pozdrawiam Was serdecznie i odzywajcie się na topiku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w ciąży
oooonnnnaaaaa, oto mój e-mail: shankai@interia.pl czekam na wiadomość :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Śilna kobieta
Witam Was kochane! Ciebie szczególnie Paulina, dziękuję że o mnie pamiętasz. Wróciłam do Polski, jest mi tu tak dobrze, spokój, cisza, nie muszę się z nikim szarpać.... Powinnam już zacząć walkę o rozwód, tylko że jest mi tak dobrze że zapomniałam o wszystkim.Podejrzewam że to strach mi zagląda w oczy, łatwo było mówić o rozwodzie jak było jeszcze dużo czasu, teraz nie wiem jak mam się za to zabrać. Tak mi szkoda burzyć tego spokoju, wmawiam sobie że jeszcze tydzień, parę dni, troszkę sobie odpocznę najpierw... Widzę że moje życie może iść teraz jedną lub drugą drogą. Ta droga z moim m wygląda nieciekawie, ta bez niego baaardzo zachęcająco..... Powiedzcie mi co mnie tak paraliżuje, dlaczego nie potrafię powiedzieć "koniec" człowiekowi który tak mnie skrzywdził, dlaczego wciąż przejmuję się że ja jego skrzywdzę odchodząc. Ja go nie kocham, nie tęsknię, nie jest mi do niczego potrzebny..... A do tego jeszcze pewnie będę się musiała tłumaczyć jego rodzinie, jego matka wydzwania do mnie co drugi dzień, jeszcze słyszę pretensje w głosie że ja nie dzwonię, ale jak mam dzwonić, skoro ona bez przerwy wydzwania. No i nie oszukujmy się, ja nawet o niej nie myślę w ogóle to po co mam dzwonić. Jak wróciłam, zapomniałam o Was na jakiś czas, ale wróciłam, bez Was nic nie zrobię, będę udawać że jest wszystko ok., cieszyć się Polską a potem spakuję się i wrócę do piekła. Myślę że może powinnam do psychologa iść, ale bardzo bym chciała poradzić sobie z tym sama, bo życie to nie bajka, a jak z tym sobie poradzę to i z innymi przeciwnościami będzie łatwiej. Uściski dla Was kochane, tyle nowych "twarzy" na forum, aż szkoda że nam się to ciągle przytrafia, a tyrani czują się bezkarni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Silna K. Cześć Kochana, fajnie że się odezwałaś:) postaram się odpowiedzieć, pytasz: "Powiedzcie mi co mnie tak paraliżuje, dlaczego nie potrafię powiedzieć "koniec" człowiekowi który tak mnie skrzywdził, dlaczego wciąż przejmuję się że ja jego skrzywdzę odchodząc.": 1. Bo jesteś uzależniona emocjonalnie od niego (a raczej jego nastrojów) jak alkoholik od od alkoholu. 2. Bo za mało siebie kochasz i stawiasz swoje potrzeby za innymi. 3. Bo jak każda osoba tkwiąca w toksycznym związku potrzebujesz terapii, wsparcia - dokładnie jak alkoholik albo osoba współuzależniona. Nie cofaj się. Wiesz co masz do zrobienia. Zacznij od książek. Zobaczysz, że inaczej spojrzysz na to wszystko. Czyta się je jednym tchem, nie są wogóle męczące. Jakie masz plany? Nie wrócisz już tam, prawda? :( Wiem jedno, nie trzeba wszystkiego od razu, bo można się zrazić. Zacznij od podbudowywania swojej samooceny. No a wogóle co z naszym spotkaniem?? Może chociaż kawa? Buziaki, cieszę się, że się odezwałaś:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziekuje ze jestescie
No topik zamarł , a ja ładowałam baterie ,uspokajałam się ,bo jednak ta samotna walka czasami wykańcza.Paulina pozdrawiam ,dobrze ,że wraca stara ekipa.Odezwę się aktywniej w przyszlym tyg,na ten moment musze się naładować a jednoczesnie wyciszyc od zgiełku tego świata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Śilna kobieta
Paulina Masz rację, to musi być przez to uzależnienie. Taki strach mi się włącza zupełnie bezpodstawny. Wierzę że nie wrócę, choć oczywiście m o bilet powrotny się postarał, bez tego to pewnie w ogóle by mnie nie puścił. Ja tak bardzo nie chcę. Potrzebuję kopa w moje szanowne cztery litery ;-) żeby ruszyć z miejsca. Dużo czytam, i mam świadomość mojego położenia, jeszcze rok temu bym się wypierała, wmawiała wszystkim że m to w gruncie rzeczy dobry człowiek, że ja się muszę postarać.... Teraz wiem jaka jest prawda, nie mydlę sobie oczu, wiem że najlepsze co mogę dla siebie zrobić to odejść. Oczywiście mamy ze sobą codzienny kontakt przez internet, i jest niby ok. To ja mam mu ni z tego ni z owego powiedzieć żeby spadał, tak mi dziwnie. Nawet próbowałam wywołać awanturę, bo by mi było w złości łatwiej. Ale on jest cwaniak, wie że ja w Polsce jestem mocna, to nagle zrobił się taki opanowany i łagodny... No cóż, zdecyduję się na psychologa, umówię się i zobaczymy, mam nadzieję że mi pomoże zrobić ten pierwszy krok, a potem już samo poleci. A co u Ciebie Paulino? Jak sprawy się mają? dziękuję że jesteście Owocnego ładowania baterii :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Paulina36 Z tym "bujaniem się na płocie" to u mnie jest tak. Rozstałam się z panem, a właściwie to pan rozstał się ze mną, bo mnie brakło sił. Wtedy już byłam świadoma, że żyję w związku przemocowym, ale nie umiałam odejść, byłam strasznie współuzależniona. No i zostałam sobie z tą swiadomością. W ogrodzeniu czyli związku już nie jestem, ale jeszcze tego całego świata, który otwiera się przede mną się po prostu boję... I to właśnie nazywam bujaniem :-) Wciąż brak mi jeszcze sił, żeby otworzyć się na pełnię życia, nadal noszę żałobę po (złym!) związku. Nie chodzi tu o kolejnego partnera, tylko o to właśnie żeby z własnym życiem zacząć coś konkretnego i konstruktywnego robić. Ale i na to przyjdzie pora, jestem tego pewna :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ophrys - to sie melduję :) Ja tez tak trochę jeszcze dyndam, bo jestem w trakcie rozwodu, kolejna rozprawa w październiku. Ale tak w srodku, u mnie, nie jest już źle. :) Zaglądam tu czasami. CHciałabym, nalezałoby się coś popisać, pomóc. POkazać, ze mozna inaczej, masz rację.. Dziwczyny - pamiętajcie - zaczac musicie od pokochania siebie. Spróbujcie przestać pytać "dlaczego on mi to robi". Zacznijcie "dlaczego JA na to pozwalam" Pozdrawiam bardzo. ❤️ Znalezione w sieci: "Przemoc psychiczna zaczyna się wtedy, kiedy człowiek czuje wyrzuty sumienia, że postępuje zgodnie ze swoimi zasadami i co więcej, musi - ze ściśniętym żołądkiem - ciężko udowadniać oraz przekonywać przeciwnika o zasadności swoich do tej pory instynktownych oraz słusznych wyborów, które nikogo nie krzywdzą... a wręcz przeciwnie. Przemoc psychiczna zaczyna się wtedy, kiedy boimy się powiedzieć inaczej, niż myśli tamta osoba. A tamta osoba zawsze myśli inaczej, zawsze inaczej niż my. On mi kiedyś powiedział: chciałbym cię zamknąć w złotej klatce. Powinnam wtedy uciec. Tylko wtedy "zinterpretowałam sobie to jak wielką miłość". A jest odwrotnie: Jeżeli kogoś kochasz, to daj mu wolność... Przemoc psychiczna pojawia się wtedy, kiedy mimo lampek ostrzegawczych, syreny alarmowej, nielogicznej sytuacji, krzywdzących wyborów nie-własnych, potrafimy sobie wmówić, że nasz szczurzy instynkt samozachowawczy, prowadzący przecież do ocalenia psyche i ciała, jest na pewno w błędzie... Przemoc psychiczna zaczyna się wtedy, kiedy ktoś chce przejąć nad nami kontrolę i tępym nożem do gazet podcina skrzydła. A kiedy już je odetnie i wyrzuci za okno, powie: nie miałaś skrzydeł. Zdawało ci się. Albo: nie masz skrzydeł, ponieważ ja nie mam..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BuszujacaWzbozu
Kochane Dziewczyny. Kochana Paulino,Silna Kobieto, Dobrze ze jestescie.... Przepraszam Was z calego serca,ze zniknelam...ale czytam,nie ma dnia abym do Was nie zajrzala.... Przestalam pisac,bo DYNDAM NA PLOCIE...bo okazalam sie za slaba aby zrobic porzadek ze swoim zyciem,bo nie zrealizowalam swego planu i bylo mi wstyd pisac do Was,wstyd, ze jestem taka slaba,wstyd ze napisze cos bez pokrycia,ja juz chyba sobie sama przestalam wierzyc.... Bylo tak; uzbieralam pieniadze na wyprowadzke,znalazlam mieszkanie male, obskurne,ale nic to...M chodzil za mna krok w krok,plakal,sprawial,ze czulam sie winna,obrazal,wyzywal,a potem plakal nad soba...i wiecie, ja mu PRZEBACZYLAM, uwierzylam,ze juz nie bedzie nas krzywdzil...mam pelna swiadomosc,ze nie ma dla mnie usprawiedliwienia...Wynajelismy RAZEM mieszkanie, duze, piekne,umowa na rok...To tak jakbym zalozyla petle na szyje.... Po tygodniu wszystko wrocilo do normy, z tym,ze teraz on ma ASA w rekawie,bo moze mnie szantazowac,ze zostawi mnie w tym domu i nie zaplaci czynszu( ja sama nie dam rady)....Co sie jeszcze zmienilo? Moze to,ze poza agresja slowna, doszly grozby uzycia sily ...jak do tej pory raz zlapal mnie za kark i przycisnal do fotela.... Moja mama przestala sie do mnie odzywac po tym jak dalam mu sznse.Syn nagral jedna z jego awantur i puscil jej przez skypea. Cale szczescie,ze Syn jest teraz na wakacjach i odpoczywa. Zostalam kompletnie sama. Rozwazam w tej chwili udanie sie do organizacji zajmujacej sie prawami kobiet, tutaj w Anglii.Maja prawnika,moze ktos mi poradzi jak zalatwic rezygnacje z umowy najmu i jak rozwiazac ta sytuacje. Kilka razy zastanawialam sie nad wezwaniem policji,ale on mi zapowiedzial,ze mnie znajdzie ....ze jemu juz na niczym nie zalezy. Nawet nie prosze Was juz o wsparcie,tyle razy udzielalyscie mi madrych rad,wspieralyscie mnie,a ja i tak wyladowalam w szambie... Ten mnie maltretuje psychicznie,a ja potem czuje sie winna. Pozdrawiam Was wszystkie bardzo goraco. Paulino. napisz prosze,czy zlozylas pozew rozwodowy. Silna Jestem z Toba,blagam Cie,nie wracaj....nie wracaj tam. Dobrze ze jestescie Wszystkiego dobrego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maajka
Czytam Was prawie 2 lata,jestem w podobnej sytuacji,czesto dzieki Wam jakos przezylam trudne dla mnie chwile,bardzo serdecznie dziekuje za wszystkie rady,wskazowki,podpowiedzi i wsparcie,czulam sie jakbyscie byly przy mnie wtedy kiedy bylam w rozpaczy .Dzis czytajac posta Buszujacej w zbozu plakalam bardzo i postanowilam napisac.Oni wszyscy sa tacy sami i nigdy sie nie zmienia,ja tez wiele razy dalam sie nabrac na obietnice poprawy a w krotkim czasie wszystko wracalo . Osoba ktora stosuje przemoc nigdy sie nie zmieni,ja juz w to nie wierze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Dziewczyny :D Buszujaca M chodzil za mna krok w krok,plakal,sprawial,ze czulam sie winna,obrazal,wyzywal,a potem plakal nad soba... Opisalas co on wyczynial na wiesc o tym, ze chcesz sie wyprowadzic napisz co Ty czulas. ... to jest bardzo wazne.... pod wplyem jakich emocji zmienilas zdanie. co Toba kieruje? i nie oceniaj siebie tak surowo skieruj to w jego kierunku wybacz sobie swoja slabosc ale cos sobie samej obiecaj... moze to , ze nastepne podejscie zakonczy sie lepiej :D pozdrawiam cieplo Wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piglet28
witam, ja tez zdecyduje sie na powrot do was:) regularnie podczytywalam ale nie pisalam z 1 powodu - takiego, ze postanowilam dac nam kolejna szanse.. nie wrocilismy do siebie tak naprawade" tzn nie zamieszkalismy spowrotem razem, ale widywalismy sie regularnie..nie wrocilismy bo sie balam powrotu - wierzac b ze skonczy sie znowu porazka anizeli sukcesem, dalej duzo klotni i tych jego obwinian mnie o wszystko i tlumaczenie wszystkich jego zlych zachowan, bledow, porazek - moja wina.. ten caly rok od czasu wyprowadzki - niczym nie zaowocowal, jestem na tym samym poziomie co bylam - w dalszym ciagu probuje sie od niego odciac a to takie trudne! chyba podswiadomie - zeby nastapilo cos co go znow mocno zdenerwujw zaplanowalam w ostanim czasie ze wyjade na wakacje ze znajomymi bez niego - tak zeby sprawdzic jego reakcje - i byla taka jak sie spodziewalam chora; zostalam wyzwana i zmieszana z blotem, ze jade tam w jedynym celu - zeby sie p***yc..ze tyle jestem warta i wiele innych strasznych rzeczy powiedzial... a zemsta za to jest zakaz sadowy wyjazdu dla malej do Polski na wakacje - zebym czasem ja nie mogla wyjechac..mimo iz wie jak b ona chce jechac.. ale to kara za to ze zadrwilam sobie z niego, z jego milosci, ze pogralam sobie z nim... caly czas wmawia mi ze to ja spieprzylam ten zwiazek, ze nigdy go nie kochalam, ze liczy sie dla mnie tylko moje dobro, nie dobro dziecka aby mialo cala rodzine..dreczy i meczy mnie psychicznie takimi zarzutami a sam wyglada na to, ze jest nie winny i zupelnie nie zdaje sobie sprawy ile krzywdy psychicznej on mi wyrzadzil i ze ja chce z tego powodu a nie innego odejsc.. chyba dochodze do tego, ze szkoda moejgo zycia bo moge je cale z nim spedzic a i tak mimo jego milosci do nas on nie zrozumie i nie zmieni tego co uniemozliwia wspolne zycie - chore jazdy, obwinianie, wypominainie, bark dojrzalosci i odpowiedzialnisci - jak chociazby stala , legalna praca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piglet28
przykre jest dla mnie, ze nie wracam do was z dobrymi nowinami" ale jeszcze chyba przez dlugi czas to nie nastapi.. on jest teraz jak najbardziej gotowy na odwet, na walke o corke w sadzie, zeby mial wiekszy wplyw na moje decyzje podejmowane w jej zyciu, zeby tez umilic mi zycie -- zeby nie bylo mi za latwo i przyjemnie - skoro on cierpi to ja tez powinnam.. tylko oby ta droga nie byla za dluga oby mnie nie wykonczyla za bardzo psychicznie - przezywam to wszystko b co on do mnie mowi, a co dopiero jak bedzie mowil o tym w sadzie? jak to wtedy bedzie bolalo.. i oby tylko mi sie udalo nie zlamac sie, nie zaczac litowac sie nad nim, bo znowu znjajde sie w zamnkietym kregu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piglet28
buszujaca nie przejmuj sie nie jestes ze swoim problemem sama:) wiele z nas - ja tez wisze na plocie - zreszta sama widzialas jak dziewczyny Cie serdecznie i ze zrozumieniem przywitaly.. udaj sie do Citizen Burea Advice - oni na pewno w sprawie zerwania umowy pomoga, powinnas tez zglosic ,ze on Cie straszy, takie rzeczy sa b wazne i pomocne tutaj - napewno bedzie mialo wplyw na np decyzje z uniewaznieniem twojego imienia na umowie... nie musisz wzywac policji - powiedz o tym w Citizen Burea Advice - oni cie pokieruja gdzie trzeba i anonimowo - on Ci nic nie zrobi, oni zazwyczaj tylko strasza - to ich proba kontroli.. wydadza mu zkaz zblizania sie do ciebie - ak tego chcesz - nie bedziesz miala z tym problemu bo dziecko nie jest jego - a bedziesz miala spokoj - zlamie ten zakaz - i bedzie mial problemy... porady w tym biurze sa darmowe i oni sa b pomocni - zacznij od nich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość śilna kpbieta
Busujaca... Jak dobrze że jesteś:-) kupiłam sobie książkę "Buszyjący w zbożu" tak mi kochana utkwiłaś w pamięci. Ja Cię rozumiem, robiłam to samo, zamiadt rozumu słuchałam serca. Widzę że nadal nie jest mi łatwo rozumu słuchać. Cieszę sie że napisałaś, bardzo bardzo się cieszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×