Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

ta co nie wie Mogę Ci powiedzieć o sobie. Ja też wiedziałam już, że żyję z osobą toksyczną, która niszczyła mi życie. Na rozum wiedziałam wszystko, że to nie miłość, że uzależnienie. Książek przeczytałam całą górę. I co?? Nic, dalej z nim siedziałam, a jak uciekał ode mnie to ja jeszcze za nim goniłam i błagałam żeby był ze mną :o I tak się dwa lata bujałam... Coraz było gorzej, ja byłam coraz bardziej wykończona... Czasem wydawało mi się, że już nie wytrzymam, że po kolejnym rozstaniu już dam radę go nie chcieć. Że w danej chwili już pękło, że koniec definitywnie. Niestety chciałam.... Aż do chwili gdy naprawdę pękło. Nie umiem tego dokładnie opisać. Po prostu zobaczyłam tego człowieka w całej pełni, dokładnie takiego jakim jest. I poczułam, że NIE CHCĘ! Że naprawdę ja go nie chcę! Myślę, że każda z nas tutaj wie dokładnie co to za uczucie, gdy już je przeżyła... Może to tak jak z orgazmem - póki się pytasz czy go miałaś to znaczy, że nie ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ophrys - to jest dokladnie tak jak opisujesz. Przychodzi moment kiedy zdajesz sobie sprawe, ze Ty juz tego czlowieka nie chcesz,nie chcesz znim miec nic wspolnego, jestes totalnie emocjonalnie odcieta - i masz swiadomosc, ze go nie lubisz. I to, ze sam swoim zachowaniem sobie na to zapracowal. I wtedy zadna manipulacja z jego strony, pranie mozgu, mydlenie oczu, obwinianie, matactwa - nie skutkuje. Ty po prostu widzisz i wiesz swoje. I nic Cie nie przekona ze nie masz racji. Nie masz juz ochoty sie wyklocac i udowadniac ze nie jestes wielbladem - mysl sobie, czlowieku, co chcesz, jak ci wygodnie. Chcesz nie widziec wlasnych wad - OK. Chcesz zwalic wine na innych w tym mnie - OK. Juz nie przejmujesz sie stekiem bzdur jakim Cie raczy bys dostrzegla ile zrobilas zlego i ze to Ty jestes winna rozpadu tego zwiazku - a dokladnie: jego zachowania. To JUZ NIE TWOJ PROBLEM! Nareszcie widzisz, ze to juz nie jest (i wlasciwie nigdy nie byl) Twoj problem - ze to Ty bralas go na siebie pod wplywem "rozowych okularow" i jakichs tam nadziei. I wlasnie to sie nagle dostrzega i wtedy czlowiek czuje sie wolny - to juz nie moj problem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
To tak jest jak w starym polskim przyslowiu: Dopoty dzban wode nosi, dopoki sie ucho nie urwie. I podobnie jak w uzaleznieniu od alkoholu: alkoholik musi spasc na samo dno, zeby sie albo od niego odbic albo juz nie podniesc. Te wszystkie rady bardzo pomagaja, ale kobieta musi sama zobaczyc to swoje dno. Rady to sa takie realistyczne okulary, ktore pozwalaja widziec rzeczywistosc taka, jaka faktycznie jest, widziana z boku, przez osoby postronne, obiektywne. Szczegolnie takie, ktore to samo przeszly, ale sie juz wyleczyly z niezdrowego uzaleznienia. Dobrze jest caly czas czytac i sie wzmacniac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EP1
Przyłączę się, dziewczyny, do ostatnich waszych stwierdzeń. Macie rację- nadchodzi taki moment,że widzisz toksyka w całej krasie, ze wiesz, ze go nie chcesz,że to zły czlowiek- twoj wróg. Dostzregasz wreszcie, jak cię niszczył cale życie. Ja teraz jestem w takim momencie swego życia. Z jednej strony czuję się wolna- wreszcie wolna emocjonalnie. Nic nie muszę- nie musze wstydzic się za niego, nie muszę go dopingowac, by raczyl pracowac i byc uczciwym czlowiekiem, nie muszę sprzatac po nim ani brac odpowiedzialności. Z drugiej strony- czeka mnie uporządkowanie wlasnej rzeczywistosci0 te wszystkie kroki prawne, ktore zwrocą mi normalne życie. Tego się boję. Moj toksyk nadal nie pracuje ( juz od poltora roku). On ma jakąs pracofobię- chodzi biedny jak mysz koscielna, zyje na moj koszt i swoich starych rodzicow, ktorzy go karmią, do domu przychodzi na noc. Rozwalil calą rodzinę. I wiecie co? Jemu chyba z tym dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aweb:) Wydaje mi sie, ze latwo jest sobie szczesliwie zyc, kiedy jedna ze stron ma takie wygody jak Twoj partner, a druga na nie przyzwala.. Wiekszosc klotni z moim M bylo spowodowanych jego brakiem odpowiedzialnosci; odpowiedzialnosci za rachunki, dlugi+dorosle zycie.. Nigdy go nie utrzymywalam, ale musialam pamietac o rachunkach, ratach, klocilismy sie bo wedlug mnie za malo sie staral I wymagal od siebie.. Nie neguje uczuc Twojego partnera, jednak chyba ze wzgledu na uczucia do Ciebie powinnien miec szacunek do Twoich pieniedzy, pracy I dzieci, ktorym, wlasnie gdyby on zachowywal sie odpowiedzilalnie, pieniazki te moglabys dac.. Aweb, to, ze wymagasz od faceta placenia z Toba rachunkow I dzielenia kosztow to nie materialzism, to jest Twoj szacunek do swojej osoby I Twoich dzieci, przeciez on jest zdrowy, moze pracowac Ja na Twoim miejscu nie zastanawialabym sie ani minuty I zaczela od razu wymagac pieniazkow, jego reakcja powinna dac Ci du\o do myslenia apropos jego stosunku do Ciebie.. Nie mozesz patrzec, ze jest Ci glupio, ze pomysli, ze jestes materialistka, bo przeciez to co teraz robisz (pozwalasz mu za darmo mieszkac) to pokazywanie mu jak malo sie cenisz, malo wymagasz, stawaj smiale kroki I wymagania od poczatku, bo pozniej w trakcie zwiazku jest juz trudniej.. Mam nadzieje, ze sie porozumiecie I dalej bedziesz mogla cieszyc sie waszym szczesciem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Buzi, buzi, witam wszystkich cieplo. 😘 Zupelnie nia mam czasu pisac, ale chcialabym slow kilka powiedziec na temat sytuacjii aweb. Po pierwsze wydaje mi sie ( a oczywiscie moge sie mylic), ze aweb znowu wybrala niewlasciwego mezczyzne... swoista wersje swojego exa. Facet wrocil z Anglii bez grosza, gdy wiekszosc wraca z zagranicy raczej na plusie finansowym.... facet nie placil alimentow na dziecko, a dla mnie ktos kto nie dba o swoje dziecko to zakalec spoleczny. Nic nie poradze tak juz mam... mam zero szacunku dla ludzi, ktorzy nie dbaja o swoje dzieci. I nie ma znaczenia czy to wykolejony toksyk... czy wspoluzalezniona mama .. czy sadystyczna pani wychowawczyni. Mam wstret do ludzi nie umiejacymi zadbac o dobro swojego dziecka. Na faceta nie placacego alimentow na swoje jest dziecko patrze jak na hiene. Po drugie ... skoro aweb znowu zle wybrala, to moze awebku masz cos nie do konca przerobionego... cos jest w tobie takiego, ze wybierasz takich a nie innych mezczyzn. I dla twojego dobra powinnas odkryc co to to jest. I moze wtedy wybierzesz lepiej. Po trzecie... pewnie was zadziwie, ale teraz bede adwokatem narzeczonego aweb. Aweb chce rownego pokrywania kosztow, ale nie chce aby razem zamieszkali. Zatem facet musi placic za swoje mieszkanie, prad etc, ...zatem ma dodatkowe wydatki . Mam nadzieje ze jest zmuszany do placenia alimentow... zatem znowu wydatki. Facet pomaga aweb w remontach itp... podejrzewam nieodplatnie. Zatem nie wiem czy do konca roszczenia aweb sa fair. Najczesciej do klotni w malzenstwie dochodzi na tle finansowym. Uwazam, ze obie strony powinny byc bardzo sprawiedliwe w kwestji pieniedzy, bo inaczej sa jazdy ostre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zyga zaga
Przecholowal z alkoholem.Znowu obelgi,wymyslanie od najgorszych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaga... a niby dlaczego ma byc inaczej? przeciez mu na to pozwalasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie zas dziwi jedno i nie tylko na tym forum - jak najszybciej (albo jeszcze w trakcie toksycznego zwiazku, jako swoisty katalizator dodajacy sily i odwagi do rozstania) zwiazac sie z kims hurraoptymistycznie twierdzac ze "moje doswiadczenie nie pozwoli na popelnienie kolejnego bledu". Sama tak postapilam i ponioslam tego konsekwencje. Stad moja uwaga nie dotyczaca nikogo imiennie - jesli jednak ktos z Was wezmie ja do siebie to chyba powinien zastanowic sie dlaczego... Od wszelakich zwiazkow, szczegolnie po krzywdzacym nas i toksycznym - trzeba odpoczac, zajac sie soba, zaopiekowac wlasciwie - tak, jak tylko my same potrafimy. Wchodzenie w kolejny uklad zwieksza tylko szanse na kolejny toksyczny zwiazek, niestety - to potwierdza samo zycie. Trzeba nauczyc sie zyc ze soba, dla siebie - dopiero wtedy jestesmy gotowe na zdrowy zwiazek. Dopiero wtedy, gdy juz nam sie nie wydaje ze do przezycia potrzebna jest nam druga osoba...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
consekfencjo - milo Cie widziec :D Co do tych finansow to zgadzam sie czesciowo - mozna dzielic ale jak sa dzieci to one maja pierwszenstwo przez partnerem jesli chodzi o podzial. Poza tym sa jeszcze inne plaszczyzny na ktorych moga wystapic ostre konflikty, takie ktore niszcza zwiazek od podstaw (albo daja do zrozumienia ze tych podstaw nigdy nie bylo). I mysle ze my tutaj, na topiku, mamy spore panopticum takich przypadkow. Wspolnym mianownikiem jest dysfunkcja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o mamo ..... :-) consekfencja ❤️ oneill ❤️ Ależ cudnie Was widzieć :-) Anonimowy Zbirku, gdzie przepadłaś? ❤️ U mnie - jedwabiście i spokojnie. Uczę się. Z akceptacją faktów. Spokojną akceptacją. Jestem silna, jestem mądra :-) JESTEM :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
O'Neill - ogladalam filmik. Widocznie niektorzy polscy mezczyzni przeszli na Islam, skoro uwazaja, ze bicie kobiety jest w normie. I te bite kobiety tez widac przeszly na islam, skoro sie z tym zgadzaja, no... moze nie zgadzaja, ale dalej takiego bijce kochaja i tkwia przy nim. Najlatwiej bic slabszego, taki damski bokser. Nie podskoczy do silniejszego faceta, bo sie boi, ale slaba babe zleje, bo nic mu nie grozi. I jeszcze ta powie, ze go kocha. Paradoksalne, prawda??? Takie bicie kobiety swiadczy o strasznym prymitywizmie mezczyzny i wlasnie jego slabosci. Nie ma zadnych madrych argumentow, wiec uzywa czegos, czego uzywali jaskiniowcy, babe za wlosy i ciagna do jaskini. Taki to poziom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Zyga Zaga - ani on ani Ty nie zwalajcie winy na alkohol. Alkohol to nie jest usprawiedliwienie na chamskie zachowanie, na obrzucanie kobiety obelgami. On ma po prostu taki charakter, tylko ze pod wplywem alkoholu ma wiecej odwagi. Czy po trzezwemu tego absolutnie nie robi?? Watpie. Piszesz: znowu przeholowal.... Skoro znowu, to znaczy, ze robi to czesto i ciagle. I bedzie robil. Na co czekasz??? Na cud??? Nawet w bajkach wilk sie nie zmienia w owce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oneil 😘 🌻 Tez sie ciesze, ze cie widze. Absolutnie zgadzam sie, ze dzieci maja pierwszenstwo przed partnerem, jesli chodzi o podzial pieniedzy. Jej dzieci , ale i jego dzieci... o dzieci dbamy najpierw... materialnie jak i emocjonalnie. Ulka 😘 Kochana moja... no ogromnie sie ciesze z postepow w twoim zyciu. Jestes wielka... ale przeciez o tym juz wiesz. Odzywaj sie . Ty mozesz byc inspiracja dla wielu dziewczyn, szczegolnie tych na poczatku uwalniania sie z toksycznego zwiazku. Dziewczyny wszystkie 🌻 🌻 🌻 Yeez gdzie jestes?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
numer interwencyjny Fundacji Feminoteka 0 789 30 65 66 pon - 10.00 - 20.00 wt i pt - 10.00 -16.00 Tu znajdziecie pomoc prawną i psychologiczną ❤️ Dziewczyny....naprawdę czas zawalczyć o siebie. Można. Trzeba. Warto. Mówi Wam to osoba, której się udało Mocno ściskam !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
consekfecja :) ❤️ ulla :) bywam ale malo maz jest tuz po operacji i przed kolejna ale duzo powazniejsza moj czas jest teraz ograniczony czytam was, ale nie mam dosc wew. skupienia by cos pisac cieplo wszystkich pozdrawiam trzymajcie sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was kochane i dziękuję za zainteresowanie moją sprawą. Wszystkie po czesci macie rację,chciałabym odnieśc sie przezde wszystkim do słow Cosekwencji :) Masz rację, gdy sie dowiedziałam, ze on nie płacił alimentów narychmiast zareagowałam, powiedziałam co mysle na ten temat, pokazał on nie raz ze bardzo kocha dziecko, troszczy sie o nie, udowodnił mi, ze to sie zmieniło ( na szczescie bo tez mogłabym z kims takim byc). Powiedziałam, ze musi natychmiast byłej zonie spłacic zaległosci jesli mamy byc razem a sowje zobowiazania płacic na biezaco. I tak tez sie tez stało, nie dośc, ze płaci regularnie, to gdy tulko ma małą u siebie, niczego jej nie brakuje, kupuje jej ciuchy, dba o nia, namawia na dodatkowe zajecia za które zamierza płacić. Wiecv tutaj sie zmieniło na plus. Teraz duga srawa- mieszkanie- on nie ma swojego mieszkania, nie ma nic, i tez mnie to zastyanawiało ze facet 40 letni niczego sie zw zyciu nie dorobił, po prostu chyba mało na czym mu kiedys zalezało, nie chce go tłumaczyc ani usparwiedliwac, bo nie w tym rzecz, nie ma niczego i taki jest gakt, wiec tym samym nie musi płacic rachunków, dokłada sie swojej matce u której zamieszkał po powrocie z Anglii, ale ostatnimi miesiacami jakby żadko tam była, bo mieszkał u mnie. Jesli chodzi o remonty to owszem, za robbote nie wział pieniedzy, za wszystko pozostałe płaciłam ja, wiec chybna jestesmy kwita tak?? On równiez przebvywa w pomieszczeniach gdzie jest teraz miło i przytulnie, korzysta z tego tak samo jak ja i moje dzieci, nie robił teg wyłacznie dla mnie, zreszta sam zaoferował swoja pomioc, ja sciany tez potrafie malowac. Po czesci czuje sie nie halo, aLE PRZEMYSLAŁAM SOBIE TO WSZYSTKO, i Cosekwencjo, ja poki co zamieszkac z nim nie chce, choc i tak prawie ze mieszkamy, a nie chce bo boje sie, ze ja bede go utrzymywac. Gdy wspomniałam tydzien temu na temat pieniedzy i dizelenia sie finansami on stweirdził ze kupuje jedzenia, wiec chyba ok tak?? Tyle, ze jakims trafem ja jedzenie tez kupuję. Ale doszłam do wniosku, ze jego odpowiedz znam, skoro wiec nie dokłada sie, to ja tez mam zwis pod tym wzgledem, po prostu dzwonie do niego i mowie, ze dzisiaj i jutro sie nie widzimy, skoro jak to sam okreslił, nie czuje sie jakby u mnie mieszkała. Jestem złosliwa wiem, ale musze dbac przede wszystkim o mije dzieci i tak jak niektóre dziewczyny napisały, ze on ma po prostu high live, takie tez jest moje zdanie, szczerze powiem, ze chciałabym aby sytuacja była odwrotna, to ja mieszkam u niego i od czasu do czasu wlecę do Lidla i kupię triochę jedzonaka, czyz to nie jest super układ?? Dlatego nie zgodze sie juz na to by przebywał u mnie całymi tygodniami, owszem mozemy sie spotkac na wekend, wtedy moge go traktowac jak gościa, bo czemu nie?? Tylko pytanie kolejne, do czego wiec to prowadzi?? sama nie wiem, zastanawiam sie nad tym, ja musiałam go wychować, wyprowadzic na dobrą drogę, bo on miał jakies dziwne poglady kiedys, sama jego rodzina twierdzi ponoc., ze on sie zmienił. Nie wiem co o tym myslec, kasa nie jest najwazniejsza, na razie dam sobie spokój bo tylko sie nakręcam. Ale na pewno tak tego nie zostawię. Ale jest jeszcze inna sprawa która conajmniej dziwna mi sie wydaje, spotykamy sie prawie dwa lata, on poznał cała moją rodzinę, przyjaciół, znajomych a ja?? Żadnego jego kolegi ( nie zauważyłam żeby w ogole ich miał), jego matke widziałam raz. Z jego strony nie wychodzi tez zadne : mama zaprasza nas na kawe, albo wez dziewczynki i wpadnijce teraz do mnie. Nie zeby mi na tym zależąło, bo nie, ale jakos dziwnie sie czuję, jakies to jest nie swoje, nie tak jak dla mnie powionno to wygladac, ze spotykamy sie ciagle u mnie, jak on ma córkę na weekend, to był czas ze u mnie byli, w koncu ja sie postawiłam, teraz jest z nia u mamy, ale nie powie np przyjedz z dzieciakami, cos porobimy razem, tylko np, wpadniemy do Was np o 18. Wkurza mnie to!! Jak gzdies wychodzimy to do moich znajomych, jak ktos przychodzi do nas, to tez to sa moi znajomi, a jego mama nawet nie widziała moich dzieci. Czy to nie dziwne??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Aweb - Wedlug mnie to taki obraz sie wylania z tego co opisalas: Ty nie chcesz aby on zamieszkal z Toba, bo boisz sie, ze go bedziesz utrzymywac. Jemu, z kolei, taki uklad bez zobowiazan pasuje: jedna noga jest u Ciebie, a druga u swojej matki, finansowo nie doklada sie, cos tam kupi do jedzenia (dla siebie tez by musial gdziekolwiek kupic), nie jest z Toba zwiazany slubem, nie ma tez zadnych zobowiazan wobec Twoich dzieci. No i tak sobie zyje jak motylek, lekko i bez obciazen. Z Toba sie nie afiszuje nigdzie, nie przedstawia Cie do swoich znajomych (napewno takich posiada), a przed swoja matka, widac, gra, ze Ty sie nie liczysz i dla niej sie nie liczysz, skoro ona Ciebie nigdy nie zaprasza, ani on Ciebie ani Twoich dzieci do niej nie prosi. Jak chcesz wiedziec jaki on naprawde jest, to tylko mozesz sie dowiedziec od jego bylej zony - zapytaj ja dlaczego sie rozstali. Bo tak naprawde to niewiele o nim wiesz, skoro przychodzi od przypadku do przypadku. Tacy swoje prawdziwe lico pokazuja dopiero wtedy, jak wszystko jest juz calkiem zaklepane i oni czuja sie pewnie. Dwa lata, to jest spory czas, troche szkoda tego czasu jak na takie zycie z doskoku i nie wiadomo jaka przyszlosc. Jesli bedziesz juz 100 procent pewna, ze on jest w porzadku, ze wlasnie z nim chcialabys spedzic reszte zycia, to musialabys sie zdecydowac: albo wte albo wewte, nie ma takiego czegos jak: przyszedl -poszedl. Czy rozmawialiscie o Waszej ewentualnej wspolnej przyszlosci? I jeszcze cos, jesli on placi alimenty, to pewno ma z czego, pracuje. Nie wiem, moze nie doczytalam tego watku. Kazda kobieta czulaby sie poszkodowana bedac tak traktowana: czyli Ty sie mocno angazujesz, pokazujesz go znajomym, rodzinie, a on Ciebie chowa w kat. Cos tu nie gra. Moze on jeszcze mysli, ze wroci do zony? Kto to wie? Zastanow sie nad wszystkim dobrze. Po dwoch latach znajomosci, jesli jest dobrze, to normalnie ludzie ida do slubu, a nie przychodza na randki i przynosza siatke z zakupami ewentualnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DDA DDD
Zofia Sobolewska - Mellibruda Co trzyma Dorosłe Dzieci Alkoholików w pokoju dziecięcym? Metafora "trzymania w pokoju dziecięcym" trafnie oddaje stan, o którym mówią w czasie terapii Dorosłe Dzieci Alkoholików(DDA). Jest to silne poczucie niemożności uwolnienia się od trudnego, często traumatycznego dzieciństwa. I nie chodzi tu o natrętne wspomnienia, chociaż i one się zdarzają, ale o poczucie silnego związania z przeszłością , nawet wtedy, gdy wspomnienia już wyblakły i wielu faktów i wydarzeń już się nie pamięta. Daje się tu zauważyć zjawisko paradoksalne im dzieciństwo było gorsze, im dziecko bardziej zostało skrzywdzone, tym poczucie "trzymania" jest silniejsze. Zjawisko to może przejawiać się w różny sposób. Czasami DDA ma silną potrzebę mieszkania z rodzicami dopóki oni żyją, nawet, a może właśnie przede wszystkim wówczas, gdy nadal w domu są awantury pijackie. Potrzeba ta jest uzasadniana różnymi przekonaniami , np.: "Muszę z nimi mieszkać, żeby pilnować, by się nie pozabijali." "Od tego zależy zdrowie i szczęście mojej matki" "Powinienem się odwdzięczyć za wychowanie - jest to dług na całe życie." "Mam stały obowiązek wobec nich, bo są moimi rodzicami, nie ma znaczenia, jacy byli." Takie przekonania mogą mieć oczywiście w naszej kulturze także osoby pochodzące z normalnych rodzin. Chodzi tu raczej nie o ich treść, ale o siłę i destrukcyjny wpływ na życie DDA (np.trudności w założeniu i opiekowaniu się własną rodziną). Zresztą poczucie nadmiernego związania z rodzicami może mieć charakter nie przekonania o obowiązku, lecz być uzasadniane chęcią zemsty. Miałam pacjenta, który nie wyprowadzał się z bardzo ciasnego mieszkania rodziców, żeby "udowodnić ojcu, że tak łatwo się mnie nie pozbędzie" a miał już ponad 30 lat. Nie są to odosobnione przypadki. Osoby takie nawet, jeśli mają możliwość samodzielnego zamieszkania, psychologicznie nie są w stanie się wyprowadzić, czasem nawet nie zakładają własnej rodziny. A jeżeli już stworzą nowy związek, to jest on dla nich zdecydowanie mniej ważny od rodziny pierwotnej. Koncentrują się nadal przede wszystkim na tym co się dzieje z rodzicami i ich potrzeby stawiają na pierwszym miejscu, np. bardzo często odwiedzają rodziców lub telefonują do nich, pozwalają się wtrącać w sprawy małżeńskie czy w wychowywanie dzieci, przybierają postawę bycia na żądanie rodziców. Miałam nawet pacjentki, które twierdziły, że matki są dla nich ważniejsze od własnych dzieci -"urodziłam córkę dla matki, żeby mnie wreszcie pokochała". Najczęściej jednak "trzymanie w pokoju dziecięcym" dotyczy bardziej ukrytych, psychologicznych zjawisk, zachodzących w osobowości DDA. W czasie psychoterapii z tą grupą pacjentów często miałam wrażenie, jakby nigdy z tego pokoju nie wyszli, np.:osoby, które w dzieciństwie przeżywały w nocy awantury urządzane przez pijanych rodziców, w życiu dorosłym odczuwają wieczorami lęk, mimo że obecnie nie są przez nikogo atakowane, nadal tłumią złość i nie potrafią odmawiać, choć teraz nie grozi im za okazanie sprzeciwu pobicie, nadal czują się skrzywdzeni nawet w sytuacjach, gdy nikt ich nie krzywdzi ,itd. Właśnie to przeżywanie teraźniejszości przez pryzmat przeszłości jest istotą trudności i zaburzeń DDA. Problemy te występują głównie w dwóch obszarach: kontaktów z innymi ludźmi (interpretowanie sytuacji interpersonalnych, rozumienie, przeżywanie, sposoby kontaktowania się w bliskich związkach) oraz kontaktów z samym sobą (tworzenie obrazu Ja, traktowanie siebie i swoich potrzeb, przeżywanie negatywnych uczuć). Na przykład: -osoba, która doświadczyła przemocy ze strony ojca, w swoim małżeństwie może prowokować nieagresywnego męża, w przekonaniu, że w ten sposób zabezpiecza się przed przemocą, którą uważa za nieuniknioną "wiem, że chcesz mnie uderzyć, tylko spróbuj". - osoba, która była ośmieszana w dzieciństwie, nadal nie lubi siebie, uważa się za głupią, unika sytuacji społecznych lub odgrywa rolę błazna, - osoba, która czuła się odrzucona przez rodziców i obwiniła siebie o to, w życiu dorosłym nadal boi się odrzucenia i w związku pozwala się źle traktować przez partnera "wszystko zniosę, żeby tylko mnie nie porzucił" lub w ogóle nie wchodzi w żaden związek "jestem tak beznadziejna, że i tak nikt mnie nie zechce". Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego mimo ogromnego pragnienia i nowych sytuacji, które niesie dorosłe życie, DDA nie jest w stanie uwolnić się od traumatycznego dzieciństwa? Dlaczego nawet , jeżeli fizycznie odejdzie od rodziców, to nadal nosi "pokój dziecięcy" w sobie i często jakby odtwarza go w teraźniejszości np. wchodząc w przemocowy związek czy źle traktując własne dzieci? Z praktyki terapeutycznej wynika, że DDA często żyją w przekonaniu""nie załatwionej sprawy", bo czegoś nie zdążyli w dzieciństwie zrobić, powiedzieć, wyjaśnić lub dostać. Chodzi subiektywne poczucie, że z ważnymi osobami z dzieciństwa, najczęściej z rodzicami, czegoś istotnego nie domknęli i to coś domaga się zamknięcia. Czują wewnętrzny przymus, żeby na to domknięcie czekać. Często też mają przeświadczenie, że prawa i zasady obowiązujące w dzieciństwie nadal obowiązują "bo świat tak już jest urządzony". Te domagające się dokończenia sprawy mogą przejawiać się w różny sposób jako: - niespełnione oczekiwania (dotyczą tego, czego DDA od rodziców nie dostali (miłości, opieki, uznania, dostatecznej uwagi)) - pamięć o niespełnionych obietnicach rodziców - nie wybaczone krzywdy i płynące z nich czekanie na przeprosiny lub chęć zemsty - poczucie winy i odpowiedzialności za to, co rodzice zrobili i za ich życie - uwewnętrznione przekazy, obowiązki i tajemnice rodzinne (np. "rodzice zawsze są najważniejsi", "rodzice wiedzą najlepiej, co jest dla mnie najlepsze", "trzeba być lojalnym wobec rodziny i nigdy nie mówić o tym, co się naprawdę w niej działo). "Nie załatwione sprawy"(termin wzięty z psychoterapii Gestalt, choć używany tu w nieco innym znaczeniu) nie pozwalają na swobodny wybór postępowania w dorosłym życiu. DDA nie mogą więc żyć w pełni teraźniejszością, bo ciągle coś z tej przeszłości się w nich odzywa i każe czekać na zwolnienie z misji czy roli, którą w dzieciństwie pełnili. Wydaje się, że w przyczynowym mechanizmie tego przeżywania związania z dzieciństwem, dużą rolę odgrywają ślady jakie zapisały się w psychice dziecka w wyniku traumatycznych doświadczeń w rodzinie. Jak pokazują badania, przeżycia te wprowadzają zmiany na poziomie neurofizjologicznym w mózgu dziecka oraz w jego osobowości. Jakkolwiek nie są to najczęściej zmiany patologiczne, nie mniej jednak mają duży i destrukcyjny wpływ na funkcjonowanie człowieka w życiu dorosłym. Kolejne doświadczenia życiowe są przeżywane w kontekście tych śladów dając niejako potwierdzenie nieuchronności cierpienia "taki już mój los", "nie zasługuję na nic lepszego", "zawsze spotyka mnie to samo" i tym samym utrwalają je. O różnych kategoriach destrukcyjnych, nierozwojowych doświadczeń w dzieciństwie alkoholowym pisałam wcześniej (Z.Sobolewska "Odebrane dzieciństwo",2000) więc nie będę ich tu szczegółowo omawiać. Doświadczenia te: przemoc, odrzucenie, atmosfera zagrożenia, nadużycia seksualne, chaos, brak stabilnych wartości i autorytetów, powodują, że wiele podstawowych potrzeb dziecka jest niemożliwych do zaspokojenia. Najważniejsze z nich to: - potrzeba trwałej, pełnej miłości więzi z rodzicami i związana z nią potrzeba bezpieczeństwa, opieki, akceptacji - potrzeba autonomii, poczucia kompetencji i tożsamości. Wydaje się oczywiste, że wymienione doświadczenia w rodzinie alkoholowej, szczególnie przemoc, uniemożliwiają dziecku zaspokojenie potrzeby bezpiecznej więzi, ale też trudno w takiej sytuacji zaspokoić potrzebę autonomii, ponieważ wymagałoby to pozytywnych wzmocnień ze strony rodziców. Rodzice pijący i współuzależnieni nie tylko takich wzmocnień dziecku nie dają, ale wręcz przeciwnie - usiłują uwikłać je we własne problemy. W rodzinie takiej wszystko jest podporządkowane uzależnieniu pijącego rodzica i dziecko raczej ma poczucie bycia "kółkiem w maszynie" czy instrumentem do naprawiania rodziny. Frustrowana jest również potrzeba kompetencji, ponieważ zadania stawiane przed dzieckiem (np.spowodowanie, żeby ojciec nie pił, żeby matka była szczęśliwa, żeby nie było rozwodu, pełnienie roli rodzica itp.) są niemożliwe do wykonania. Dziecko ma stałe poczucie, że nie sprostało wymaganiom, że zawiodło, jest właśnie niekompetentne. Utrudnione jest także zaspokojenie potrzeby tożsamości. Z powodu chaosu w systemie wartości w rodzinie oraz nagradzaniu lub karaniu dziecka w zależności od samopoczucia pijącego rodzica (a nie od zachowania dziecka), nie potrafi ono ocenić czy jest dobre czy złe, czy jest kochane, czy jest O.K. Nie może też zidentyfikować się w pełni ani z rodzicem pijącym, bo ten krzywdzi rodzinę i często się kompromituje ani z rodzicem współuzależnionym, bo ten z kolei często występuje w roli ofiary lub osoby niedostępnej dla dziecka, co budzi współczucie i lęk ale uniemożliwia pozytywną identyfikację. Ponadto w rodzinie alkoholowej podważa się u dziecka zaufanie do własnych przemyśleń, przeżyć, a nawet wrażeń zmysłowych, np. "wcale tego (przemocy ze strony pijanego ojca) nie widziałeś, nie słyszałeś, bo tego nigdy nie było". Dziecko nie ma więc żadnego solidnego odniesienia w budowaniu swojej tożsamości żyjąc stale w przekonaniu, że wszystko, łącznie z nim samym, jest niezrozumiałe i niepewne. Również inne ważne potrzeby rozwojowe dziecka w rodzinie alkoholowej są nie zaspokajane: - potrzeba wolności wyrażania emocji i potrzeb. Podstawowym zakazem rodziny alkoholowej jest "nie czuj". Dziecko ma poczucie, że okazując lęk, rozpacz, gniew czy zgłaszając swoje potrzeby występuje nie tylko przeciw rodzicowi pijącemu ale także przeciwko współuzależnionemu "tak mi jest ciężko i jeszcze ty czegoś chesz". Nieokazywanie uczuć i niezgłaszanie potrzeb jest więc dowodem miłości dziecka i jego lojalności wobec rodziny. - potrzeba spontaniczności i zabawy. Dziecko radzi sobie z traumatycznymi doświadczeniami w rodzinie tak jak jest w stanie i jak zresztą najczęściej się od niego oczekuje - przez silne tłumienie wręcz "zamrażanie" uczuć. Dotyczy to jednak także uczuć pozytywnych. Człowiek "zamrożony" nie umie być spontaniczny i nie potrafi się bawić nawet wtedy, gdy jest do tego okazja. W alkoholowym dzieciństwie w atmosferze zagrożenia i obarczenia zbyt dużą odpowiedzialnością tych okazji nie było zbyt wiele. Radość, zabawa, spontaniczne okazywanie uczuć było nieadekwatnymi reakcjami. Potrzeby w tym zakresie musiały być silnie frustrowane. -potrzeba samokontroli. Potrzeba ta może być w pełni zaspokojona jedynie wtedy, gdy dziecko ma dobry kontakt ze sobą samym, rozumie siebie, wie czym się kierować i ma poczucie wpływu na to, co robi i co się z nim dzieje. W rodzinie alkoholowej warunki te w dużej mierze są niespełnione. DDA często próbuje rekompensować frustrację tych potrzeb przez próby nadmiernej samokontroli (np.osoby z cechami perfekcjonizmu czy osobowości obsesyjno-kompulsywnej) lub paradoksalnie przez dążenie do przeżywania całkowitej utraty kontroli (DDA uzależnieni ). Nie zaspokojone potrzeby nie znikają, choć mogą zostać stłumione i często nie są w pełni uświadamiane. Stanowią źródło energii i motywacji do poszukiwania ich zaspokojenia. Człowiek nie może z nich po prostu zrezygnować, bo potrzeby, o których tu mowa, to nie to, na co dziecko ma ochotę, ale to, co jest każdemu człowiekowi niezbędne do normalnego rozwoju osobistego i zdrowia psychicznego. Dziecko więc, żeby przeżyć, musi, podświadomie, znaleźć sposoby na zaspokojenie tych sfrustrowanych potrzeb lub w inny sposób sobie z nimi poradzić. Rzadko udaje się mu to uzyskać w konstruktywny sposób. Najczęściej na bazie tych sposobów radzenia sobie powstają w osobowości destrukcyjne schematy, które wyznaczają także funkcjonowanie DDA w życiu dorosłym. Powodują wiele zaburzeń i w rezultacie stają się przyczyną wielu problemów życiowych. Destrukcyjne schematy osobowościowe to utrwalone scenariusze przeżywania, myślenia i zachowania, które automatycznie włączają się w określonych sytuacjach i kierują postępowaniem człowieka . W rezultacie osoba powtarza pewien sposób reagowania, mimo szkód, które w konsekwencji ponosi. Możliwość swobodnego wyboru jest tu poważnie ograniczona. Dlatego DDA nie może opuścić dziecięcego pokoju. Czy jest możliwe uwolnienia się od tego , co trzyma w dziecięcym pokoju? Z pewnością uwalnianie się jest procesem i wymaga czasu. Pierwszym krokiem jest odkrycie tego, co trzyma: tych "nie załatwionych spraw" i niezaspokojonych potrzeb. Drugim to zaakceptowanie faktu, że większości z tych potrzeb i oczekiwań nigdy już nie da się zaspokoić, przynajmniej nie w taki sposób i nie przez te osoby, od których tego DDA najbardziej pragnie. Trzecim najtrudniejszym krokiem jest przepracowanie destrukcyjnych schematów osobowościowych, które powstały w dzieciństwie oraz dotarcie i przepracowanie traum z dzieciństwa. Ten ostatni krok jest możliwy do zrobienia tylko w czasie psychoterapii. Jest to trudna droga. Jej celem jest rozstanie się z tym, co trzyma i zrobienie miejsca na nowe przeżycia, potrzeby i więzi. Żeby móc to uzyskać najczęściej konieczna jest psychoterapia, która umożliwi eksplorację traumatycznych przeżyć, zmianę wewnętrznych schematów i doświadczenie bezpiecznej więzi z terapeutą. źródło: http://www.swiatproblemow.pl/2007_11_1.htm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DDA DDD
CD Również inne ważne potrzeby rozwojowe dziecka w rodzinie alkoholowej są nie zaspokajane: - potrzeba wolności wyrażania emocji i potrzeb. Podstawowym zakazem rodziny alkoholowej jest "nie czuj". Dziecko ma poczucie, że okazując lęk, rozpacz, gniew czy zgłaszając swoje potrzeby występuje nie tylko przeciw rodzicowi pijącemu ale także przeciwko współuzależnionemu "tak mi jest ciężko i jeszcze ty czegoś chesz". Nieokazywanie uczuć i niezgłaszanie potrzeb jest więc dowodem miłości dziecka i jego lojalności wobec rodziny. - potrzeba spontaniczności i zabawy. Dziecko radzi sobie z traumatycznymi doświadczeniami w rodzinie tak jak jest w stanie i jak zresztą najczęściej się od niego oczekuje - przez silne tłumienie wręcz "zamrażanie" uczuć. Dotyczy to jednak także uczuć pozytywnych. Człowiek "zamrożony" nie umie być spontaniczny i nie potrafi się bawić nawet wtedy, gdy jest do tego okazja. W alkoholowym dzieciństwie w atmosferze zagrożenia i obarczenia zbyt dużą odpowiedzialnością tych okazji nie było zbyt wiele. Radość, zabawa, spontaniczne okazywanie uczuć było nieadekwatnymi reakcjami. Potrzeby w tym zakresie musiały być silnie frustrowane. -potrzeba samokontroli. Potrzeba ta może być w pełni zaspokojona jedynie wtedy, gdy dziecko ma dobry kontakt ze sobą samym, rozumie siebie, wie czym się kierować i ma poczucie wpływu na to, co robi i co się z nim dzieje. W rodzinie alkoholowej warunki te w dużej mierze są niespełnione. DDA często próbuje rekompensować frustrację tych potrzeb przez próby nadmiernej samokontroli (np.osoby z cechami perfekcjonizmu czy osobowości obsesyjno-kompulsywnej) lub paradoksalnie przez dążenie do przeżywania całkowitej utraty kontroli (DDA uzależnieni ). Nie zaspokojone potrzeby nie znikają, choć mogą zostać stłumione i często nie są w pełni uświadamiane. Stanowią źródło energii i motywacji do poszukiwania ich zaspokojenia. Człowiek nie może z nich po prostu zrezygnować, bo potrzeby, o których tu mowa, to nie to, na co dziecko ma ochotę, ale to, co jest każdemu człowiekowi niezbędne do normalnego rozwoju osobistego i zdrowia psychicznego. Dziecko więc, żeby przeżyć, musi, podświadomie, znaleźć sposoby na zaspokojenie tych sfrustrowanych potrzeb lub w inny sposób sobie z nimi poradzić. Rzadko udaje się mu to uzyskać w konstruktywny sposób. Najczęściej na bazie tych sposobów radzenia sobie powstają w osobowości destrukcyjne schematy, które wyznaczają także funkcjonowanie DDA w życiu dorosłym. Powodują wiele zaburzeń i w rezultacie stają się przyczyną wielu problemów życiowych. Destrukcyjne schematy osobowościowe to utrwalone scenariusze przeżywania, myślenia i zachowania, które automatycznie włączają się w określonych sytuacjach i kierują postępowaniem człowieka . W rezultacie osoba powtarza pewien sposób reagowania, mimo szkód, które w konsekwencji ponosi. Możliwość swobodnego wyboru jest tu poważnie ograniczona. Dlatego DDA nie może opuścić dziecięcego pokoju. Czy jest możliwe uwolnienia się od tego , co trzyma w dziecięcym pokoju? Z pewnością uwalnianie się jest procesem i wymaga czasu. Pierwszym krokiem jest odkrycie tego, co trzyma: tych "nie załatwionych spraw" i niezaspokojonych potrzeb. Drugim to zaakceptowanie faktu, że większości z tych potrzeb i oczekiwań nigdy już nie da się zaspokoić, przynajmniej nie w taki sposób i nie przez te osoby, od których tego DDA najbardziej pragnie. Trzecim najtrudniejszym krokiem jest przepracowanie destrukcyjnych schematów osobowościowych, które powstały w dzieciństwie oraz dotarcie i przepracowanie traum z dzieciństwa. Ten ostatni krok jest możliwy do zrobienia tylko w czasie psychoterapii. Jest to trudna droga. Jej celem jest rozstanie się z tym, co trzyma i zrobienie miejsca na nowe przeżycia, potrzeby i więzi. Żeby móc to uzyskać najczęściej konieczna jest psychoterapia, która umożliwi eksplorację traumatycznych przeżyć, zmianę wewnętrznych schematów i doświadczenie bezpiecznej więzi z terapeutą. źródło: http://www.swiatproblemow.pl/2007_11_1.htm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yeez ❤️ Bardzo mi przykro z powodu choroby twojego meza. Ale wierze, ze operacje uda sie swietnie i maz szybko powroci do zdrowia. Trzymaj sie dzielnie. Bede czekac na dobre wiesci od ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Spamer - na drzewo! Cytat z artykulu DDA: "...podważa się u dziecka zaufanie do własnych przemyśleń, przeżyć, a nawet wrażeń zmysłowych, np. "wcale tego (przemocy ze strony pijanego ojca) nie widziałeś, nie słyszałeś, bo tego nigdy nie było". Dziecko nie ma więc żadnego solidnego odniesienia w budowaniu swojej tożsamości żyjąc stale w przekonaniu, że wszystko, łącznie z nim samym, jest niezrozumiałe i niepewne." Bardzo dobrze pamietam implikacje w/w zaprzeczania ze cos mialo miejsce (u mnie akurat nie bylo to zwiazane z alkoholem, ale sa przeciez inne formy dysfunkcji). Bardzo dlugo we mnie siedzialy i dopiero od niedawna mam tego swiadomosc i umiem to nazwac. Wyrazaly sie m.in. udawaniem ze wiem mniej niz w rzeczywistosci, ze nie widzialam czyjegos dranstwa (mimo iz widzialam i wiem ale boje sie o tym wspomniec bo osoba ktorej to dotyczy moze mnie za to skrzywdzic albo wyprzec sie a ja wyjde na klamce), ze czegos nie umiem (jak przyznam sie ze umiem to tez sie naraze bo wyjdzie ze wiem wiecej niz ktos kto jest silniejszy ode mnie i moze sie za to na mnie odegrac). Albo zostane wysmiana, wyszydzona co tez wiaze sie z cierpieniem. Lepiej wiec udawac ze nie widze i nie slysze, jestem wtedy bezpieczna. Bo wiem, ze silniejsi ode mnie nie zycza sobie bym widziala i slyszala o ich slabosciach i grzeszkach - i dopoki bede slepa i glucha na to - dopoty jestem bezpieczna choc i to nie jest pewne. Z punktu widzenia czlowieka normalnego takie myslenie to jakis paradoks - teraz ja tez to widze, ale przebywanie z ludzmi dysfunkcyjnymi w poczatkowych latach naszego zycia rodzi przekonanie ze swiat taki wlasnie jest bo nie masz innego punktu odniesienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ogladalam wczoraj film do ktorego nie mialam specjalie przekonania na poczatku, ale teraz moge go Wam polecic z czystym sumieniem. Ma tytul "Exhibit A" i jest produkcja niezalezna, niskobudzetowka z UK. Odstraszyla mnie troche modna ostatnio konwencja "zywej kamery" (jak czegos za duzo to i swinia nie zezre) ktora jest sukcesorem slynnego "Blair Witch", "Cloverfield", "Paranormal Activity" itp (wlasciwie powinnam wspomniec "Man Bites Dog" na poczatku ;)). Ale przejdzmy do rzeczy... "Exhibit A" opowiada - okiem kamery nastolatki rejestrujacej zycie ich rodziny - o stopniowym pograzaniu sie w szalenstwie ktore jest wynikiem klamstwa i niedopowiedzenia. Ojciec rodziny probujac udawac ze wszystko jest w porzadku naraza na ogromne straty budzet rodzinny - a gdy prawda wychodzi na jaw - zachowuje sie jak zwierze zapedzone w kat - staje sie ekstremalnie agresywny "broniac sie", narusza prywatnosc kazdego z domownikow nazywajac to uwolnieniem od prawdy (bo jego postepek zostal wykryty wiec probuje robic to samo, z tym ze male sekrety kazdego z domownikow nie burza stabilizacji i bezpieczenstwa rodziny). Konczy sie to tragedia... Po projekcji pomyslalam ze wlasnie tego zawsze sie balam w ludziach - odkrycia im prawdy o ich postepkach i ich krzywdzacym wplywie na zycie innych. Podswiadomie zawsze sie balam ze reakcja bedzie skrajna agresja poprzedzona doszukiwaniem i wyolbrzymianiem moich bledow i malych tajemnic (ktorymi przeciez nikomu wiekszej krzywdy nie wyrzadzilam). Czyli ten film odebralam niejako osobiscie - i obudzil wew mnie ow lek o ktorym tutaj powyzej pisze... Pamietam go z dziecinstwa. Bylam swiadkiem wielu podlosci ktore musialam, dla wlasnego bezpieczenstwa i dobra, zachowac dla siebie. Z czasem stalam sie dla rodziny persona non grata i chocbym nie wiem co powiedzlala i nie wiem jak silne dowody przedstawila - niewiele by to dalo procz oskarzenia ze dzialam na szkode rodziny i ze jestem podla z natury...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yezz 😍 Trzymam kciuki za męża, bardzo mocno. Consekwencja 😍 Oneill 😍 Dawno mnie tutaj nie było, czasami tylko podczytuję. Widzę, że ostatnio tutaj spokój, co mnie bardzo cieszy. U mnie constans, czyli już bardzo długo dobrze i spokojnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
spowodowana przez jednego chorego skurwysyna .... i jedna chora idiotke. Zauwazcie, ze matka mowi, iz to ojciec urzadzil chlopcu straszne zycie. O swojej odpowiedzialnosci ani slowa. Jakiez to typowe dla chorych cierpietnic. Mam nadzieje, ze w jury znajdzie sie ktos rozsadny i uniewinnia tego chlopca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×