Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

Aagaaa Dzięki :) Jak tak czytam wcześniejsze wpisy z pierwszej części topiku czy nawet z trzeciej to widać różnicę we wpisach. Jakaś cisza tu zapanowała poza waszym przegadywaniem się :) Ewa w Raju Byłam u prawnika. Powiedział mi, że muszę założyć exowi sprawę o uznanie ojcostwa ( jeli się nie przyzna to wiadomo będzie robił testy DNA), ustalenie wysokości alimentów, pozbawienie praw do dziecka, doradził mi jeszcze, że mogę starać się o alimenty za lata wstecz. To raczej mało prawdopodobne, że dostanę, ale przy okazji można wypisać. Mam sobie znaleźć świadków, którzy potwierdzą, że z nim byłam i to jego dziecko. Prawnik pomógł mi częściowo napisać pismo do sądu, ale muszę sama jeszcze opisać nasz związek i to dlaczego chcę go pozbawić praw o dziecka. Powiedział mi też, że jest taka możliwość, że mu te prawa zostawią, ale po tylu latach jest duża szansa na to że mu je zabiorą - stwierdził, że warto zaryzykować :) Także pomału wezmę się za pisanie '' pozwu '' :P Tak jak piszesz nie biorę jego słów do siebie bo co innego mówi, a co innego robi. Staram się być ostrożna i wyłapywać takie jego zachowania. Np. niby nie chce ze mną być, a umówił się na oglądanie domu na sprzedaż i koniecznie musiałam jechać pooglądać. Tylko po co mam oglądać? To są takie sprzeczne sygnały i się gubie przez to. U mnie przytulenie coś znaczy. Ja nie byłabym w stanie przytulać kogoś na kim mi nie zależy. Może patrzę na to swoją miarą i to że ja nie mogę tak bez uczucia to nie znaczy, że on nie może. Ciężko unikać takiej sytuacji. Śpimy razem w jednym łóżku. Ogólnie to wszystko wygląda jak wcześniej tylko jest spokojniej, choć czasem ma jakieś jazdy. Ja chyba nawet jak głośno i wyraźnie słyszę, że to ''przyzwyczajenie'' to wypieram to co on mówi i wmawiam sobie, że może tak nie jest. Może mówi na złość bo on taki jest. Wiem żałosne:P Próbuje się nastawiać, że prawdopodobnie będę sama. Zbliża się koniec listopada, a ja wątpie, że się wyprowadzi. Choć kto to wie. Co do tego rzucania nałogu to ja zdaje sobie sprawę z tego że to choroba i nie będzie lekko. Chciałabym, żeby wszystko się wyjaśniło i żebym miała to już za sobą cokolwiek ma się stać. Żyje w takim zawieszeniu i ciężko mi ruszyć z miejsca. Choć staram się małymi kroczkami. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na jakim etapie rozwoju jestem myślę, że coś pomiedzy pierwszym a drugim, z małą przewagą na pierwszy. A tak w związku byłam/ jestem na etapie wyznaczania granic. Tylko po takich słowach z jego strony nie wiem jak mam się zachowywać. Dalej mi siedzi w głowie nadzieja, ale nie narzucam się. Z tym przytulaniem to nie chodziło mi o takie 10 sek przytulenie. Tylko, że np gdy leżymy w łóżku to on się do mnie przytula i tak leżymy cały czas, głaska mnie, myzia itp ;) Dlatego pisałam, że co innego mówi a okazuje uczucie sam od siebie. Przynajmniej w moich oczach to wygląda jak uczucie, ale może się mylę. Dziwi mnie też to, że starał się cos pomagać w domu, a nigdy nie chciał tego robić. Ogólnie troszkę sie zmienił na moją korzyść. Zresztąja tez się trochę zmieniłam. Spać mogę co najwyżej z Małą w łóżku. Zobaczymy jak to się potoczy. Jeśli nic już nie będzie się starał, będzie mnie olewał to się przeniosę do Małej o ile sam wcześniej się nie wyniesie z domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gingerbread new
W moim odczuciu ktoś pijany albo najarany wypisywał tu swoje wielkie madrosci zyciowe skierowane szczególnie do turkuska. Z pijanym sie nie dyskutuje, ale tego niestety nie widać za monitorem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wolność i wewnętrzny spokój
"... co tu jest grane?" Kolejna runda walki sił dobra i zła :) Zaraz potem wpiszę się swoim nickiem stałym - próżno go szukać w tym temacie (no chyba że moderatorzy coś przeoczyli). Akceptując to, że istnieją złośliwe pomarańcze istniały od zarania Kafeterii, jak istnieją od zarania dziejów huby i jemioły na drzewach, pozostaje tylko się wycofać. Może za wcześnie, może ... nie wiem :) Jak można otwierać się w takiej sytuacji, gdy ci, co jeszcze mostu nawet nie widzą - krytykują tych, którzy przeszli przynajmniej połowę? Nie mówiąc o tych, którzy przebyli całą droge... Dziękuję, Eutenio! 🌻 Turkusku, gdziekolwiek będziesz, życzę Ci odnalezienia równowagi wewnętrznej. Nauki Wschodu są do tego jednym z kluczy ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No cóż, pomarańczku, przed tobą kupa roboty - Google są twoim przyjacielem :D🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa w Raju Heheheh z ta chorobą sierocą uśmiałam się :) Ja lubię przytulać się i być przytulana, ale tylko przez osobę którą kocham. Jeśli chodzi o jakieś przyjacielskie przytulanki itp to nie mam takiej potrzeby wręcz przeciwnie. Z tym tuleniem to chodziło mi bardziej o to w jaki sposób on mnie przytula, że po takim przytulaniu mam wrażenie. że coś tam jednak czuje do mnie. Czasami jak mi źle to moja mała tuli się do mnie też pomaga trochę :) Masz racje dużo we mnie napięcia i emocji, ale nie mam takiej potrzeby na płacz. Dawniej dużo płakałam przez M teraz wcale. Chyba, że coś naprawde się wydarzy bo tak bez powodu to nie. Co do okazywania cierpienia to ja go nie ukrywam przed innymi, umię o tym rozmawiać. Póki co nie znalazłam jeszcze żadnego hobby, ale pracuje teraz po 11 godz więc nie ma czasu za bardzo, ale myśle nad tym. Prawdobodobnie zapisze się na zoombe żeby trochę się wyszaleć :) haha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gingerbread new
Myślę, ze można tutaj doszukać się pewnych analogii, dlatego wklejam. „Widzisz ... życie z alkoholikiem (mój dopisek z człowiekiem uzależnionym, niedojrzałym emocjonalnie, człowiekiem, którym silnie sterują jego mechanizmy obronne...) jest jak gra w szachy. Przy czym arcymistrzem jest alkoholik, a Ty jego sparring-partnerem. W grze w szachy chodzi o to, aby "unieruchomić" króla przeciwnika. Doprowadzić do sytuacji, w której nie będzie miał żadnego ruchu, który byłby w stanie ocalić jego najważniejszą figurę przed "zbiciem". Ten stan nazywa się matem. Alkoholikowi chodzi o to, aby zamatować swoją ofiarę najmniejszym kosztem. W tym celu często poświęca różne swoje pionki, figury, aby wciągnąć Cię w pułapkę i doprowadzić do sytuacji, w której on uzyska przewagę pozycyjną. W naturę tej gry są wpisane straty. Zbija się pionki, figury lekkie, figury ciężkie, ... Nie da się grać w szachy nie ponosząc strat oraz ich nie zadając. Zwykle, szczególnie u niezbyt doświadczonych graczy, partia się kończy gdy na szachownicy nie pozostaje prawie nic figur ani pionków. Spustoszenie, które dokonało się w czasie tej gry jest praktycznie nieodwracalne. Dokładnie tak samo wygląda gra w życie wspólne z alkoholikiem. Zwykle wygrywa arcymistrz, dożywając do końca swych dni bez zmiany swojego postępowania, czasem doprowadza się do sytuacji patowej, a jedynie w nielicznych wypadkach udaje się wygrać sparring-partnerowi. Zawsze jedna towarzyszą temu ogromne straty na szachownicy życia. ( rozwód, rozstania, DDA, DDD ) Podobnie jak w szachach, każdy doświadczony gracz jest w stanie przewidzieć wiele ruchów naprzód. Wie jak zagra jego przeciwnik, gdy on wykona jakiś ruch. Wie co będzie potem, jakie będą tego konsekwencje. Na początku, czy w środku gry nie wie się jak cała partia będzie przebiegać, bo zawsze gdzieś w końcu któraś ze stron popełni jakiś błąd, zmęczona długim czasem rozgrywki. Wygrywają jednak zwykle arcymistrzowie. Jest jednak pewna różnica między grą w szachy, a życiem z alkoholikiem. Aby móc dobrze grać w szachy, potrzebna jest trzeźwa (nomen omen) ocena sytuacji na planszy, własnych możliwości, możliwości przeciwnika. Współuzależnione kobiety zaś nie myślą trzeźwo, więc zawsze przegrywają. Przegrywają wiele lat ze swojego życia. Szachista w ważnej rozgrywce nie słucha sugestii swojego przeciwnika dotyczącej tego jak powinien zagrać, bo wie, że ten go chce zwieść. Gdy szachista usłyszy radę co do tego jak powinien w tym momencie zagrać od kogoś, kto ma większe doświadczenie niż on w tej grze, zwykle słucha tej rady, bo wie, że tamten widzi i wie więcej niż on. Współuzależnieni zaś nigdy takich rad nie słuchają. Nie słuchają bo liczą na cud. Na to, że akurat oni go doświadczą. I zdarza się, że doświadczają. Nigdy jednak wtedy, gdy na szachownicy stoją jeszcze jakieś jego wartościowe figury do zbicia. Cud może nastąpi dopiero wtedy, gdy wszystko stracisz - Ty i on. A i to rzadko. Wtedy zacznie się nowa partia. --------------------------------------------------------------------------------------------------------- A szanse dawane alkoholikom? Jest ich wiele. - pierwsza, - druga, - trzecia, - jeszcze jedna, - jeszcze jedna, - jeszcze jedna, - kolejna, - ostatnia, - naprawdę ostatnia, - ta już naprawdę ostatnia, - jak już tym razem nie dotrzyma obietnic, to więcej nie będzie prosił, - wie, że wszystko jego wina i wszystko zawalił, ale błaga o ostatnią, - wie, że nie potrafi dotrzymać obietnicy, ale jak mu nie dasz ostatniej szansy skończy z sobą, - teraz już naprawdę skończy, - jest nikim, jest bydlęciem, ale błaga o ostatnią, - ..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eutenio, nie wydawaj na ksiazke, gdzies powinnam miec ebooka albo jakies info o w/w. Zostaw sobie te pieniazki na swieta. ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie ta ksiazka, jak i pozniejsza "Bradshaw On: The Family" ogromnie pomogla. Ale musze ostrzec, ze ciezko sie ja czyta. Sa momenty, kiedy nie jestes w stanie czytac dalej, tak ogromny jest bol. Ale ten wlasnie bol trzeba przetrwac, przecierpiec by moc rozpoczac proces zdrowienia. Pamietam taki kwestionariusz, pytania - na wiele nie bylam w stanie odpowiedziec. Dopiero po jakims czasie. Lektura Bradshawa pokazuje nam, ze zdrowiec mozna tylko poprzez cierpienie, ze rany z dziecinstwa musza zostac "odcierpiane", wyplakane - dopiero wtedy stajemy sie zdrowi i mozemy zostawic owe traumy za soba. Mnie zas sie powoli udaje z moimi pracami, wychodze na rynek i podobaja sie, ludzie kupuja, sa juz zamowienia nawet. Nie na jakas wielka skale ale jak na poczatek mam ogromna satysfakcje. Finansowo juz zwrocily mi sie materialy. Wystawiam sie w 3 galeriach, szukam innych miejsc. Na razie chce tutaj jakies sukcesy osiagnac zeby pojsc dalej, np do wiekszego miasta. Beda kiermasze przedswiateczne i galeria w Mallow bedzie miec swoje stoisko, duzo moich bozonarodzeniowych prac (pudelka, butelki-karafki, sloiki, pojemniki, podstawki, zawieszki itp). Okazuje sie tez, ze mam fajnych sasiadow, mlode malzenstwo Lotyszow z 2-letnim chlopczykiem, spodziewaja sie drugiego dziecka. Bardzo spokojni, nie imprezowi, niepalacy i niepijacy. Obawialam sie, ze skoro gosciu nie sprzedal tego domu to wynajmie jakims typom spod ciemnej gwiazdy, bo wlasnie moi przyjaciele z Limerick maja takich szemranych sasiadow za sciana. A ja sobie spokojnie zyje, bez stresow, bez toksyka - pewnie, ze sa rozne problemy ale nie na taka skale jak kiedys. I inaczej juz do nich podchodze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ... ewy
gdy 4 lata temu przerabialysmy te ksiazke na tym topiku, to ty wtedy bylas jej ostra przeciwniczka :D, mowilas, ze nie nalezy wracac do dziecinstwa i bo bylo minelo. piepszylas o milosci i gwiazdach i jak tylko ty mozesz miloscia swa pomoc cierpiacym. nagle stajesz sie promotorem czegos co wedlug ciebie bylo zle nie tak dawno.. jak mozna ci ufac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewka i tak już topik
zniszczyła :O Nie widzicie tego? Tyle fajnych dziewczyn odeszło a topik zupełnie zmienił swój charakter. To już nie to co było. Tak właśnie działaja toksycy - niszczą wsystko wokół. Szkoda!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewka z drzewka
widze ze dobrze trafiłam , popieprzone związki macie. Myślałam ze tylko ja nie umiałam stworzyc rodziny. krotko o mnie - licząc na to ze mnie ocenicie szczerze i powiecie gdzie był bład. Staż 26 lat, dwójka dzieci - córka już na swoim - mieszka z chlopakiem , skonczyła studia - jest ok. Synek na studiach - drugi rok - tez mieszka poza domem. My zostalismy sami w domu. nie jeste to łatwe - tym bardziej ze wiecej nas dzieli niz lączy. Z mezem nie spię od chyba 10 lat. Miałam problemy ze zdrowiem , nie mogłam spac, okazało sie ze to depresja( ale to juz poźniej) . Zeby nie budzic go - on jest skowronkiem - idzie spac o 21 ( maks) a ja typową sową . I tak to sie zaczeło. Ale z jego strony nie było zadnych namawiań mnie na wspólne łóżko.Czasami tylko jak ja sie czegoś od niego domagałam - mówił to Ty poszłaś . I miał rację. Ale tak sie zdarzyło - bo jesli ja w koncu mogłam spac i szłam do wspólnego łozka o 24 to on sie wkurzał ze go budze, ze sie wierce. Wiec tak to śmiercią naturalną umarło - to wspolne spanie. Ale to tylko szczegół. Mój mąż - to iego zdaniem chodzący ideał. Nie pije, nie zdradza, stara sie o pieniadze na dom, nie wydaje na nic. Oszczedza dla dzieci. I taki jest faktycznie. Ale nic poza tym . Juz nie pamiętam kiedy wspólnie gdzies byliśmy. On nie potrzebuje ludzi, męczą go. Do domu tez za bardzo zapraszać nikogo nie mogę, bo dłuższa wizyta koleżanki kończy się karą dla mnie - mój Pan sie obraża i nie rozmawia np 2 tygodnie. Nie ma przyjaciół ani kolegi z którym mógłby wyjśc na piwo. Jest ciągle zmęczony a w domu jedyną rzeczą którą robi jest dbanie o opał -czyli porąbanie drzewa i wniesienie go do piwnicy. Palę w kominku cały tydzień ja- bo wczesniej wracam z pracy. No jeszcze zmywa po sobie naczynia i wyciera szmatką ( taką swoją ulubioną) podlogę w kuchni. Nie wazne ze ja przed chwilą wszystko posprzątałam - i tak jedzie tą swoją trasą na szmacie. Kiedyś mnie to wkurzało niebotycznie , teraz juz sie z tego smieję. Jego praca jest strasznie odpowiedzialna a ja to tam sobie chodze tylko dla przyjemnosci do pracy. A tak naprawde to zarabiam tak jak on i nie robie z tego halo. Pracujemy oboje umysłowo wiec bez przesady - stres równo nas zjada. Nigdy mnie nie przytuli, nie lubi wręcz jak przypadkiem go dotykam na wspolnej kanapie przy ogladaniu telewizji. Jesli są okresy "normalne" to ja jestem szczęsliwa jakbym milion wygrala ale zdarza sie to bardzo rzadko . ostatnio nie rozmawialismy 4 miesiące. próbowałam kilka razy ale w koncuy tez mam swoj honor. Zeby bylo ciekawie to z synem tez nie gadał. Teraz tez po miesiecznej Idylli znowu w piątek cos go walneło. pewnie nie tak sie odezwałam albo cos... Był własnie synek i tez z nim nie rozmawiał. Dzieciak powiedział ze nie chce mu sie przyjezdzac to takiego domu - i wcale sie nie dziwie. marudze duzo ale to całe moje głupie zycie do opowiedzenia jest. Powiedzcie gdzie był bład? Cos sie jeszcze na stare lata da uratowac. Bo ja juz jestem choler..e zmieczona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Ewka z drzewka
Pierwsze skojarzenie jakie miałam po przeczytaniu tego co opisałaś to - bez urazy - " Dzień Świra".:) Myje podłogę według utartej trasy, zawsze tą samą ściereczką, chodzi spać o 21, nie lubi dotyku, nie ma kolegów ani potrzeby zapraszania ludzi...? Jeśli jeszcze powiesz, że ma swój ulubiony kubeczek i naznaczoną łyżeczkę do mieszania herbaty - siedem razy w prawo i osiem razy w lewo - no to świruje nie gorzej od Kondrata. To nie Twoja wina, nie popełniłaś żadnego błędu. Facet ma kompulsje i cierpi na nerwicę natręctw. Dobrze dla Ciebie, że potrafisz się śmiać z jego zachowań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa z drzewka.... dbaj o siebie i o swoj wewnetrzny spokoj. W kazdym wieku i o kazdej porze mozna cos zmienic. Pomysl tylko co bys chciala zmienic, i jak to osiagnac. Zaznaczajac, ze jego nie zmienisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Malwa26
Ewka z Drzewka - Widac z tego, ze wasz zwiazek po prostu nie istnieje. Jesli nie masz zadnego zwiazku z facetem (pardon - z tzw. mezem), to co stoi na przeszkodzie, aby sie po prostu rozwiesc? Dzieci juz macie dorosle, syn, jak piszesz, nie chce do takiego domu przychodzic, wiec mysle, ze lepiej samej jak z takim kims. Za daleko zaszlo, za daleki juz dystans miedzy wami, aby znow sie zblizyc. Nie ma co sie zastanawiac nad przeszloscia i stawiac sobie pytania - jaki blad popelnilas. Ludzie popelniaja bledy i dalej sie kochaja, przytulaja do siebie, ciesza swoja obecnoscia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Turkusku.... ❤️ bede za Toba tesknic. oby Ci bylo jak najlepiej, gdziekolwiek jestes i bedziesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziekuję ,że jesteście
Eutenio ja tez już się nie udzielam .Zajęłam tu i teraz. Jesteś w pewien sposób mi bliska , krucha , delikatna , wzruszająca.Dziękuję ,że mogłam cie poznać.I trzymam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Babilon
do Ewki z drzewka czytając to co piszesz to jak bym widziała swoje małżeństwo, właśnie ostatnio miałam jazdę jak wróciłam ze spotkania ze znajomymi z poprzedniej pracy..... wiedział z kim i gdzie idę, nie wyrażał wcześniej żadnego sprzeciwu..... jak wróciłam do domu o 1 w nocy to miałam zamknięte drzwi, że od zewnątrz nie mogłam otworzyć ich kluczem, ponieważ mieszkamy w domu a nie w bloku stałam pod drzwiami ok. 40 minut, jak mnie łaskawie wpuścił to potrzaskał mnie po głowie wrzeszcząc, że wracam jak k...a do domu, że się kindrzę nie wiadomo z kim.... jesteśmy po ślubie 10 lat, mamy 2 dzieci i to było w czasie mojego małżeństwa drugie takie wyjście ze znajomymi, pierwsze było rok temu i wtedy nie było żadnego problemu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Babilon... co masz zamiar z takim potraktowaniem Ciebie zrobic? Granica zostala naruszona. Nie wracasz tak codziennie, wiedzial, ze masz spotkanie. Nie mozna pozwalac na takie wyzywanie i rekoczyny. Raz tak pozwolisz, to niestey dajesz przyzwolenie na takie traktowanie caly czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Etunia,... brawo. najgorzej to stac w miejscu. Pozdrwiam Cie goraco i sciskam mocno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewka z drzewka
Cześć kobietki:) Macie rację - dzień świra dokładnie. Kubeczek ma swój, chociaż potrafi wypić z innego.A szmatka - to rytuał cały- musi zawsze być na swoim miejscu równo powieszona. Jeszcze np . zamykanie drzwi na noc- dwa razy , potem znowu otwiera bo moze sie klucz nie przekręcił, i znowu trzask trzask dla pewności. Dochodzi zakręcanie butli z gazem - nie mamy przewodowego - tak mi zakręca ze rano zeby właczyc to muszę całej siły używać zeby zawór odkręcić. On to nazywa - niemieckim porządkiem - ja raczej świrowaniem. Do Babilon - ja tez juz stałam przed drzwiami - tylko ze wróciłam o 21!! I jestem 26 lat po ślubie. mój to jeszcze zrobił dobrze- bo zostawił otwarte drzwi do łapacza wiec gdybym wróciła później to bym nie marzła :) tekst tez był taki - pijaczka wróciła. A ja wypilam z dziewczynami z pracy jedno piwo! A wychodzę na takie wypady z częstotliwością raz na pół roku. Szaleństwo normalnie! Nie rozwiodę się z nim , bo jestem za duży tchórz. Zresztą po co? Mam gdzie mieszkać, dzieciaki mają dokąd przyjechać. mam swój ogródek i jakiś tam mały komfort. A ze facet jakiś chodzi po domu - to i raźniej :) Zdarza się ze rozmawia wiec da się żyć. A że jest tak byle jak... coż mogło być gorzej. Ponarzekać mozna i tyle. Pozdrawiam Was mocno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do eutenii
nie znam ani jednej osoby, ktora miala gleboki uraz w dziecinstwie, aby bez przerobionego dziecinstwa zyla szczesliwie tu i teraz. co jakis czas pojawia sie czkawka i za kazdym razem ostrzejsza. wchodzimy w zwiazki gowniane dlatego, ze dziecinstwo nas w je pcha. ale moze tobie sie uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ... ewy
jak zwykle steki banalow w twoim wydaniu: Twoja droga jest Twoja. - dobrze,ze nas poinformowalas, bo juz myslalam, ze to twoja ta droga. Masz prawo ŻYĆ. - jak to ladnie z twojej strony, ze dalas jej to prawo. jaka ty szlachetna jestes, nie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ... ewy
ach, pisalas imiennie. przez to banal przestal byc banalem. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siódemeczko kochana
Niech Ci się wiedzie! Nie myślałam, że tu jeszcze kiedykolwiek zaglądne, a tu coś mnie tknęło - no i patrz :D Masz ode mnie, jak lubisz bajki - ta jest nieco inna, głebsza że tak powiem ale cudowna w swoim przeslaniu http://www.youtube.com/watch?v=-eaVOYizc80 "Jestem w rzece... i niech ona mnie niesie..." Trzymaj się, dzielna kobitko! n_c_b (hasła zapomniałam, niestety)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×