Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

Paulina 🖐️ Manipulowanie dzieckiem to chyba juz norma przy kazdym prawie rozwodzie. Im bardziej niezrownowazony facet tym ostrzejsza manipulacja. Po prostu musisz przez to przejsc jak przez grype. Pogadaj moze z twoim psychologiem o tym jak rozmawiac z twoim synem i jak sie zachowywac, aby skutki tych manipulacji byly jak najmniejsze. A moze twoj syn tez powinien isc do psychologa dzieciecego? W koncu na pewno przezywa bardzo to co sie dzieje miedzy mama i tata. Rozwod czy nie rozwod. Moze zaczac obwiniac siebie. Jestes madra dziewczyna ... na pewno wymyslisz cos, aby chronic swojego syna i siebie. Trzymaj sie dzielnie. Kciuki zaciskam na twoja intencje. Bedzie dobrze. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość serca
A może miłość zeszła nam na codzienność i straciliśmy nad nią kontrolę? Może miłość mylimy z "byciem ze sobą"? I jeśli nam coś nie pasuje, to po prostu wyrzucamy ją z głowy i z życia. Bo z serca przecież podobno się nie da!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość serca
Czasem nagle smutniejesz, a ja nie wiem wtedy, co mam ze sobą zrobić. Założyć czerwony nos z gąbki, zaśpiewać, czy w ogóle nie wydobywać z siebie żadnego dźwięku. Powiedzieć Ci, ze życie toczy się dalej, czy usiąść obok Ciebie i milczeć. Śmiać się nawet, gdy nic ciekawego się nie dzieje, czy płakać razem z Tobą, bo łzy same cisną mi się do oczu. I naprawdę...naprawdę najciężej będzie mi teraz powiedzieć co czuję, i że oddałabym wszystko za Twój uśmiech. I właśnie w takim momencie jak zwykle nie będę w stanie powiedzieć Ci, że... Mogłabym powiedzieć Ci wiersz, albo stanąć na rękach. Mogłabym założyć dwie różne skarpetki, bluzkę na lewą stronę albo wsiąść do złego autobusu.Mogę też zrobić Ci kubek gorącej kawy. Robię go codziennie, stoi w kuchni do późnego wieczora. Potem wylewam go do zlewu, żeby móc w tym samym kubku zrobić Ci kawę jutro. To się chyba nazywa tęsknota. Mogłabym jeszcze pomalować sobie twarz farbkami i wyjść tak na spotkanie z Tobą, by życie wydało Ci się bardziej kolorowe. Ale nie zrobię tego wszystkiego. Bo już nie wiem, kiedy Ci smutno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Są ludzie, których kochamy. Są ludzie, którym ufamy. Są ludzie, którym bezgranicznie wierzymy. Są ludzie, dzięki którym się śmiejemy. Są ludzie, bez których nie wyobrażamy sobie codzienności. Są ludzie, o których myślimy w chwilach upadku. Są ludzie, którzy przychodzą, gdy wszyscy inni odchodzą. Są ludzie, którym zależy na naszym szczęściu. Są ludzie, którzy są w stanie rzucić wszystko, by odebrać telefon od nas. Są ludzie, którzy nie muszą nas o nic pytać. Są ludzie, którzy, byli...ale czy są? i czy będą? Nie są idealni - bo nikt nie jest. Potykają się o ludzkie sprawy, przegrywają z uczuciami i żałują wypowiedzianych (czy też niewypowiedzianych) słów. Popełniają błędy, tym samym dostając nową lekcję od życia. Są tacy, jak my. Niezwykli- bo każdy z nas jest niepowtarzalny. Podejmują decyzję czasem niezgodne z ogólną teorią. Wybierają nową drogę, czasem się izolują. Zgubieni przyjaciele. "coś gdzieś pękło, coś się zmieniło, coś poszło nie tak, coś się skomplikowało, coś nie zależało od nas, na coś mieliśmy wpływ." Nie zawsze mamy szanse na idealny kontakt z tymi, na których najbardziej nam zależy. Błąd jednej czy drugiej osoby często wiąże się z późniejszym żalem i negatywnymi emocjami. Ktoś czuje się opuszczony, zapomniany. Ktoś oszukany. Ktoś znieważony. Ktoś zdradzony. Ktoś niezrozumiany. Ktoś wyśmiany. Ktoś urażony. Sytuacje, w których główną rolę gra żal i złość, nie są nam znane tylko z filmów czy książek. Widzimy je w życiu. I tak ciężko nam coś z tym zrobić. Wyciąganie ręki, przeprosiny- kojarzą nam się poniżeniem, utratą honoru i okazaniem słabości. Nic bardziej mylnego! Ile trzeba mieć siły, by przyznać się do błędu? Ile odwagi, by prosić o zrozumienie? Ile, by wyjaśnić i mówić o swoich słabościach? Wybaczanie kojarzy nam się z okazaniem łaski, litości i wyższości. Przecież tyle trzeba zrozumienia i miłosci, by porozmawiać w normalny sposób z osobą, która nas uraziła. Potrzeba wiary w człowieka...i tylu toksycznych sytuacji, by zrozumieć. Wyrzuciłam ze swojego słownika "żal". Wierzę w to, że ludzie rozumieją swoje błędy, choć często nie potrafią o tym mówić. Wyciągam rękę i podaję ją tym, którzy mnie podkosili idąc gdzieś obok. Pozwól mi z nadzieją wierzyć w człowieka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Idziesz drogą. Powiedzmy, że to Twoje życie. Załóżmy, że jesteś już bliżej lub dalej. Mijasz drogowskazy, ograniczenia, inne życia. Są zakręty i skrzyżowania na których nie zawsze masz pierwszeństwo. Przez całą drogę stawiasz sobie mniejsze bądź większe cele. Masz marzenia, plany (których często jesteś tak niepewny, że wolisz o nich nie myśleć). Cały czas idziesz swoją drogą. Buty Cię trochę uwierają, pogoda się psuje, zaczynasz wątpić, czy dasz radę dojść dokąd kolwiek. I czy słusznie postawiłeś sobie poprzeczkę- czy w tym miejscu i na tej wysokości? i Czy to ma sens? I tu zacznę swoją indywidualną przemowę, mój monolog, który ma pomóc Tobie i który będę sama czytała w chwilach zwątpienia. Marzenia są najcudwoniejszą rzeczą, którą posiadamy. Niosą nas daleko w krainę mniej lub bardziej bujnej wyobraźni. Należą tylko i wyłącznie do nas- i to też czyni je wyjątkowymi. Pozwalają iść dalej z podniesioną gową i wierzyć, że wszystko ułoży się po naszej myśli. Lubię marzyć. Tam wszystko jest takie idealne ale marzenia mi się trochę zmieniły. wezmę się za nie sama. Te, które odeszly, poszybują wysoko pochmurach. Bo z marzeniami trzeba umieć się rozstać. Jak z ludźmi Wiem, że od jakiegoś czasu myślisz o przyszłości. Tej już całkiem niedalekiej. Wiem, że się obawiasz, jak każdy. Wiem, że jest Ci ciężko. Wiem, że chcesz, żeby była niepowtarzalna. Jeśli nie wiesz, kim być- pozostań sobą. Lecz jeśli chcesz - uciekaj, nie jestem w stanie Cię powstrzymać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eutenio :) Podpisuje sie obiema rękami ( rękoma ? ;) ) pod tym by przebudzić się ze snu i iluzji Ja choć jakiś czas już minał od mojej ucieczki od toksyka przebudziłam się z iluzji chyba dopiero dzisiaj... Ucieklam bo było mi źle ale chyba wtedy nie potrafiłam spojrzec na wszystko obiektywnie zbyt duzo było emocji we mnie - przeróżnych dzisiaj robilam porzadki w papierach znalazlam jego listy sprzed kilku lat zdjecia , listy natychmiast podarłam bez najmniejszego cienia zalu ( wczesniej mimo rozstania swiadomie je trzymalam ) , patrzac na zdjecia poczułam sie dziwnie i jedyne co mi przyszlo do glowy to jak ja moglam tak dlugo to znosic i co ja w nim widzialam :)) czuję się do końca odczarowana z iluzji którą karmilam sie niepotrzebnie tyle lat. Z perspektywy ( krotkiego badz krotkiego ale zawsze ) czasu wiem ze ta ucieczka to bylo naj naj co moglam zrobic . Teraz jestem szczesliwa :)) Zycie jest spokojne , dobre i mam przy boku wartosciowego faceta :) Jakby ktos rok temu mi powiedzial ze dam rade to wszystko zrobic na pewno bym nie uwierzyla - zaczelam od malutkich kroczkow i zobaczcie gdzie doszlam :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zzzxxxxxcccc
czy kobieta w jakikolwiek sposób może sprowokować mężczyznę do tego żeby ją uderzył???:((((((( czy można powiedzieć tak to jest "jej" wina dlatego dostała?????:(((((((( ;(((((((( czy mogła swoim zachowaniem doprowadzić do tego że wybuchł????? ;((((((((((((((((((((((((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A gdyby tak zacząć doceniać? Doceniać...trudna sprawa, prawda? Nie okłamujmy się-trudna. Powiedzieć komuś, jaki jest dla nas ważny, jak go potrzebujemy...wcale nie tak łatwo. Podziękować za rzecz drobną, najzwyklejszą, pospolitą... Niby nic, a jednak. Od ludzi oczekujemy komplementów, dobrych słów i pochwał. Sami niezawsze potrafimy dać to drugiemu człowiekowi. Dlaczego? Czego się obawiamy? Nie wiadomo. Wstydzimy się okazywać uczucia. Wstydzimy się odrzucenia i szyderczego uśmiechu ze strony drugiego człowieka. A gdyby tak zacząć doceniać? Mówić to, co czjemy. Nasz mały świat uległby znacznej zmianie. Nie zwracamy na to uwagi, ale możemy wpłynąć na samoocenę drugiego człowieka. Wystarczy mu powiedzieć: "potrzebuję Cię", Proste, prawda? Każdy na to czeka. Ale my wolimy jedynie brać, a nie dawać. Nie chcę tu niczego uogólniać, bo istnieją jeszcze ludzie dobrej woli. Moje postanowienie? Doceniać...doceniać i jeszcze raz doceniać... "Czy Ty jeszcze szukasz, czy już wszystko wiesz? Powiedz komuś: nie bój się..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zzzxxxxxcccc
czy kobieta w jakikolwiek sposób może sprowokować mężczyznę do tego żeby ją uderzył???:((((((( czy można powiedzieć tak to jest "jej" wina dlatego dostała?????:(((((((( ;(((((((( czy mogła swoim zachowaniem doprowadzić do tego że wybuchł????? ;((((((((((((((((((((((((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zzzzzzz....nie nie może! Nikt nie ma prawa na nikogo bezkarnie podnieśc ręki. NIE MA TAKIEGO PRAWA! Nietykalnośc, każdy człowiek jest nietykalny, kto podniesie na niego rękę ten popełnia przestępstwo, ten popełnia czyn zabroniony, który podlega karze! Tak stanowi prawo. Tak jest.... Nie daj sobie wmawiać, że jest inaczej, nie daj sobie wmawiać, że jesteś winna, że sprowokowałaś.... tak może powiedzieć tylko żałosny nikt, dla wytłumaczenia swojego karalnego czynu... ze strachu, ze swojej nikczemności!!!! Do poczytania: http://www.wrozka.com.pl/rozwoj-osobisty/podroz-w-glab-duszy/4148-dzieci-kochaja-najbardziej Pozdrawiam Wszystkie Babeczki ciepło ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Śilna kobieta
Paulino dziękuję za pamięć 🌼 u mnie całkiem dobrze, spokojnie sobie czekam na wyjazd. Coraz rzadziej się szarpię wewnętrznie z myślami, czuję się pogodzona z moją decyzją. A Ty ostatecznie zdecydowałaś o rozwodzie, to dobrze, jak się trzymasz? Już podjęłaś kroki prawne? Pisz tu na bieżąco. Powodzenia dla Ciebie 🌼 ściskam Cię mocno. słuchaj swego serca... Nie wiem czy dobrze zrozumiałam Twój post, ale czy Ty nam zarzucasz że znalazłyśmy się w takiej sytuacji bo nie doceniałyśmy, nie chwaliłyśmy, nie prawiłyśmy komplementów... Bzdura!!!! Za pewne nie tylko mój m ode mnie ale i każdy m każdej jednej kobiety piszącej tu dostawał od niej tyle wsparcia, pochwał, docenienia, miłości i dobrego serca że więcej się już raczej nie da....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jaki jest? Podobny do mnie. Na pewno mądrzejszy, bo pomaga mi rozwiązywać wszystkie problemy. Nie ma konkretnego imienia. Nigdy mi się nie przedstawiał. Młowię do niego: „Aniele, „Aniołku, „Aniołeczku, a jemu to chyba pasuje. Zna mnie, jak mało kto. Jesteśmy ulepieni z tej samej gliny- jak to się potocznie mówi. Wie, kiedy go szczególnie potrzebuję, a kiedy chcę być sama (choć nawet wtedy mnie nie opuszcza). Nie, nie szukałam go. Nigdy. Teraz jednak nie wyobrażam sobie bez niego życia. Przyszedł sam. Znał odpowiedni moment. Wiedział, kiedy się pojawić w moim życiu. Podobno był ze mną od zawsze, ale Ja tego nie pamiętam. Może nie był mi wtedy tak bardzo potrzebny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eutenia ...Życie zawsze jest poezją,Szkoda że tego nie widzisz. Niebo...Pokochac siebie zawsze możez ale jego może nie zawsze. kto wie może wy macie rację,a ja nie? Czas Pokaże...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zzzxxxxxcccc
ale może jednak... ;((((((((((((((9 czasami kobiety są takie nieznośne... gadają i gadają albo robią ciągle sceny zazdrości albo wypominają coś lub ciągle wymagają, a facet kocha i nie odchodzi mimo tego, ale jednak po pewnym czasie nie wytrzymuje już presji...;(((((((((((((((((((( czy to nie powód???? ona męczyła, on kochał a nie odszedł, ale nie wytrzymał.... ;(((((((((((((((((((((((((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bezsenna 🌻 przytulam. Paulinko ❤️ trzymam mocno za Ciebie kciuki. Eutenia.......100 razy tak na przebudzenie ze snu.iluzji......to podstawa!! Pozdrawiam wszystkie Dziewczyny. Buszująca napisz słowko proszę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zzzxxxxxcccc ......absolutnie nie!!! Nie ma żadnego powodu by usprawiedliwić przemoc. Skoro nie pomaga rozmowa,tłumaczenie i zawodzą wszystkie inne metody zawsze można zapytać kogoś o radę...i próbować dalej jeśli się tego chce............ale nie ma żadnego wytłumaczenia na przemoc....ostatecznie można przecież odejść.........i nie bić,poniżać itd........skoro nie odchodzi a stosuje przemoc znaczy że chce stosować przemoc a nie rozwiązywać problem. Gdy są problemy ludzie NORMALNI skupiają się nad rozwiązywaniem problemu a nie nad tym jak komuś dopierdolić.............prawda??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zzzxxxxxcccc
;(((((((((((((((((((((((((((( ale jeśli był taki kochany i dobry ten mężczyzna a kobieta wywierała presję... a on mówił że kocha i że wszystko zniesie... ale w końcu podniósł rękę... i mówi że to jej wina bo go męczyła że już nie wytrzymał ale że kocha i że nie odejdzie i to się więcej nie powtórzy... bo jakby nie wywierała presji to by się to nie stało i że on wie że źle zrobił i że żałuje ale że to jest też jej wina, że nie tylko on jest winny bo ona wywierała presję...;(((((((((((((((((((((((((((((((((((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zzzxxxxxcccc Przeczytaj to forum....każdy mówi że kocha i każdy mówi że to jej/Twoja wina Wklejam podstawowe informacje zawarte na pierwszej stronie tego forum................przeczytaj,przemyśl............... Przemoc w związku dwojga ludzi nie polega wyłącznie na wykorzystywaniu fizycznej przewagi jednej ze stron w celu zniewolenia, molestowania seksualnego i bicia partnera, lecz także na psychicznym znęcaniu się nad nim, lżeniu i urąganiu jego godności osobistej. W przypadku, gdy partner posuwa się tylko do tego drugiego rodzaju przemocy, jego ofiara często sama nie jest pewna, czy ten typ zachowań mieści się w granicach normy burzliwych związków, czy może je przekracza. Wątpliwości wykorzystywanej w związku strony są tym większe, że jej partner potrafi być czarujący, troskliwy i uprzejmy, aż do czasu niekontrolowanego wybuchu złości, za który winą obarcza właśnie ją, maltretowany przez siebie obiekt. Jak rozpoznać osobę, która wykorzystuje emocjonalnie partnera? Szukaj raczej schematów postępowania, których celem jest kontrola, ograniczenie swobody, w tym podejmowania ważnych wyborów życiowych i sponiewieranie swojej towarzyszki życia niż pojedynczych przypadków zachowań. Zachowania, które kwalifikują się jako akty przemocy psychologicznej dzieli się na następujące kategorie: Destrukcyjna krytyka i werbalna agresja: przedrzeźnianie, krzyk, oskarżanie, obrzucanie wyzwiskami Taktyki wywierania presji: zabieranie dzieci, pieniędzy, kluczy, samochodu, wyłączanie telefonu, rozpowiadanie fałszywych informacji na temat partnerki Okazywanie pogardy: lekceważenie, poniżanie przy obcych ludziach, przerywanie rozmów telefonicznych, brak szacunku dla pracy, wysiłków i opinii partnerki Izolowanie: kontrolowanie lub blokowanie rozmów telefonicznych, narzucanie swojej woli w sprawie, gdzie partnerka wychodzi i z kim się spotyka, utrudnianie kontaktów z rodziną i przyjaciółmi Prześladowanie: śledzenie, stałe weryfikowanie, czy partnerka mówi prawdę, zaglądanie do jej korespondencji, publiczne zawstydzanie partnerki Grożenie: wykonywanie grożących gestów, niszczenie osobistych przedmiotów ofiary, rzucanie tym, co „się nawinie pod rękę, kopanie w ściany, wymachiwanie nożem, onieśmielanie swoją siłą, straszenie użyciem przemocy fizycznej Zaprzeczenie: oskarżanie partnerki o to, że sprowokowała przemoc, publicznie odgrywanie kogoś sympatycznego, pomocnego, delikatnego, szarmanckiego, płacz i błagania o przebaczenie, wzbudzanie litości dla siebie. Osoby o silnych skłonnościach do wykorzystywania i znęcania się nad innymi najpewniej można wskazać na podstawie ich poprzednich związków. Jeśli stosowały w nich przemoc emocjonalną, nie inaczej będą się zachowywać w związku z tobą. Nie popełniaj błędu myślenia, że „ze mną będzie inny, to była jej wina właśnie do takiej wersji będzie cię przekonywał „emocjonalny sadysta. Osobnicy, którzy wykorzystywali psychicznie i fizycznie swojego partnera, prawie bez wyjątku, twierdzą i nierzadko głęboko w to wierzą, że to oni byli ofiarą w ich związku. Inne cechy i skutki zachowania osoby, która w związku dopuszcza się terroru psychicznego: Twój partner traci panowanie nad sobą z błahych powodów Obsesyjnie podejrzewa cię o zdradę lub chęć zdradzenia go Ma bardzo sztywne poglądy na to, co przystoi kobiecie, a co nie i nie możesz z nim racjonalnie na ten temat dyskutować. W waszym związku wszystko jest podporządkowane nastrojom twojego partnera do tego stopnia, że pozostajesz ciągle czujna, starasz się odgadywać jego oczekiwania. Nic nie jest mniej pewne niż jego humor. W jednej minucie czuły, w drugiej okrutny. Nie znosi, gdy pragniesz prowadzić jakąś część życia towarzyskiego bez niego. Mówi ci, jak się masz ubierać, z kim się masz przestać przyjaźnić, stara się kontrolować sfery „autonomiczne twojego życia. Boisz się go, zrobisz wiele, właściwie prawie wszystko, by tylko się nie zdenerwował. Pod wpływem jego złości i gróźb zmieniłaś wiele rzeczy w swoim życiu, z wielu zrezygnowałaś, żeby go nie „prowokować. Poza popychaniem i szturchaniem, stosuje inne metody zgnębienia cię: używa wyzwisk pod twoim adresem, długo się do ciebie nie odzywa, grozi ci. Gdy mówisz, że jesteś zdecydowana odejść, nie waha się sięgnąć po ostateczne argumenty; straszy cię, że się zabije, że będziesz go miała na sumieniu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zzxxcc... Na sile chcesz znalezc usprawiedliwienie dla rekoczynow. Jak sie bardzo chce to sie znajdzie usprawiedliwienie i dla ludobojstwa. Zatem skoro on byl taki kochany i dobry ten mezczyzna a kobieta wywierala presje... no to znaczy, ze prosila sie o lanie... i mezczyzna mial wszelkie prawo zrobic z niej miazge... i z cala pewnoscia pan ow powtorzy taki wyczyn jeszcze nie raz... nie na tej, to na innej. I ponownie znajdzie usprawiedliwienie. :) To tak dziala. Te typy tak maja. Mowil. ze kocha i ze wszystko zniesie ...a nie zniosl. Ale od czegoz jest poezja... posluchajcie serca, wybaczcie sobie, ulozcie jakas rympwanke zwiewna. Wszak milosc to cierpienie, a prawdziwi mezczyzni kochaja tylko zolzy. Prozaicznie zas radze zaopatrzyc sie w duze ilosci lodu ... bardzo pomocny w okladach na siniaki i redukuje opuchniecia. Ale coz znacza siniaki i podbite oko, gdy serce wyrywa sie znowu, a za drzacymi pocalunkami przeprosin czeka rewelacyjny ponoc seks pojednania. Niech zyje milosc! ( Boze nie daj mi zaznac takiej choroby.)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Można się komuś znudzić, można się z kimś pokłócić, można kogoś zdradzić, można kogoś zostawić, można znaleźć kogoś innego, można zostać niezależnym człowiekiem, można się spełniać zawodowo kosztem związku, można się rozwieść, można dowodzić, że tak naprawdę się nie kochało, można spotykać się z dzieckiem raz w tygodniu, można mówić o miłości kupując kolejne drogocenne prezenty, można być z kimś byle tylko nie czuć się samotnym, można lekceważyć uczucia. Nie oszukujmy się- można wszystko! Jaka jest szansa na miłość w dzisiejszym życiu? Jaka?- kiedy miłości nie znamy. Znamy tylko definicje i stereotypy, których próbujemy się trzymać. Możemy się zastanowić albo powiedzieć, że 50%/50%. Bo albo jest albo jej nie ma. Możemy mówić „nie pasujecie do siebie albo „ślicznie razem wyglądacie. Możemy wtykać nos w nie swoje sprawy a tak naprawdę okłamywać osobę, na której nam zależy. Możemy wszystko... Ale, na miłość boską, nie lekceważmy miłości! Dajmy prawo do kochania każdemu człowiekowi. I nie zapominajmy o nim w codziennym życiu. Nie wpychajmy pod poduszkę, nie wyrzucajmy do śmieci! Rozmawiajmy o niej. Gra „Tabu ma mnóstwo innych zastępczych haseł więc wyrzućmy z nich „miłość. Niech stanie w świetle dziennym. Bo czym dzisiaj jest miłość? Kto ją zauważa? Oczy mydlą nam tradycyjne teksty i romantyczne filmy, w których jest tylko gra aktorska, a nie żadne prawdziwe uczucia. Naszą sferę uczuć przykrywa szeroko pojęta rutyna, która pozwala nam od czasu do czasu szepnąć „kocham zróbmy coś, przecież każdy chce być kochanym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
TAK,dokładnie tak...Niech zyje milosc! Jeśli dzięki jakiemuś człowiekowi było na ziemi trochę więcej miłości i dobra, światła i prawdy, to jego życie miało sens. Na początku ogromny ból. Wielka tęsknota. Załamanie świata. Bobez tej osoby to już nie tak samo. Ziemia została pozbawiona jednego bijącego serca. Serca, które dla nas miało tak ogromne znaczenie. Znaczenie, które dawało nam poczucie bezpieczeństwa, bliskości, miłości, rozjaśniało życie uśmiechem. Każdy człowiek jest niepowtarzalnyi za to tak bardzo go kochamy. Druga taka osoba na ziemi już się nie powtórzy. I dlatego to wszystko boli jeszcze bardziej. Nieto już nie to samo Powrót do codzienności. Szare zabieganie, mnóstwo spraw na głowie. Powoli zapominamy. Bywają tylko przepłakane noce, poranki albo samotne popołudnia. Wtedy to wszystko wraca. Bo czas leczy rany??? Nieto już nie to samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chcę... spełniać marzenia. Swoje i innych.(dlatego też tu piszę) Ludzi, którzy czują się bezwartościowi, którzy sobie nie radzą. Moim marzeniem jest spełnianie marzeń innych. By choć na chwilę w oczach zapłonęły iskierki i całą twarz oświeliły uśmiechem. Bo świadomość, że się komuś pomogło jest nieocenionym uczuciem. Jest rozświetleniem drogi, po której idę. Kocham... bardzo mocno. Przywiązuję się do ludzi i chcę im dać to, co najlepsze. Nie ograniczam się z tym uczuciem. Miłość to coś, czym powinno się dzielić najwspanialej, jak się tylko potrafi. Jest dla mnie szczęściem. Dlatego kocham. Choć cieżko mi to wyrazić. Większość ludzi nawet o tym nie wie. Tak cieżko mówić o uczuciach, bo wydają się zbyt oczywiste. Gdyby łatwiej było mi powiedzieć. Boję się... ranić. I tak naprawdę boję się siebie. Swoich reakcji, swoich słów. Boję się, bo wiem, ze czasem nie ma odwrotu. Że wbity w plecy nóż, nawet wyjęty, zostawia ranę. Czasem robię to nieświadomie. Bo boję się, że ktoś będzie cierpiał przeze mnie. Boję się o swoich bliskich, o znajomych i nieznajomych. Każdego chciałabym przed czymś uchronić. Mam... nadzieję. Nadzieję na wszystko. Nadzieja umiera ostatnia. A moja iskierka wciąż nie gaśnie... pozdrawiam wszystkich serdecznie:)może uda mi się kiedyś zarazić was miłością :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka ja ...
Sama nie wiem od czego zacząć.. Od tego, że byłam bardzo zakochana ? Ale to nie było zwykłe zauroczenie.. pokochałam człowieka z czasem. Na początku imponowała mi ta jego opiekuńczość, zazdrość, to szaleństwo które go ogarniało. Nie znosił stać w miejscu zawsze gdzieś musieliśmy być. Każdy mi powtarzał, ze widać jaki to jest we mnie zapatrzony = zakochany (??). Cholernie mi to imponowało. Na początku nie chciałam się z nim wiązać.. Potrzebowałam pewnej wolności jak chyba każda młoda dziewczyna. Nie w głowie mi były (zwłaszcza w tamtym okresie stale związki sama byłam po związku, który trwał ok. rok i jak na razie miałam dość) Pomieszkiwaliśmy u mnie jako, ze studiuje w innym mieście. Miłość kojarzyła mi się dosłownie z takim harlequinem wydawało mi się, że wszystko jest takie proste, takie piękne. Owszem bywają wszelkiego rodzaju kompromisy, ale mimo wszystko ludzie są bardzo szczęśliwi. Zaczęłam się z nim spotykać od tak. Można wręcz powiedzieć, że dla zabicia czasu ;-). To „coś przeradzało się bardzo powoli w uczucie z mojej strony. Po 7 miesiącach „wpadliśmy. Okazało się, że jestem w ciąży wiadomo jak to jest na początku z mojej strony niesamowita panika i ciągle zadawane pytanie „i co teraz? Na początku błądziły mi po głowie różne myśli od tych najbardziej drastycznych po wszelkiego rodzaju marzenia o przyszłości. Jeszcze wtedy bardziej przemawiały do mnie te „gorsze rozwiązania, przyznałam się ojcu dziecka i swojej mamie.. Zaczęłam mówić o tym jakie mam plany co chce zrobić. To był sam początek ciąży w gre nie wchodził żaden zabieg. Po prostu znalazłam na Internecie numer do faceta, który sprzedawała tabletki wczesnoporonne i z ciekawości tam zadzwoniłam. Przestraszyłam się tego co mówi podczas rozmowy zrozumiałam, że ja tak naprawdę nigdy bym się tego nie podjęła. Zaczęły się poważne rozmowy, ojciec dziecka cały czas przy mnie był, krzyczał na mnie, gdy tylko straszyłam go, że wezmę te tabletki. Powiedział nawet takie zdanie, że „jeśli ja nie chce wychować tego dziecka, to on sam to zrobi. Pojechaliśmy razem do domu o wszystkim powiedzieć rodzicom. Chyba wszyscy zdecydowaliśmy, że ślub będzie najlepszym rozwiązaniem. Mój ten „wymarzony zaczął opowiadać jak to bardzo mnie kocha,ze ślub to tylko kwestia czasu, ze co za różnica czy teraz czy później skoro wie, że i tka pewnego dnia do tego dojdzie? Tym również mi zaimponował.. taką „dojrzałością. Później wszystko odbywało się szybko. Rozmowy z rodzicami, ślub i coś pewnego dnia się stało .. Sielanka zaczęła zamieniać się w koszmar

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka ja ...
To była niedziela, bardzo się pokłóciliśmy. Byłam w 18 tygodniu ciąży.. Zaczął mnie szarpać, jeszcze wtedy nie uderzył mnie po prostu szarpał i mówił okropne rzeczy, które mijały się z prawdą Nie chciałam po prostu jechać do jego rodziców na obiad (bardzo źle się czułam, wiedziałam, że nie dam rady wysiedzieć). Zaczął krzyczeć, wypowiadał słowa które bardzo bolały. Po wszystkim pojechał.. a ja zostałam i płakałam w poduszkę, bardzo rozbolał mnie brzuch, starałam się uspokoić. Przyjechał pare godzin później i bardzo przepraszał, powiedział, że żałuje, prosił żebyśmy się już nie kłócili i tak chyba było zawsze ..zrobił te swoje oczka „zbitego psa nawet potrafił nie raz się rozpłakać byle bym tylko wybaczyła. Następnego dnia wieczorem, pojechaliśmy do miasta w którym studiuję. Wtedy były wakacje, więc odbywałam staż .. musiałam wracać do pracy (akurat się złożyło, że był to mój ostatni dzień w pracy). Po drodze pojechaliśmy do sklepu i jak wsiedliśmy do auta to poczułam niesamowite „coś w brzuchu. Myślałam, że dzieciątko się poruczyło, niestety jak się później okazało odwróciło się już do porodu .. Nie będę opisywała jak to dokładnie przebiegało. W każdym razie na drugi dzień miałam bardzo wysoką gorączkę ok. 40 stopni pojechaliśmy do lekarza (oczywiście jak on wrócił z pracy i ZJADŁ jeszcze kanapkę „bo przecież nic nie jadł przez cały dzień) i pojechaliśmy do lekarza pierwszego kontaktu ( to była moja 1 ciąża więc nie miałam pojęcia do kogo mam się zwrócić o pomoc przy gorączkowaniu). Lekarz stwierdził, ze to zwykła infekcja pewnie jakaś grypowa i dał mi jakieś tabletki, które wcale nie pomagały. Mąż zawiózł mnie do domu (ok. 100 km) Bo sam nie wiedział co ma robić, a gorączka wzrastała. To co się później stało pominę .. Po prostu.. poroniłam. Szukałam odpowiedzi dlaczego, rozwijała się u mnie bardzo groźna infekcja dróg rodnych, której lekarz po prostu nie zauważył ( o nim wole przemilczeć). Nikt nie wyklucza również, że nerwy spowodowane przez tą niedzielną awanturę nie przyspieszyły „sprawy. Pół roku po śmierci naszego dziecka postanowiliśmy RAZEM, ze zaczniemy starać się o kolejne. Pamiętam, ze to były długie rozmowy, powiedziałam że może to nie jest najlepszy okres ponieważ nie miałam pracy a i on nie zarabiał na tyle by nas utrzymać. Przyszedł pewnego dnia z pracy i powiedział dokładnie tak „Misiu ja wiem, że sobie poradzimy, ja dostanę teraz podwyżkę, najwyżej wezmę dodatkowy etat, bo zasługujecie z dzidziusiem na wszystko I tak się stało.. niedługo później zaszłam w ciążę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka ja ...
Później było już tylko gorzej. Zaczęliśmy się bardzo kłócić, on raz przyszedł do domu pijany (miał iść tylko na zakupy, ale że spotkał kolegów .. ) I nawrzucał mi, że jestem „k****, która zabiła nasze dziecko Pamiętam, że nasze współżycie przed stratą , również nie było zbyt kolorowe.. Bolało mnie potężnie piekło tak że potrafiłam płakać z bólu, ale wg niego nawet ksiądz powiedział, że „trzeba wywiązywać się z obowiązku małżeńskiego, złościł się jak odmawiałam. Kłóciliśmy się coraz częściej, podczas takich „kłótni dochodziło do rękoczynów. Nie raz, nie dwa .. bardzo często. Ale ciągle przychodził i przepraszał, mówił że nie wie co się z nim dzieje. Te rękoczyny nabierały coraz większych rozmiarów. Już nie popychał mnie, już nie przytrzymywał mocniej .. po prostu zaczął targać mnie za włosy, wykręcać rękę tak, ze mialam siniaki, nie było hamulców. Dwa miesiące temu zobaczyłam niechcąco smsa o treści „hej misiek przepraszam, że tak długo się nie odzywałem, ale w pracy byłem. Nie muszę chyba dodawać, że ten sms do mnie nie dotarł? Rzuciłam w jego stronę komórką i zaczęłam pytać kim ona jest. On najpierw usunął smsa ze swojej komórki po czym zaczął kłamać, że wcale go tam nie było ! (po prostu chyba starał się zrobić ze mnie wariatkę) Powiedziałam, że w takim razie to może ja zadzwonię pod ten numer i sama zapytam kto jest po drugiej stronie. Najpierw się spłoszył, zaczął zmyślać że to przedstawiciel a on się pomylił, że ten sms był do mnie. Później wyciągnął rękę z Komorka i powiedział, że jeśli chce to mogę sprawdzić. Gdy wyciągnęłam dłoń po komórkę ten zabrał ja powrotem i jak małe dziecko zaczął się drzeć ze nie będę go sprawdzać bo nie mam do tego prawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka ja ...
Znowu zaczęło się „Szapranie. Nie wytrzymałam napięcia i pojechałam do kuzynki na cały dzień .. okazało się, ze ostatni pociąg mi uciekł, więc musiałam zostać na noc. Strasznie płakał, przepraszał a jak to nie pomagało to wyzywał, że „jestem nieodpowiedzialna i to także jego dziecko, że jestem egoistką.. Później znowu płakał i przepraszał. Wróciłam. Chciałam dać nam jeszcze jedną szansę powiedziałam, że musimy zgłosić się na jakąś terapie. Na wszystko się godził, zaczął być przemiły, kupował prezenty, ale nie długo to trwało może hmm .. 5 dni ? Pewnego dnia miał w pracy nocke. Przyszedł zmęczony ja wstałam jakoś wcześniej i usłyszałam smsa.. zaniosłam mu komórkę, ale powiedział, że teraz śpi, że później przeczyta. Wyświetlił mi się obcy numer i początek wiadomości, więc przeczytałam tekst „hej co u Ciebie? Wiem, że mieliśmy już nie rozmawiać, ale chciałam zapytać czy wszystko ok. ? Odpisałam jako on „wszystko ok. a ten KTOŚ odpisał „ ok. zrozumiałam aluzje, ale jesteś wylewny, w takim razie więcej pisać nie będę, żegnam Napisałam za jakiś czas kolejnego smsa jako jego zona już „witam, mąż śpi a ja przeczytałam ost wiadomość czy to coś ważnego ? Mam go obudzić? „ Odpisała tylko „nie starałam się kontynuować rozmowę .. napisałam „a z kim mam przyjemność jeśli mogę wiedzieć ? Odpisała z przedstawicielem. Pozdrawiam. Na tym się naaszarozmowa „ zakończyła. Okazało się, że w ciągu miesiąca (sprawdziłam biling) był to drugi (zaraz po mnie) najczęściej wybierany numer .. Do przedstawiciela nie dzwoni się chyba po 22 prawda? I nie wysyła mu się 90 smsów prawda? Zaczęła się awantura, on coś zmyślał ze się pokłócił z jedna przedstawicielka itd.. nie uwierzyłam a teraz wiem że miałam racje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×